Zależna w nowej odsłonie!

Zależna w podróży

Zależna w nowej odsłonie!

Gdzie wyjechać

Dlaczego Singapur jest spoko? Kompaktowe zwiedzanie tygrysa

Dlaczego Singapur jest spoko? Kompaktowe zwiedzanie tygrysaSingapur to niewielki kraj, ale jednocześnie jedno z najsłynniejszych miast Azji. Ten Azjatycki Tygrys nazywany jest wręcz „Azją w miniaturze”, gdyż do oazy dobrobytu gospodarczego, finansjery, handlu i dobrej opieki medycznej od kilkudziesięciu lat ciągnie emigrantów z wielu państw Azji. Dla wszystkich póki co starczyło miejsca, żyje tu prawie 6 mln ludzi. Tyle w ramach […]

RUSZ W PODRÓŻ

Czy Polska da(je) radę? – wywiad z Jakubem Poradą [konkurs]

To nie jest książka, która trafiłaby w pierwszym odruchu w moje ręce w księgarni. Zazwyczaj kieruję się w stronę publikacji o Azji, ostatnio Ameryce Południowej. A ta jest o Polsce, o miejscach, które znam, a przynajmniej o nich słyszałam. A jednak. Otworzyłam kopertę, przeczytałam wstęp i zatrzymałam się dopiero w połowie, bo rano trzeba było […] Zobacz również: Dresikiem w modę Konkurs z Wielką Pętlą Wielkopolski – tylko do 20 października! „Zapiski Nosorożca” Łukasza Orbitowskiego, wyjazd do RPA. Recenzja.

mpk poland

Dodatkowa fotorelacja z naszej podróży

O tym gdzie aktualnie jesteśmy oraz czym się aktualnie zajmujemy dowiedziecie z bieżącej fotorelacji na Facebooku. NASZ PROFIL NA FACEBOOKU

Lisbon Street Art Tour

Kami and the rest of the world

Lisbon Street Art Tour

TROPIMY PRZYGODY

Koszyce – miasto pełne kultury

Są lata 70-te. Miasto się rozrasta, samochodów coraz więcej, zaczyna brakować ulic. Władze Koszyc postanawiają przesunąć koryto rzeki, a w miejsce starego wybudować szeroką, dwupasmową drogę. Jak postanawiają, tak robią. Tuż obok dawnego koryta rzeki i nowej drogi stoi kryty... Artykuł Koszyce – miasto pełne kultury pochodzi z serwisu Tropimy Przygody.

Flashpacking, albo „czy kiedykolwiek w ogóle byłeś backpackerem?”

Zależna w podróży

Flashpacking, albo „czy kiedykolwiek w ogóle byłeś backpackerem?”

TROPIMY PRZYGODY

WuWa – zapomniana atrakcja Wrocławia

W piękne niedziele południe wsiadłem na rower, aby zrobić zdjęcia ukazujące jedną z ciekawszych i zdecydowanie mniej oczywistych atrakcji Wrocławia. Podobną znaleźć można w Stuttgarcie, Brnie, Zurychu, Pradze i Wiedniu. O tym, iż miejsce to jest czymś więcej niż grupą... Artykuł WuWa – zapomniana atrakcja Wrocławia pochodzi z serwisu Tropimy Przygody.

Modeka Breeze Lady - afrykański sprawdzian

dwa kółka i spółka

Modeka Breeze Lady - afrykański sprawdzian

Kuchnia Indii

PODRÓŻE DZIEWCZYNY SPŁUKANEJ

Kuchnia Indii

Słowacja: 8 miejsc, gdzie warto jechać już w najbliższy weekend

Zależna w podróży

Słowacja: 8 miejsc, gdzie warto jechać już w najbliższy weekend

WHERE IS JULI+SAM

Wasza Australia. Melbourne i okolice. Opowiadają Ewa i Wojtek

Ślązacy, Ewa i Wojtek, do Melbourne przyjechali realizować swoje marzenia. Jakie? Ewa od zawsze chciała zwiedzić Australię, a Wojtek poszedł nawet kawałek dalej i pozwolił sobie marzyć o Nowej Zelandii. A, że marzenia trzeba realizować…  W Melbourne, gdzie Wojtek kończy studia doktoranckie, mieszkają od dwóch lat. Cieszą się życiem i podróżują, a swoimi refleksjami dzielą […] The post WASZA AUSTRALIA. Melbourne i okolice. Opowiadają Ewa i Wojtek appeared first on Where is Juli - Australia i podróże.

