HANNA TRAVELS

How to protect your travel documents?

How to protect your travel documents? How to secure them and yourself against loss? Here are some practical tips! Travel documents are (next to money) the most important thing, that we need while going abroad and their loss can make us really stressed. How to protect your travel documents and provide you with safe and relaxing holidays?  […] Post How to protect your travel documents? pojawił się poraz pierwszy w Hanna travels.

Jak zaplanować 3 dni w Paryżu by zobaczyć jak najwięcej?

Obserwatorium kultury i świata podróży

Jak zaplanować 3 dni w Paryżu by zobaczyć jak najwięcej?

Co można robić w Szczyrku oprócz chodzenia po górach?

Obserwatorium kultury i świata podróży

Co można robić w Szczyrku oprócz chodzenia po górach?

KOŁEM SIĘ TOCZY

Jak tanio podróżować po Norwegii? Półroczny wyjazd za 700 dolarów!

Norwegia to drugi najdroższy kraj świata. Kraj, gdzie noclegi w hostelach idą w setki złotych, najtańszy posiłek w restauracji kosztuje 80 zł,  a lokalne piwo zaledwie 30 zł. Okazuje się jednak, że wyjazd do kraju wikingów wcale nie musi być drogi. Przedstawiam Wam garść porad praktycznych, pokazujących jak można tanio podróżować, na dobrą sprawę, nie tylko po Norwegii. Będzie The post Jak tanio podróżować po Norwegii? Półroczny wyjazd za 700 dolarów! appeared first on Kołem Się Toczy.

O co chodzi z tymi tanimi lotami?

STOPEM PO PRZYGODE

O co chodzi z tymi tanimi lotami?

Ostatnimi czasy naprawdę często dostaję pytania jak szukać tanich lotów, gdzie szukać tanich lotów, kiedy to robić i w ogóle po co. Spec ze mnie żaden, ale na potrzeby posta załóżmy, że znam kilka przydatnych trików, którymi chcę się podzielić.Od jakiegoś czasu zauważyłam, że każdy ranek zaczynam tak samo: po setnym wyłączeniu budzika, zanim zbiorę w sobie siły do wyjścia spod kołdry, chwytam za telefon i sprawdzam, czy w ciągu ostatnich kilku godzin nie pojawiły się w internecie jakieś super promocje lotnicze. Przeważnie tak jest, a wtedy płaczę cicho przez kolejnych kilka minut zanim zwlokę się z łóżka. A później jest kolejny dzień i pojawiają się jeszcze większe promocje.Z tanimi lotami (a raczej przypuszczam, że ogólnie ze wszystkimi lotami, ale na inne niż tanie póki co mnie nie stać) wiąże się ciekawy fenomen: ciężko się przełamać. Zanim kupiłam pierwszy tani (78 zł) bilet, notabene w jedną stronę,  od dawna śledziłam wszelkie portale specjalizujące się w wyszukiwaniu promocji. Zawsze było „o kurcze, ale tanioszka, fajnie by było… może kiedyś”. Aż w końcu zobaczyłam ten lot i zanim zdążyłam pomyśleć, kliknęłam „kup”. Tak właśnie rozpoczęła się lawina. Tak więc wskazówka numer jeden brzmi: zanim się odważysz, miej na uwadze, że to uzależnia. Kupując każde kolejne piwo, buty czy cokolwiek innego, będziesz przeliczać ile biletów lotniczych można byłoby za tę kwotę kupić.Nie zmienia to faktu, że bardzo namawiam do kupienia tego pierwszego biletu. Pomyśl ile miejsc w samolotach marnuje się przez to, że się boisz! Tak, właśnie Ty.Widok z samolotu na góry, prawdopodobnie jeszcze gdzieś nad HiszpaniąPrzechodząc do rzeczy, wskazówek mam niewiele, za to wydają mi się dosyć konkretne. Przede wszystkim – warto wiedzieć które tanie linie lotnicze latają z Polski. Warto też wiedzieć, że wcale nie oznacza to, że by upolować tani bilet, musisz 24/7 spędzać na stronie danego przewoźnika. Istnieje coraz więcej portali specjalizujących się w wyszukiwaniu najlepszych promocji lotniczych, nie tylko w obszarze Europy. Co więcej, ichniejsze promocje nie dotyczą jedynie przelotów. Często zdarzają się oferty pakietów z serii „zrób to sam” – należy uważnie przeczytać instrukcję co po kolei zrobić podaną na stronie i w ten sposób jesteś w stanie samodzielnie zorganizować sobie tanie wakacje, w których cenie uwzględnione są loty tam i z powrotem, nocleg oraz czasem transport na miejscu. Proste? Bardzo proste, wystarczy tylko odrobina cierpliwości i zaangażowania.Bardzo holenderskie lotnisko w EindhovenLista przydatnych portali pomagających w wyszukiwaniu promocji lotniczych:- fly4Free.pl- fly4free.com- skyscanner.pl- flipo.pl- tanie-loty.plNie ma bardziej sprzyjającego pozytywnemu rozwojowi sytuacji sposobu niż polubienie fanpejdży w/w na fejsbuku. Siłą rzeczy zobaczysz większość wrzucanych przez portale promocji (a np. fly4free działa pod tym względem niesamowicie prężnie).Jeśli jednak jesteś Zosią Samosią, możesz samodzielnie parać się szukaniem lotów na stronie przewoźnika. Mądra wskazówka numer jeden: przeglądając strony tanich linii lotniczych, rób to w trybie incognito. Często podbijają one ceny lotów widząc, że strona odwiedzana jest wiele razy z konkretnego numeru IP. Może będziesz mieć szczęście i tobie się to nie zdarzy, ale lepiej dmuchać na zimne.Mądra wskazówka numer dwa: nie masz konkretnego planu? Chcesz po prostu GDZIEŚ polecieć? Tanie linie o tym wiedzą i postanowiły ułatwić ci to zadanie. Przykładowo u Ryanaira pojawia się coś takiego:Po kliknięciu masz do własnego użytku cały panel dowodzenia wszechświatem! Wystarczy wybrać odpowiednią datę i zakres cen, który cię interesuje. A potem kliknąć „zarezerwuj teraz”.Norwegian z kolei wymyślił coś, co nazwał kalendarzem niskich cen. Po wybraniu portu docelowego, wyświetla się widok na cały wybrany miesiąc razem z cenami lotów na konkretne dni.A dla ułatwienia nawet pogrubił najniższe ceny.Najbardziej popularne tanie linie latające z Polski to WizzAir oraz RyanAir. Ja latałam jeszcze Norwegianem i jedynie o tych trzech przewoźnikach mogę się wypowiedzieć z własnego doświadczenia.Mądra rada numer kolejny brzmi: jeśli widzisz super promocję, nie zastanawiaj się zbyt długo. Naprawdę. Tanie bilety rozchodzą się szybko jak świeże bułeczki, a tak naprawdę jeśli kupisz bilet do Norwegii za szaloną cenę 78 zł w dwie strony nie do końca wiedząc, czy możesz lecieć w tym terminie, łatwiej odżałujesz pozostanie w domu i stratę pieniędzy wtedy, niż gdy bilety będą dwa razy droższe (niestety odsprzedanie czy nawet oddanie ich komuś za darmo w przypadku tanich linii nie zawsze się opłaca; zmiana nazwiska rezerwacji to kosztowna impreza, za którą często trzeba dać nawet ponad trzykrotnie więcej pieniędzy niż za sam bilet).Zasada najczęściej (choć nie jest to regułą) jest taka, że najtańsze bilety można kupić rezerwując je z dużym wyprzedzeniem bądź na ostatnią chwilę.W drodze do Norwegii, ale chyba jeszczenad Polską? Lub nie. W sumie nie wiem.Pamiętaj: praktyka czyni mistrza. Po kilku tygodniach śledzenia promocji będziesz potrafił ocenić czy cena jest atrakcyjna czy jednak warto poczekać na kolejną okazję. Jest sporo kierunków, gdzie nie warto przepłacać – przykładowo u WizzAira bardzo często można upolować bilet za 78 zł w dwie strony do Paryża, Bergamo czy Oslo; te promocje pojawiają się na tyle często, że nie ma sensu za ten sam bilet płacić 300 zł. Może to trochę studencki sposób myślenia, ale do tej pory pozwolił mi zobaczyć sporo fajnych miejsc za półdarmo. A co z bagażem? Co z tego, że lot jest tani, skoro bagaż rejestrowany kosztuje krocie.Czy jesteś na 100% pewien, że na tygodniowy wyjazd potrzebujesz wziąć wielki bagaż rejestrowany? Bagaż podręczny wcale nie jest taki podręczny jak się wydaje. Najczęściej jest to wielkość standardowego plecaka szkolnego (dokładne wymiary można znaleźć na stronach przewoźników, każdy ma trochę inne) i przy minimalnej umiejętności sprawnego i kompaktowego pakowania, jesteś w stanie zmieścić w nim wszystkie potrzebne rzeczy. Grubsze rzeczy i kurtkę wystarczy ubrać na siebie, resztę trochę dopchać kolanem i nie ma żadnego problemu. Co ważne, przeważnie oprócz bagażu podręcznego podróżujący ma prawo zabrać malutki plecak/torebkę. Świetnie do tego celu sprawdzają się popularne aktualnie szmaciane torby, które są baaaardzo pojemne. O ile twój bagaż podręczny nie rzuca się w oczy dziwnie dużą wielkością, nikt nie powinien zatrzymać cię na bramkach.Lotnisko w MadrycieJest jeszcze jeden mały, maleńki szczególik, który czyni loty jeszcze przyjemniejszymi - lotniska. Lotniska są super! Mają urok i naprawdę mogę spędzać na nich godziny, obserwując podróżnych i zastanawiając się dokąd lecą. A z czasem – jak już się przełamiesz i po prostu gdzieś polecisz – zaczniesz dzielić lotniska na dwie kategorie: te, na których śpi się wygodnie i te, które się do tego celu nie najlepiej nadają. Najgorzej jest, kiedy lecisz gdzieś pierwszy raz i nie wiesz czy dane lotnisko jest godne, żebyś położył na nim swoje umęczone cztery litery.  Hej, zaraz, ktoś kiedyś wpadł już na to, żeby pomóc ludziom zmuszonym do spania na lotniskach! A są to twórcy strony sleepinginairports.net. Wchodzisz na stronę, wybierasz z przewodnika lotnisko, na które lecisz i masz podane na tacy wszystkie potrzebne informacje: godziny otwarcia (uwaga! Jeśli planujesz spać na lotnisku, upewnij się najpierw czy jest ono całodobowo otwarte. Czasami może okazać się, że nie jest i zostaniesz wyrzucony na zewnątrz w środku nocy, przy niemal ujemnej temperaturze i na ogólnym zadupiu gdzieś w Norwegii. Sprawdzone info.), czy są wygodne fotele/ławki, na których można się przespać, ceny transportu z lotniska do miasta (kolejna uwaga: tanie linie często latają do portów oddalonych spory kawałek od miasta, przykładowo z lotniska Oslo Sandefjord Torp do Oslo jest 120 km), jakie usługi typu bary itp. można znaleźć na miejscu, czy jest dostęp do internetu, informacje o najbliższych hotelach oraz ogólna ocena „wygodności” portu.Biedne dzieci wyrzucone w nocy z lotniska :< Warszawskie Okęcie - trochę twardo i koło 2 w nocy robi się tłoczno,ale śpi się wygodnie. Kopenhaga - najwygodniejsze lotnisko na jakim spałam.Oslo Sandefjord - 8/10, gdyby tylko było otwarte całą noc...Last but not least, a mianowicie kwestia lotniskowej kontroli bezpieczeństwa. Wiele osób czuje przed nią stres, czasem uzasadniony, ale przeważnie całkiem bezsensowny. Jeśli nie masz przy sobie rzeczy, które są zabronione na pokładzie, nie masz się czym denerwować. Czasem (szczególnie w zimie) ochrona przy kontroli będzie kazała ci ściągnąć buty. Jeśli przewozisz podróżne zdobycze o dziwnym kształcie, mogą poprosić cię o wyciągnięcie ich z plecaka i pokazanie. Miałam tak wracając z Norwegii z kilogramowym serem kozim; ochroniarz z uśmiechem zapytał: „przepraszam, czy ma pani w plecaku może wielki ser?”. I poprosił, żebym go pokazała. Nie krzyczał, nie bił ani nie groził.Drugim stresem jest to, że bramka przy kontroli bezpieczeństwa zapiszczy. Też miałam taką obawę lecąc samolotem po raz pierwszy, tym bardziej, że na dredach mam parę metalowych zacisków (których w razie prośby o ściągnięcie nawet nie potrafiłabym zlokalizować). Nie zdarzyło się wtedy nic takiego, za to podczas ostatniego lotu do Kopenhagi z Modlina bramki zaczęły na mnie piszczeć jak oszalałe. Sama sobie jestem winna, że ochrona patrzyła na mnie jak na seryjnego przemytnika – miałam na sobie szarawary, wielką bluzę, krzywego koka na czubku głowy, a do tego byłam rozespana i zmęczona, przez co mierzyłam wszystkich wzrokiem żądnym mordu. Panią musimy przeszukać, proszę stanąć przodem, dobrze, teraz tyłem. Poczułam, że przeszukująca mnie pani perfidnie wkłada dłoń w mojego koka (co wcale nie jest prostym wyczynem)i grzebie w moich dredach. A że podbramkowe sytuacje przeważnie staram się rozładować głupim żartem rzuconym w eter zanim uruchomię myślenie, powiedziałam coś w stylu: „Może ja rozpuszczę te włosy, bo chyba niewygodnie pani tak grzebać”. Zadziałało na tyle, że praktycznie od razu pozwoliła mi przejść za bramki.Morał jest prosty – bez spiny! Dopóki nie robisz niczego zakazanego, nie martw się żadnym przeszukiwaniem i kontrolą bagażu. To zdarza się nawet najlepszym.Widok z samolotu na szwajcarskie Alpy.

