marcogor o gorach
Witaj przygodo, witajcie nieznane ziemie, czyli spotkanie z „Halną” częścią Wielkiej Fatry
Jednym z moich celów na rok 2014 było poznać jak najwięcej pasm górskich i to nie tylko w Polsce, gdzie finalizowałem projekt Korony Gór Polski, ale także w krajach ościennych. Do moich ulubionych miejsc wypadowych jest bliska mi z racji mego zamieszkania, a także ze względu na wyjątkową górzystość – Słowacja. Do tego stopnia pokochałem tamtejsze góry, których jest więcej niż w Polsce i są bardziej dzikie, mniej uczęszczane, że postanowiłem również zdobyć koronę górską tego kraju. Wielkim krokiem zrobionym w minionym roku był mój wyjazd z grupą przyjaciół w góry Wielkiej Fatry. Od dawna marzyłem, żeby poznać to rozległe pasmo górskie, pełne wysokich szczytów, rozległych hal, pięknych polan i dzikich łąk. Gdzie turystów nie tak dużo, jak w innych, bardziej popularnych górach Słowacji, a niezmierzonego górskiego piękna pod dostatkiem. Hasło: „Witaj przygodo, witajcie nieznane ziemie” miało znowu ożyć w czasie tej wycieczki.
Na wyjazd wybrałem długi weekend majowy, gdyż wiosna w tych górach jest pełna niespodzianek i budzącego się życia na sródgórskich halach i pastwiskach. Stwierdziłem, że cztery dni wystarczą na pierwsze, dość dokładne zapoznanie się przynajmniej z głównym grzbietem tych gór, gdzie znajdują się najwyższe szczyty. Wyjazd możliwy był dzieki małej wygranej w lotto, która umożliwiła mi czterodniowy pobyt z wygodami. Przed wyjazdem na taką dłuższą eskapadę oczywiście należało wszystko zaplanować. Lubię spontaniczne wypady górskie, ale w przypadku dłuższych wycieczek muszę mieć gotowy plan działania, aby nie tracić ani minuty na miejscu, na niepotrzebne szukanie, co warto zwiedzić, bo to mam ustalone z góry. W tym celu zawsze dokładnie studiuje mapy, czytam przewodniki, szukam informacji w necie, żeby wiedzieć co warto zobaczyć w nowo odkrywanych przez siebie miejscach. To znacznie ułatwia planowanie tras, miejsc docelowych dojazdu itd.
mały placyk z parkingiem przy wejściu na szlak w Wyżnej Revucy
Nie muszę chyba pisać o konieczności rezerwacji noclegu, jako, że jechaliśmy w trójkę z Danielem i Mariuszem, to znalazłem dla nas wspaniałą kwaterę w miejscowości Wyżna Revuca. Ale obecnie w dobie internetu znalezienie noclegu to nie problem. Dobrze jest zapisać sobie też punkty, gdzie należy dojechać, przy wychodzeniu w góry, żeby potem nerwowo nie szukać w nawigacji. Inna ważna sprawa to pakowanie, czyli czynność, której chyba nikt nie lubi… na kilka dni zabiera się więcej rzeczy, zwłaszcza jeśli bierzemy też swój prowiant. Każdy zna z własnego doświadczenia, że to trudna sztuka i dobrze wczesniej spisać sobie, co należy zabrać. O najważniejszym, czyli ekwipunku turystycznym pisałem już na łamach tego bloga. Po tych wszystkich przygotowaniach pora było wyjechać w końcu do naszego celu, czyli w góry Wielkiej Fatry. Z Gorlic na Słowację mam bardzo blisko, a później to już autostradą z Popradu do Rużemberoka, gdzie wjechaliśmy w szeroką dolinę Wagu oddzielającą Niżne Tatry od Wielkiej Fatry, by potem skręcić w boczną odnogę, czyli Rewucką Dolinę, która doprowadziła nas do podnóża tego pasma.
