Budapeszt – jak przygotować się do podróży

Kulinarny Blog

Budapeszt – jak przygotować się do podróży

Wbrew pozorom podróż do Budapesztu wcale nie musi być droga, wystarczy odpowiednio się wcześniej przygotować :) Zobaczcie jak dojechać do Budapesztu, gdzie znaleźć nocleg oraz jakie ceny są w sklepach. Po pierwsze… podróż do Budapesztu Musimy się zdecydować jakim środkiem transportu będziemy podróżować, a mamy ich kilka do wyboru… pociąg – tutaj niestety bilety są dość drogie, a podróż będzie trwała ponad 10 godzin autobus – wybierając ten środek transportu z całą pewnością będziemy w stanie kupić bardzo tanie bilety (nawet za ok. 100 PLN w obie strony za osobę – PolskiBus), jednak droga będzie bardzo męcząca, bo spędzimy w nim ok. 12 godzin samolot – jeśli naszą podróż zaplanujemy w miarę wcześnie, to na pewno uda nam się kupić bilety po okazyjnej cenie. Do stolicy Węgier polecimy tanimi liniami Wizz Air. Po drugie… noclegi Ceny noclegów są bardzo urozmaicone, wszystko oczywiście zależy w jakich warunkach chcemy nocować. Możemy zdecydować się na pokój wieloosobowy, osobny pokój z łazienką lub bez, albo hotel. Oczywiście ten ostatni będzie najdroższy. Naszą podróż do Budapesztu zaplanowaliśmy razem z portalem Airbnb, gdzie znaleźliśmy bardzo okazyjną ofertę wynajęcia kawalerki. Trzy dniowy pobyt w wynajętym mieszkaniu kosztował nas ok. 250 PLN, mieliśmy do swojej dyspozycji całą kawalerkę. Na wyposażeniu była kuchnia, lodówka, kuchenka mikrofalowa, a mieszkanie ciche, przytulne i w bardzo dogodnej lokalizacji. Uwaga, teraz będzie krypto reklama :) Jeśli zarejestrujecie się z linka poniżej to przy rezerwacji otrzymacie zniżkę w wysokości ok. 85 PLN (minimalna kwota rezerwacji to ok. 300 PLN – zawsze przeczytajcie warunki, bo kwoty te się często zmieniają). https://www.airbnb.pl/c/gprzybylowski Oczywiście wybierajcie noclegi u sprawdzonych gospodarzy, tych z dużą liczbą pozytywnych opinii. Muszę Was jednak uprzedzić, że portal bardzo dokładnie weryfikuje gospodarzy oraz gości, tak więc nie będzie w tym nic dziwnego, jak zostaniecie poproszeni o przesłanie skanu dowodu osobistego, oraz podpięcie jako weryfikację konta gmail, albo facebooka. Po trzecie… plany miasta Jadąc do Budapesztu obowiązkowo musicie wydrukować sobie plan komunikacji miejskiej, bo znacznie ułatwi on Wam poruszanie się po mieście. plan metra – http://www.bkk.hu/apps/docs/terkep/vasut_bp.pdf plan całej komunikacji – http://www.bkk.hu/apps/docs/terkep/buda.pdf Po czwarte … pieniądze Obowiązującą walutą na Węgrzech jest Forint Węgierski (100 HUF = ok. 1,40 PLN). Oczywiście w sklepach, restauracjach zapłacicie za wszystko kartą, jednak przewalutowanie na karcie może być bardzo wysokie, dlatego polecam wymienić pieniądze w kantorze. Po piąte … ceny Ceny w stolicy Węgier są bardzo zbliżone do cen w Polsce, z całą pewnością znacznie mniej zapłacicie za typowe węgierskie produkty np. paprykę, salami czy węgierski pyszny Tokaj. W restauracjach można kupić syty obiad składający się z typowego węgierskiego gulaszu z kluseczkami za ok. 17 PLN. Węgierski gulasz z kluseczkami Ale uwaga nie wszędzie :( We wpisie o lokalnych przysmakach znajdziecie nazwę knajpki, którą polecamy, bo dają tam dobrze i tanio zjeść :) Zobacz również co warto zobaczyć w Budapeszcie -> TUTAJ Post Budapeszt – jak przygotować się do podróży pojawił się poraz pierwszy w Kulinarny Blog - wiesz jak gotować!.

