marcogor o gorach
Przez masyw Lubonia Wielkiego na Szczebel
Beskid Wyspowy z racji swego rozczłonkowania, gdzie poszczególne szczyty są oddzielone od siebie w pewnej odległości, przez co z daleka wyglądają jak wyspy, jest najpiekniejszą częścią olbrzymiej połaci Beskidów. Te górskie wyspy szczególnie cudnie wyglądają jesienią z racji wyjątkowych kolorów, jakimi są ubarwione. Niektóre z masywów są rozległe, a podejścia na ich wierzchołki bardzo strome. Każdy kto chce zrobić sobie górską wyrypę, najlepiej niech wybierze Beskid Wyspowy. Zrobienie sobie trasy przez kilka szczytów, gdzie przełęcze między nimi są bardzo głebokie jest wymagającą wycieczką kondycyjną. Pięknych miejsc tam nie brakuje, widokowych górek także, więc staram się odwiedzać to pasmo górskie co roku. Tym razem wybrałem się tam na zaproszenie właścicielki apartamentów Stacja Kasina., w samym sercu tego Beskidu.
Ale po kolei. Jesień tego października nie rozpieszcza, bardzo mało mamy słonecznych dni. Większość weekendów była deszczowa, gdzieś schowała się „złota polska jesień”. Mimo tego z parą najlepszych kumpli wybrałem się na poszukiwanie kolorków jesieni. Deszczowa sobota została wykorzystana tylko na dojazd na nocleg i zwiedzanie najlepszej knajpy w Mszanie Dolnej. Mowa o Folwarku Stara Winiarnia, który oferuje gościnę w zamkowej scenerii XVI-wiecznego kasztelu. Udało nam się zobaczyć nawet piwnice, pełne różnych trunków. Na nocleg dotarliśmy jednak do Kasiny Wielkiej, kojarzonej zapewne przez większość z Was jako miejsce, skąd pochodzi nasza super narciarka Justyna Kowalczyk.
Stacja Kasina PKP
Ale od teraz wiem, że jest tam jeszcze jedno miejsce, które stanie się wkrótce znane i lubiane wśród turystycznej gawiedzi. Mowa o starym dworcu PKP w Kasinie, gdzie obecnie urządzono stylowe, bo zachowane w kolejowej tradycji, a zarazem nowoczesne apartamenty. Budynek pochodzi z XIX w., jako stacja kolejowa został oddany do użytku w roku 1884 stanowiąc część Galicyjskiej Kolei Transwersalnej, która początek swój znajdowała w Czadcy na Słowacji, biegła przez Żywiec, Rabkę, Nowy Sącz, Sanok, aż po Husiatyń na Ukrainie. Stanowi najwyżej położony przystanek kolejowy pośród innych znajdujących się na trasie Kolei Podkarpackiej (580 m.n.p.m.). Przystanek osobowy zbudowano w stylu neorenesansowym i do dnia dzisiejszego zachował swój historyczny charakter. Całość dopełnia pasmo zieleni zlokalizowane wokół stacji. Dziś w okresie letnim kursuje tu pociąg retro, gratka dla miłośników kolejarstwa.
apartament Stacja Kasina
Urokliwość stacji oraz bliskość skansenu kolejowego w Chabówce sprawia, iż chętnie w niej pojawiają się znani reżyserzy filmowi. Najsłynniejszym był Steven Spielberg który kręcił tutaj sceny do „Listy Schindlera”, a także Andrzej Wajda do filmu „Katyń”. W Kasinie Wielkiej realizowano także ujęcia do ekranizacji „Szatana z siódmej klasy” oraz „Bożych skrawków”. Ostatnio stacja stanowiła plener do historycznego serialu „Szpiedzy w Warszawie”. I właśnie w tym niezwykłym miejscu miałem okazję nocować wraz z przyjaciółmi, dzięki serdeczności gospodarzy. Znajduje się ono w miejscu przecięcia szlaków górskich prowadzących na szczyty urokliwych pasm części Beskidu Wyspowego i Makowskiego. W zimie dużym atutem jest bliskość krzesełkowego wyciągu narciarskiego Śnieżnica -zaledwie 50 metrów! Więcej szczegółów o możliwości noclegu znajdziecie tutaj.
