With love

Kurs Przewodników Beskidzkich: Audycja w Radio Pryzmat, „Operacja Kobieta”

Dlaczego kurs przewodnicki jest jak (burzliwy) związek, jakie supermoce można zdobyć w ciągu półtora roku trwania szkolenia i czy #pokursie można jeszcze normalnie żyć (i dlaczego nie). Post Kurs Przewodników Beskidzkich: Audycja w Radio Pryzmat, „Operacja Kobieta” pojawił się poraz pierwszy w With Love.

POJECHANA

Kosmetyczka podróżniczki, czyli jak pielęgnować urodę w podróży

Sorry Panowie, dziś piszę tylko dla Pań. Założę się, że gdybyś spróbowała spakować wszystkie kosmetyki, które stoją w Twojej łazience, uzbierałaby się tego pokaźnych rozmiarów… walizka. A przecież wybierając się w podróż, musisz zmieścić wszystkie niezbędne produkty do pielęgnacji w niewielkiej kosmetyczce. Poza tym, czy naprawdę używasz zawartości tych wszystkich słoiczków, tubek i flakoników kupionych w promocyjnej cenie? No właśnie… Kiedy wyjeżdżałam na 1-2 tygodniowe urlopy, nie zawracałam sobie tym zbytnio głowy. Wychodziłam z założenia, że przez tak krótki okres czasu nie zdążę się bardzo zaniedbać i jakoś strasznie nie zbrzydnę. Zabierałam więc tylko krem nawilżający do twarzy, antyperspirant, krem z filtrem, szampon, żel pod prysznic i tusz do rzęs. Po powrocie fundowałam sobie domowe SPA i szafa grała, cera wracała do (swojej) normy, a nadprogramowy włos z głowy mi nie spadł. Ale raz, że latka lecą i skóra coraz niechętniej wybacza wszelkie zaniedbania (wszak już od kilku lat jestem panią po trzydziestce), dwa, że moja cera od czasów nastoletnich domaga się specjalnej pielęgnacji i surowo każe za lenistwo, nadmiar słońca i słoną wodę, trzy, że moje podróże z urlopowych wypadów przeistoczyły się w życie w podróży i przez wiele miesięcy powrót do domowego SPA nawet nie migotał na moim pielęgnacyjnym horyzoncie. O ile mogłam myć buzię hotelowym mydłem przez tydzień i przez ten sam tydzień nie odżywiać włosów i zapomnieć o kremie pod oczy, tak na dłuższą metę, miesiącami, nie chcę tego robić. Nagle więc okazało się, że muszę zabrać kosmetyczne „wszystko”. Ale jak to zrobić, by nie targać za sobą dodatkowej walizki? Co zabrać, ograniczając się do minimum, jednocześnie dbając by niczego naszej skórze i włosom nie zabrakło? Oto moje kosmetyczne must have i kilka pielęgnacyjnych trików. Olej arganowy Olej arganowy jest moim absolutnie ulubionym kosmetykiem i uważam, że ze względu na swoje szerokie zastosowanie i doskonałe działanie odżywcze, wygładzające, ujędrniające i przeciwzapalne, powinien znaleźć się w kosmetyczce każdej podróżniczki. Pytacie często w  mailach i komentarzach, jak to robię, że moje włosy wyglądają tak dobrze mimo wielomiesiącznej podróży, mimo ostrego słońca, słonej wody i pustynnych wiatrów. Odpowiedź brzmi: olej arganowy. Raz w tygodniu, na noc poprzedzającą dzień mycia głowy, wmasowuję olej arganowy w skórę głowy i włosy na całej długości (a jak mam go mało to tylko w końcówki). I to wszystko! Nie potrzeba żadnych odżywek. Używam go także do twarzy (razem z kwasem hialuranowym, żelem aloesowym i kremem z filtrem), szczególnie na zmarszczki i blizny potrądzikowe (w celu ich spłycenia), a także na wysuszone górskim wiatrem i pokaleczone wspinaczką dłonie, przy okazji odżywiając również paznokcie. Olej arganowy można też stosować na cellulit, rozstępy i blizny pooperacyjne. Do kupienia na przykład TU. Kwas hialuronowy Kwas hialuronowy to kolejne kosmetyczne „wszystko w jednym”: spłyca zmarszczki, doskonale nawilża,  przyspiesza gojenie, wzmacnia ochronę skóry przed szkodliwym działaniem środowiska, ujędrnia i zwiększa elastyczność skóry. Kosmetolodzy twierdzą, że pomaga on zatrzymać wodę w głębszych wartwach skóry i cokolwiek by to znaczyło, działa i sprawia, że skóra wygląda na zdrowszą i… młodszą. Aby umożliwić wchłanianie, kwas hialuronowy należy zmieszać z olejem (arganowym, kokosowym, oliwą z oliwek) lub kremem. Ja stosuję go do twarzy, szczególnie w okolicach oczu i, razem z olejem arganowym, na zniszczone wspinaczką dłonie. Podobno poprawia kondycję przesuszonych włosów, ale tego jeszcze nie próbowałam. Do kupienia na przykład TU. Płyn micelarny Próbowałam wyjeżdżać bez niego, ale