WOJAŻER

Nowy Kraków. Szlakiem nowoczesnej architektury i współczesności

On zawsze po prostu był. Klejnot szlifowany przez wieki, który w minionym, dwudziestym wieku, uniknął losu większości polskich miast. Przetrwał wojnę, a przetrwawszy ją opierał się potem architektonicznej fantazji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, jednocześnie pozwalając jej na rozwój nowego organizmu poza swoją główną, zabytkową tkanką. Tak dotrwał Kraków do czasów szalonej wolności lat dziewięćdziesiątych, której ledwo się opierał. Udało się i oczyściwszy niedawno ścisłe z centrum z nachalnej, reklamowej zarazy, dotarł do czasów współczesnych w stanie prawie idealnym. Stanąwszy przed nowymi wyzwaniami, musi teraz ciągle odpowiadać na pytania: dokąd pójść, na co sobie pozwolić, jak ingerować w tą swoją cenną tkankę, a jak nie, aby się za nadto nie uszkodzić. Większość z tych, którzy przybywają do Krakowa na dzień, dwa lub kilka, pamięta potem, i wspomina jeszcze długo, Rynek Główny, ulice Floriańską i Grodzką, Wawel czy Kazimierz. We wspomnieniach przetaczają się pocztówkowe ujęcia z dorożkami w tle, z kawiarniami wypełniającymi wąskie ulice starego miasta, obrazy z pięknymi kościołami, których dzwony rozbrzmiewają w mieście. Wszyscy wiedzą, jaki jest Kraków a ci, którzy tego nie wiedzą, którzy nie znają …

Cypr z dzieckiem. Atrakcje dla najmłodszych

wszedobylscy

Cypr z dzieckiem. Atrakcje dla najmłodszych

Budapeszt – miasto warte odwiedzenia

Kulinarny Blog

Budapeszt – miasto warte odwiedzenia

Korzystając z okazji kupiliśmy tanie bilety lotnicze do Budapesztu – tak więc wybraliśmy się w podróż do Budapesztu. Z Polski lata tam m.in. Wizz Air. Właśnie mija miesiąc od naszej podróży. Zobaczcie jakie są nasze wrażenia z podróży oraz co warto zobaczyć w Budapeszcie. W stolicy Węgier gościliśmy 3 dni, ale wierzcie mi, tyle wystarczy aby zobaczyć najważniejsze miejsca oraz skosztować tamtejszych smakołyków. Położony nad Dunajem Budapeszt zachęca nie tylko do zwiedzania, ale także do odpoczynku – doznamy tam niezapomnianych wrażeń. Do najważniejszych miejsc wartych obejrzenia w Budapeszcie z całą pewnością zaliczamy: Most Łańcuchowy, który jako pierwszy połączył dwie części Budapesztu – Budę i Peszt. Został zaprojektowany przez angielskiego inżyniera i  powstawał w latach 1839-49. To miejsce warto zobaczyć zarówno w dzień, jak i w nocy. Most Łańcuchowy w Budapeszcie Na Wzgórzu Gellerta będziemy mogli podziwiać XIX wieczną Cytadelę oraz Pomnik Wolności. Jednak oprócz tych zabytków Wzgórze Gellerta to wspaniałe miejsce widokowe na całą stolicę Węgier. Widok na Budapeszt ze wzgórza Gellerta Wzgórze Zamkowe to nie tylko wspaniale zachowany Zamek Królewski (wpisany razem z całym wzgórzem na Światową Listę UNESCO), ale także piękny i okazały Kościół Macieja. Dla niektórych ogromną atrakcją jest wjechanie na wzgórze kolejką Sikló… hmmm ale czy aby na pewno? Czy te kilka minut jazdy koleją na niewielkie wzgórze jest warte wydanie ok. 15 PLN od osoby? Bez problemu na sam szczyt zawiezie nas miejski autobus (mając bilety okresowe, będzie to najlepsze wyjście – o komunikacji w Budapeszcie przeczytacie w osobnym wpisie). Kościół Macieja Parlament – chyba jedno z najbardziej znanych miejsc w Budapeszcie. Węgierski Parlament jest bardzo okazały i warto zobaczyć go zarówno w dzień, jak i w nocy. Jeśli mamy ochotę za opłatą będziemy mogli zwiedzić go również w środku. Parlament Wędrując po Budapeszcie warto odwiedzić tamtejszą Halę Targową znajdującą się nieopodal Mostu Elżbiety, znajdziemy tam całe mnóstwo regionalnych produktów (kultową węgierską paprykę oraz pyszne salami), a także skosztujemy Langosza (o węgierskich potrawach przeczytacie w osobnym wpisie – już niedługa :) ) Hala Targowa W powyższym wpisie znajdziecie tylko zarys tego co jest warte zobaczenia w Budapeszcie,  w kolejnych wpisach dowiecie się jak poruszać się po Budapeszcie, gdzie zjeść itd. Post Budapeszt – miasto warte odwiedzenia pojawił się poraz pierwszy w Kulinarny Blog - wiesz jak gotować!.

