Podróżniczo
Bolonia – praktyczny przewodnik po mieście
Bolonia – miasto położone w północnych Włoszech odwiedziłam podczas styczniowego wyjazdu. Wówczas spędziłam cztery dni w Walencji i w czasie powrotu do Polski, postanowiłam zrobić 24-godzinną przerwę w podróży właśnie we Włoszech. Kilka słów o Bolonii… Bolonia położona na Nizinie Padańskiej, między rzeką Pad a Alpami jest stolicą turystycznego, włoskiego regionu Emilia-Romania. Miasto zostało założone przez Etrusków, a w 189 r. p.n.e. stało się rzymską kolonią Bononia. To tu znajduje się najstarszy na świecie uniwersytet, który został założony w 1088 roku. Obecnie Bolonia to tętniące życiem miasto, stanowiące ważny ośrodek sztuki, kultury i międzynarodowych targów. W 2000 roku było „Europejską Stolicą Kultury”, a w 2006 roku UNESCO wybrało ją „Miastem Muzyki”. Jak dojechać? Moja podróż do Bolonii odbyła się tanimi liniami lotniczymi Ryanair. Wylot z Walencji był w sobotę (24 stycznia) o godzinie 6:30, lot trwał niecałe dwie godziny. Aktualnie, loty z Walencji do Bolonii odbywają się o godzinie 13:00. Jeśli planujecie pobyt w Bolonii, to bezpośrednie loty z Polski oferuje Ryanair z Krakowa, Warszawy (Modlina) i Wrocławia. Ceny są bardzo korzystne – przelot można znaleźć już od 39 PLN w jedną stronę. Wizzair także lata bezpośrednio do Bolonii, ale tylko z Katowic. Port lotniczy im. Guglielmo Marconiego (BLQ) oddalony jest 6 km na północ od miasta i jest jednym z największych w regionie. Aby dostać się z lotniska do Bolonii są dwie opcje: droższa i tańsza. Aerobus BLQ – to opcja droższa. Specjalnie pod turystów przygotowany autobus, który prosto z lotniska zawiezie pasażerów na stację kolejową Stazione Centrale w Bolonii. Przystanek aerobusa jest dobrze oznaczony i znajduje się po prawej stronie od wyjścia z hali przylotów. Bilet w jedną stronę kosztuje 6 euro (!) i można go kupić u kierowcy. Osobiście uważam, że cena jest zabójcza, tym bardziej, że odległość 6 kilometrów bez problemu można pokonać na pieszo. Opcja tańsza jest trochę bardziej skomplikowana i czasochłonna. Ja właśnie z niej skorzystałam, więc chętnie podzielę się z Wami tym doświadczeniem. Po wyjściu z hali przylotów skierowałam się w lewo, gdzie za postojem taksówek znajduje się przystanek dla autobusów dalekobieżnych. Nie jest w żaden sposób oznaczony, ale właśnie tu zatrzymuje się lokalny autobus 54. Autobus to za dużo powiedziane, bowiem był to mały busik, który nie jeździ zbyt często i nie kursuje w niedzielę. Mój kierowca niestety nie mówił po angielsku, ani żadna z dwóch osób, które jechały autobusem. Na szczęście miałam mapę (obowiązkowy punkt po przylocie – wizyta w informacji turystycznej) i pokazałam, gdzie chciałabym dojechać. Skinął głową, że właśnie tam jedzie. Bilet (za 1,50 euro) kupiłam w automacie znajdującym się w pojeździe. Uwaga! Automat nie wydaje reszty, więc warto mieć odliczoną kwotę. Zakupiony bilet obowiązuje przez 90 minut, więc spokojnie wystarczy na przesiadkę. Autobusem dojechałam do przystanku Cinta, na którym trzeba przejść na drugą stronę ulicy i zmienić kierunek jazdy! Z przystanku Cinta jeździ autobus numer 13, które pokonuje praktycznie tą samą trasą, co Aerobus i kończy na Głównym Dworcu Kolejowym w Bolonii. Tutaj dostępna jest mapa komunikacji miejskiej po Bolonii Oczywiście, dla tych, którzy uwielbiają wygodę istnieje możliwość skorzystania z taksówki. Koszt podróży z lotniska do centrum miasta to ok. 20 euro (w nocy opłata jest większa i wynosi ok. 25 euro). Na zdjęciu Aerobus: Komunikacja w Bolonii Bolonie najlepiej zwiedzić… na pieszo. Przynajmniej taki był mój sposób na zobaczenie miasta. Hotel, w którym się zatrzymałam, nie był położony w samym centrum, ale dojście do ścisłego centrum zajęło mi ok. 20 minut. Dlatego doszłam do wniosku, że tak będzie najprościej i najlepiej zwiedzić miasto. Trzeba przyznać, że chodniki w Bolonii są niesamowite, ponieważ praktycznie wszędzie znajdują się arkady, które z pewnością dają cień i chłód w letnie, upalne dni. Dla tych, którzy nie są zwolennikami pieszych wędrówek, dostępne są autobusy. I przyznam szczerze, że tylko tę formę komunikacji miejskiej widziałam w Bolonii. Wszystkie informacje dotyczące komunikacji w Bolonii dostępne są na stronie www.tper.it (niestety tylko w języku włoskim). Gdzie spać? To pytanie zawsze warto postawić sobie jeszcze przed podróżą. Rzadko zdarza mi się szukać hostelu lub hotelu dopiero jak przyjadę do określonego miejsca. Zawsze robię to przed wyjazdem, kiedy mam czas, aby przemyśleć, gdzie powinnam spać. Tak samo było także przed moją podróżą do Walencji i Bolonii. Z Walencją nie było problemu, ponieważ wiedziałam, że chcę coś niedrogiego w centrum. Z Bolonią miałam taki problem, że po Walencji wiedziałam, że będę potrzebować „porządnego” pokoju w niedrogiej cenie, niekoniecznie w centrum. I tym sposobem trafiłam na Grand Hotel Elite. Hotel położony idealnie – w połowie drogi między lotniskiem a centrum, co oznacza, że nie musiałam z lotniska dojeżdżać do dworca głównego, tylko wysiadłam wcześniej, przy głównej ulicy, przy której jednocześnie znajdował się hotel. Jak już wcześniej wspomniałam, do ścisłego centrum miałam ok. 20 minut na pieszo. Sam hotel był elegancki, pokój jednoosobowy, duży – z biurkiem, telewizorem, przestronną łazienką i wi-fi. Tego było mi trzeba Hotel znalazłam na stronie www.hotelscombined.pl, a rezerwacji dokonywałam na www.vivastay.com. Koszt jednoosobowego pokoju (bez wyżywienia) wyniósł 38 dolarów, co w przeliczeniu na złotówki oznaczało 145,42. Nie był to tani koszt, ale czasami każdy może sobie pozwolić na odrobinę luksusu. Jeśli zdecydujecie się na wyjazd do Bolonii, to postarajcie się przemyśleć wcześniej na czym Wam zależy. Można znaleźć tańsze noclegi w hostelach, w pokojach wieloosobowych, które położone są w ścisłym centrum. Ale czasami warto zapłacić trochę więcej, mieć większy komfort i możliwość pospacerowania po odleglejszych zakątkach Bolonii niż tylko centrum. A oto zdjęcie mojego pokoju: