Italia poza szlakiem

Polki w Italii polecają. Made in Marche – lokalne produkty spożywcze

Marche. To jeden z moich ulubionych włoskich regionów. Przecięty dwoma dużymi łańcuchami Apeninów, krajobraz pełen wzgórz i dolin, w których – jakby ktoś porozrzucał z góry perły – położone są miasteczka. Wiele z nich pamięta średniowiecze, niektóre powstały znacznie, znacznie później. Region powoli otwiera się dla turystów, ukazując najbardziej skrywane dotąd skarby. Zachwyca przyroda i otwartość ludzi, zachwyca sztuka i tradycja. Także ta – kulinarna. W podróż po smakołykach Marche zaprasza Ania i … ja:). Ania mieszka w regionie Marche od 15 lat. Goszczę ją na blogu już po raz trzeci, nic dziwnego, ona uwielbia pisać i wychwalać swoje miejsca we Włoszech! Jak sama pisze, tutejszą tutejszą kuchnię i kulturę poznawała stopniowo. Dziś zapewnia nas, że są tu pyszności, o których nie mamy pojęcia. My zachwycamy się pizzą, lasagną czy mozzarellą, tymczasem tu, w Marche są istne „gastronomiczne perełki”. Uwierzymy jej na słowo? Anna Traczewska, PlorIT   Z wykształcenia prawnik, a w życiu blogerka, tłumaczka, bibliotekarka, katechetka, chórzystka. Mieszka od 15 lat we Włoszech z mężem i dwójka dzieci. Jeśli chcecie śledzić jej poczynania w mediach społecznościowych wystarczy kliknąć w poniższe ikonki.       Oto trzy produkty, które z całego serdecznie poleca Ania. Wino musujące Jurek Pierwsze to wino musujące z Marche o polskiej nazwie. Jurek! Pochodzi ono z winnicy o polsko-włoskiej historii. Zachwycił mnie jej arystokratyczny rodowód, przywiązanie do korzeni i pracowitość właścicieli. Wyśmienity smak wina musującego brud, otrzymanego metodą klasyczną zapada w pamięć tak samo jak jego nazwa – zdrobnienie Jerzego. Zapraszam Was do poczytania mojego bogatego artykułu o winach w Marche z tej oto piwnicy. Olive ascolane Drugim kulinarnym daniem są olive ascolane. Nazwę swą zawdzięczają pięknemu miastu Ascoli Piceno, które słynie z ich produkcji. Jest to rodzaj street food’u, często podawany w knajpach i restauracjach regionalnych jako „frittura mista” czyli smażona mieszanka. Nie powstydzą się też nowożeńcy, którzy podają je na weselach jako regionalny rarytas. Ich przygotowanie jest dość pracochłonne. Należy wypełnić wydrylowaną oliwkę mięsem, obtoczyć w bułce i smażyć na oleju. Czytajcie tu: Kiełbasę poproszę … ile metrów? Ciauscolo lub salame nostrano Trzecią pysznością z Marche jaką proponuję Wam skosztować jest ciauscolo lub salame nostrano. Są to dwa rodzaje kiełbaski, zbliżone smakiem i przepisem, a jednak rozróżniane przez ekspertów. Wiem, jest ona tłuściutka, robiona wg starej receptury. Powinna poczekać 19 dni za nim zostanie zdegustowana, żeby się dobrze przemacerować. Są też jej dwa typy: miękka i twarda. Ja wolę tę mięciutką, którą można rozsmarować na świeżutkiej kromce chleba. Pyszna, niezapomniany smak. Poznałam producenta salame nostrano. Czytajcie tu: Kiełbasę poproszę … ile metrów?   Można by jeszcze wyróżnić inne smakołyki z Marche takie jak: strozzapreti – rodzaj makaronu w formie wiertła od wiertarki. cremini – crema pasticiera (krem o konsystencji budyniu) obtoczony w bułce tartej i smażony, często podawany wraz z olive ascolane, vincisgrassi – rodzaj lasagni, wzbogaconej o sos beszamelowy, różnorodność mięsa (zdarza się nawet koguci grzebień) a nawet odrobinę trufli. Do ciasta dodawane jest wino marsala lub wino cotto – słodkie wino z Marche, przepyszne!!!! brodetto di pesce – rodzaj rosołu z różnorodnych gatunków ryb, a nawet ich głów i ogonów. Przepis jest dość skomplikowany Tylko tu w moim rejonie dania te mają specyficzny smak. Możecie się ze mną skontaktować, a podam Wam adresy ich producentów. Są to ludzie, którzy związani są od wieków z tą ziemią, z ich tradycjami i przepisami swych dziadków. A teraz ja, Italia poza szlakiem   Ponieważ całym sercem uwielbiam region Marche, postanowiłam dodać coś także od siebie. Lista mogłaby być długa, ale skoro skupiamy się tylko na kilku przykładach, zmuszona jestem i ja zawęzić pole wyboru. Mam nadzieję, że będąc w tych okolicach spróbujecie je obowiązkowo! Jeśli szukacie mnie w mediach społecznościowych, kliknijcie w poniższe ikonki.     