Płock - stolica polskiej secesji.

Wandzia w podróży

Płock - stolica polskiej secesji.

Adršpach z psem

URLOP NA ETACIE

Adršpach z psem

Migawki z Lublina

SISTERS92

Migawki z Lublina

TROPIMY PRZYGODY

Argentyńskie noce: Marcel de Buenos Aires

Wybierając miejsce do spania zazwyczaj kierujemy się ceną. A jak wiadomo, niska cena rzadko idzie w parze z jakością. Po wielu nocach spędzonych w tanich i paskudnych miejscach, potrzebowaliśmy w końcu odrobiny luksusu. Padło na Buenos Aires, w którym chcieliśmy zabawić trochę dłużej. To, gdzie spędzimy noc naprawdę nie ma dla nas większego znaczenia w podróży, szczególnie że zazwyczaj i tak większość dnia spędzamy poza miejscem noclegowym, więc jesteśmy w nim tylko i wyłącznie w nocy. A do tego potrzebujemy jedynie łóżko i łazienkę (najlepiej chociaż z ciepłą wodą, bo o ogrzewaniu w zimnych Andach mogliśmy tylko pomarzyć). Luksusy nie […] Artykuł Argentyńskie noce: Marcel de Buenos Aires pochodzi z serwisu Tropimy Przygody.

Positano, Amalfi, Minori. Urok pustych plaż, czyli Wybrzeże Amalfi poza sezonem

ITALIA BY NATALIA

Positano, Amalfi, Minori. Urok pustych plaż, czyli Wybrzeże Amalfi poza sezonem

Kolorowe miasteczka amalfitańskiego wybrzeża, malownicze plaże ukryte w małych zatoczkach oraz słynna Amalfitana, jedna z najbardziej panormicznych dróg w Europie, w sezonie niemiłosiernie zatłoczone, od jesieni do wiosny niemal puste i z utęsknieniem oczekujące na przyjezdnych. Dziś opowiem Wam, dlaczego warto odwiedzić Wybrzeże Amalfi poza sezonem i jak to jest mieć słynną plażę w Positano niemal wyłącznie dla siebie. Zapraszam! Source: Italia by Natalia

Wzdłuż wybrzeża: Hamallaj, rezerwat Divjaka-Karavasta, Apollonia, Vlora i Orikum

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Wzdłuż wybrzeża: Hamallaj, rezerwat Divjaka-Karavasta, Apollonia, Vlora i Orikum

Restauracja Wiszące Tarasy w Karpaczu

SISTERS92

Restauracja Wiszące Tarasy w Karpaczu

upnap – coś dla tych, którzy lubią się bujać, kiedy i gdzie tylko zapragną

KANOKLIK

upnap – coś dla tych, którzy lubią się bujać, kiedy i gdzie tylko zapragną

Dominikana poza hotelem, czyli jedziemy do Higuey!

MAGNES Z PODRÓŻY

Dominikana poza hotelem, czyli jedziemy do Higuey!

