Czy warto odwiedzić Trójmiasto?

SISTERS92

Czy warto odwiedzić Trójmiasto?

Podróżowanie samemu – jechać czy nie?

Obserwatorium kultury i świata podróży

Podróżowanie samemu – jechać czy nie?

2 lata bloga

SISTERS92

2 lata bloga

[71] Majowa północ: Finlandia w 3 dni

STOPEM PO PRZYGODE

[71] Majowa północ: Finlandia w 3 dni

- Co z tym lotniskiem jest nie tak? – takie pytanie pada ze strony którejś z nas (nie pamiętam już której; przy trzech Magdach przestaje mieć znaczenie która co mówi). Wytaczamy się wpół przytomne z samolotu i próbujemy ogarnąć lotnisko w Turku. Właściwie nie jest to trudne – jest ono maleńkie i praktycznie puste. Na szczęście autobus do centrum jeździ na tyle często, że już chwilę później możemy cieszyć się nieco ciekawszym widokiem niż pasy startowe.Gotowość do zwiedzania zgodnie deklarujemy dopiero po porządnej kawie. Prawdę powiedziawszy, niezbyt wiemy co ciekawego można robić w Turku. Znalezione w Internecie informacje są dosyć sprzeczne – jedni twierdzą, że warto, inni, że szkoda czasu i bez wyrzutów sumienia można dać sobie spokój. Ja po przejściu kawałka centrum, odwiedzeniu ładnego parku i spacerze wzdłuż rzeki uznaję, że jest okej, ale jeden dzień wystarczy. plebiscyt na największe wory pod oczami po nieprzespanej nocy wygrywaaa...Do Finlandii docieramy dokładnie 30 kwietnia, czyli w Noc Walpurgii; po ichniemu po prostu Vappu. Dodatkowo pokrywa się to ze świętem pokroju naszych polskich Juwenaliów, więc całe Turku jest kolorowe, a studenci ubrani w pstrokate kombinezony oblegają każdy możliwy kawałek zieleni, słuchają muzyki, piją piwo i miło spędzają czas. Też mamy plan na ciekawe wykorzystanie czasu, jednak do tego czasu potrzebne jest nam jedno konkretne miejsce – wylotówka. - Dobrze, że przynajmniej przystanek jest szeroki. W sumie sympatycznie, nie? Jest ciepło, słońce świeci, pora jeszcze wczesna, na pewno niedługo coś złapiemy. – Jednym uchem słucham, a drugim obserwuję robotników malujących blok po drugiej stronie drogi. Ruch w górę, ruch w dół, jeden samochód, drugi, światła. Góra, dół, szum, światła. I tak przez kolejnych kilka godzin. W międzyczasie zatrzymuje się kilka samochodów, jednak większość kierowców częstuje nas  dobrymi radami, twierdzi, że niczego nie złapiemy (tych lubię najbardziej, ach), a niektórzy chcą nam tylko życzyć miłego dnia i przeprosić, że nie jadą do Helsinek.Góra, dół, światła. Pół bloku jest już w kolorze, kiedy zatrzymuje się samochód z trzema osobami w środku – za kierownicą dziewczyna, a na tylnych siedzeniach dwóch gości z piwami w dłoniach, uprawiających pospolite bajlando. Nie jadą co prawda do Helsinek, a dwadzieścia kilometrów dalej od miejsca, w którym się znajdujemy, jednak po kilku godzinach przy drodze jest nam już wszystko jedno – byle zmienić otoczenie zanim panowie malujący blok z litości zaproszą nas na przerwę kanapkową. Tym sposobem upychamy się w czwórkę na tylnym siedzeniu, a naszym pijanym kompanom mózgi ewidentnie przełączają się na funkcję poliglota. Przekrzykują się nawzajem, każdy chce opowiadać historię, do tego uparcie częstują nas piwem. Generalnie jest bardzo miło. Kiedy tłumaczymy im, że zaczynamy właśnie autostopowy wypad po krajach nadbałtyckich, cała trójka jest zachwycona.- A co jeśli nie zdążycie wrócić do Polski przed powrotem na uczelnię? Macie plan B?- W sumie to nie. Po prostu zakładamy, że się uda.- Wow! It’s fuckin cool idea to do it for real!!! – piwny okrzyk radości niemal dosłownie ląduje na fotelu kierowcy. Aż żal się żegnać z tak wesołymi kompanami.Szybko doceniamy impuls, który kazał nam wsiąść do tego samochodu – następne miejsce jest o wiele lepsze. Ruch jest mniejszy, jednak możliwy jest praktycznie jeden kierunek jazdy: prosto na Helsinki. Szybko zatrzymuje się kolejny kierowca. Na oko osiemdziesięcioletni i raczej będący na bakier z angielskim pan. Może nas podwieźć tylko kawałek, jednak w międzyczasie wychodzi między nami potężne nieporozumienie: szukając wjazdu na autostradę trochę się gubi i zaczyna krążyć bocznymi drogami