Italia poza szlakiem
Wiosna w Chianti? Dlaczego warto jechać do Toskanii
- To już nie zima, ale jeszcze nie wiosna – powiedział Luca ze zmatowioną miną. – Prawdziwą wiosną tu jest szał kolorów, a teraz … zobacz sama.
Rozejrzałam się dookoła. Nie ma jeszcze kolorów?
Uciekłam z szarego Hamburga do toskańskiego Chianti i byłam najszczęśliwsza, że tu trawa jest wspaniale zielona, magnolie są całe obsypane kwiatami, forsycje atakują żółcią, a drzewa owocowe pokazuję z całą śmiałością delikatnie różowe płatki. Wokół domu gaje oliwne, strzeliste cyprysy, młodzieńczo zielona wierzba i wielobarwne wzgórza. Jedynie za wcześnie dla winorośli, one wciąż uśpione, czekają na mocniejszą dawkę promieni słonecznych. Zanim się otworzą na nowe, muszą mieć pewność, że będą spełnione ich wszelkie zachcianki. Za to cytryny za chwilę będę gotowe oddać się do ostatniej kropli soku. I jak tu się nie czuć wyjątkowo? Luca jest Toskańczykiem, jego żona Holly Irlandką i wspaniałą artystką. Poznali się, gdy Holly przyjechała „na chwilę” do znanej pracowni ceramiki w Chianti uczyć się rzemiosła od najlepszych. Została nieco dłużej, to już ponad 20 lat. Mogli zamieszkać wszędzie, a jednak zdecydowali się, że to właśnie tu będzie ich dom. Było to dla nich zupełnie oczywiste.
To, gdzie się jest, znaczy czym się jest. Im głębiej owo miejsce przenika w jaźń, tym bardziej się umacnia więź z owym miejscem. Wybór miejsca nigdy nie bywa przypadkowy, to wybór czegoś, czego się pragnie.
Wiecie, kto po powiedział? Frances Mayes w swojej książce „Under the Tuscan Sun”. Pasuje do nich idealnie. Pracują ciężko każdego dnia, wszystko wymaga atencji, przycięcia, sprzątnięcia, nakarmienia, dobrego słowa. Ale te urywki, skrawki, chwile zupełnie ulotne Holly łapie i już nie wypuszcza, trwale przenosi na obraz. Koniecznie zobaczcie jej prace na stronie Holly Melia. Zdradzę Wam, że cała jej rodzina to znani artyści.
Luca też jest artystą, choć wymiar jego prac jest nieco inny. Mistrzowsko przywraca kamienne domy do życia, powstają arcydzieła codziennego użytku, solidny kawał dachu nad głową dający poczucie stabilności. Jak ten, przecudny Trifoglio, w którym gościłam przez tydzień. Miałam problem, żeby moje dzieci, z którymi tu przyjechałam, wyciągać na wycieczki, dom i okolica zapewniała im wszelkie rozrywki. Są kury i wielka przestrzeń, koty, i jest Charlie Brown – słodki psiak właścicieli, wygodne łóżka, piec dający błogie ciepło, czego chcieć więcej? Basen? Jest, oczywiście! Internet, telewizja i … świeża jajka na śniadanie od szczęśliwych kur Holly.
Dlaczego Chianti wiosną?
Warto zamienić szarość na zieleń. Młodą, soczystą, właśnie wybuchającą. Tu wiosna jest miesiąc szybciej niż u mnie w Hamburgu. Pojechałam do samego serca Toskanii, moją bazą było Gaiole in Chianti. Pogoda bywała nieco kapryśna, słońce budziło, ale popołudniami deszcz lubił odświeżać krajobraz. Zupełnie mi to jednak nie przeszkadzało. Moim celem było poznanie symboli Chianti i ludzi, którzy pracują, by można było je spróbować, dotknąć, poczuć. Poznałam, co to dążenie do doskonałego.
Winnice, gaje oliwne, zamki, Eroica i czarny kogut Gallo Nero to symbole Chianti.
Postawiłam na niewielkie miasteczka, wino z symbolem czarnego koguta, kamienne zamki, oliwę i lekcje gotowania. Nie spieszyłam się. Pokażę Wam teraz, jak można cieszyć się Chianti wiosną.