Kto mnie zna, to wie, że plaża plażą, palmy palmami, ale nie wytrzymam za długo za murami hotelu i po prostu muszę zobaczyć dany kraj od środka, na co dzień, pobyć chociaż trochę z mieszkańcami. I tak w upalny dzień, pod palmami zaświtał mi pomysł - jedziemy do Higuey! Kojarzycie oczy Kota w butach ze Shreka? Mniej więcej takiej wielkości oczy zrobiła rezydentka na wieść o moim pomyśle. Już miasto jak miasto, ale ja tam chciałam jechać autobusem, nie taxi. Patrzyła na mnie, jakbym chciała co najmniej do Portoryko wpław płynąć. Ale dokonałam tego wyczynu. Zajechałam, dotarłam, byłam, zobaczyłam, zwyciężyłam! Gorąco jak diabli. Normalnie pot leje się litrami. Idziemy ulicą w tym skwarze, co chwilka zaczepiani przez chłopaków na motorach chętnych do podwózki, ale nie korzystamy, bo plan zakładał podejście do autostrady i złapanie autobusu do Higuey. Od drugiego rezydenta (nie patrzył na nas jak na wariatów) dowiedzieliśmy się, że trzeba podejść do owej autostrady, zamachać rączką i już. Proste, prawda? Otóż nic bardziej mylnego! Z hotelu do głównej drogi jakieś 3-4 km. W tym upale i wilgotności to jakby z 13-14. W końcu doszliśmy i pierwsza kłoda pod nogi. Trzeba przejść na drugą stronę. Samochody pędzą jak szalone i my gdzieś pomiędzy nimi na drugą stronę biegniemy. Stoimy w tym upale, ale autobusu jak nie było, tak nie ma. Za to średnio co minuta jakiś motocyklista z ofertą podwózki. Jeden z nich wyjaśnił nam, że tutaj nie złapiemy autobusu do Higuey, a musimy cofnać się jakieś 1,5 km i tam jest taki mały plac pośród domów, nazwijmy to dworzec autobusowy, chociaż uwierzcie, że ponosi mnie teraz wyobraźnia, bo to po prostu pusty plac z busem pośrodku, i stamtąd dotrzemy do Higuey. Dodam, że tłumaczył to po hiszpańsku i albo od gorączki dostałam językowego olśnienia, albo tak obrazowo machał rękoma, że zrozumiałam, o co mu chodzi, nie wiem sama :) No to powrót. Znów trzeba przejść. I pędzą te auta, motorki, i gdzieś w tym bałaganie my, nasza dwójka szaleńców, powoli zaczynam rozumieć rezydentkę. Jestem już zrezygnowana. Staliśmy z dobre pół godziny na nic w pełnym słońcu. Teraz powrót i do końca nawet nie wiem, co nas czeka. Z jednego pasa na drugi, stop na pasie zieleni. Zaczepia nas taksówkarz. Targuje się z nami o cenę. Na środku autostrady! Trąbią wszyscy, jeszcze jedzie policja. Super! A panowie policjanci robią tylko gest buziaka, mówią hola, chica i jadą dalej! Ja już się mandatu spodziewałam za ten bieg po autostradzie i postój na środku autostrady, a dostałam powietrznego buziaka!! Co za kraj! Co za ludzie! Szok!Udało się w końcu przedostać z powrotem na zwykłą drogę i maszerujemy w poszukiwaniu autobusu. Znów jesteśmy atakowani przez oferty podwózki motocyklowej, ale skutecznie odmawiamy. I docieramy do placu, o którym mówił pan przy autostradzie. Faktycznie stoi tam busik, merengue gra na całą moc głośników, jest tabliczka Higuey. Pytamy kierowcę, po ile bilet i czy na pewno do Higuey. Słyszymy si i cenę 100 peso lub 2,50 $ na osobę. Jedziemy!Autobus to guagua. Mały bus, w który wchodzi tyle ludzi, ile da radę wejść. Jeden kierowca prowadzi to wesołe cudo, a drugi w czasie jazdy zbiera pieniądze. Hałas niesamowity. Muzyka, telefony, gadanie, tu ktoś śpiewa, tam nawet tańczy. Sam przejazd jest niesamowitą przygodą. Zupełnie czymś innym jak nasze autobusy. Jedziemy około godziny, zbierając machających ludzi po drodze. Nie ma przystanków, nie ma rozkładu jazdy. Mijamy okoliczne wioski. Kolorowe domki z blaszanymi dachami. Zielone wzgórza. Gaje palmowe. Małe rancza. Zdjęcia na pewno nie są najlepszej jakości, robione telefonem z autobusu, ale na pewno są prawdziwe, pokazujące prawdziwe widoki, oblicze Dominikany. Higuey słynie z bazyliki. Często porównywane jest do Częstochowy właśnie ze względu na ten religijny konspekt. Faktycznie bazylika stanowi centrum miasta, punkt rozpoznawczy. Jan Paweł II podarował koronę na cudowny obraz Matki Boskiej. Samo miasto to... Ja nawet nie wiem, jak to opisać! Plątanina kabli, samochodów, motorów, brak sygnalizacji, przejść dla pieszych, totalny chaos, pełno śmieci, kolorów, muzyki, ludzi!Autobus zatrzymuje się pod bramą bazyliki i od razu doskakują do nas przewodnicy. Niby licencjonowani, niby z Centrum Turystyki, do dziś nie wiem, czy faktycznie wszystko do końca działające legalnie, ale nie żałuję, że jeden z przewodników z nami po mieście spacerował. Poznajcie Miguela. Miguel z legitymacją na szyi, w koszulce z numerem 17 zaczął gadać i gadać, i gadać... Moje nastawienie było całkowicie na NIE. Pomyślałam, że znów ktoś chce od nas wydębić kasę, a ja chciałam na spokojnie pozwiedzać miasto, ale kiedy w końcu zaczęłam słuchać idącego za nami Miguela, stwierdziłam, że