Złombol 2015 – Siemion Team wyruszył Nyską w Alpy

Obserwatorium kultury i świata podróży

Złombol 2015 – Siemion Team wyruszył Nyską w Alpy

Obserwatorium kultury i świata podróży

Lake District czyli daleko od cywilizacji

Z Walii udajemy się w dalszą podróż nad jeziora. Anglia serwuje nam piękne krajobrazy poza zieloną Walią w postaci cudownych jezior. Jedziemy krętymi serpentynami, drogi są wąskie, śliskie i niebezpieczne. Rzadko jednak mijają nas samochody, o ludziach nie wspomnę. Jest magicznie i mglisto. Nie mamy Internetu, nie wiemy chwilami jak jechać bo GPS nie działa, nie mamy zasięgu w telefonach. Zastanawiamy się czy będziemy mieli co jeść, bo w okolicy jeden marny sklepik i prawie zero gastronomii.  Hostel do jakiego trafiamy jest zbudowany i działa na zasadach schroniska dla młodzieży. Pokoje są wieloosobowe, ale mamy dla naszej 3ki – 8kę. Możemy wybrać sobie łóżko i spać codziennie gdzie indziej :). Łazienki na korytarzu dostosowane do zbiorowego mycia. Jola i Tomek mówią, że czują się jak na koloniach. Ja czuję się wyśmienicie. Mogliby odciąć jeszcze prąd – nie ma sprawy. Okolica była tak bajeczna, że nie miało dla mnie nic znaczenia. Jedynie chciałam nacieszyć oczy zielenią, jeziorami. Uszy spokojem i pokładać sobie w głowie to wszystko, co mi się ostatnio bardzo rozsypało. Noce są tu długo jasne. Idziemy z Jolą na spacer. Jest 22:30, mija nas jeden człowiek i jest tak bardzo jasno, jakby była godzina 18.00. Powietrze jest rześkie i czuć w okolicy las. Mogłybyśmy tak chodzić tu do rana. Na ulicach cisza. Czasem idzie baran i trzeba go poprosić gdy jedzie się samochodem by sobie poszedł, bo cwaniaki nauczone szwędania gdzie popadnie. Średnio wiemy co tu zwiedzić bo na Internecie za wiele informacji nie ma, w przewodniku nic nie znalazłam oprócz tego, ze istnieje taka cudowna kraina jak Lake District. Jedziemy przed siebie na następny dzień i łapiemy zasięg. Doczytujemy, że warto jechać do Keswick. Do jakiego zabiorę Was w następnym wpisie :) Kategoria: Wycieczki Tagged: jeziora w anglii, lake district anglia

Still Alice – film o świadomym znikaniu z powodu choroby Alzheimera

Obserwatorium kultury i świata podróży

Still Alice – film o świadomym znikaniu z powodu choroby Alzheimera

Obserwatorium kultury i świata podróży

Magiczne zamkowe Conwy w Walii

Kolejnym punktem na zwiedzanie jest Conwy, miasteczko położone w północnej Walii. W drodze nad jeziora zatrzymujemy się tutaj by chwilę odpocząć i poznać to urokliwe miejsce. Wszystkie sklepiki, restauracje i puby są maleńkie, uliczki dość wąskie i prawie nie ma ludzi.  Postanawiamy zrobić sobie spacer po okolicy. Po drodze mijamy podróżnika z Anglii, którego nazwisko wypadło mi z głowy. Nagrywa kolejny odcinek a ja biję się mentalnie po głowie, że zapomniałam nazwiska i do dzisiaj bardzo mnie to boli. W Conwy znajduje się ogromny zamek, można gop zwiedzać, ale my już jesteśmy tu późnym popołudniem i goni nas czas, bo śpieszymy się nad angielskie jeziora w kierunku północy Anglii. Mijamy wiele domków, których fasada wykonana jest z kamienia. Pierwsze wrażenie – zimno! Wszystkie walijskie miasteczka kojarzą mi się z mroczną mgłą i zimnymi z kamienia domkami, a przecież wcale nie musi w nich być chłodno, ale na to co roi się w mojej głowie już nic nie poradzę. Wiele oznaczeń jakie mijamy na znakach czy przy ulicy są w języku walijskim, nie rozumiem nic. Nawet jakbym bardzo chciała to nie rozumiem nic :) wsparciem są poniższe napisy po angielsku. Wrócę jeszcze z opisem do zamku, bo jest ogromny i warty uwagi. Zamek Conwy powstał już w średniowieczu, w XIII wieku na zlecenie króla Anglii Edwarda I. Budowa miała być jednym z elementów „żelaznego kręgu zamków walijskich”. a sam krąg miał być symbolem władzy Anglików nad Walijczykami. Zamek tworzą 22 wieże i 3 bramy, był najdroższym zamkiem z kręgów. Prowadził także do niego most zwodzony, a sam zamek leży nad przepiękną rzeką Conwy. Historycy nazywają go największą średniowieczną fortyfikacją w Europie. Miasteczko jest bardzo dobrze oznakowane. Turysta, który nie ma pojęcia gdzie co jest bez problemu dzięki znakom trafi tam gdzie chce. Ludzi można policzyć na palcach dwóch dłoni. Udaje nam się znaleźć urokliwą restaurację, gdzie czujemy się jak u babci na obiedzie. Długo tu nie zostajemy, bo musimy zmierzać w kierunku Lake District. Kategoria: Wycieczki Tagged: conwy walia, zamek w conwy, zamki walia

Obserwatorium kultury i świata podróży

Najdłuższa nazwa miasteczka w Wielkiej Brytanii – Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch

Miałam okazję być w tym kosmicznie długim w nazwie miasteczku, którego nie jestem w stanie wypowiedzieć. To ciekawe miejsce znajduje się na wyspie Anglesey, w północno – zachodniej Walii. W sumie naczytałam się, że takie coś istnieje, mieliśmy to prawie po drodze jak zmierzaliśmy nad jeziora, to mówimy czemu nie? Całość nazwy miasteczka składa się z 58 liter. Jest to najdłuższa nazwa administracyjna zarejestrowana w Wielkiej Brytanii. W tłumaczeniu z  walijskiego oznacza: Kościół Świętej Marii nad stawem wśród białych leszczyn niedaleko wodnego wiru pod Czerwoną pieczarą przy kościele św. Tysilia. Dla ułatwienia nazwę skraca się do: Llanfairpwll lub Llanfair P. G. Nazwa powstała w XIX wieku i miała być z założenia atrakcją turystyczną – i jest! – a także wyróżnieniem od innych miejscowości. Ze względu na skomplikowanie nazwy przyjeżdżają tu tłumy turystów. Mamy okazję tego doświadczyć, gdyż wysiadamy z samochodu i mijają nas tłumy z autokarów, które kolejno parkują obok siebie. Serce miasta a zarazem jedyną atrakcję stanowi centrum handlowe, które musi nieźle na turystach zarabiać. Nie widziałam nikogo, kto wyszedłby z pustymi rękami. Handel o tyle kwitnie, że można tu sobie przybić pieczątkę z nazwą miejscowości i kupić dosłownie wszystko, co ową nazwę posiada. Breloczek, koszulkę, kubek, naklejkę, talerzyki, długopisy i tak dalej … No to kupuję naklejkę na moją ścianę (kto nie wie, to wyjaśniam – w domu naklejam na ścianę pocztówki i różne zdjęcia, czy wycinki właśnie na ścianie). Poza centrum handlowym nie ma tu nic. Satysfakcjonujące jednak jest bycie tutaj. Zerknięcie na stację kolejową gdzie napis z nazwą miejscowości przeraża. Ciekawe, jak zapowiadany jest pociąg :) i wiecie co, potem ogląda się np. Makłowicza w telewizji, on też tu był i czuje się tak fajnie, że w sumie nic się tu nie zobaczyło, ale się było :) Kategoria: Wycieczki Tagged: dziwne walia, Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch, walia najdłuższa nazwa

Obserwatorium kultury i świata podróży

South Stack w Walii i rezerwat przyrody dla ptaków

Naszym kolejnym punktem w podróży była skalista wyspa South Stack w Walii. Znajduje się na niej rezerwat przyrody dla ptaków – The Royal Society for the Protection od Bird (RSPB) South Stack Cliffs Nature Reserve. Zamieszkują tu: maskonur zwyczajny, wrończyk, mewa trójpalczasta czy flumar zwyczajny.  Obsługa bardzo doba o zwierzęta, gdyż na zewnątrz nie ma koszy na śmieci by nie przyciągały ptaków, a ludzie mają obowiązek śmieci wyrzucać tylko w środku budynku. Okolicę tworzą piękne klify, na których jest dość stromo. Widoki zapierają dech w piersi. Miałam okazję być tutaj przy cudownej pogodzie. Słońce odbijało się od wody, dookoła cisza i spokój. W tle prezentuje się piękna latarnia morska, która została zbudowana w 1809 roku. W okolicy praktycznie nie ma nic. Mijamy kręte drogi i zieleń. Na samych klifach można zatrzymać się w restauracji, gdzie obok znajduje się także sklep z pamiątkami. Okolica jest tak piękna, że siadamy na ławce i rozkoszujemy się zakupionymi lodami. Jest tak spokojnie, że nie słychać własnych myśli. Mam jedną z nielicznych okazji by obcować z naturą. Korzystam ile mogę spacerując dookoła i podziwiając widoki. Dodam, że spotkaliśmy po drodze alpinistów, którzy wspinali się po skałkach i przeszły mnie aż ciarki. Bardzo lubię miejsca, w których czuję, że robi się coś dobrego dla środowiska lub dla innych. Ptaki mają tu raj na ziemi. Nie muszą być zamykane i więzione w klatkach. Mają dostęp do piękna przyrody, a także żyją w naturalnym środowisku. Kategoria: Wycieczki Tagged: klify walia, rezerwat przyrody dla ptaków walia, south stack, walia

127 godzin – recenzja filmu

Obserwatorium kultury i świata podróży

127 godzin – recenzja filmu

Obserwatorium kultury i świata podróży

Jaka jest Walia ?

Zanim dodam kolejny wpis o miejscowości jaką miałam okazję zobaczyć, chcę podzielić się z Wami wrażeniami o tym jaka jest Walia? Jak ją odebrałam i jak się w niej czułam? Przyznam, że przed wyjazdem miałam tysiące spraw na głowie, nie myślałam za dużo o tym, że znowu gdzieś jadę bo nie było czasu. … i zaskoczyłam się pozytywnie.  Walia była dla mnie spokojną przygodą i jednym z piękniejszych miejsc jakie udało mi się do tej pory zobaczyć. Wyobraźcie sobie, że jesteście w mieście – jest głośno, nieznośnie, macie generalnie dosyć. I nagle zostajecie przetransportowani do miejsca gdzie wieczorami na spacerze spotkacie z 2-3 osoby, które o dziwo Was jeszcze zaczepią i zapytają co u Was słychać. Walia przepełniona jest wzgórzami i zielenią. Gdy jedziesz po tych krętych drogach masz wrażenie, że znalazłeś się w jakiejś bajce. Barany i owce swobodnie spacerują po ulicy. Musisz czasem wyjść z samochodu, żeby je poprosić o opuszczenie ulicy. Dookoła panuje cisza. Słychać szum drzew i raz na jakiś czas jedzie samochód po polnej drodze. W większych miasteczkach wszyscy są jacyś tacy spokojniejsi. Nawet herbatę piją wolniej niż my. Nigdzie się nie śpieszą, nic im nie dzwoni, nikt nie krzyczy. Gdy wchodzisz do lokalnej knajpki to czujesz jej klimat od samego progu. Domki z kamienia, puste ulice i mgły nadają mistyki całej Walii. I widoki, które codziennie miałam okazję podziwiać sprawiły, że ja gaduła się tu na chwilę wyciszyłam. Gdybym miała napisać książkę i potrzebowała ciszy, wyjechałabym chyba do Walii bo tu odnalazłam spokój. Nie jestem w stanie opisać piękna przyrody. Walię trzeba koniecznie zobaczyć. I… już! Kategoria: Wycieczki Tagged: anglia i walia, walia, zielona walia

