Gdzie wyjechać

Kulturalna stolica Indonezji. Nasze wrażenia z Yogyakarty

Kulturalna stolica Indonezji. Nasze wrażenia z YogyakartyDo Yogyakarty przyjechaliśmy właściwie po to, by udać się stąd na zwiedzanie Borobudur, Prambanan i Paskowyżu Dieng. To bardzo dobry punkt wypadowy w te właśnie miejsca. Pewnie dlatego jest tak ważnym ośrodkiem turystycznym Jawy. A potem dowiedzieliśmy, że, że „Dżogdża” jest obok Bali najpopularniejszym miejscem wśród turystów z całęgo świata. I trochę nas to przeraziło. […]

Dobas

Rybie oko

Obiektywy typu „rybie oko “ są dosyć specyficznym rodzajem optyki. Sięgamy po nie dosyć często i chwilę po zakupie jest to jeden z najczęściej używanych przez nas obiektywów. Wszędzie gdzie tylko możliwe staramy się wykorzystać twórczo zniekształcenia które oferuje ten obiektyw. W związku z tym, krótko po zakupie wykonujemy masę zdjęć z niewielkiej odległości wszystkiemu co tylko jesteśmy w stanie sfotografować w taki sposób. Uwydatniamy wielki nos fotografowanych osób, robimy zdjęcia kotom i psom z kilku centymetrów i nagle nasze portfolio przepełniają zdjęcia wykonane tą metodą. Bombardujemy naszych znajomych dziesiątkami tego typu fotografii a po niedługim czasie obiektyw ten „trafia do lamusa “ a nas przestaje radować zniekształcenie jakie oferuje obiektyw. Krótko mówiąc jeżeli nie potrzebujemy obiektywu typu rybie oko do naszej pracy, na przykład wykonywania panoram sferycznych czy fotografii podwodnej – najprawdopodobniej obiektyw ten dość szybko nam się znudzi. Pamiętajmy jednak o tym, że oprócz charakterystycznych zniekształceń, obiektyw ten oferuje bardzo szeroki kąt widzenia. Możemy to wykorzystać choćby w fotografii krajobrazowej. Jeśli ustawimy linię horyzontu pośrodku ujęcia, tak aby obiektyw nie było pochylony ani w dół ani w górę tylko idealnie wypoziomowany, zniekształcenia krajobrazu zostaną zredukowane do minimum. Łatwo się o tym przekonać jeśli zapowiemy obiektyw „fisheye” na aparat i patrząc w wizjer skierujemy go w dół a następnie powoli będziemy przesuwać go pionowo w górę. Zauważymy wówczas, że najbardziej widoczne zniekształcenia pojawią się gdy aparat jest wycelowany pod stosunkowo dużym kątem w górę lub w dół, natomiast gdy linia horyzontu będzie przebiegać przez połowę naszego zdjęcia zniekształcenia będą prawie niewidoczne. Tak wykonane zdjęcia krajobrazowe, będzie wówczas wyglądać niczym niewielka panorama albo zdjęcie wykonane ultra szerokokątnym obiektywem. Warto więc pamiętać, że jedną z cech obiektywu rybie oko – oprócz charakterystycznych zniekształceń i „wyginania” fotografowanych obiektów jest szeroki kąt widzenia. Tę cechę z powodzeniem możemy wykorzystać odpowiednio ustawiając aparat. Powyższa fotografia wykonana za pomocą obiektywu Samyang 7,5mm do systemu Mikro 4/3 The post Rybie oko appeared first on Marcin Dobas.

TROPIMY PRZYGODY

Marzec na Instagramie

Głupio przyznać, ale w marcu na naszych Instagramach niewiele się działo. Można by się tłumaczyć, że nie było wiele do fotografowania, ale to nieprawda. Zawsze jest coś do sfotografowania, na każdym kroku. Jakoś tak wyszło, że telefony służyły nam głównie...

Gallery with pictures of Porto, Portugal

Kami and the rest of the world

Gallery with pictures of Porto, Portugal

Fotogaleria CUBA 2015 już gotowa

Orbitka

Fotogaleria CUBA 2015 już gotowa

Gdzie wyjechać

34 zdjęcia, które mogą Cię doprowadzić do podróży po fińskiej Laponii

34 zdjęcia, które mogą Cię doprowadzić do podróży po fińskiej LaponiiEnontekio to miasteczko leżące dwa stopnie powyżej Koła Podbiegunowego na szerokości północnej ponad 68 stopni (Dlatego podzielny to przez dwa i wyjdzie 34. 34 zdjęcia). Bliżej stąd do Szwecji czy Norwegii niż Krainy Wielkich Jezior. Jeśli oglądaliście ‚Przystanek Alaska” to są właśnie te klimaty, ale w bliżej nam, skandynawskiej otoczce. W tym wpisie (jako, że […]

