Sardynia. Co warto zobaczyć na wyspie?

wszedobylscy

Sardynia. Co warto zobaczyć na wyspie?

Kraków dla dzieci. Gdzie warto się wybrać?

wszedobylscy

Kraków dla dzieci. Gdzie warto się wybrać?

Zabieramy Was do Krakowa, który będziemy odkrywać oczami dzieci. Mamy dla Was kilka sprawdzonych i ciekawych miejsc, w które warto zabrać najmłodszych. Tekst powstał w ramach cyklu przygotowanego we współpracy z siecią hoteli Accor. W jego ramach przeczytacie o różnych atrakcjach dla dzieci w polskich miastach. Na koniec cyklu czeka na Was specjalny konkurs. Miasto najlepiej zwiedzać na piechotę, naszą wędrówkę po Krakowie możemy zacząć od Bramy Floriańskiej i skierować się w stronę Rynku Głównego. Nasze pociechy może niekoniecznie będą zachwycone piękną architekturą, ale na pewno będą świetnie się tu bawić – na Rynku często można spotkać ulicznych artystów, mimów, którzy za drobną opłatą pozwalają zrobić sobie wspólne zdjęcie czy bnawią się z publicznością. Wokół Sukiennic można karmić gołębie, skakać po murkach, biegać wśród straganów z kwiatami, obserwować przejeżdżające powozy, które ciągnięte są przez konie. Spacerować możemy również po Plantach wokół Starego Miasta, park świetnie nadaje się na chwilę relaksu. Z dziećmi powyżej czwartego roku życia możemy wybrać się do podziemi pod Rynkiem, gdzie znajdują się wykopaliska archeologiczne – w muzeum możemy przenieść się do średniowiecznego miasta, zajrzeć do warsztatu złotnika czy zobaczyć fragment cmentarza. Z Rynku Głównego kierujemy się w stronę Wawelu – tu największą atrakcją dla dzieci będzie oczywiście Smocza Jama, przy okazji możemy naszym pociechom przypomnieć legendę o smoku i pomysłowym szewczyku. Zwiedzanie Smoczej jaskini zaczynamy ze wzgórza obok baszty Złodziejskiej – w wieżyczce znajduje się klatka schodowa, by dotrzeć do jamy musimy pokonać 80 stromych stopni, a sama jaskinia jest klimatycznie oświetlona. U stóp Wawelu znajduje się przystań, z której możemy wyruszać w wycieczkę statkiem po Wiśle lub pospacerować wzdłuż Bulwarów Wiślanych. W Krakowie warto wybrać się z dziećmi do Ogrodu Doświadczeń im. Stanisława Lema – w rozległym parku rozmieszczone zostały interaktywne urządzenia do robienia eksperymentów  z dziedziny mechaniki czy akustyki. Dzieciaki moga spędzić tu cały dzień bawiąc się kalejdoskopami, równoważniami itd. (Park jest otwarty tylko w sezonie, w tym roku otwiera się 22 kwietnia). Na wycieczkę możemy wybrać się także do Ogrodu Zoologicznego, położonego w samym centrum Lasu Wolskiego. Dla najmłodszych przygotowana została specjalna strefa – Małe ZOO – w której dzieci mogą karmić i głaskać zwierzęta. Bardzo interesującą wycieczkę możemy zaplanować do Parku Edukacji Globalnej – Wioski Świata – na terenie parku możemy zobaczyć ghańską wioskę, papuaski dom na palach, mongolską jurtę czy arktyczne igloo. Dla indywidualnych zwiedzających park jest otwarty od kwietnia do listopada. Ciekawą propozycją jest wizyta w Muzeum Lotnictwa Polskiego – stała ekspozycja obejmuje kilkadziesiąt samolotów, śmigłowców, szybowców. Podczas wycieczki poznamy historię lotnictwa, będziemy mogli zajrzeć do wnętrza jednego z eksponatów, a nawet skorzystać z symulatora lotów. W razie mało sprzyjającej pogody możemy wybrać się do krakowskiego Parku Wodnego – tu świetnie będą się bawić zarówno dzieci, jak dorośli. Specjalną ofertę dla podróżujących rodzin przygotowała sieć Accorhotels, w ramach której znajduje się m.in. krakowski hotel Novotel Kraków Centrum. Proponuje on rabat 50% na oddzielny pokój dla dzieci. Na wakacjach czy podczas weekendowej wizyty pobyt dziecka w pokoju hotelowym jest bezpłatny, dodatkowo śniadanie dla dzieci do 16 roku życia jest bezpłatne. Z myślą o najmłodszych gościach, sieć Accorhotels przygotowała również drobny prezent powitalny. Hotele ze specjalną ofertą dla rodzin można wyszukać na stronie internetowej Accorhotels.   fot. Muzeum Lotnictwa, Park Edukacji Globalnej, Ogród Zoologiczny, Ogród Doświadczeń, Podziemia Rynku Przeczytaj równieżGdańsk dla dzieci. Gdzie warto się wybrać?Wrocław dla dzieci. Gdzie warto się wybrać?Odkrywamy Kaszuby. Z wizytą w Kaszubskim Parku Miniatur i GigantówWarszawa dla dzieci. Gdzie warto się wybrać? Post Kraków dla dzieci. Gdzie warto się wybrać? pojawił się poraz pierwszy w Wszędobylscy.