urokliwe położenie stacji PKP Kasina
Kasina Wielka leży również na szlaku architektury drewnianej, nie brakuje tu też ciekawych tras rowerowych. Obok budynku położony jest cmentarz wojenny z okresu I wojny światowej, na lewo od głównej drogi wjazdowej na dworzec kolejowy. Spaliśmy w jednym z pięciu luksusowych apartamentów, gdzie każdy zaaranżowany jest w innej tonacji kolorystycznej. Bardzo ciekawie jest zachowane historyczne przeznaczenie wnętrza budynku. Ale wróćmy do gór… Rankiem, gdy okazało się, że zaczyna się wypogadzać niezwłocznie wpakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w kierunku „zakopianki”. Tam mianowicie, na obszernym parkingu obok przystanku PKS Luboń Mały zaczęła się nasza wędrówka beskidzkim szlakiem. W planie było przejście całego masywu Lubonia Wielkiego. Kiedyś już tam byłem, co opisałem tutaj, ale podchodząc z Rabki.
parking przy karczmie „Pod sosnami” na zakopiance
Luboń Wielki o wysokości 1022 m n.p.m. to najwybitniejszy szczyt górski w Beskidzie Wyspowym, nazywany przez miejscowych Biernatką. Z racji bliskości Krakowa jest popularnym celem turystów. Początkowo nasza wycieczka odbywała się pośród niskich chmur, ale z biegiem dnia widoki były coraz lepsze. Jednak na Luboniu Małym, niewybitnym wzniesieniu w długim zachodnim grzbiecie Lubonia chmury zasłaniały jeszcze wszystko. W pobliżu odnaleźć można niewielki kopczyk z krzyżem, a w nim fragmenty helikoptera czechosłowackiego, który rozbił się tutaj w 1985 lecąc na przegląd do Świdnika. Idąc dalej dotarliśmy na Polanę Surówka. To miejsce wyjątkowe, z polany można zaobserwować bardzo rozległe widoki na Kotlinę Rabczańską, pasmo Gorców i Pasmo Orawsko-Podhalańskie. Ponad nimi wznoszą się Tatry – z polany widać cały ich grzbiet. We wschodnim kierunku widoczny natomiast jest szczyt Lubonia Wielkiego z charakterystyczną wieżą przekaźników. Niestety tym razem ta szeroka panorama nie ukazała się moim oczom!
zamglona Polana Surówki
Na Polanie Surówki, zwanej też Krzysiami znajdują się dwa samotne zabudowania gospodarcze. Na drugiej części polany znajdują się natomiast 4 gospodarstwa, wszystkie znacznie oddalone od centrum wsi. Centralne miejsce zajmuje duży krzyż i stacje drogi krzyżowej prowadzące do niego. Pewną ciekawostką jest odnowiony dom na polanie, to dom rodzinny Gacków, skąd wywodzi się siostra zakonna Maria Gacek ze zgromadzenia sióstr miłosierdzia św. Wincentego A’Paulo. Stąd już blisko mieliśmy na szczyt Lubonia Wielkiego. Po drodze mijaliśmy wielu myśliwych, którzy niedawno obchodzili swoje patronalne święto św.Huberta i wybrali się gromadnie na polowanie! Po dotarciu na najwyższy wierzchołek wyszło słońce i ubarwiło nasz świat.
otoczenie schroniska PTTK na Luboniu Wielkim
Oprócz potężnego masztu radiowo-telewizyjnej stacji nadawczej centralnym miejscem jest tu schronisko PTTK wybudowane w 1931 r. Jest jedynym górskim schroniskiem w całym Beskidzie Wyspowym. Budynek schroniska jest wpisany do rejestru zabytków. Jest to schronisko o bardzo oryginalnym wyglądzie, przypominające nieco domek Baby Jagi. Jako jedyne wśród schronisk posiada duży 10-osobowy pokój z oknami na cztery strony świata, z których rozpościera się rozległa panorama. Oprócz wspomnianego 10-osobowego pokoju ma 15 miejsc w letniej przybudówce oraz 2-osobowy pokój na parterze. Posiada także świetlicę, bufet turystyczny, prysznic. W otoczeniu schroniska znajduje się duża stacja przekaźnikowa, zadaszona kaplica, budka telefoniczna, stoły i ławki dla turystów, miejsce na ognisko. Z polany przy schronisku rozpościera się widok na północną i zachodnią stronę, szczególnie dobrze widać stąd Szczebel, Lubogoszcz, Babią Górę i Beskid Makowski. W bacówce obok schroniska znajduje się siedziba Akademickiego Klubu Radiowo-Turystycznego „Ryjek”. W „pokoju krótkofalarskim” jest dostęp do kilku anten na paśmie KF i UKF. Po wypiciu pysznej kawki ruszyliśmy dalej. Jako, że pogoda robiła się jak marzenie postanowiliśmy zdobyć kolejną wyspę – Szczebel.