Salame di Fabriano To absolutna królowa salami. Jadłam wiele różnych, nie tylko we Włoszech oczywiście, ale uwierzcie mi, gdy spróbujecie salami z Fabriano, zrozumiecie, jak to jest wyjątkowe i niepowtarzalne. Przyjrzyjcie się wielkości i kształtowi słoniny – duże romby! To właśnie znak rozpoznawczy Salame di Fabriano. Prócz Fabriano salami to produkuje się także w okolicznych miejscowościach: Arcevia, Cerreto d’Esi, Genga, Serra San Quirico, Sassoferrato, Matelica, Esanatoglia, Serra Sant’Abbondio, Frontone, Pergola, Pioraco i Fiuminata. Jeśli będziecie w okolicy – kupcie koniecznie. Nie będę tu pisać o niezwykłym smaku, bo … musicie tego spróbować sami! To salami absolutnie najwyższej jakości, a świnka z której ono powstaje musi być karmiona najwyższej jakości pokarmem, wyłącznie z upraw lokalnych, wolnych od GMO. To produkt znajdujący się na liście włoskiego Prezydium Slow Food zajmującego się ochroną zagrożonych produktów, bo z uwagi m.in. na niewielką liczbę producentów Salame di Fabriano jest za taki uważane. Przy okazji – czy gdzieś to można kupić w Polsce? Fave dei Morti Przepyszne ciasteczka, które w swojej nazwie co prawda nawiązują do … śmierci (morte – śmierć), ale to dlatego, że są to tradycyjnie przygotowywane ciasteczka z okazji Święta Zmarłych. Szkoda je jeść tylko jeden raz w roku, są zbyt pyszne. We Włoszech jest dość silna tradycja przygotowywania szczególnych słodyczy z okazji Święta Zmarłych, a ich nazwy do tego nawiązują. Takie specjalne ciastka czy desery dla zmarłych zawierają zwykle proste składniki: mąka, jajka, cukier i aromaty, a w tym wypadku – także drobno zmienione migdały i dlatego Fave dei Morti są takie pyszne! Miód z truflą Marche to jeden tych regionów, gdzie trufle są i chętnie dodaję się do wielu produktów (dodaje się jedynie czarne trufle). Oczywiście, zapach jest bardzo, bardzo charakterystyczny, ale taki miód idealnie pasuje do serów i wędlin. Nie wahajcie się kupić choćby maleńkiego słoiczka. Crescia con porchetta Do jedzenia porchetta nie muszę chyba specjalnie zachęcać (pod warunkiem, że nie jesteś wege). To wspaniały sposób m.in. na szybkie zaspokojenie głodu w czasie wycieczki, czy w Umbrii czy w Marche wszędzie kupicie lokalny street food w postaci crescia con porchetta – podawane na ciepło, rewelacja! Po takim posiłku macie zapewnioną energię na kilka godzin! O porchetta już pisała Ania w poście poświęconym Umbrii dlatego zachęcam do kliknięcia tu Made in Umbria – lokalne produkty spożywcze. Wszystkich tych smakołyków próbowałam dzięki uprzejmości Federico, który 3 lata temu porzucił stabilną pracę w fabryce Indesit (większość z nas ma pewnie w domu jakiś sprzęt Indesit czy Ariston) dochodząc do wniosku, że życie chyba jednak może wyglądać zupełnie inaczej. Teraz prowadzi sklep z lokalnymi produktami spożywczymi wyłącznie najwyższej jakości!  Sam wyszukuje producentów i tylko ci z najlepszymi produktami dostarczają produkty do jego sklepu. Będąc w Sassoferrato nie możecie ominąć jego sklepu!!! Znajdziecie go bez problemu, w dolnej części miasta, przy głównej ulicy, logo ze słodką świnką, da Federico, Sapori della Tradizione, jak klikniecie, znajdziecie go na Facebooku. Podaję także adres Via B. Buozzi 2/c, Sassoferrato. Degustacja lokalnych produktów odbyła się w Rafaello Residence w Sassoferrato, Via Leopardi 34. Jeśli szukacie nietuzinkowego noclegu w sercu Sassoferrato umieściłam informacje o tym miejscu w rekomendowanych przeze mnie noclegach. Na koniec nie mogę nie wspomnieć jeszcze o kilku „must eat” w Marche:). Wędliny Lonza stagionata Lonzino Marchigiano Fegatini di Muccia Pancetta arrotolata Ciauscolo (o tym pisała Ania, ale i ja muszę dodać) Coglioni di Mulo Sery Pecorino al vino Pecorino fresco Pecorino alle erbe di monte Caciotta Mista Bufala Toscanello Caciotta alle noci, al pepe Piattella Carbonello Ciasta wszelkie odmiany crostaty, wszystkie pyszne, wszystkie trzeba spróbować, podam tylko kilka przykładów: Crostata con Nutella Crostata con confettura extra di Pesche Crostata con confettura extra di Frutti di Bosco I wiele, wiele innych! Ok, kończę, bo ta lista mogłaby być znacznie, znacznie dłuższa. Z mojej strony ukłony niskie w kierunku Marco, Frederico i Rinaldo z Valle del Sentino.   Koniecznie zajrzyjcie do pozostałych wpisów z serii Made in …- lokalne produkty spożywcze. To wspólny projekt z Polkami mieszkającymi we Włoszech, każda z nich zachwala smakołyki swojego region, a i ja dodaję kilka słów od siebie:). Wspólnie z dziewczynami przybliżyłyśmy Wam już regionalne produkty zachwalające SARDYNIĘ, LIGURIĘ, EMILIĘ-ROMANIĘ, PIEMONT, KALABRIĘ, SYCYLIĘ, LOMBARDIĘ i UMBRIĘ. Czekajcie na kolejne wpisy z tej serii, bo to jeszcze nie koniec!    Jeśli podobał Ci się tekst, dołącz do mnie na Facebooku. Tam codziennie znajdziesz nowe inspirujące zdjęcia i informacje. Zapraszam także do śledzenia mnie na Instagramie!  Pozdrawiam, jak zwykle bardzo mocno, Magda

Rajcza – Krawców Wierch.