mówi fajnie, do rzeczy, ciekawie. Odkryłam w nim pasję. Pal licho to 15$, które chciał za oprowadzenie po mieście, niech idzie, przynajmniej sobie posłucham i pogadam, dowiem się czegoś ciekawego, odkryję inną Dominikanę. Swojej decyzji nie żałuję ani trochę.Bazylika moim zdaniem nie powala. Architektonicznie lepiej prezentuje się na zewnątrz. Dość ciekawa budowla. W środku uwagę przykuwa cudowny obraz. Można dotknąć szyby, za którą się znajduje, pomodlić się i poprosić o łaskę. Bazylika znajduje się pośrodku ogrodu palmowego. Jest tam zielono, czysto. Z bazyliki wyruszamy w miasto. Miasto, jakiego jeszcze moje oczy nie widziały. Szczerze, gdyby nie Miguel, chyba bym z pięć razy zginęła pod kołami motocykli, które np. jeździły po... chodniku. Ogólnie jest jedna zasada jazdy: nie ma zasad! Jeżdżą, jak chcą. Trąbią i jadą. Kto większy, szybszy albo odważniejszy, ten pierwszy. Totalny chaos, hałas, kurz i ogrom śmieci. Wszędzie śmieci. Zapytałam Miguela o te wszechobecne odpadki, ale albo źle zrozumiał, albo nie chciał zrozumieć (trash - crash) i zaczął mi o wypadkach opowiadać.Spacerując po Higuey, wzbudzałam sensację. Chyba większą, niż jakby Beyonce Warszawę przemierzała. Miguel stwierdził, że to przez to, że taka jasna jestem. Nawet opalona na tle przeważnie mulatów, wyglądałam po prostu biało. Do tego jasne włosy i niebieskie oczy wyróżniały się, a po drugie Dominikańczycy, powiedzmy szczerze, są kochliwi i lubią flirtować. Mąż ma urodę, nazwijmy ją włosko - hiszpańską, i przechadzał się niezauważony. Ja za to miałam z tysiąc ofert zakupowych i drugie tyle małżeńskich, ale nie było to dla mnie bardzo uciążliwe. Coś proponowali, odmawiałam, jeśli nie byłam zainteresowana, uśmiechy, parę zdań wymienionych na zasadzie "skąd jesteś", itp. i do przodu. Rozumiem ich. Są biedni, chcą zarobić. Większość z nich nigdy nigdzie nie była. Uważają, że wszyscy biali są bogaci, trzymają się razem. Widzą w nas dolary, ale nie są też bardzo nachalni, nie obrażają się, jeśli powiesz nie. Ja naprawdę jestem zauroczona, zachwycona, zakochana w mentalności tych ludzi! Ogólnie po powrocie stwierdziłam, że przestaję się stresować, wiecznie martwić i narzekać.Miguel wyjaśnił, że średnia pensja to około 200$, z czego 100$ pochłaniają opłaty i nie wyżyliby  z rodziną za drugie 100$. Turystyka i napiwki są w dużej mierze głównym źródłem ich życia. Nasz dominikański kumpel nigdzie poza Dominikaną nie był. W sumie nawet za bardzo Higuey nie opuszczał. W mieście znał go chyba każdy. Słuchał moich opowieści o Polsce, Europie z zaciekawieniem. Chciał, żebym mu opowiadała o moich wyjazdach. My byliśmy nastawieni na zwiedzanie, więc nie patrzyłam, nie chodziłam po sklepach. Nie orientuję się w cenach w mieście. Zobaczyłam za to bazylikę, potem przespacerowaliśmy się parkiem do najstarszego kościoła, ogólnie po mieście zahaczając np. o bary z muzyką merengue ( 12 w południe, a tam tańczą na całego), a na koniec perełka - targ. Wyobraźcie sobie mieszankę upału, kurzu, wilgotności ponad 80% i dodajcie do tego zapach krwi, surowego mięsa, bo otóż tak, na tym targu znajdziecie od mięsa wiszącego na hakach, leżącego na tekturze, żywe ptaki, po owoce (banany, papaje, gujawy), warzywa (maniok, juka), buty, ubrania, metalowe części, garnki, groch, mydło i powidło. Zdziwienie wzbudził fakt, że w Polsce nie tylko mamy marchew, ale że ona u nas rośnie. Ot, taka ciekawostka dla lokalsów. W klatach perliczki, wybierasz sobie jakiś okaz, łeb ptaka na pieniek, ciach, pach i gotowe. Oczy przecierałam ze zdumienia! Najbardziej przeżywałam to mięso, bo pełno much, temperatura, robią swoje, do tego każdy je łapie, ogląda, no nasz sanepid miałby zawał murowany! Dla białego turysty z zimnej Polski, gdzie dodatkowo wszystko trzyma się w lodówkach, jest to coś niesamowitego i prawdziwie egzotycznego. Targ wywarł na mnie ogromne wrażenie.Nie czułam się zagrożona, nie czułam się w mieście źle, nie widziałam jakiegoś ogromnego niebezpieczeństwa i naprawdę nie rozumiem rezydentki i jej podejścia, że autobusem to nie, bo jeżdżą, jak chcą, bez ładu i składu. To ma swój urok. Ja wyprawę do Higuey wspominam z sentymentem, jako wielką przygodę i odkrycie chociaż cząstki innej Dominikany. Informacje praktyczne:- guagua z Punta Cana do Higuey 2,50$ (100 peso) za osobę w jedną stronę- wstęp do bazyliki 1$/osoba- przewodnik oficjalnie 20$/grupa- toalety przy bazylice bezpłatne, ale pani rozdaje mydło i papier przed wejście do toalety, więc my daliśmy 1$- litrowe piwo przy samym terminalu 3$- nie ma przystanków ani rozkładu jazdy autobusów, należy wyjść na główną drogę i machać dłonią góra - dół, nie prawo - lewo, bo kierowca od kiwa uśmiechnie się i pojedzie dalej :-)

