Włochy by Obserwatore

Z wizytą w rzymskim mieście. Pompeje

By http://obserwatore.euW latach szkolnych fascynowała mnie historia Imperium Rzymskiego. Wielka historia antycznego świata, wspaniałe budowle, rozmach i potęga. Ogromne wrażenie robiły na mnie opowieści o wspaniałym Rzymie, z zapałem rysowałam bite trakty rzymskie a opowieści o znakomitych świątyniach, amfiteatrach, forach, termach i super-postępowych instalacjach typu akwedukty. Dlatego każda wizyta znakomitych miejscach antycznej historii za każdym razem […]Czytaj oryginalny wpis: http://obserwatore.eu.

Dobas

Kalendarz National Geographic

W najnowszym styczniowym numerze magazynu National Geographic ukaże się kalendarz ze zdjęciami mojego autorstwa. Trzynaście fotografii wykonanych podczas ostatnich wojaży. Znajdą się tam fotografie z takich miejsc jak: Islandia, Nepal, Nowa Zelandia, Finlandia, Norwegia czy Maroko The post Kalendarz National Geographic appeared first on Marcin Dobas.

National Geographic Polska

Dobas

National Geographic Polska

Zależna w podróży

Hebron: mikrokosmos Palestyny

Za 5 dni będę w Maroku. Jedną ręką się pakuję, jednym okiem czytam marokańskie powieści. Druga para jest zaangażowana w załatwianie ostatnich spraw przy komputerze. Ale przed wyjazdem chcę zrobić jeszcze jedną rzecz. Napisać o Hebronie. Dlaczego akurat teraz? Bo to ciężki temat, wymagający dużo informacji. Informacji, które miałam 2 miesiące temu na świeżo, a dzisiaj już się zacierają. Podobnie…Czytaj więcej

Kto stoi za zdjęciem ?

Dobas

Kto stoi za zdjęciem ?

Zależna w podróży

Road trip po Emilii Romanii. Praktyczny plan wycieczki

Ci z was, którzy śledzą bloga regularnie, wiedzą, że uwielbiam podróżować nie po wielkich połaciach państw, ale po niewielkich regionach. Zamiast robić wycieczkę 2 tygodnie po Francji, o wiele bardziej wolę spędzić 2 tygodnie w Normandii i poznać specyfikę tego regionu. Latem 2014 roku wybrałam się na dwa tygodnie do Emilii Romanii. Tak! Nie do popularnej Toskanii, ale właśnie do…Czytaj więcej

Zależna w podróży

Historia pewnych hotelarzy i najbiedniejszej wioski Izraela

-Spodoba Ci się Juha’s w Dżisr a-Zarce. Hostel bardzo w Twoim guście – powiedziała pewnego dnia Kamila, przy okazji polecania mi miejscówek w Izraelu. -A jaki gust jest mój? – spytałam zdziwiona. -No… ekoturystycznie tam jest. Bardzo!   To był pierwszy raz, kiedy usłyszałam o małym miasteczku w Izraelu. Nie do końca wiedziałam, dlaczego muszę tam jechać, ale powiedziano mi,…Czytaj więcej

Zależna w podróży

Gdzie jechać w 2015 roku? Natura

W ostatnim wpisie w serii „gdzie jechać w 2015 roku?” napisałam o najczęściej odwiedzanych przez blogerów miastach w 2015 roku i zachęcałam, byście do nich pojechali. Dziś dla równowagi napiszę wam o najczęściej odwiedzanych rezerwatach przyrody, parkach narodowych i dzikich terenach, które upodobali sobie blogtroterzy. Miejsca te są świetnie opisane w polskim internecie przez młodych i pełnych energii blogerów. Oni…Czytaj więcej

Zależna w podróży

Ceny na Sycylii w 2015 roku

Bez większych wyjaśnień, wpis do bólu praktyczny. Sprawdźcie czy was stać. Spisane z mojego portfela i rachunków w nim znalezionych. Autobusy pomiędzy miastami Autobus Alibus na trasie lotnisko-centrum Katanii – 4,00 euro. Autobus odchodzi z głównego dworca autobusowego, a w centrum zatrzymuje się na Piazza San Placido. Kursuje co 25 minut Katania-Enna – 8,00 euro Taormina-Giardini Naxos – 1,90 euro…Czytaj więcej

Zależna w podróży

Porady (prawie) miejscowych – Shaoxing w Chinach wg Podrozy Obiezyswiatki

Na wstepie przepraszam czytelnikow za nieuzywanie polskich znakow. Padlo mi pisac ten tekst na wloskim komuterze. Poprawie, jak tylko bede w domu :) Na blogu juz wczesniej pojawily sie dwa teksty z serii „Porady (prawie) miejscowych”. Obrobilismy wspolnie Turcje i Wlochy. Teraz przyszedl czas na Chiny. Poprosilam Martyne z bloga Podroze Obiezyswiatki by podzielila sie z nami sekretami na temat…Czytaj więcej

Zależna w podróży

Jakie miasta odwiedzić w 2015 roku?