Barbischio
Maleńkie, kamienne mikro-miasteczko, zaledwie kilka domów i zagadkowa wieża. Barbischio intryguje, nie da się przejechać obok bez myślenia o jego historii. Jak wyglądało kiedyś? Jak wyglądał istniejący to niegdyś zamek? Dziś turyści zaglądają tu głównie z powodu wspaniałej kuchni miejscowych trattorii, niesamowitych widoków, specyficznego klimatu. Czy duchy mieszkających tu niegdyś ludzi wciąż można dostrzec za rogiem? Tak właśnie się czułam. Mijałam Barbischio codziennie.
TIP: Będąc tu – wcale nie przejazdem – wpadnij koniecznie zjeść do Osteria Il Papavero.
Gaiole in Chianti
Miasto, w którym wszędzie są znaki z napisem L’Eroica. L’Eroica to słynny wyścig kolarski w stylu retro, w tym roku wypada 2 października. Duch kolarstwa panoszy się tu już od wiosny, ale poza tym jest jeszcze cicho i bardzo spokojnie. Życie towarzyskie toczy się w barach i sklepikach, a gdy słońce rozgrzewa atmosferę dzieci biegają radośnie, gdy tylko zakończą szkolne obowiązki. W miasteczku jest kilka sklepów lecz nie wszystkie są przed sezonem otwierane punktualnie, przecież pogawędka z sąsiadką jest dużo ważniejsza. Okazuje się, że nawet tutaj, w Gaiole, Włosi mówią po polsku.
Przekonałam się o tym na poczcie, gdy usłyszałam ponaglające – Szybciej, szybciej!
TIP: Najlepsza pizza w mieście kupicie w Pizza it Ciamparini Corrado przy Via Roma 20. Sam lokal jest, jaki jest, ale i tak warto tu zjeść.
San Gimignano
Jadąc w ulewie, jakiej dawno nie widziałam, miałam nadzieję, że zostawię ją w końcu za sobą. Nie udało się, poddając się mokrej rzeczywistości kupiłam dwa parasole. Średniowieczny Manhattan zlitował się w końcu i wkrótce na niebie ukazała się piękna tęcza. Miasteczko zachwyca tak w deszczu, jak w słońcu, punkt obowiązkowy dla każdego zakochanego w Toskanii.
TIP 1: W miasteczku są wyznaczone duże parkingi dla turystów, odpłatne, nie powinno być problemów ze znalezieniem wolnego miejsca. Z każdego z nich jest bardzo blisko do serca San Gimignano.
TIP 2: Najlepsze lody kupicie w Gelateria Dondoli.
Siena
To miasto wyjątkowe, więc i ja nie szczędziłam kilometrów. Trzy razy w Sienie w ciągu tygodnia i nie żałuję ani jednego. Piazza del Campo to punkt obowiązkowy, Palazzo Publico i kto ma siłę, niech wspina się na wieżę Mangia, bo widok z niej jest oszałamiający! A potem koniecznie najpiękniejsze w Toskanii Duomo i w końcu wsłuchać się w słowa Herberta i pójść za jego radą z ”Barbarzyńcy w ogrodzie”:
Jeśli kogoś Bogowie uchronili od wycieczek, jeśli ma za mało pieniędzy lub za dużo charakteru, aby wynająć się przewodnikom, pierwsze godziny w nowym mieście należy poświecić na łażenie według zasady prosto, potem trzecia na lewo, znów prosto i trzecia w prawo.
Mikołaj – dziękuję za przypomnienie tego dzieła!
Siena to Palio, Siena to jej dzielnice (contrady). Tego się nie da opisać, to trzeba zobaczyć, chociaż czekajcie, u mnie to już raz było Palio – strach, pot i łzy. Sienia oszalała!
TIP: Jeśli przyjedziesz tu samochodem, kieruj się na centrum, jedź za znakami kierującymi na parkingi. Możesz zostawić samochód bezpiecznie.
Castello Di Brolio
Cóż, zastałam wielkie wrota szczelnie zamknięte. Byłam o dwa za za wcześnie, więc nie dało mi było zobaczyć zamku Brolio od środka, jednak sama droga do zamku i przecudne tereny wokół były wystarczającą nagrodą. Castello Di Brolio należał do Bettino Ricasoli, drugiego premiera zjednoczonych Włoch, który porzucił politykę na rzecz enologii i opracował kupaż win Chianti. Może następnym razem!