Śniegu po pas, czyli zimowa wyprawa na Śnieżnik (fotorelacja)

mpk poland

Śniegu po pas, czyli zimowa wyprawa na Śnieżnik (fotorelacja)

Wyprawę w góry Masywu Śnieżnika planowaliśmy już od dłuższego czasu. Mieliśmy jechać latem, mieliśmy jechać jesienią, w końcu pojechaliśmy zimą. Góry o tej porze roku oferują zupełnie inny zestaw doświadczeń niż w okresach cieplejszych. Zwykle jest zimno, biało i śnieżnie. Czasem wiatr biczuje nas po twarzy, czasem sypiący śnieg przeobraża nas w chodzące bałwanki, a czasem lód pod nogami pozwala przytulic się do białego puchu. Poza tym gorąca herbata i kawa w górskim schronisku nigdy nie smakują tak dobrze jak właśnie zimną. Podczas naszej styczniowej wyprawy na Masyw Śnieżnika mogliśmy nie tylko skorzystać z pełnego pakietu wymienionych wyżej atrakcji, ale także przeżyć szereg innych niezapomnianych wrażeń... Do Kotliny Kłodzkiej z Poznania dojechaliśmy dwoma pociągami. Naszą pieszą wędrówkę rozpoczęliśmy na stacji kolejowej w Domaszkowie. Tym razem skład naszej grupy był pięcioosobowy, a najmłodszy uczestnik wyprawy, Pawełek, miał dopiero 8 lat i był to jego pierwszy w życiu zimowy wyjazd w góry.Po opuszczeniu terenu stacji kolejowej udaliśmy się do centrum Domaszkowa i dalej ulicą w kierunku Międzygórza. Na rozgrzewkę przemaszerowaliśmy więc około siedmiu kilometrów. Po dotarciu do miasteczka odnaleźliśmy wejście na zielony szlak, który wiedzie do Sanktuarium Marii Śnieżnej na Górze Iglicznej. Zaraz na jego początku przechodzi się po zaporze wodnej na rzece Wilczce. Kładka dla pieszych, usytuowana na samej górze masywnej tamy, cieszy oko imponującym widokiem.Podejście na Górę Igliczną było dość strome. Ze względu na pokrywającą szlak warstwę wilgotnego śniegu oraz wystające spod niej, zalegające od jesieni, opadłe brązowe liście, wspinaczka na górę nie była taka łatwa. Musieliśmy uważać, żeby po śliskim zboczu nie zjechać z powrotem na dół. Wreszcie, po około godzinie wędrówki, dotarliśmy na miejsce. Herbatka z termosu i zjedzona na mrozie tabliczka zamarzniętej czekolady dodały nam sił. Sanktuarium Marii Śnieżnej na Górze Iglicznej Po mszy świętej w Sanktuarium Marii Śnieżnej wyruszyliśmy w dalszą drogę. Gdy opuszczaliśmy kościół, na zewnątrz panował już wczesnostyczniowy popołudniowy półmrok. Naszym kolejnym celem tego dnia było schronisko Stodoła, w którym mieliśmy zaplanowany nocleg. Noc zapadała bardzo szybko, a my wciąż mieliśmy przed sobą około 30-40 minut drogi przez las. Wskazówki księdza odnośnie tego, jak iść, pokrywały się właściwie z naszą mapą. Gdy w końcu otaczająca nas leśna gęstwina przeistoczyła się w jednobarwną czarną masę, w ruch poszły latarki.Do Stodoły dotarliśmy nie bez problemów i po znacznie dłuższym czasie, niż było to przez nas zaplanowane. Szukając w ciemnościach schroniska po prostu zabłądziliśmy i poszliśmy niewłaściwą drogą. Było całkowicie ciemno i padał śnieg, więc droga do najprzyjemniejszych nie należała. Mimo, że nie było jeszcze późno, każdy myślał już tylko o tym, żeby ogrzać się przy kominku w schronisku, napić się czegoś ciepłego i zjeść jakiś porządny posiłek. Schronisko Stodoła jest bardzo klimatyczne i ma w sobie ducha gór. Dla gości przeznaczona jest całkiem duża sala z łóżkami pojedynczymi i piętrowymi, ogrzewana kominkiem. Turyści mogą także bez przeszkód korzystać z kuchni. Daleko temu miejscu do komercji, a blisko do rodzinnej kameralnej atmosfery. Wieczór upłynął nam na odpoczynku przy kominku, grach w karty i spotkaniu z ratownikiem GOPR. Koszt noclegu: 15 zł/os. Schronisko Stodoła Następnego dnia naszym celem było dotarcie do Schroniska PTTK „Na Śnieżniku”. Pierwotnie nasza trasa miała przebiegać grzbietem Żmijowca z wejściem po drodze na Czarną Górę. Jednak spotkany w Stodole ratownik GOPR odradzał nam tę drogę, twierdząc, że po ostatnich opadach śniegu jest tam mocno nawiane, sam szlak nie jest odśnieżony i trasa ta może być niebezpieczna. Postanowiliśmy więc nie przekonywać się o tym na własnej skórze. Zresztą… Co by to było, gdyby się później okazało, że potrzebujemy wezwać tam na pomoc ratownika GOPR, który wyprawę tamtędy osobiście nam odradzał?Zdecydowaliśmy się zatem na inny wariant i