w pobliżu lasu, co my najprawdopodobniej (oby) źle interpretujemy. Jakkolwiek później, przy wieczornej rozmowie, doceniamy naszą reakcję obronną, która objawia się najpierw grzecznym, a później trochę bardziej… krzykliwym żądaniem zatrzymania samochodu tu, teraz, w tym momencie. Niezależnie od intencji kierowcy, zatrzymuje się na przystanku samochodowym, gdzie czym prędzej wysiadamy. Jesteśmy absolutnie zdezorientowane; w głowie śpiewają mi tylko słowa: co jeszcze dziwnego się dziś wydarzy? Dwa zupełnie różne samochody, ciekawe jaki będzie kolejny. „Ona jeszcze nie wie” – jestem pewna, że właśnie tak odpowiedziałby głos należący do ironii losu.Po niedługim oczekiwaniu zatrzymuje się niewielki samochód; jeden z tych, co mają tylko przednie drzwi, więc żeby wsiąść do tyłu, pasażerowie siedzący z przodu muszą wysiąść. Dziewczyna będąca kierowcą wysiada od razu – drobna, nieco zmieszana, na oko dwudziestolatka (w każdym razie oceniamy ją na młodszą od nas samych). Na miejscu obok niej siedzi starszy facet i przygląda się naszej rozmowie z ewidentnym niezrozumieniem. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że jest niepełnosprawny, nie reaguje zupełnie na otoczenie. Dopiero, gdy dziewczyna dosadnie każe mu wysiąść, z trudnością wstaje, kurczowo trzymając się drzwi. - Przepraszam was, mój ojciec jest… trochę pijany – rzuca dziewczyna, kiedy pakujemy plecaki do bagażnika. Widać, że jest jej wstyd, lecz jednocześnie sprawia wrażenie, jakby zwyczajnie nie chciała jechać do Helsinek sama z pijanym ojcem.Rozmowa niezbyt się klei. W zasadzie to jedna Magda zasypia, ja przygnieciona fotelem pasażera nie słyszę zupełnie nic ze słów, które są do nas kierowane. Z przodu toczą się wpółpijane rozmowy rodzinne po fińsku. Przez moment nawet wydawać by się mogło, że droga do stolicy minie bez większych przypałów. A potem zatrzymujemy się na stacji benzynowej.Nasi kompani idą do toalety. Po powrocie dziewczyna wsiada za kierownicę, a ojciec staje w otwartych drzwiach i, trzymając się dachu, odmawia współpracy. Spędzamy na stacji 20 minut, jesteśmy zupełnie zdezorientowane. Kłótnia toczy się w najlepsze, wciąż nie rozumiemy ani słowa i zastanawiamy się tylko: zostać? Czy może wypada wysiąść? Na szczęście zanim decydujemy się co zrobić, rodzinka dochodzi do consensusu i jedziemy dalej. Jest nawet spokojnie, kłótnia przeradza się w dyskusję i utrzymuje ten poziom dopóki nie wjeżdżamy do miasta. W momencie kulminacyjnym, kiedy stoimy akurat na światłach przy dużym skrzyżowaniu, nasz pijany kompan wysiada. Wtacza się chwiejnym krokiem na chodnik i w tym momencie musimy jechać, bo światło zmienia się na zielone.Wtedy dziewczyna zaczyna opowiadać nam smutną historię o tym, jak jej ojciec został alkoholikiem. W międzyczasie zawozi nas na jakąś imprezę do swoich znajomych gdzieś na obrzeżach Helsinek, jednak szybko się stamtąd zwijamy. W tym momencie ciężko przychodzi nam zrozumienie poziomu abstrakcyjności wydarzeń tego dnia. Jedziemy więc do centrum chwilę pozwiedzać i kupić coś do jedzenia (chociaż o wiele bardziej marzy nam się piwo, jednak po 21 alkoholu nie można kupić w żadnym sklepie), a później prosto na lotnisko, gdzie zamierzamy spędzić noc.Syta kolacja jedzona na kolanach w pociągu: parówki na surowozagryzane rozpadającym się chlebem.Rekomenduje WIMiR.#funfact – spanie w Helsinkach, gdy nie masz gdzie spaćPolecam lotnisko! Dojechać tam można pociągiem podmiejskim, a sam port jest ogrooooooomny. Nie ma wprawdzie super wygodnych foteli (niedaleko wejścia są jedynie takie trochę miękkie ławki), ale jest to na tyle duża powierzchnia, że z łatwością można się schować w spokojnym miejscu i całkiem wygodnie przespać noc. Nam udało się dorwać jedną miejscówkę w zaciszonym miejscu pod schodami. Nikt nie wygania, nikt nie krzyczy, jest całkiem komfortowo.Rano wracamy do centrum, skąd łapiemy pociąg do Espoo, gdzie mamy spędzić kolejną noc. Jesteśmy zaopatrzone w profesjonalne skriny mapy Google i dokładną instrukcję jak dotrzeć pod wskazany adres – jest to więc idealna okazja, by się zgubić. Ba – by wpakować się do złego bloku na złej ulicy (w międzyczasie wyłudzając od losowego mieszkańca kod do drzwi od klatki schodowej), a potem ze zdziwieniem jeździć windą w górę i w dół szukając odpowiedniego numeru mieszkania. Aha, no i jeszcze mieć zły numer telefonu do hosta. I brak Internetu.Gdy udaje nam się znaleźć właściwą ulicę, wciąż nie potrafimy znaleźć wejścia do bloku (ani samego bloku). Siadamy więc sobie spokojnie na placu zabaw i postanawiamy poczekać na zbawienie, a ono, jak na zawołanie, przychodzi.