Gdzie wyjechać

Kosmiczne ogrody w Singapurze. Coś, co musi się podobać!

Kosmiczne ogrody w Singapurze. Coś, co musi się podobać!Jedno z piękniejszych miejsc jakie udało nam się zobaczyć w życiu okazało się futurystyczną wariacją człowieka na temat tego co nowoczesne i tego co wywodzi się z natury. Okazało się, że można to połączyć. Czy to znak? W centrum miasta pełnego wieżowców i zapracowanych bankierów rozłożył się zielony azyl. Ogrody Gardens by the Bay zajmują ponad 100 […]

New Emma Hostel – Warszawa / Warsaw

KANOKLIK

New Emma Hostel – Warszawa / Warsaw

Chłopiec imieniem Tintin

PODRÓŻE DZIEWCZYNY SPŁUKANEJ

Chłopiec imieniem Tintin

Bolonia – praktyczny przewodnik po mieście

Podróżniczo

Bolonia – praktyczny przewodnik po mieście

Bolonia – miasto położone w północnych Włoszech odwiedziłam podczas styczniowego wyjazdu. Wówczas spędziłam cztery dni w Walencji i w czasie powrotu do Polski, postanowiłam zrobić 24-godzinną przerwę w podróży właśnie we Włoszech. Kilka słów o Bolonii… Bolonia położona na Nizinie Padańskiej, między rzeką Pad a Alpami jest stolicą turystycznego, włoskiego regionu Emilia-Romania. Miasto zostało założone przez Etrusków, a w 189 r. p.n.e. stało się rzymską kolonią Bononia. To tu znajduje się najstarszy na świecie uniwersytet, który został założony w 1088 roku. Obecnie Bolonia to tętniące życiem miasto, stanowiące ważny ośrodek sztuki, kultury i międzynarodowych targów. W 2000 roku było „Europejską Stolicą Kultury”, a w 2006 roku UNESCO wybrało ją „Miastem Muzyki”. Jak dojechać? Moja podróż do Bolonii odbyła się tanimi liniami lotniczymi Ryanair. Wylot z Walencji był w sobotę (24 stycznia) o godzinie 6:30, lot trwał niecałe dwie godziny. Aktualnie, loty z Walencji do Bolonii odbywają się o godzinie 13:00. Jeśli planujecie pobyt w Bolonii, to bezpośrednie loty z Polski oferuje Ryanair z Krakowa, Warszawy (Modlina) i Wrocławia. Ceny są bardzo korzystne – przelot można znaleźć już od 39 PLN w jedną stronę. Wizzair także lata bezpośrednio do Bolonii, ale tylko z Katowic. Port lotniczy im. Guglielmo Marconiego (BLQ) oddalony jest 6 km na północ od miasta i jest jednym z największych w regionie. Aby dostać się z lotniska do Bolonii są dwie opcje: droższa i tańsza. Aerobus BLQ – to opcja droższa. Specjalnie pod turystów przygotowany autobus, który prosto z lotniska zawiezie pasażerów na stację kolejową Stazione Centrale w Bolonii. Przystanek aerobusa jest dobrze oznaczony i znajduje się po prawej stronie od wyjścia z hali przylotów. Bilet w jedną stronę kosztuje 6 euro (!) i można go kupić u kierowcy. Osobiście uważam, że cena jest zabójcza, tym bardziej, że odległość 6 kilometrów bez problemu można pokonać na pieszo. Opcja tańsza jest trochę bardziej skomplikowana i czasochłonna. Ja właśnie z niej skorzystałam, więc chętnie podzielę się z Wami tym doświadczeniem. Po wyjściu z hali przylotów skierowałam się w lewo, gdzie za postojem taksówek znajduje się przystanek dla autobusów dalekobieżnych. Nie jest w żaden sposób oznaczony, ale właśnie tu zatrzymuje się lokalny autobus 54. Autobus to za dużo powiedziane, bowiem był to mały busik, który nie jeździ zbyt często i nie kursuje w niedzielę. Mój kierowca niestety nie mówił po angielsku, ani żadna z dwóch osób, które jechały autobusem. Na szczęście miałam mapę (obowiązkowy punkt po przylocie – wizyta w informacji turystycznej) i pokazałam, gdzie chciałabym dojechać. Skinął głową, że właśnie tam jedzie. Bilet (za 1,50 euro) kupiłam w automacie znajdującym się w pojeździe. Uwaga! Automat nie wydaje reszty, więc warto mieć odliczoną kwotę. Zakupiony bilet obowiązuje przez 90 minut, więc spokojnie wystarczy na przesiadkę. Autobusem dojechałam do przystanku Cinta, na którym trzeba przejść na drugą