Z Turcji do USA za 199 EUR? Okazja czy błąd?

Orbitka

Z Turcji do USA za 199 EUR? Okazja czy błąd?

Glob Blog Team

Film z Morocco Road Trip 2015

Wreszcie nasz Marokański Road Trip doczekał się filmu. Choć trwa tylko kilka minut to stworzenie go zabrało nam sporo czasu. Myślę, że każdy wie jak to jest jeśli już kiedyś coś montował. Mamy nadzieję, że film choć trochę odda klimat naszych wyjazdów, a widoki z okna samochodu i inne kadry przekonają Was, że nie trzeba lecieć bardzo dlatego i wydać fortuny żeby przeżyć niezwykłą mocno egzotyczną przygodę. W opisie filmy na youtube umieściliśmy wszystkie miejsca występujące w filmie. Zobacz podobne wpisy Film wyprawy na Kretę views 104 Film z wyprawy do Azji. Tajlandia, ... views 121 Navigator Festiwal 2013 views 0 .yuzo_related_post img{width:299px !important; height:208px !important;} .yuzo_related_post .relatedthumb{line-height:21px;background: !important;color:!important;} .yuzo_related_post .relatedthumb:hover{background:#fcfcf4 !important; -webkit-transition: background 0.2s linear; -moz-transition: background 0.2s linear; -o-transition: background 0.2s linear; transition: background 0.2s linear;;color:!important;} .yuzo_related_post .relatedthumb a{color:!important;} .yuzo_related_post .relatedthumb a:hover{ color:}!important;} .yuzo_related_post .relatedthumb:hover a{ color:!important;} .yuzo_related_post .relatedthumb:hover .yuzo__text--title{ color:!important;} .yuzo_related_post .yuzo_text, .yuzo_related_post .yuzo_views_post {color:!important;} .yuzo_related_post .relatedthumb:hover .yuzo_text, .yuzo_related_post:hover .yuzo_views_post {color:!important;} .yuzo_related_post .relatedthumb{ margin: 0px 0px 0px 0px; padding: 5px 5px 5px 5px; } .yuzo_related_post .relatedthumb{} jQuery(document).ready(function( $ ){ jQuery('.yuzo_related_post .yuzo_wraps').equalizer({ columns : '> div' }); });

lumpiata w drodze

254. Jak uzyskać odszkodowanie za spóźniony lot czyli Lumpiata walczy

W tej historii jedno jest pewne - nie należy odpuszczać za szybko. I jeszcze drugie - wszystko na to wskazuje, że lepiej ze mną nie podróżować samolotem. Jakiś rok temu poleciałam na tydzień do Barcelony. Samodzielnie i samotniczo, liniami lotniczymi Swiss, z przesiadką w Zurichu. W tamtą stronę zgubili mi bagaż, dotarł po 24 godzinach, a w nim wszystkie moje lekarstwa i soczewki na zmianę

Sistersowe polecajki #29

SISTERS92

Sistersowe polecajki #29

Sarajewo – Gradska Vijećnica, Muzem Sarajevskiej Pivary

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Sarajewo – Gradska Vijećnica, Muzem Sarajevskiej Pivary

Duńskie Muzeum Sztuki i Wzornictwa

Zastrzyk Inspiracji

Duńskie Muzeum Sztuki i Wzornictwa

Isla Taboga

HIT THE ROAD

Isla Taboga

Zależna w podróży

#kącikzależnego, czyli mężczyzna na blogu!

Stało się. Mój chłopak tydzień temu poinformował mnie, że chciałby pisać na blogu. Już nie tylko dawać mi zdjęcia, nie tylko pomagać przy ich edycji. On naprawdę chce pisać! Tworzyć teksty. O tych miejscach, w których byliśmy razem, ale i tych, gdzie podróżował, zanim zostaliśmy parą. Już kilka blogerek przez...

TROPIMY PRZYGODY

Cartagena – piękna i bestia

Napisać, że Cartagena zachwyca przyjezdnych byłoby kłamstwem. Napisać, że STARÓWKA Cartageny zachwyca przyjezdnych jest prawdą. Problem jednak w tym, że Cartagena to nie tylko wymuskana stara część miasta… Starówka Cartageny to zaledwie maleńki wycinek milionowego miasta. Fakt, że najstarszy i z bogatą... Artykuł Cartagena – piękna i bestia pochodzi z serwisu Tropimy Przygody.

WOJAŻER

Radom to nie jest stan umysłu. Krótka historia o odlatywaniu

Chyba największe pretensje mam do siebie za tę chytrą babę z Radomia. Czasami człowiek, jak baran w stadzie, beczy, gdy beczą inne. Nie wchodzi w szczegóły, nie dowie się niczego, nie dopyta. Ja też się śmiałem. Nikt z nas nie jest bez grzechu. A teraz wyobrażam sobie zwykłą kobietę żyjącą w najzwyklejszym bloku, która pojawiła się w zupełnie niewłaściwym miejscu i w jeszcze bardziej niewłaściwym czasie. Zima roku 2012, wigilia dla mieszkańców Radomia, tłum przy stole. Ówcześni organizatorzy nie wpadają na pomysł, by położyć na nim plastikowe kubki. Pojawiają się za to 3 Cytryny firmy Zbyszko, butelki, które szybko trafiają w ręce mieszkańców miasta. Kobieta w jasnej czapce sięga po jedną z nich, potem po drugą i trzecią. Sięga jak wszyscy przed nią. Ale to właśnie ona staje się internetową antybohaterką zwaną „chytrą babą z Radomia”. Internet niszczy przypadkową osobę i nikogo nie interesuje to, że kobieta po prostu podawała butelki dalej. Niektórzy starają się uzyskać po jakimś czasie jakiekolwiek informacje dotyczące wzrostu sprzedaży napoju, jednak producent odmawia. Radom to stan umysłu – grzmiały internety w owym czasie, chytrymi …

Wystawa makiet kolejowych-Kraków 2015

OTWARTY HORYZONT

Wystawa makiet kolejowych-Kraków 2015

HAMPI NA CZTERY SPOSOBY, CZYLI INDIE W WERSJI LAJT

Złap Trop

HAMPI NA CZTERY SPOSOBY, CZYLI INDIE W WERSJI LAJT

Zgiełk miast, zatłoczone pociągi, głośne ulice, ciągłe uśmiechanie się do pozowanych zdjęć (nie chcemy nawet wiedzieć na ilu hinduskich facebookowych profilach jesteśmy) – tak wyglądały Indie jakie do tej pory zdążyliśmy zobaczyć. Do czasu, gdy jeden z napotkanych po drodze Holendrów powiedział nam, że jest takie miejsce, w którym wszystko jest inne, w którym można odpocząć i wyluzować się na całego. Zaintrygowani popatrzyliśmy na niego, gdy entuzjastycznie mówił: – Hampi, jedźcie do Hampi. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, gdzie dokładnie jest owe i magiczne Hampi i że zostaniemy tam na dwa tygodnie! Widok na starożytną część Hampi Okolice Hampi Hampi ma świetnie rozwiniętą infrastrukturę turystyczną, przygotowaną pod zachodnich, ale niskobudżetowych turystów – backpackerów. A można ich tu spotkać całkiem sporo i chyba nie bez powodu. Miasteczko znajduje się na trasie z Goa do Kerali i stanowi must see regionu Karnataka. Po zasmakowaniu północnych Indii relaks w Hampi to inny świat, taki właśnie w wersji lajt. Ale, co można robić w małym miasteczku schowanym gdzieś pomiędzy plantacjami bananowca i ryżu? My się nie nudziliśmy i spędzaliśmy ten czas na przeróżne sposoby. SPOSÓB 1: WSPINANIE Okolice Hampi są miejscem o niesamowitym potencjale wspinaczkowym. Tysiące porozrzucanych głazów i kamieni aż proszą się by się na nie powspinać. Do tej pory zaadaptowano tylko kilka sektorów wspinaczkowych, jednak w przyszłości pewnie się to zmieni i wspinacze opanują Hampi. Skala trudności wspinaczkowych jest zróżnicowana i każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Na ilość skał nie można narzekać… Krok pierwszy – przymiarka :) Krok drugi – wspin! Krok trzeci – odpoczynek Wspinanie w tym regionie rozpoczęło się na dobre, gdy w 2003 roku zawitał tu Chris Sharma, jeden z najlepszych wspinaczy na świecie. Od tamtej pory można zauważyć zwiększoną aktywność ludzi na skałach, jednak póki co nie ma tłumów. O tym, że wspinanie nie jest tu produktem turystycznym numer jeden przekonujemy się, gdy miejscowa sklepikarka ze zdziwieniem zapytała czemu nosimy na plecach łóżko? Oczywiście nie chodziło o łóżko tylko o crasch pad – materac, który przy wspinaniu służy do asekuracji. W Hampi nie problemu z wypożyczeniem sprzętu wspinaczkowego, ani ze znalezieniem odpowiedniej skały. A jeżeli wspinanie nie jest Waszą pasją to może czas na jogę? SPOSÓB 2: JOGA Gdzie jak nie w Indiach, kolebce jogi, nie zacząć jej praktykowania? Albo chociaż spróbowania? W Hampi powstało już kilka szkół jogi, które cieszą się sporą popularnością. Zajęcia odbywają się w różnych porach dnia, zarówno rano jak i po południu, prowadzone są zazwyczaj w języku angielskim, a cena za jedną lekcję (zazwyczaj 1,5 – 2 godziny) to wydatek około 7-10 złotych. Dominująca jest astanga joga, jednak zajęcia prowadzone są dla różnych stopni zaawansowania, więc czemu by nie spróbować! Sami nie wiemy czy to urok miejsca, czy prowadzącego, ale byliśmy zdziwieni gdy po drugich zajęciach zaczęliśmy stawać na głowie, a nasze ciała wyginały się w piękne łuki i mostki. Dalej nie przekonani? No to może sposób bardziej tradycyjny, po prostu zwiedzanie. Takie zachody słońca to ja rozumiem! SPOSÓB 3: ZWIEDZANIE Hampi (dawno, dawno temu – Widźajanagara) to pod względem historycznym niezła perełka. Na dwudziestu sześciu kilometrach kwadratowych znajduje się około pięćset pięćdziesięciu świątyń i pomników, które dzięki swojej unikalności zostały w 1986 roku wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Miasto w drugiej połowie XVI wieku zostało zniszczone przez wojska muzułmańskie, jakie nawiedziły tę część Indii. Podczas półrocznego oblężenia praktycznie całe miasto zostało zniszczone a to, co po nim zostało możemy oglądać po dziś dzień. Punktem centralnym miasteczka jest świątynia Virupaksha. Jest wysoka na pięćdziesiąt metrów przez co widać ją praktycznie z każdego miejsca w okolicach Hampi. Wejście na teren przyświątynny to wydatek zaledwie dwóch rupii. O tym, że warto mieć ze sobą kilka drobnych monet, dowiedzieliśmy się na miejscu, gdy zobaczyliśmy tresowanego słonia, który za drobną opłatą (wkładaną bezpośrednio do trąby) błogosławi darczyńcę. Słoń lubi także banany i poranną kąpiel, którą można zobaczyć nad rzeką pomiędzy ósmą a dziesiątą. Słonik dał błogosławieństwo Świątynie wśród skał Hampi jest częstym tłem filmów bollywoodzkich Świątynie są oddalone od siebie nawet kilka kilometrów. Do tych położonych najdalej najlepiej dotrzeć rowerem, skuterem bądź motocyklem, które można wypożyczyć w dowolnym miejscu za niewielką opłatą. Warto wyruszyć na całodzienną wycieczkę by zobaczyć przynajmniej większość z zabytkowych budowli. Objechanie całego kompleksu rowerem powinno zająć nie więcej niż cztery, pięć godzin. Wstęp do większości świątyń jest całkowicie bezpłatny. Trochę byliśmy zdziwieni, że większość z nich nie jest ogrodzona, praktycznie wszędzie można wejść i zaglądnąć, dotknąć rzeźb i przyjrzeć się im z bliska. Większość z nich jest zachowana w całkiem dobrym stanie. Tak jak świątynia Vittala i znajdujący się na środku placu kamienny rydwan, podobno bardzo unikalny. Więcej szczegółowych informacji znajdziecie w naszym wpisie – kliknij tutaj. Może zdarzyć się tak, że żadna z powyższych propozycji Wam nie podpasuje. Co wtedy? Istnieje jeszcze jeden sposób, który najmniej polecamy ale który jest chyba najbardziej popularny wśród turystów. SPOSÓB 4: NICNIEROBIENIE Co oznacza nicnierobienie? W najczystszej formie jest to czytanie książek, bujanie się na hamaku, pielgrzymowanie z knajpy do knajpy i smakowanie lokalnych (i nie tylko!) przysmaków. Niektórym to nie robienie niczego dobrze wychodziło – spotkaliśmy ludzi, którzy siedzieli tu już trzeci i czwarty miesiąc. Ale nie ma co ukrywać miejscowy klimat sprzyja dłuższemu wypoczynkowi. Spokojna atmosfera, muzyka reggae (lub trans, zależy gdzie się trafi), uśmiechnięci ludzie, duża ilość przyjemnych knajpek. Poczuć się tu można trochę jak na Jamajce, a nie w Indiach. Polecamy szczególnie tę część miasta, która znajduje się po drugiej stronie rzeki. Jest tam dużo spokojniej i klimatycznie. Zawsze z braku pomysłów można posiedzieć nad rzeką i poobserwować mieszkańców „Mister mister!! Photo photo!!” No to macie :) A po lekcjach czas na bieganie po skałach! Naszym zdaniem najlepiej wykorzystać czas spędzony w Hampi na każdy z przedstawionych sposobów. Nie ukrywamy, że odpoczywając tak jak proponujemy, nie sposób jest poznać prawdziwych Indii. Okolice Hampi, Goa oraz Kerala są chyba najlepszą destynacją dla osób, które bardzo chcą pojechać do Indii, ale z jakiś powodów też się ich obawiają. Dla nas była to miła odmiana i czas relaksu, który każdemu się czasem należy! The post HAMPI NA CZTERY SPOSOBY, CZYLI INDIE W WERSJI LAJT appeared first on Złap Trop.