- Czekacie może na polskiego hosta?W sumie czekamy.#funfact – spanie gdziekolwiek, gdy nie masz gdzie spaćIstnieje na fejsbuku fantastyczna i prężnie działająca grupa o uroczej nazwie Jestem w dupie, weź mnie przekimaj. Celem ten grupy jest ratowanie z opresji ludzi, którzy są w dupie, poprzez oferowanie im kawałka podłogi. Zwykle są to tzw. sytuacje emergency: ktoś niechcący dojechał gdzieś stopem i nie ma gdzie spać czy w ostatniej chwili wykruszył mu się host na Couchsurfingu. Lot do Turku miałyśmy o 6 rano, więc próbowałam znaleźć nam nocleg w Gdańsku na noc przed. Odezwała się jedna osoba: że nie może pomóc nam w Gdańsku, ale jakbyśmy zostały w dupie, zaprasza do Espoo. A że wszyscy hości z okolic Helsinek uparcie milczeli…Tym sposobem poznajemy Antka i na oko 48 pozostałych osób przebywających aktualnie w mieszkaniu – goście, lokatorzy, stali bywalcy. Zostajemy polsko ugoszczone: porządnym śniadaniem i dużą ilością kawy. A później spełniamy marzenie o kilku godzinach snu na wygodnej powierzchni, po czym… jedziemy w las!Park Narodowy Nuuksio.Docieramy do niego tuż przed zachodem słońca. Jako że nie wiemy za bardzo gdzie wysiąść, prosimy kierowcę autobusu, żeby dał nam znać, gdy będziemy na miejscu. Ten zatrzymuje się na puściutkiej drodze tuż przy leśnej ścieżce, kiwając głową. Wysiadamy nim zdążymy się zastanowić i idziemy w las. Jest pięknie. Bajkowo, malowniczo i zupełnie cicho, a wszystko pokryte jest złotym kolorem schodzącego coraz niżej słońca. Uznajemy jednak, że rozsądnie byłoby pójść w dzicz gdzieś bliżej przystanku autobusowego, który mijaliśmy kilka kilometrów wcześniej; średnio uśmiecha nam się bycie zastanym przez ciemność. Powolnym krokiem kierujemy się więc w stronę drogi głównej, gdy zauważamy jadący leśną ścieżką samochód. Bez większego zastanowienia wyciągamy kciuki, a ten – o dziwo – zatrzymuje się. Sympatyczna para zgadza się na podwózkę w stronę przystanku, mimo że oboje wyglądają na dosyć zdezorientowanych. W końcu chłopak nieśmiało pyta:­- A ten… Często tak łapiecie stopa w środku lasu?Okazuje się, że przystanek jest bardzo blisko jeziora. Buszując w przybrzeżnych krzakach znajdujemy niewielki pomost, wprost idealny dla nas trzech i zdecydowanie sprzyjający kontemplacji. Widok, który towarzyszy nam przez następną godzinę, śni mi się przez wiele kolejnych nocy. Następnego dnia bardzo chcemy zobaczyć wyspę Suomenlinnę i osławione forty, którymi jest usiana. Dostajemy się tam promem z Helsinek (w cenie autobusu miejskiego), a to, co zastajemy na miejscu, ani trochę nas nie rozczarowuje. Udaje nam się znaleźć kilka otwartych bunkrów, w których z ciekawością buszujemy oraz parę dziwnych przejść wykutych w kamieniu, którymi – a jakże – przechodzimy.A po powrocie do Helsinek czeka nas profesjonalny, autorski tour guide. Antek z Rafałem w ekspresowym tempie pokazują nam to, co w stolicy Finlandii zobaczyć należy.Helsinki z ostatniego piętra nie pamiętam jakiego hotelu(w każdym razie bardzo wysokiego)#funfact – SandstormKojarzycie taki utwór z półki hity szity z 2001: Darude – Sandstorm, z dramatyczną sceną, gdy w teledysku bohaterowie w rytm bitu zbiegają po schodach przy białym kościele? Akcja toczy się właśnie w Helsinkach, a dokładniej o tutaj:Dzień znów kończymy nad jeziorem; tym razem przy uniwersytecie w Espoo. Jaram się, że dzień jest długi, jaram się, że przed nami jeszcze trzy kraje. Wszystkim się jaram; nawet tym słabo bzyczącym, pierwszym komarem-słabeuszem tej wiosny.cdn.