Borobudur to największa świątynia buddyjska świata

Gdzie wyjechać

Borobudur to największa świątynia buddyjska świata

Kraków w ferie

Wandzia w podróży

Kraków w ferie

Zależna w podróży

Ile pieniędzy wziąć do Maroka, czyli o cenach prawie wszystko

Po sukcesie ostatniej notki o cenach na Sycylii postanowiłam kontynuować spisywanie wydatków w czasie moich podróży. Zdaję sobie sprawę, że literacko to nie są głębokie teksty, a powiedzmy sobie szczerze, to o literackość chodzi mi na blogu najbardziej. Jednak pozytywny oddźwięk z waszej strony przekonał mnie, że są to informacje potrzebne, praktyczne i zresztą przeze mnie na blogach też szukane.…Czytaj więcej

Wstępny program wyprawy na Kubę

Orbitka

Wstępny program wyprawy na Kubę

Włóczenie się po mieście – co warto zobaczyć w Rzymie

Obserwatorium kultury i świata podróży

Włóczenie się po mieście – co warto zobaczyć w Rzymie

lumpiata w drodze

Barcelona - w labiryncie Bornu

Barcelona obudziła mnie ciszą i piękną pogodą. Nie wiem, skąd ta cisza, ale może stąd, że nocą łazili mi pod oknem i gadali, to teraz śpią ;) Leżę sobie w łóżku, piję kawę, a przez okno widzę wieże bazyliki Santa Maria del Mar. Jest dobrze. Jest spokojnie. Na dole, na placu, ludzie piją kawę na słońcu. Nie jest bardzo ciepło, jakieś 15 stopni pewnie, ale wystarczająco, żeby czuć wiosnę w

ATE-TRIPS

Roma Mi Amore

Rzym wieczne miasto, stolica Włoch, bellazza (piękność) sama w sobie. Byliśmy tam już trzy razy i nadal nie mamy dość! Bo Rzym to miasto, które kochasz albo nienawidzisz. Nigdy tam niestety nie byliśmy dłużej niż dwa dni, raczej zawsze przejazdem, na jeden dzień. Ostatnio byliśmy tutaj 9 lat temu i dlatego tak bardzo tęsknimy do tych ruchliwych ulic, wąskich zakamarków, śpieszących się

Muzeum Sztuki Islamskiej w Kuala Lumpur

Gdzie wyjechać

Muzeum Sztuki Islamskiej w Kuala Lumpur

Proszę słonia

EWCYNA

Proszę słonia

Zależna w podróży

Maroko: porady blogtroterów

Lecę do Maroka. Teraz. Pisząc te słowa siedzę w samolocie, a przez okno widzę nasze ukochane Tatry. Jeszcze tylko przesiadka w Bergamo i wieczorem powinnam jechać taksówką do mojego riadu w medynie w Fezie. Ale wyjazdy samodzielne do kraju, w którym nigdy się wcześniej nie było nie zaczynają się w momencie wejścia na pokład samolotu. Jedzie się tam już dużo…Czytaj więcej