Bolonia – Włochy / Italy

KANOKLIK

Bolonia – Włochy / Italy

Picking the Pictures

How to Get the Best Possible Holiday and Travel Snapshots

When you go on holiday, you will most likely be taking a camera with you. There will be sights and experiences you will not be familiar with, and you’ll want to record those. So you need to figure out how you can get the best possible holiday and travel snapshots. Use these suggestions to help you capture the best moments of your holiday.Photo SourceHave the Right EquipmentNow, when it comes to photography, it’s important to look at the equipment you have. I go travelling a lot so I like to make sure I have a really good camera with me. And I would advise you to check out http://ordinarytraveler.com/ and look at the best travel cameras on th market. A poor camera is going to result in underwhelming pictures, and that can really dilute your experience. Don’t be afraid to splurge on quality equipment that will last you a long time. This is crucial for getting the ultimate travel snaps and documenting your experiences around the world.Travel to Amazing SpotsYou have to remember that if you want to get the best photos you have to go to the best places. Standing around being passive isn’t going to get it done for you. Instead, you need to do what you can to find the best photo opportunities. This might mean travelling to the prettiest spot in Herzegovina, or taking a trip to the Great Wall of China. Find the most beautiful and picturesque places that you can use to get the best pictures possible.Get Some TipsIf you’re a bit of a photography novice don’t worry, you can still take plenty of great holiday snaps. You just need to get some tips and advice to help you manage this. If you check out http://go.ridgemontoutfitters.com/, you will find some great tips to help you out. Taking pictures outside is more of an art form than taking them inside. So you need to make sure you have all the advice and tips you need. Follow these tips to enjoy stunning outdoor photos and capture breath-taking moments of your holiday.Take Multiple PicturesYou should never just take one picture of something when you’re travelling. It might not come out very well, or you might have problems with the photo. Instead, I would recommend you take multiple pictures of the same image. That way the odds are in your favour to get a good shot somewhere. If you’re worried about the space it’s going to take up on your camera then you needn’t be. At the end of each day you can upload the photos to an online storage facility then delete them from your camera. That way you always have them, and you make sure you free up camera space.When you go abroad, it’s important to try to document your journey as much as you can. And the best way to do that is to take photographs so you can capture and preserve memories. I love to document my travel experiences through pictures. So that’s why I’ve shared these hints with you for how you can enjoy the best holiday photos imaginable.

Katarynka w Bydgoszczy

SISTERS92

Katarynka w Bydgoszczy

Zakochana w George Town

POJECHANA

Zakochana w George Town

Egzotykę wyspy Tioman zakrył przed nami szary dym znad pożarów torfowisk wypalanych pod uprawę palmy olejowej (przeczytajcie koniecznie mój artykuł Popsuliście mi wakacje, psujemy naszą planetę). Pierwszej nocy w Kuala Lumpur pogryzły mnie pluskwy (a nic tak nie swędzi jak ugryzienia tych wrednych krwiopijców), do tego Adrien musiał pilnie lecieć do Francji i zostałam sama. Zmieniłam hotel i… spędziłam noc na stojąco, bo gdziekolwiek położyłam się czy chociaż usiadłam, ze wszystkich zakamarków i głębin tapicerki wychodziły krwiożercze pluskwy. Znów zmieniłam hotel, pluskw nie było, ale okropny smród środka przeciw insektom nie pozwalał mi swobodnie oddychać, do tego z szarego nieba zaczął lać deszcz. W pokoju paskudnie, na zewnątrz jeszcze gorzej, chciało mi się wyć. Nawet ulubiony naan był za tłusty, a curry miało posmak mąki. Koniec tego- pomyślałam sobie. Muszę stąd uciekać, bo się zapłaczę na śmierć. Spakowałam mały podręczny plecak, duży bagaż zostawiłam w bezpiecznym miejscu i ruszyłam w stronę George Town na wyspie Penang, o którym słyszałam dużo dobrego i który był moją ostatnią nadzieją na wzniecenie iskry sympatii do Malezji (która podpadła mi już nie pierwszy raz). Najtańszym sposobem dostania się z Kuala Lumpur na wyspę Penang jest autobus. Ja jednak miałam dość niewygód ostatnich dni, dlatego zdecydowałam się na komfortowy pociąg. Potem jeszcze kilkunastominutowa przeprawa promem i byłam w George Town. I w George Town nagle wszystko się odmieniło! Tu było niebieskie niebo i świeciło słońce. Tu zatrzymałam się w Magpie Residence – nowiusieńkim, ultra czystym hostelu, który miał absolutnie wszystko, czego podróżująca w pojedynkę kobieta może potrzebować. Uwielbiam koncept dających uczucie prywatności kabin sypialnych i osłoniętych od części wspólnych przebieralni z lustrem w dormie. Do tego byłam w ośmioosobowym pokoju z kuchnią i łazienką sama! Tu zjadłam najlepszą na świecie rybną laksę, na którą wracałam codzinnie. Tu odkryłam hinduską jadłodajnie z pysznościami za grosze i tu… nie mogłam przestać spacerować bo ulice George Town to prawdziwa uczta dla wielbicieli street artu, ciekawskiego oka i poszukiwaczy skarbów (zapytajcie w hostelu o mapkę ze street artowymi trasami spacerowymi). Murale, malunki, graffiti, rzeźby, instalacje, wklejki, wzory, kolory, zakamarki. Lubię takie miejsca- otwarte na kreatywne pomysły, przyjazne twórcom. Polubiłam George Town. Bardzo. Nie polubiłam tylko tutejszych szczurów (których wieczorami było pełno), ale to tylko podkreśla jak bardzo musiało mi się w tym mieście podobać, że nawet szczurze minusy nie zdołału mi przesłonić plusów. Zapraszam na fotograficzny spacer po malezyjskim George Town Trasę podróży A&A dookoła świata możesz śledzić TU. Podoba Ci się? Daj lajka, podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy. Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera! Post Zakochana w George Town pojawił się poraz pierwszy w Pojechana.

W cieniu minaretów. Oman - Marek Pindral

MAGNES Z PODRÓŻY

W cieniu minaretów. Oman - Marek Pindral

KOŁEM SIĘ TOCZY

Zdjęcia, które polubiliście najbardziej. Instagramowe podsumowanie

Dzisiaj coś dla oka. Ostatnim razem przyglądaliśmy się temu jak stałem się milionerem w poprzednim roku, dziś przygotowałem dla Was galerię fotografii, które najbardziej sobie upodobaliście. Muszę przyznać, że wybraliście w większości także i moje ulubione fotografie. Cieszę się, że mamy podobne gusta! :) Dzięki za ten rok! ;) #kołemsiętoczy #travelblog Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika The post Zdjęcia, które polubiliście najbardziej. Instagramowe podsumowanie appeared first on Kołem Się Toczy.

KOŁEM SIĘ TOCZY

Zdjęcia, które polubiliście najbardziej. Instagramowe podsumowanie

Dzisiaj coś dla oka. Ostatnim razem przyglądaliśmy się temu jak stałem się milionerem w poprzednim roku, dziś przygotowałem dla Was galerię fotografii, które najbardziej sobie upodobaliście. Muszę przyznać, że wybraliście w większości także i moje ulubione fotografie. Cieszę się, że mamy podobne gusta! :) Dzięki za ten rok! ;) #kołemsiętoczy #travelblog Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika The post Zdjęcia, które polubiliście najbardziej. Instagramowe podsumowanie appeared first on Kołem Się Toczy.

