With love
Poradnik: Jak spędzić patologiczny weekend w górach?
W listach, które do mnie piszecie, pytacie często o góry. Chcecie wiedzieć w co się bawić, gdy pada deszcz lub intryguje Was, jak skutecznie zgubić się mapą, bo też byście tak chcieli. W swoich poradnikach pomijam pytania przyziemne, dotyczące tak błahych kwestii jak zakup odzieży czy znalezienie cichego miejsca, w które można się udać, gdy ma się dość cywilizacji. Odpowiedzi na nie znajdziecie na byle jakim blogu o górskim stylu życia, a ja tutaj piszę o tym, że górskie życie samo w sobie może być stylowe. Tak że tego. Dzisiaj, na wyraźną prośbę jednego z fanów, opowiadam o tym, jak spędzić patologiczny weekend w górach, na który to wybrałam się, by mieć na ten temat jakiekolwiek zdanie. Nie róbcie tego w domu. A więc (wiem, nie zaczyna się zdanie od „A więc”, ale kto mi zabroni?)…
—
Odpowiednio dobierz towarzystwo – zrób test poczucia humoru opowiadając niesmaczny żart o martwych płodach. Wybierz z tych, którzy się zaśmieją.
Odpowiednio dobierz trasę – coś krótkiego, dla rozrywki i przyjemności. 20 km w warunkach zimowych powinno być w sam raz.
Stwórz wspólną listę zakupów – żeby nagle się nie okazało, że macie jeden chleb i pięć flaszek lub, co gorsze, pięć chlebów i jedną flaszkę.
Gdy spotkacie się na dworcu, zajmij najlepsze miejsce w busie, na samym tyle – nie przejmuj się faktem, że gdy ostatnio jechałeś na samym tyle, chciało ci się rzygać. Przez całą drogę śmiej się, że chłop siedzący obok wygląda jak Jaruzelski.
Dokup brakujące rzeczy w sklepie na wsi – wełniane skarpetki, okulary przeciwsłoneczne i dwie piłeczki w kształcie kuli ziemskiej. Zastanów się, po co ci takie piłeczki. Dojdź do wniosku, że możesz z nich zrobić sztuczne cycki.
Po wyruszeniu na szlak przeprowadź eksperyment ze skórką od banana – połóż ją na drodze i czekaj, aż ktoś się na niej przewróci. Kiedy tak się stanie, dojdź do wniosku, że kreskówki nie kłamały i zacznij zastanawiać się, czy po uderzeniu kogoś młotkiem w głowę pojawią się nad nią gwiazdy. Nie zapomnij sprzątnąć skórki od banana.
Wybierz głupie, abstrakcyjne hasło wycieczki, które będziesz wtrącał w co drugie zdanie, niezależnie od kontekstu – rozważ „Kurwa, Spoook”.
Wybierz kolejne głupie, abstrakcyjne hasło wycieczki, które będziesz wtrącał w co drugie zdanie, niezależnie od kontekstu – rozważ „Aaa, znowu ten pies!”.
Wybierz jeszcze jedno głupie, abstrakcyjne hasło wycieczki, które będziesz wtrącał w co drugie zdanie, niezależnie od kontekstu – rozważ „Czy widzisz tę charakterystyczną piramidkę?”.
Zorientuj się, że odpowiednio dobrana trasa jest zdecydowanie za długa na warunki zimowe i że nie dotrzesz do schroniska przed zmrokiem – zastanów się, kto to wymyślił.
Zorientuj się, że ten, kto to wymyślił idzie na samym końcu i ciężko dyszy – zaproponuj mu połączenie z Telefonem Dobijania, odbierz i powiedz: „Cierp!”.
Zatrzymaj się w punkcie widokowym i wydobądź z plecaka Parówki Mocy – zaproponuj innym, by lubieżnie jedli je z Tobą i dojdź do wniosku, że na Listę Rzeczy Do Zrobienia Przed Śmiercią musisz dopisać zagranie w reklamie parówek (zaraz za zapięciem komuś kłódki w tunelu w uchu i wyrzuceniem kluczyka).
Zorientuj się, że zrobiło się ciemno – przyświeć lampką w drogowskaz i dojdź do wniosku, że do schroniska jeszcze bardzo daleko.