stronę ulicy i zmienić kierunek jazdy! Z przystanku Cinta jeździ autobus numer 13, które pokonuje praktycznie tą samą trasą, co Aerobus i kończy na Głównym Dworcu Kolejowym w Bolonii. Tutaj dostępna jest mapa komunikacji miejskiej po Bolonii Oczywiście, dla tych, którzy uwielbiają wygodę istnieje możliwość skorzystania z taksówki. Koszt podróży z lotniska do centrum miasta to ok. 20 euro (w nocy opłata jest większa i wynosi ok. 25 euro). Na zdjęciu Aerobus: Komunikacja w Bolonii Bolonie najlepiej zwiedzić… na pieszo. Przynajmniej taki był mój sposób na zobaczenie miasta. Hotel, w którym się zatrzymałam, nie był położony w samym centrum, ale dojście do ścisłego centrum zajęło mi ok. 20 minut. Dlatego doszłam do wniosku, że tak będzie najprościej i najlepiej zwiedzić miasto. Trzeba przyznać, że chodniki w Bolonii są niesamowite, ponieważ praktycznie wszędzie znajdują się arkady, które z pewnością dają cień i chłód w letnie, upalne dni. Dla tych, którzy nie są zwolennikami pieszych wędrówek, dostępne są autobusy. I przyznam szczerze, że tylko tę formę komunikacji miejskiej widziałam w Bolonii. Wszystkie informacje dotyczące komunikacji w Bolonii dostępne są na stronie www.tper.it (niestety tylko w języku włoskim). Gdzie spać? To pytanie zawsze warto postawić sobie jeszcze przed podróżą. Rzadko zdarza mi się szukać hostelu lub hotelu dopiero jak przyjadę do określonego miejsca. Zawsze robię to przed wyjazdem, kiedy mam czas, aby przemyśleć, gdzie powinnam spać. Tak samo było także przed moją podróżą do Walencji i Bolonii. Z Walencją nie było problemu, ponieważ wiedziałam, że chcę coś niedrogiego w centrum. Z Bolonią miałam taki problem, że po Walencji wiedziałam, że będę potrzebować „porządnego” pokoju w niedrogiej cenie, niekoniecznie w centrum. I tym sposobem trafiłam na Grand Hotel Elite. Hotel położony idealnie – w połowie drogi między lotniskiem a centrum, co oznacza, że nie musiałam z lotniska dojeżdżać do dworca głównego, tylko wysiadłam wcześniej, przy głównej ulicy, przy której jednocześnie znajdował się hotel. Jak już wcześniej wspomniałam, do ścisłego centrum miałam ok. 20 minut na pieszo. Sam hotel był elegancki, pokój jednoosobowy, duży – z biurkiem, telewizorem, przestronną łazienką i wi-fi. Tego było mi trzeba Hotel znalazłam na stronie www.hotelscombined.pl, a rezerwacji dokonywałam na www.vivastay.com. Koszt jednoosobowego pokoju (bez wyżywienia) wyniósł 38 dolarów, co w przeliczeniu na złotówki oznaczało 145,42. Nie był to tani koszt, ale czasami każdy może sobie pozwolić na odrobinę luksusu. Jeśli zdecydujecie się na wyjazd do Bolonii, to postarajcie się przemyśleć wcześniej na czym Wam zależy. Można znaleźć tańsze noclegi w hostelach, w pokojach wieloosobowych, które położone są w ścisłym centrum. Ale czasami warto zapłacić trochę więcej, mieć większy komfort i możliwość pospacerowania po odleglejszych zakątkach Bolonii niż tylko centrum. A oto zdjęcie mojego pokoju:

Spotkanie Pracowni Podróży: Rumunia

Podróżniczo

Spotkanie Pracowni Podróży: Rumunia

Ourika Valley in Pictures

Picking the Pictures

Ourika Valley in Pictures

Jak dwa dni zwiedzałam Ustroń, choć miałam go przebiec

Zależna w podróży

Jak dwa dni zwiedzałam Ustroń, choć miałam go przebiec

Gdzie wyjechać

Kulturalna stolica Indonezji. Nasze wrażenia z Yogyakarty

Kulturalna stolica Indonezji. Nasze wrażenia z YogyakartyDo Yogyakarty przyjechaliśmy właściwie po to, by udać się stąd na zwiedzanie Borobudur, Prambanan i Paskowyżu Dieng. To bardzo dobry punkt wypadowy w te właśnie miejsca. Pewnie dlatego jest tak ważnym ośrodkiem turystycznym Jawy. A potem dowiedzieliśmy, że, że „Dżogdża” jest obok Bali najpopularniejszym miejscem wśród turystów z całęgo świata. I trochę nas to przeraziło. […]