zeszliśmy niebieskim szlakiem do Międzygórza, skąd następnie przyjemną drogą, oznaczoną szlakiem czerwonym, dotarliśmy do schroniska. Całość trasy tego dnia zajęła nam około 3,5 godziny. Droga czerwonym szlakiem wiodła głównie przez las, a im wyżej byliśmy, tym więcej śniegu było dookoła. Gdzieniegdzie, w prześwitach pomiędzy drzewami, można było podziwiać górskie widoki. Resztę dnia spędziliśmy w schronisku i jego okolicy, ciesząc się bliskością gór i prawdziwą śnieżną zimą, której w tym roku w Poznaniu zabrakło. Nie tylko Pawełek wariował na śniegu. Aura zimowego szaleństwa udzieliła się także starszym uczestnikom naszej wycieczki. Monika i Magda Na tej wysokości śnieg i szron pokrywający wszystko dookoła tworzyły bardzo ciekawe zimowe kompozycje. Wszędobylski śnieg, zamarznięte linie telefoniczne, przykryte nawianym śniegiem drzewa iglaste, oszroniony płot czy sople lodu na elewacjach budynków składały się razem na wyjątkowy zimowy krajobraz. Mogliśmy się poczuć jak w jakiejś bajkowej Krainie Śniegu i Lodu. Noc spędziliśmy w Schronisku PTTK „Na Śnieżniku”. Opcja budżetowa, spanie na podłodze na własnych karimatach, czyli popularna „gleba”, to koszt 15 zł/os. Najwyższy szczyt tych gór, czyli Śnieżnik (1426 m n.p.m), zdobyliśmy następnego dnia z samego rana. O godzinie ósmej rano byliśmy już na szczycie. Pogoda nas jednak nie rozpieszczała, było bardzo wietrznie, zimno i padał śnieg. O jakikolwiek widokach ze szczytu też mogliśmy zapomnieć, ponieważ gęsta mgła spowiła wszystko dookoła.Mróz, szron i wiatr były autorami niesamowitych rzeźb, które wspierały się na drogowskazach i słupkach granicznych. Na szczycie Śnieżnika Po odpoczynku w schronisku i wysuszeniu ubrań ruszyliśmy w dalszą drogę. Pogoda była autentycznie niesprzyjająca do górskich wędrówek. Śnieżyca rozpętała się na dobre. Po raz kolejny zmienić musieliśmy zaplanowaną przez nas trasę. Zamiast na Mały Śnieżnik i Trójmorski Wierch schodziliśmy do Jodłowa niebieskim szlakiem, czyli najkrótszą możliwą drogą. Już na samym początku mieliśmy problemy ze znalezieniem drogi i szlaku, ponieważ wszystko było zasypane wysoką warstwą śniegu i nie było widać żadnych oznaczeń. Wszystko było po prostu białe i wciąż sypał świeży śnieg.Drogę na początku musieliśmy znaleźć na wyczucie. Gdy weszliśmy w las było już znacznie łatwiej odnaleźć się w terenie, ponieważ drogę sugerowały drzewa. Wędrówka tego dnia była trudna, co nie znaczy, że nie była atrakcyjna. Od samego schroniska, aż do samego prawie Jodłowa, szlak nie był odśnieżony. Sami sobie go przecieraliśmy, brodząc w śniegu po kostki. Raz po raz ktoś wpadał po kolana, albo po pas nawet, ponieważ na gładkiej powierzchni śniegu, nie można było zobaczyć, jakie jest ukształtowanie terenu pod jego pokrywą. Jeśli śnieg przykrył jakiś rów czy inną nierówność, to błądząca stopa lądowała głęboko w śniegu, ciągnąc za sobą resztę nogi. Byliśmy więc strudzeni, zmęczeni, ale za to radośni i zadowoleni z naszej zimowej przygody. Gdy dotarliśmy do Jodłowa, byliśmy cali mokrzy. Ja osobiście pół drogi szedłem z jeziorem w bucie, które z każdym krokiem przelewało się między moimi palcami. Na nocleg zatrzymaliśmy się w Leśniczówce Ostoja (koszt noclegu 30 zł/os). Do końca dnia nie wychodziliśmy już na zewnątrz, odpoczywając po trudach wyprawy. Zresztą… wszystkie nasze rzeczy i tak były mokre. Włącznie niestety z moim niedawno zakupionym aparatem fotograficznym, który tego dnia uległ awarii w wyniku zamoknięcia (przestrzegam wszystkich przed robieniem zdjęć w śnieżycy).Ostatniego dnia szliśmy sobie już spokojnie na pociąg do Międzylesia. Pogoda dla odmiany była słoneczna i przyjemna. Mogliśmy się rozkoszować zimowymi widokami polskiej wsi, które urzekają nas za każdym razem, gdy wyjeżdżamy gdzieś daleko za miasto. Myślimy sobie o tym, że takie śnieżne wiejskie krajobrazy są przepiękne, jednak zdajemy sobie sprawę z trudności, jakie zimowa aura nastręcza mieszkańcom tych miejscowości. Droga do Międzylesia Nasza piesza wędrówka z Jodłowa do Międzylesia biegła przez Goworów i Michałowice, a cała nasza czterodniowa wyprawa skończyła się jak zwykle na dworcu kolejowym, skąd pociągami wróciliśmy do Poznania.Paweł