Wandzia w podróży

Rajcza – Krawców Wierch.

Zależna w podróży

25 zdjęć, które pokażą ci, że Kirgistan to piękny kraj

-Co pani/pan wie o Kirgistanie? -A gdzie to jest? Czy tam jest bezpiecznie? Gdyby na ulicy zadać przypadkowym przechodniom pytanie o Kirgistan, najpewniej będą kojarzyć go z Afganistanem. Dlaczego? Bo w nazwie pojawia się „-stan”. Zabawne, prawda? Jeszcze kilka lat temu dokładnie tyle wiedziałem o „stanach”. Spotkania z podróżnikami, którzy...

Przewodnik po Baganie

Traveler Life

Przewodnik po Baganie

Na narty do Bośni? Olimpijski Centar Jahorina

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Na narty do Bośni? Olimpijski Centar Jahorina

POJECHANA

Pół roku w podróży za nami, a co przed nami?

6 miesięcy temu ruszyliśmy tropem naszych marzeń. Pół roku w podróży, a śmignęło przed naszymi oczami jak krótkometrażowy film. Czemu jak film? Bo to o wiele, wiele za krótko, żeby w pełni uczestniczyć w egzotycznej rzeczywistości. My ją tylko oglądamy- jak w kinie. Czasem patrzymy uważnie, z nieskrywaną ekscytacją, ale… zdarza nam się i z nudów lub zmęczenia przysnąć. W ciągu tych 6 miesięcy spędziliśmy 2 dni w Kijowie, 10 dni w Chinach (Pekin i góry Lingshan), 2 miesiące w Indonezji (Lombok i Jawa), 3 tygodnie w Malezji, miesiąc w Birmie, Wietnamie, Tajlandii i oto jesteśmy w połowie swojego miesięcznego pobytu w Laosie. Czym podróż A&A dookoła świata różni się od poprzednich wyjazdów? Nie spieszy mi się. Pobyt w danym kraju ogranicza wyłącznie długość wizy (którą z reguły da się przedłużyć), a pobyt w danym miejscu? Również, bo… patrz punkt kolejny. Przestałam zwiedzać. Nie wchodzę (już) do każdej świątyni, nie zaliczam wszystkich miast, jaskiń, wodospadów, parków narodowych z Lonely Planet. Ba, w ogóle już Lonely Planet nie czytam. Jeśli łapiemy zajawkę na kite, to siedzimy w wietrznym Mui Ne dwa tygodnie, nie przejmując się, że przez to nie dotrzemy do Halong Bay czy Sapy. Jak będzie nam naprawdę zależało żeby zobaczyć te miejsca, to przyjedziemy do Wietnamu jeszcze raz. Jak mi się spodoba taras z widokiem na rzekę w Vang Vieng i stwierdzę, że super będzie mi się na nim pisało, to zostajemy dwa tygodnie, a może i trzy. Nie zobaczymy przez to południa Laosu, ale czy naprawdę musimy? Kiedy mi taką przyjemność sprawia, że tutejsza pani od śniadaniowych kanapek już pamięta, że dla mnie jajko na twardo, a nie smażone i bez cebuli. Jadam czasami europejskie jedzenie. Bo uwielbiam włoską kuchnię, francuskie bagietki i ser. Bo życie bez pizzy ma gorszy smak. W ogóle robię więcej rzeczy, które wcześniej miałam zarezerwowane dla trybu stacjonarnego. Maluję usta, oglądam seriale, czasem nic nie robię i nie mam poczucia straty ani wyrzutów sumienia. Przecież ta podróż to moje życie, życie w drodze, ale życie. Codzienność. Czemu miałabym nie robić na codzień rzeczy, które lubię robić? Czasem pozwalam sobie na odrobinę luksusu. Co wynika z punktu poprzedniego. Wiodąc stacjonarne życie lubiłam napić się dobrego wina, zjeść w dobrej restauracji. Miałam wygodne łóżko i jedwabną pościel. Teraz zdarza mi się spać na podłodze, na dworcowym fotelu, w autobusie czy w pokoju o wyglądzie i zapachu więziennej celi. Zdarzyło się, że przez kilka lat dni jedliśmy wyłącznie smażony ryż z kapustą i cebulą, czy myliśmy się pod pompą do nawadniania pola, bo w wiosce nie było wody. Takie sytuacje są częścią przygody, ale gdybym od czasu do czasu nie zrekompensowała sobie ich hotelowym basenem i kieliszkiem dobrego wina, a ważnych wydarzeń nie świętowała szampanem, to myślę że mogłyby mnie te przygody po pół roku zmęczyć. Nie ekscytuję się już tak bardzo wszystkimi ludźmi poznanymi w drodze. Przestały mnie interesować wyliczanki kto gdzie był i gdzie jedzie. Pytanie skąd jestem, zadane przez pytaniem o moje imię, zaczyna mnie nawet drażnić. Wiem już, że po większość backapackerskich rozmów rozgrywanych według takiego samego scenariusza, nie pozostanie nawet ulotne wspomnienie. I to po pięciu minutach od kiedy padnie ostatnie słowo. Wiem już, że ludzie z którymi spędzę szaloną noc na imprezowaniu, na drugi dzień nie będą pamiętać nawet mojej twarzy. Duże chętniej (i odważniej