Gaijin w podróży

Kim był Masamune Date?

Japońska historia pełna jest bohaterów i świetnych wojowników, którzy zapisali się w kartach historii na stałe. Jednym z nich był Masamune Date – samuraj nazywany jednookim smokiem. Mimo że zmarł wiele wieków temu, do dziś jego postać przewija się w powieściach, opowiadaniach, filmach, a nawet grach komputerowych. Masamune Date to potężny wojownik, odważny i pewny siebie samuraj. Jego znakiem rozpoznawczym jest hełm w kształcie półksiężyca oraz brak jednego oka. Doskonale władał kataną, choć w poważnych walkach używał nawet sześciu ostrzy, po trzy w każdej dłoni. Mimo że na polu bitwy był skutecznym wojownikiem, odznaczał się spokojem i łagodnością. Masamune był wybitnym taktykiem wojennym. Wszelkie decyzje omawiał ze swoją prawą dłonią Kojūro Katakurą. Młode lata Date Żył w latach 1567 – 1636, czyli w japońskich okresach Azuchi-Momoyama i wczesnym Edo. Był on spadkobiercą potężnego rodu panów feudalnych z rejonu Tohoku, a jednocześnie twórcą miasta Sendai. Masamune był jednookim wojownikiem, który stracił narząd po czarnej ospie. Nie przeszkodziło mu to jednak w objęciu przywództwa nad klanem w bardzo młodym wieku. Warto zaznaczyć, że w wieku 14 lat Masamune poprowadził swoją pierwszą kampanię wojenną. Już w wieku 17 lat zostaje on głową rodu, a jego 40-letni ojciec przechodzi w stan spoczynku. Doskonały taktyk Masamune Masamune w czasie swojego przywództwa powoli zrywał sojusze zawarte przez jego przodków i rozpoczął podbój sąsiednich ziem. Nie szczędził nawet ziem należących do spokrewnionych rodów. Po wielu udanych podbojach Date stał się jednym z potężniejszych samurajów, który kontrolował znaczne już tereny Japonii. W zaściankowym rejonie Tohoku rozwinął handel zagraniczny, pobudował wiele pałaców i upiększył rejon. Zachęcał nawet obcokrajowców, aby przybywali do tego regionu. Pozwalał misjonarzom nauczać chrześcijaństwa. Stąd też mówi się, że Masamune Date to patron chrześcijan. Jednym z większych osiągnięć tego władcy feudalnego była pierwsza w historii Japonii podróż dookoła świata. W 1613 roku na statku zbudowanym europejskimi metodami, Masamune wysłał do Rzymu na misję 180-osobową ekipę. Ekspedycja dopłynęła między innymi do Filipin, Meksyku, Hiszpanii oraz Rzymu. Na temat Masamune powstało wiele legend, a jego postać była inspiracją do powstania dzieł literackich jak powieści, czy opowiadania. Masamune pojawia się również w popularnej dziś mandze i anime, czy nawet w grach komputerowych. Nie brakuje też dzieł filmowych opowiadających historię niezwykłego życia samuraja Date. Artykuł Kim był Masamune Date? pochodzi z serwisu Gaijin w Podróży.