Fotowyprawa – wolne miejsca

Dobas

Fotowyprawa – wolne miejsca

Kawiarniany fioł

Zależna w podróży

Kawiarniany fioł

Beirut Street Art Gallery

Picking the Pictures

Beirut Street Art Gallery

OM-D EM-5 II i 40 Mpx

Dobas

OM-D EM-5 II i 40 Mpx

Jestem już po powrocie z wyjazdu na którym przez ponad miesiąc katowałem Olympus OM-D EM-5 mark II. Jeśli chodzi o wytrzymałość sprzętu – to już mogę powiedzieć że nie narzekam bo aparat ma za sobą tytłanie w piasku, regularne zalewanie falą morską przez kilka godzin podczas buszowania po Oceanie Indyjskim w celu wyśledzenia waleni. Ma na koncie wypadek rowerowy na azjatyckiej drodze ( choć opakowany w Lowepro Flipside przygrzmocił w asfalt ). Przeżył dużą wilgotność, upał i o dziwo działa… Wrażeń mam tyle że potrzebuję jeszcze trochę czasu an aby to ogarnąć i zebrać w całość. Zacznę od krótkiego wpisu na temat rzeczy, która budzi chyba największe emocje. A więcej opiszę już sukcesywnie zbierając jakoś w całość myśli. Wrażenia mam pozytywne,obsługa jest porównywalna do EM-1 i gdybym nie potrzebował fazy bez wahania sięgałbym po OM-D EM-5 Mark II. Composite shots 40Mpx – to możliwość wykonania zdjęć o wielkiej rozdzielczości. Zdjęć 40 Mpx w przypadku JPG ( 7296 x 5472  ) i 64 Mpx w przypadku zdjęcia RAW (9280 x 6938 ) wykonując zdjęcie RAW + JPG uzyskamy 3 pliki. ORF – czyli RAW zdjęcia o rozmiarze 64Mpx (9280 x 6938 ) około 100 MB JPG – czyli jpg ze zdjęcia o dużej rozdzielczości i przeskalowany do 40 Mpx ORI – tajemniczy plik, który okazuje się być RAWem z pojedynczego zdjęcia 16 Mpx Pomijam fakt dziwnego i niezrozumiałego nazewnictwa skąd wzięło się ORI i dlaczego ORF o dużej rozdzielczości nie ma innej nazwy niż dotychczasowe RAWY. Załóżmy, że tak ma być. Zwróćcie uwagę, że 3 pliki, które tworzy aparat są bardzo ale to bardzo fajnym posunięciem. Aparat nie tylko wykonuje zdjęcia o dużej rozdzielczości ale mamy do dyspozycji również RAW z pojedynczego zdjęcia 16Mpx. Jeśli więc z jakiś przyczyn zdjęcie w wysokiej rozdzielczości nam nie wyjdzie bo coś w kadrze się ruszało i powstały nam artefakty ( o czym za chwilkę ) nie straciliśmuy ujęcia i cały czas dysponujemy RAWem z pojedynczego 16 Mpx ujęcia. Brawo – super fajnie że jest taka możliwość. W przypadku wykonywania tylko JPG nie dysponujemy już JPG w małej rozdzielczości tylko aparat „wypluwa” jedno zdjęcie 40 Mpx. Dlaczego 40 a nie 64 – nie wiem… Skąd takie zdjęcie ? Zacząć należy od pierwszej podstawowej informacji. Ten aparat nie ma matrycy 64 Mpx tylko 16 Mpx. Zdjęcie nie jest pojedynczym zdjęciem tylko jest „sklejanką” z serii pojedynczych fotografii wykonanych przez aparat. Samo rozwiązanie jest rozwiązaniem znanym z profesjonalnej półki aparatów o dużej matrycy  czyli średnioformatowych aparatów Hasselblad  i funkcji zwanej Multishot prezentowanej na Photokina bodajże 4 lata temu. Samo rozwiązanie jest genialne w swojej prostocie i polega na wykorzystaniu stabilizacji matrycy to delikatnego przesuwania materiału światłoczułego. Aparat wykonuje serię zdjęć przesuwając matrycę i „uzupełniając” dziury między pikselami. Dzięki temu uzyskujemy zdjęcie o wręcz niewiarygodnej ilości szczegółów i detali. W przypadku Hasselblada są to zdjęcia 200 Mpx z matrycy 50 Mpx. W przyp[adku Olympusa są to zdjęcia o rozmiarze 64 Mpx z matrycy o rozmiarze 16 Mpx. Nie jest to ani marketingowe hasło mające na celu zainteresowanie potencjalnych kupców ani aproksymacja tylko normalnie wykonane zdjęcie. Nie bardzo rozumiem, dlaczego do tej pory to rozwiązanie było stosowane tylko w średnioformatowych aparatach natomiast jestem przekonany, że niebawem inni producenci aparatów oferujących stabilizację w korpusie pójdą w ślady Olympusa..   Grafika pokazująca zasadę działanie zdjęć multishot – z instrukcji aparatu Hasselblad 8 zdjęć wykonanych z przesunięciem o pół piksela składa się w jedno ujęcie więc mamy więcej pikseli na finalnej fotografii. Co więcej wydaje mi się że taki ruch matrycy sprawia iż mamy przewagę nad zwykła matrycą Bayerowską z tego względu, że kolor każdego piksela rejestrowany jest przez czujniki R, G i B Sam sposób wykonywania zdjęcia ma wielki potencjał ale  ma też ograniczenia. Ograniczenia i możliwości zastosowań jakie widzę opiszę tez później. Najwięcej tej funkcji używałem przy zdjęciach architektury. Krajobraz – to też pole zastosowania opcji composite shot choć uważać trzeba na wszystko co się rusza… Może nie do końca na wszystko – chmury czy woda nie są straszne bo da się je sfotografować ładnie ale już jakiś zwierzak czy człowiek w kadrze, ruch gałęzi na wietrze falujące od wiatru zboże  to elementy, które nie będą mogły zostać zarejestrowane w sposób prawidłowy. W miejscu gdzie pojawia się ruchomy element powstanie charakterystyczny artefakt. Choć tak jak pisałem – nie tracimy zdjęcia bo wraz z serią fotografii uzyskuję plik ORF na którym z oczywistych przyczyn artefaktu nie będzie. Myslę że po wiele krajobrazowych zdjęć można sięgnąć za pomocą tego narzędzia – Mimo wszystko pamiętać należy że nie wszędzie będziemy mogli zastosować zdjęcie w wysokiej rozdzielczości. Wszelkie obiekty ruchome będą sprawiać nam problemy.  