7 powodów, by jechać na Suwalszczyznę już w tym miesiącu

Zależna w podróży

7 powodów, by jechać na Suwalszczyznę już w tym miesiącu

TROPIMY PRZYGODY

Podróżować tanio czy wygodnie? Oto jest pytanie!

Starzejemy się, a nasze podróżowanie starzeje się z nami. Tak w skrócie można by podsumować to, co przeczytacie poniżej. To wcale nie znaczy, że podróżujemy lepiej lub gorzej. Podróżujemy inaczej niż kiedyś, bo kiedyś liczyło się tanie podróżowanie, dziś „tanie” nie... Artykuł Podróżować tanio czy wygodnie? Oto jest pytanie! pochodzi z serwisu Tropimy Przygody.

Co warto zobaczyć w Kopenhadze? cz. 1

Podróżniczo

Co warto zobaczyć w Kopenhadze? cz. 1

Kopenhaga jest miastem, które można zwiedzić w dwa dni. Bez zagłębiania się w historię, odwiedzania muzeów czy wchodzenia do każdego kościoła. Dobrze skomunikowana, oferuje wiele miejsc godnych uwagi, a ich przekrój jest tak różnorodny, że każdy w stolicy Danii znajdzie coś dla siebie. Zapraszam na wpis o tym, co warto zobaczyć w Kopenhadze. Zobacz praktyczny przewodnik po Kopenhadze W poprzednim wpisie o praktycznych informacjach wspominałam, że do Kopenhagi pojechałam razem z Natalią, autorką bloga www.zapiskizeswiata.blogspot.com. Pierwszego dnia pogoda nas nie rozpieszczała – od rana padał deszcz. Mimo to, zwiedzanie postanowiłyśmy rozpocząć od długiego spaceru z miejsca naszego zakwaterowania do centrum. Pierwsze kroki skierowałyśmy do informacji turystycznej, aby zaplanować zwiedzanie Kopenhagi. Plac Ratuszowy z wieżą zegarową Pierwsze kroki skierowałyśmy na Plac Ratuszowy (duń. Rådhuspladsen). Plac powstał dopiero w XIX wieku, w miejscu dawnej, zachodniej bramy miejskiej, wokół której funkcjonował rynek sienny. Obecnie na placu znajduje się Smocza fontanna, ozdobiona miedzianymi figurami byka i smoka. Najbardziej charakterystycznym miejscem jest Ratusz (duń. Rådhus). Okazały budynek z czerwonej cegły został wzniesiony w latach 1892-1905. Projektant Martin Nyrop,  w centrum fasady, nad głównym wejściem umiejscowił złoconą figurę biskupa Absalona oraz herb miasta, czyli trzy wieże, słońce i księżyc nad symbolicznie zaznaczonymi falami wód Sundu). Ratusz to przede wszystkim 106-metrowa wieża, na której szczyt prowadzi ponad 300 stopni. Na jej szczycie znajduje się najwyżej w Kopenhadze położony taras widokowy. Mimo, że miejsca widokowe są moim obowiązkowym punktem każdego wyjazdu, to nie zdecydowałyśmy się wejść na wieżę, tylko wrócić tu jutro. Wieżę zdobi zegar ratuszowy – precyzyjny mechanizm złożony z 18 tarcz został skonstruowany przez Jensa Olsena i uruchomiony w 1955 roku. Zegar pokazuje kalendarz gregoriański, juliański, daty zaćmień słońca i księżyca oraz położenie gwiazd. Tuż obok Placu Ratuszowego znajduje się pomnik Hansa Christiana Andersa, autorstwa Henry’ego Luckowa Nielsena. Pisarz zwrócony jest twarzą w stronę jego ukochanych Ogrodów Tivoli. Park rozrywki Tivoli Wspomniane Ogrody Tivoli to jedna z największych atrakcji Kopenhagi. Najsłynniejszy lunapark, został założony w 1843 roku przez Georga Carstersena. Park rozrywki rozciąga się na powierzchni 9 ha, które rocznie odwiedza blisko 4 mln gości. W Ogrodach Tivoli dostępne są karuzele, kolejki górskie, akrobaci, muzykanci, tancerze i aktorzy, którzy odgrywają sceny z bajek Andersena. To tutaj znajduje się najbardziej prestiżowa sala koncertowa Danii – Tivolis Koncertsal. Charakterystycznym miejscem w całym Tivoli jest jezioro, które stanowi pozostałość fosy. Obecnie cumuje na nim Fregata Świętego Jerzego, w której wnętrzu znaleźć można restaurację. W kwietniu 2007 roku w Tivoli powstał „Star Flyer”, czyli wysoka na 80 metrów konstrukcja z poruszającym się po niej pojeździe. Jedną z większych atrakcji parku jest pałac mauretański, przed którym znajduje się fontanna bąbelkowa oraz średniowieczny zamek. Najsłynniejszą imprezą odbywającą się w parku jest kiermasz adwentowy, podczas którego cały teren rozświetlają tysiące światełek. Ogrody Tivoli są czynne od niedzieli do czwartku w godzinach 11:00-23:00, a w piątek i sobotę do godziny 24:00. Niestety wstęp do Tivoli nie należy do tanich. Bilet dla osoby powyżej 8 roku życia kosztuje 99 DKK (ok. 50 zł), a w piątek po godzinie 20:00 – 139 DKK. Dzieci do 8 roku życia wchodzą za darmo. Pałac Christiansborg Obowiązkowy punkt każdego, kto wybiera się do Kopenhagi! To olbrzymia, klasycystyczna budowla pochodzi z 1731 roku. Wcześniej w tym miejscu stał zamek biskupów z 1167 roku. Później Christiansborg był siedzibą królów Danii. Obecnie mieści się tu duński parlament i rząd. Wielokrotnie przebudowywany na skutek pożarów, jakie miały tu miejsce w przeszłości. Ostatni pożar był w 1884 roku, po którym zamek został odbudowany w latach 1907-1928 jako tzw. trzeci Christiansborg według projektu architekta Thorvalda Jørgensena. Zespół zamkowy, oprócz samego zamku obejmuje także pomnik konny Fryderyka VII, kościół zamkowy, Muzeum Thorvaldsena oraz Plac do jazdy konnej, otoczony rokokowymi pawilonami mieszczącymi m.in. Muzeum Królewskich Stajen i Powozów oraz Muzeum Teatru. Jednak to co nas urzekło najbardziej, to wieża widokowa, do której można wejść… za darmo! Jednak sam wjazd nie należał do łatwych, prostych i przyjemnych. Najpierw kontrola bezpieczeństwa, jak na lotnisku (dosłownie!). Później przejażdżka jedną windą, przesiadka na drugą i kilkanaście schodów do pokonania. Na samej górze wiało tak mocno, że marzyłyśmy tylko o tym, żeby szybko sfotografować Kopenhagę i zejść już na dół. Muzeum Carlsberga Ostatnim punktem pierwszego dnia zwiedzania Kopenhagi było Muzeum Piwa Carlsberg. Droga do niego była długa i wiodła przez dzielnicę małych domków z mnóstwem rowerów i pięknie kwitnących drzew oraz kwiatów. Wejście do muzeum znajduje się obok słynnej Bramy Słoni. Rzeźby zostały wykute z bornholmskiego granitu i dały nazwę jednemu z najbardziej znanych wyrobów koncernu – Elephant Beer. Na bramie można dostrzec napis „Pracujemy dla ojczyzny”. Aby dostać się do muzeum należy nie przechodzić przez bramę, tylko przed nią skręcić w lewo, a następnie kierować się za napisem Visit Carlsberg. Założycielem browaru był Jacobs Christian Jacobsen, który po wizycie w Bawarii w poszukiwaniu nowej wiedzy o warzeniu piwa założył w 1847 roku własny browar. Nazwa Carlsber pochodzi od imienia „Carl”, 5-letniego wówczas syna Jacobsena oraz „Berg”, czyli (z duńskiego) wzgórze, na którym stanął browar. Zwiedzanie muzeum trwa około godziny. Można w nim prześledzić proces warzenia piwa, zapoznać się z historią browaru, działalnością fundacji wspierającą duńską kulturę, sztukę i naukę, zobaczyć kilka tysięcy piw z całego świata i skosztować dwóch miejscowych piw, które są wliczone w cenę biletu. Wycieczka po centrum obejmuje także stajnie, gdzie można podejść do wielkich jutlandzkich koni pociągowych, które wykorzystywane były do dostarczania piwa wozami. Muzeum jest czynne codziennie w godzinach 10:00-17:00. Bilet dla osoby dorosłej (powyżej 18 roku życia) kosztuj 85 DKK, bilet dla osób w wieku 6-17 lat  kosztuje 60 DKK, a dzieci do 6 roku życia i posiadacze Copenhagen Card wchodzą za darmo.