na dłuższą metę czułam, że skórze mojej twarzy go brakuje- mowa o płynie micelarnym. Używałam różnych marek z różnych półek i szczerze mówiąc, nie widzę większej różnicy, dlatego  kupuję najtańszy- płyn micelarny Ziaja Sopot SPA. Żel z aloesu Odkryłam ten cud natury mieszkając w Chinach, gdzie w warzywniakach można dostać świeży liść aloesu, który kobiety kupują w celach kosmetycznych. Aloes ma silne działanie antybakteryjne i łagodzące i stosowany na wszelkie ranki, a także wypryski, przyspiesza ich gojenie (a także rozjaśnia powstałe w wyniku uszkodzeń skóry przebarwienia), ale przede wszystkim jest absolutnym hitem jeśli chodzi o leczenie poparzeń słonecznych. Podkrążone oczy po całonocnej imprezie? Użyj schłodzonego w lodówce żelu aloesowego. Podrażniona depilacją skóra? Aloes! Łupież? Wcieraj żel aloesowy w skórę głowy. Od kiedy zaczęłam używać go do twarzy (doskonale miesza się z olejem arganowym), bardzo sporadycznie sięgam po krem nawilżający (aktualnie nie mam go wcale). Żelem aloesowym traktuję również wszelkie ugryzienia owadów, opuchlizny i wysypki. Możesz go kupić na przykład TU. Krem SPF 50 Od jakiegoś czasu stosuję krem z filtem 50 na twarz codziennie (a jeśli szukasz mnie na plaży, to szukaj w cieniu) dlatego nie kupuję pierwszego lepszego. Po przetestowaniu kilku marek, zostałam przy Avene, który można kupić zarówno w lepszych drogeriach w Azji, jak i w Ameryce Południowej. Pamiętajmy, że emitowane przez słońce promieniowanie nie tylko przyspiesza procesy starzenia, powoduje powstawanie przebarwień, pogarsza stan cery trądzikowej, ale może również powodować raka skóry, dlatego apeluję: smarujcie się dziewczyny! Krem pod oczy Jeśli chodzi o kosmetyki pod oczy, jestem fanką kremów przeciwzmarszczkowych Tołpy (na przykład tego z zieloną herbatą). Jednak kiedy kupiony w Polsce kosmetyk się kończy, kupuję najprostszy krem pod oczy Nivea i mieszam go z olejem arganowym i kwasem hialuranowym. Działa! Antyperspirant Poszukiwania idealnego podróżniczego antyperspirantu nie były zbyt skomplikowane. Te w sprayu od razu odpadły, gdyż ze względu na łatwopalność nie można ich zabrać na pokład samolotu, a także, na przykład, do metra w Chinach. Te kremowe w sztyfcie brudzą ubrania, nawet jeśli zaprzecza temu najbardziej przekonywująca reklama. Przez długi czas stosowałam kryształ ałunu- naturalnego minerału górskiego, ale jest on najwyczajniej w świecie zbyt ciężki, by go zabrać do plecaka. Pozostały więc płynne antyperspiranty w kulce. A jaki powinien być kosmetyk dla podróżniczki? Oczywiście mały, lekki i wydajny. I taki właśnie jest Etiaxil (do kupienia w aptekach), w malutkim opakowaniu, który po okresie przystosowawczym stosuje się jedynie raz na kilka (nawet 5) dni. Szczotka do włosów Najpierw odpowiedzmy sobie na pytanie: jaka powinna być idealna szczotka do włosów dla podróżniczki? Oczywiście ma nie łamać i nie wyrywać włosów, ma być mała, ale nie za mała, poręczna, ale bez wystającej rączki (ile ja ich połamałam w plecaku!), lekka i zamykana (by nie przenosić na włosy kurzu i farfocli z plecaka).. Uff… ciężkie zadanie, które z dziesiątek szczotek mających przywilej czesać moje włosy i towarzyszyć mi w podróży, spełnia tylko jedna: Tangle Teezer. Nie jest ona najtańsza, ale zapewniam was, że ani minuty nie żałowałam ani jednej wydanej na nią złotówki. Zestaw pod prysznic Mydło, szampon, szczoteczka i pasta do zębów. Czemu mydło, a nie żel pod prysznic? Bo mydło wszystko umyje, nawet uszy i szyje, i bieliznę wypierze, i miejsca mniej zajmuje (!), i jest bardziej wydajne, i podobno zdrowsze. I to już wszystko, kosmetyczka zamyka się bez problemu, a moja skóra o nic więcej nie prosi. W kolejnym wpisie podzielę się z wami jeszcze kiloma przepisami na proste w przygotowaniu maseczki i peelingi, składniki których bez problemu znajdziecie będąc w drodze, a teraz życzę udanego pakowania, pięknych włosów i skóry w podróży. Podoba Ci się? Daj lajka, podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy. Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera! Post Kosmetyczka podróżniczki, czyli jak pielęgnować urodę w podróży pojawił się poraz pierwszy w Pojechana.