Czy to liście  na wietrze czy poruszają…ce się gałęzie. Wszystko to będzie sprawiać‡ podobne problemy jak choćby przy składaniu HDR. Nie znaczy to oczywiś›cie ze funkcja jest bezużyteczna. Nie ! Ale ma pewne ograniczenia o którrych trzeba po prostu pamiętać‡.  Nie wszędzie możemy pokusić siꠙ o sklejenie hdr z kilku ujęć tak i nie wszędzie bedziemy w stanie wykonać zdjęcie 40/64 Mpx. Próbowałem wykonywać zdjęcia w studio w plenerze wykonują…c krajobrazy czy w fotografii architektury. Studyjne zdję™cia statyczne jak i architektura wyszł‚y oszalamiająco dobrze. Efekt w zdjęciach Krajobrazu zależy niestety już od ilości  ruchomych elementów. Fotografując z  wnętrze meczetu postanowił‚em skleic kilka zdjęć‡ w panoramę™.  Tak więc wykonałem 5 zdjęć w JPG w  rozdzielczości 40mpx które nastę™pnie za pomocą… programu w komputerze skleiłem w jedną fotografię 120 Mpx. Normalnie aby wykonać zdjęcie w takiej rozdzielczości powininem wykonać panoramę wielorzędową. Tu wystarczy kilka zdjęć… Pytanie oczywiście czy potrzebujemy tak wielkiej rozdzielczości.  Po co nam ona ? Czy bę™dziemy mieli warunki energię chęć i potrzebę na wykonanie takiego zdjęcia ? W moim odczuciu wiekszosci użytkowników i w większości zastosowan 16mpx zupełnie wystarczy. Mimo wszystko możliwość wykonania takiego zdjęcia jest przydatna. Jak mawia stare chińskie przysłowie lepiej mieć niż nie mieć… Rzuca się też w oczy fakt, że wykonując zdjęcia composite shot warto korzystać z obiektywu o dobrych parametrach. O ile stosująz mZD12-40 f/2.8 PRO uzyskujemy bardzo szczegółowy obraz to stosująć obiektyw kitowy 14-42 ilość szczegółów zarejestrowanych na fotografii jest znacząco mniejsza. Myślę że to kwestia czasu kiedy pojawi się narzędzie do usuwania charakterystycznego artefaktu powstałego przy ruchu? Albo w oprogramowaniu korpusu albo w programie graficznym. Ostatnia zapowiedź firmy daje tez duże nadzieje, że najbliższa aktualizacja znacząco przyspieszy proces wykonywania zdjęć o dużej rozdzielczości. Podobno ma być to możliwe w czasie 1/60s     Więc tak może warto pokazać przykład ? Najpierw pojedyncze zdjęcie. Najeżdżając kursorem na dane miejsce na zdjęciu istnieje możliwość podejrzenia szczegółów. Warto zwrócić uwagę na różnice w detalach. Faktura na ścianie, wykończenia elementów, czy choćby w centrum kadru wnętrze napisu. Najpierw pojedyncze zdjęcie wykonane jako zdjęcie 16 Mpx   EM5 Mark II + 40-150 PRO @67mm 1/30s f3.2 ISO 200 statyw IS OFF jQuery(document).ready(function () { (function($){ $('.magny1').magny(); })(jQuery); }); Nastepnie dla porównania zdjęcie w rozdzielczości 40 Mpx EM5 Mark II + 40-150 PRO @67mm 1/30s f3.2 ISO 200 statyw IS OFF Zdjęcie kompozytowe 40 Mpx jQuery(document).ready(function () { (function($){ $('.magny2').magny(); })(jQuery); }); Tu kolejne zdjęcie w rozdzielczości 40 Mpx z możliwością powiększenia wycinka fotografii… Widać, że ilość detali w porównaniu do pojedynczego zdjęcia jest znacząco wyższa. jQuery(document).ready(function () { (function($){ $('.magny3').magny(); })(jQuery); });   Wspominałem o problemie w zarejestrowaniu obiektów w ruchu. Warto jednak zwrócić uwagę, że człowiek, który przez chwilkę stoi w miejscu jest możliwy do zarejestrowania w composite shot. Poniższe zdjęcie jest wycinkiem ze zdjęcia wykonanego w wysokiej rozdzielczości. Jak widać bez trudu udało się zamrozić postać na zdjęciu Jeśli jednak nie będziemy mieli tyle szczęścia i postać w kadrze będzie poruszać się dynamiczniej uzyskamy właśnie wspomniany wcześniej wzór. Widać to na poniższym zdjęciu kiedy podczas rejestrowania pojedynczych zdjęć składowych osoba w kadrze zmieniała swe położenie. Widać to bardzo wyraźnie w postaci ukośnie biegnących linii. Tak jak wspominałem wcześniej. Nawet gdy z powodu ruchomego obiektu zdjęcie w wysokiej rozdzielczości nam nie wyjdzie mamy w zanadrzu plik ORI, który po zmianie nazwy rozszerzenia na *.orf – stanie się normalnym RAWem z pierwszej składowej klatki. Nic więc nie tracimy i nie ryzykujemy utraty zdjęcia.   The post OM-D EM-5 II i 40 Mpx appeared first on Marcin Dobas.

It seems that spring is around ;)

coffe in the wood

It seems that spring is around ;)

it seems that spring is around ;)

Sunday with Pictures: Montevideo, Uruguay

Kami and the rest of the world

Sunday with Pictures: Montevideo, Uruguay

TROPIMY PRZYGODY

Ośnieżone szczyty Kaukazu na zdjęciach

O Gudauri i tym, co tam można robić pisałam już w poprzednim wpisie, a teraz pora na obiecane zdjęcia. Jest ich sporo, bo tam jest tak pięknie, że trudno było odrzucać kadry. Nie ma co się więcej rozpisywać, musicie zobaczyć...

Lomomiś z lomo-Żaglem

Wandzia w podróży

Lomomiś z lomo-Żaglem

Wjechałem na Burj Chalifa – najwyższy budynek świata

JULEK W PODRÓŻY

Wjechałem na Burj Chalifa – najwyższy budynek świata

Sunday with Pictures: beautiful Ohrid, Macedonia off season

Kami and the rest of the world

Sunday with Pictures: beautiful Ohrid, Macedonia off season

WHERE IS JULI+SAM

Park Narodowy D’Aguilar. Na zdjęciach

Jest piękny. Różnorodny. Porywający. Park Narodowy D’Aguilar to zdecydowanie miejsce, które warto odwiedzić, będąc w okolicach Brisbane. To tu przywitaliśmy 2014 rok, to był Sylwester w buszu. Od tej pory lubimy tu wracać, a park lubi nas zaskakiwać. Pogodą. Fauną. Florę. I klimatem. Połączeniem lasu deszczowego z australijskim pustkowiem. Jest niedaleko, jakąś godzinę drogi od domu, pod nosem. […] The post Park Narodowy D’Aguilar. Na zdjęciach appeared first on Where is Juli.