Plecak i Walizka

Jaskinia Postojna w Słowenii

Jaskinia Postojna to druga jaskinia Słowenii, jeśli chodzi o wielkość, i jedna z największych atrakcji turystycznych tego kraju. Ja jaskinie uwielbiam, dlatego nie mogłam przepuścić okazji zobaczenia jej, chociaż przyznam, że cały turystyczny cyrk przed wejściem do niej i ceny biletów trochę mnie zmierziły… Ponadto słyszałam, że jest ona po prostu przereklamowana, ale mimo wszystko […] Post Jaskinia Postojna w Słowenii pojawił się poraz pierwszy w Plecak i walizka.

Zależna w podróży

Hebron: mikrokosmos Palestyny

Za 5 dni będę w Maroku. Jedną ręką się pakuję, jednym okiem czytam marokańskie powieści. Druga para jest zaangażowana w załatwianie ostatnich spraw przy komputerze. Ale przed wyjazdem chcę zrobić jeszcze jedną rzecz. Napisać o Hebronie. Dlaczego akurat teraz? Bo to ciężki temat, wymagający dużo informacji. Informacji, które miałam 2 miesiące temu na świeżo, a dzisiaj już się zacierają. Podobnie…Czytaj więcej

100* porad na dzień w Barcelonie

TROPIMY

100* porad na dzień w Barcelonie

Angkor o wielu obliczach

EWCYNA

Angkor o wielu obliczach

Zależna w podróży

Gdzie jechać w 2015 roku? Polska

Na blogu pojawiły się już 3 notki, które podpowiadają, gdzie można wyjechać w 2015 roku. Pisałam o miastach, które zrobią się coraz modniejsze, o państwach i o parkach narodowych i rezerwatach przyrody. Została mi ostatnia lista, przez niektórych z was najbardziej wyczekiwana – lista miejsc, które w tym roku należy odwiedzić w Polsce. Powstaje ona w fajnym momencie. Nie dalej…Czytaj więcej

Barcelona w 1 dzień

TROPIMY

Barcelona w 1 dzień

Kto stoi za zdjęciem ?

Dobas

Kto stoi za zdjęciem ?

Zależna w podróży

Road trip po Emilii Romanii. Praktyczny plan wycieczki

Ci z was, którzy śledzą bloga regularnie, wiedzą, że uwielbiam podróżować nie po wielkich połaciach państw, ale po niewielkich regionach. Zamiast robić wycieczkę 2 tygodnie po Francji, o wiele bardziej wolę spędzić 2 tygodnie w Normandii i poznać specyfikę tego regionu. Latem 2014 roku wybrałam się na dwa tygodnie do Emilii Romanii. Tak! Nie do popularnej Toskanii, ale właśnie do…Czytaj więcej

Zależna w podróży

Historia pewnych hotelarzy i najbiedniejszej wioski Izraela

-Spodoba Ci się Juha’s w Dżisr a-Zarce. Hostel bardzo w Twoim guście – powiedziała pewnego dnia Kamila, przy okazji polecania mi miejscówek w Izraelu. -A jaki gust jest mój? – spytałam zdziwiona. -No… ekoturystycznie tam jest. Bardzo!   To był pierwszy raz, kiedy usłyszałam o małym miasteczku w Izraelu. Nie do końca wiedziałam, dlaczego muszę tam jechać, ale powiedziano mi,…Czytaj więcej

WEEKENDOWI PODRÓŻNICY

Tel Awiw to nie jest „prawdziwy” Izrael. A jednak trzeba go zobaczyć

Szerokie piaszczyste plaże, cuda modernistycznej architektury czy jeden z najstarszych portów świata w Jafie. Niezależnie od tego co wybierzesz (najlepiej wybrać wszystko), w czasie swojej wizyty w Izraelu musisz zahaczyć o Tel Awiw. Choćby na jeden dzień, dla relaksu i detoksu, tak potrzebnego przed powrotem do domu. Chcesz wiedzieć więcej o Izraelu? Przeczytaj jak rozprawiliśmy się ze stereotypami na temat Izraela. A jeśli wybierasz się tam na wycieczkę, zapewne przyda Ci się nasz autorski przewodnik po Jerozolimie i Betlejem. Nie wiem, na ile prawdziwe jest izraelskie powiedzenie, że „Jerozolima się modli, Hajfa pracuje, a Tel Awiw imprezuje”. Na pewno już od pierwszych chwil w Tel Awiwie widać, ze to miasto jest „trochę bardziej” niż Jerozolima. Trochę bardziej dynamiczne, bardziej otwarte, bardziej…liberalne. Ale też nie za bardzo – wystarczy wyjść kawałek poza ścisłe centrum i przejść np. do najstarszej dzielnicy Neve Tzevek, zamieszkałej w dużej mierze przez ortodoksów, którzy często głośno dają wyraz swojej dezaprobacie wobec bezbożności młodych, by przekonać się, że tak jak cały Izrael jest to miasto kontrastów. Albo iść na bazar Karmel. Ale ortodoksi w Tel Awiwie to trochę folklor, dodatek do pozytywnego obrazu miasta, który malują jego mieszkańcy i który chcieliby ci sprzedać. Tu jest jakoś tak spokojnie, co może nie jest do końca na miejscu, bo barów tu mają od cholery, a życie nocne kończy się bladym świtem. Ale chodzi o atmosferę – to nie jest napięta Jerozolima, gdzie wieczorami ulice są niby puste, ale w powietrzu unosi się jakaś taka atmosfera delikatnego zagrożenia. Zwłaszcza wtedy, gdy ulice są puste. Tel Awiw taki nie jest. Tel Awiw to miasto jak z folderu ministerstwa turystyki Izraela – ciepła woda, szerokie piaszczyste plaże, na których opaleni mężczyźni grają w piłkę, a uśmiechnięte Izraelitki zalotnie się uśmiechają, prężąc na słońcu swoje opalone na brązowo ciała. Poważnie, tak jeszcze kilka lat temu promował się Izrael ;) I dlatego wasze zwiedzanie warto zacząć od słonecznej promenady Rotschilda, ciągnącego się wzdłuż szerokiej piaszczystej plaży od mariny Tel Awiw do starego portu w Jafie, który dziś jest „tylko” historyczną dzielnicą Tel Awiwu, ale jako miasto istniał setki lat wcześniej. Po drodze znajdziecie wiele ciekawych miejsc, np. muzeum Irgunu – syjonistycznej organizacji…no, tak na dobrą sprawe terrorystycznej, która w latach 1931-1948 przeprowadziła dziesiątki aktów terroru na terytorium brytyjskiego mandatu Palestyny. Co ciekawe, jednym z jej założycieli był Menachem Begin, późniejszy premier Izraela. Wróćmy jednak do Jafy. Ze względu na strategiczne położenie, to był „od zawsze” jeden z najważniejszych portów morskich w regionie, o który wielokrotnie toczyły się ciężkie walki. Jaffę zdobywali więc m.in. Saladyn, angielski król Ryszard Lwie Serce na czele krucjaty, władcy Imperium Osmańskiego, a także Napoleon Bonaparte. Dziś Jafa to pieczołowicie odnowiony zespół wąskich uliczek z dominującym głównym skwerem przy wieży zegarowej i stromą ścieżką prowadzącą w stronę portu. Migawki z Jafy A to jest ten sam port, z którego według Biblii w podróż miał wyruszyć Jonasz. Wiecie, ten którego połknął, przetrawił i po trzech dniach wydalił w stanie nienaruszonym wieloryb, ratując go w ten sposób przed