Travelerka

Jak zorganizować trekking na wulkan Villarrica?

Villarrica to jeden z najbardziej aktywnych wulkanów na świecie. Wznosi się na wysokość 2840 m n.p.m, a jego ostatnia erupcja nastąpiła zaledwie kilka miesięcy po tym, gdy znalazłam się na jego szczycie. Jednocześnie jest to jedna z największych atrakcji turystycznych Chile. Każdego roku mnóstwo ludzi z całego świata zdobywa się na ogromny wysiłek i próbuje zdobyć […]

Wycieczka do Kaliningradu

SISTERS92

Wycieczka do Kaliningradu

Aloha – Hawaje w Warszawie!

Ale piękny świat

Aloha – Hawaje w Warszawie!

Nie każdego stać na hawajską podróż. Dlatego nie można przegapić tej imprezy! W najbliższy weekend Hawaje przyjadą na Aloha Festival Polska 2016 do Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie.Na czym polega taniec hula? Jak smakują hawajskie przysmaki? Jak wyglądają hawajskie ceremonie? Już wkrótce spłynie na was promień wiedzy z odpowiedziami na te pytania o ile... między 18 a 21 czerwca będziecie w Warszawie i przyjdziecie na Aloha Festiwal Polska! O kulturze hawajów, muzyce tańcu dowiecie się z pierwszej ręki – warsztaty, koncerty i wykłady poprowadzą bowiem Hawajczycy. Festiwal już po raz drugi zorganizowała Fundacja „Po Nitce Do Kłębka” oraz Muzeum Azji i Pacyfiku.Przodkowie, na pomoc!– Podczas festiwalu poznamy Hawaje od strony niedostępnej dla turystów – zapewnia Joanna Mazurek, jedna z organizatorek imprezy. Wie co mówi. Już od 10 lat jeździ na Hawaje i uczy się tamtejszej tradycji i obyczajów. Choć cały proces wchodzenia w ten świat zaczął się od niemałego zaskoczenia. Mistrz, u którego chciała pobierać nauki zgodził się przyjąć ją do grona uczniów pod warunkiem, że...– ...sama muszę mu opowiedzieć o mojej kulturze – wspomina. – Nasza nauka opierała się na zasadzie wymiany.Joanna zaczęła więc zgłębiać wiedzę na temat naszych słowiańskich wierzeń i bogów.– Ale wszystko zostało wyczyszczone – dodaje Sylwia Bogucka. – Są pieśni, ale nie zachowała się muzyka. Zapomnieliśmy jak brzmiały imiona bogów.– Podobnie jak została wyczyszczona przedchrześcijańska spuścizna na hawajach – wtóruje Joanna. – Tylko tam trwało to krócej. Zanik tradycyjnych ceremonii i wierzeń rozpoczął się w XVII wieku, wraz z przybyciem białych. Przybysze kiedy tylko ochrzcili Hawajczyków, od razu zabronili im kontaktować się z siłami natury... Wbrew zakazom, pewne klany kultywowały dawne tradycje, tylko ze w ukryciu. Niestety, mimo to wiele rytuałów zaginęło. Hawajczycy nie szczędzą jednak sił, by je odtworzyć– Odwołują się do pamięci przodków. Za pomocą medytacji, we śnie czy kierując się intuicją odtwarzają dawne zwyczaje – tłumaczy Joanna. – Kiedyś tę świętą wiedzę przekazywano z pokolenia na pokolenie i nie dzielono się z obcymi, ale teraz, ponieważ zanika, chętnie ją przekazują dalej, żeby nie zaginęła – dodaje Sylwia.– Hawajczycy, podobnie jak Słowianie byli bardzo blisko związani z przyrodą – dodaje SylwiaStąd otwierająca festiwal uroczystość to słowiańsko-hawajskie powitanie słońca na praskiej plaży przy moście Poniatowskiego. Moc podobieństwIm dłużej Joanna i Sylwia zgłębiała wiedzę o Słowianach i Hawajczykach, tym więcej zauważała części wspólnych z naszą kulturą. – Zatem co jeszcze?– Prawo gościnności. W Polsce gospodarza odpowiadał głową za swojego gościa. Na Hawajach również to prawo jest bardzo przestrzegane. Z tego prawa wynika obowiązek dzielenia się. I tak docieramy do nazwy festiwalu. Aloha...…oznacza bowiem dzielenie się. Rytuał wspólnej uczty przy suto zastawionym stole również nieobcy jest naszej słowiańskiej naturze. Dlatego nie mogło zabraknąć na festiwalu uczty hawajskiej. Na zamkniecie festiwalu aha 'āina, czyli ceremonia dzielenia się jedzeniem i prezentacja tradycyjnego rytuału picia ‘awy.Jest też inny obyczaj bez którego nie może obejść się żaden hollywoodzki film z akcją osadzoną na hawajach. Joanna i Sylwia zapewniają, że taniec Hula...…nie wygląda tak jak przedstawia się go na hollywoodzkich filmach. Owszem tancerki wyglądają zmysłowo. Owszem kołyszą biodrami ale... W tym tańcu każdy gest czy ruch ma swoje znaczenie, bo opowiada historię. Strój też ma znaczenie. Można po nim poznać z którym z bogów rozmawia tancerz.  Hula jest bowiem boską opowieścią i jednocześnie ofiarą. Tańczy się go dla bogów, z głębi serca, z zapamiętaniem, aż krople potu zroszą ziemię. To właśnie pot i zmęczenie stanowią ofiarę.Istnieje wiele tańców hula i wiele szkół. Jedne podążają drogą klasyki inne stawiają na nowoczesność. Uczniowie jednej z nich poprowadzą podczas festiwalu warsztaty tańca Następnie warsztaty odbędą się w Gdyni– szczegóły na: https://www.facebook.com/events/923736061074693/ Hawajskie klimatyW programie każdy znajdzie coś dla siebie. Czy to warsztaty hawajskiej biżuterii, wykłady o aspektach kultury Hawajów, czy filmy. Zatem przenieśmy się na te trzy dni na hawaje - bez paszportu, wizy i jet legu!LinkiFacebook/alohafestiwalpolskawww.alohafestiwal.plProgram festiwalu: >>>>>> SOBOTA 18.06.2016 <<<<<<10:00-11:45 HAWAJSKO-SŁOWIAŃSKA