Ubezpieczenie w podróży – czy warto?

Republika Podróży

Ubezpieczenie w podróży – czy warto?

Darmowe atrakcje w Sztokholmie

wszedobylscy

Darmowe atrakcje w Sztokholmie

Po naszej wycieczce do Sztokholmu zebraliśmy kilka informacji, jak niskobudżetowo zwiedzić to szwedzkie miasteczko. Mamy dla Was kilka propozycji, co można zrobić w stolicy Szwecji za darmo. Darmowe muzea w Sztokholmie W Sztokholmie znajduje się ponad 100 muzeów, do większości z nich wstęp jest płatny, ale w niektóre dni można odwiedzić je za darmo. Do wyboru mamy m.in.: Tekniska museet (Muzeum Nauki) – darmowy wstęp w każdą środę w godzinach 17 – 20 Nordiska Museet (Muzeum historii kultury) – darmowy wstęp w każdą środę w godzinach 17 – 20 Nobel Museum – darmowy wstęp w każdy wtorek w godzinach 17 – 20 Moderna Museet (Muzeum sztuki współczesnej) – darmowy wstęp w każdy piątek w godzinach 18 – 20 Livrustkammaren (Zbrojownia) – darmowy wstęp w każdy czwartek w godzinach 17 – 20 Ekonomiska museum (Muzeum ekonomi) – darmowy wstęp w poniedziałki Historiska Museet (Muzeum historii) – darmowy wstęp w każdą środę w godzinach 16 – 20, poza sezonem w piątki ArkDes (Muzeum architektury) – darmowy wstęp w każdy piątek w godzinach 16 – 18 Sjöhistoriska museet (Muzeum morskie) – darmowy wstęp Riksidrottsmuseet (Muzeum sportu) – darmowy wstęp Z wielu muzeów w mieście bezpłatnie mogą korzystać dzieci i młodzież poniżej 19-20 roku życia. Kultura dla wszystkich W sezonie warto wybrać się do Kulturhuset City Theatre, miejsca gdzie odbywają się kulturalne wydarzenia: przedstawienia teatralne, wystawy, projekcje filmów, pokazy tańca, panele dyskusyjne itd. Odwiedź parlament Na bezpłatną wycieczkę z przewodnikiem możemy wybrać do Riksdag, szwedzkiego parlamentu. W sezonie letnim (od czerwca do sierpnia) anglojęzyczne wycieczki odbywają się od poniedziałku do piątki w godzinach: 12, 13, 14 oraz 15:00. Poza sezonem na zwiedzanie parlamentu możemy wybrać się w soboty oraz niedziele o godzinie 13:30. Wycieczka trwa godzinę. Gamla Stan Najpiękniejszą część miasta, czyli Gamla Stan, możemy do woli zwiedzać o każdej porze dnia i nocy. Wybierz się na darmową wycieczkę z anglojęzycznym przewodnikiem po Starym Mieście, który w dwie niecałe dwie godziny pokaże nam najpiękniejsze zakątki w Sztokholmie. Zmiana warty Niewątpliwą atrakcją jest możliwość obejrzenia zmiany warty pod Zamkiem Królewskim – od poniedziałku do soboty odbywa się ona o godzinie 12:15, w niedzielę można zobaczyć ją o 13:15. Całość trwa ponad 40 minut – parada rusza spod zbrojowni, by ulicami miasta dotrzeć pod Zamek. Panorama miasta Panoramę Sztokholmu z jego charakterystycznymi budynkami najlepiej oglądać od strony dzielnicy Södermalm – wystarczy wspiąć się na wzgórze po schodach za Katarinahissen (nieczynna już winda). Zrelaksuj się w Sztokholmie Odkryj piękne zielone tereny w mieście, idealne na piknik – wybierz się na Djurgården lub położone nieco poza centrum Hellasgården. Chcesz popływać w Sztokholmie? Wybierz się na plaże Smedsuddsbadet lub Långholmens bad. fot. www.stockholm.se, Panoramio Przeczytaj równieżRowerowy Potop w SzwecjiKarlskrona w jeden dzieńRejs promem do SzwecjiAspö, szwedzka wyspa archipelagu Karlskrony Post Darmowe atrakcje w Sztokholmie pojawił się poraz pierwszy w Wszędobylscy.