Wtyczki elektryczne na Filipinach

Glob Blog Team

Wtyczki elektryczne na Filipinach

Na Filipinach napięcie elektryczne wynosi 220V/60Hz. Spadek po tyczki jak Amerykańskich wojskach? Wtyczki są takie same jak w stanach – dwa płaskie, blaszkowate bolce. Podróżujący Polacy mogą powinni kupić taki adapter. Dostępny w większych sklepach w cenie ok. 100 PHP. Podobny adapter można kupić w Polsce za ok. 15 zł.

Jak się spakować i nie zwariować, czyli tutorial dla opornych

STOPEM PO PRZYGODE

Jak się spakować i nie zwariować, czyli tutorial dla opornych

Kosmetyki świata

PODRÓŻE DZIEWCZYNY SPŁUKANEJ

Kosmetyki świata

Our neighbour - respect! ;)

coffe in the wood

Our neighbour - respect! ;)

our neighbour - respect! ;)

Postanowienie 2015: Główny Szlak Beskidzki

Zależna w podróży

Postanowienie 2015: Główny Szlak Beskidzki

Laos – Learn, live, love

EWCYNA

Laos – Learn, live, love

10 kulinarnych przygód, które musisz odbyć w Emilii Romanii

Zależna w podróży

10 kulinarnych przygód, które musisz odbyć w Emilii Romanii

Kierunek Tallin – Estońska Wielkanoc

JULEK W PODRÓŻY

Kierunek Tallin – Estońska Wielkanoc

Stuknęło 500 polubień na FB!! – review po marcu i zmiany na blogu

JULEK W PODRÓŻY

Stuknęło 500 polubień na FB!! – review po marcu i zmiany na blogu

Czas na małe, szybkie podsumowanie Skończył się marzec. Powinno być ciepło. Tym czasem za oknem wieje okropnie, tak że spać nie można, deszcz zacina, szaro i ponuro. Dla uważnych i rozglądających się widać jednak, że wiosna wciska się na siłę do nas. Krzewy i drzewa się zielenią, codziennie rano budzi mnie ćwierkanie ptaków. Ale się zagalopowałem. Minął pierwszy kwartał 2015 roku. Mamy 500 polubień na FB – dla mnie mały sukces i historyczny moment. Po niespełna roku istnienia. Jest pierwsza 500!!! Na bloga trafiają i powracają regularnie czytelnicy z całego świata. Odkryłem właśnie nową flagę (a nawet nie wiedziałem o jej istnieniu) – Isle of Man. Ponadto zawitali do mnie ostatnio goście z Boliwii, Ekwadoru, Hondurasu, Kazachstanu, Dominikany, Madagaskaru, Botswany i Malezji. Czyli się kręci . Na dniach dobiję do 25000 odsłon na blogu. A właśnie sam blog. 1Q2015 to intensywne poszukiwanie i zmiany. Aktualnie, na początek małe, kosmetyczne malowanie na stronie. Zniknęła kategoria BLOG, bo sama strona jest blogiem i nie ma potrzeby mieszać Wam w głowach. W moim odczuciu jest bardziej przejrzyście. Doszły nowe kraje i jest także zupełnie nowa kategoria – Jump for a weekend – zainspirowana moimi regularnymi, sobotnio – niedzielnymi wypadami (których jest, prawdę powiedziawszy, najwięcej) – liczę na to, że znajdziecie w niej swoje inspiracje na w miarę niedrogie podróże. A dla tych, którzy do tej pory nie złapali jeszcze tego bakcyla, będzie to inspiracja, żeby zacząć. I gdzie tutaj jechać? Na razie inspiracji i pomysłów jest sporo – właśnie do mnie dotarło, że do czerwca końca czerwca dość intensywnie mam napięty kalendarz – co oczywiście przełoży się na blogowe wpisy. Już nie mogę się doczekać by znów wyruszyć w kolejną podróż. Ale to już niebawem – w najbliższą sobotę kierunek Tallin.

3 miejsca, których nie widziałaś w Berlinie

URLOP NA ETACIE

3 miejsca, których nie widziałaś w Berlinie