CEREMONIA POWITANIA SŁOŃCA. Plaża nad Wisłą w okolicach Mostu Poniatowskiego.https://www.facebook.com/events/1185100881522270/12:00-12:30 OFICJALNA CEREMONIA OTWARCIA ALOHA FESTIWAL POLSKA. Muzeum Azji i Pacyfiku12:30-13:30 WYKŁAD: HOLO MAI PELE – PODRÓŻ HAWAJSKIEJ BOGINI PELE Z TAHITI NA HAWAJE. Prowadzi kumu hula Nicole Kuwalu Anakalea i tancerze szkoły hula hālau WaikāUnu14:00 – 15:30 PROJEKCJA FILMU DOKUMENTALNEGO: KEEPERS OF THE FLAME: THE CULTURAL LEGACY OF THREE HAWAIIAN WOMEN. Wprowadzenie Joanna Mazurek (Fundacja Po Nitce Do Kłębka). Pokaz możliwy dzięki uprzejmości organizacji Pacific Islanders In Communication 15:30 – 15:45 POKAZ TAŃCA HULA W WYKONANIU JOSHUA LANAKILA O KA ‘AINA I KA PONO MANGUAIL16:00 – 17:30 WARSZTAT KLASYCZNEGO, HAWAJSKIEGO TAŃCA HULA W STYLU KAHIKO. Prowadzi: Kumu hula Kuwalu Anakalea. Warsztat polecany dla osób mających doświadczenie w tańcu hula. Wstęp 150 zł, bilety w kasie muzeum od 24.05 (wt. - nd. 12.00 – 18.00). Liczba miejsc jest ograniczona.https://www.facebook.com/events/1607555192894095/19:00 – 20:30 POKAZ HAWAJSKIEGO TAŃCA HULA PRZY AKOMPANIAMENCIE ETNICZNYCH PIEŚNI I BĘBNÓW. Zaprezentują się tancerze ze szkoły tańca hula hālau WaikāUnu, którzy są kontynuatorami jednej z najstarszych tradycji hawajskich. Wstęp 25 zł, bilety w kasie muzeum od 24.05 (wt. - nd. 12.00 – 18.00). Liczba miejsc jest ograniczona.>>>>>> NIEDZIELA 19.06.2016 <<<<<<10:00-11:30 WARSZTATY KULTURY HAWAJSKIEJ DLA RODZIN. Prowadzi Joshua Lanakila O Ka ‘Aina I Ka Pono Manguail. Warsztaty są przeznaczone dla dzieci w wieku 5-12 lat. Wstęp 25 zł (bilet rodzinny dla dziecka i opiekuna; dla drugiego i kolejnego dziecka – 15 zł).Liczba miejsc jest ograniczona. Przyjmujemy zapisy na warsztaty wyłącznie drogą mailową. Prosimy wysyłać zgłoszenia na adres: edukacja@muzeumazji.pl10:00-11:30 WARSZTAT LEI: HAWAJSKIE NASZYJNIKI. Zajęcia poświęcone wyplataniu naszyjników z kwiatów i roślin. Prowadzą goście z Hawajów. Wstęp 20 zł, bilety do nabycia w kasie muzeum od 24.05 (wt. - nd. 12.00 – 18.00). Liczba miejsc jest ograniczona.https://www.facebook.com/events/245902859102216/12:00-13:30 PROJEKCJA FILMU DOKUMENTALNEGO: SKIN STORIES. EVERY TATTOO TELLS A STORY (polski lektor). Pokaz poprzedzi wprowadzenie Tomasza Madeja (MAiP) i pokaz tradycyjnego tańca Maoli Tattoo Dance w wykonaniu tancerzy ze szkoły hula hālau WaikāUnu . Projekcja jest możliwa dzięki uprzejmości organizacji Pacific Islanders In Communication.https://www.facebook.com/events/241409439565102/13:30-15:00 AHA 'ĀINA CEREMONIA DZIELENIA SIĘ JEDZENIEM I PREZENTACJA TRADYCYJNEGO RYTUAŁU PICIA ‘AWY 15:00-16:00 WSPÓLNA HAWAJSKA PIEŚŃ. CEREMONIA ZAMYKAJĄCA CZĘŚĆ OFICJALNĄ FESTIWALU >>>>>> PONIEDZIAŁEK 20.06.2016 <<<<<<18:00-20:00TANIEC HULA ‘AUANAProwadzą tancerze ze szkoły tańca hula hālau WaikāUnuHula ‘auana to taniec współczesny, tańczony do melodii wygrywanej na małej hawajskiej gitarze ukulele. Ma w sobie piękno, wdzięk i ukryte znaczenie. Jego magnetyzmowi trudno się oprzeć niezależnie od tego, czy ktoś uczy się na Hawajach, czy z dala od rajskich wysp – magia jest w samym tańcu.Wstęp: 25 zł, bilety do nabycia w kasie muzeum od 24.05 (wt. - nd. 12.00 – 18.00). Liczba miejsc jest ograniczona.https://www.facebook.com/events/508572482675384/18:00-20:00Warsztat Ukulele z Cody Pueo PataW trakcie zajęć nauczycie się hawajskiego utworu, a następnie będziecie mogli zagrać go tancerzom, którzy zatańczą taniec hula do dźwięków Waszej muzyki. Będzie teoria, praktyka i mnóstwo świetnej zabawy. Ci, którzy nie mają własnych instrumentów, będą mogli skorzystać z ukulele, które specjalnie na warsztat dostarczy nam nasz zaprzyjaźniony sklep Przyjazne Ukulele: https://przyjazne-ukulele.pl/pl/Wstęp: 25 zł, bilety do nabycia w kasie muzeum od 24.05 (wt. - nd. 12.00 – 18.00). Liczba miejsc jest ograniczona.https://www.facebook.com/events/1716503605286989/>>>>>> WTOREK 21.06.2016 <<<<<<18:00-20:00TANIEC HULA KAHIKOProwadzą tancerze ze szkoły tańca hula hālau WaikāUnuNauka etnicznego tańca hula w stylu klasycznym Taniec hawajski naśladuje przyrodę i czerpie z niej swoje piękno i siłę. Na Hawajach tańczą go zarówno kobiety, jak i mężczyźni w szkołach zwanych hula hālau, aby wyrazić głęboką miłość do natury i stworzenia. „Hula jest językiem serca, biciem serca Hawajczyków”. Harmonia ruchów rąk, bioder i stóp pozostaje w równowadze z osią ciała. Asymetryczne ruchy stymulują lewą i prawą półkulę mózgową i rozwijają koordynację. Skupienie na postawie wzmacnia koncentrację, uwagę i świadomość. Wstęp: 25 zł, bilety do nabycia w kasie muzeum od 24.05 (wt. - nd. 12.00 – 18.00). Liczba miejsc jest ograniczona.https://www.facebook.com/events/714514265356861/18:00-20.00NAUKA TRADYCYJNEJ PIEŚNI W JĘZYKU HAWAJSKIMProwadzi Joshua Lanakila O Ka ‘Aina i Ka Pono ManguailNauka hawajskiego śpiewu i tradycyjnej pieśniWstęp: 25 zł, bilety do nabycia w kasie muzeum od 24.05 (wt. - nd. 12.00 – 18.00). Liczba miejsc jest ograniczona.https://www.facebook.com/events/1031231276991359/