Obserwatorium kultury i świata podróży

Wenecja. Udany weekend – recenzja przwodnika

Przewodnik „Wenecja. Udany weekend” należy do klasyków wydań Michelin. Czytelnik dostaje porcję najważniejszych informacji w pigułce wraz z propozycjami zwiedzania. Co ciekawie, znajdziecie tu wiele propozycji spacerowych z dokładnym opisem i rozrysowaniem na mapce. Opcja ta jest świetna dla leniwych lub zabieganych. Z Wenecją jest o tyle łatwiej, że nie jest duża. Przewodnik zatem jest bardzo dokładny i macie szansę na zwiedzenie całego miasta w krótkim czasie. Oprócz wiedzy praktycznej i historycznej dużo jest też informacji krajoznawczych. Są one jednak ogólne, nie rozbudowane. To co z podstaw powinno się wiedzieć na temat danego miejsca to tu jest. Dane są w miarę aktualne w tym wydaniu i dzięki tematu nie będzie zdziwienia w muzeum czy przy tramwaju wodnym z ceną. Ważne także są dla turysty godziny otwarcia danych obiektów, co tutaj zostało dokładnie podane. Część praktyczna poświęcona jest całej Wenecji ale w oparciu o kulturę włoską, zatem dowiemy się wiele nie tylko na temat samego miasta ale poczujemy klimat Włoch, w których się będziemy znajdowali. Autorzy nie zapomnieli o noclegach a także poleceniu restauracji. Ja jednak odradzam nocleg w samej Wenecji bo jest drogo. Restauracje najlepiej jak same się „napatoczą” po drodze, bo nie ma nic lepszego jak odkrywać kulinarnie miasto samemu. Doczytacie tu także jak do samej Wenecji można się dostać. Jako wyjątkowe miasto na wodzie transport mógłby wydać się utrudniony ale wcale nie jest. Ja trafiłam tu pociągiem bez żadnego problemu. Komunikacja w mieście jest dość ciekawa – bo jest wodna, ale ma to swój urok. Przewodnik był przydatny i trafiłam dzięki niemu do miejsc, które chciałam zobaczyć. Kategoria: Książki - co warto czytać? Tagged: atrakcje wenecja, co warto zobaczyć w wenecji, przewodnik po wenecji, wenecja

Obserwatorium kultury i świata podróży

Toskania i Wenecja – recenzja przewodnika

Przewodnik Bezdroży „Toskania i Wenecja” to dobry wybór dla tych co lubią/wolą dużo poczytać na temat miejsca, które będą zwiedzać. Przewodnik zawiera wiele praktycznych informacji i są one rozbudowane. Czytelnik dostaje wiele konkretów, jednakże uwaga skupiona jest głównie na opisie historyczno-poglądowym. Znajdziecie tu także wskazówki, jednakże więcej jest treści typowo informacyjnych, historycznych.  Zaczynając czytanie zobaczymy podział książki na dwie części: praktyczną i krajoznawczą. Dodatkowo znajdziecie tutaj wiele spisów planów i map, co warto wykorzystać podczas zwiedzania w praktyce. Część praktyczna poświęcona jest najważniejszym tematom, a także pytaniom jakie mogą Wam się nasunąć podczas podróży. Waluta, ceny, restauracje, noclegi, zwyczaje, kultura i wiele wiele innych. Co ważniejsze wskazówki są wyróżnione w ramce, c pozwala na szybkie skupienie się nad tym co jest najważniejsze. Część krajoznawcza jest ciekawie rozbudowana, gdyż mamy podział na miejsca z danego obszaru. Następnie są wypisane miejsca, które warto zobaczyć a także co warto robić w danym miejscu lub z czego słynie. Dodam, że pomocne i malownicze są fotografie, które stanowią dopełnienie przewodnika. Informacje krajoznawcze nie są potraktowane tu ogólnikowo. Mamy do czynienia z dokładnymi opisami miejsc. Historią a także zwyczajami jakie tam panują. Jak wspominałam znajdują się tu także plany i mapki. Są pomocne, jednakże nie zastąpią nam papierowej mapy. Warto się z nimi zapoznać, bo pomogą przy orientacji w terenie.Kategoria: Książki - co warto czytać? Tagged: przewodnik włochy, toskania i wenecja

Obserwatorium kultury i świata podróży

Portmerion Village – czyli klimat włoski w angielskiej wiosce

Swoją przygodę z Walią rozpoczęłam właśnie tutaj – w Portmerion. Wejście za wstęp dla osoby dorosłej kosztuje 9 funtów. Warto je wydać, bo dostajecie bilet do raju. Po raz pierwszy zachwyciłam się Walią właśnie tutaj. Miasteczko tworzy szereg małych domków i wąskich uliczek – da się tutaj odczuć klimat typowo włoski. Taki właśnie cel miał walijski architekt Clough Williams – Ellis.  Plan budowy trwał 50 lat, a rozpoczął się około 1925 roku, kiedy architekt kupił teren pod zabudowę. Chciał połączyć przede wszystkim niepasujące do siebie style: celtycki z śródziemnomorskim. Ku mojemu zdziwieniu wyszło mu to rewelacyjnie! Co ciekawe były tu realizowane filmy a także seriale. Miasteczko jest urokliwe i widoki zapierają dech w piersi. Warto poświęcić tu więcej czasu. My mieliśmy go niestety bardzo mało i musiałam się zadowolić 40 minutami. Spokojnie i 3-4 godziny mogłabym tu spędzić. Miasteczko jak wspominałam cechują wąskie uliczki. Przyjemnie ogląda się także całą gamę kolorów, które tworzą fasady budynków. Jest trochę jak w bajce, trochę jak we Włoszech i trochę jak w zaczarowanym ogrodzie.   Co ciekawe podczas spaceru zauważycie wiele nie pasujących do siebie figur: ptaki, smoki czy budda. W okolicy mamy także restaurację. Uważajcie, bo jest … droga!!! Wiele osób decyduje się tutaj na przyjęcia weselne lub inne okazjonalne spotkania. Miejsce jest bardzo romantyczne i przyjemne. Gdy obserwowałam ludzi siedzących przy lampce wina, delektujących się książką czy wpatrujących się w krajobraz – zastanowiłam się – w sumie czego im więcej na chwilę obecną trzeba? Przecież wszyscy jesteśmy w raju :)Kategoria: Muzyka na Świecie Tagged: angila-walia, atrakcje w Portmerion, miasteczko Portmerion, walia