niechybną śmiercią na morzu. Oczywiście wieloryba zesłał Bóg, by dać Jonaszowi drugą szansę na poprawę. A swoją drogą – jeśli jesteście ciekawi jak smakuje wieloryb, koniecznie zajrzyjcie na naszego bloga. Protip: Smakuje niesamowicie ;) A z innych atrakcji, nieco powyżej wieży zegarowej znajduje się „most życzeń” – według legendy, kto na niego wejdzie, zatrzyma się przy swoim znaku zodiaku (wszystkie symbole są wyryte na moście), spojrzy w morze i pomyśli życzenie, temu powinno się ono spełnić. Niestety, nie udało nam się sprawdzić prawdziwości legendy – być może most projektowali Żydzi polskiego pochodzenia, bo tuż przed wejściem powitała nas karteczka z napisem „Zamknięte z powodu awarii. Grozi zawaleniem”. …i widok z Jafy na panoramę Tel Awiwu. Cała promenada do portu liczy nieco ponad 5 kilometrów, a pokonanie jej powinno wam zająć ok. 2 godzin. Nie będzie to stracony czas, bo co chwila będziecie trafiać w ciekawe miejsca – zaczynając już choćby od fantazyjnych nadmorskich hoteli, które dla jednych będą cudami architektury, dla innych zaś klasycznymi gargamelami bez smaku. Pamiętajcie, aby podczas spaceru koniecznie wstąpić do centrum informacji turystycznej, które znajduje się przy ul. Herberta Samuela 46 (w jednym z budynków vis-a-vis nadmorskiego deptaku). Czemu? Wcale nie po mapy, bo Tel Awiw sponsoruje całkowicie bezpłatne wycieczki z przewodnikiem (po angielsku) po najciekawszych zakątkach miasta, a w informacji dokładnie wiedzą, kiedy odbywają się te wędrówki, skąd startują i ile trwają czasu. Jeśli będziecie mieli szczęście, być może traficie na przemiłą starszą panią, która urodziła się w Polsce i mimo trudnej przeszłości wspomina ją w samych superlatywach. „Gargamele” Ortodoks też człowiek, plażować musi… Inne bulwarowe ciekawostki? W tym miejscu wspomnę tylko o dwóch, położonych nieopodal hoteli Hilton i Sheraton. Pierwszą jest Nordau Beach – plaża dla ortodoksów i innych bardziej religijnych Żydów. Jest odgrodzona od promenady murem, a przed wejściem znajduje się długa lista zasad – co można i czego nie można na plaży. Generalna zasada jest jedna – obie płcie nie mogą przebywać na tej plaży jednocześnie, a każda z nich ma swoje ustalone dni tygodnia. I tak: ortodoksyjne kobiety mogą przebywać na plaży w niedziele, wtorki i czwartki, a mężczyźni – w poniedziałki, środy i piątki. Oczywiście, wstęp na plażę mają też bezbożnicy, o ile oczywiście są odpowiedniej płci. Jeśli zaś chcemy wybrać się tam we dwójkę, też nie ma problemu – o ile na termin wizyty wybierzemy sobotę. Wiadomo, każdy pobożny Żyd świętuje wówczas szabat, a czego oczy nie widzą… Korzystanie z plaży wiąże się oczywiście z szeroko rozumianym dress codem – zarówno ortodoksyjni mężczyźni jak i kobiety korzystają z plaży w mocno zabudowanej bieliźnie. Choć podobno (nie mieliśmy jak sprawdzić) w dni kobiece można też na tej plaży spotkać nieco mniej ortodoksyjne amatorki opalania topless – podobno ortodoksyjne Żydówki nie mają nic przeciwko, a miłośniczki wygrzewania się bez staników tylko tu nie muszą ryzykować pożądliwych spojrzeń lub pełnych potępienia i agresji wystąpień ze strony ortodoksów. A jeszcze a’propos Nordau: w „Tygodniku Powszechnym” znalazłem o niej dość zabawny fragment: „Na odgrodzonych plażach religijni mężczyźni opalają się po jednej stronie, a kobiety po drugiej – mówi Raphael Rogiński. – Oczywiście robią to najczęściej w