Barcelona turystyczna

OOPS!SIDEDOWN

Barcelona turystyczna

TROPIMY

Dam you, zaporo!

Jakie znacie tamy w Stanach Zjednoczonych? Jeśli już przyjdzie Wam do głowy jakakolwiek, to pewnie będzie to zapora Hoovera, turystycznie najbardziej znana (i najwygodniej położona) tama w USA. I my także chcieliśmy ją zobaczyć,... Post Dam you, zaporo! pojawił się po raz pierwszy w TroPiMy.

qbk blog … photoblog

Duch z Waranasi

Sadhu – duch z Waranasi. Jedno z moich ulubionych zdjęć z Indii. Varanasi, Indie, listopad 2016

Rowerowa Chorwacja. Część 3: Hvar i dwie pory roku

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Rowerowa Chorwacja. Część 3: Hvar i dwie pory roku

WOJAŻER

Czy wyjazd do Czarnobyla jest bezpieczny? Rozprawka o promieniowaniu dla laików

To chyba jedno z najczęściej zadawanych pytań, gdy rozmowa schodzi na temat wyjazdu do Czarnobyla. Wielu mogłoby się zdawać, że wszyscy ludzie znają prostą odpowiedź na to pytanie, ale czy naprawdę tak jest? W rozmowie ze znajomą ze stolicy usłyszałem, że wiedza na temat promieniowania wśród jej przyjaciół należy do dosyć powszechnych. Podobnie wielu z jej znajomych sygnalizowało chęć wyjazdu do tego, bądź co bądź, wyjątkowego miejsca, zupełnie nie obawiając się o swoje zdrowie. A jednak mam nieodparte wrażenie, że wśród sporej liczby moich znajomych, kwestia bezpieczeństwa wyjazdu do Czarnobyla, nadal pozostaje czymś niezwykle kontrowersyjnym, a na pewno czymś, co powinno zostać w jasny i klarowny sposób wytłumaczone i opowiedziane. Wszyscy jesteśmy ciągle napromieniowani Na początek warto zdać sobie sprawę z prostego faktu. Promieniowanie jest częścią naszego życia i wszystko, co nas otacza wytwarza je w różnych wartościach. Głównymi źródłami promieniowania jest ziemia i zawarte w niej pierwiastki oraz kosmos i energia pochodząca od reakcji jądrowych na słońcu. Dlatego też poziom promieniowania zwiększa się w zależności od wysokości, na której przebywamy, czy to w górach czy …