niż wcześniej) rozmawiam z lokalsami (o ile język pozwoli), bardzo cenię sobie również spotkania z emigrantami z Europy, blogerami podróżniczymi i podróżnikami, którzy uprawiają te same co my sporty. Same podróże jako wspólny temat do całonocnych rozmów to jednak za mało, bo i ludzie, i ich podróże bardzo się od siebie różnią. Uprawiam więcej sportów. Po pierwsze: bo mój francuski góral zaraził mnie swoją miłością do gór. Po drugie: bo samo przemieszczanie się z miejsca na miejsce jako forma podróżowania przestało mnie satysfakcjonować. Szukanie miejsc na mapie, gdzie mogę poddawać swoją wytrzymałość kolejnym próbom i gonić nowe przygody dużo bardziej do mnie przemawia. Po trzecie: bo wyszłam ze swojej strefy komfortu, spróbowałam sportów, których się bałam (wspinaczka, kitesurfing), dokonałam rzeczy, których myślałam, że nigdy nie dokonam (wejście na wulkan Rinjani i Semeru) i mam apetyt na więcej, więc… robię formę. Jakie mamy plany na kolejne pół roku w drodze? Apetyt rośnie w miarę jedzenia, apetyt na góry również. Adrien już trochę marudził, że nie ma gdzie latać (jeśli jesteście ciekawi czym jest speedflying i co on wyprawia, to zajrzyjcie na jego kanał Youtube o TU), a mi marzenia o zdobywaniu ośnieżonych szczytów przestały wydawać się nieosiągalne. Przemeblowaliśmy więc swoje plany (chyba po raz setny) i postanowiliśmy spędzić końcówkę zimy i wiosnę w Nepalu. W międzyczasie, dzięki Waszym głosom, zostałam zaproszona na dwutygodniowy road trip po Kerali- dziękuję, dziękuję jesteście najlepsi! Plan wydawał się więc idealny: ja polecę w lutym do Indii, Adrien do Francji dobrać wysokogórski sprzęt i cieplejsze ubrania, i spotkamy się w Nepalu. Czy może być lepszy plan od planu idealnego? Może! Bo w międzyczasie Adrien wraz z trójką przyjaciół zgłosili swój 360° Flying Project do międzynarodowego konkursu Claim Freedom i… wraz z szóstką zespołów sportowców ekstremalnych z całego świata, wygrał realizację swoich marzeń, czyli pełny sponsoring Adidas Outdoor! Bo marzenia trzeba gonić i łapać za rogi, prawda? A co chłopcy sobie wymyślili? W ramach 360° Flying Project Adrien i jego zespół w kilka lub kilkanaście dni (w zależności od warunków pogodowych) zdobędą trzy wulkany, każdy powyżej 6000 metrów (najwyższy to aż 6520 metrów) i jako pierwsi w historii zlecą z nich na skrzydłach do speedflyingu! A gdzie? W Parku Narodowym Sajama w Boliwii! A wiecie co to oznacza? Przenosimy się do Ameryki Południowej! Uuuuhuuuu!!! A w międzyczasie… dostałam zaproszenie na kilkudniowy wyjazd do Zanzibaru- zarywane nad blogiem noce zaczęły przynosić najlepsze z najlepszych benefity: podróżnicze! Lecę więc do Boliwii przez Indie, Zanzibar, Polskę i Francję. Pierwszy raz swoje stopy w Ameryce Południowej postawimy na początku kwietnia i planujemy zostać tam 5, może nawet 6 miesięcy. Na pewno zjedziemy Boliwię i Peru, na pewno spróbuję zdobyć swój pierwszy pięciotysięcznik, a jak dobrze pójdzie to może i sześcio? Na pewno odwiedzimy Salar de Uyuni i Machu Picchu, na pewno pójdziemy na trekking w Coldilliera Blanca (a może na dwa, może na trzy?), na pewno zobaczymy Laguna Verde i spróbujemy sandboardingu w Huacachima. I co jeszcze? Co jeszcze?! Aaaaaa witaj przygodo! Witaj Ameryko Południowa, nadchodzimy! Trasę podróży A&A dookoła świata możesz śledzić TU. Podoba Ci się? Daj lajka, podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy. Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera! Post Pół roku w podróży za nami, a co przed nami? pojawił się poraz pierwszy w Pojechana.

Za piecem w Bydgoszczy

SISTERS92

Za piecem w Bydgoszczy

WHERE IS JULI+SAM

14 rzeczy, które musisz zrobić w samolocie (albo lepiej nie)

W samolocie obowiązują zasady, nie nasze polskie, podwórkowe, tylko ogólnoświatowe. Są pewne rzeczy, które trzeba zrobić, aby utrzymać poziom. Bez względu na to, czy lecisz samolotem po raz pierwszy czy pięćdziesiąty, przypomnij sobie, co musisz zrobić w samolocie (albo lepiej nie)… 14 rzeczy, które musisz zrobić w samolocie Pchaj się! Przecież to, że masz w […] The post 14 rzeczy, które musisz zrobić w samolocie (albo lepiej nie) appeared first on Where is Juli + Sam.

career break

Azja po raz n-ty

Od mojej ostatniej wizyty w Bangkoku minęło 7 lat, ale okolica Kao San Road zupełnie się nie zmieniła. Czuję, jakbym była tu raptem miesiąc temu. Te same stragany, te same hotele, te same, pyszne naleśniki bananowe. Jest tak samo okropnie gorąco i tak samo – w typowo azjatycki sposób – wariacko. Bangkok to pierwszy punkt na trasie naszej miesięcznej podróży. Dotarliśmy wczoraj wieczorem, a dziś rano dolecieli moi rodzice. To będzie trzypokoleniowa podróż po trzech krajach Azji. Z Bangkoku ruszamy do Siem Reap zobaczyć Angkor, potem będzie Chaing Mai, a dalej Birma – Mandalay, Bagan, Jezioro Inle, Yangon. Na koniec odpoczniemy na Phuket, a z Azją pożegnamy się Bangkoku. To mój czwarty raz w Tajlandii, trzeci w Kambodży i drugi w Birmie, ale ja bardzo lubię wracać w te same miejsca, bo za każdym razem odkrywam je na nowo i poznaję lepiej. Poza tym fajnie jest móc pokazać te wszystkie świetne miejsca Rodzicom i Olivii, fajnie jest czuć się jak u siebie. Teraz zmykam, odkrywać na nowo Bangkok. W międzyczasie zaprasza na Instagram, gdzie będę na bierząco relacjonować podróż.

2015

Tu i Tam

2015

[65] Polska w jednym zdaniu.

STOPEM PO PRZYGODE

[65] Polska w jednym zdaniu.