Najpiękniejsze plaże na Cyprze

wszedobylscy

Najpiękniejsze plaże na Cyprze

Góra Trzech Krzyży w Kazimierzu Dolnym

SISTERS92

Góra Trzech Krzyży w Kazimierzu Dolnym

WOJAŻER

Baku. Przewodnik po futurystycznej architekturze stolicy Azerbejdżanu

Futurystyczne. Takie jest dzisiejsze Baku i na takie Baku czekałem najbardziej. Taką też stolicę państwa chciałem Wam pokazać, gdyż w myśleniu o tym kraju nadal pokutuje przekonanie, że to miejsce biedne i niebezpieczne, z pewnością nie kreatywne i nowoczesne. Baku było futurystyczne już sto lat temu, gdy obok niewielkiego starego miasta wyrastały szyby wiertnicze wydobywające ropę, czarne złoto, które uczyniło ten kraj niezwykle bogatym. Futurystyczne będzie też w przyszłości, gdy ukończone zostaną wszystkie założone i rozpoczęte projekty urbanistyczne. Choć przybywający do miasta mieszkańcy Dubaju mówią, że stolica Azerbejdżanu wygląda dziś jak ich miasto dwadzieścia lat temu, prawda jest taka, że przyszłość dzieje się tutaj już dzisiaj, jak w mało której części tego regionu świata. Z trzech stolic Zakaukazia – Tbilisi, Erywania i Baku, to właśnie Baku rozwija się najszybciej i zadziwia wszystkich, którzy do niego przybywają. Nie jest wiedzą tajemną to, że nic z tego, co zobaczycie poniżej, nie wydarzyłoby się bez ropy, która tryska niezmiennie z Ziemi Ognia, jak zwykło się nazywać ten Azerbejdżan. Nie jest także tajemnicą, że kontrolę nad wydobyciem ropy sprawuje …

Gaijin w podróży

Elektrownie atomowe w Japonii

Mimo że Japonia jest niewielkim państwem, położonym w strefie sejsmicznej, a w jej kartach pamięci wciąż zapisany jest destrukcyjny wpływ bomby atomowej, jest ona trzecim krajem na świecie pod względem liczby czynnych elektrowni atomowych. Czy to nie paradoks? Japonia nie została hojnie obdarzona w surowce naturalne. Właściwie większość najważniejszych surowców musi być importowana z zagranicy. Tak więc oprócz odnawialnych źródeł energii, elektrownie atomowe stały się najważniejszym elementem napędzającym tak szybko rozwijającą się gospodarkę. Pierwsze elektrownie atomowe Pierwsze wzmianki dotyczące elektrowni jądrowych pojawiły się w 1955 roku, kiedy to wydano rozporządzenie zakładające powszechne wykorzystanie energii jądrowej w celach pokojowych. Już rok później do życia powołano Komisję Energii Atomowej i sformułowano Długoterminowy Plan Badań, Rozwoju i Wykorzystania Energii Jądrowej, które do dziś regulują ten element gospodarki. W 1966 roku pierwszy reaktor jądrowy Tokai 1 rozpoczął pracę na skalę komercyjną. To zapoczątkowało dalszy, dynamiczny rozwój użycia energii jądrowej na japońskich wyspach. Japonia musiała borykać się z wieloma przeszkodami, głównie naturalnymi, podczas budowy nowych elektrowni. Kraj położony jest w jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie rejonów świata. Stąd też podczas budowy stosuje się specjalne techniki odporne na wstrząsy. Elektrownie budowane są z dala od ośrodków sejsmicznych, w zagłębieniach terenu. Bliskość linii brzegowej wpływa nie tylko na łatwy transport paliwa, ale także na chłodzenie turbin wodą morską. Lata 80. I 90. To dalszy rozwój energetyki jądrowej w Japonii. W 1985 roku powstał pierwszy blok elektrowni Kashiwazaki-Kariwa – największej obecnie elektrowni atomowej na świecie.  Po katastrofie nuklearnej w 2011 roku w Fukusimie, podjęto decyzję o wyłączeniu wszystkich reaktorów jądrowych w Japonii. Jednak już w sierpniu 2015 rozpoczęto reaktywację pierwszego z ponad 50 reaktorów. Dziś gotowe do startu są 42 reaktory. Artykuł Elektrownie atomowe w Japonii pochodzi z serwisu Gaijin w Podróży.

Grand Press Photo 2016

Dobas

Grand Press Photo 2016

Florencja, Siena, Piza i Bolonia – co warto zobaczyć w tych włoskich miastach ?