Dobas

Alternatywne zasilanie

Potrzebujesz długiego czasu pracy aparatu ? Zimą, podczas wykonywania timelapse’ów czy nocnych zdjęć. Jak zasilić aparat – aby mógł non-stop pracować przez kilkadziesiąt godzin ?   Współczesne aparaty fotograficzne nie mają możliwości funkcjonowania bez energii elektrycznej.  W wielu sytuacjach zwłaszcza podczas dalekich podróży lub w zimnych rejonach może stanowić to nie lada problem. Napewno wszyscy którzy zajmują się time lapsami wielokrotnie odczuli problem polegający na małej pojemności baterii. Trudno jest na oryginalnej baterii do aparatu wykonać zdjęcia poklatkowe tak aparat nieustannie fotografował przez kilkadziesiąt godzin. Z podobnym problemem borykałem się stosunkowo niedawno gdy projektowałem fotopułapki mające służyć do fotografowania dzikich zwierząt. Zależało mi na tym aby taka fotopułapka była autonomiczna przez co najmniej dwie doby.  W związku z tym zacząłem szukać możliwości zewnętrznego zasilania. Jeszcze niedawno skorzystałbym z żelowych akumulatorów jednak dziś jako użytkownik wielowirnikowców nie wyobrażam sobie innego rozwiązania niż akumulatory litowo polimerowe powszechnie znane jako lipo. Są to baterie stosowane w modelarstwie przede wszystkim z tego powodu że oferują bardzo dobry stosunek pojemności do rozmiarów i wagi samego ogniwa. Niestety ich niezaprzeczalną wadą jest łatwa możliwość uszkodzenia pakietu co na ogół kończy się samozapłonem.  podobnie może zakończyć się nie prawidłowe ładowanie albo zwarcie plusa z minusem. Musimy o tym pamiętać i sposób prawidłowy obchodzić się z takimi bateriami. Na pewno każdy z nas pamięta problem z jakim borykał się boeing dotyczący samozapłonu akumulatorów. To również były akumulatory litowo polimerowe. Pomimo tej drobnej niedogodności czy pewnych ograniczeń w przewozie baterii lipo w samolotach jest to chyba obecnie najrozsądniejsze rozwiązanie. Wybierając się w daleką podróż musimy zapoznać się z przepisami linii lotniczych który na ogół dopuszczają transport takich akumulatorów w bagażu podręcznym. Pierwsze co musimy sprawdzić to napięcie jakim zasilany jest nasz aparat. Na baterii do olympusa OM0-D widnieje informacja o napięciu 7.6V. Jeśli jednak zmierzymy za pomocą miernika napięcie w pełni naładowanej baterii wyniesie ono około 9V. To bardzo ważna informacja dzięki której będziemy mieć większe szanse że nie   zniszczymy naszego  aparatu. Przy takim napięciu zdecydowałem się na wykorzystanie pakietu litowo polimerowego pod nazwą 2s. Skrót 2s oznacza że w samym pakiecie znajdują się 2 ogniwa (potocznie cele z angielskiego „cells”) połączone szeregowo. Każda z cel w pełni naładowana daje napięcie 4.2V A więc 2 ogniwa połączone szeregowo dają nam 8.4V W opisie samych ogniw możemy znaleźć oznaczenia z literką s lub literką P. S to skrót od SERIAL – szeregowo P to skrót od PARALLEL – równolegle Można więc łączyć kilka ogniw szeregowo, np 2S, 3S, lub równolegle 2P lub 4P albo tak i tak 2S3P Zatem wygląda, że 2S i 8,4 V to napięcie bezpieczne dla naszego aparatu. Jeśli oryginalna bateria to napięcie pomiędzy 6 z hakiem (rozładowana ) a 9V – akumulator lipo o napięciu 8.4 powinien należycie działać. Pakiet na który się zdecydowałem to TURNIGY 2S 5000 mAh w wersji HARD czyli twardym opakowaniu. Wymiary takiego pakietu to 13cm x 4cm x 2cm a waga to zaledwie 276g. Tu dokłądny opis w jednym z popularniejszych sklepów dla modelarzy ( możliwa wysyłka do Polski )  http://www.hobbyking.com/hobbyking/store/__21001__Turnigy_5000mAh_2S1P_20C_Hardcase_Pack_ROAR_APPROVED_.html Kolejna rzecz to dobór odpowiedniej pojemności. Pojemność podaje się w Ah (amperogodzinach) lub jak kto woli mAh (miliamperogodzinach). Im większa pojemność tym dłuższy czas pracy na baterii. Oczywiście im większa pojemność tym większy rozmiar i waga baterii.  w swoim rozwiązaniu zdecydowałem się na pakiety 5000mAh lub jeżeli będę planował długą pracę to wykorzystam dwa takie pakiety połączone równolegle co da mi pojemność 10000 mAh.  oczywiście w akumulatorach zasilających nasz aparat w miarę upływu czasu będzie spadało napięcie. Musimy pamiętać aby nie rozładować baterii lipo poniżej 3V na ogniwo. Jest to skrajna wartość nie wolno przekraczać ponieważ bezpowrotnie możemy stracić naszą baterię. Jeśli więc nasz aparat ma długo pracować warto stosować pakiety o dużej pojemności Ponadto będziemy potrzebować trochę kabla oraz wtyczki, i gniazda, które będziemy mogli wykorzystać. Jak zasilać aparat ? No właśnie nasz nowy pakiet lipo jest oczywiście zbyt duży aby włożyć go do aparatu. Najlepszym sposobem jest rozebranie starego akumulatora fotograficznego wyrzucenie z niego zawartości i dolutowanie odpowiednich przewodów pozwalających na podłączenie „lipola”. Należy zwrócić szczególną uwagę na polaryzację ponieważ jeśli podepniemy kable odwrotnie najprawdopodobniej zniszczymy aparat. Ostatnia rzecz którą musimy zrobić to zakończyć przewody wychodzące z naszego nowego adaptera odpowiednią wtyczką tak aby pasowały do baterii lipo.  W moim przypadku były to wtyczki HXT gold 4 milimetry. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem będą wtyczki XT60 ponieważ są one tak skonstruowane że uniemożliwiają spięcie ze sobą dwóch baterii. Nieuważne stosowanie HXT może skutkować jakąś niespodzianką niezbyt przyjemną  dla sprzętu. Mimo, wszystko jako, że fabrycznie pakiet wyposażony jest w złącze HXT zdecydowałem się na zastosowanie takich wtyczek również w moim adapterze. Zarówno podczas lutowania jak i podłączania czegokolwiek musimy zwracać szczególną uwagę czy robimy to prawidłowo, czy przypadkiem nie doprowadzimy do zwarcia albo nieprawidłowego podłączenia. Myślę, ze film, który pokazałem wyżej powinien uświadomić wszystkim dlaczego to takie ważne. Ja przygotowałem sobie kilka takich adapterów część z nich z myślą o fotopułapkach  część z myślą o długich ekspozycjach i time lapse. Kilka z długim przewodem z myślą o fotografowaniu ekstremalnie zimnych warunkach. Pakiet lipo planuję trzymać pod ubraniem w cieple przewód wyprowadzić do aparatu i w ten sposób go zasilać. Podczas testów na dwóch pakietach byłem w stanie przez ponad 30 godzin wykonywać zdjęcia co kilka sekund. Myślę więc, że jest to coś czego potrzebuje każdy zajmujący się timelapsami. Oczywiście do takich pakietów niezbędna będzie odpowiednia ładowarka. Warto zaopatrzyć się ładowarka mikroprocesorową gdzie dokładnie możemy panować nad prądem ładowania. Pamiętajcie że stosowanie baterii lipo niesie ze sobą jakieś ryzyko i warto jest na ten temat poczytać. Kolosalne znaczenie ma sposób w jaki przechowujemy baterie jak się z nimi obchodzimy jak je ładujemy. O pożar nietrudno więc warto poświęcić chwilę aby zminimalizować ryzyko. The post Alternatywne zasilanie appeared first on Marcin Dobas.