Sistersowe polecajki #49

SISTERS92

Sistersowe polecajki #49

Polska – Pakistan. Muzyka bez granic

Ale piękny świat

Polska – Pakistan. Muzyka bez granic

BANITA

List do A., czyli za co pokochałam Anglię

Droga Anglio! Do tej pory nie znałam Cię, a właściwie znałam jedynie z opowieści innych: znajomych, przyjaciół, członków rodziny. Tych, którzy pojechali pracować „na zmywaku”, opiekować się osobami starszymi, pracować w magazynach Tesco, z rzadka pracować w wyuczonym zawodzie. Kojarzyłaś mi się do tej pory z wyższymi niż w Polsce zarobkami, przynajmniej według tego, co mówili inni, z emigracją, z wyrastającymi, jak grzyby po deszczu, w każdym większym mieście […] The post List do A., czyli za co pokochałam Anglię appeared first on B *Anita.

4 Bałkańskie plaże – którą wybrać?

Nasz cały świat

4 Bałkańskie plaże – którą wybrać?

Można pracować w korporacji i podróżować. Jak to zrobić?

qbk blog … photoblog

Można pracować w korporacji i podróżować. Jak to zrobić?

Kitsune, czyli legendarne stworzenia Japonii

Gaijin w podróży

Kitsune, czyli legendarne stworzenia Japonii

Wyjazd sposobem na naukę języka?

SISTERS92

Wyjazd sposobem na naukę języka?

Glob Blog Team

Wakacje przez cały rok w Twoim mieszkaniu

  Powroty z wakacji bolą jak nic innego na świecie… Świeże wspomnienia egzotycznych wypraw, pełne słońce, które pozostawiło na Twojej skórze brązową skorupkę, a ponad tym wszystkim pragnienie odkrywania nowych rzeczy oraz wszechogarniająca Cię beztroska… Zderzenie z brutalną rzeczywistością może naprawdę zniszczyć Twój nastrój. Co zatem zrobić, abyś we własnym mieszkaniu posiadał namiastkę gorącego urlopu? Punkt 1. Pamiątki! Brzmi strasznie banalnie i przywodzi na myśl długie kolonie nad Bałtykiem, z których nie sposób było nie przywieźć koszyczka z muszelkami, albo zdrowotnej nalewki z bursztynów. Trzeba jednak zrobić krok z dzieciństwa w dorosłość i wybierać souveniry, z których będziesz miał nieco większy pożytek. Mogą to być pocztówki, które ułożone w samodzielnie wykonany kolaż, przypomną Ci Twoje wycieczki po niezwykłych miejscach. Podobnie ciepłe uczucia w Tobie wzbudzą przedmioty typowe dla danego regionu – elementy ubioru, lokalne, własnoręcznie wykonywane ozdoby, albo nawet obraz z PIXERS przedstawiający okolicę, w której byliście. Gotowi do zbudowania niezapomnianej atmosfery relaksu i przygody? Punkt 2. Styl życia Wyciągnięte prośbami i błaganiami przepisy na lokalne dania od tubylców pozwolą Ci w najwyższym stopniu odbudować atmosferę Twoich wakacji. Do tego tradycyjne napoje oraz miejscowa muzyka i już jesteś z powrotem na urlopie! Pobudzisz wszystkie swoje zmysły, dzięki czemu po zamknięciu oczu staniesz znów na ulubionej plaży, kosztując smaki świata. Punkt 3. Codzienny raj A gdyby tak wstawać rano i po przebudzeniu się oglądać palmy, morze, czyściutki piasek i błękitne laguny? Albo dzikie i niezdobyte góry, które zdają się być zapomniane przez człowieka? Najlepszą receptą na te marzenia będą fototapety z PIXERS – spośród nich możesz wybierać motywy najbliższe Twojemu sercu, albo… wykonać dekoracje z własnych zdjęć! Będziesz mógł codziennie wracać do wszystkich miejsc które oczarowały Cię swoim spokojem, pięknem oraz niezwykłością.   // Zobacz podobne wpisy Wywiad dla TVN 24 views 92 BlogPodrozniczy.com w Telewizji TVN views 5 Ceny na Sri Lance 2016 wiza, nocleg... views 1296 .yuzo_related_post img{width:281.75px !important; height:196px !important;} .yuzo_related_post .relatedthumb{line-height:21px;background: !important;color:!important;} .yuzo_related_post .relatedthumb:hover{background:#fcfcf4 !important; -webkit-transition: background 0.2s linear; -moz-transition: background 0.2s linear; -o-transition: background 0.2s linear; transition: background 0.2s linear;;color:!important;} .yuzo_related_post .relatedthumb a{color:!important;} .yuzo_related_post .relatedthumb a:hover{ color:}!important;} .yuzo_related_post .relatedthumb:hover a{ color:!important;} .yuzo_related_post .relatedthumb:hover .yuzo__text--title{ color:!important;} .yuzo_related_post .yuzo_text, .yuzo_related_post .yuzo_views_post {color:!important;} .yuzo_related_post .relatedthumb:hover .yuzo_text, .yuzo_related_post:hover .yuzo_views_post {color:!important;} .yuzo_related_post .relatedthumb{ margin: 0px 0px 0px 0px; padding: 5px 5px 5px 5px; } .yuzo_related_post .relatedthumb{} jQuery(document).ready(function( $ ){ jQuery('.yuzo_related_post .yuzo_wraps').equalizer({ columns : '> div' }); });