ubraniach, co potęguje surrealistyczne doznania. Czasem tam się zakradam i podglądam. W którymś momencie, jakby z reklamówki gumy do żucia, na desce surfingowej wyskakuje brodaty pan z pejsami. Wystrzelony nieziemską mocą w morze surfuje, a niereligijni obserwatorzy są źli, że Bóg najwyraźniej sprzyja jego zmaganiom z falami.” Druga ciekawostka znajduje się tuż obok, przy plaży Gordona. To zainstalowany na ścianie mały głośnik, z którego sączą się jingle i fragmenty audycji oraz plakietka informująca o istnieniu kilka kilometrów stąd radia Voice of Peace, czyli Głos Pokoju. Radio było pirackie i działało od 1973 r. – przez 20 lat nadawało swój program z pokładu statku zacumowanego nieopodal Tel Awiwu. Jak wskazuje nazwa – jego misją było propagowanie pokoju na Bliskim Wschodzie, ale prawdziwym wabikiem były hity muzyki disco, puszczane z pokładu przez brytyjskich DJ’ów. Jednym z patronów i pierwszych inwestorów radia był John Lennon. W swoim czasie radio było bardzo popularne, a jego słuchalność sięgała 20 mln słuchaczy – oprócz Izraela radio miało sporą grupę słuchaczy w Turcji i południowej Europie. Była to też jedyna stacja, która pozwalała na nieocenzurowany dialog między Żydami i Palestyńczykami w prowadzonych na żywo audycjach z telefonami od słuchaczy. Choć radio działało nielegalnie, władze Izraela przez lata tolerowały jego istnienie, traktując je jako swoisty wentyl bezpieczeństwa. Radio zakończyło nadawanie w 1993 r. poprzez intencjonalne zatopienie statku na wodach międzynarodowych. Stało się tak z dwóch powodów: po pierwsze – mimo licznych obietnic przez lata nie udało się uzyskać od władz Izraela licencji na nadawania. A po drugie – było tuż po podpisaniu porozumienia w Oslo i uznano, że misja radia mającego na celu doprowadzenie do pokoju, została zakończona. Czas pokazał, jak bardzo mylili się jego twórcy… W 2009 r. radio wznowiło nadawanie, można go posłuchać tylko w internecie. Czemu to „białe miasto”? A z kończącego promenadę portu już tylko rzut beretem do chłodnej oazy na tej gorącej nasłonecznionej wyspie, czyli parku Yarkon. To ogromny zielony teren nad rzeką, w którym znajduje się sześć ogrodów, park rozrywki, place zabaw, planetarium ale też monumentalny kompleks muzealny Eretz Israel, w którym znajdują się wystawy dotyczące wielowiekowej historii Żydów. Czy warto tam się wybrać? Zadowoleni będą chyba tylko fanatycy historii, ale z pewnością warto zobaczyć wystawy czasowe, które zazwyczaj są bardzo ciekawe. Zwykle są to wystawy współczesne, często fotografii. Ciekawszymi wystawami czasowymi w Eretz były np. zdjęcia z życia klubowego Izraela w latach 80-tych. Największym turystycznym wabikiem Tel Awiwu jest Bauhaus, czyli zespół 4 tys. modernistycznych, białych budynków tworzących jednolity układ urbanistyczny. Szlak Bauhausa zaczyna się na ul. Allenby i ciągnie się dalej na południe. Niektóre budynki są imponujące, ale posłuchajcie naszej rady i do zwiedzania tej dzielnicy zabierzcie się raczej z grupą z przewodnikiem, który powie wam, które budynki są warte obejrzenia i godne podziwu, a które – niekoniecznie. Jeszcze pół godziny temu były tu tłumy I tak sobie zwiedzamy ten Tel Awiw, a potem zachodzi słońce i nadchodzi szabat, w którym też widać różnicę między Tel Awiwem, a Jerozolimą, gdzie szabat jest przestrzegany dużo bardziej rygorystycznie. Wiecie, ulice pustoszeją, sklepy, bary i restauracje