Ostatnio na blogu pojawił się tekst o najczęściej odwiedzanych przez polskich blogerów państwach i regionach 2014 roku. Miejscach, które zostały świetnie opisane w polskiej blogosferze podróżniczej, które jeszcze kilka lat temu były poza utartym szlakiem, a dzisiaj, dzięki ich promocji w internecie, są coraz popularniejsze. Teraz wzięłam na warsztat najczęściej odwiedzane miasta. Postanowiłam skreślić z listy Bangkok czy Kuala Lumpur,…Czytaj więcej

Zależna w podróży

Kuchnia Bratysławy i przepis na bratysławskie rogaliki :)

Jakiś czas temu na blogu pojawił się tekst o cudownych winach regionu Małych Karpat. Spędziłam w Bratysławie i jej okolicach ponad cztery dni i rozkoszowałam się znakomitymi smakami. A co pasuje do wina najlepiej? Oczywiście dobre jedzenie. Słowacja niekoniecznie kojarzy nam się z destynacją kulinarną. Owszem kupimy na niej piwo Złoty Bażant i Kofolę, ale tak to można się spodziewać,…Czytaj więcej

Gdańsk

Podróże MM

Gdańsk

Zależna w podróży

Gdzie jechać na wakacje w 2015 roku? Część 1 PAŃSTWA I REGIONY

Co roku największe wydawnictwa turystyczne na świecie publikują listę najlepszych miejsc na wakacje w danym roku. Lonely Planet wita nas kolejnymi listami najciekawszych destynacji. Nie tych, gdzie miliony turystów leżą niemal na sobie na plaży. Pokazuje nam miejsca trochę spoza szlaku, ciągle tanie, ale jednocześnie świetnie budujące bazę turystyczną. Problem z tymi listami jest taki, że są one najczęściej dostosowane…Czytaj więcej

Zależna w podróży

10 najpopularniejszych momentów 2014 roku (i 5 poza szlakiem)

Jest taki zwyczaj w życiu i na blogach, że jak rok się kończy, to robimy podsumowania. Czy było dobrze? Jak było dobrze? Co było źle? I pewnie najważniejsze pytanie: DLACZEGO? Lubimy w tym liczby. I obrazki. Listy i liściki. Dlatego w tej jednej notce postanowiłam wam przybliżyć mój rok 2014. Poniżej przedstawiam 10 wydarzeń z mojego życia, w formie najczęściej…Czytaj więcej

Zależna w podróży

Krakowska Florencja – rozwiązanie konkursu

Mikołaj co prawda przychodzi dopiero jutro, ale ja mam dla jednego z was prezent już dziś. A raczej dla jednej, bo wygrała dziewczyna. Bardzo podobało mi się kilka odpowiedzi. Przysłaliście wierszyki, zaznaczone na mapce trasy, dni wypisane co do godziny. Na kartce, która przy mnie leży, zapisałam sobie 3 imiona. W końcu zdecydowałam się nagrodzić Sarę. Za to że na…Czytaj więcej