Ponad językami

HIT THE ROAD

Ponad językami

Multi Kulti – Biżuteria z historią

Ale piękny świat

Multi Kulti – Biżuteria z historią

Piękno tkwi w formie i w historii. W sklepie Multi-Kulti.pl znajdziecie przepiękną biżuterię z niezwykłą historią.Sztuka etniczna przemawia symbolami. Ania Kaszkin i Maciek Twarogowski ulegli czarowi ich formy i treści tak silnie, że pewnego dnia założyli sklep Multi-Kulti.pl. Reszta zaczęła się układać sama...Pomysł na siebieJeśli nie masz pomysłu, gdzie chcesz pracować, to sobie tę pracę wymyśl. Przede wszystkim zacznij coś robić i patrz, co się z tego wykluje. Bo najważniejsze jest to, by nie stać w miejscu!Anię i Maćka od zawsze nosiło po świecie.– Poznaliśmy się w 2008 roku – wspomina AniaNie minęło kolejnych 12 miesięcy i już w paszportach pojawiły się trzy nowe pieczątki.– Turcja, Maroko i Indie – wymienia Maciek. – Tam zaczęliśmy już kupować ozdoby i kamienie.– Po powrocie zaczęłam robić biżuterię – dodaje Ania. – sprzedawałam ją początkowo wśród koleżanek z forum internetowego.W tym czasie otworzyła bloga. Wpisy dotyczyły biżuterii, jednak od czasu do czasu pojawiały się zdjęcia z podróży. Tak powstawało jedno z najciekawszych miejsc w internecie – www.multi-kulti.pl, sklep z autentycznie etniczną biżuterią, którą Ania i Maciek znajdują podczas swoich podróży.Sezamie otwórz się!Gdyby życie było bajką, wystarczyłaby zakraść się do groty czterdziestu rozbójników, wykraść skarby i wyjść z całej awantury cało – bo to przecież w dalszym ciągu bajka, a sprawiedliwość, jakżeby inaczej, stoi po naszej stronie! Na szczęście życie nie jest tak nudne. Żeby znaleźć skarby, trzeba się najeździć po azjatyckich i afrykańskich bazarach, naoglądać, stracić czasu na szukanie kilku adresów, które okazują się nic nie warte, by na koniec, przez przypadek trafić na trop. Tak było w Iranie.– Po prostu poszliśmy za tłumem – wspomina Ania. – I ten tłum doprowadził nas do wielkiego kilkupoziomowego garażu. Było tam wszystko. Mydło, powidło i biżuteria. Byłaś tam?– Nie byłam. Ja nie miałam tyle szczęścia...Wrota do Azji CentralnejInnym razem pojechali do Turcji. Planowali czysty wypoczynek – woda, plaża, bar i sklep z biżuterią...– Zawsze byłam zakręcona na punkcie biżuterii – przyznaje Ania. Dlatego musiała sobie kupić kilka drobiazgów w pobliskim sklepiku ze srebrem. W gratisie otrzymała telefon do znajomego sklepikarza w Stambule. I tak Ania i Maciek poznali 5 braci – afganów turkmeńskich. Dzięki nim najpierw zwrócili uwagę, następnie zachwycili się pięknem rękodzieła z Azji Centralnej. I tak zaczęli sprowadzać te skarby do Polski. Proste?Na początku kupowali u nich biżuterię plemienną, na przykład naruszone zębem czasu hirze - amulety w formie pojemniczka.– Chroniły przed dżinami i złymi duchami – tłumaczy Maciej.– Do środka żydzi wkładali cytaty z tory, chrześcijanie z pisma świętego, muzułmanie z koranu, ktoś w Syrii mi powiedział, że wlewano również rtęć.Zobaczyli też turkmeńskie asyki – amulety w kształcie serca, czy rękodzieło plemienia Tekke.Niedługo po tym spotkaniu zainteresowali się również centralno-azjatyckimi tkaninami – suzani i ikatem. Długo ich szukali w uliczkach stambulskiego bazaru.– Skąd by się tam wzięły?– Ponoć przywożą je Uzbeczki i sprzedają, żeby mieć pieniądze na pielgrzymkę do Mekki.– Często szukacie konkretnych rzeczy?– My ich nie szukamy. My je znajdujemy...Historia coraz bardziej w cenieChoć z roku na rok coraz trudniej znaleźć coś cennego. Coraz mniej antyków krąży na rynku, a te które jeszcze się ostały, osiągają coraz wyższe ceny.– Na przykład stare szkło weneckie – mówi Ania.– Jeszcze trzy lata temu można było wybierać, a teraz praktycznie w ogóle go nie ma. – dodaje Maciek.– Podobno masowo wykupują je Chińczycy. Dla wzorów – żeby je podrabiać.Kończy się też etniczna biżuteria w Egipcie, choć to właśnie stamtąd przywieźli jedną z najcenniejszych rzeczy, która przewinęła się przez ich sklep.– Wisior Zar – wspomina Maciek. – Miał odganiać duchy. Nasz egzemplarz znaleźliśmy w sklepie ze starociami w Luksorze. To było krótko po przewrocie. W Egipcie załamała się turystyka, więc każdy klient był bardzo pożądany. Jego poprzedni właściciel płakał, kiedy nam go sprzedawał.– My też płakaliśmy, kiedy go sprzedawaliśmy– Często płaczecie?– Tak, często.Pewnie niedługo będą płakać po hirzu z Maroka, berberyjskim talizmanie płodności, czy poduszkach ikatowych z Uzbekistanu. Cóż, piękne rzeczy szybko znajdują swoich nabywców.Tropem symboliPo powrocie z każdej wyprawy Maciek i Ania ruszają tropem znaczeń ukrytych w przywiezionych przedmiotach. Zaczynają wertować książki i internet w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji. Etniczne wzory praktycznie zawsze mają bowiem jakieś znaczenie. Czy to magiczne, czy po prostu określają swoje pochodzenie. Bardzo często nie znają ich sami sprzedawcy.– Szczególnie ci w Maroku i Egipcie. Więc sami szukamy znaczeń, zanim wrzucimy coś na stronę – mówi Maciek. – Choć nie zawsze wszystko od razu udaje się nam rozszyfrować.– Najgorzej jest, kiedy dopiero po sprzedaży, dowiadujemy się, co tak na prawdę przeszło przez nasze ręce..Prywatni detektywiTo jest ryzyko zawodowe. Ale i tak dobrze im idzie. Mają już swoich stałych klientów.– Jest wśród nich wielbicielka Hamsy, czyli Ręki Fatimy z Portugalii. Przy wymianie maili okazało się, że jest w tej dziedzinie specjalistką, przesłała nam swój referat na temat znaczenia Hamsy wygłoszony na międzynarodowej konferencji poświęconej Islamowi. U nas wyszukuje co ciekawsze okazy – mówi Ania. Mają też grono zaprzyjaźnionych klientek, które przychodzą do nich do domu, oglądają, rozmawiają jak starzy znajomi, a przy okazji coś kupują.– Jedna z naszych klientek sporo podróżuje - do Chin, Indii, Egiptu... Po powrocie odwiedza nas, pokazuje co sobie stamtąd przywiozła, po czym kupuje od nas czy to naszyjnik, czy bransoletę – wspomina Ania. – Twierdzi bowiem, że takiej ładnej jak u nas, to tam nie znalazła!Co na to Ania i Maciek? Cieszą się, że połączyli podróże z pięknem i mogą się tym dzielić.Przedmioty z Multi-Kulti.pl zobaczycie na żywo podczas FESTIWALU AZJI CENTRALNEJ w Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie, ul. Solec 24.https://www.facebook.com/events/1504147393224157/Adres sklepu:www.multi-kulti.plAnia Kaszkin i maciek Twarogowski.Maciek znajduje biżuterię.Amulet berberyjski "dziewięć ksieżyców" ze sklepu multi-kulti.plHirz z Turkmenistanu.Amulet z KazachstanuHirz beduińskiUzbecki IkatAsyk z KazachstanuUzbecki Ikat