Obserwatorium kultury i świata podróży

Najpiękniejsze miejsce na świecie to…Paryż

Zapytacie dlaczego? I tu nie chodzi o romantyzm czy kulturę. Paryż jest magiczny o każdej porze dnia. Najpiękniejsze miejsce na świecie powinno spełniać wiele aspektów. Powinno być inne niż wszystkie, pachnieć wspomnieniami i nie pozwalać o sobie zapomnieć. Nie mam sentymentu do wieży Eiffla czy Luwru. I tu zdziwię wszystkich :) W Paryżu można zjeść najlepsze na świecie bagietki i nie ma znaczenia, że siedzicie na ulicy i je spożywacie. Ich smak i zapach powodują, że gdy już ją kupisz, siadasz zaraz obok piekarni i cieszysz się tą chwilą. W Paryżu można odkryć inny świat na Saint Quen, przemierzając targ staroci. Poczuć się jakby ktoś cofnął czas i być małą dziewczyną podziwiającą stare suknie, błyszczące naszyjniki i piękne stare meble. Paryż oddycha inaczej nocą. Zaczynasz odrywać się od rzeczywistości podczas spacerowania i zapominasz o wszystkich troskach. Stojąc w Muzeum d’Orsay przed ogrmnym zegarem, czujesz się jak bohater Hugon Cabert z powieści dla dzieci Selznicka. Masz możliwość zatrzymać czas i przechodząc uliczkami, szczególnie w dzielnicy malarzy widzieć więcej niż przeciętny turysta. Paryż kojarzy mi się także troszkę z książką „Sklepy cynamonowe” Schulza. Wchodzisz w miasto, robisz niepewne kroki ale idziesz dalej. Gdy odkrywasz to co jest w środku, nagle okazuje się, że to co opisywali inni nabiera innego znaczenia, bo Ty widzisz to miasto całkowicie inaczej. Totalnie po swojemu. I mimo wszystko, staje się ono najpiękniejszym!Kategoria: Wycieczki Tagged: konkurs książka, kurs językowy, miejsce na ziemi, paryż

Obserwatorium kultury i świata podróży

Targ staroci na Saint Quen w Paryżu

Mój ostatni dzień w Paryżu spędziłam na targu staroci w okolicach Saint Quen. Najlepiej z centrum dojechać metrem. Potem należy się przygotować na małe wyzwanie. Czeka na Was tłum przebiegłych rumunów, cyganów i innych typów, którzy będą chcieli Wam wcisnąć wszystko i nic zanim wejdziecie na targ. Pierwsze co to pozamykałam na wszystkie spusty plecak, dokumenty i pieniądze schowałam najbezpieczniej jak się dało. Nie patrzyłam im w oczy, omijałam pewnym krokiem i udawałam, że nie rozumiem co mówią.  ABC targu staroci w Paryżu Prawda jest taka, że zanim wejdziemy na targ staroci, trzeba sprytnie ominąć targ z odzieżą i wspomnianych „sprzedawców” ulicznych, którzy są w stanie za Wami nawet iść jeszcze kilkanaście metrów, próbując prawie na siłę sprzedać podróbki perfum, torebek czy zegarków. Wejście na targ zaczyna się od ulicy i można zacząć zwiedzanie – tak jak ja – od części, gdzie stoiska są ciut chaotycznie rozstawione i nie są podzielone na boksy, tylko tak jak się postawiło sprzedawcom, tak stali. Po drugiej stronie ulicy wejdziemy już do części podzielonej na boksy – wygląd jak na typowym targowisku. W tej części zajdziemy także ogromny pomarańczowy statek kosmiczny, stojący na środku targowiska. Jeżeli zgłodniejecie to właśnie tutaj jest część gastro. Wydaje mi się, że każdy znajdzie coś dla siebie. Warto jednak przystanek na jedzenie zrobić w środku targowiska bo restauracja wydaje się bardziej bezpieczna niże te co serwują uliczne jedzenie na zewnątrz. Kiedy targ jest czynny? Muszę tu przytoczyć pewną historię jaka nam się przytrafiła. W pierwszy dzień jak byłam w Paryżu wraz z przyjaciółką uparłyśmy się na ten targ. Szukałyśmy dobre 2 h, nikt nie był nam w stanie pomóc bo kaleczyli wszyscy angielski i nas nie rozumieli. W końcu w okolicach Saint Quen wchodzimy zrezygnowane do informacji turystycznej i Pani słabym angielskim wyjaśnia nam, że targ jest już blisko, ale jest …. ZAMKNIĘTY!!! Prawie dopadł nas płacz, lament i rozpacz. No dobra, to kiedy jest czynny? I tu dla Was informacja, ale jest to komunikat z końcówki maja 2015 roku. Targ jest czynny w soboty, niedziele i poniedziałki od godziny 9-10 rano. Postanowiłyśmy się nie poddawać i na ostatni dzień zaatakowałyśmy targ. Trafiłyśmy na niego na ok. 10:00 rano i się już życie na nim toczyło. Co można kupić na paryskim targu staroci ? Wszystko … !!! Naprawdę znalazłyśmy cuda na wystawach. Od przykładowo breloczków czy zawieszek za 1 euro, po drogocenne meble, biżuterię czy ubrania. W zależności czy czegoś szukamy, czy przypadkiem trafimy na ewenement zawsze coś wpadnie nam w ręce. Kupiłam sobie broszkę z Bretanii, piękną i unikatową za 15 euro. Podoba mi się to, że w otoczeniu moim nikt takiej nie ma. Widać ja niej zarys lat, a także unikatowość. Jeżeli ktoś lubi mieć starocie jako wyposażenie domu, to tu poczuje się jak w raju. Ja byłam zachwycona bo bardzo lubię antyki i wszystko co z nimi związane. Z ciekawostek – na targu można zakupić ubrania sprzed 100 lat do teatru lub stare podróżnicze wyposażenie w postaci walizek. Płyty winylowe, stare meble, lampy, elementy dekoracyjne, biżuteria, lustra, odzież, torebki, paski, walizki, pocztówki, książki, breloczki, gazety, listy i tysiące innych rzeczy można tu było znaleźć. Polecam wybranie się tutaj na „zwiedzanie”. Nam szwędanie się po targu zajęło dobre 3 godziny jak nie więcej. Jeżeli ktoś lubi te klimaty – ja uwielbiam – to będzie zachwycony! Kategoria: Wycieczki Tagged: antyki paryż, saint quen paryż, targ staroci w paryżu