Gdzie jest Julia? – recenzja książki i KONKURS!

POJECHANA

Gdzie jest Julia? – recenzja książki i KONKURS!

Złap Trop

5 książek o podróżach z dziećmi, które warto przeczytać

Podróże z dziećmi … tak, to temat rzeka. Dla jednych to sprawa oczywista i naturalna, że dzieci podróżują praktycznie od narodzin, dla innych to szaleństwo, a dla jeszcze innych to zupełnie obcy temat i abstrakcja. Ale co ciekawe – każdy swoje zdanie w tej kwestii ma :). Do tej pory unikałam tematu jak ognia, jednak sama znalazłam się nowej sytuacji bo jak pewnie wiecie nasza drużyna powiększyła się o małą podróżniczkę. Stąd też dziś mój pierwszy wpis o podróżowaniu z dzieckiem. Na początek obrałam temat delikatny – książki podróżnicze. Dlaczego? Przygotowując się do pierwszego wyjazdu z Zuzą oczywiście zdałam się tylko i wyłącznie na własne doświadczenie podróżnicze. Jednak pierwsze dwa dni na wyjeździe pokazały, że sprawa podróżowania z dzieckiem wygląda trochę inaczej niż tego oczekiwałam. Przeprosiłam się z książkami podróżniczymi, po tym jak po serii naprawdę złych książek obiecałam sobie, że przez jakiś czas nie będę czytać tego rodzaju literatury. Patrząc na sporą ilość blogów parentingowo-podróżniczych, spodziewałam się również sporej ilości tyłów na pólkach. Jakie było moje zaskoczenie gdy spośród licznych książek podróżniczych udało mi się wyłowić zaledwie kilka. Przecież to tak popularny temat! Wybrałam 5 książek przybliżających temat jak podróżować z dziećmi. Czy warto je czytać? Pewnie, że warto! Po naszych pierwszych wyjazdach w trójkę mogę stwierdzić, że z dzieckiem da się podróżować bez większych przeszkód. Nawet z bardzo wymagających egzemplarzem jak nasz :). Oczywiście nie będę ściemniać i koloryzować, że nasz styl podróżowania się nie zmienił. Zmienił się i to bardzo. Nie ma już podróży autostopowych, spontanicznych i nieprzemyślanych. Ale żebyśmy narzekali? Nigdyyyyy. Nie ma chyba nic piękniejszego niż pokazywanie dziecku otaczającego nas świata, jego piękna i złożoności. Pewnie rozpęta się tu zaraz fala hejtu, że po co ciągać dziecko przez pół Polski albo co gorsza przez pół świata! i że takie podróże to spełnienie ambicji rodziców, a nie marzeń dzieci. Każdy ma prawo wyrazić własne zdanie, ja również. I powiem to wyraźnie: PODRÓŻUJCIE Z DZIEĆMI! Przecież nie muszą to być podróże odległe i egzotyczne. Można zrezygnować przecież na jakiś czas ze swoich ambicji i wybrać kierunek odpowiedni dla wszystkich. Poza tym chyba najlepszym argumentem by spakować plecaki jest fakt, że najwięcej wypadków zdarza się w domu. Ale co ja tam gadam – lepiej przeczytajcie te książki! 1. Rodzina bez granic w Ameryce Środkowej Autor Anna Alboth W końcu musiał nadejść ten dzień. To musiało się to stać :). Najbardziej zakręcona podróżnicza rodzina wydała książkę. Oczywistym było, że musiałam ją nabyć. A jak! Zanim zabrałam się do czytania naszła mnie myśl, że skoro czytam ich bloga regularnie to książka pewnie mnie zbytnio nie zaskoczy. Racji to ja nie miałam. Książkę przeczytałam w jeden dzień, pomimo, że w Ameryce Południowej nigdy nie byłam (zazwyczaj lubię czytać o miejscach w których byłam). Jak wrażenia? Rewelacyjne. Książkę (blog także) czyta się przyjemnie bo została napisana w stylu takim, jakim podróżują – lekko i bez zbędnego ciśnienia. Ania, Thomas, Hania i Mila pokażą Wam, że świetne przygotowanie jest kluczem do udanego wyjazdu z dziećmi i jak tłumaczenie otaczającego nas świata jest ważnym elementem w rozwoju dziecka. Ania proponuje kilka praktycznych i sprawdzonych wskazówek, np. jak można