[PL] Powyższy obrazek był właściwie jedną z bezpośrednich przyczyn pomysłu na ten tekst. Drugą była rozmowa z zagranicznym znajomym, który po zobaczeniu rysunku powiedział: wiesz, w sumie trochę tak właśnie jest.Wobec tego uznałam, że może warto spróbować przełamać choć trochę popularne stereotypy i zapytać obcokrajowców jak oni postrzegają Polskę i Polaków. Warunek był jeden: miała to być pierwsza myśl i miała zostać zawarta w tylko jednym zdaniu.[EN] The picture above was actually one of two main reasons that made me to write this text. The second one was a conversation with my American friend who commented this: well, you know… That works a little bit like this.That’s why I decided to accept a challenge and try to break some popular stereotypes about Poland and Polish by asking foreigners how they perceive our country. But there was one condition: it had to be the first thought, included just in one sentence.Thank you very much once again guys for your help! :) Alissa, Switzerland“I went to Woodstock last summer and I would say that Polish people are generally really fun, enthusiastic about life, friendly and very often drunk, the only sin it's that too many Polish don't speak English!”(Szwajcarka)[„Zeszłego lata byłam na Woodstocku i mogę powiedzieć, że Polacy są zabawni, pozytywnie nastawieni do życia, przyjacielscy i bardzo często pijani; jedyną wadą jest to, że zbyt dużo Polaków nie zna angielskiego.”] Annushka, Poland“There's no such thing as DISTANT family, and we're ALL family.”I'm Polish and this is something we say all the time when explaining certain things about our culture that look weird to others, like the way that the friend of a friend of a friend of your cousin's hairdresser will lend you a free apartment if you happen to be travelling in her city…(Polka)[„Nie ma czegoś takiego jak DALEKA rodzina – WSZYSCY jesteśmy rodziną.” – Jestem Polką i tym zdaniem tłumaczę obcokrajowcom kwestie naszej kultury, które mogą wydawać się im dziwne: na przykład to, że znajomy znajomego przyjaciela fryzjerki twojego kuzyna udostępni ci nieodpłatnie swoje mieszkanie, kiedy przypadkiem będziesz w podróży w jego mieście.] Kubo, Slovakia“Lots of cool people and stuff in Poland!” I've had the pleasure of traveling around mostly southern Poland this summer and it was an absolutely amazing experience. I hitchhiked most of the way, people were super cool everywhere. (Słowak)[“W Polsce jest mnóstwo fajnych ludzi i miejsc.” – Zeszłego lata miałem przyjemność podróżować po południowej Polsce i to było absolutnie niesamowite doświadczenie. Większość trasy przejechałem autostopem, a ludzie wszędzie byli super.] Jason, Czech"I love Polish people!"That’s first thing what comes on my mind: cause we're neighbours and we drink a lot... ! :) And lots of hitchhikers I met on the roads were from PL.(Czech)[“Kocham Polaków.” – To jest pierwsze zdanie, które przychodzi mi na myśl: bo jesteśmy sąsiadami i potrafimy dużo pić. Poza tym bardzo dużo autostopowiczów, których do tej pory spotkałem w drodze było z Polski.] Mert, Turkey“Most sweet and friendly girls.”(Turek)[„Najbardziej urocze i sympatyczne dziewczyny.”] Bruno, GermanyAs we were traveling through Poland in winter, we were asked where we normally sleep, so we answered that we had a tent and would normally sleep outdoors. So he [the driver] immediately pulled over run into a shop and came out a few minutes later, and said: “Here you have vodka and wurst, now it doesn't matter where you sleep.” I think that’s a wonderful sentence, because in every other country they would go like “aawww really it must be freezing” and stuff but the Polish just do stuff and don’t talk about it much.(Niemiec)[Gdy podróżowaliśmy zimą po Polsce, kierowca zapytał gdzie przeważnie sypiamy. Odpowiedzieliśmy, że mamy namiot i zwykle rozbijamy go normalnie na zewnątrz. Wtedy on natychmiast ruszył w stronę sklepu; po paru minutach wrócił i powiedział: „Tutaj jest wódka i kiełbasa dla was, teraz to już nieważne gdzie będziecie musieli spać”. Uważam, że to piękne zdanie, bo w każdym innym kraju ludzie powiedzieliby „ojej, musicie bardzo marznąć”, a Polacy po prostu robią rzeczy zamiast o nich mówić.] Stefano, Italy"A country to experience and feel if you truly want to write stories from the road, stories of people and their traditions, and why not also your story" (Włoch)[„Kraj, w którym doświadczysz i poczujesz autentyczne historie ludzi oraz ich tradycje, a może także swoją własną historię.”] Nacho, Spain“Poland: the coldest playground with the warmest people.”Don't trust foreigners saying bullshit about it. Media makes masakra influence there and I guess they haven't travel enough to discover that all the stereotypes are wrong. PiS doesn't represent the whole population and I wouldn't be arranging to stay here for at least another year if I wouldn't feel better than at home (and I feel really really well at home) ;-)(Hiszpan)[“Polska: najzimniejszy plac zabaw z najcieplejszymi ludźmi.” – Nie wierz obcokrajowcom, którzy mówią źle o Polsce. Media robią im pranie mózgu i przypuszczam, że ci ludzie nigdy nie podróżowali na tyle dużo, by zauważyć, że wszystkie stereotypy kłamią. Politycy nie reprezentują całego społeczeństwa, a ja nie zostałbym w Polsce na kolejny rok jeśli nie czułbym się tutaj lepiej niż w domu. A w domu czuję się naprawdę dobrze!] Karolina, Poland“A country with history, judged by people that have heard the stories from those that have migrated their own land, yet again a country that has much to offer in every aspect!”(Polka)[„Kraj po przejściach, przeważnie oceniany przez osoby, które z niego emigrowały, a który ma tak wiele do zaoferowania pod każdym względem!”] Trevor, USA„Kurva.”Kidding but not kidding. My main polish experiences have been with Polish truck drivers. :D(Amerykanin)[“Kurwa.” – Żart, ale jednak nie do końca. Większość moich polskich doświadczeń związana była z kierowcami ciężarówek.] Karl, Estonia“Following the folks in Nepal, Polish people are the second kindest, friendliest and most helpful people I have ever had the opportunity of meeting.”(Estończyk)[“Zaraz za mieszkańcami Nepalu, Polacy są drugimi najsympatyczniejszymi, najbardziej przyjaznymi i najbardziej pomocnymi ludźmi jakich miałem okazję kiedykolwiek spotkać.] Shankar, India“A country where almost everyone listens to English songs but does not understand the lyrics.”I am a musician, so this statement. I hope it’s not offensive.(Hindus)[“Kraj, w którym prawie wszyscy słuchają angielskich piosenek, ale nie rozumieją ich tekstów.” – Jestem muzykiem, stąd to stwierdzenie. Mam nadzieję, że nie jest obraźliwe.] Vilja, Finland“Beautiful country with growing economy but also increasing inequality - inhabited by a nation with heavy past, low self-esteem, fears for change, but which still values and counts on family.”Or, with more black and white approach: the call center of Europe.(Fin)[“Piękny kraj z rozwijającą się ekonomią ale również ze wzrastającą nierównością – zamieszkały przez ludzi z ciężką przeszłością, niskim poczuciem własnej wartości oraz strachem przed zmianami, ale dla których wciąż bardzo dużą wartością jest rodzina.” – Przedstawiając to bardziej czarno na białym: Polska to call center Europy.] Kārlis, Latvia“Kindest and most helping locals.”I hitchhiked once through Poland (both ways), so it's form my own experience :)(Łotysz)[“Najbardziej życzliwi i pomocni mieszkańcy.” – Podróżowałem raz autostopem przez Polskę (w obie strony); to jest moje osobiste doświadczenie.] Pozostałe zdania wypowiedziane o Polsce:“Best friends of the Hungarian :)”„Sexizm”„Awesome open souls surrounded by some bad closed souls.”“Vowel genocide”“Best country to have your car breakdown. (because you literally will be swarmed with 15 guys willing and able to fix it within a minute)”“Popek Monster”“Actually the more I live abroad, the more I appreciate my polish people, even though they are not perfect.”Z którym zdaniem najbardziej się zgadzacie? :) 

Top of the top. Styczeń 2016

SISTERS92

Top of the top. Styczeń 2016

Zależna w podróży

Trip Variator – wyszukiwarka samodzielnych wakacji

Na polskim rynku internetowych usług turystycznych pojawił się nowy byt. To TripVariator – prosta wyszukiwarka wakacji. Trip Variator to dostępna w Niemczech, na Białorusi, w Ukrainie, a od grudnia 2015 roku także w Polsce, strona-wyszukiwarka, na której w prosty sposób możemy obliczyć koszty swojej indywidualnie zaplanowanej wycieczki. W wyszukiwarce wpisujemy...

KOŁEM SIĘ TOCZY

Jak w prosty sposób zwariować w podróży? Czyli o podziwianiu zakrętu

W końcu coś nowego! Ten wybitnie specyficzny, typowy dla Mongolii krajobraz. Równiutki, spalony, bezkresny step, w oddali podnoszące się ku niebu pyłowe trąby powietrzne i ona. Całkowicie pusta, wydająca się nie mieć końca, celu, sensu. Zanudzająca na śmierć, jakby zbudowana na złość, wyrysowana idealnie od linijki droga. Oh, wait… coś nowego? Wczoraj miała miejsce tragedia. Bez najmniejszego The post Jak w prosty sposób zwariować w podróży? Czyli o podziwianiu zakrętu appeared first on Kołem Się Toczy.