Zobacz w oddali światła schroniska i przyspiesz kroku, bo już niedaleko, po czym zorientuj się, że jednak wcale nie – motywuj się myślą, że w schronisku jest grzaniec.
Zorientuj się, że w schronisku faktycznie jest grzaniec – zapomnij o tym, że właśnie przeszedłeś 20 km w warunkach zimowych i znajdź nową definicję szczęścia.
Zorientuj się, że faktycznie macie jeden chleb i pięć flaszek – zjedz zupkę chińską.
Zacznij grać w „Karty przeciwko ludzkości” – odkryj, że macie nasrane we łbach bardziej, niż się spodziewałeś i znajdź nową definicję szczęścia.
Zorientuj się, że przy stoliku obok odbywa się wieczór kawalerski – zastanów się, dlaczego co chwilę któryś w chłopaków wchodzi na krzesło, ściąga spodnie i pokazuje innym gołą dupę. Dojdź do wniosku, że to jakieś gejparty. Nie zapomnij podzielić się swoją uwagą z innymi.
Wróć do gry w „Karty przeciwko ludzkości” – uświadom sobie, że naprawdę, ale to naprawdę macie nasrane we łbach bardziej, niż się spodziewałeś i wzrusz się tym faktem.
Zorientuj się, że przy stoliku obok nie odbywa się już wieczór kawalerski, bo przeniósł pod schronisko – zastanów się, dlaczego się tam przeniósł. Dojdź do wniosku, że siadanie gołą dupą w śniegu przy kilkunastostopniowym mrozie nie jest dobrym pomysłem. Zapomnij poinformować uczestników gejparty, że złapią wilka. Czymkolwiek jest.
Wróć do pokoju ze swoimi towarzyszami podróży i wdaj się w abstrakcyjne rozważania filozoficzne na tematy egzystencjalne – zastanów się, czy jest różnica pomiędzy „ręką na cycku” a „cyckiem w ręce”. Dojdź do wniosku, że nie ma, ale nie zgódź się na testy.
Przypomnij sobie, że masz ze sobą dwie piłeczki w kształcie ziemi – wdaj się w abstrakcyjne rozważania filozoficzne na tematy egzystencjalne i rozważaj, czy właśnie takie w dotyku są sztuczne cycki. Nie znajdź odpowiedzi. Idź spać.
Zorientuj się po przebudzeniu, że przez całą noc w pokoju było otwarte okno, przez które właśnie wpada śnieg pomieszany z wiatrem – zastanów się, kto to wymyślił.
Zorientuj się, że boli Cię gardło – szukaj winnego, po czym przypomnij sobie, że przez kilka godzin wczorajszego dnia szedłeś bez kurtki, bo było Ci gorąco. Dojdź do wniosku, że to nie dlatego Cię boli. Obstawaj twardo przy otwartym przez całą noc oknie.
Zorientuj się, że pogoda dramatycznie się zmieniła i że zamiast pięknego Słońca i błękitnego nieba wszędzie jest biało, bo pizga złem – znajdź w sobie resztki siły, by walczyć z przeciwnościami losu.
Po kilku godzinach odkryj, że dotarliście do mety – zacznij zastanawiać się, czy sprzedają tam narkotyki. Dojdź do wniosku, że jednak nie.
Zobacz w oddali cywilizację i przyspiesz kroku – złap fartem autobus i szybko przemieść się na dworzec, żeby potem utknąć w korku na Zakopiance.
Przysypiaj budząc się co pięć minut, bo kierowca jest nerwowy i ciągle naciska klakson – kiedy już otworzysz oczy, szybko je zamknij, by nie widzieć kolizji z innym autobusem, który właśnie mijacie. Zrób rachunek sumienia nie będąc pewnym, czy w jednym kawałku dotrzesz do Krakowa.
Zorientuj się, że w jednym kawałku dotarłeś do Krakowa – wytocz się z autobusu i zapytaj swoich towarzyszy podróży, czy widzą tę charakterystyczną piramidkę.
Dojdź do wniosku, że to był piękny weekend – zacznijcie wspólnie zastanawiać się, kiedy go powtórzycie.
Post Poradnik: Jak spędzić patologiczny weekend w górach? pojawił się poraz pierwszy w WITH LOVE.