zamykają się na cztery spusty. W Tel Awiwie jest podobnie tylko do pewnego stopnia – z plaży co prawda znikają tłumy, a na drogach nie ma korków, ale jak przystało na najbardziej europejskie miasto w Izraelu – ruch jest spory jak przystało na piątek wieczór. Tyle, że nikt się nie spieszy – ludzie spacerują wzdłuż plaży, w otwartych hotelowych restauracjach widać, jak rodziny w spokoju spożywają szabasową kolację. Gdzieniegdzie widać roześmiane grupki młodych ludzi, czasem lekko podchmielonych. Największa różnica dotyczy zakupów – w Jerozolimie większość sklepów w czasie szabatu jest zamknięta na cztery spusty, wyłączając mniejsze arabskie pawilony, gdzie jednak za żarcie zapłacisz jak za zboże. Tel Awiw nie ma tego problemu, bo w całym mieście działa całodobowa sieć sklepów AM:PM, która jest otwarta nawet w szabat (choć gminy wyznaniowe co jakiś czas składają do sądów pozwy o zamykanie ich na czas święta). Czemu? Lwią część obsługi stanowią Rosjanie – świeżo przybyli do Izraela, mający w swych żyłach żydowską krew, pozbawieni jednak religijnego piętna, a co za tym idzie – mający gdzieś szabat. Rosjanie coraz tłumniej zaczęli meldować się w Izraelu po upadku ZSRR – według oficjalnych wyliczeń w latach 1989-2006 do Izraela przybyło prawie milion Rosjan o żydowskich korzeniach. A ich liczba wciąż rośnie. Chyba największą wadą tego miasta są koszmarnie drogie ceny noclegów. Pewnym ratunkiem jest Airbnb, ale w tej sytuacji raczej trudno upolować mieszkanie w ścisłym centrum. Ale nam się udało i dlatego gorąco polecamy wam Beachfront Hostel przy reprezentacyjnym bulwarze Herberta Samuela. Miejsce jest niedrogie (dwójka ok. 120-140 zł za dobę), czyste i komfortowe, a do tego bajecznie położone – wychodząc z hostelu musisz przejść przez jezdnię i…jesteś na plaży. A w hotelu obok (gdzie cena za pokój jest 5 razy wyższa) znajduje się fajny lokal serwujący niedrogie śniadania. Nic, tylko brać i mieszkać. Masz więc swój Tel Awiw – miasto drogie, ale też takie, w którym zawsze jest co robić. Bo weźmy chociaż te przepiękne piaszczyste plaże, które aż się proszą, by spędzić na nich cały dzień. Nie znam dobrze Izraela, ale podejrzewam, że nie jest to najbardziej reprezentacyjne miasto dla tego kraju. Już prędzej Tel Awiw to żydowskie miasto idealne – takie, jakim chcieliby widzieć swój kraj współcześni Izraelici. Gdzie Arabowie są, ale jakoś tak z boku. Gdzie ortodoksi sobie żyją i protestują, ale i tak wychodzi na nasze. Ale to Izrael, jakiego chcą tylko ci postępowi mieszkańcy, bo dla ortodoksów to zapewne modernistyczna emanacja Sodomy i Gomory. Jest w tym współczesnym Izraelu dużo Europy z jej moralnym relatywizmem, szukaniem sensu i zachwianiem norm. Szabat? Tak, ale tylko na naszych zasadach – co Bogu przeszkadza czy jeżdżę samochodem albo idę na imprezę. Grunt, że nie pracuję, weekend mam. Znaczy szabat. To trochę jak z polskimi katolikami. Jestem wierzący, chcę być zbawiony i nawet dzieciaka posyłam na religię i do komunii, ale: a) nie chcę, żeby ksiądz mnie pouczał b) nie chcę, żeby mówiono mi na kogo mam głosować c) jest coś napisane o seksie przedmałżeńskim, ale przecież jakoś musimy się, hehe, „dotrzeć” …i lista, którą można ciągnąć w nieskończoność. Czemu tak? Bo księża to pedofile, czarna mafia. A ostatecznie i tak najważniejsze jest to, czy jestem dobrym człowiekiem. A przecież jestem. Kto tak uważa? No, choćby ja. To mało?