Alternative Porto guide

Kami and the rest of the world

Alternative Porto guide

Czy warto wyjechać na kurs językowy za granicę? Relacja z pobytu na Malcie

Podróżniczo

Czy warto wyjechać na kurs językowy za granicę? Relacja z pobytu na Malcie

Malta zawsze kojarzyła mi się ze słoneczną wyspą, bogatą historią oraz mnóstwem atrakcyjnych turystycznie miejsc wartych zobaczenia. Z jednej strony bliskość Afryki i Sycylii, z drugiej wieloletnia przynależność do Wielkiej Brytanii sprawia, że wyspa jest wielokulturowa, a jej mieszkańcy niezwykle przyjaźni i gościnni. Warto ją odwiedzić! Zobacz praktyczne wskazówki przed wyjazdem na Maltę >> To był mój trzeci wyjazd na Maltę. Tym razem postanowiłam połączyć przyjemne z pożytecznym i przekonać się, czy warto szlifować język angielski na kursie językowym za granicą. Jednocześnie chciałam sprawdzić, czy punkty, wymienione we wpisie o tym dlaczego warto wyjechać na kurs językowy za granicę, sprawdzą się w moim przypadku. Na Maltę poleciałam 10 maja. Wylot z Wrocławia był o godzinie 20:55, przylot na Maltę o 23:45. Miałam zapewniony szkolny transfer. Na lotnisku czekał na mnie przemiły pan, który wręczył kopertę z wszystkimi praktycznymi informacjami – informacjami o szkole, pierwszym dniu, mapą oraz kluczami do mojego szkolnego apartamentu. Maltalingua – informacje o szkole językowej Decyzja przy wyborze szkoły językowej padła na Maltalingua English Language School (www.maltalingua.pl). Szkoła oferuje programy dla dzieci, młodzieży, dorosłych oraz program rodzinny. Szkoła dla dorosłych znajduje się w nadmorskiej, typowo turystycznej miejscowości St. Jualians, 50 metrów od morza i około 200 metrów od apartamentu, w którym mieszkałam. Szkoła posiada kilka klas lekcyjnych, bibliotekę, z której można wypożyczać książki lub płyty DVD, salę komputerową oraz ogród i basen na dachu, z którego rozpościera się fantastyczny widok! Pierwszy dzień w szkole językowej… Pomimo małej ilości snu i wczesnej pobudki, do szkoły trafiłam bez problemu. Pierwszy dzień był dniem organizacyjnym, dlatego już o 8:30 rozpoczął się test, na podstawie którego kursanci zostali przydzielenie do odpowiedniej grupy. Test stwierdzający poziom znajomości języka zawierał 50 pytań i zadanie opisowe, polegające na odpowiedzi na wiadomość mailową. W trakcie testu kadra szkolna wywoływała pojedynczo z sali osoby, aby móc zamienić kilka zdań po angielsku i ocenić znajomość języka mówionego. Pytania dotyczyły tego, dlaczego chciałbyś uczyć się języka angielskiego, dlaczego wybrałeś Maltę, czy to Twój pierwszy pobyt na Malcie, co jest dla Ciebie najważniejsze w nauce języka itp. Nie warto się stresować, ponieważ kadra jest przemiła, a atmosfera szkole sympatyczna i bardzo rodzinna. Po teście nastąpiła prezentacja szkoły. Kursanci mieli okazję dowiedzieć się, co znajduje się w najbliższej okolicy, posłuchać informacji o samej Malcie, bezpieczeństwie w szkole i poza nią, godzinach zajęć i wycieczkach pozaszkolnych. O 10:30 nastąpiła półgodzinna przerwa, podczas której można było nawiązać pierwsze międzynarodowe znajomości oraz dowiedzieć się, do jakiej grupy językowej każdy kursant został zakwalifikowany. Nie wspomniałam o tym wcześniej, ale mój kurs to General English, co oznacza, że miałam 20 lekcji tygodniowo, po 45 minut każda. Zakwalifikowano mnie do grupy B2 Upper Intermediate. Zajęcia – nauka w międzynarodowym towarzystwie Pierwsze zajęcia odbyły się jeszcze w poniedziałek, o godzinie 11:00 i trwały półtorej godziny. Po zajęciach, przy basenie na dachu odbyło się welcome party dla wszystkich kursantów. Można było posmakować tradycyjnych pastizzi, czyli przysmaku z ciasta francuskiego z nadzieniem serowym lub musem groszkowym oraz Kinnie, czyli gazowanego, maltańskiego napoju o charakterystycznym słodko-gorzkim smaku oraz poznać nowe osoby lub nawiązać lepsze znajomości z osobami z grupy. Każdego kolejnego dnia zajęcia w klasach odbywały się w dwóch turach: 9:00-10:30 z jednym lektorem, 11:00-12:30 z drugim lektorem. Moja grupa liczyła 12 osób, czyli dokładnie tyle, ile maksymalnie może zawierać. Trzy osoby z Hiszpanii, pięć z Niemiec, jedna z Francji, jedna z Austrii oraz dwie z Polski – tak wyglądał skład. Gdy dowiedziałam się, że w mojej grupie jest dziewczyna z Polski pojawiła się pewna obawa o to, że będziemy rozmawiać po polsku. Jednak wspólnie z Anitą ustaliśmy, że komunikujemy się wyłącznie po angielsku, aby nie tracić tego, po co tu przyjechałyśmy. Wycieczki i czas wolny zorganizowany przez szkołę Dla osób, które uczęszczały na kurs standardowy zajęcia lekcyjne kończyły się o godzinie 12:30. Dalsza część dnia zależała od indywidualnych preferencji każdego kursanta. Jednak szkoła wyszła z inicjatywą międzynarodowej integracji i codziennie organizowała zajęcia lub wycieczki pozalekcyjne. Część z nich odbywała się bezpłatnie, za inne trzeba było dopłacić. I tak podczas mojego tygodniowego pobytu w szkole, miałam do wyboru zajęcia z wymowy (bezpłatne), wieczorne wyjście na kolację i spróbowanie typowo maltańskich dań (20 euro), wyjazd do Blue Grotto (13 euro), zwiedzanie Three Cities, wycieczka na Comino czy imprezę pożegnalną, która zaplanowana była na piątek. Zajęcia pozalekcyjne zmieniają się co tydzień, dlatego jeśli myślisz o wyjeździe na taki kurs, może się okazać, że trafisz na zupełnie inny rozkład dodatkowych atrakcji. Zdecydowałam się na udział w zajęciach z wymowy oraz na wyjazd do Blue Grotto. Zajęcia były o tyle ciekawe, że każdy miał okazję wymówić poszczególne dźwięki występujące w języku angielskim oraz znaleźć słowa, w których konkretny dźwięk występuje. Natomiast wycieczka do Blue Grotto nie była dobrym pomysłem… Blue Grotto było miejscem, którego nie miałam okazji zobaczyć podczas moich wcześniejszych pobytów na Malcie. Z tego powodu doszłam do wniosku, że warto skorzystać z okazji, a przy tym zintegrować się z innymi osobami ze szkoły. Wyjazd odbył się w czwartek, zbiórka była o 15:15 na przystanku autobusowym. Sprawdzenie listy obecności i jedziemy! Po około 30 minutach dojechaliśmy na miejsce. Zero informacji o tym gdzie idziemy, co robimy i jaki jest plan na najbliższe trzy godziny, które mamy tu spędzić. Całą grupą przemieściliśmy się do miejsca, skąd odpływały łódki. Co chwilę ośmioosobowe grupy odbijały od brzegu, aby zobaczyć co kryje w sobie słynne Blue Grotto. Prawda jest taka, że nie kryło nic szczególnego… Owszem same skały i jaskinia robi wrażenie, ale nie widzę nic ciekawego w tym, że w jaskini jest przeźroczysta woda Taka woda jest przecież na całej Malcie! Cały rejs trwał 15 minut. Po powrocie na brzeg dowiedzieliśmy się, że spotykamy się o 18:00 w miejscu, w którym wysiedliśmy. I tyle. Wycieczka ograniczyła się do godzinnej jazdy autobusem i 15-minutowego rejsu. To czego najbardziej mi zabrakło to kogoś, kto opowie co nieco o tym miejscu, historii i ciekawostkach. Jednak czas wolny na kursie językowy to nie tylko inicjatywa szkoły, ale także własna. Poznanie Anity i Alex (z Austrii) dało mi możliwość wypadu do Valletty. Wspólne zakupy, zwiedzanie i kolacja przy porcie w Valletcie to było bardzo pozytywnie spędzone popołudnie! A oto kilka zdjęć ze stolicy Malty: Po pełnym tygodniu nauki, nadszedł piątek. Ostatni dzień na kursie jest także kluczowy z punktem widzenia nauki. Odbywa się wówczas test sprawdzający wiedzę zdobytą na całym kursie językowym. Test przeprowadzono w czasie pierwszej części zajęć, druga była poświęcona rozmowom na luźne tematy. O 12:30 odbyło się rozdanie certyfikatów (wynik testu nie miał wpływu na otrzymany certyfikat). Wieczorem szkoła zorganizowała pożegnalną imprezę dla wszystkich kursantów. I tak zakończył się mój tygodniowy pobyt w szkole językowej na Malcie. Czy warto wyjechać na kurs językowy? Nie ma złotej recepty na naukę języka angielskiego. Wszyscy wiedzą, że znajomość języka jest niezbędna do komunikacji w międzynarodowym towarzystwie, ale każdy z nas uczy się inaczej. Dla mnie pobyt w szkole językowej był doskonałym miejscem do przełamania bariery w mówieniu. Mimo, że na co dzień nie korzystam z języka mówionego (częściej czytanego) to umiejętność porozumienia się jest bardzo ważna. Udział w kursie językowym za granicą to także dobre miejsce na nawiązanie nowych znajomości. Udało mi się nawiązać kilka znajomości, które będę kontynuować w przyszłości – najprawdopodobniej w języku pisanym na Facebooku, a jeśli dobrze pójdzie to także w języku mówionym podczas spotkań w rzeczywistości. Wyjazd na Maltę dał mi możliwość dowiedzenia się wielu interesujących faktów z życia mieszkańców. Wszystko dlatego, że moimi nauczycielami w szkole byli rodowici Maltańczycy (z dobrym, brytyjskim akcentem). Poruszane na zajęciach tematy dotyczyły nie tylko sfery kulturowej, ale także politycznej czy gospodarczej. Dzięki temu zdobyta wiedza pochodziła z „pierwszej ręki” i była bardziej wartościowa niż ta, o której można przeczytać w przewodnikach. Kurs językowy uczy także samodzielności. Jeśli wyjeżdżasz samotnie do obcego kraju, wśród nieznanych Ci osób, musisz nie tylko przełamać barierę mówienia, ale także nauczyć się odpowiedzialności za samego siebie.

Londyńskie parki, które warto odwiedzić tej wiosny

isawpictures

Londyńskie parki, które warto odwiedzić tej wiosny

POSZLI-POJECHALI

Smartfon w podróży. Subiektywny przegląd aplikacji przydatnych w drodze. Część 3.1 – po Polsce – Śląskie

  Szał na tanie loty zagraniczne sprawia, iż coraz częściej wybieramy się w Europejskie i dalsze wojaże. No i dobrze, natomiast w zachwycie dostępnością śródziemnomorskich plaż, czy wietrznych fjordów, warto pamiętać, że w Polsce naprawdę jest gdzie pojechać i co zobaczyć. Fajnie Czytaj dalej » Artykuł Smartfon w podróży. Subiektywny przegląd aplikacji przydatnych w drodze. Część 3.1 – po Polsce – Śląskie pochodzi z serwisu Poszli-Pojechali.