Obserwatorium kultury i świata podróży

Florencja, Siena, Piza i Bolonia – co warto zobaczyć w tych włoskich miastach ?

KOŁEM SIĘ TOCZY

Uwierz mi, nie chcesz mieć skradzionej tożsamości. Czym grozi utrata dokumentów?

Jak być może z newslettera wiecie, jakiś czas temu zostałem okradziony. Obok wielu cennych rzeczy, które znajdowały się w tamtych torbach na laptopy, znajdowały się też te najcenniejsze. Te, których przejęcie przez niepowołaną osobę może kosztować wiele. Oj naprawdę BARDZO wiele… W torbach na szczęście nie było laptopów, obeszło się bez strat zdjęć, plików, jednak było The post Uwierz mi, nie chcesz mieć skradzionej tożsamości. Czym grozi utrata dokumentów? appeared first on Kołem Się Toczy.

Migawki z Karpacza

SISTERS92

Migawki z Karpacza

Międzynarodowe Targi Turystyczne 2016

Zastrzyk Inspiracji

Międzynarodowe Targi Turystyczne 2016

Nauka angielskiego z Beatą Pawlikowską – fiszki podróżnicze +praktyczny kurs (recenzja)

Obserwatorium kultury i świata podróży

Nauka angielskiego z Beatą Pawlikowską – fiszki podróżnicze +praktyczny kurs (recenzja)

Wystawa klocków Lego w Karpaczu

SISTERS92

Wystawa klocków Lego w Karpaczu

PRO CAPTURE mode

Dobas

PRO CAPTURE mode

Trzęsienie ziemi we Włoszech. Polscy blogerzy dla Italii

ITALIA BY NATALIA

Trzęsienie ziemi we Włoszech. Polscy blogerzy dla Italii

Top 5 najciekawszych książek o Australii

Złap Trop

Top 5 najciekawszych książek o Australii

TROPIMY PRZYGODY

Peru praktycznie – informacje i ceny

Peru to ulubiona destynacja wakacyjna Polaków w Ameryce Południowej. Machu Picchu, dawna stolica Inków – Cuzco, urzekające Cordillera Blanca, Tęczowa Góra, Kanion Colca, Sandboarding na pustyni i tysiące kilometrów plaż nad oceanem to tylko niewielka część tego, co Peru oferuje turystom. Ale jak praktycznie zorganizować wyjazd do Peru i co należy wiedzieć przed wyjazdem? Waluta w Peru Walutą obowiązującą w Peru jest Nowy Sol (PEN). W wielu turystycznych miejscach akceptowane są płatności również w dolarach amerykańskich, co więcej: z niewiadomych powodów wiele z tych miejsc ceny bazowe podają w dolarach właśnie, przeliczając je na własną walutę po kursie zbliżonym do […] Artykuł Peru praktycznie – informacje i ceny pochodzi z serwisu Tropimy Przygody.

WOJAŻER

Baku, przeszłość w cieniu przyszłości. Przewodnik po starym mieście

BakuMiasto, którego nazwa brzmi tak pięknie, że dla samego tego brzmienia pragnie się do niego przyjechać. Zanim ta najszybciej rozwijająca się stolica Zakaukazia stała się tym, czym jest dzisiaj, wydarzyły się szalone lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku. Wolność przyszła do wszystkich byłych republik Związku Radzieckiego, w tym do tej, położonej nad pięknym Morzem Kaspijskim. Przed tym, gdy Azerbejdżanie na krótko poczuli smak wolności, zaraz po deklaracji niepodległości, kraj utracił sporą część swojego terytorium na rzecz Armenii, z którą stoczył krwawą i brutalną wojnę. Zanim wybuchła wojna, Azerbejdżanie i Armeńczycy, tak samo uciskani przez Moskwę, żyli pod sowieckim panowaniem ze stłumioną, choć wrodzoną nienawiścią do siebie. Przed nadejściem Sowietów, najpiękniejsze lata młodości przeżywał w Baku Cezary Baryka, bohater Przedwiośnia, dla którego nadkaspijska stolica jawiła się rajem, aż do przyjścia Bolszewików. Przed Bolszewikami , przez tereny kraju oraz przez jego miasta,  przetaczały się największe potęgi regionu – Rosja i Persja, które raz po raz wymieniały się władzą nad regionem. Tak spojrzawszy na historię kraju w zupełnie ekspresowym tempie, przenosimy się do dalekiej przeszłości, do czasoprzestrzeni odległej i pełnej …