bawić się z dziećmi w samochodzie, jakie książki poczytać, ujawnia swój podróżniczy niezbędnik. To co mnie urzekło najbardziej to fakt, że podróżujący rodzice potrafią postawić wygodę i oczekiwania dziecka na pierwszym miejscu, przed swoimi ambicjami i zachciankami. Bo o to w tym podróżowaniu chodzi. Mądra książka i piękny przykład! Tym co jeszcze nie znają tej rodzinki (a są tacy?) polecam zajrzeć na ich blog http://thefamilywithoutborders.com/pl/ Zuza już wybrała swoją ulubioną książkę 2. Podróżuj z dzieckiem. Poradnik praktyczny Autorzy Anna i Krzysztof Kobusowie. Jeżeli ktoś szuka poradnika jak przygotować się do wyjazdu z dzieckiem, to właśnie go znalazł. Ze wszystkich książek o tematyce parentingowo-podróżniczej, ta jest najbardziej konkretna i nastawiona na praktyczne informacje. Komu jak komu, ale autorom można zaufać. Z dwójką dzieci zjechali kawał świata i przerobili na własnej skórze wszystkie zalety jak i wady takich wyjazdów. W książce przeczytacie między innymi co powinna zawierać apteczka, jakie zabawki czy jedzenie zabrać ze sobą w podróż czy jakie ubezpieczenie wybrać. Lista książek o podróżach z dziećmi i nie tylko Anny i Krzysztofa Kobus jest imponująco długa. Ostatnio hitem są Podróżowniki czyli książki dla dzieci, które są zarówno przewodnikami jak i pamiętnikami z wakacji. W książeczkach znajdują się naklejki, zagadki, gry, opowieści i zgadywanki. W serii Podróżowników znajdują się między innymi takie miejsca jak Karkonosze, Włochy, Turcja czy Egipt. Eh…już nie mogę się doczekać kiedy Zuza podrośnie by wspólnie móc czytać i uzupełniać książeczki. Ale wracając jeszcze na chwilę do poradnika. Książkę dostałam od koleżanki jeszcze zanim dowiedziałam się, że Zuza będzie Zuzą a mój brzuch nie przypominał jeszcze piłki rehabilitacyjnej. Uważam, że książka jest fajnym pomysłem na prezent dla przyszłych rodziców zarówno tych już podróżujących jak i tych co dopiero o tym myślą. Cena książki 49.90 zł (cena z okładki) ale w księgarniach internetowych znajdziecie już za niecałe 30 zł. A tak wygląda książka w środku Zuzia – mały czytelnik 3. Pępek świata. Z dzieckiem w drodze Autor Anna Kuziemska Na początek napiszę to co najważniejsze – Pępek świata to książka bardzo inspirująca! Po przeczytaniu jej miałam ochotę natychmiast pakować Zuzkę w nosidło i planować podróż najlepiej jak najdalej od domu. Co mnie tak urzekło? Pewnie to, że zebrano tu historie rodzin, które z pozoru wydają się bardzo zwyczajne. Rodzice pracują na etacie, dzieci chodzą do szkoły, a w domu czeka na nich pies z kotem. Mamy przed oczyma obraz typowej polskiej rodziny, prawda? Jednak jest coś co ich wyróżnia… Rodzina ta ma wspólne marzenie, marzenie o podróży. Powiecie pewnie, no ok, pewnie nie jedna familia w Polsce też ma takie marzenie. Ale pokażcie mi, która je realizuje? No właśnie! Książka jest zbiorem wywiadów z podróżującymi rodzinami oraz ich dziećmi. Każda z przytoczonych historii zawiera w sobie pierwiastek niezwykłej przygody. Możemy przeczytać o doświadczeniach zebranych w drodze, zarówno tych dobrych (świetny kontakt z mieszkańcami odwiedzanych regionów) jak i tych trochę mniej pozytywnych (choroby, które się zdarzają czy kataklizmy pogodowe). Każdy wywiad jest inny ale jedno przesłanie – podróżując rodzinnie wzmacniamy nasze relacje i uczymy się świata jak i siebie nawzajem. Należy też zapamiętać, że pomimo trudów podroży (np. brak chodników by móc poruszać się wózkiem, czy brak czystych toalet), podróżowanie to piękna sprawa, zwłaszcza z dzieckiem. W książce nie znajdziecie typowych porad i wskazówek, odnajdziecie jednak inspiracje i motywacje do planowania wspólnej podróży. Myślę, że treści zebrane w książce pozwolą zrozumieć, że taka podróż z dzieckiem to niezły projekt! Najważniejsze jest bardzo dobre przygotowanie się do niej, zarówno logistycznie jak i pod względem merytorycznym, oraz pozytywne nastawienie! 