Las, który rósł tysiąc lat

qbk blog … photoblog

Las, który rósł tysiąc lat

Nieturystyczna Birma fakt czy mit

JULEK W PODRÓŻY

Nieturystyczna Birma fakt czy mit

Nieturystyczna Birma? Zaprzeczam!! Nieturystyczna Birma. Co ja wiem o tym kraju? Tyle co przeczytałem w przewodniku i na kilku blogach. Los wiaheros np świetnie opisuje detale z codziennego życia w Birmie. Zwracałem się też do kilku blogerów (Polaków) mieszkających w Birmie o podpowiedzi. Jakoś nie byli skorzy do odpisywania. Szkoda. A wracając do tematu czy nieturystyczna Birma faktycznie taka jest? Ostatni pełny dzień w Birmie. Gdybyśmy wiedzieli, że jest tutaj tak magicznie, inaczej zaplanowalibyśmy ten pobyt. Dla mnie osobiście Birma zyskała bardzo, nawet wobec Tajlandii. Może dlatego, że jest jeszcze taka dziewicza i nie skalana hurtową turystyką. Spokojny i bezpieczny kraj Skaczemy jak żaby (swoją drogą już to kiedyś przerabiałem w Indiach i niczego się nie nauczyłem). Hyc Hyc Z miejsca na miejsce sprawdzając czy nieturystyczna Birma może być turystyczna i przyjazna mimo rządzącej junty. Pędzimy, aby zobaczyć jak najwięcej i pewnie przez to też dużo tracimy. Dlaczego mam tak mało urlopu!!! Pierwsze co widać to ubogość mieszkańców. Ale mimo to, są kolorowi, uśmiechnięci. A może to ja tylko interpretuję to co widzę na swój sposób. Bo często błędem jest zakładać po obrazku. I nie warto także doczepiać etykietek. Birma jest jeszcze dziewicza Stereotypowe myślenie turysty z Europy. Zaopatrzcie się przynajmniej w dużą ilość cukierków (nam poszło wszystko). O to najczęściej pytają dzieci, sprzedające kwiaty przy świątyniach. Nieturystyczna Birma. Dziewczynka sprzedająca kwiaty Ich matki zapytają o mydło dla dziecka do kąpieli, albo jakiś krem. To jest to smutniejsze oblicze podróżowania. Ale oni wydają się być uśmiechnięci i radośni. Nie skarżą się. Cieszą się życiem i zdrowiem. Wczoraj widzieliśmy długie kolejki do lokali wyborczych. Ludzie mają dość reżimu i rządzącej junty. Pojawiła się kobieta – światełko w tunelu – kandydująca na prezydenta. Pierwsze wyniki wskazują, że wygrała. Może to coś zmieni?? Kraj z jednej strony biedny. Ale z drugiej strony ma kopalnie złota i kamieni szlachetnych (na każdym kroku, ktoś Ciebie zaczepia, wyciągając z kieszeni skrzętnie zawinięte w białe sukno, kamienie szlachetne i próbuje Ci je sprzedać). Czy to już jest niegościnna Birma, czy tylko potrzeba przeżycia? Nieturystyczna Birma a jednak atrakcji pod dostatkiem – popularny środek transportu Na razie jednak, wszystko trafia do prywatnych kieszeni rządzących. Tego właśnie ludzie znieść nie mogą. Jedziemy dziś w 4 miejsca. Potwierdzimy czy niegościnna Birma faktycznie taka jest. Czeka nas MEGA intensywny dzień z wielokrotnym schylaniem się, aby zdjąć buty. Bo pamiętacie zapewne z poprzednich wpisów, a jak nie to przypominam. Na teren świątyń zawsze wchodzimy boso!! Ruszamy z naszego hotelu w Mandalaj. Nasz kierowca (wynajęcie auta na 6 osób na cały dzień to koszt 55.000 kjatów – czyli niecałe 30 PLN na osobę – drogo?? Uważam, że nie! Biorąc pod uwagę, że mamy kierowcę na wyłączność), przywozi nas nad kanał w centrum miasta, skąd rozciąga się widok na … …Mury Pałacu królewskiego. Centrum Mandalaj i kompleks pałacowy W środku za wiele nie pozostało, więc można sobie darować, ale z zewnątrz prezentuje się godnie. Nasz lokalny towarzysz jest bardzo miły i stara się nam przybliżyć topografię miasta. Z jego tonu głosu emanuje duma: Tutaj mamy szpital miejski tutaj akademię medyczną szpital dla mnichów szpital dla wojskowych (sporo tych szpitali swoją drogą) posterunek policji hotel 5* Oj mają tego sporo. Na szczęście ruch jest umiarkowany, co pozwala nam dość szybko się przemieszczać. Jak na razie nie zauważam, aby nieturystyczna Birma taka była. Pierwszy z planowanych zabytków to funkcjonująca do dziś pagoda Dla mnie pozostanie białą pagodą, bo taką ją zapamiętałem. Jeszcze przed wejściem otacza nas grupa roześmianych dzieci, kolorowo ubranych i umalowanych. Przepychają się niesamowicie krzycząc i zachęcając do kupienia kwiatów lotosu lub wisiorków z jaśminu. Nieturystyczna Birma? Chyba nie!! To dla Buddy – mówi najbardziej rezolutna z dziewczynek Kupi Pan? Niedrogo. – dodaje Nie dziękuję, nie chcę kwiatów, ale mam cukierka – chcesz? To nie była strategicznie przemyślana decyzja, nieturystyczna Birma chyba da o sobie znać!! Ale nie tym razem. Gdy tylko wyciągam cukierka, jak spod ziemi wyrasta cała chmara kolorowych dzieciaków. Nieturystyczna Birma? Szczerość i dobroć emanuje z tej buzi. Na szczęście z pomocą przychodzi mi moja grupa i wspólnymi siłami obdarowujemy wszystkie dzieci a w nagrodę pozwalają nam się z nimi sfotografować. Kompleks Maha LOKAMARAZEIN KUTHODAW Do świątyni wchodzi się bez obuwia (jak już wcześniej wspomniałem). Do centralnej złotej pagody prowadzi długi, zadaszony korytarz, ale najpiękniejszy obraz tworzą białe, ustawione w szeregu male pagody. W każdej z nich ukryte są kolejne nauki Buddy – łącznie około 1700 pozycji. Maha LOKAMARAZEIN KUTHODAW Całość kompleksu można zwiedzać do woli. W ukrytych korytarzach, licznych białych pagód, poukrywały się zakochane pary. Miejsce mało odwiedzane przez turystów. Maha LOKAMARAZEIN KUTHODAW Można się wyciszyć, kontemplować. Kierujemy się do kolejnej świątyni Mahamuni, miejsca świętego i w centralnej części niedostępnego dla kobiet. Nieturystyczna Birma, odwiedziny w Mahamuni, kobiety do Buddy wejść nie mogą Zanim jednak dojeżdżamy, kluczymy uliczkami mijając stragany pełne różnych postaci. Nieturystyczna Birma. Mniszki wyszły na miasto zbierać datki dla swojego klasztoru To mniszki chodzące od miejsca do miejsca i zbierające datki i dary na przetrwanie dla swoich klasztorów. Ogólnie w tej okolicy Mandalaj jest sporo klasztorów co z kolej przekłada się na ilość wszechobecnych mnichów i mniszek. Święte miejsce. Żeby zrozumieć ideę darowania złota dla Buddy, odwiedzamy fabrykę w której przygotowuje się cieniutkie jak mgiełka, listki z 24 karatowego złota. Po co to? Nieturystyczna Birma, odwiedziny w Mahamuni, oklejają tylko mężczyźni Tradycją jest oddawanie czci Buddzie i oklejanie jego postumentu w Mahamuni, złotymi listkami. W niedalekiej fabryce od zmierzchu do świtu, ręcznie przy użyciu młota i prymitywnej podkładki, robotnicy uderzają w male paczuszki, rozbijając listek ze złota na jeszcze cieńszy skrawek. Wyprodukowane listki naklejane sa na posąg Buddy 30 minut – tyle trwa pierwszy proces. Następnie, taki kawałek tnie się na 6 części, znowu umieszcza w osobnych paczkach i znowu uderzając, rozbija się przez 30 minut. Proces powtarza się do momentu uzyskania niemal że przezroczystości listka. W fabryce złotych listków. Następnie każdy taki listek pakowany jest oddzielnie i sprzedawany. W fabryce złotych listków Mężczyźni wchodzący do świątyni, modląc się przed postacią Buddy oklejają postument, który na przestrzeni 100 lat ze smukłej figury rozrósł się do gigantyczny rozmiarów postaci pokrytej 24 karatowym złotem. Nieturystyczna Birma, odwiedziny w Mahamuni, Budda przed i po Czas na przeprawę przez rzekę i wjazd do Mingun Nieturystyczna Birma, kierunek Mingun Nieturystyczna Birma jak na razie wcale tak się nie wydaje a wręcz przeciwnie. Ludzie są mili, uprzejmi. Nie odczuwam tutaj zagrożenia. Jest spokojnie i cicho. Można się wyciszyć jak kiedyś w Tajlandii. Święte miasto z oddali sprawiające wrażenie kopii Bagan, tyle że w całości składające się ze złotych stup i pagód. Kompleks Mingun Wokół wzgórza, bo na nim miasto jest zlokalizowane, rozsiane są liczne klasztory męskie i żeńskie. Wjeżdżamy na teren archeologiczny – wjazd 5000 Kjat od osoby ( około 15 PLN). Tutaj czeka nas kilka miejsc do odwiedzenia a czasu mamy coraz mniej. Nieturystyczna Birma? Bilet na teren kompleksu kupujemy w stróżówce za 15 zł. W jednej linii w Mingun usytuowanych jest kilka atrakcji. Pierwszą jest biała Mya Thein Tan Pagoda. Czasami mam przesyt zwiedzania. W Hiszpanii północnej, którą objechałem kilka lat temu (wpisy się cały czas tworzą), zaczęły mi się zlewać kościoły. Bo ileż można?? Swoją drogą w Europie głównymi atrakcjami miast są kościoły i katedry. W Azji stupy i pagody. Może właśnie ze względu na swój religijny charakter one przetrwały? Mya Thein Tan Pagoda Coś w tym jest. Dlatego będąc w tych miejscach rozmyślam, przeszukuję zakamarków swoich myśli. Dla mnie sama budowla nie jest najważniejsza, liczy się energia jaką tutaj odnajduję bądź nie. Wzdłuż trasy pomiędzy świątyniami ustawione są liczne stragany, ale Birmańczycy jeszcze nie są tak agresywni jak Egipcjanie czy Tajowie. Grzecznie i delikatnie uśmiechają się i zapraszają do swoich sklepików. Pamiątki z Mingun Wielki Dzwon Mingun Wielki dzwon w Mingun Był kiedyś ozdobą nieopodal położonej świątyni. Dziś samotnie, wyeksponowany zaprasza do wewnętrznej modlitwy, Niech Pani uderzy – słyszymy, że ktoś z tutejszych nakłania naszą koleżankę. Raz albo trzy razy i mocno uderzać to spełni się życzenie – kontynuuje mężczyzna Dawajcie  – krzyczymy – wiecie o co prosić?? – każdy zdaje sobie sprawę z niepokojącej prognozy pogody w Krabi. Burze, deszcz i chmury i nie tak miało być!!! Wyciszyłem się wewnątrz dzwonu w Mingun Dlatego każdy bez wyjątku, z zapałem łapie wielką, drewnianą pałę i trzy razy uderza w dzwon w myślach wypowiadając życzenie. Czy podziałało – o tym później. Jesteśmy zmęczeni całym dniem w upale. Kurz i słońce skutecznie nas wyczerpują. Ale została jeszcze jedna atrakcja. Pa Hto Taw Gyi, Mingun Paya – Świątynia na skale. Pa Hto Taw Gyi, Mingun Paya – Świątynia na skale. Nie każdy się decyduje wchodzić w tych warunkach, na boso na wysokość. Ale ja już się wyrywam i o dziwo, nawet tym razem nie mam takiego lęku jak w Sigiriji. Nauczyłem się, aby nie rezygnować i nie poddawać się, walczyć z lękami w głowie. Pa Hto Taw Gyi, Mingun Paya – Świątynia na skale. I tak dzieje się tym razem. Więc od razu, pierwszy, energicznym krokiem, po kamiennych schodach, rozpoczynam swoją wspinaczkę. I nawet nie jest tak źle, chyba że ktoś przede mną się zatrzyma. To wtedy pozamiatane. Po kilku minutach jestem na dachu , góry świątyni. Liczne spękania tworzą głębokie szczeliny, przez które trzeba przeskoczyć. Gorąco, ale było warto Jest to niebezpieczne, ale nie niemożliwe. Gdy rozłożyliśmy się do pięknych zdjęć i podziwiania zachodu słońca, koleżanka nagle przed szczeliną zamarła. Myślałem, że tak się boi a niestety zeskakując z jednego bloku skały na drugi, będąc boso, rozdarła skórę na palcu u nogi. Efektem czego było obfite krwawienie. Ja mam zawsze przy sobie plastry, ktoś miał chusteczkę a z opakowania po paczce chustek, zrobiłem plastikowy cover, aby rana nie uległa zabrudzeniu. A zapomniałem napisać, że oczywiście wykazaliśmy się empatią na 100% (podobnie na Karaibach, gdy koleżankę pozującą w morzu szarpnęła fala, wywracając ją i raniąc kolana o kamienie i piach). W momencie gdy koleżanka stała nieruchomo, my byliśmy w trakcie sesji zdjęciowej. Widok magiczny Stój, nie ruszaj się, już podchodzimy – krzyczę jednocześnie uśmiechając się do pozowanego zdjęcia. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Także widzicie kochani, że trzeba być przygotowanym i nigdy nie wiadomo jak zwiedzanie się skończy. Zachód słońca w Mandalaj Wracając do hotelu odczuliśmy już godziny szczytu, bo tylu samochodów i skuterów w korku jeszcze tutaj nie widziałem, przez co nasza podróż trochę się wydłużyły. Nieturystyczna Birma wcale nieturystyczna nie jest. Wręcz przeciwnie. W mojej ocenie jest to ostatni dzwonek, aby ja jeszcze odkrywać prawdziwą. Jest czas na rozmyślanie Za chwilę otworzy się na masową turystykę, mieszkańcy odczują głód napływających dolarów i ceny pójdą w górę. Nieturystyczna Birma to mit!!! Na kolację wybraliśmy to samo sprawdzone i tanie miejsce u Sha Ma Ma no. 4-8, 81st St., Mandalay, Birma. Przepyszna kolacja Ryż, smażone ryby, kurczak w curry i spora ilość taniego rumu. Tani rum z colą To pomogło nam zasnąć.  I efekt końcowy. Nieturystyczna Birma jest bardzo turystyczna Artykuł Nieturystyczna Birma fakt czy mit pochodzi z serwisu Julek w podróży.