WEEKENDOWI PODRÓŻNICY

Czy podróżowanie w ciąży jest bezpieczne? Tak, ale…

Ciąża i podróżowanie się wykluczają? Niekoniecznie. Tym wpisem chcę podzielić się swoimi wrażeniami z podróży w tym wyjątkowym czasie i pokazać, że przy braku przeciwwskazań zdrowotnych i odpowiednim przygotowaniu można bezpiecznie i wygodnie podróżować. Jeżeli Twoja ciąża przebiega prawidłowo, a lekarz prowadzący nie ma żadnych wątpliwości, nie ma potrzeby rezygnować nawet z nieco dłuższego wyjazdu. Oczywiście wszystko w ramach rozsądku i słuchania własnego ciała. Ogólnie przyjęte jest, że najlepszy okres na podróżowanie to drugi trymestr, ale ja podróżowałam w ciągu całej ciąży. Muszę jednak przyznać, że przez pierwsze trzy miesiące miałam mniej siły i często musiałam fundować sobie popołudniową mini drzemkę na regeneracji sił. Końcówka też była bardziej męcząca ze względu na lipcowe upały, ale nie potrafiłam usiedzieć w domu i musieliśmy wyrwać się chociaż na jakiś weekendowy wypad. Przed każdą dłuższą podróżą konsultowałam się z lekarzem. W czasie ciąży wybieraliśmy destynacje w obrębie Europy – po pierwsze ze względu na stosunkowo krótkie loty oraz na mniejsze ryzyko chorób żołądkowych (zmiana flory bakteryjnej i dobre warunki sanitarne). W ciąży łatwo o zakrzepy, dlatego należy unikać dłuższego siedzenia w jednej pozycji. Ja często rozciągałam się, warto też chociaż odrobinę się poruszać, np. spacerując po samolocie. Zawsze też miałam przy sobie tabletki rozkurczowe (no-spa). Ważne, aby podczas podróży pić dużo wody i unikać kofeiny. Wiem, że na dłuższe przeloty lekarze mogą nawet przepisać leki rozrzedzające krew. O czym należy jeszcze pamiętać? Gdy wyjeżdżasz do krajów UE, zaopatrz się w EKUZ – w razie nagłej potrzeby będziesz mogła skorzystać z opieki medycznej. Ja zabierałam także kartę ciąży i ostatnie wyniki badań. Nigdy nie były mi na szczęście potrzebne. Na wszelki wypadek miałam także wyszukany telefon do placówki medycznej w danym mieście/kraju. Pamiętaj także, by chronić się przed słońcem i podczas upałów jednak dużo pić. W ciąży spokojnie możesz pływać i nawet chodzić po górach (ja w 4 miesiącu zdobywałam mniejsze szczyty w Szkocji). Jeżdżąc samochodem pamiętaj o zapinaniu pasów (ew. zaopatrz się w adaptery) i robieniu postojów co jakiś czas. Helcia w moim brzuchu odwiedziła zimowy Berlin, Mediolan, Izrael, Szkocję i Islandię. Bardzo fajnie wspominam ten czas. Oczekiwanie na małą bardzo szybko dzięki temu zleciało. Jeżeli macie dodatkowe pytania – piszcie, chętnie rozwieję Wasze wątpliwości

RUSZ W PODRÓŻ

5 miejsc w Nowym Jorku, które powinieneś zobaczyć

Statua Lenina… w dzielnicy gejów w Nowym Jorku? Fragment muru berlińskiego na Manhattanie? Czemu nie. Nowy Jork, 8.5 milionowe miasto, kryje niejedną atrakcję. Stefania przygotowała dla Was gościnnie listę pięciu ciekawych atrakcji, których nie znajdziecie w przewodnikach, a które warto zobaczyć. 1. Loża Masonów Stacja metra 23rd St Masoneria, grupa owiana nutką tajemnicy, jest związana […] Zobacz również: Miłość w Nowym Jorku Drogi Tani Nowy Jork Nowy Jork: Spotkania

Weekend w Sztokholmie. Ile to kosztuje?

wszedobylscy

Weekend w Sztokholmie. Ile to kosztuje?

Skandynawia, choć niezwykle piękna, należy do jednego z najdroższych regionów w Europie. Po weekendzie spędzonym w Sztokholmie podsumowujemy koszty i sprawdzamy, ile tak naprawdę kosztuje taki wypad do Szwecji. Przeloty Korzystając z dogodnego rozkładu lotów Wizz Air do Szwecji zaplanowaliśmy typowo weekendową podróż – z Gdańska do Skavsty wylatujemy w sobotę o 6 rano, wracamy w niedzielę o 21:40. Przelot z Gdańska do Sztokholmu Skavsty kosztuje 78 PLN w dwie strony – akurat udało się, że członkostwo w Wizz Air Discount Club nie było nam potrzebne, cena była dostępna dla wszystkich. Na tak krótką podróż zdecydowaliśmy się zabrać jedynie mały, a co za tym idzie bezpłatny bagaż podręczny. Lot Gdańska do Szwecji: 78 PLN od osoby Na lotnisku Skavsta dostępne są bezpłatne mapy Sztokholmu oraz przewodniki po mieście – idealna lektura na drogę do centrum miasta. Transfer Lotnisko Skavsta oddalone jest od centrum Sztokholmu o ok. 100 km. Z lotniska do Sztokholmu można dostać się na dwa sposoby: autobusem miejskim docieramy do stacji Nykoping, skąd dalej pociągiem jedziemy do Sztokholmu lub bezpośrednio dojedziemy do Sztokholmu autobusem Flygbussarna. Czas podróży oraz ceny są zbliżone, więc wybieramy opcję z bezpośrednim autobusem. Rozkład jazdy autobusów Flygbussarna jest dostosowany do przylotów oraz odlotów, czas podróż między lotniskiem a Sztokholmem wynosi 80 minut. Za przejazd w dwie strony płacimy 278 SEK (132 PLN – na tyle wycenił bilety nasz bank ) od osoby – niestety w Skandynawii bardzo często transfer z lotniska jest droższy niż sam bilet na samolot. Transfer z lotniska: 278 SEK (132 PLN) od osoby Nocleg W Sztokholmie spędzamy tylko jedną noc. Korzystając z kodu rabatowego, który otrzymujemy przy rejestracji (po poleceniu od znajomego) oraz ówczesnej promocji nocleg zarezerwowaliśmy w serwisie TravelPony – doba w 4* hotelu ze śniadaniem w dzielnicy Sodermalm kosztowała nas ok. 170 PLN. Hotel w Sztokholmie: 170 PLN za dobę Noclegi w Szwecji są drogie, nawet w hostelach. Żeby obniżyć koszt naszego wyjazdu można skorzystać z Couchsurfingu lub poszukać dobrej oferty na Airbnb (gdzie przy pierwszej rezerwacji też możemy otrzymać kod rabatowy). Transport po mieście Sztokholm jest tak pięknym i przyjaznym miastem, że najlepiej zwiedzać je na piechotę. Jeśli jednak planujemy dużo poruszać się po mieście, korzystać ze statków lub zobaczyć wspaniałe stacje metra, to musimy zaopatrzyć się w bilety. Dla turystów najlepsze są dwie opcje: bilet czasowy strefowy lub tzw. travelka (karta na 24 lub 72 godziny). Sztokholm podzielony jest na trzy strefy: A, B oraz C. Ceny biletów jednorazowych strefowych: 1 strefa: 36 SEK 2 strefy: 54 SEK 3 strefy: 72 SEK Bilet na jedną lub dwie strefy ważny jest 75 minut od skasowania, bilet na trzy strefy ważny jest dwie godziny od momentu skasowania. Możemy wykupić również travelcard na dłuższy czas: 24-godzinna karta: 115 SEK 72-godzinna karta: 230 SEK Karta jest ważna od momentu skasowania. My zdecydowaliśmy się na zakup jednostrefowego biletu, który umożliwił nam przepłynięcie statkiem z Djurgården na Gamla Stan i dalej podróż metrem (zwiedzaliśmy stacje na niebieskiej linii metra). Gdzie zjeść w Sztokholmie Jeśli planujemy stołować się na mieście, to warto rozglądać się za lunch menu - w określonych godzinach (najczęściej 12-16) obiad zjemy za mniej niż 100 SEK. Najtańsze posiłki znajdziemy w coraz bardziej popularnych w Szwecji food truckach, budkach z jedzeniem (tajskie, greckie, hot dogi, burgery itd.) oraz fast foodach typu McDonald’s. My szukaliśmy czegoś bardziej szwedzkiego i zdecydowaliśmy na wizytę w Nystekt Stromming przy stacji metra Slussen – za solidną porcję smażonych śledzi, puree z ziemniaków oraz surówek zapłaciliśmy 75 SEK od osoby. Dużą popularnością cieszą się również tutejsze burgery rybne. W supermarketach (ICA, coop) możemy skomponować dania na zimno – do wyboru mamy makaron, ryż, warzywa, sałaty, mięso oraz ryby, płacimy 11,90 SEK za 100 gramów. Bardzo szwedzkim zwyczajem (nazywanym tutaj fika) jest przynajmniej raz dziennie napić się kawy i zjeść ciastko – Szwedzi słyną z pysznych słodkich wypieków. Można je kupić w piekarniach, ciastkarniach, jak również i marketach (np. w promocji trzy ciastka za 20 SEK). Przykładowe ceny: Kawa: 20-35 SEK Lody (gałka): 25 SEK Lody włoskie 25-30 SEK Hot dog: 30 SEK Hamburger/Cheeseburger w McDonald’s: 10 SEK Butelka wody: 0,5 l za 10 SEK, 1,5 l za 15 SEK (w promocji) Posiłki w budkach: 40 – 75 SEK Piwo w barze: 30 – 73 SEK (w zależności od mocy oraz wielkości) W Szwecji niemal wszędzie zapłacimy kartą płatniczą – nawet za toaletę (10 SEK). Atrakcje Choć w planie mieliśmy wizytę w dwóch muzeach, to piękna pogoda oraz inne imprezy na mieście sprawiły, że zrezygnowaliśmy z naszego pierwotnego pomysłu i spędzaliśmy czas jak na Szwedów przystało, czyli głównie na świeżym powietrzu. W samym Sztokholmie znajduje się kilkadziesiąt muzeów, wstęp do znacznej większości jest płatny (średnio 100 – 130 SEK). Jeśli planujecie intensywne zwiedzanie muzeów, to warto zastanowić się nad zakupem Stockholm Card, dzięki której bezpłatnie odwiedzimy ponad 75 muzeów, dodatkowo możemy też korzystać do woli z transportu miejskiego. 48-godzinna Stockholm Card kosztuje 765 SEK od osoby, 72-godzinna karta kosztuje 895 SEK. Podsumowanie Nie korzystając z muzeów ani restauracji (wybraliśmy uliczne bary), poruszając się głównie na piechotę przez dwa dni wydaliśmy dla dwóch osób w sumie 250 PLN. Doliczając koszty biletów lotniczych, transferu z/na lotnisko oraz noclegu wyszło nam 420 PLN od osoby za dwudniowy wypad do Sztokholmu. Przeczytaj równieżRowerowy Potop w SzwecjiSzwecja w 1 dzień. Nyköping oraz OxelösundKarlskrona w jeden dzieńRejs promem do Szwecji Post Weekend w Sztokholmie. Ile to kosztuje? pojawił się poraz pierwszy w Wszędobylscy.