Zależna w podróży

Gdzie jechać w 2015 roku? Natura

W ostatnim wpisie w serii „gdzie jechać w 2015 roku?” napisałam o najczęściej odwiedzanych przez blogerów miastach w 2015 roku i zachęcałam, byście do nich pojechali. Dziś dla równowagi napiszę wam o najczęściej odwiedzanych rezerwatach przyrody, parkach narodowych i dzikich terenach, które upodobali sobie blogtroterzy. Miejsca te są świetnie opisane w polskim internecie przez młodych i pełnych energii blogerów. Oni…Czytaj więcej

Zależna w podróży

Ceny na Sycylii w 2015 roku

Bez większych wyjaśnień, wpis do bólu praktyczny. Sprawdźcie czy was stać. Spisane z mojego portfela i rachunków w nim znalezionych. Autobusy pomiędzy miastami Autobus Alibus na trasie lotnisko-centrum Katanii – 4,00 euro. Autobus odchodzi z głównego dworca autobusowego, a w centrum zatrzymuje się na Piazza San Placido. Kursuje co 25 minut Katania-Enna – 8,00 euro Taormina-Giardini Naxos – 1,90 euro…Czytaj więcej

Zależna w podróży

Porady (prawie) miejscowych – Shaoxing w Chinach wg Podrozy Obiezyswiatki

Na wstepie przepraszam czytelnikow za nieuzywanie polskich znakow. Padlo mi pisac ten tekst na wloskim komuterze. Poprawie, jak tylko bede w domu :) Na blogu juz wczesniej pojawily sie dwa teksty z serii „Porady (prawie) miejscowych”. Obrobilismy wspolnie Turcje i Wlochy. Teraz przyszedl czas na Chiny. Poprosilam Martyne z bloga Podroze Obiezyswiatki by podzielila sie z nami sekretami na temat…Czytaj więcej

Zależna w podróży

Jakie miasta odwiedzić w 2015 roku?

Ostatnio na blogu pojawił się tekst o najczęściej odwiedzanych przez polskich blogerów państwach i regionach 2014 roku. Miejscach, które zostały świetnie opisane w polskiej blogosferze podróżniczej, które jeszcze kilka lat temu były poza utartym szlakiem, a dzisiaj, dzięki ich promocji w internecie, są coraz popularniejsze. Teraz wzięłam na warsztat najczęściej odwiedzane miasta. Postanowiłam skreślić z listy Bangkok czy Kuala Lumpur,…Czytaj więcej

POSZLI-POJECHALI

Praga na wyrywki: wyspa i muzeum Kampa

Praga kojarzy wam się z zatłoczonym mostem Karola i mocno turystycznym Placem Wacława, byliście na Hradczanach i widzieliście zegar astronomiczny? Główne must-see odhaczone? Warto zatem zejść z utartych szlaków turystycznych i odpocząć w zaciszu Kampy – największej wyspy Pragi. Jest Czytaj dalej »

Zależna w podróży

Kuchnia Bratysławy i przepis na bratysławskie rogaliki :)

Jakiś czas temu na blogu pojawił się tekst o cudownych winach regionu Małych Karpat. Spędziłam w Bratysławie i jej okolicach ponad cztery dni i rozkoszowałam się znakomitymi smakami. A co pasuje do wina najlepiej? Oczywiście dobre jedzenie. Słowacja niekoniecznie kojarzy nam się z destynacją kulinarną. Owszem kupimy na niej piwo Złoty Bażant i Kofolę, ale tak to można się spodziewać,…Czytaj więcej

Zależna w podróży

Gdzie jechać na wakacje w 2015 roku? Część 1 PAŃSTWA I REGIONY

Co roku największe wydawnictwa turystyczne na świecie publikują listę najlepszych miejsc na wakacje w danym roku. Lonely Planet wita nas kolejnymi listami najciekawszych destynacji. Nie tych, gdzie miliony turystów leżą niemal na sobie na plaży. Pokazuje nam miejsca trochę spoza szlaku, ciągle tanie, ale jednocześnie świetnie budujące bazę turystyczną. Problem z tymi listami jest taki, że są one najczęściej dostosowane…Czytaj więcej

Zima, Kopernik i toruńskie pierniki

STOPEM PO PRZYGODE

Zima, Kopernik i toruńskie pierniki