Nasze miejsce na ziemi – Gdańsk

Złap Trop

Nasze miejsce na ziemi – Gdańsk

Chyba nie ma osoby, która nie chciałaby znaleźć swojego miejsce na ziemi. My mieliśmy okazję zobaczyć kawałek świata i szukać tej naszej enklawy przez ostatni roki i pomimo tego, że w wielu miejscach czuliśmy się świetnie (w Brisbane czy Wellington) to jednak w żadnym na tyle dobrze by osiąść na dłużej. I chociaż pewnie moglibyśmy zamieszkać w dowolnym miejscu na świecie, gdziekolwiek w Europie czy Polsce to za każdym razem gdy pada słowo „dom” przed oczami widzę Gdańsk. I nic na to nie poradzę, nawet rodzinne miasto jakim jest Olsztyn nie przebiło tego stanu rzeczy. Jednak życie lubi nas zaskakiwać i by dojść do tego, że nasze miejsce jest właśnie w Trójmieście musieliśmy przemierzyć niezły kawał świata! Wszędzie dobrze, ale w Gdańsku najlepiej! Wiadomość zostawiona w Europejskim Centrum Solidarności :) Nie ma drugiego takiego miejsca jak Gdańsk! Decyzja o osiedleniu się w Trójmieście nie pojawiła się przypadkowo. Tak się składa, że prawie osiem lat naszego życia przypadło nam spędzić właśnie tutaj. Są to piękne lata studenckie, czas w którym wkraczało się w dorosłość, pierwsze emocje związane z karierą zawodową, pierwsze wzloty i upadki. Piękna historia naszego życia, która doprowadziła do naszego pierwszego spotkania – nie gdzie indziej, jak właśnie na dworcu PKP Gdańsk Wrzeszcz :). Mogłabym się tu rozpisywać o tym, jakie Trójmiasto jest wspaniałe i jakie to świetne miejsce do życia –  ale o tym możecie przekonać się sami (pewnie większość już się przekonała) przyjeżdżając nad Bałtyk. Nas urzekło chyba najbardziej to, że oprócz dużych możliwości rozwoju zawodowego w każdej chwili możemy udać się w miejsca, w których można oderwać się od wszystkiego, obcować z naturą, zrelaksować się w gronie przyjaciół. I o tych właśnie miejscach będzie w dzisiejszym wpisie. Nie spodziewajcie się sztampowych miejsc, jakie znajdziecie w każdym przewodniku, to są po prostu „nasze” miejsca, które może i Wam przypadną do gustu, gdy następnym razem przyjedziecie do Gdańska. Znak rozpoznawczy Gdańska – dźwigi stoczniowe  1. Trójmiejski Park Krajobrazowy – enklawa i zielone płuca Trójmiasta. Park rozciąga się wzdłuż wszystkich trzech miast i jest idealnym miejscem na spacery, wycieczki rowerowe, konne a zimą, na narty biegowe. Wytyczono tu kilka szlaków pieszych, najdłuższy który się tu rozpoczyna ma 120 km i prowadzi do samego serca Kaszub. Nie zabrakło też tras rowerowych, tu najdłuższy odcinek ma 43 km – rozpoczyna się w Wejherowie a kończy w Gdyni Głównej. Teren jest urozmaicony, morenowy, a niektóre pagórki przy bieganiu nieźle dają w kość. W lasach Trójmiejskich można spotkać sarny, dziki, jelenie, zające, gady, płazy oraz inne leśne stworzenia. Dla nas las jest chyba najważniejszym wyznacznikiem jeżeli chodzi o wybór miejsca do mieszkania w Trójmieście. Dlatego tak lubimy dzielnicę Piecki-Migowo (potocznie zwaną Moreną)! Piękna złota jesień – Dolina Strzyży 2. Ścianka wspinaczkowa Elewator – chociaż w Trójmieście znajduje się kilka miejsc, w których można powspinać się na panelu, my najbardziej upodobaliśmy sobie właśnie Elewator. Może dlatego, że jest to najwyższa ścianka w regionie (19 metrów) a może dlatego, że panuje tu świetny klimat? Myślę, że jedno i drugie. I tak prawie dwa lata przed naszą podróżą kilka razy w tygodniu spędzaliśmy tu prawie każdą wolną chwilę. Ściana była naszą odskocznią od pracy i obowiązków, a oprócz tego mieliśmy niezłą dawkę sportu. Mamy nadzieję szybko powrócić do formy sprzed wyjazdu i znowu „dyndać” na linie jak za starych dobrych czasów :). Jeżeli jeszcze nie próbowaliście tej formy aktywności to polecamy Wam wspinanie baaardzo! To jest sport dla osób w każdym wieku i wbrew pozorom nie jest niebezpieczny. Na temat wspinania pisaliśmy już wcześniej – przejdź do wpisu –  klik   Rafał w swoim żywiole! 3. Stocznia Gdańska – niepodważalny symbol miasta (i pomyśleć, że chcieli zabrać stąd dźwigi!!). Miejsce na tyle charakterystyczne, że raczej nie trzeba go przedstawiać. Jeszcze parę lat temu miejsce to nie było specjalnie popularne wśród turystów. Obecnie dzięki powstaniu Subiektywnej Linii Autobusowej ruch turystyczny na Stoczni trochę się rozkręcił. Przez kilka sezonów można było zwiedzać tereny Stoczni zabytkowym autobusem (Jelcz 043) zwanym potocznie ogórkiem. W roku 2014 Subiektywna Linia Autobusowa nie otrzymała dotacji z Urzędu Miasta (wielki wstyd!) i musiała zawiesić swoja działalność. Miejmy nadzieję, że w 2015 roku autobus ruszy ponownie! Słynny ogórek Większe zainteresowanie Stocznią przyczyniło się także do wpisania około 200 obiektów do ewidencji zabytków. Jeżeli chodzi o zwiedzanie Stoczni na własną rękę to generalnie nie ma z tym problemu. Wejść na teren stoczni można samemu. My lubimy tereny przy stoczniowe ze względu na przemysłowy charakter, niepoukładany krajobraz z unikatowymi budynkami. Przechadzając się po terenie wciąż czuć zapach historii. Nie wiem czy wiecie ale to właśnie tutaj zbudowano Dar Młodzieży (który możecie oglądać teraz w Gdyni) czy Pogorię.  