4. I jak tu nie podróżować (z dzieckiem) Autorzy Beata Sadowska i Paweł Kunachowicz. Przyznam się szczerze, że kupiłam książkę na potrzeby tego wpisu. Serio. Normalnie pewnie po nią bym nie sięgnęła bo jakoś bliżej mi do książek podróżniczych naszej polskiej blogosfery niż ludzi spoza tego kręgu (no cóż Lubię jednak Beatę Sadowską, więc pomyślałam dlaczego nie? Książka zdecydowanie różni się od pozostałych. Zdecydowanie tu więcej wspomnień z podróży niż porad, chociaż znajdziecie tu kilka wskazówek ekspertów (w tym pediatry czy psychologa). To co w książce podoba mi się najbardziej, to to, że jest pełna pozytywnej energii, może dodać odwagi tym niezdecydowanym na podróże z dziećmi. Bo skoro ta dwójka zabrała 3 miesięcznego szkraba do egzotycznej Tajlandii to nie ma już wymówki by z kilkumiesięcznym malcem wyruszyć chociażby w podróż po Polsce – prawda? Ponadto na przykładzie Beaty i Pawła, ludzi bardzo energicznych, możemy zobaczyć, że pojawienie się dziecka nie oznacza natychmiastowej rezygnacji z pasji i aktywnego stylu życia. Czytałam i zazdrościłam organizacji oraz umiejętności zagospodarowania czasem. Bo uwierzcie mi lub nie, ale mając dziecko można ogarnąć świat tak, by przygotować się do maratonu, a nawet triatlonu Po zapoznaniu się z lekturą odczuwam jedynek lekki niedosyt. Jak dla mnie ma mało konkretnych informacji, za dużo o rodzicach, a za mało o dzieciach A w  środku… 5. Dzieci odkrywają Śląskie  Autor Barbara Salamon-Szympruch Ostatnia pozycja, ale absolutnie wyjątkowa, to subiektywny przewodnik dla rodzin z dziećmi po województwie Śląskim. Dobrze znana nam rodzinka Basi, Kamila, Hani i Huberta z bloga Podróże Hani (podrozehani.pl) postanowiła całą swoją wiedzę i doświadczenia zebrać w całość. I bardzo dobrze. Otrzymaliśmy bowiem całkiem fajną listę atrakcji turystycznych, które z pewnością polubią dzieci jak i dorośli. Skąd to wiemy? Bo sami korzystaliśmy z przewodnika podczas naszej wakacyjnej tułaczki. Co prawda Zuza ma dopiero roczek ale i dla niej udało nam się wyszukać odpowiednie atrakcje. Nam rodzicom, z kolei spodobały się ciekawostki i legendy. Dużym plusem przewodnika jest jego aktualność (wydany w 2016 roku). Myślę, że przyda nam się jeszcze nie raz jak Zuza podrośnie, bo Śląskie skrywa tyle różnych atrakcji, że w pewnością nie będziecie się tam nudzić. Na koniec taka mała ciekawostka. Autorce bloga udało wydać się ten 90 stronicowy przewodnik dzięki crowdfundingowi PolakPotrafi.pl. Wielkie wow! Przewodnik mamy w formie ebooka. Jest czytelny i dobrze uporządkowany. Polecamy bardzo. Przewodnik w formie papierowej jak i na czytniki możecie nabyć bezpośrednio na blogu Podróże Hani -> http://www.podrozehani.pl/dzieci-odkrywaja-slaskie-przewodnik-slask-wojewodztwo-slaskie Chcecie wiedzieć więcej? Poniżej przedstawiamy listę blogów parentingowo-podróżniczych, które śledzimy i czytamy. www.osiemstop.pl www.marywplecaku.blogspot.com www.tasteaway.pl www.kajtostany.pl www.malypodroznik.pl www.chwytajdzien.pl www.thefamilywithoutborders.com/pl/ www.kasai.eu www.maniekdorotka.com www.globtroterek.com www.tamjedziemy.pl www.mrowisko.wordpress.com The post 5 książek o podróżach z dziećmi, które warto przeczytać appeared first on Złap Trop.