TIP: Tuż obok zamku znajduje się willa, gdzie nakręcono „Ukryte pragnienia” z Liv Tyler i Jeremym Ironsem, w okolicy znajdziecie także wiele miejsc z filmu.
Castello di Meleto
Jadąc w kierunki Sieny z Gaiole in Chianti, widziałam Castello di Meleto za każdym razem, za dnia pięknie prezentował się na wzgórzu, w nocy kusił pięknie oświetlony. Ciągle chciałam skręcić, ale ciągle coś było już umówione. Gdy dzień w końcu zapowiadał się słoneczny, decyzja zapadła natychmiast! Droga do Meleto jest wspaniała, pod górę i kręta, pięknie obsadzona drzewami. Można tu wpaść na degustacje i zwiedzanie, warto się umówić. Ja zadowoliłam się widokiem pięknego ogrodu i okolicznego krajobrazu. Następnym razem wpadnę też i na wino, a może i nocleg? Szkoda tu spędzić tylko pół godziny.
Lekcje gotowania z Toscana Mia
Jeśli jesteś miłośnikiem kuchni sterylnej, idealnie czystej, metalowych szafek i blatów, białych ścian i testu białej rękawiczki – nie jedź tu!! To miejsce, gdzie dusza toskańska hula po domu, jest wielki kominek, gdzie można przysiąść na murku, kanapy i stare fotografie rodzinne. Jest kolorowa cerata na stole i deski wielokrotnego użytku, tu jest serce i sprzęty zużyte, bo takie jest toskańskie gotowanie.
Jest wspólna praca i świetna atmosfera dzięki siostrom, które prowadzą to miejsce, Simonetta i Paola. Lekcje trzeba wcześniej zarezerwować, zwłaszcza, że w sezonie odbywają się one codziennie i to w dwóch kuchniach jednocześnie! Powiem Wam tylko tyle, był to absolutnie wspaniale spędzony czas, to było 4,5 godziny wspaniałej zabawy, babrania się w mące, krojenia, siekania, układania!
Prócz nas były jeszcze dwa amerykańskie małżeństwa i dawaliśmy z siebie wszystko. No, może panowie trudnili się głównie trzymaniem kieliszków z doskonałym Chianti, które wytwarza sąsiad, ale naprawdę było świetnie. Lekcjom poświęcę osobny post, więc na razie tylko tyle.
I coś jeszcze, na murku przy kominku siedział pewien starszy pan, lat ponad 80. Namiętnie układał na tablecie pasjansa. Chwalił internet i nowoczesne zabawki jako wielki pomocnik w utrzymaniu dobrej sprawności umysłu na stare lata. A potem kazał mi podać swoje ręce i zapytał, co czuję:). Nic nie czułam, aż po chwili … jednak coś, zimno, wyraźne zimno na dłoniach poczułam. W tym domu mieszka też uzdrowiciel :).
Casanuova di Ama
Jak tu wejdziecie to szybko nie wyjdziecie. Jak coś – to ostrzegałam! Nie zrzucajcie później na mnie winy, że polecałam, że wychwalałam, i że gorąco zachęcałam. Wchodzicie na własne ryzyko i tylko od Was zależy z czym stąd wyjdziecie!!!
Każdemu, każdemu i powtórzę to jeszcze raz – każdemu polecam wizytę u Daniele. Gospodarstwo nie jest wielkie, jednak ludzie czarujący, a wino i oliwa znakomite. Jest też grappa i są przetwory, od wyboru, do koloru. Spędziłam tu prawie 3 godziny. Zbyt fantastyczne to miejsce, by nie powiedzieć o nim czegoś więcej dlatego czekajcie na post poświęcony moim degustacjom w Chianti. Powiem Wam tylko tyle, koniecznie umówcie się na degustację win u Daniele!
Castello di Ama
Zamek, którego … nie ma. Castello był, ale od dawna nie ma po mim śladu. Została nazwa, została ziemia, została idea, pojawił się właściwy człowiek na właściwym miejscu! Dziś to jedna z lepszych winnic Toskanii i całych Włoch. Odbudowana, rozbudowana otwiera drzwi bardzo szeroko! Więc jak będzie, przyjedziesz?