W zimowym lesie

Wandzia w podróży

W zimowym lesie

DOBRY ROK

Nasz ślub 31 Maja 2014

Kochani dla tych co byli: przeżyjmy to jeszcze raz. Dla tych, którzy nie mogli być z nami: oj działo się! Ślub i wesele jakich nie mogliśmy sobie wymarzyć. Zabawa do białego rana I nieziemskie poprawiny. Aż szkoda, że to tylko … Czytaj dalej →

Loesje

Wandzia w podróży

Loesje

The Shades of Sand. One Day in the Sahara Desert in Photos

Picking the Pictures

The Shades of Sand. One Day in the Sahara Desert in Photos

Włoski fotoreporter Marco Bulgarelli w Polsce!

Italia poza szlakiem

Włoski fotoreporter Marco Bulgarelli w Polsce!

Moi Drodzy miłośnicy Włoch i fotografii,Stowarzyszenie Miłośników Włoch Italianissima i Fundacja Ital-Gedania serdecznie zapraszają na niezwykłe spotkania z włoskim fotoreporterem, podróżnikiem i dziennikarzem Marco Bulgarelli, który zabierze nas w fotograficzną podróż po Toskanii i Rzymie.Spotkania prowadzone będą w języku włoskim i polskim. Oto szczegóły.KRAKÓW10 stycznia (sobota) – godz. 18:00, Otwarte Studium Fotografii PK, ul. Kanonicza 1, sala 101, Kraków.Spotkanie autorskie. Wstęp wolny. 11 stycznia (niedziela) godz. 9 – 16:30 Otwarte Studium Fotografii PK, ul. Kanonicza 1, sala 303, Kraków.Warsztaty fotoreportażu oraz przegląd portfolio. Cena: 100 zł/osoba. Kontakt: foto@pk.edu.pl. 12 stycznia (poniedziałek) – godz. 19:00, Klub Podróżników Śródziemie, Piwnica pod Baranami, Rynek Główny 27, Kraków.Spotkanie podróżnicze. Wstęp wolny. WROCŁAW13 stycznia (wtorek) – godz. 13:00, Wrocławska Szkoła Fotografii AFA, ul. Fabryczna 14, Wrocław.Spotkanie autorskie – wstęp wolny. Dla chętnych przegląd portfolio po spotkaniu (Cena: 50 zł/osoba). 14 stycznia (środa) – godz. 9: 45, Wyższa Szkoła Filologiczna we Wrocławiu, ul Sienkiewicza 32, Wrocław.Wykład. Wstęp wolny. POZNAŃ15 stycznia (czwartek) – godz. 18.00 – 22.00, Warsztat Kadru ul. Ogrodowa 18/1, Poznań.Warsztaty Fotograficzne. Szczegóły i zapisy, kliklij TUTAJ. Cena: 70 zł/osoba.BYDGOSZCZ16 stycznia (piątek) – godz. 17:00, Towarzystwo Polsko – Włoskie w Bydgoszczy – Biblioteka Miejska i Publiczna, ul. Stary Rynek 22, Bydgoszcz.Spotkanie. Wstęp wolny. Informacja na stronie Towarzystwa Polsko-Włoskiego, kliklij TUTAJ. SOPOT17 stycznia (sobota) – godz. 17:00, Zatoka Sztuki, Al. Franciszka Mamuszki 14 (dawne Łazienki Północne), Sopot.Spotkanie. Wstęp wolny. UWAGA! Uprzejmie prosimy o potwierdzenie obecności na spotkaniu korzystając z utworzonego WYDARZENIA NA FACEBOOKU lub pisząc na adres: italiapozaszlakiem@gmail.com. Informacja na stronie Zatoki Sztuki, kliklij TUTAJ. 19 stycznia (poniedziałek) – godz. 17:00 Sopocka Szkoła Fotografii WFH, Aula SSF – WFH na terenie Europejskiej Szkoły Wyższej, ul. Zamkowa Góra 25, Sopot.Spotkanie autorskie. Wstęp wolny. OLSZTYN21 stycznia (środa) – godz. 17, Warmińsko – Mazurskie Stowarzyszenie Fotograficzne “ Blur”, Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Olsztynie, ul. Stare Miasto 33.Spotkanie autorskie. Wstęp wolny. Dla chętnych przegląd portfolio po spotkaniu (50 zł/osoba). PŁOCK22 stycznia (czwartek) – godz. 18:00, Płockie Towarzystwo Fotograficzne Im. Aleksandra Macieszy, Dom Darmstadt, ul. Stary Rynek 8, Płock.Spotkanie autorskie. Wstęp wolny. Dla chętnych przegląd portfolio po spotkaniu (50 zł/osoba). ŁÓDŹ23 stycznia (piątek) – godz. 18:00, Poleski Ośrodek Sztuki – Galeria 526, ul. Krzemieniecka 2a, Łódź.Spotkanie autorskie - wstęp wolny. 24 stycznia (piątek) – godz. 10:00 - 18:00, Poleski Ośrodek Sztuki – Galeria 526, ul. Krzemieniecka 2a, Łódź.Warsztaty fotoreportażu. Koszt 120 zł/osoba. Informacja na stronie Poleskiego Ośrodka Sztuki, kliklij TUTAJ. WARSZAWA25 stycznia (niedziela) – godz. 17:00, Vital BistroBar, ul. Jagiellońska 55, Warszawa.Spotkanie. Wstęp wolny.   Kim jest Marco Bulgarelli fotoreporter, dziennikarz, podróżnikSpecjalizuje się w fotografii dokumentalnej, podróżniczej i Fine­Art. Urodził się w 1973 r. w Rzymie, gdzie po studiach geograficzno­historycznych na Universytecie „La Sapienza” oraz studiach reżyserskich, w 2002 r. ukończył 3 letni Master z fotografii reportażowej w Scuola Romana di Fotografia. Karierę zawodową rozpoczął w 2003 r. przez współpracę z tygodnikiem „Espresso”, zajmując się głównie aktualnościami, kulturą młodzieżową i przemianami społecznymi we Włoszech i Europie. Tę problematykę śledzi do dziś. Pracę w charakterze fotografika oparł na projektach dokumentalnych, poświęcając się głównie tematyce geograficzno-­antropologicznej. Jego zdjęcia były prezentowane na kilkunastu autorskich wystawach we Włoszech i za granicą. Jest laureatem włoskich i międzynarodowych nagród fotograficznych. Swoje zdjęcia publikuje zarówno w najważniejszych pismach włoskich (Espresso, Max, East, D della Republica, qui Touring) jak i największych magazynach zagranicznych, między innymi: National Geographic, Die Zeit, Geo, czy Stern. Obecnie jest zaangażowany w projekt „The Naked City Project ­Rome”, który jest zbiorowym i społecznym studium miasta w czasie kryzysu. Z początkiem 2008 roku rozpoczął długoterminowy projekt poświęcony rzece Dunaj. Efektem 7 podróży na przestrzeni 2 lat jest wydana książka fotograficzna „Danubius”, która ukazała się w grudniu 2013 roku. Ponadto, zdjȩcia z „Danubiusa” można było podziwiać na wystawie w Museo di Roma in Trastevere,­ jednym z najważniejszych Muzeum poświęconym fotografii w Rzymie, organizowanej w ramach szóstej edycji Festiwalu literatury podróżniczej w Rzymie. Link do strony autorskiej: http://marcobulgarelli.com/   Patronat główny Patronat   Patronat medialny Wsparli nas