Zależna w podróży

25 zdjęć, które zmienią Twoje postrzeganie Kazachstanu

Styczeń to czas wspomnień. Wspominamy ubiegły rok, lato, wszystko co nam wyszło i przez co chętnie schowalibyśmy głowę w piasek. Wczoraj rozmawiając z Piotrem wspominaliśmy nasz Kazachstan. Dziką wycieczkę, na której byliśmy we wrześniu i którą z upływem czasu wspominamy lepiej i lepiej. Postanowiłam wykorzystać ten moment i pokazać wam...

Nasze plany podróżnicze na 2016 rok

SISTERS92

Nasze plany podróżnicze na 2016 rok

Italia poza szlakiem

Bergamo – totalnie praktyczny przewodnik

Bergamo to jedno z piękniejszych włoskich miast, które dzieli się na dwie, jakże odmienne części – położone na wzgórzu, średniowieczne, otoczone murem, przepiękne górne miasto –  Città Alta i nowoczesne, tętniące życiem centrum biznesowe, dolne miasto - Citta Bassa. Każde inne, każde wspaniałe. Dla nas, dobra wiadomość jest taka, że Bergamo jest dostępne z Polski przez cały rok i co ważne – jest to jedno z najtańszych połączeń lotniczych Polska-Włochy! Można tu dolecieć już za 39 zł! Do Mediolanu jest zaledwie 50 km. A jeśli jeszcze masz wątpliwości czy warto przyjechać do Lombardii, dodam tyle – to jeden z najciekawszych włoskich regionów, pełnym zapierającym dech widoków, gór, jezior, wyjątkowych miasteczek, a transport publiczny jest tu doskonale zorganizowany.   No i jak? To mam coś jeszcze. ___ Z okazji EXPO 2015 miasto uruchomiło nową stronę Visit Bergamo, gdzie znajdziesz komplet informacji o mieści i całej prowincji oraz specjalną aplikację na smartfony VisitBergamo dostępną zarówno na iPhone, jak i telefony z Androidem. Ponadto w mieście znajdują się łącznie 62 punkty dostępowe, wystarczy się zarejestrować, aby móc korzystać za darmo z internetu. ___ Jeśli siedząc w wygodnym fotelu poświęciłeś kilka minut na zerknięcie co oferuje Bergamo mam nadzieję, że zechcesz tu przyjechać i zobaczyć to miasto na własne oczy! Aby Ci ułatwić decyzję jeszcze bardziej, przygotowałam specjalnie dla Ciebie super praktyczny przewodnik, dzięki któremu możesz dokładnie zaplanować swoją podróż.   Co znajdziesz w tym wpisie? Città Bassa. Dolne Miasto - Centro Piacentiniano i Sentierone - Accademia Carrara - Funiculare Città Alta. Górne Miasto - Piazza Vecchia - Piazza Del Duomo - Weneckie Mury Bergamo - Wzgórze San Vigilio - Wycieczka po Città Alta z przewodnikiem Gdzie zjeść - Na obiad - Na aperitif/ Aperitivo - Inne, polecane przez miejscowych miejsca, gdzie warto zajrzeć Informacje praktyczne - Planowanie podróży i kosztów - Tanie loty z Polski – z kim, kiedy i za ile - Jak dojechać do Bergamo - Punkty informacji turystycznej - Gdzie zostawić bagaż - Wycieczka z przewodnikiem turystycznym - Gdzie spać Podziękowania   Città Bassa. Dolne Miasto Zachęcam Was gorąco, aby rozpocząć zwiedzanie właśnie tu, gdzie żyje i pracuje większość mieszkańców miasta. Tu znajdziecie mnóstwo noclegów, sklepów, restauracji i pubów. Jeśli jedziecie autobusem z lotniska sugeruję Wam wysiąść w okolicach dworca kolejowego, zostawić swój bagaż w przechowalni i ruszyć pieszo przez miasto. Nie pożałujecie. Poświęćcie Bergamo Bassa chociaż godzinę, to wystarczy, aby zobaczyć całkiem sporo. Centro Piacentiniano i Sentierone Idąc od dworca kolejowego główną ulicą Viale Papa Giovanni XXIII dochodzimy do centralnego punktu Bergamo Bassa, Porta Nuova. To szeroka brama, otoczona dwoma neoklasycznymi budynkami, nie sposób jej nie zauważyć, otwiera drogę do nowoczesnej części Bergamo, której budowę zakończono w 1927 roku. Porta Nouva to przede wszystkim centrum handlowe rozłożone między Via XX Settembre i Via Tasso. Via – to po włosku ulica. Jeśli zapytać miejscowych o ulubione miejsce niedzielnych spacerów zapewne usłyszysz o deptaku, ulicy Sentierone. Zachowało się tu kilka budynków z poprzednich epok, jak kościół San Bartolomeo ze słynnym ołtarzem z 1516 wieku, kościół Sant’Alessandro della Croce, kościół Santo Spirito z obrazami Lorenzo Lotto czy Teatr Dionizetti wraz z pomnikiem tego słynnego muzyka. Accademia Carrara Dla miłośników sztuki to miejsce obowiązkowe. Ta najważniejsza galeria sztuki w Lombardii, została założona w 1794 roku. Po sześciu latach prac renowacyjnych została ponownie otwarta dla zwiedzających w kwietniu 2015 roku. Znajdują się tu dzieła takich mistrzów, jak Botticelli, Mantegna, Raffaello, a także rzeźby, porcelana i wiele innych dzieł sztuki z głównych europejskich i włoskich szkół. Zajrzyjcie koniecznie na Via San Tomaso. A naprzeciwko Akademii Carrara znajdziemy Galerię Sztuki Nowoczesnej.   Funiculare Tymczasem wędrujemy dalej główną ulicą, lekko pod górę kierując się ku kolejce Funicolare, która zawiezie nas do zupełnie innego świata, do Bergamo Alta. Można nie korzystać z kolejki i pójść pieszo lub podjechać autobusem nr 1 (ten sam, który jedzie z lotniska). Rozkład jazdy Funiculare   Città Alta. Górne Miasto Górne Miasto położone jest na wzgórzu, otoczone murem, co miało w przeszłości strategiczne znaczenie. Ja jechałam kolejką Funicolare, widoki w czasie jazdy są wspaniałe, na całe Dolne Miasto. Po kilku minutach wysiadamy na Piazza Mercato delle Scarpe, w centrum historycznego Bergamo. I to jesteśmy! A tak się prezentuje mapa Bergamo Alta.   Źródło mapy Zajrzyjmy zatem do najważniejszych miejsc tej części miasta. Do serca miasta, skupionego wokół Piazza Vecchia i Piazza del Duomo prowadzi Via Gombito.   Piazza Vecchia Obowiązkowym punktem Bergamo Alta jest stosunkowo niewielki plac miejski Piazza Vecchia, który powstał w XV wieku. W przeszłości było to centrum polityczne i administracyjne miasta. Plac wydaje się ponoć większy niż jest w rzeczywistości. Na placu znajduje się kilka istotnych budynków: Torre Civica, znana także jako Campanone – na szczyt tej XII wiecznej wieży można wjechać windą, wstęp 3 EUR. Palazzo della Ragione – wstęp 6 EUR, ulg. 4 EUR. W rezydencji zachowały się freski z XIV i XV wieku autorstwa m. in. samego Bramantego – są to postaci filozofów. Fontanna Contarini – ufundowana przez weneckiego możnowładcę Alvise Contarini Publiczna Biblioteka Angelo Mai   Na tyłach Piazza Vecchia znajduje się od razu drugi najważniejszy w mieście Plac Katedralny, Piazza del Duomo.   Piazza del Duomo Duomo – katedra w Bergamo jest poświęcona św. Aleksandrowi. Kościół został wybudowany na planie krzyża łacińskiego. W nawie znajduje się sześć kaplic. Z prawej strony przylega do nawy głównej Kaplica św. Wincentego i błogosławionego Jana XXIII. Bazylika Santa Maria Maggiore – trójnawowy, przepiękny kościół wybudowany między XII a XIV wiekiem. To przykład lombardzkiego stylu romańskiego. Wejście do bazyliki zdobi gotycki portyk, a wnętrze zostało stworzone w stylu barokowym. Legenda (częściowo potwierdzona źródłami pisanymi) głosi, że kościół został wybudowany dla wypełniania ślubu złożonego Matce Bożej przez mieszkańców Bergamo, proszących o uchronienie miasta od suszy, głodu i dżumy, które nawiedziły okolicę w 1133. 15 sierpnia 1137 biskup Bergamo, Grzegorz, poświęcił kamień węgielny. Warto zwiedzać bazylikę w towarzystwie miejscowego przewodnika, który zna wszystkie ciekawostki związane z tym miejscem. Capella Colleoni – to mauzoleum rodu Colleoni, zaprojektowane przez Giovanniego Antonio Amadeo. Bartolomeo Colleoni był jedną z najbardziej wpływowych i zasłużonych osób w historii Bergamo. Z zewnątrz kaplica robi spektakularne wrażenie, to ikona sztuki lombardzkiej. Dobudowana do kościoła w latach 70. XV wieku, jej fasadę zdobi całe mnóstwo miniaturowych arkad, balustrad i skręconych kolumn. Wydaje się zapowiedzią wielkiego budynku, tymczasem wnętrze jest niewielkie, a zachwyca przede wszystkim sklepieniem z XVIII wieku.   Ciekawy jest herb rodziny Colleoni, przedstawiający trzy jądra. ___ Bartolomeo Colleoni urodził się z trzema jądrami zamiast dwóch i uważał to za szczególny dar,  stąd ich obecność w herbie. Dlatego wychodząc z kaplicy nie zapomnijcie potrzeć dłonią herbu rodziny Colleoni, to przynosi szczęście i bogactwo. ___ Szukajcie herbu w bramie.   