Biegun Wschodni

Co zabrać na kilkudniową wędrówkę po górach

Docierają do nas ostatnio prośby o więcej artykułów poradnikowych, dla osób, które dopiero chciałyby zacząć swoją przygodę z dłuższymi wędrówkami górskimi. Poniżej znajdziesz listę rzeczy, które my bierzemy ze sobą… Artykuł Co zabrać na kilkudniową wędrówkę po górach pochodzi z serwisu Biegun Wschodni | Blog podróżniczo - turystyczny ze startem w Rzeszowie.

Odprawa internetowa - Wizz Air

Podróże MM

Odprawa internetowa - Wizz Air

Odprawa internetowa. Ktoś, kto nigdy nie latał poczuje się niczym człowiek, któremu obce gotowanie, a musi upiec ciasto. Jak się zmobilizować do próby odprawy internetowej? Można puścić z głośników piosenkę, tak jak ma to miejsce przed walką bokserską. Inni wydadzą dziki krzyk niczym wojownik przed bitwą. Niekiedy pomaga powtarzanie sobie w koło "dam radę" lub nieco bardziej awangardowo "kim jesteś - jesteś zwycięzcą". Wy jednak postanowiliście poprosić o radę wujka google i trafiliście tu. Po swojej pierwszej odprawie poczujecie się niczym człowiek, któremu nieobce gotowanie, a murzynka można najprościej upiec w mikrofali.Odprawić można się nie wcześniej niż na miesiąc przed danym lotem. W tym celu wchodzimy na stronę www.wizzair.com i logujemy się wpisując swój adres e-mail oraz hasło ustawione podczas zakładania konta. Następnie w miejscu logowania pojawi się panel. Należy kliknąć "odprawa". Witryna poprosi o numer potwierdzenia rezerwacji oraz nazwisko głównego pasażera. Dane potrzebne do uzupełnienia luk znajdziecie na poczcie mailowej. Tam zapewne otrzymaliście wiadomość z rezerwacją po zakupie biletów. Po znalezieniu rezerwacji pojawi się panel z domyślnie uzupełnionymi danymi. Należy po kolei wybrać rodzaj bagażu podręcznego (bezpłatny mały / duży +67 zł), ilość sztuk przewożonego bagażu nie-podręcznego (brak - bezpłatnie, 1 szt. 138 zł, 2 szt. 276 zł, 3 szt. 414 zł) oraz rodzaj odprawy (internet - bezpłatna, na lotnisku +41 zł). Następnie należy rozwinąć panel dla naszych towarzyszy w podróży. Nastąpi to po wciśnięciu małej strzałki w granatowym banerze "Dorośli 2". Po wybraniu rodzaju bagażu i jego ilości klikamy w różowy baner "Kontynuuj do odprawy internetowej" umieszczony po prawej stronie. Następnie system rezerwacyjny przekieruje nas do wyboru miejsc w samolocie. Ta opcja jest płatna, a wysokość ceny zależy od ulokowania w danej części samolotu. W tym miejscu można np. wykupić siedzenie z dodatkową przestrzenią na nogi. Jeśli jednak nie mamy ochoty na żadne dopłaty, system przydziela miejsca automatycznie.W przypadku lotu "tam i z powrotem" po kliknięciu w baner "kontynuuj podczas odprawy online" wyświetli nam się ponownie plan samolotu. Tym razem system wyświetli miejsca podczas lotu powrotnego. Należy pamiętać o zaznaczeniu akceptacji Ogólnych Warunków Przewozu (GCC). Następnie przejdziemy do etapu, który większość osób omija. Można tu wykupić m.in. ubezpieczenie czy też inne usługi. Niezainteresowani upewniają się, czy wszędzie znajduje się opcja "Nie dziękuję" lub inna, odmawiająca wszelkich dodatkowo płatnych udogodnień. Klikamy różowy baner "kontynuuj do odprawy internetowej". Przechodzimy do kolejnego etapu. Wyświetli się tam lot oraz lista pasażerów. Należy przy każdym z nich kliknąć link "odprawa", a następnie potwierdzić chęć ulokowania w samolocie w oknie, które pojawi się na ekranie. Po tej czynności będziemy mogli wydrukować karty pokładowe. W tym celu należy kliknąć link "wydrukuj karty pokładowe", który pojawił się po potwierdzeniu odprawy. Bilet zostanie otwarty przez przeglądarkę internetową. Klikamy prawym przyciskiem myszy w dowolne miejsce na karcie pokładowej i wybieramy opcję drukuj. Wydrukowaną kartę pokładową należy mieć cały czas przy sobie podczas pobytu na lotnisku. Dla bezpieczeństwa lepiej wydrukować po 2 kopie - jedną mieć przy sobie, drugą schować np. do bagażu podręcznego. Podczas pobytu w Barcelonie mój bilet znajdujący się w kieszeni po deszczu przemókł wraz z ubraniem. Przydała się kopia znajdująca się w koszulce foliowej w plecaku :) Sami widzicie, to banalnie proste! Dla wprawionych w podróżowaniu to pestka. Ci, co lecą po raz pierwszy często proszą innych o pomoc spodziewając się podczas odprawy łamigłówek, testów egzaminacyjnych z regulaminu przewozu oraz pytań z zakresu cieczy łatwopalnych. A tu się okazuje, że trzeba tylko klikać "dalej", "dalej", "dalej". Mimo wszystko mam nadzieję, że ten post rozwieje wątpliwości nowicjuszy i ewentualnie pomoże w internetowej odprawie. Przyjemnego lotu!

TROPIMY PRZYGODY

Jak podróż dookoła świata zmienia myślenie

Nowa sukienka w szafie już nie cieszy, a kolejny „niezbędny” przedmiot w kuchni drażni. Zaczynasz myśleć, jak się pozbyć tych wszystkich „niezbędnych” w domu rzeczy, bo Ci zwyczajnie zaczęły przeszkadzać. Depresja? Nic z tych rzeczy! Po prostu wyjeżdżasz w podróż... Artykuł Jak podróż dookoła świata zmienia myślenie pochodzi z serwisu Tropimy Przygody.

Wszystko, co musisz wiedzieć o wynajęciu pokoju w Londynie

isawpictures

Wszystko, co musisz wiedzieć o wynajęciu pokoju w Londynie

Republika Podróży

Zagraniczne kursy językowe. Dlaczego warto uczyć się języków za granicą?

// // // ]]> Wakacje to chyba ulubiony okres większości z nas. Z radością cieszymy się z pięknej pogody, korzystamy ze słońca i z założenia mamy dobry humor, więcej motywacji do działania oraz zwiedzania. Warto tę energię wykorzystać produktywnie! Jednym z pomysłów jest wyjazd na zagraniczny kurs językowy, który jest doskonałym połączeniem wypoczynku, podróżowania oraz nawiązywania nowych i międzynarodowych znajomości z nauką języka obcego. Zagraniczne kursy językowe są najefektywniejszą i najszybszą  metodą nauki języków obcych. W trackie takiego wyjazdu jesteśmy w stanie nauczyć się znacznie więcej i szybciej niż podczas stacjonarnych lekcji w szkole językowej. Do największych zalet kursów za granicą zalicza się przede wszystkim możliwość poznania kultury, tradycji oraz zwyczajów kraju, którego języka się uczymy. Przebywanie w nowym miejscu przez kilka tygodni daje nam możliwość wtopienia się w jego kulturę, poczucia się jak mieszkaniec, życia rytmem i sposobem  życia tubylców. A także poznania jego historii, miejsc nie obleganych przez turystów, tajemnic i najciekawszych zakamarków- niedostępnych dla wszystkich. Obcowanie z językiem przez 24 godziny każdego dnia daje wiele możliwości do zmierzenia się z własnymi umiejętnościami językowymi w codziennych sytuacjach. Możemy spróbować zagaić przechodnia i zapytać się o drogę lub sklepikarza o najlepszą odmianę jabłek, a miłą rówieśniczkę o fajną knajpkę lub kawiarnię. Wyjeżdżając na kurs zagraniczny mamy możliwość osłuchania się z językiem, który otacza nas z każdej strony; na ulicy, w radiu, telewizji w lokalnych gazetach. To świetna możliwość aby chłonąć język z każdego z wymienionych źródeł. Warto poszukać antykwariatu lub księgarni, gdzie będziemy mogli buszować wśród półek i poczytać lub kupić coś co nas interesuje. Zagraniczny kurs językowy stwarza także okazję to nawiązania międzynarodowych kontaktów. W grupach ćwiczeniowych znajdują się osoby z całego świata, nie masz wyjścia musisz z nimi rozmawiać  po angielsku lub w innym języku obcym. W ten sposób przełamujesz bariery językowe, ćwiczysz wymowę, akcent i możesz się rozgadać. Kurs językowy to jednak znacznie więcej niż warsztaty językowe, organizatorzy zapewniają kursantom wiele atrakcji. Zabierają ich na wydarzenia kulturalne, na koncerty do teatru, organizują wycieczki oraz zwiedzanie najważniejszych miejsc. W trakcie wspólnych wyjść można zintegrować się z pozostałymi kursantami oraz poznać kulturę kraju. Taka opcja wakacji jest stworzona zarówno dla osób dopiero początkujących, ale także dla tych, którzy chcą kontynuować i znacznie przyspieszyć naukę języków obcych. Kus jest intensywnym treningiem z naciskiem na praktyczną znajomość języka. To nie jest bezmyślne wkuwanie słówek oraz konstrukcji gramatycznych, ale konwersacje oraz ćwiczenie naprawdę przydatnych i często używanych zwrotów. Osoby, które decydują się na kurs biznesowy dodatkowo mogą nawiązać kontakty zawodowe oraz handlowe z osobami z całego świata. Dwie pieczenie na jednym ogniu! Nie zapominajmy, że taki kurs to również wakacje! Dlatego warto przemyśleć miejsce do którego wyjeżdżamy. W zależności od tego jakiego języka chcemy się uczyć mamy do wyboru mnóstwo krajów. W Hiszpanii najbardziej interesująca wydaje się być Barcelona, która liczbą swoich atrakcji mogłaby spokojnie obdzielić 10 miast. Ma dostęp do morza, pięknej i szerokiej plaży, a także kusi wąskimi uliczkami zapełnionymi gwarnymi kawiarenkami. Francuskiego możemy uczyć np. na cudnym Lazurowym Wybrzeżu lub w eleganckim, artystycznym i kulturalnym Paryżu. Angielski jest dostępny na dwóch kontynentach, w Europie na słonecznej Malcie, a także w Anglii oraz Irlandii. Możemy wybrać się również za Ocean do Nowego Jorku lub Kanady. Kierunków destynacji jest naprawdę mnóstwo, bez problemu znajdziemy kraj, który nas fascynuje, inspiruje oraz ciekawi. Polecamy również: Dobre oferty last minute można znaleźć przeglądając stronę Biura Podróży ITAKA. // Zobacz takżeBlogi z Drogi czyli… Republika Podróży w magazynie KONTYNENTY!Wolontariat europejski – jak wyjechać?Nowe podejście do podróżowania?Fotoksiążka w Empik Foto – test i opinie.Fotokalendarz w Empik Foto – test i opinie.Żelowe wkładki do butów – test i opinieBaby Bjorn Baby Carrier WE – test i opinieStolica Sri Lanki – Sri Dźajawardanapura Kotte.Najdłuższa granica świata.