KOŁEM SIĘ TOCZY

Jak szybko zwariować? Czyli o podziwianiu zakrętu

W końcu coś nowego! Ten wybitnie specyficzny, typowy dla Mongolii krajobraz. Równiutki, spalony, bezkresny step, w oddali podnoszące się ku niebu pyłowe trąby powietrzne i ona. Całkowicie pusta, wydająca się nie mieć końca, celu, sensu. Zanudzająca na śmierć, jakby zbudowana na złość, wyrysowana idealnie od linijki droga. Oh, wait… coś nowego? Wczoraj miała miejsce tragedia. Bez najmniejszego ostrzeżenia, The post Jak szybko zwariować? Czyli o podziwianiu zakrętu appeared first on Kołem Się Toczy.

Magisterkowalski.blog – Historia przerwanej miłości. Tomasz Kowalski, Agnieszka Korpal

Obserwatorium kultury i świata podróży

Magisterkowalski.blog – Historia przerwanej miłości. Tomasz Kowalski, Agnieszka Korpal

Śnieżka w obłokach

Zastrzyk Inspiracji

Śnieżka w obłokach

Australia z lotu ptaka, czyli wyrzuty sumienia vs. radość tworzenia

loswiaheros

Australia z lotu ptaka, czyli wyrzuty sumienia vs. radość tworzenia

Biegun Wschodni

Na narty w Alpy. Z biurem podróży czy samemu?

Długo nie wyobrażaliśmy sobie siebie w roli uczestników zorganizowanego przez biuro podróży wypoczynku. Takie wczasy po prostu nie są dla nas. Kojarzą nam się z podróżą w dużej grupie obcych ludzi (a my raczej wolimy spędzać czas kameralnie, z przyjaciółmi), narzuconym programem aktywności i odwiedzaniem miejsc, które niekoniecznie leżą w zakresie naszych zainteresowań. Kiedy jednak… Artykuł Na narty w Alpy. Z biurem podróży czy samemu? pochodzi z serwisu Biegun Wschodni | Blog podróżniczo - turystyczny ze startem w Rzeszowie.

San Marino

KANOKLIK

San Marino

Into the Wild (wszystko za życie) – recenzja

Obserwatorium kultury i świata podróży

Into the Wild (wszystko za życie) – recenzja

Obserwatorium kultury i świata podróży

Co warto zjeść i wypić w Neapolu?