Aby zobaczyć to miejsce i uczestniczyć w degustacji konieczna jest wcześniejsza rezerwacja. Zupełnie to nie dziwi, ponieważ zwiedzanie Castello wraz z degustacją trwa 2 – 2,5 godziny. Miejsce to jest niezwykłe także z innego powodu, raz w roku pojawia się tu jakiś wyjątkowy artysta, który zwykle pozostawia sobie monumentalną instalację artystyczną. Nie chcę zdradzać teraz zbyt wiele, ponieważ wkrótce będzie o tym miejscu więcej. Już teraz powiem Wam tylko, że warto. Jeśli jesteś fanem win niezwykłych, historii ciekawych, sztuki niezwykłej koniecznie zaplanuj wizytę w Castello di Ama!
Panzano in Chianti
Przede wszystkim tu jest niebezpiecznie!!! Nie można spokojnie prowadzić samochodu, nie można się skupić należycie, nie można utrzymać wzroku na drodze! Jeśli naprawdę chcecie jechać do Panzano, musicie mieć własnego kierowcę i to najlepiej zupełnie niewzruszonego! Możecie krzyczeń, machać rękami, kazać mu się zatrzymać co metr, tak o – na drodze, a on spokojnie ma jechać do celu.
Widoki są tu obłędne. Przestrzegam! Bądźcie uważni, nad wyraz rozsądni. Dojeździe, a potem spacer Wam wszytko wynagrodzi! Kocham to miejsce, choć średniowieczna część miasteczka jest naprawdę niewielka, główny kościół nad wyraz skromny, uliczki wąskie, podwórka ciasne, pranie wieszają nawet na płotach, a psom szczekać chyba się już nie chce.
TIP 1: Parking jest bardzo dobrze oznaczony, wystarczy jechać za znakami. A jeśli tu nie znajdziecie miejsca, spróbujcie szczęścia na dole, w bardziej współczesnej części miasteczka i spacerkiem podejdźcie na górę. To w gruncie rzeczy jest bardzo blisko, a zmiana perspektywy jest bardzo korzystna dla pamiątek w postaci kolejnych zdjęć, które przywieziemy z wakacji.
TIP 2: W Panzano warto odwiedzić słynnego rzeźnika Dario Cecchini i jego doskonałą restaurację. Lunch najlepiej zjeść między 12 a 15:00, nie jest wówczas wymagana rezerwacja, a i ceny są najkorzystniejsze.
Radda in Chianti
Skręcić nie skręcić? Nie zastanawiaj się zbyt długo. Radda musi znaleźć się na Twojej trasie. Położona na wzgórzu, zaprasza widokami i średniowiecznymi klimatami. W centrum najważniejszy, choć nie największy jest Palazzo Pretorio z fasadą ozdobioną płaskorzeźbami przedstawiającymi tarcze herbowe mieszkańców miasta, a vis-à-vis kościół S. Niccolo ze współcześnie przebudowaną fasadą. Nie da się tu nie trafić.
I na koniec …
Dlaczego warto przyjechać do Toskanii wiosną
Zacznijmy po kolei – ekonomicznie i praktycznie. Wiosną jest taniej, a może nawet … lepiej? Przeanalizujmy to.
Koszty podróży i noclegu. Ceny biletów lotniczych są tańsze niż w szczycie sezonu, trzeba jednak zwrócić uwagę na częstotliwość latania i zaplanować urlop pod loty. Bądź elastyczny! W szczycie sezonu zwykle jedziemy od soboty do soboty, więc jeśli loty wypadają w inne dni tygodnia upewnijmy się, że nasz gospodarz (jeśli to nie hotel) to zaakceptuje. Ceny noclegów także są znacząco tańsze. W końcu wiosna jest poza sezonem!
Na miejscu. Jeśli gościmy w agroturystyce możemy mieć szansę tratowania nas naprawdę wyjątkowo! Kto wie, może gospodarz poświęci nam więcej czasu, pokaże swoje gospodarstwo, a może nawet obdzieli jajkami od własnych kur czy oliwą z własnego gaju? Zaprosi na lampkę wina i luźną pogawędkę? Sama tego doświadczyłam nie raz! Ma po prostu dla nas trochę więcej czasu. Jajka od kur Holly były różnokolorowe i wychodziła z nich przepyszna jajecznica!