Z tyłu budynek Europejskiego Centrum Solidarności Brama wejściowa do Stoczni Gdańskiej Europejskie Centrum Solidarności – chociaż otwarte w tym roku, może być nowym miejscem, które za kilka lat znajdzie się na naszej liście ulubionych miejsc w Gdańsku. Po pierwszej wizycie możemy potwierdzić wszystkie dobre słowa i opinie wydane na jego temat. Oprócz stałej wystawy na której w sposób interaktywny pokazana jest współczesna historia Polski oraz powstanie Solidarności, odbywają się tu także liczne imprezy kulturalne, koncerty, wystawy, targi mody, designu, widowiska muzyczne oraz lekcje dla dzieci. Od nas muzeum dostaje wielki plus za „niemuzealny” charakter (dużo roślin i zieleni w środku) oraz za ekspozycje, które wykonane są naprawdę na wysokim poziomie! 4. Park Oliwski – najpiękniejszy park Trójmiejski, zwłaszcza wiosną i latem. Założony dawnooo temu przez zakon Cystersów jest popularnym spacerowym miejscem. Ja najbardziej lubię znajdującą się tu palmiarnię z egzotycznymi roślinami oraz ogród botaniczny. Wchodząc do tego wilgotnego i dusznego pomieszczenia mogę poczuć się tu jak w malezyjskiej dżungli czy australijskim lesie tropikalnym! Chodząc ścieżkami parku można odbyć mini podróż dookoła świata, a wszystko przez rosnące tu drzewa – jarzębina szwedzka, miłorząb japoński, azalie, jałowiec chiński. W znajdującym się w parku Spichlerzu Opackim mieści się obecnie oddział etnografii, który prezentuje ekspozycję sztuki ludowej Pomorza. Obok parku znajduje się słynna Katedra Oliwska, w której można posłuchać gry na organach, które swego czasu były największe w Europie a podobno i na całym świecie. Park jest idealny na letnie pikniki, na relaks z kawą i książką. Coraz częściej organizowane są tu targi i imprezy, a ja zorganizowałabym tu warsztaty jogi! (może ktoś się skusi?). Takie atrakcje tylko w Gdańsku – wiecie gdzie to?   5. Uliczka Mariacka – piękna o każdej porze dnia i roku – jednak ja najbardziej lubię ją jesiennym porankiem, gdy słońce odbija się od szklanych wystaw i okien kamienic. Może zabrzmiało to trochę melancholijnie i romantycznie ale taka jest też właśnie Mariacka – prawdopodobnie najładniejsza uliczka w całym Gdańsku. Klimatu i malowniczości dodają jej stragany z bursztynem i sklepiki z rękodziełem. Oryginalne przedproża (takie małe ganki, tarasy), rzygacze (rynny) oraz kostka brukowa, jaką wyłożona jest droga przywołują niepowtarzalną atmosferę i charakter dawnego Gdańska. Mam tylko jedno ale…drażnią mnie okropnie wystawiane tu parasole ogrodowe w ogródkach piwnych, które zasłaniają fasady budynków…no ale co z tym zrobić? Gdzie możecie znaleźć uliczkę Mariacka? (o ile jeszcze o niej nie słyszeliście?). Uliczka zlokalizowana jest pomiędzy Kościołem Mariackim a Bramą Mariacką, która wychodzi bezpośrednio przy Długim Pobrzeżu (Motławie). A jak już o kościele Mariackim mowa… Wszystko pięknie i ładnie,tylko te szpetne parasole! Jesienią na Mariackiej  6. Wieża widokowa Kościoła/Bazyliki Mariackiej – najlepszy punkt widokowy Gdańska. O ile sama Bazylika jest licznie odwiedzana przez turystów, to nie każdy wie, że w kościele można wdrapać się po 412 schodkach na wieżę widokową by podziwiać panoramę starego Gdańska. Wieża od samej podstawy do najwyższego punktu sięga 82 metry wysokości, a przy dobrej pogodzie można z niej dostrzec całą Zatokę Gdańską oraz Hel. Dla mnie największą atrakcją jest nie tylko sam widok z wieży ale samo wejście na szczyt. Pokonując schody wśród kamiennych murów można poczuć się trochę jak w średniowieczu, a wiszące nad głową ogromne dzwony (serce jednego z nich waży 200 kg) budzą we mnie lekki niepokój i stanowią atrakcję samą w sobie. Niestety wejście na wieże nie jest możliwe przez cały rok. Atrakcja zamknięta jest w okresie od listopada do marca włącznie oraz przy złej pogodzie. Cena za bilet to 5 zł bilet normalny i 2,50 ulgowy. Widok z wieży na Gdańsk 7. Ławeczki przy marinie na Ołowiance – wyspa Ołowianka (chociaż może na wyspę nie wygląda) jest całkiem popularna wśród turystów i mieszkańców. Znajduje się tu nie tylko Filharmonia Bałtycka, Narodowe Muzeum Morskie przy którym cumuje statek Sołdek (pierwszy po II Wojnie Światowej statek w całości zbudowany w Polsce) ale także długa ławka. Ławka na której lubimy przesiadywać i spoglądać sobie na przeciwległe Długie Pobrzeże z historycznym Żurawiem na pierwszym planie, na kolorowe kamieniczki, na odnowioną Wyspę Spichrzów (kiedyś nie patrzyliśmy w tamtą