Co warto zobaczyć w Dęblinie? [Podróżnicze ABC]

SISTERS92

Co warto zobaczyć w Dęblinie? [Podróżnicze ABC]

Noc Wieżowców 2016

Zastrzyk Inspiracji

Noc Wieżowców 2016

,,Anioł Stróż” Nicholas Sparks

SISTERS92

,,Anioł Stróż” Nicholas Sparks

Tajny bunkier Stalina

Ale piękny świat

Tajny bunkier Stalina

Samara kryje pod ziemia wiele tajemnic i skarbów. Nie tylko bunkier Stalina...O jednym z ukrytych skarbów usłyszałam wcześniej niż o królewnie Śnieżce. Tak się bowiem złożyło, że w czasach carskiej Rosji moja rodzina systematycznie kolonizowała tereny Imperium. Jako pierwsi na podbój wyruszyli bracia prapradziadka za udział w powstaniu styczniowym. Nieźle się „ustroili” i już nigdy nie zdecydowali na powrót. Potem na wschód ruszyli kuzyni prababci z sąsiednich, podlaskich zaścianków. Ci różnie lądowali – jedni znaleźli pracę na Łotwie, inni robili biznesy w Piterze, czyli Petersburgu. Jeden z kuzynów, którego imię rozmyło się w rodzinnej pamięci kupił sobie pole naftowe pod Baku i tam spędzał większą część roku. Na koniec dwóch braci założyło aptekę w Samarze. Całej rodzinie dobrze się, żyło i dobrze by się żyło dalej, gdyby nie nadeszła rewolucja. O ile w 1918 roku wydało się, że to tylko przejściowa awantura, moja rodzina trwała na swych wypracowanych pozycjach. Ale w 1922 roku wszystko było już pozamiatane. Musieli wracać do Polski. Moja babcia doskonale pamiętała wielką ucztę w moskiewskim mieszkaniu jednej z ciotek. Miała wtedy 14 lat. Ciotka nie żałowała fortuny, którą zostawiło jej czterech mężów, by dobrze się zabawić. Tym bardziej, że już jutro miała wszystko zostawić i przekroczyć granicę Polski w tym, co miała na sobie i zaczynać od nowa. Tak jak reszta rodziny, która tego wieczoru bawiła się pod jej dachem Zatem jutro mieli stracić wszystko – i ci z Syberii, i ci z Pitera, i wuj z Baku, i dwaj wujowie z Samary. Na przyjęciu był też ówczesny szef kolei transsyberyjskiej, ogólnie znany alkoholik. Zatem moi przodkowie siedzą za stołem, jedzą i rozmawiają o świecie, który już nie wróci, za którym ostatecznie zatrzasną drzwi wraz z wejściem na pokład ostatniego pociągu do Polski. I tak im było żal. I tego pola naftowego, i tych sklepów w Piterze, i tego moskiewskiego mieszkania i 5 galonów spiryta zakopanych w Samarze...– Pięć galonów spiryta?! – wrzasnął naczelnik kolei, zapewne nieźle już uduchowiony trunkiem . – Wracamy! Ja was z Rosji bez tego spiryta nie wypuszczę!Musiało być groźnie, skoro babcia tę ucztę zapamiętała do śmierci. Na szczęście, następnego dnia wszyscy jednak wyruszyli do Polski. Po niemal stu latach wróciłam do Rosji. W pociągu do Samary przypomniałam sobie tę historię.– Czy ten spiryt dalej spoczywa pod ziemią, czy już przypadł w udziale tym, którzy wgryzali się w samarską glebę? Był bowiem czas, gdy pod samarską ziemią koparki uwijały się 24 godziny na dobę! Samara miała swoje historyczne pięć minut. Po wkroczeniu Niemców do rosji w 1941 roku, do Samary właśnie przeniesiono stolicę ZSRR. Tu urządziły się, ewakuowane z Moskwy, ambasady i najwyższe urzędy. Swoją placówkę dyplomatyczną miało również państwo Polskie. Tu przeniosła się też większość najwyższych oficjeli i z zapartym tchem czekała na Stalina, bo Samarę godnie przygotowano na przyjęcie wielkiego wodza...– Dowiedzieliśmy się o tym dopiero po upadku ZSRR – mówi Galina, mieszkanka Samary.– Ale o czym?– O bunkrze Stalina. Wiesz w jakim byliśmy szoku? Mieszkałam naprzeciwko, codziennie widziałam go z okna i czujesz – nikt, nigdy nie przypuszczał, że on tam jest. W sumie skąd mieli wiedzieć. Budowę rozpoczęto pod osłoną wojny, a wejście ucharakteryzowano na banalną kanciapę przyrośnięta do miejskiego baru mlecznego. – Można go zwiedzić?Twarz Galiny rozświetlił promienny uśmiech wschodniego gospodarza, któremu udało się przewidzieć pragnienia swojego gościa. I tak kilka godzin później, schodzimy krętymi schodami piętro po piętrze w dól, w czeluści bunkra. Oglądamy gabinet, z którego miał zarządzać państwem i pokój narad, w którym miał decydować o lasach wojny... Miał – bo nigdy tu nie zagościł. Stalin podczas niemieckiej ofensywy na Moskwę, nie opuścił miasta. A ponieważ Niemców zmuszono do odwrotu z terenów Sowieckiej Rosji, bunkier stracił rację bytu, Choć... Nie przestał być tajny. – Do dziś pozostaje tajemnicą, jak w trzy miesiące udało się robotnikom go wydrążyć i wykonać – mówi przewodnik. – I do tego wszystko utrzymać w tajemnicy!– Podobnie jak tajemnicę swoich grobów... – Galina lubi dreszczyk zgrozy.Tym razem nieco przesadziła. Tajemnica bunkra nie wyciekła z kilku powodów. Po pierwsze, przy budowie nie pracował nikt miejscowy. Blisko 3 tys robotników sprowadzono z odległej Moskwy i Leningradu, trzymano ich w odosobnieniu i nie pozwolono na integrację z mieszkańcami Samary. Po drugie, każdy musiał podpisać zobowiązanie utrzymania tajemnicy i każdy znał cenę jej złamania. Po zakończeniu robót powrót do Samary był utrudniony, bo miasto został zamknięte. Dopiero w 1992 roku samarę otworzono, a bunkier odtajniono. Na tym nie koniec tajemnic. – Ponoć pod ziemią jest całe miasto – mówi mi na ucho Galina. – Na jego tropie są digerzy. Tak nazywamy gości, którzy kręcą się po podziemiach. – Czegoś konkretnego szukają?– Prawdopodobnie gdzieś pod ziemią ukryto krążownik. – Ale trafiają na jakieś ślady?– Znikają – Galina jeszcze bardziej ściszyła głos. – Tu naprawdę ukryto wiele tajemnic...Zatem digerzy mają co robić. I trudno powiedzieć, co szybciej znajdą – tajny krążownik, podziemne miasto, czy pięć galonów mojego rodzinnego spiryta...