Obserwatorium kultury i świata podróży

Co warto zobaczyć w Paryżu – dzień II

Kolejny dzień w Paryżu. Wstajemy bardzo wcześnie i rozpoczynamy naszą wędrówkę. Cały dzień poruszamy się metrem i na piechotę. Jeżeli chcemy zrealizować dzisiejszy plan, nie ma żartów. Najpóźniej wychodzimy o 9.00 i atakujemy Paryż do nocy.  Wieża Eiffla Start ma miejsce pod wieżą Eiffla. I tu uczulam na kilometrowe kolejki w celu udania się za niecałe 20 euro na górę. Stania mniej więcej na 4 h. Odpuściłam, bo szkoda czasu i nerwów. Dodam, że bycie tuż pod samą wieżą Eiffla robi wrażenie. Z daleka wydaje się być ciut mniejsza niż jest w rzeczywistości. Bazylika Sacre Coeur Kolejnym punktem w podróży jest bazylika, usytuowana na wzgórzu, z którego mamy możliwość podziwiania pięknej panoramy Paryża. Wejście do środka jest bezpłatne, warto zobaczyć – robi wrażenie. Co ciekawe przy bazylice rozpościera się zielony trawiasty teren, na którym turyści i miejscowi wylegują :) Każdy kto siedział na trawce jadł sobie drugie śniadanie, ktoś inny czytał książkę, a jeszcze ktoś inny siedział w zamyśleniu. Fajne miejsce na odpoczynek i podziwianie okolicy. Montmartre  Z bazyliki udajemy się na spacer malowniczymi uliczkami przez dzielnicę artystów. To tutaj właśnie możecie stanąć oko w oko z malarzami. Cudowny panuje tu klimat i spotkacie wiele uzdolnionych ludzi. To co tworzą jest naprawdę sztuką i to w cenie! Małe obrazki kosztowały po 200 euro! Obserwacja malarzy w akcji była bardzo ciekawa. Wiele osób korzystało z ich usług i pozowało. Fajne doświadczenie – patrzeć na ręce artyście. Dookoła mijać będziecie mnóstwo przyjemnych wąskich uliczek. Wejdziecie także w pewnym momencie na ścianę miłości – na której znajduje się w kilkudziesięciu językach słowo „kocham cię”. Fajne miejsce, przyciąga wielu turystów. Plac Pigalle i Moulin Rouge Wsiadamy w metro i wybieramy się na plac Pigalle, skąd idziemy pieszo kontrowersyjną dzielnicą. Na szczęście jest jeszcze popołudnie, dlatego nikt nas nie zaczepia. Mijamy sex shop za sex shopem. Wszystkie sklepy i chodzący tu ludzie zioną seksem. Można obkupić się tu w chyba wszystkie erotyczne gadżety. Wystawy sklepów są odważne, jak na ich tematykę przystało. Docieramy do Moulin Rouge, gdzie przepychamy się przez grono turystów by zrobić sobie zdjęcie. Dobrze, że nie jesteśmy tu w nocy, bo podobno prostytutki widząc zatrzymujące się kobiety widzą w nich konkurencję i robią awantury. A my przecież tylko po zdjęcie i spadamy. Co ciekawe pod samym Moulin Rouge zatrzymuje się autokar za autokarem, ludzie wchodzą d środka masowo, a nas zaczyna to męczyć, więc jedziemy dalej. Cmentarz Pere Lachaise Tu Was interesują dwie kwestie: godziny otwarcia i możliwość bezpłatnego zwiedzania. Są różne godziny otwarcia w zależności od pory roku, proponuję na internecie przed zwiedzaniem doczytać, ja niestety weszłam na 40 min przed zamknięciem i przez cmentarz biegłam, szukając Chopina, Morrisona i Edith Piaf. Na sam koniec przed zamknięciem wyganiają. Chopin chyba był w 11, Morrison 13 lub 15 – nie udało się znaleźć. Uparłam się na Edith Piaf i znalazłyśmy jej grób w 97 alei, biegnąc. Cmentarz jest ogromny. Wydaje mi się, że aby go zwiedzić na spokojnie, należy poświęcić co najmniej 2 jak nie 3 godziny. Nazwiska sławnych osób są na tabliczce przy wejściu rozpisane alejami, jednak te groby są tak do siebie podobne i jest ich tak dużo, że w szale 40 minut naprawdę cudem udało się dotrzeć do Edith. Pomógł nam tłum pod jej grobem, od razu wiedziałyśmy, że to musi być ona. Cmentarz można zwiedzać z przewodnikiem, trzeba chyba wcześniej umówić się na zwiedzanie, koszt ok. 6 euro. Dla osób, które się interesują lub lubią te klimaty wydatek warty zachodu. Ja przebiegłam przez cmentarz czując jego mroczny klimat i ciszę się, że udało się aby zobaczyć Edith. Centrum Pompidou Docieramy do miejsca, gdzie znajduje się budynek mieszczący muzeum sztuki współczesnej, a także główną bibliotekę publiczną. Nie umiemy wyjść z zachwytu, gdyż Pompidou wygląda jak wielka mechaniczna konstrukcja, kojarzy się z jakąś fabryką i ma dwie twarze. Tył budynku stanowią kolorowe rury, całkowicie architektura ma charakter industrialny. Wejście główne kojarzy się z wielkim centrum handlowym i korytarzami, które jak labirynty błądzą ku górze. W pobliżu znajduje się kolorowa surrealistyczna fontanna Strawińskiego, która trochę przypomina twórczość Slavadore Dali-ego. Została zaprojektowana przez  Niki de Saint Phalle i Jeana Tinguely. Tym oto sposobem kończymy dzień 2 zwiedzania Paryża. Wybieramy się jeszcze na coś do zjedzenia i jedziemy do hostelu. Udało się dzięki metrze zwiedzić bardzo dużo, a kolejny wpis, na dzień 3 poświęcony będzie targu staroci. Jeżeli chcesz zobaczyć co zwiedziłam w dniu pierwszym, kliknij TUTAJ Kategoria: Muzyka na Świecie Tagged: atrakcje paryża, Bazylika Sacre Coeur, Centrum Pompidou, Cmentarz Pere Lachaise, co warto zobaczyć w paryżu, Montmartre, Plac Pigalle i Moulin Rouge, Wieża Eiffla, ściana miłości paryż