stronę), na mały port z jachtami, których widok zawsze kojarzy mi się z przygodą, no i na Motławę, którą w lecie pokrywają kajakarze żądni aktywnego zwiedzenia Gdańska. A skoro już o kajakach mowa to polecamy tę formę zwiedzania! Kajaki możecie wypożyczyć na przystani Żabi Kruk (zabikruk.pl) i w nietypowy sposób odkryć  Gdańsk. Widok na Długie Pobrzeże z „naszych” ławeczek 8. Twierdza Wisłoujście – nadal trochę nieznany i schowany w cieniu Westerplatte zabytek Gdańska. Dla nas jeden z ciekawszych budynków historycznych w mieście. Dlaczego? Może dlatego, że jeszcze bardzo niedoceniony…może dlatego, że bronił miasta przez tyle czasu i chociaż nie wygląda, to ma już ponad 500 lat! Ciężko sobie to teraz wyobrazić, ale twierdza mieściła się kiedyś u samego ujścia Wisły (dziś ujście jest znacznie, znacznie dalej) i stąd też właśnie pochodzi jej nazwa. Obecnie Muzeum Historyczne Miasta Gdańska gromadzi zbiory na temat historii tej unikatowej w skali światowej fortyfikacji. Twierdza otwarta jest dla zwiedzających tylko w sezonie letnim od czerwca do końca września, niestety nadal trwają tu prace konserwatorskie i nie do wszystkich pomieszczeń uda się wejść. Twierdza Wisłoujście w całej okazałości 9. Plaża w Jelitkowie i Brzeźnie –  na naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć nadmorskiego akcentu! Szczególnym sentymentem darzymy plażę w Jelitkowie, dla Ani było to miejsce studenckich eskapad (stąd blisko na Gdański AWF) oraz imprez przy ognisku do białego rana :). Ale co się dziwić – panuje tu iście wyluzowany klimat, któremu wtórują potańcówki i dancingi dla starszej młodzieży przy dawnym Domu Zdrojowym. Plaża w Brzeźnie zyskała naszą sympatię nie tylko tym, że jest tu molo, można zjeść rybkę i śmierdzące gofry czy pograć w siatkówkę plażową ale tym, że w odróżnieniu od innych plaż czasami się tu coś dzieje (trafi się czasami jakiś festiwal, koncert czy impreza sportowa). Dla tych, co nie przepadają za leżeniem plackiem na plaży proponuję spacer po Brzeźnie, znajdziecie tu pozostałości po małych rybackich domkach (ulica Miła) lub poobserwujcie wchodzące do portu statki :). Poza tym mamy wrażenie, że latem jakoś tak mniej tu ludzi niż np. w Jelitkowie… A jak będziecie chcieli zmienić plażę, nie ma problemu – wzdłuż pasa nadmorskiego znajduje się ścieżka rowerowa, która prowadzi aż do Sopotu.  10. Góra Gradowa i Grodzisko – kolejny punkt widokowy, ale nie tylko! Góra Gradowa i znajdujące się na niej Grodzisko to niezły kawał historii miasta. Oprócz panoramy miasta możecie zobaczyć tu interaktywną wystawę Wehikuł Czasu – Pocisk i Człowiek, która uchyli Wam rąbka historii tego zakątka miasta. W zabytkowych i odnowionych schronach oraz remizach artyleryjskich zostały pokazane nie tylko epizody z dawnych dziejów fortu ale także kwestie związane ze sztuką wojenną. Tuż za fortyfikacjami znajduje się Centrum Hewelianum – centrum nauki, w którym znajdują się interaktywne wystawy, pokazy naukowe, i to właśnie tutaj w 2011 zorganizowano pierwsze Blog Forum Gdańsk. To tutaj Rafał zabrał Anię na jedną z pierwszych randek Poniżej przedstawiamy mapkę z „naszymi” miejscami, by łatwiej było Wam je odnaleźć GdanskPokaż osadzoną mapę w trybie pełnego ekranu Oczywiście w całym Trójmieście tych naszych miejsc mamy znacznie więcej, dziś napisaliśmy tylko o Gdańsku bo w sumie to tutaj spędzamy najwięcej czasu z wszystkich trzech miast. Z miesiąca na miesiąc lista pewnie będzie ulegać zmianom, pewnie też z czasem urośnie. Bo takich naprawdę wartych zobaczenia miejsc w Gdańsku z roku na rok przybywa. Nie mieliśmy okazji być w nowo otwartym  Teatrze Szekspirowskim, nigdy nie wgłębialiśmy się w okolice Nowego Portu czy Oruni. Z pewnością mamy jeszcze sporo do odkrycia! Celowo pominęliśmy restauracje i knajpy, bo na to szykuje się zupełnie osobny wpis. Tak samo jak i o Sopocie i Gdyni. Są takiej miejsca, które na nasze uznanie musza jeszcze trochę poczekać – PGE Arena podczas EURO 2012 Jedno co mieszkając w Trójmieście możne trochę irytować to nieprzewidywalność pogody. Oczywiście idzie się i do tego przyzwyczaić ( lub regularnie sprawdzać pogodę ), a nawet znaleźć plusy – zimą lżejsze mrozy, a latem jak przygrzeje słońce to będąc na plaży można poczuć się jak w Tajlandii (no może poza temperaturą w morzu). I chociaż żeglarzem nie jestem to jakoś szczególnie lubię te silne wiatry (zwłaszcza w październiku i marcu), które wyginają i łamią parasolki :). A czy Wam udało się odnaleźć swoje miejsce na tym świecie? Jeżeli tak, to gdzie ono jest? A jeżeli jeszcze nie znaleźliście to nie poddawajcie się! Jak widać na naszym przykładzie wcale nie trzeba szukać daleko Długi Targ latem – tłoczno ale i tak go lubimy :) The post Nasze miejsce na ziemi – Gdańsk appeared first on Złap Trop.