Kami and the rest of the world

Stop looking inside my pocket!

I’ve been meaning to write this post since my last trip to the Balkans (Macedonia and Kosovo) that I still haven’t talked about in here. Back then I was buzzing with emotions and probably also with anger but as the time has passed everything just faded away. Now I’m in the Balkans again, travelling solo […] Post Stop looking inside my pocket! pojawił się poraz pierwszy w Kami and the Rest of the World.

Biegun Wschodni

Żywiecki Park Etnograficzny w Ślemieniu

Przy okazji pobytu w Jałowcówce zdecydowaliśmy się odwiedzić najmłodszy skansen w Polsce. Muszę przyznać, że nie miałam zbyt wysokich oczekiwań względem tego miejsca. Największe i najciekawsze skanseny istnieją od dziesięcioleci, sukcesywnie powiększając swoje zbiory. W posiadaniu Etnoparku Żywieckiego jest zaledwie 17 obiektów, z których zaledwie część jest wyposażona i udostępniona dla zwiedzających. Na miejscu czekało… Artykuł Żywiecki Park Etnograficzny w Ślemieniu pochodzi z serwisu Biegun Wschodni | Blog podróżniczo - turystyczny ze startem w Rzeszowie.

Ceny na Wyspach Owczych

SZWEDACZ

Ceny na Wyspach Owczych

Wyspy Owcze (Føroyar) to przepiękny wulkaniczny archipelag będący duńskim terytorium zależnym, jednak o znacznej autonomii. Jeśli słyszeliście o tym, że Dania należy do nadroższych krajów w Europie, dodajcie do tego około 30%, a otrzymacie szacunkowy poziom cen na Wyspach Owczych. Jeśli jednak nie traficie na kilkudniowe oberwanie chmury (o co niestety nietrudno), ceny to chyba jedyna rzecz, która może uprzykrzyć pobyt w tej pięknej części Europy.   Waluta Wysp Owczych Na Wyspach Owczych obowiązują dwie waluty, Korona Wysp Owczych oraz Korona Duńska wymieniane 1:1. Korony Wysp Owczych honorowane są jedynie na terytorium wysp, nie można płacić nimi w Danii. Ich wymiana poza Wyspami Owczymi również może sprawić problem, dlatego warto pamiętać, by ich nadwyżki pozbyć się na miejscu. Korona Wysp Owczych, żródło: http://www.leftovercurrency.com/ Sklepy: Na wyspach funkcjonują dwie sieci marketów, FK oraz Bonus, i to właśnie ta druga jest najtańsza. Są dobrze zaopatrzone, przy czym zdecydowana większość produktów pochodzi z importu. Dobrze zaopatrzone są tu także stacje benzynowe, które z różnych względów mogą stać się żródłem zaopatrzenia w ciepłe przekąski. Przelicznik: Obecnie 1 korona duńska (DKK) to 0,57 polskich złotych (z dnia 1 października) Ceny produktów spożywczych na Wyspach Owczych: Woda 1,5l – 15 DKK niegazowana, 20-25 DKK gazowana, należy jednak pamiętać, że tamtejsza woda z kranu jest zdatna do picia, nie ma więc potrzeby kupowania jej w sklepie Chleb – 19 – 36 DKK, tostowy – 12 DKK Bułka wielkości kajzerki – 6 DKK sztuka Ser żółty (opakowanie 250g) – 29 DKK Serki topione (opakowanie 8 sztuk) – 20 DKK Jogurt owocowy 1l – 25 DKK Mały jogurt – 8,5 DKK Sok litrowy w kartonie – 20 DKK Puszka tuńczyka w zalewie – 12 DKK Masło – 20 DKK Banany 3,5 DKK sztuka Paczka ciastek – około 20 DKK Piwo w sklepie – 7-8 DKK (jest to piwo bardzo lekkie, około 2% alk, innych ni można tu kupić w sklepie ogólnospozywczym) Piwo w sklepach monopolowych (jest ich na wyspach 8 i czynne są w godzianch 14.00 – 17.30) – 60 – 80 DKK za 6pak 0,33l lub 4-pak 0,5l Piwo miejscowe na lotnisku – 79 DKK za 6pak 0,33l, Carlsberg 6pak 0,33l – 49dkk Ceny na Wyspach Owczych Jedzenie na stacji benzynowej: Focaccia – 15 – 21 DKK hot-dog/beaf-dog – 25 – 30 DKK Frytki – 19 DKK albo 10 DKK jako dodatek do innych dań wrapy/tortille – 30 – 40 DKK Kawa – 15 DKK   Koszty transportu na Wyspach Owczych: Wypożyczenie samochodu – od 2000 DKK na tydzień – tu jednak wszystko zależy od modelu samochodu oraz na ile przed wyjazdem wypożyczamy samochód Benzyna – 8,90 DKK za litr bezołowiowej i 6,90 DKK za litr diesla Płatne tunele (na wyspach są 2 i łączą wyspy Vágar ze Stremroy oraz Esturoy z Bordoy – 100 DKK za jeden przejazd Prom z Thornshavn na Suduroy – 80 DKK osoba + 225 DKK samochód Rejs na Klify Vestmanna (Vestmannabjørgini) – 290 DKK – to cena przy rezerwacji internetowej, możliwe są także zniżki. Przy uiszczeniu opłaty w informacji turystycznej do ceny dochodzi prowizja 25 DKK od osoby, lepiej więc wybrać opcję online. Ceny w kawiarni/restauracji: Kawa (zależnie od rodzaju i pojemności) – 25-50 DKK Świeży sok z owoców – 40 DKK Miejscowe piwo – od 30 DKK Kieliszek wina – od 60 DKK Duży zestaw śniadaniowy – 100 DKK, mały – 50 DKK Sałatka z kurczakiem/krewetkami (duża porcja) – 90 DKK Croissant z halibutem i sałatką – 90 DKK Burger z sałatką (duża porcja) – 130 DKK Kawiarni i restauracji jest na wyspach bardzo niewiele, ponadto większość we wrześniu była zamknięta. Restauracje, gdy działają, czynne są zazwyczaj dopiero od 18.00. Choć ceny mogą nieco zniechęcać, absolutnie nie warto rezygnować z odwiedzenia tego mało znanego zakątka Europy. Widoki i wrażenia w pełni wynagradzają spustoszenie portfela :) Artykuł Ceny na Wyspach Owczych pochodzi z serwisu Szwedacz.com: Agnieszka Szwed - fotografia i podróże.