Szczebel widziany znad przełęczy Glisne
Najpierw należało jednak zejść bardzo stromym zejściem na przełęcz Glisne. Czasami (np. gdy jest zlodzone, lub po większych opadach deszczu) jest śliskie i trudne do przejścia. Tym razem mimo wczorajszych opadów daliśmy radę. Rejon przełęczy jest bezleśny, zajęty przez pola uprawne i zabudowania miejscowości Glisne, dzięki temu jest dobrym punktem widokowym. Błekit nieba i słońce dodawało nam animuszu i szybko wdrapaliśmy się na Małą Górę, znajdującą się już w masywie Szczebla. Stamtąd już łatwiej dotarliśmy na kulminację Szczebla. To piękna góra, o której pisał już Eugeniusz Janota, autor pierwszego polskiego przewodnika tatrzańskiego (1860 r.).
krajobraz wierzchołka Szczebla
Na szczycie znajduje się pomnik poświęcony papieżowi Janowi Pawłowi II, który był tutaj dwukrotnie w czasie swych górskich wędrówek, a także powiewa wysoko na maszcie flaga Polski. W pobliżu jest też krzyż upamiętniający śmierć w tym miejscu księdza z Krakowa. W 2010 roku w ramach akcii „Odkryj Beskid Wyspowy” na szczycie Szczebla ustawiono kilka stołów i ławek, miejsce ogniskowe oraz mapę powiatu myślenickiego. W maju 2011 roku, niedaleko szczytu, przy czarnym szlaku z Lubnia z inicjatywy ludzi uprawiających paralotniarstwo powstało miejsce, z którego przy dobrej pogodzie startują paralotnie. Nie można go przegapić, bo to najlepszy punkt widokowy na wierzchołku. Rozpościera się stąd rozległy widok na Lubomir, Lubogoszcz i dolinę Raby oraz odleglejsze szczyty Beskidu Wyspowego. Ten widok też już znałem z pierwszej bytności tutaj kilka lat wczesniej.
Śnieżnica i Ćwilin widziane z przełęczy Glisne
Po dłuższym odpoczynku udaliśmy się w dół czarnym szlakiem. Zejście poniżej wierzchołka Małego Szczebla zrobiło się tak strome, że jedno z kolan zaczęło odmawiać mi posłuszeństwa! Ale wybrałem ten wariant, żeby zobaczyć Zimną Dziurę, jaskinię osuwiskową, powstałą w piaskowcu magurskim, zwaną również Grotą Lodową. Położona jest przy szlaku turystycznym i jest łatwo dostępna dla turystów. Znajduje się na wysokości 655 m n.p.m., otwór wejściowy ma rozmiary 3 × 4 m. Pochyłe wejście prowadzi do komory głównej o długości do 6 m i szerokości do 3 m. Dno tej komory znajduje się na głębokości ok. 5 m. Od komory tej prowadzą jeszcze 3 boczne, ciasne szczeliny. Długość korytarzy (w większości trudnodostępnych) wynosi około 25 metrów. W jaskini panuje temperatura niższa o kilka lub kilkanaście stopni od temperatury na zewnątrz. Zdarzają się lata, że lód zalega w jaskini do okresu lata kalendarzowego.
wejście do jaskini Zimna Dziura
Po zwiedzeniu jaskinii pozostało nam dojść tylko do wsi Lubień. Po drodze minęliśmy jeszcze ładną kapliczkę i ogrodzone miejsce na ognisko, zapewne własność wspólnoty myśliwskiej. Potem jeszcze były domki letniskowe i doszliśmy do centrum wsi. Od razu rzucił się nam w oczy strzelisty gmach kościoła, więc postanowiliśmy go odwiedzić. Bogato zdobione wnętrze przekonało nas, że warto było nań wejść. Jako ciekawostkę dodam fakt, że konsekracja tej świątyni była pierwszą posługą nowego biskupa krakowskiego Karola Wojtyły. Nam pozostało natomiast powrócić tylko autobusem do samochodu w Naprawie. Jako, że kursowych busów na zakopiance nie brakuje, nie było z tym żadnych problemów.
kościół parafialny w Lubniu
Na długo przed zmrokiem dotarliśmy więc na parking, gdzie czekało autko. I to był już koniec kolejnej górskiej przygody. Pozostały wspomnienia i naładowane pozytywną energią akumulatory. Jak już wspominałem Beskid Wyspowy jest przepiękny, choć wymagający. Najcudowniejszy jak wszystko w górach – jesienią. Na koniec zapraszam do obejrzenia fotorelacji z wypadu i zawitania kiedyś do gościnnych apartamentów na stacji w Kasinie Wielkiej. A tu znajdziecie graficzny opis wycieczki. Odkryjcie i wy kolorowy Beskid Wyspowy! Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
[See image gallery at marekowczarz.pl]
Podobne zdjęcia: [See image gallery at marekowczarz.pl]