Andorra

KANOKLIK

Andorra

Amalfi Coast – list of checked restaurants

ITALIA BY NATALIA

Amalfi Coast – list of checked restaurants

Everyone who comes to Italy wants to try the vaunted - and recognized as the best in the world - Italian cuisine. Does in the country with such a rich culinary traditions you can eat tasteless? Unfortunately, yes, I myself a couple of times I ate badly. Therefore, always very keen on the blog I give the coordinates of the places where I lived unforgettable moments, both in terms of accommodation, active leisure time and gastronomy. In this post I will present to you six checked my restaurants on the Amalfi Coast, where delicious food is just one of the attractions, next to the cool climate and beautiful views. I invite you! Source: Italia by Natalia

WOJAŻER

W krainie promieniotwórczego spektaklu. Myśli z czarnobylskiej zony

Milion dolarów. Jakieś trzy i pół miliona złotych. Tyle obrotu w zeszłym roku wyrobiła czarnobylska zona. Niewiele, jeśli porówna się ją do biznesu okołooświęcimskiego, który przyciągnął na teren obozu milion siedemset tysięcy turystów w zeszłym roku. Czarnobyl w tym czasie odwiedziło zaledwie dziesięć tysięcy osób. Dziesięć tysięcy ludzi spragnionych niepowtarzalnych przeżyć i apokaliptycznych widoków. W czasach kapitalnego rozwoju turystyki, w chwilach, gdy słońce i piasek to za mało, miejsca posiadające łatkę ekstremalnych, przychodzą z pomocą znudzonym i szukającym alternatyw, współczesnym podróżnikom. Problem w tym, że ani to miejsce nie jest specjalnie ekstremalne, ani też specjalnie niebezpieczne, przynajmniej w kontekście zorganizowanej i kontrolowanej turystyki masowej. Jest wyjątkowe w swoim rodzaju, bo kryje się za nim historia największej katastrofy atomowej w historii człowieka, jednak tragiczna opowieść sprzed trzydziestu lat powoli już płowieje, zaciera się i oddala, pozostawiając po sobie nie tyle promieniowanie, co przyciąganie. Czarnobyl przyciąga coraz większe masy, choć nadal większość potencjalnych odwiedzających skutecznie odstrasza. Dziś nie będzie opowieści o katastrofie, nie będzie o bohaterskich ludziach, którzy poświęcając swoje życie, uratowali prawdopodobnie całe miliony żyjące w ościennych krajach. Nie …

TROPIMY PRZYGODY

Podróż za darmo! Można? Nie, nie można!

Ile to razy widzieliście ogłoszenia o prelekcjach o szumnie brzmiących tytułach „Dookoła świata za 10$” czy artykuły w Internecie dumnie głoszące „Przejechałam/em pół świata za darmo”? Ile razy pomyśleliście wtedy: „Wow, szacunek, też bym tak chciał/a”? I idziecie posłuchać prelekcji lub czytacie artykuł o cudownym sposobie na podróżowanie za darmo, bo przecież wiecie, że podróże kosztują. Może poznacie więc tę tajemniczą metodę, dzięki której inni mają fajniej, bo jeżdżą za darmo. Rozczaruję Was, na tym świecie nie ma nic za darmo. Do naszej obecnej podróży odkładaliśmy każdą złotówkę, którą mogliśmy. Bartek męczył się w nie jego świecie zwanym korporacją, a […] Artykuł Podróż za darmo! Można? Nie, nie można! pochodzi z serwisu Tropimy Przygody.

Kultowi bohaterowie rosyjskich bajek

SISTERS92

Kultowi bohaterowie rosyjskich bajek

Kami and the rest of the world

Ptuj, Slovenia – a charming little gem

I’m always ready for a good hunt of charming Central European towns. They might look similar, whether they are located in southern Poland, Czech Republic, Slovakia, Romania, Ukraine, Serbia or Slovenia, but I still keep falling for them all the time. There’s just something about Central European vibe, the distinctive architecture and the multicultural past […] Post Ptuj, Slovenia – a charming little gem pojawił się poraz pierwszy w Kami and the Rest of the World.

Rowerowa Chorwacja. Część 2: Peljesac i Korcula

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Rowerowa Chorwacja. Część 2: Peljesac i Korcula

Kogo spotkasz w podróży? Tego nigdy nie wiesz …

Obserwatorium kultury i świata podróży

Kogo spotkasz w podróży? Tego nigdy nie wiesz …

Podsumowanie III Festiwalu Podróżniczego w Środzie Wielkopolskiej

Obserwatorium kultury i świata podróży

Podsumowanie III Festiwalu Podróżniczego w Środzie Wielkopolskiej

Rysunki na wydziale BFU w Kaliningradzie

SISTERS92

Rysunki na wydziale BFU w Kaliningradzie