Neapol kojarzy się przede wszystkim z wulkanem Wezuwiusz. Jak już tu traficie, to oprócz ciekawostek turystycznych warto odwiedzić kilka miejsc gdzie dobrze zjecie lub wypijecie pyszną kawę. W tym wpisie postaram się pozbierać całą tą wiedzę.  Jak kawa to tylko w Gambrinusie! Wystrój kawiarni jest wręcz barokowy. Czujemy się jak w pięknym pałacu. Spoglądamy na menu i od samych kaw aż boli głowa jaką wybrać? Decydujemy się na Cafe Gambrinus i nie żałujemy decyzji, choć kawa mocna i bardzo słodka. Wiele osób poleca to miejsce, a co ciekawe podobno właśnie tutaj w Neapolu doświadczycie najlepszej kawy we Włoszech. Nic tylko biegiem do Gambrinusa na pyszną kawę. Stojąc przy barze zapłacicie mniej. Gran Caffè Gambrinus, Adres: Piazza Trieste E Trento, 2, 80132 Napoli, Włochy Pizza gdzie jadła Julia Roberts w filmie „Jedz, módl się i kochaj” Kolejnym przystankiem kulinarnym, który koniecznie trzeba zaliczyć jest L’Antica Pizzeria da Michele, gdzie jadła Julia Roberts. Tak! Tak! Jadła ona, to zjemy i my! Najważniejsze, byście nie przyszli tu w niedzielę tak jak my, bo pocałujecie klamkę. Pizzeria czynna jest od poniedziałku do soboty. Zdarza się, że kolejka jest na godzinę jak nie więcej czekania. Widziałam na własne oczy. Trzeba się przed wejściem jak są tłumy zgłosić po numerek by dostać stolik. Jak już usiądziemy to mamy do wyboru aż dwa rodzaje pizzy. Zwykła Margerita lub jakaś z grzybami. My tradycyjnie – wersja klasyczna, normal. Wielkość nas zabiła, ledwo wstałam z krzesła. A zapłaciłam tylko 4 euro za raj dla podniebienia. Pizza była pyszna, ociekała oliwą. Na cienkim cieście z pysznym sosem i serem. A co ciekawe każdy napój czy to piwo czy cola czy woda kosztuje 2 euro. Wystrój surowy. Zielono-białe kafelki, piec i kilka stolików. Na ścianie historia lokalu w postaci wielu historycznych zdjęć. I nic więcej tu nie trzeba! Ten surowy wystrój nadaje klimat temu miejscu. A pizza smakuje jak żadna inna! L’Antica Pizzeria da Michele, Adres: Via Cesare Sersale, 1/3, Napoli, Włochy Pyszne Gnocchi tylko tutaj! Z głównej ulicy skręca się w małą uliczkę, gdzie kręci się rodzinny interes. Malutka pizzeria serwuje pyszne dania. My skusiłyśmy się na gnocchi. Nie dość, że pyszne to było czuć, że świeże i domowe. Gnocchi to takie małe kluseczki polane sosem pomidorowym, serem mozzarella i ziołami. Pycha! Sos rozpływał się w ustach. Cała przyjemność wraz z wliczonym napiwkiem wyniosła nas po 5,50 euro od osoby. Trattoria Pizzeria, Via Nardones,10 Neapol Włoskie Fragoooliiinooo !!!!! Nic tak we Włoszech nie smakuje jak wino. A mi przypadło już dawno, dawno temu do gustu musujące Fragolino. Można je kupić o smaku truskawek czy winogron. Jak dobrze poszukacie to znajdziecie flaszkę za ok. 2,5 euro. Co ciekawe dla kontrastu na lotnisku butelka kosztuje 7 euro! Wina we Włoszech wszystkie są pyszne, nawet te z kartonu i nie podejrzewajcie mnie tu o jakieś menelstwo. W Polsce wino z kartonu to już patologia, a tutaj naprawdę za czasem 2 euro kupicie dobre wino w kartoniku! Ważne spostrzeżenia: przed wylotem do Neapolu zaopatrz się w trochę swojego jedzenia by zaoszczędzić, bo Włochy są dość kosztownym Państwem. Dzięki temu zaoszczędzisz na inne ciekawe smakołyki można tu tanio kupić słodycze, których nie ma w Polsce. Ja zaopatrzyłam się w pakiet 10 pysznych ciasteczek o smaku czekoladowym za 1 euro. A za pyszne chipsy zapłaciłam ok. 2 euro i naprawdę były przepyszne kupując kawę w kawiarni mniej zapłacisz stojąc przy barze niż przy stoliku by zjeść taniej poszukaj dobrej knajpki nie w ścisłym centrum a przejdź kilka uliczek w bok, ale szukaj restauracji z miejscowymi – oni wiedzą co najlepsze nie bój się wina za 2 euro, to nie Polska – na pewno nie kupisz jabola a będzie smakowało jak nigdy jeżeli masz ochotę na piwo to polecam niebieskie Peroni napiwki często doliczane są już do końcowego rachunku, dlatego nie zdziw się, że zapłacisz więcej niż sobie wyliczyłeś warto przywieźć z Włoch kawę np. Lavazza bo jest tańsza niż u nas koniecznie skosztujcie owoców, szczególnie mandarynek bo są o wiele słodsze i smaczniejsze niż te sprowadzane do nas. Kategoria: Wycieczki Tagged: co warto zjeść w neapolu, gnocchi neapol, jedzenie neapol, kawa w neapolu, pizza julia roberts

Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy

SISTERS92

Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Testowy wpis

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Ut vel felis vitae ligula varius ultricies. Ut vel vulputate est, a maximus quam. Donec dapibus nunc quis blandit molestie. Maecenas at velit pellentesque, gravida sapien id, maximus elit. Interdum et malesuada fames ac ante ipsum primis in faucibus. Morbi ut metus vitae felis euismod malesuada nec vitae sapien. Curabitur a mi sit amet eros commodo ullamcorper. Maecenas dignissim eros sed commodo eleifend. Aenean et nibh dolor. Nulla scelerisque non dui nec euismod.   Aenean suscipit elit ante, ut bibendum augue vulputate a. Donec posuere id mi vitae tristique. Phasellus tristique lacus vel iaculis sagittis. Nam eget dui non augue mattis luctus vel vitae ipsum. Nunc orci urna, eleifend semper posuere tincidunt, mollis quis elit. Curabitur felis nibh, dapibus sodales velit eu, varius efficitur risus. Praesent augue ex, feugiat vitae auctor non, congue vel turpis. Vestibulum ante quam, cursus a volutpat vel, malesuada a ipsum. Morbi sit amet ultrices urna. Vivamus vel pretium metus, ac convallis odio. Nulla tincidunt volutpat hendrerit. Mauris nec aliquam diam. Duis tristique id turpis id porttitor. Suspendisse lobortis id metus nec suscipit.   Post Testowy wpis pojawił się poraz pierwszy w Bałkany Rudej.

Mdina. Ciche miasto na Malcie

wszedobylscy

Mdina. Ciche miasto na Malcie

Opuszczona wioska

URLOP NA ETACIE

Opuszczona wioska

Podroż na Sri Lankę i Malediwy

Glob Blog Team

Podroż na Sri Lankę i Malediwy

Tajniki pracy blogera: Fotografie na bloga

SISTERS92

Tajniki pracy blogera: Fotografie na bloga

Mekka geeków czyli Den Den Town w Osace

Gaijin w podróży

Mekka geeków czyli Den Den Town w Osace

POSZLI-POJECHALI

Lozanna czekoladą i serem płynąca

Lozanna – stolica kantonu Vaud (mówiącego pięknie po francusku) oraz siedziba Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, z długą historią. Sucho, oficjalnie i dość chłodno to zabrzmiało. Chłodno było, ale tylko na zewnątrz i tylko czasem. Uwiodła mnie, chłodem marcowo-listopadowym jeziora Genewskiego, zakręconymi uliczkami, gorącem topiącej się czekolady, lekką Artykuł Lozanna czekoladą i serem płynąca pochodzi z serwisu Poszli-Pojechali.