Co warto zwiedzić w Paryżu? – dzień 1

Obserwatorium kultury i świata podróży

Co warto zwiedzić w Paryżu? – dzień 1

Obserwatorium kultury i świata podróży

Metro w Paryżu – czyli najszybszy sposób komunikacji po mieście

Wybierając się do Paryża musiałam zorganizować sobie plan zwiedzania tak, by w pełni wykorzystać niecałe 3 dni jakie miałam do dyspozycji. Ktoś powie, że w tak krótkim czasie nie da się zwiedzić za wiele. Faktycznie, jeżeli źle rozplanujemy dzień to zamiast zobaczyć jak najwięcej , będziemy narzekać na bóle nóg.  Ze względu na czas, finanse a także satysfakcję z ilości odwiedzonych miejsc wybrałam metro jako środek transportu, którym będę poruszała się po Paryżu. Jeżeli macie tak jak ja 3 dni na zwiedzanie, gdzie ostatni jest tak naprawdę liczony w połowie, bo przecież na lotnisko trzeba dojechać to warto wykupić sobie bilet np. dwudniowy. Stacjametra przy  Porte Maillot w Paryżu Jadąc z lotniska Beauvais zatrzymałam się na dworcu autobusowym Porte Maillot. Wysiadając z autokaru bez problemu dojdziecie do stacji metra, bo wszystko best bardzo dobrze oznakowane. Na stacji metra za to przeżyjecie pierwszą „dzicz”. Jest to główna stacja na którą właśnie przyjechało kilkanaście busów z zagubionymi i chcącymi kupić bilet turystami. Do tego dochodzą miejscowi, którzy też stoją w kolejce po bilet. Robi się szum, tłum i panika! Przy automatach z biletami stoi stado ludzi i wszyscy się śpieszą. Na szczęście automaty są dostępne w kilku językach w tym angielskim więc bez większego problemu kupicie bilet. Na stacji są też kasy w informacji. Z daleka w tłumie kasy z obsługą „na żywo” są niewidoczne, zobaczycie tylko obsługę a nad nimi hasło „Information”. Można u nich kupić bilety także, zatem jak boicie się maszyny lub po prostu pojęcia nie macie jaki bilet najlepiej kupić, to warto poczekać ciut dłużej w kolejce do „Informacji”. Od razu zapytajcie o bezpłatną mapę. Są na niej stacje metra – bardzo Wam potrzebne w podróży. Jaki bilet kupić na kilkudniową wycieczkę? Słuchajcie, nie ma co się szczypać. Najszybciej się wszędzie dostaniecie metrem, dlatego jestem za biletami całodniowymi. Mi udało się kupić na 2 dni bilet za ok. 18 euro, ale jest to kasa warta wydania. Ważne informacje związane z biletami metra to: Bilety jedno, dwu, wielodniowe podpisujemy imieniem, nazwiskiem i datami ważności od do. Jednorazowy bilet kosztuje ok. 1,8 euro. Można kupić taniej pakiet 10 biletów jednorazowych. Za każdym razem gdy wchodzimy do metra należy przejść przez bramkę i dać bilet do podajnika. Podobno za nieposiadanie biletu są wysokie kary. Warto także zachować sobie rachunek za bilet w przypadku gdyby kontroler miał wątpliwości. Komunikacja metrem w Paryżu jest bardzo dobrze zorganizowana, ważne by pamiętać na jakie strefy kupujemy bilet, im więcej stref tym cena wzrasta. Jeżeli w ostatnim dniu także macie plany a nie chcecie kupować biletu na cały dzień proponuję zaplanować tak podróż, by zamknęła się np. w 2-3 biletach jednorazowych, co pozwoli Wam zaoszczędzić. Najważniejsze info o metrze w Paryżu, ceny i rodzaje biletów dostępne są TUTAJ Spisz stacje metra atrakcji jakie chcesz zwiedzić w Paryżu przed wyjazdem Zanim poleciałam do Paryża miałam wstępny plan zwiedzania. W 3 dni ok. 30 miejsc. Nie udało się zrealizować może 3-4, reszta dzięki umiejętnemu spisaniu stacji metra do zeszytu pozwoliła na szybkie przemieszczanie się. Nie zawsze stacja metra nazywa się tak samo jak miejsce do jakiego jedziemy. Poruszanie się metrem po Paryżu jest bardzo proste. Wszystkie stacje są dokładnie opisane, nie ma się prawa nikt pogubić. Komunikaty o zmianie linii lub nieczynnym odcinku są dokładnie zobrazowane i opisane. Jadąc słyszymy wyraźnie nazwy stacji, co jest bardzo ważne i są też wyświetlane. Kultura podróżujących w paryskim metrze Bywa różnie, jak wszędzie. W zależności czy stacja jest w bezpiecznej dzielnicy lub bardziej „patologicznej” możemy zauważyć różne zachowania. Ludzie zazwyczaj rzucają się na wolne miejsca, brakuje kultury „ustępowania starszym”. Kto widzi miejsce, siada. Nie zastanawia się. Spotkamy w metrze zarówno bardzo dużo turystów jak i mieszkańców Paryża. Da się odczuć w godzinach porannych większy tłok, gdyż wszyscy śpieszą się do pracy. Byłam bardzo zadowolona z podróżowania metrem po Paryżu. Gdzie chciałam mogłam się szybko dostać, nie miałam problemów z zabłądzeniem, a miejscowi byli bardzo mili. Kategoria: Wycieczki Tagged: ceny biletu paryż, metro w paryżu

Obserwatorium kultury i świata podróży

Jak wybrać dobre miejsce do spania podczas podróży?