Turyści. Są, a jakże! Ale to tylko niewielki procent tych, którzy przyjadą w szczycie sezonu. Można swobodnie przejść się po mieście, nie trącając nikogo. Nie ma kolejek, nie ma nerwów, ceny biletów nie skaczą szaleńczo do góry, jest bosko! Poza tym dla wielu z nas latem bywa zbyt gorąco na zwiedzanie, za to wiosną jest idealnie!!!
Rezerwacja noclegu
Do rezerwacji noclegu skorzystałam z polskojęzycznego serwisu To Toskania specjalizującego się w wynajmie najlepszych domów w Toskanii, a także Umbrii i Apulii. Zdecydowałam się na piękny, ale nieduży dom dla 3 osób, Trigfolio, ponieważ jechałam do Toskanii z moimi dziećmi i nie potrzebowaliśmy większego. Okazał się strzałem w dziesiątkę! Salon z aneksem kuchennym i wolno stojącym piecem (nasz ulubieniec), przestronna sypialnia, duża i wspaniale funkcjonalna łazienka, pralka, szuszarka, w domu było absolutnie wszystko.
Obsługa serwisu jest prosta i intuicyjna, więc nie będziesz miał z nim problemu, a w razie czego jest Mikołaj, polska twarz To Toskania, który jest szalenie pomocny. Prawdę mówiąc pozwolę sobie na więcej i prześlę mu szczególne podziękowania, ponieważ otrzymałam od niego mnóstwo sprawdzonych i świetnych informacji, które znacznie pomogły mi w wyborze miejsc i sposobie spędzania czasu w Toskanii. Mikołaj jest świetnym specjalistą od regionu, ale chyba przede wszystkim niezwykłym pasjonatem! Wow! Zdecydowanie Włochy to jego miłość.
Ale wróćmy do rezerwacji – wystarczy wpisać datę przyjazdu, ilość tygodni i osób i serwis sam szuka dla Ciebie domu:). A potem możesz już szaleć, wybierać lokalizacje, rodzaj apartamentu, wyposażenie, zakres cenowy i … znajdujesz swój wymarzony dom!
Rezerwujesz, wpisujesz kilka swoich danych i gotowe. Moja rada – czytaj wszystkie informacje dokładnie, szczególnie te o wpłatach, opisy domu, wyposażenie, lepiej wiedzieć więcej niż. Ja miałam kilka pytań, więc dla pewności pisałam do Mikołaja. Serwis przesyła Ci mailowo potwierdzenia Twojej rezerwacji i późniejszych kroków w serwisie. To nie był pierwszy portal, z którego korzystałam do rezerwacji domów, więc byłam miło zaskoczona jego konstrukcją.
Dojazd
Wybrałam połączenie lotnicze do Pizy, a następnie na lotnisku wynajęłam samochód. Wypożyczalnie samochodów są oddalone 500 m od lotniska, dowozi do nich bezpłatny autobus z przystanku oznaczonego Shuttle Bus, jeżdżący co 15 min. Jeśli ma się wygodną walizkę z kółkami polecam ten krótki spacerek. Wystarczy po wyjściu z lotniska skierować się w prawu i iść chodnikiem wzdłuż parkingu i drogi, aż po chwili będzie skręt w prawo, gdzie z daleka już będą widoczne nazwy firm oferujących samochody.
Ponieważ miałam ochotę zobaczyć morze, zanim ruszyłam do Gaiole in Chianti, skręciłam w kierunku Marina di Pisa. W tamtejszym markecie kupiłam pizzę w kawałkach, coś na deser i razem z dziećmi zjedliśmy lunch z widokiem na morze.
Tak, to był bardzo dobry pomysł! Brakowało mi widoku morza i jego zapachu. Spędziliśmy tu przyjemnie około dwóch godzin. Wyobraźnie mi jednak podpowiadała, jak tu musi wyglądać w szczycie sezonu. Tymczasem to Gaiole di Chianti miałam około 2 godzin jazdy.
Ah, kończę już. Moc wspomnień. Życzę Wam Toskanii wspaniałej! Wyjeżdżając jedno miałam w głowie, wrócić jak najszybciej.
Ogromne podziękowania dla To Toskania! Polecam Wam szukanie u nich domów.
Pozdrawiam najserdeczniej,
Magda