Weneckie Mury Bergamo Rozciągające się na długości 6 200 m mury obronne to najbardziej charakterystyczny element Bergamo Alta. W końcu to one spowodowały, że Bergamo zostało rozdzielone na górne i dolne miasto. Można tu usiąść na jednej z ławek i czekać aż do nocy, widok na oświetlone Dolne Miasto – tego się nie da opisać. Ale wracając do murów, historia ich powstania jest bardzo ciekawa. Zbudowała je Republika Wenecka w XVI wieku, wówczas bowiem Bergamo nabrało dużego znaczenia strategicznego. Budowa murów miała trwać rok, jednak nieco się przeciągnęła i w sumie zajęła 27 lat i przyniosła znaczny rozwój miasta. Aby rozpocząć prace nad tym ogromnym projektem do miasta zjechało wielu robotników, architektów z Wenecji i Bergamo oraz żołnierzy, którzy mieli pilnować porządku. Plan zakładał zburzenie aż 250 budynków – domów, pracowni, a także 8 miejsc kultu, jak katedra św. Aleksandra czy konwent dominikanów pod wezwaniem św. Szczepana. Efektem tego ostatniego było 8 ekskomunik nałożonych przez lokalne duchowieństwo na hrabiego Sforzę Pallavicino, który musiał podjąć wiele wysiłków (i wysokich kwot), aby zostały z czasem odwołane. Ważnym elementem Murów Weneckich są 4 bramy: Świętego Augustyna, Świętego Jakuba, Świętego Aleksandra i Świętego Wawrzyńca – obecnie Giuseppe Garibaldiego. Przez trzy z czterech bram codziennie mogą wjeżdżać samochody. Głównym wjazdem do Górnego Miasta jest Brama Świętego Augustyna, zaś Brama Świętego Jakuba przeznaczona jest tylko do ruchu pieszego. W weekend cała przestrzeń otoczona murami staje się wielką strefą przeznaczoną tylko dla pieszych.   Wzgórze San Vigilio Być w Bergamo i nie być na szczycie wzgórza San Vigilio? Nie możecie sobie tego zrobić. Oto, co musicie wiedzieć, w Bergamo są dwie linie kolejki Funicolare. Ta pierwsza prowadzi z dolnego do górnego miasta, a druga z Bergamo Alta właśnie na wzgórze San Vigilio. Nie jest tak łatwo ją znaleźć, ale bądźcie wytrwali i pytajcie o drogę. Jak już dojedziecie na górę lub dojdziecie pieszo – uliczki są kręte, wąskie i pod górę, ale czemu nie – nie zatrzymujcie się przy stacji kolejki lecz idźcie wyżej! Po wyjściu ze stacji należy kierować się w prawo i idź pod górę niestety dość niewygodną dla stopy w butach z cienką podeszwą drogą:). Już po kilku minutach dojdziemy do schodów, którymi znowu wspinamy się pod górę. Warto pokonać te wszystkie trudności dla tych widoków:). Jeśli możecie, zostańcie tam aż do zachodu słońca:). W końcu, jak mówią: Im bardziej ma się w życiu pod górkę … tym piękniejsze później będą widoki. Rozkład jazdy Funiculare San Vigilio Na wzgórze kursuje także miejski autobus linii 21. Początkowy przystanek znajduje się w pobliżu dolnej stacji kolejki przy Colle Aperto. Swój przystanek początkowy i końcowy ma tam równie autobus linii 1A.   Wycieczka po Città Alta z przewodnikiem  Guide Turistiche Città di Bergamo - jeśli chcecie zwiedzić centrum historyczne Bergamo w Città Alta z przewodnikiem bez wcześniejszego umawiania, zwykle takie 2 godzinne trasy w języku angielskim (i włoskim) są organizowane od kwietnia do października w każdą środę, sobotę i niedzielę o godz. 15:00. Cena to 10 EUR od osoby, dzieci gratis. Punkt spotkania Biuro Informacji Turystycznej IAT, Via Gombito, 13, Bergamo Alta.   Jeśli jesteście grupą lub interesuje Was inny termin, inna trasa, itp. wystarczy się z nimi skontaktować i wszystko omówić, email: info@bergamoguide.it, tel. +039 035 344205. Dla turystów indywidualnych są organizowane różne trasy tematyczne za równo po mieście, jak i całej prowincji Bergamo. Macie do wyboru tasy: historia sztuki i kultura, enokulinaria (lokalne produkty spożywcze), trekking wśród natury, ścieżki religijne, muzyczne i inne. Nie znalazłam w ofercie przewodnika mówiącego po polsku, dostępne języki to: angielski, niemiecki, włoski, francuski, hiszpański, portugalski, rosyjski, holenderski. Ja skorzystałam i bardzo ich polecam. Jeśli nie chcecie zwiedzać zbyt wielu kościołów wystarczy to powiedzieć na początku, ustalcie, co Wam bardziej odpowiada.   Gdzie zjeść Moim zdaniem próbowanie regionalnych dań zawsze przybliża nam miejsce i ludzi. Można się nastawiać na kolejną pizzę, ale .. dlaczego nie spróbować tego, z czego dumni się tutejsi mieszkańcy? Będąc w Bergamo może się do tego przekonacie? Miejscowi bardzo chętnie opowiadają o historii tych dań. Spróbujesz?   Jeśli zapytacie o kultowe dania kuchni Bergamo usłyszycie: polenta i pierożki o wdzięcznej nazwie casoncelli. Klasyczne wina z tego rejonu to Valcelepio oraz Moscato Scanzo!   To już wiecie co zjeść, a teraz czas na odpowiedź – gdzie zjeść. Polecam Was dwa miejsca – jedno na obiad, drugie na apreritif. W obu byłam, jadłam i dobrze się bawiłam. Oba miejsca polecili nam miejscowi:). I nie zawiodłam się. Na obiad Ristorante Vineria Cozzi - przepyszne lokalne jedzenie zjecie w Città Alta (górnym mieście) w restauracji, której nie sposób nie zauważyć, położona przy głównej uliczce, w oczy rzucają się liczne kosze piknikowe! To jej znak rozpoznawczy, jak i wspaniała właścicielka – uśmiechnięta od ucha do ucha Simone, której rodzice podarowali to miejsce, gdy miała zaledwie 18 lat!!! (nie, to nie ta pani przy kasie:)). Lokal niezwykle klimatyczny, 3 sale, pysznie i bardzo przyjemnie. Wejście zaliczyłam od … wylania wina na pana przy stoliku obok czego nawet nie zauważyłam. Obróciłam się w niewłaściwą stronę i moja torba narobiła bałaganu… A to jest właśnie uśmiechnięta właścicielka, Simone. Co jadłam? Primi Casoncelli con pancetta, burro e salvia – w cenie 14 EUR. Pyszne i nieco tłuściutkie pierożki casoncelli z masłem (burro) i boczkiem (panchetta) i szałwią (salvia), typowe danie Bergamo. W tej części Włoch lubią jadać troszkę więcej tłuszczu. Szałwia była pysznie chrupiąca. Secondi Polentina bergamasca ripiena ai formaggi, in guazzetto di pomodoro e tartuffo – za 12,50 EUR. Wyglądała tak pięknie, że musiałam najpierw popodziwiać. Bergamo jest królestwem polenty. Dostałam kilogram w prezencie. To danie to polenta nadziewana serem i truflami, polana wspaniałym sosem pomidorowym. Nie wygląda na duże, ale za to bardzo sycące. Wino poleciła nam właścicielka:). Mają ponad 300 wyselekcjonowanych przez swoich sommelierów win, więc wybaczcie, ale nie pamiętam dokładnie co piłam, prócz tego, że było czerwone i świetnie pasowało do casoncelli. Zakończmy tę opowieść moim zdjęciem z instagrama:). Na aperitif/ Aperitivo Il Caffé della Funicolare - tu jest sprawa prosta. Wystarczy, że pójdziesz na kolejkę (funicolare), aby zjechać na dół do Bergamo Bassa, ale zamiast wsiadać do wagoniku, spojrzysz w głąb pomieszczenia. Te cudowne drzwi i widoczne okna w tym tym samym stylu długo nie muszą kusić, bo szybko zauważasz też taras, a z niego boski widok na miasto w dole! Wejdź tu koniecznie i zamów aperitivo. Happy hours zaczynają się od 18:00. Dostaniesz sery i lokalne wędliny, wino i pewnie coś jeszcze. Fotele/ krzesła są wygodne i naprawdę nie trzeba się nigdzie spieszyć:). Miasto nocą jest wspaniale oświetlone, a stąd masz na nie najlepszy widok w mieście. Poza tym pociągi powrotne do Mediolanu jeżdżą bardzo często.   Festina lente to moja maksyma. Spiesz się powoli i … (pozwolę sobie dodać) delektuj się życiem.   Jeśli nie chcecie chodzić po restauracjach nie martwcie się, bowiem nie brakuje w uliczkach Bergamo także takich sklepów:).   Inne, polecane przez miejscowych miejsca, gdzie warto zajrzeć NA LODY La Marianna podobno to właśnie tu wymyślono (przez przypadek) smak straccciatella! Czy to bajka czy legenda, na lody maszerujemy właśnie tu. W tym miejscu autobus miejski ma ostatni przystanek. Adres: Largo Colle Aperto, 2. Uwaga, w poniedziałki mają zamknięte! Mają także lokal na lotnisku, a także w innych miejscach w mieście, adresy znajdziecie TU. NA PIWO Birreria Elav – miejscowi uwielbiają to lokalne piwo rzemieślnicze produkowane od 2005 roku. Piazza Mascheroni, 1/c – Bergamo Alta. NAJLEPSZE DELIKATESY W MIEŚCIE Salumeria Gastronomia Mangili – Via Colleoni 7. Dostaniecie tu najlepsze sery i wędliny i profesjonalną poradę. NA KAWĘ Dwie historyczne kawiarnie, do których koniecznie zajdź będąc w Bergamo Alta. Caffè del Tasso – Piazza Vecchia, 3. Znajduje się na liście Slow Food TOP 15 historycznych kawiarni Włoch. Trudno jej nie zauważyć będąc na Piazza Vecchia. Pasticceria Cavour - Via Gombito, 7. Działa od 1880 roku. Znajdziecie ich także na facebooku Pasticceria Cavour.   