Od zawsze wiadomo, że w podróży oprócz destynacji znaczenie ma miejsce gdzie śpimy. Wiele obiektów oferuje nam możliwość zakwaterowania, jednakże na czym się skupić podczas wyboru hotelu w podróży? Są tacy, którzy lubią przenocować gdzie popadnie: plaża, namiot w szczerym polu czy u nieznajomego. Ze względu na moją formę podróżowania nie mam za bardzo takiej możliwości. Całą uwagę skupiam jeszcze przed wyjazdem na dobraniu miejsca noclegowego tak by było w pełni optymalne. Korzystam zazwyczaj z wyszukiwarek hoteli, które dobierają mi odpowiednie ceny. Zwracam uwagę przede wszystkim na cenę, ale także na opinie innych. Można nie raz złapać dobrą okazję i nocować za niewielkie pieniądze, ale ważne by hotel czy hostel spełniał podstawowe standardy. Na co zwracać uwagę podczas szukana noclegów w podróży? Lokalizacja – ważne jest czy musimy dostać się z dworca pieszo czy np. komunikacją miejską. A jeżeli mamy dojechać, to warto przed wyjazdem sprawdzić połączenia do hotelu. Cena i jakość – nie zawsze będą chodziły w parze, dlatego warto je wypośrodkować. O wiele lepiej nocuje się w miejscu, gdzie jest czysto i czujemy się bezpiecznie, a cena jest akceptowalna. Doba hotelowa – z pozoru mało ważne, w praktyce bardzo istotne. Musimy wiedzieć kiedy można przyjechać i kiedy musimy opuścić pokój. Całodobowa recepcja – zdarzyło mi się przyjechać późno w nocy do hostelu lub wymeldować bardzo wcześnie, naprawdę godziny pracy recepcji są ważne w takich momentach. Do czego mamy blisko? – warto zorientować się czy w okolicy mamy stację metra czy przystanek autobusowy, jak daleko jest do sklepu itp… Opinie innych – nic tak nie pomoże jak opinie gości. Tu uważajmy, bo czasami te negatywne wcale nie muszą okazać się takie złe. Warto je przeczytać i podejść obiektywnie co tematu. Podczas szukania warto korzystać z wyszukiwarek, które porównują ceny wielu obiektów, a jeszcze lepiej gdy mamy do czynienia z porównywarką cen z różnych serwisów poświęconych noclegom.Kategoria: Wycieczki Tagged: gdzie nocować, hotele, spanie w podróży, szukam hotelu, wyszukiwarka hoteli

K2. Dotknąć nieba – film Elizy Kubarskiej

Obserwatorium kultury i świata podróży

K2. Dotknąć nieba – film Elizy Kubarskiej

Muzyka z filmu Miasto 44

Obserwatorium kultury i świata podróży

Muzyka z filmu Miasto 44

Obserwatorium kultury i świata podróży

Znamy wszystkich artystów trasy Męskiego Grania 2015!

2 czerwca zespół Męskie Granie Orkiestra w pełnym koncertowym składzie po raz pierwszy zaprezentował utwór „Armaty” promujący szóstą edycję trasy. Jak co roku, premiera singla otwiera kolejną edycję trasy koncertowej Męskie Granie 2015, której wyłącznym sponsorem jest marka Żywiec. Teledysk do premierowego utworu można zobaczyć na stronie http://www.MeskieGranie.pl. Męskie Granie to jedyne w Polsce wydarzenie muzyczne, które prezentuje wyłącznie polskich twórców i jest prawdziwym stylistycznym tyglem, łączącym artystów różnych gatunków i wrażliwości. Trasa koncertowa co roku zaskakuje nie tylko artystycznymi kolaboracjami, ale również repertuarem i interpretacjami muzycznymi. Tematem przewodnim tegorocznej edycji jest miasto, wykonawcy sięgać więc będą do swoich miejskich rodowodów. W tym roku na sześciu koncertach wraz z zespołem Męskie Granie Orkiestra, zagrają: Artur Rojek, BRODKA, Curly Heads, Fisz  Emade Tworzywo, HEY,  JAMAL, KULT, SMOLIK/KEV FOX, L.U.C, Lao Che, Lech Janerka, Maria Peszek, Mela Koteluk, Molesta Ewenement, Natalia Przybysz, Nosowska, ØRGANEK, O.S.T.R., Rebeka, SKUBAS, Ten Typ Mes, The Dumplings, Warszawskie Combo Taneczne, Zbigniew Wodecki with Mitch&Mitch Orchestra and Choir. – Patrząc na pełną listę artystów grających na tegorocznym Męskim Graniu, można być pewnym, że każdy gatunek znajdzie reprezentanta, który doskonale porusza się nie tylko w swojej konwencji, ale słynie też ze stawiania wyzwań muzycznym granicom – podkreśla Izabela Głodek, dyrektor marki Żywiec, sponsor trasy. – Pierwszy koncert w Krakowie już 27 czerwca – zapraszamy. Tego lata Męskie Granie zagra w następujących miastach: Kraków, Stadion Korony – 27 czerwca Wrocław, Pergola – 11 lipca Chorzów, Rosarium/Park Śląski – 25 lipca Poznań, Malta/Polana Harcerza – 1 sierpnia Warszawa, Fort Bema – 15 sierpnia Żywiec, Amfiteatr pod Grojcem – 29 sierpnia Wyłącznym sponsorem trasy Męskie Granie 2015 jest marka Żywiec. Więcej informacji na temat wydarzenia można znaleźć na stronie http://www.MeskieGranie.pl.Kategoria: Kultura Tagged: męskie granie 2015, żywiec

Jak zaplanować 3 dni w Paryżu by zobaczyć jak najwięcej?

Obserwatorium kultury i świata podróży

Jak zaplanować 3 dni w Paryżu by zobaczyć jak najwięcej?

Co można robić w Szczyrku oprócz chodzenia po górach?

Obserwatorium kultury i świata podróży

Co można robić w Szczyrku oprócz chodzenia po górach?