Zależna w podróży

Betlejem: W każdym miejscu na świecie wszyscy jesteśmy dziećmi

Jest takie miejsce na ziemi, gdzie wszystko się zaczęło. Ponad 2000 lat temu, niektórzy mówią, że 2014 lat temu inni, że 2018, w Betlejem urodził się Yehoshua, dziś znany przede wszystkim jako Jezus. Od tego czasu wszyscy świętujemy w grudniu to wydarzenie: chodzimy do kościoła, pieczemy pierniki, robimy świąteczne zakupy i z uśmiechem na ustach życzymy sobie wesołych świąt. Spacerowałam…Czytaj więcej

Zależna w podróży

Książka w podróży i Jerozolima

Po dwóch tygodniach niepisania czas przerwać tę ciszę. Spędzam swój ostatni wieczór w Jerozolimie. Jutro rano czeka mnie samolot do Berlina. Tam spędzę kilka godzin na włóczeniu się po jarmarkach bożonarodzeniowych i do Krakowa, po to by w piątek rano położyć się we własnym łóżku. Za krótko! Zawsze, a przynajmniej często, jest za krótko. Trzy tygodnie w Izraelu okazały się…Czytaj więcej

Nad morzem - Chłapowo, Hel, Sopot

Wandzia w podróży

Nad morzem - Chłapowo, Hel, Sopot

Zależna w podróży

Festiwal Otwartych Piwnic czyli słowacka kraina Bachusa

Ojej jak mi dobrze! Właśnie wróciłam z weekendu na Słowacji, na której byłam na genialnym Festiwalu Otwartych Piwnic. 164 winnice serwowały swoje wina, a ja łaziłam pomiędzy nimi i szczodrze napełniałam kieliszki trunkiem coraz to lepszej jakości.   Nie pierwszy raz! Wiecie, co jest najlepszym wyznacznikiem tego, że dane miejsce czy wydarzenie są naprawdę warte zobaczenia? Powroty! Tak naprawdę na…Czytaj więcej