10 atrakcji, które uwiodły mnie w Śląskim

Zależna w podróży

10 atrakcji, które uwiodły mnie w Śląskim

POSZLI-POJECHALI

Co warto przywieźć z Indii

  Co warto przywieźć z Indii? Doświadczając egzotyki zawsze chce się choć trochę z niej zabrać do domu, symbol, trofeum – coś co za rok czy dwa przypomni nam o miłych chwilach z dala od domu. Ograniczona pojemność bagaży kontra Czytaj dalej »

Capture Pro

Dobas

Capture Pro

Dobas

Rusza Newsletter

Jeśli masz ochotę być na bieżąco z nadchodzącymi wydarzeniami, spotkaniami, warsztatami, czy wyjazdami – najlepszy sposób aby trzymać rękę na pulsie to Newsletter Nie tylko pozwoli Wam to być na bieżąco ale również umożliwi dostęp do darmowych treści przeznaczonych tylko dla subskrybentów. Część poradników czy ebooków będzie dostępna tylko dla osób, które zapisały się na listę. W dzisiejszych czasach RSS traci trochę na popularności zaś facebook nie gwarantuje w żaden sposób, że dana informacja o, której chcecie być poinformowani do Was dotrze. Jeśli więc jesteście zainteresowani subskrybcją wystarczy wypełnić formularz poniżej, a następnie kliknąć na link aktywacyjny, który przyjdzie do Was mailem. Adres mailowy w żaden sposób nie będzie przekazywany nikomu innemu. Doskonale wiem jak uciążliwy jest spam – dlatego będę się starał aby wiadomości nie były wysyłane zbyt często i były krótkie i wartościowe. #mc_embed_signup{background:#fff; clear:left; font:14px Helvetica,Arial,sans-serif; } /* Add your own MailChimp form style overrides in your site stylesheet or in this style block. We recommend moving this block and the preceding CSS link to the HEAD of your HTML file. */ Zapisz się na newsletter Adres Email Imię Nazwisko The post Rusza Newsletter appeared first on Marcin Dobas.

Tani Lwów na każdą kieszeń. Kilka porad

JULEK W PODRÓŻY

Tani Lwów na każdą kieszeń. Kilka porad

Kolejna tablica do mojej kolekcji – tylko fotograficznej oczywiście Stosunkowo tani Lwów dla Polskiego turysty – to fakt bezapelacyjny. Po niedawnej wizycie w Tallinnie, zdecydowanie rekomenduję tańszy Lwów. Żeby nie nadszarpnąć budżetu podróżnika i korzystając z szalejącego kursu hrywny, można kilkudniowy wypad zorganizować względnie tanio. Wejście główne na lotnisko – szkoda, że ten terminal starego lotniska jest zamknięty Z Warszawy samolotem lecimy do Lwowa za około 300-400zł. Znajdź loty do Lwowa na portalu – Centerfly.pl lub autobusem za około 100zł. w dwie strony. Niestety różnica polega na tym, że z Warszawy samolotem, podróż trwa 40 minut a autobusem 12 godzin. Dlatego wybrałem samolot. Do Lwowa z Warszawy polecimy bezpośrednio LOT-em Z lotniska we Lwowie do centrum miasta dostaniemy się marszrutką (taki mini busik) za jedyne 3 hrywny (około 0,5 PLN) – tanio jak barszcz, aż grzech wydawać pieniądze na taksówkę. Wnętrze marszrutki – ciasna ale dojedzie wszędzie I przy okazji atrakcja. Warto przejechać się tym dziwnym tworem, który sam w sobie jest dla mnie atrakcją. Z lotniska do centrum jeździ linia 48 Hotele zaczynają się od kilkunastu złotych od low value hosteli (czystych, tanich i zadbanych) po takie jak ja wybrałem czyli elegancki apartament za 100 zł. za noc (ze śniadaniem), aż do tych najdroższych, luksusowych, których cen nawet nie sprawdzałem. Papierosy i alkohol bardzo tanie. W zasadzie nie powinienem o tym pisać, ale ze względu na ceny – wspomnę (paczka papierosów około 20 hrywien – 3,2 zł.) . Dobre lwowskie piwo z beczki Piwo w knajpie 20-25 hrywien za pół litra – około 3,2 zł., w sklepie połowa tej ceny – 10 hrywien. Pyszny chleb w piekarni 8 hrywien – 1,4 zł., zagryzany ze słoniną marynowaną w mocnych przyprawach, stał się hitem kulinarnym mojego wyjazdu. Kilogram takiej słoniny w sklepie to koszt 45 hrywien – 7,65 zł. Tania i smaczna sieciówka Tanie obiady zjemy w „Ukraińskich Smakach” – sieć barów serwujących smaczne ukraińskie obiady. Tutaj trzeba się liczyć z wydatkiem 30-40 hrywien – około 5-7 zł., za dwudaniowy obiad (barszcz + pierogi) – dania mięsne podbijają stawkę cenową nawet do 10 zł. Sałatkowy, ukraiński bar Bilety do zwiedzanych obiektów to średnio koszt 10-20 hrywien: wieża ratuszowa – WARTO wejść i podziwiać cudowny widok na panoramę całego miasta – za 10 hrywien Wieża ratuszowa Widok z wieży ratuszowej Cmentarz Łyczakowski – KONIECZNIE trzeba tutaj przyjechać – Groby Marii Konopnickiej czy Gabryeli  Zapolskiej – wejście 20 hrywien, dodatkowa opłata za aparat fotograficzny 10 hrywien Zasadniczo przy wejściu na cmentarz nikt biletów nie sprawdza, ale pamiętajmy, że jest to forma cegiełki na rzecz ratowania zabytkowych pomników. Swoją drogą powinni coś takiego symbolicznego i taniego wprowadzić np. na Powązkach w Warszawie. Tania komunikacja miejska – wszędzie w obrębie centrum dojedziemy tramwajem – bilet jednorazowy 1 hrywna czyli 0,16 PLN lub trolejbusem – cena za bilet zbliżona do tramwajowej. Tymi żółtymi autobusikami dojedziemy wszędzie Marszrutką dojedziemy wszędzie – koszt za przejazd 3 hrywny. Język – dla znającego cyrylicę spore ułatwienie w odczytywaniu nazw. Ci co pamiętają jeszcze język rosyjski (choć to nie ten język lokalnie jest używany) – jeszcze łatwiejsza komunikacja. Mieszanka polskiego, ukraińskiego i rosyjskiego spokojnie wystarczy , aby wszędzie się dogadać – poza tym sporo mieszkańców Lwowa mówi po polsku. A jak komunikacja w w/w językach nie działa to zawsze pozostaje angielski lub język migowy. Mapę za darmo można pobrać już na lotnisku w biurze informacji turystycznej – mówią po polsku Artykuł Tani Lwów na każdą kieszeń. Kilka porad. pochodzi z serwisu Julek w podróży.

Gościnnie w Krakowie, gościnnie na blogu „Zależna w podróży”

Zależna w podróży

Gościnnie w Krakowie, gościnnie na blogu „Zależna w podróży”

Ubezpieczenia turystyczne: czy muszę wykupić polisę na podróż do Turcji?

Rodzynki Sułtańskie

Ubezpieczenia turystyczne: czy muszę wykupić polisę na podróż do Turcji?