początek szlaku na Chyżky z Wyżnej Revucy
Wielka Fatra to olbrzymie pasmo górskie w Karpatach Zachodnich, o długości około 40 km. Najwyższe szczyty tych gór leżą przeważnie na głównej grani, ciągnącej się z północy na południe. Należą do nich: Ostredok (1592 m n.p.m.); Frčkov (1585 m n.p.m.); Krížna (1574 m n.p.m.); Rakytov (1567 m n.p.m.); Suchý vrch (1550 m n.p.m.); Ploská (1532 m n.p.m.); Borišov (1510 m n.p.m.). I wszystkie wymienione tutaj udało nam się zdobyć w ciągu pierwszych trzech dni pobytu. Po dojechaniu do naszej kwatery w Wyżnej Revucy, czyli najwyżej położonej części wioski Liptowska Revuca mieliśmy naprawdę blisko na górskie szlaki. Tak to przygotowałem, żeby mieć zawsze pod reką nasz nocleg. Od zawsze tak planuje trasy, żeby były okrężne i powracały do punktu wyjścia. Nie lubię wracać po własnych śladach, bo wtedy mniej się pozna nowego terenu! Fajnie jest też jeśli auto można pozostawić przy kwaterze i mieć niedaleko do węzła szlaków turystycznych.
wejście do Zielonej Doliny
Nasz gospodarz na kwaterze przywitał nas słowackim specjałem, czyli becherówką, życząc miłego pobytu, udostępniając nam dane do wifi, pokazując miejsce na grilowanie itd, itp. To się nazywa gościnność po słowacku, za którą tak lubię Słowaków. Nie piszę tu o podstawowych rzeczach jakie mieliśmy zapewnione, ale standarty choćby pod polskimi Tatrami ciągle wydają mi się niższe. Już na pierwszy dzień po przyjeździe zaplanowałem na rozruch mocną trasę do przejścia. Za cel obraliśmy więc od razu najwyższe szczyty Wielkiej Fatry, korzystając z dobrej pogody i chcąc mieć je niejako z głowy… Z naszej wsi rozpoczynał się żółty szlak przez Zieloną Dolinę na Chyżky, nasz pierwszy tego dnia szczyt, już na głównym grzbiecie tych gór. Podjechaliśmy autem na mały parking, przy ostatnim przystanku SAD ( to słowacki PKS ). Tam zaczyna się szlak, wchodząc w boczną uliczkę. Pierwsze podejście było strome i dało nam w kość, ale potem po wejściu w niewielką kotlinę pod szczytem Płoski, szlak się wypłaszczył, a dziewicze dla nas widoki na Wielką Fatrę dopełniły szczęścia. W miejscy tym stoi wiata pasterska ze stołem, który zachęcił nas do zjedzenia drugiego śniadania, w tym cudownym miejscu, w jakże sielskiej scenerii. Bacówek pozostałych tu po wypasie owiec jest w tych górach więcej i można wykorzystać je do spania na dziko.
Suchy Wierch góruje nad wylotem Zielonej Doliny
I tak już mi zostało, klimat tych gór wydawał mi się przez resztę pobytu właśnie sielski, słodki, jak z dziecięcych bajkowych wspomnień. Rozbudzająca się właśnie teraz wiosna dodawała uroku odkrywanym zakamarkom tych gór, a piękno natury ukazywało się naszym oczom raz po raz. Trafiliśmy nawet na ostatnie kwitnące krokusy! Ciagle dało się słyszeć achy i ochy, to z ust Daniela, a to z usta Mariusza. No dobra, najwięcej zachwytów wychodziło jednak z moich ust, gdyż zawsze podnieca mnie poznawanie zupełnie nowych, cudnych górskich pejzaży. A urzekającej scenerii tych gór nie psuli nawet turyści, których spotykaliśmy na swojej drodze naprawdę w małych ilościach. Z Chyżek skręciliśmy w lewo, już na czerwony, główny szlak Bohaterów Słowackiego Powstania, czyli „Ceste Hrdinov SNP”. Nim szybko, niewiele się wznosząc do góry, poprzez Koniarky dotarliśmy w pobliże Suchego Wierchu, naszego pierwszego w tych górach szczytu powyżej 1500 m.
chroniony rezerwatem wierzchołek Suchego Wierchu
Szlak omija szczyt zwany też Suchy około 150 m z boku, gdyż piękny skalisty, wapienny wierzchołek jest chroniony jak rezerwat przyrody wraz z cenną, bogatą florą wapieniolubną. W ogóle to góra ta wraz z potężnymi sąsiadami należy do tzw. Halnej Fatry (słow. Hôľna Fatra) – części tych gór, która charakteryzuje się wysokogórską rzeźbą terenu i występowaniem rozległych łąk górskich sztucznie obniżonego tu piętra alpejskiego w strefach grzbietowych. O Szypskiej Fatrze pisałem już kiedyś przy okazji wejścia na Sipa, a o Turczańskiej, Liptowskiej i Skalnej części tych gór przeczytacie w nastepnych wpisach. Podsumowując krótko Wielka Fatra ma kształt litery „Y’ z podnóżkiem na dole i każdy składnik litery ma swoją nazwę. To tak obrazowo pisząc, ale pozwala lepiej sobie wyobrazić położenie szczytów i ukształtowanien terenu. Tego dnia przemierzaliśmy „Halną Fatrę”, choć mogę wam już dziś zdradzić sekret, że najpiękniejsza jest Skalna Fatra. Ale musicie być cierpliwi, bo dziś będziemy dalej wędrować granią ” Hôľnej Fatry”. Naprawdę warto zobaczyć na własne oczy te śliczne hale, pełne wiosennych kwiatów.