Otwarty ocean i lasy deszczowe

Naszymi drogami

Otwarty ocean i lasy deszczowe

Orbitka

Swiecacy plankton i delfiny

Mija drugi dzien rejsu statkiem na wyspy Komodo i Rinca. Po drodze mijamy kolejne wyspy i zawijamy do bezludnych lub maloludnych zatoczek. Oprocz snorkelingu na licznych rafach dzis kapalismy sie pod wodospadem i podziwialismy slone jezioro. W koncu spotkalismy namiastke cywilizacji i za jedyne 5000 rupii (1,30 zl) wzielam na lądzie prysznic w slodkiej wodzie. Wreszcie umylam wlosy szamponem, co bylo o tyle krotkotrwale i zludne, ze na lodz musialam wrocic wplaw. No ale efekt psychologiczny tez jest wazny, bo czuje, ze zresetowalam licznik czasu od ostatniego konkretnego mycia. Obok nas przycumowal dzis ogromny statek National Gepgraphic Orion. Spodziewalismy sie, ze beda cos krecic, ale ponoc przywiezli tylko turystow. No coz… Jest juz noc. Plyniemy w ciemnosciach i z opadnietymi szczekami obserwujemy absolutnie zjawiskowe wydarzenie. Nasza lodz pruje fale, a pod wplywem zderzenia dziobu lodzi z falami rozblyskuje fluorescencyjny plankton tworzac magiczna aure niczym krysztaly Swarovskiego. Nagle pojawia sie dodatkowa migajaca linia planktonu. To delfiny plyna wzduz lodzi, czasem wyskakujac na powierzchnie. Co za teatr. Jak w filmach Disney’a. Nigdy czegos takiego nie widzialam. Magia… — Statek w drodze na Komodo – 2014-10-15 Godz. 22:00

5 NAJ portugalskiego wybrzeża

URLOP NA ETACIE

5 NAJ portugalskiego wybrzeża

10 powodów, by zakochać się w Kaszubach.

PODRÓŻE DZIEWCZYNY SPŁUKANEJ

10 powodów, by zakochać się w Kaszubach.

Orbitka

Swiecacy plankton i delfiny

Mija drugi dzien rejsu statkiem na wyspy Komodo i Rinca. Po drodze mijamy kolejne wyspy i zawijamy do bezludnych lub maloludnych zatoczek. Oprocz snorkelingu na licznych rafach dzis kapalismy sie pod wodospadem i podziwialismy slone jezioro. W koncu spotkalismy namiastke cywilizacji i za jedyne 5000 rupii (1,30 zl) wzielam na lądzie prysznic w slodkiej wodzie. Wreszcie umylam wlosy szamponem, co bylo o tyle krotkotrwale i zludne, ze na lodz musialam wrocic wplaw. No ale efekt psychologiczny tez jest wazny, bo czuje, ze zresetowalam licznik czasu od ostatniego konkretnego mycia. Obok nas przycumowal dzis ogromny statek National Gepgraphic Orion. Spodziewalismy sie, ze beda cos krecic, ale ponoc przywiezli tylko turystow. No coz… Jest juz noc. Plyniemy w ciemnosciach i z opadnietymi szczekami obserwujemy absolutnie zjawiskowe wydarzenie. Nasza lodz pruje fale, a pod wplywem zderzenia dziobu lodzi z falami rozblyskuje fluorescencyjny plankton tworzac magiczna aure niczym krysztaly Swarovskiego. Nagle pojawia sie dodatkowa migajaca linia planktonu. To delfiny plyna wzduz lodzi, czasem wyskakujac na powierzchnie. Co za teatr. Jak w filmach Disney’a. Nigdy czegos takiego nie widzialam. Magia… Nie udalo mi sie tego sfotografowac przez zbyt delikatne swiatlo, wiec trzeba to sobie wyobrazic. — Statek w drodze na Komodo – 2014-10-15 Godz. 22:00 (w Polsce 17:00) — 

Gili Trawangan – wyspa marzenie

Orbitka

Gili Trawangan – wyspa marzenie

Nasz cały świat

Bułgarskie wybrzeże: Primorsko

Jakież by to były wakacje, gdybyśmy nie jechali w stronę Bałkan? Od trzech lat niezmiennie kierujemy się na ten półwysep i za każdym razem jest coraz lepiej. Tym razem za cel wybraliśmy sobie Bułgarię z Morzem Czarnym i powrót przez Rumunię, z główną atrakcją – Transylwanią. Słowację znamy już chyba na pamięć i wyjątkowo szybko ja minęliśmy. Budapeszt i jego ogromna obwodnica nic się nie zmieniła. Serbia – znamy i … Post Bułgarskie wybrzeże: Primorsko pojawił się poraz pierwszy w Nasz Cały Świat. 