A po jedzeniu, najlepszy jest spacer po mieście.     Informacje praktyczne Zacznij tu, od przepięknej strony informacji turystycznej  Visit Bergamo.   Planowanie podróży i kosztów Porządnie zaplanowana podróż to jeden z najistotniejszych elementów udanego wyjazdu. I zawsze pojawia się to samo pytanie – ile mnie to będzie kosztować. To podstawowe pytanie jest często najtrudniejsze, bo trzeba najpierw sprawdzić loty i ich koszt w interesującym nas terminie, później poszukać noclegu, przyznacie, że to czasochłonne i bywa frustrujące. I chociaż przygotowałam dla Was poniżej analizę lotów w 2016 roku tanimi przewoźnikami z Polski do Bergamo to przecież nie wyczerpuje ona wszystkich możliwości. Dlatego, jeśli nie chcesz tracić czasu na przeszukiwanie całego internetu polecę Ci tylko jedno, za to bardzo wygodne narzędzie, które w mig załatwi to za Ciebie – wyszuka lot i zaproponuje nocleg w najkorzystniejszej cenie, a do tego od razu podsumuje Twoje koszty. Na pytanie „a ile nas to będzie kosztowało” – masz gotową odpowiedź. To nowe narzędzie na rynku i chętnie z niego korzystam, Tripvariator.pl. Z założenia serwis szuka najtańszych połączeń i najtańszych noclegów, a o to mnie najczęściej pytacie. Wpisałam skąd/ dokąd chcę lecieć i na ile. Wyszukiwarka sprawdziła dostępność noclegu w moim ulubionym hostelu w Mediolanie i podliczyła koszty całości podróży. Serwis działa także na terenie Niemiec, skąd ja latam najczęściej. Poza tym na Ukrainie i Białorusi. Prościej zaplanować i policzyć już nie można.     Tanie loty z Polski – z kim, kiedy i za ile Międzynarodowe lotnisko w Bergamo-Orio al Serio, położone jest ok. 50 km od centrum Mediolanu. Wyspecjalizowanym w obsłudze tanich przewoźników lotniczych. Z Polski dolecimy tu liniami: Ryanair: Kraków, Poznań, Warszawa – Modlin, Wrocław. Wizz Air: Gdańsk, Katowice, Warszawa-Chopin, Poznań (od 15 września 2015 roku). Z lotniska do dworca kolejowego Milano Centrale można dostać się autobusem. A oto szczegóły:  Loty liniami Ryanair z miast: Kraków, Warszawa-Modlin, Wrocław.   Loty liniami WizzAir z miast: Gdańsk, Katowice, Warszawa-Chopin, Poznań (od 15 września 2015 roku). Jak dojechać do Bergamo Autobusem Autobus nr 1 na trasie lotnisko-Bergamo i Bergamo-lotnisko kursuje co 20 min, czas jazdy - 20 min. Przystanek autobusowy znajduje się po prawej stronie od wyjścia z hali przylotów i jest dobrze oznaczony. Dojedziemy nim do centrum miasta oraz do Città Alta, ostatni przystanek to Colle Aperto. Bilety komunikacji miejskiej można kupić w punkcie informacji turystycznej w hali przylotów. Transport miejski można sprawdzić na stronie ATB Bergamo. Rozkłady jazdy oraz wykaz tras autobusów ATB Komunikacja dzienna Komunikacja wieczorna Bilet miejski umożliwia przejazd na trasie lotnisko – miasto oraz dodatkowo przejazdy kolejkami Funiculare. Ceny biletów: bilet 24-godzinny  – 5 EUR bilet 72-godzinny – 7 EUR   Pociągiem  Jeśli jedziesz z Mediolanu to najwygodniejsza forma dotarcia do miasta. Pociągi jeżdżą często, zwróć tylko uwagę jaki to pociąg, przejazd Frecciabianca jest znacznie droższy niż zwykłym pociągiem osobowym. Kolej:  http://www.trenitalia.com   Samochodem Z autostrady A4 Turyn-Wenecja należy wybrać zjazd na Bergamo, do Centrum. Zarówno w Dolnym, jak i Górnym mieście ruch samochodowy jest ograniczony. W okresie świąt wjazd do Górnego Miasta jest zabroniony w godzinach 10:00-12:00 i 14:00-19:00. W czasie letnim dodatkowo zabroniony jest wjazd w piątki i soboty w godzinach 21:00-1:00.   Taxi Radio Taxi: +39 035 4519090   Punkty informacji turystycznej Koniecznie tu zajrzyjcie. Dostaniecie niezbędne mapki, ulotki i foldery, uzyskacie wszelką informację. Tu także możecie się umówić na wycieczkę z przewodnikiem. Lotnisko Orio al Serio – sala przylotów tel. +39 035 320 402 aiport@visitbergamo.net Dolne miasto, Città Bassa Bez problemu znajdziecie ten punkt – zaraz po wyjściu z dworca PKP trzymajcie się lekko prawej strony, przejdźcie na drugą stronę i po chwili zobaczycie biały budynek Turismo Bergamo. Tuż obok jest automatyczna przechowalnia bagażu (na tyłach McDonald’s). V.le Papa Giovann XXIII tel. +39 035 210 204 turismo1@comune.bg.it Górne miasto, Città Alta Via Gombito, 13 (Wieża Gombito) tel. +39 035 242226 turismo@comune.bg.it   Gdzie zostawić bagaż Lotnisko teren przylotów tel. +39 035 320402 szukaj informacji na stronie lotniska Dolne miasto w centrum – tuż obok dworca kolejowego i autobusowego, na tyłach McDonald’s. To automatyczna przechowalnia bagażu. W środku są dwa rozmiary skrytek, za mniejszą zapłacimy 3 EUR za dobę, za większą 4 EUR/dobę. Do środka można włożyć tyle bagaży, ile się zmieści. Zgubienie kluczyka kosztuje 50 EUR, więc lepiej nie wkładać do dziurawej kieszeni. Mapka i niezbędne informacje znajdziecie TUTAJ Rozmiary bagażu: głębokość/szerokość/wysokość (80x40x50) – mniejszy (93x60x65) – większy Górne miasto w Wieży Adalberto – Piazza Cittadella tel. +39 035 5293888   Gdzie spać O ile Bergamo Alta jest idealne do zwiedzania i podziwiania wspaniałych krajobrazów, o tyle Bergamo Bassa stanowi centrum (nie tylko) wieczornego życia i to właśnie tu jest najlepiej szukać noclegu. Szybko i łatwo dojdziemy z dworca kolejowego, pod ręką są dostępne sklepy, autobusy i przede wszystkim wspaniała atmosfera miasta. Skwery pełne ludzi, śmiech i świetna atmosfera. Ceny także są niższe niż w historycznej części  miasta. Oto moje sprawdzone miejsca. B&B Early Leaving  - od 20 EUR za osobę; pokoje dwuosobowe. W cenie śniadanie transfer z/na lotnisko. Dostęp do internetu (WiFi). Właściciel bardzo sympatyczny i pomocny, wielu Polaków u niego nocowało. Właściciel wynajmuje 2 z 4 pokoi. Alex E Angie – przede wszystkim doskonała lokalizacja, wszędzie jest blisko. Z tarasu świetny widok na Bergamo Alta. Bezpłatne WiFi. Blisko sklepy. Śniadanie wliczone w cenę. Central Hostel BG -  w samym centrum, eleganckie pokoje, w cenę wliczone śniadanie. Cena od 23 EUR od osoby. Hotel B&B Bergamo – rewelacyjna jakość, a bardzo dobra cena dlatego ponoć pokoje sprzedają się jak świeże bułeczki:). Położony 650 metrów od dworca kolejowego. Na terenie całego obiektu można korzystać z bezpłatnego WiFi. Pensjonat B&B Fleur de Lis Accademia – położony w doskonałym miejscu, zaledwie 150 metrów od muzeum sztuki Accademia Carrara. Bezpłatne WiFi, bezpłatny transfer z lotniska w godzinach 08:00 – 00:00. W cenę wliczone śniadanie. Bardzo przyjemne miejsce. B&B Bonomelli - pensjonat położony 5 minut od dworca kolejowego. Apartamenty typu studio, pyszne śniadania w cenie. Rewelacyjnie położony. Pensjonat B&B Prenditempo – spacerem 10 minut od dworca kolejowego, świetne pokoje, doskonałe śniadania wliczone w cenę i zniżka dla gości w sąsiedniej pizzerii. Lokalizacja jest doskonała, bo i tak wieczory spędza się w Bergamo Bassa.   Oczywiście noclegów jest tu o wiele, wiele więcej, więc jeśli moje rekomendacje nie są dla Was wystarczające, szukajcie na własną rękę korzystając z licznych wyszukiwarek, takich, jak: Booking.com Hostel Brookers A jeśli interesuje Cię kemping – najbliżej miasta jest miejsce dla Camperów, natomiast kempingi są poza obszarem miasta, tu znajdziecie szczegóły Kempingi w okolicach Bergamo.   Podziękowania Bergamo mogłam odwiedzić dzięki zaproszeniu organizacji Blog Ville, która zaprosiła blogerów z całego świata do Lombardii we wrześniu 2015 roku. Po samym mieście byłam oprowadzana wraz z koleżankami z Rosji i Francji przez wspaniałą z Visit Bergamo. Składam także podziękowania na ręce przewodnika z organizacji Guide Turistiche Città di Bergamo za wspaniały 2 godzinny spacer po mieście pełen ciekawych historii.   Mam nadzieję, że ten przewodnik zachęci Was do odwiedzenia miasta, a także przyda się Wam w trakcie samego zwiedzania Bergamo. Pozdrawiam serdecznie, Magda