Wierzchołek Ostredoka
Wędrując sobie prawie po płaskim terenie głównym grzbietem dotarliśmy na Ostredoka, najwyższy szczyt całego pasma, kolejny do mojej Korony Gór Słowacji! Niezalesiony wierzchołek, mało wybitny w stosunku do otoczenia, oferuje jednak szeroką panoramę, sięgającą aż po polskie granice. Obły wierzchołek Ostredoka jedynie nieznacznie przewyższa sąsiednie wzniesienia. Dlatego nasza dalsza wędrówka przez Frčkov, drugi co do wysokości szczyt pasma nie nastręczała żadnych trudności. Pokryty w całości łąkami szczyt oferuje podobne widoki na grupę Wielkiej Fatry, Góry Kremnickie, Choczańskie i Niżne Tatry. W końcu po trzy kilometrowym spacerku łagodną granią dotarliśmy na zwornikowy wierzchołek Kriżnej. Jest on zwornikiem dla odgałęziającego się tu ku północy głównego grzbietu całej Wielkiej Fatry. Charakteryzuje go wysoki na 51 metrów stalowy maszt wojskowego przekaźnika telekomunikacyjnego. Znajdziemy tutaj także miejsce na odpoczynek, ławeczki ze stołami oraz ksiegę wpisów przy rozłożystym drogowskazie. To centralny węzeł szlaków, więc to nie powinno dziwić. W pobliżu stoi też 10 – metrowy metalowy krzyż. Największą atrakcją jest oczywiście wspaniała, dookolna panorama ze szczytu, sięgająca na północy po granice Polski, zaś na południu – Węgier.
wojskowy przekaźnik na szczycie Kriżnej
Po zdobyciu pięciu szczytów pora było zawrócić w kierunku naszego noclegu. Skręciliśmy na boczne ramię głównego grzbietu prowadzące w kierunku przełęczy Veľký Šturec zaliczając po drodze, jakby z rozpędu dwa kolejne szczyty: Repiste i Veterny Wierch. Oba już zalesione, więc mniej ciekawe, choć pełne interesujących form skalnych na szlaku. Od momentu rozpoczęcia schodzenia straszyła nas burza, krążąca gdzieś niedaleko nas. Złapał nas niestety przelotny opad, więc nie ociągając się żwawo goniliśmy przed siebie, choć sił po rannej podróży i całodziennym marszu było coraz mniej. W końcu wygodną drogą leśną przez Tisov zeszliśmy do leśniczówki Hajabaćka. Wybrałem ten wariant żółtym szlakiem, żeby móc zobaczyć Wodospad w Zadkach. Niestety przy pracach terenowych koparki zniwelowały tak teren, że po kaskadzie pozostało wspomnienie! Z żalem udaliśmy się więc poprzez dolny fragment Doliny Suchej do naszej bazy. Byliśmy na serio zmęczeni, bardzo długa trasa dała nam porzadnie w kość, a przecież musieliśmy zachować siły na kolejne dni zwiedzania.
wylot Doliny Suchej
Ale o nich przeczytacie w kolejnych odsłonach mej wielkofatrzańskiej opowieści. Zrobiliśmy tylko ostatnie zakupy prowiantu na nastepny dzień i każdy z nas mógł oddać się błogiemu odpoczynkowi i wspominaniu dzisiejszych przygód. Jutrzejsza wędrówka było już wcześniej przeze mnie zaplanowana, ustaliłem tylko z kolegami ostatnie szczegóły i oddałem się w ręce Morfeusza. Na koniec zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z tego dnia wędrówki. Zapewniam, że najlepsze zostawiłem na koniec, fotki w pełni oddadzą piękno i klimat tych fascynujących gór. Z górskim pozdrowieniem
Marcogor