Nepal potrzebuje pomocy – Prezentacja charytatywna Ewy Kostrzewy

Obserwatorium kultury i świata podróży

Nepal potrzebuje pomocy – Prezentacja charytatywna Ewy Kostrzewy

Paryż – udany weekend (wydanie V)

Obserwatorium kultury i świata podróży

Paryż – udany weekend (wydanie V)

Ludzie duchy – materiał z Tanzanii Martyny Wojciechowskiej o Albinosach

Obserwatorium kultury i świata podróży

Ludzie duchy – materiał z Tanzanii Martyny Wojciechowskiej o Albinosach

Skala problemu z jakim muszą na co dzień zmagać się Albinosi jest tak wysoka, że wiąże się z zagrożeniem ich życia. Martyna Wojciechowska pojechała do Tanzanii zrealizować materiał na temat bielactwa.  Są mordowani, okaleczani i wykluczani ze społeczeństwa. Nie mają normalnego życia. Dzieci oddawane są zazwyczaj do ośrodków dla Albinosów, gdzie mogą się uczyć i starać się żyć normalnie, ale nigdy nie doświadczą rodzicielskiej miłości. Spokojnie można powiedzieć, że traktowanie Albinosów sprowadza się tu do totalitarnej formy rasizmu. W dokumencie zobaczycie wiele scen, które Was poruszą. Gdy oddawano małą Elizę do ośrodka, łzy same popłynęły mi po policzkach. Okrutne rozerwanie więzi dziecka z rodziną, która i tak go nie kocha – bo jest inne – białe. Wiele z tych osób choruje na czerniaka, mają problemy ze wzrokiem i skórą. Są napadani, odrąbują im kończyny – jak na przykładzie Kabuli, bohaterki tego dokumentu. Kobiety są gwałcone, a szamani wymyślają urojone uzdrowienia z krwi lub kości Albinosów. Bielactwo w Tanzanii jest bardzo popularne. To właśnie tutaj występuje największe skupisko ludzi, którzy mają ten gen. Są traktowani niegodnie. Nie mają swojego miejsca, stale uciekają, nie czując się przy tym bezpiecznie. Trudny i poruszający dokument, który każdy powinien zobaczyć. Ważne by mieć świadomość tego co nas otacza, nawet jeżeli dzieje się to tysiące kilometrów od nas. Bycie Albinosem nie oznacza bycie gorszym. CAŁY DOKUMENT DOSTĘPNY JEST TUTAJ Kategoria: Kultura Tagged: albinosi, bielactwo, dokument NG, kabula tanzania, ludzie duchy, martyna wojciechowska w tanzanii, tanzania

Dzika Azja w obiektywie! – projekt Dominika, który popieram!

Obserwatorium kultury i świata podróży

Dzika Azja w obiektywie! – projekt Dominika, który popieram!

Film „Strefa nogości” Urszuli Antoniak

Obserwatorium kultury i świata podróży

Film „Strefa nogości” Urszuli Antoniak

Dzisiaj odkrycie w dziedzinie kultury, a dokładniej filmu – fabuła związana jest z kulturą europejską i arabską, gdzie na talerzu głównym tematem jest pożądanie. Strefa nagości to dialog bez słów. Porozumiewanie polega tu na mowie ciała. Film wchodzi do kin 12 czerwca Urszula Antoniak wykreowała emocje, które towarzyszą uczuciu pożądania. Nie ma tu jednak banału, skomplikowanie polega na uwodzeniu młodych dziewczyn, mających po 15 lat i będących przedstawicielkami krajów arabskich i europejskich.  W filmie nie pada ani jedno słowo, natomiast już od samego początku wiemy czym jest konspekt. Uwodzenie ma charakter w miarę przewidywalny, jednakże miesza się ono w strefie marzeń, snów i rzeczywistości – dając nieoczywisty obraz. Kobieta w krajach muzułmańskich zakrywa swoje ciało, szczególnie włosy by nie kusić mężczyzn, by nie emanować erotyzmem. Antoniak nie dość, że ukazuje pożądanie kobiety wobec kobiety, to inteligentnie łamie zasady strefy erotycznej muzułmańskiej kobiety. Młoda holenderka wykreowana jest w filmie jako zimna, zamknięta w sobie kobieta, która wyzywa swoim spojrzeniem i nie pozwala poprzez to o sobie zapomnieć. Jest tajemnicza ale zarazem przekracza granice intymności w prostych spojrzeniach. Arabka kreuje się na ciepłą i delikatną istotę, która zgodnie z wyznaniem i kulturą dostosowuje się do zasad jakie są jej narzucane. Widać w niej ciekawość ludzkiego ciała. Dyskretnie – wtedy kiedy może – obserwuje mowę ciała holenderki, bardzo się przy tym pesząc. Strefa nagości to dialog ciała ze spojrzeniem. To ukryte pragnienia wpasowane w niekonwencjonalny model miłości, pożądania. Reżyserka świetnie pokazała ludzkie pragnienia. Spojrzenia, gesty, ukryte pragnienia wymieszane na kliku płaszczyznach świata marzeń i codzienności mogą dać ciekawe rezultaty. To co zakazane, przyciąga nas dwa razy bardziej. To co zakryte pozwala na rozwój wyobraźni. To co oczywiste, nagle może okazać się najtrudniejsze. Film jest bardzo specyficzny. Cisza jaka go otacza nadaje mu sens. Mowa ciała wypełnia dialogi wystarczająco dobrze, by zrozumieć reżyserkę i jej przekaz.Kategoria: Filmy Tagged: arabka, europejka, nagość, strefa nagości, urszula antoniak

W drodze na Klimczok – jakie szlaki wybrać?

Obserwatorium kultury i świata podróży

W drodze na Klimczok – jakie szlaki wybrać?

Obserwatorium kultury i świata podróży

Wywiad w Radiu eM! – czyli Kasia opowiada o swoim podróżowaniu

Ostatnio miałam okazję rozmawiać z Barbarą Hobzdą i Markiem Piechniczkiem w Radiu eM na temat moich podróży. Głównym tematem było oszczędzanie w podróży, a także zabrałam słuchaczy do Berlina, Mediolanu i Londynu. Kto nie miał okazji posłuchać a ma ochotę, to zapraszam :) Poniżej podaję linki do wywiadu. Co sobotę w Magazynie podróżniczym Radia eM o godzinie 10.00 prowadzone są rozmowy na temat wojaży po świecie. Z ogromną przyjemnością odebrałam zaproszenie do radia i przeprowadziłam przemiłą rozmowę z dziennikarzami. Wywiad podzielony jest na części, podaję kolejno do nich dostęp: Część 1 Część 2 Część 3 Część 4 Część 5 Część 6 Część 7 Materiały nagraniowe zostały udostępnione dzięki uprzejmości Radia eM Kategoria: Wycieczki Tagged: berlin, jak się spakować, londyn, mediolan, podróże katarzyna irzeńska, radio em, tanie zwiedzanie, wywiad katarzyna irzeńska

Księżycowa autostrada. Motocyklem przez Himalaje – Witold Palak

Obserwatorium kultury i świata podróży

Księżycowa autostrada. Motocyklem przez Himalaje – Witold Palak