Przebudzenie w Yangon

POJECHANA

Przebudzenie w Yangon

Coraz częściej mam wrażenie, że tak bardzo wsiąkłam w azjatycką rzeczywistość, tak bardzo przyzwyczaiłam się do otaczających mnie dziwactw, że mi one znormalniały, że straciłam reporterską czujność, podróżniczą ciekawość, bystre oko fotografa. Uderza mnie to szczególnie, gdy oglądam swoje zdjęcia lub czytam wpisy sprzed kilku lat, lub gdy słucham zachwytów i tłumaczę swoje oczywistości zaskoczonym początkującym odkrywcom azjatyckiego lądu. Uczucie to poddaje w wątpliwość sens mojego podróżowania po tej części świata- może jeśli być tu, to czas zapuszczać korzenie, mierzyć się z nowymi wyzwaniami budowania (w przenośni rzecz jasna) domu? A nie tak włóczyć się zbalazowaną, gdy już nic nie potrafi zaskoczyć? Gdy całymi tygodniami nawet nie chce się aparatu z torby wyjmować? I nagle bum! Birma! Już w taksówce z lotniska w Yangon moja czujność wzrosła- czemu kierownica jest po prawej stronie i samochód też jedzie po prawej stronie jezdni? Przemiły taksówkarz zaproponował wodę, ciastka, cukierki, ładowarkę do telefonu, serwetki i poduszkę (bo może zmęczeni po locie chcielibyśmy się chwilę zdrzemnąć?). Na koniec wręczył nam swoją wizytówkę i pożegnał pięknym uśmiechem. W hostelu trzech zaaferowanych chłopców w spódnicach skakało wokół nas jakby ktoś ich oblewał gorącą wodą- tyle, że wszyscy trzej pięknie się uśmiechali. Kilka minut po zameldowaniu, gdy tylko zrzuciliśmy plecaki, usłyszałam pukanie do drzwi. Otwieram i widzę birmańskiego chłopca oblanego rumieńcem, dwóch innych, równie zawstydzonych młodzieńców coś pokrzykuje za jego plecami i delikatnie go w moją stronę popycha, chyba żeby dodać mu odwagi. Czy kawę chcę- chłopiec mnie pyta. Chcę, nawet dwie, więc i pukanie powtarza się dwa razy, bo i kawę trzeba przynieść (pyszną) i cukier, i łyżeczkę. Wszystko dwa razy. Wychodzimy na ulicę, potrącam zawiniątko wiszące na długim sznurku przytwierdzonym do okna na trzecim piętrze. W zawiniątku zupa. To nie jeden sznurek, to cały sznurkowy gąszcz, a na tych sznurkach dyndają torebki, koszyczki, puszki, a w nich ryż, pieniądze, warzywa, w niektórych curry. Przecież to jałmużna dla mnichów! Samochody trąbią, przechodnie uśmiechają się, sprzedawcy zapraszają uprzejmym gestem na swoje stoiska. Na ulicach Yangon jest tłoczno i gorąco. Przeciskamy się między straganami, maszerujemy gwarnymi ulicami. Betelowi sprzedawcy sprawnymi ruchami rolują zawiniątka, które żuje cały kraj, uliczny golibroda z gracją czyni swoją powinność, piękna dziewczyna z misternym wzorem z thanaki na policzkach zamawia przez ladę rozmowę telefoniczną, mniszki w różowych szatach śpiewem upominają się o jałmużnę, a ja biegam z rozdziawianą buzią, z szeroko otwartymi oczami, chłonę, obserwuję, zdjęcia pstrykam. Znów to czuję! Tą ciekawość, tą ekscytację, tą fascynację nowym! Wieczorem trafiamy na uliczną celebrację Festiwalu Światła- wszystko wokół migocze, a główną atrakcją jest drewniany diabelski młyn napędzany siłą mięśni młodych mężczyzn , którzy w klapkach biegają po drewnianych  belkach jarmarkowej konstrukcji kilkanaście metrów nad ziemią- szaleństwo! Cztery tygodnie pózniej, na pożegnanie z Yangon i Birmą, odwiedzamy Pagodę Shwedagon. Tu zwalniam. Przyglądam się w ciszy rozmodlonym Birmańczykom, których uśmiechy nie bledną nawet w chwili zadumy. Podziwiam majestatyczne złote budowle, próbuję rozgryźć zagadkę ołtarzyków dni tygodnia (dziś wiem, że dzień tygodnia urodzenia- ośmiodniowego tradycyjnego kalendarza- jest istotnym elementem wierzeń Birmańczyków), obserwuję jak oblewają siedzące na nich postacie Buddy życiodajną wodą, czuję przyjemną woń kadzideł i mówię szeptem: „Birmo, skradłaś mi serce”.   Pytacie, więc podpowiadam: noclegi w Yangon: Hninn Si Budget Inn– pokój dwuosobowy ze śniadaniem, dzielona łazienka, bardzo proste wyposażenie, brak okien, czysto. Little Yangon Hostel– łóżko w pokoju wieloosobowym, kabiny zapewniające prywatność, nowocześnie i czysto. Shangri- La Hotel– luksusowo (5 gwiazdek) więc i drogo (my spaliśmy za uzbierane wcześniej podczas służbowych podróży punkty), przepyszne śniadania, przyjemny basen. Trasę podróży A&A dookoła świata możesz śledzić TU. Podoba Ci się? Daj lajka, podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy. Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera! Post Przebudzenie w Yangon pojawił się poraz pierwszy w Pojechana.

Fizyk w podróży

Muzyka: C4 trio - miejscem tradycji nie jest muzeum

Grupa C4 trio to może najjaskrawszy dowód, że w Wenezueli muzyka regionu to nie pieśń przeszłości.W poprzednich odcinkach muzycznej serii omawialiśmy niektóre przykłady z całego uniwersum stylistycznego wenezuelskiej muzyki tradycyjnej: aguinaldo, tonada, merengue i joropo. Wszystkie te i wiele innych gatunków muzycznych są cały czas kultywowane przez muzyków i słuchane przez szerokie grono odbiorców. Trójka wirtuozów cuatro - Jorge Glem, Héctor Molina i Edward Ramírez - pokazuje ponadto, że gra na instrumentach tradycyjnych to nie tylko odszyfrowywanie ze starych nagrań techniki gry przodków. C4 trio nie pozwala, by cuatro zostało zmiecione ze sceny muzycznej przez ujednolicającą obecność gitary. Grupa - kontynuując tradycję takich ludzi jak Cheo Hurtado czy Hernan Gamboa - rozwija orginalną technikę gry na czterostrunowym instrumencie.Doprawdy zdumiewające co można zrobić z instrumentem rytmicznym. I jak wiele może być w tym entuzjazmu: miałem okazję zobaczyć C4 w Caracas. Po dwóch godzinach występu - i czterech całego koncertu, bo trio nie grało jako pierwsze i w zasadzie zrobiło się już późnawo - nawet całkowicie zachwycona publiczność widocznie zaczęła odczuwać zmęczenie. Ale chłopaki byli nie do zdarcia: dalej radośnie łupali w struny.No to teraz czas na nagrania. Na pierwszy ogień końcówka koncertu w Meridzie z października 2014 roku. Ja wiem, wiem, długie jest, ale dacie radę. A jeśli już nie będziecie mogli, to przesuńcie sobie na 22-gą minutę.Jeśli C4 trio akurat nie znęca się samotnie nad instrumentami, bywa, że akompaniuje wokalistom. Tutaj utwór Guacara z płyty nagranej ze starym Gualberto Ibarreto.Zdaje się, że nawet udało się im włączyć wenezuelskie cuatro do mainstreamu: ostatnie nagranie to C4 trio i Rafael "Pollo" Brito na ceremonii Latin Grammy 2014:

Rowerowa Bogota: piesi i cykliści przejmują ulice + elegancka masa krytyczna [galeria]

Fizyk w podróży

Rowerowa Bogota: piesi i cykliści przejmują ulice + elegancka masa krytyczna [galeria]

W niedzielne poranki główne aleje Bogoty przejmują spacerujący z psami, biegacze i rowerzyści. Na tych ostatnich przy drodze czekają warsztaty. Przychodzą tłumy: widać, że mieszkańcy ściśnięci przez sześć dni tygodnia na wąskich chodnikach i w zapchanej komunikacji miejskiej, potrzebują rozprężenia. (Pamiętam, że w przypadku krakowskich dyskusji dotyczących udzielenia miejsca niezmotoryzowanym mieszkańcom słyszy się sprzeciwy, że przecież Kraków to za duże - i za poważne! - miasto na takie głupawe pomysły. Bogota ma 8 milionów mieszkańców. Jest stolicą jednego z najszybciej rozwijających się państw kontynentu. Kraków ma mieszkańców dziesięć razy mniej. Nie stać go nawet na naprawę chodnika.)Chociaż Bogota może nie jest idealnym miejscem dla cyklisty, to jednak nawet w tygodniu poruszanie się na dwóch kółkach jest znośne. W sumie kolumbijska metropolia posiada przeszło trzysta kilometrów dróg rowerowych. Nie jest tak, że zawsze są pod ręką, ale w większości kierunków istotnych dla transportu w mieście znajdzie się jakąś rowerową trasę. Nie mniej jednak, istotnym mankamentem infrastruktury jest łączenie dróg rowerowych z chodnikiem, a nie z ulicą. Skutki są znane: włażący pod koła piesi i upierdliwie wjeżdżanie i zjeżdżanie z wysokości chodnika w przypadku przecinania ulicy.Oprócz comiesięcznych rowerowych mas krytycznych, raz w roku bogotańscy cykliści wyjeżdżają na wspólną trasę w strojach sprzed dziesięcioleci. Zapraszam na kilka zdjęć tak z niedzielnych przejazdów porannych, jak i eleganckiej masy krytycznej!Trzy z sześciu pasów Carrery 7 - jednego z głównych wjazdów do Bogoty - w niedzielne poranki i wczesne popołudnia również oddawana jest niezmotoryzowanym. PARE = STOP. Czekamy, by kierowcy z Calle 53 mogli włączyć się do ruchu na trzech pozostałych pasach Carrery 7. Znaczy się: nie jesteśmy cykloterrorystami, szanujemy zmotoryzowanych.Warsztat na trasieTowarzystwo przed odjazdem na elegancką masę krytycznąUn carro menos = Jeden samochód mniej. Zipaquira - podbogotańska miejscowość z historyczną kopalnią soli, taka kolumbijska Wieliczka. Rowerową masę krytyczną ochraniają zroweryzowani policjanci.Odjazd z centrum.Kapelusz.Dwa kapelusze.Jeden z postojów.Bici......cleta!Bicicleta = rower.Kaszkiet w towarzystwie.Cylinder.

Kami and the rest of the world

5 days in Malta – my itinerary

In recent years Malta has become one of the most popular summer destination among Poles (and especially among Polish travel bloggers). There are direct cheap flights from couple of Polish cities, it’s not difficult to find tickets in the decent price therefore lots and lots of people headed to these small islands in the middle […] Post 5 days in Malta – my itinerary pojawił się poraz pierwszy w Kami and the Rest of the World.