Fotowspomnienie - Francja

STOPEM PO PRZYGODE

Fotowspomnienie - Francja

WHERE IS JULI+SAM

Kochano O! Na zdjęciach

Kochana O, Z uśmiechem wspominam czasy, kiedy jako kilkuletnia dziewczynka, siedziałam na tapczanie i patrzyłam na Twoje zdjęcia. W książce nie było ich wiele, zaledwie dwa, albo trzy. Oglądałam te same fotografie każdego wieczoru, zimą i latem, i za każdym razem wydawałaś mi się jeszcze piękniejsza. Po cichu marzyłam, żeby Cię spotkać. Gdy miałam 7 lat, […] The post Kochano O! Na zdjęciach appeared first on where is juli + sam.

Sunday with Pictures: Novi Sad, Serbia

Kami and the rest of the world

Sunday with Pictures: Novi Sad, Serbia

Gran Canaria – słoneczne tapety w full-HD 16:9

Orbitka

Gran Canaria – słoneczne tapety w full-HD 16:9

POSZLI-POJECHALI

Praga na święta

Okres świąt jest dla mnie okresem dość dziwnym. Z jednej strony kulturowo (i chyba tradycyjnie) moje osobiste święta tak zwanego Bożego Narodzenia wypadają w styczniu (bo prawosławne). Z drugiej strony, całe parcie świąteczne dookoła – w sklepach, w telewizji, na Czytaj dalej »

Nowa fotogaleria: Malezja 2014

Orbitka

Nowa fotogaleria: Malezja 2014

TROPIMY PRZYGODY

Grudzień na Instagramie

Grudzień na Instagramie Koraliny i Bartka był wyjątkowo obfity. Cykaliśmy oboje zdjęcia telefonami jak durni! Oczywiście nie mogło zabraknąć motywów świątecznych i Mikołaja… nurkującego. Zobaczcie kilka wybranych tutaj, a po resztę odsyłamy na nasze Instagramy. Zachęcamy Was do śledzenia @Koralina_tropi_przygody oraz @Wall_of_Wudu na...