intoamericas

Peruwiański must-see numer dwa: Jezioro Titicaca

Zobaczyć Machu Picchu, pływające wyspy i… wyjechać z Peru ze spokojnym sumieniem. My też musieliśmy to zrobić. Sama nazwa podniecała nasze wyobraźnie, jeszcze zanim byliśmy w stanie zlokalizować na mapie to najwyższe żeglowne na świecie jezioro. Titicaca. No i te wyspy! Przyjechaliśmy cali w strachu – znowu, jak na Machu Picchu, turystów będzie tłum, na każdym rogu naganiacze na toury, blade twarze i przewodnicy. Czy znajdziemy ludzi, którzy naprawdę żyję na dryfujących wyspach Uros? Przechytrzyliśmy agencje i własnym sumptem wpakowaliśmy się na łódkę (15 soli od osoby). Temperatura wody – 9 stopni, wysokość n.p.m. – 3812, słońce – wspaniałe. Na wyspie naszą zdezelowaną łódkę cumuje pani w pięknym stroju – nieprzebrana, po Puno, dużym mieście na brzegu, też chodzą w obszernych kiecach (wstydziliśmy zajrzeć pod nie i policzyć halki, choć kusiło) i warkoczach zakończonych wełnianymi frędzlami. Nogi miękko zapadają się w trzcinę. Kiedy lokalny przewodnik podskakuje, wyspa cała się rusza. Siadamy na trzcinowych belach, które są jak miękkie pufy. A on opowiada nam: - że Titicaca to w keczua puma polująca na królika (odwraca tablicę z mapa jeziora i nam te zwierzaki ukryte w konturach wody pokazuje); - że wyspę buduje się rok (baza to kile, korzenie trzciny pomieszane z ziemią, które unoszą się na powierzchni jak naturalny korek), a wytrzymuje lat 40 (potem kile gnije); - że na powierzchni jest trzcina, którą co rusz trzeba dokładać, by nie wdała się wilgoć; - że cumuje ją 20 kotwic – kamieni na sznurkach; - że wysp jest  82, a rodzin ok. 270 - i że teraz popłyniemy na wyspę-stolicę na pstrąga (15 soli od pary) Ma podręczny model, na którym symultanicznie z wdziękiem wszystko pokazuje. Po prezentacji panie zapraszają do swoich domków, kuszą rękodziełem, a zanim odpłyniemy trzcinową łódką w kształcie dwóch węży (pcha ją z tyłu motorówka z Indianką za sterem) – zaśpiewają w aymara (swój język Urowie już dawno zatracili), keczua, a nawet po angielsku (przynajmniej tak im się wydaje). Nie dziwi nas nawet „Hasta la vista, babies”, które rzucają na pożegnanie. Zawsze wygląda to tak samo. Nie możemy się dowiedzieć, dlaczego Urowie zamieszkali na wyspach kilkaset lat temu. Może dla obrony przed Inkami? Albo by łatwiej się łowiło? Pierwsza dryfująca szkoła powstała w latach 60. Raquela właśnie z niej wróciła, dlatego może towarzyszyć nam w przejażdżce. Angel wcale nie chce do niej iść, dla tego ściemnia nam, że ma dwa lata, a nie cztery. Ciągle chce się bawić. Na wyspach podobno hodują świnki i kury, my widzieliśmy staw rybny i dwa koty. Do kibelka płyną podobno na sąsiednią małą wyspę. Nieczystości zasypują wapnem, by pozbyć się zapachu. Naprawdę tutaj żyją. Choć robią to tylko dla i dzięki turystom. Wiemy, że przed oczami mamy show. Z drugiej strony, w ten sposób skansen żyje i możemy zobaczyć skrawek niewyobrażalnego – jak kiedyś ludzie żyli na pływających wioskach. Hit czy kit? Każdy ocenia sam. Nam się podobało bardziej od M.P. Ceny przystępne, a pieniądze idą prosto do kieszeni Indian. Dzięki temu nie muszą zabijać się w nielegalnych kopalniach złota, o których pisaliśmy tutaj. 

Z Komodo plyniemy na wyspe Flores

Orbitka

Z Komodo plyniemy na wyspe Flores