Gaijin w podróży

Co kupić na pamiątkę z lotniska Kansai w Oscace

Podczas gdy jedni zaopatrują się w pamiątki w czasie podróży, inni wolą wypełnić swoją torbę podróżną już na lotnisku. Zwłaszcza, kiedy korzystać możemy z dobrodziejstw strefy wolnocłowej. Oto lista 10 japońskich produktów, które możecie nabyć na lotnisku Kansai w Osace. Tylko nie zgińcie w ferworze zakupów, aby nie odleciał wasz samolot! Japonia to raj dla smakoszy słodyczy. Półki sklepowe uginają się od całkiem nowych dla nas produktów oraz tych znanych, które jednak zadziwiają różnorodnością smaków. Jest więc w czym wybierać. Poza tym warto zaopatrzyć się w tradycyjne japońskie herbaty, czy gadżety rodem wyjęte z mangi i anime. 1. Kit Kat Kit Kat to niby nic nowego dla Europejczyka. Ot zwykły baton. A jednak! Japońskie Kit Katy to różnorodność smaków i kolorów. Od 2000 roku japoński oddział Nestle zaczął tworzyć swoje własne smaki. Naliczono ich już blisko 100! 2. Pocky Pocky to niezwykle oryginalna przekąska w postaci…smakowych patyków. Za 1000 jenów kupimy opakowanie z 18 przekąskami o smaku zielonej herbaty, winogron, melona i wiele innych. 3. Jagga Pokkuru Jagga Pokkuru to popularna przekąska zwłaszcza wśród zagranicznych gości. Zrobiona z ziemniaków i soli przypomina zwyczajne frytki. 4. Matcha Matcha to zielona herbata w proszku. Jak na kraj, w którym herbaciana kultura jest wyjątkowo rozwinięta, w Japonii dostać możemy najróżniejsze słodycze o smaku zielonej herbaty. To zdecydowanie ikona wśród japońskich słodyczy. 5. Otabe Otabe to niezwykle oryginalna przekąska w kształcie pieroga z ryżowego ciasta cynamonowego z pastą z czerwonej fasoli w środku. Przysmak ten popularny jest szczególnie w Kioto. Oczywiście znajdziemy wiele smaków Otabe w zależności od pory roku. 6. Japońska herbata Japońska herbata to niezbędny souvenir. Jeśli chcesz poczuć w domu magię japońskiej herbaciarni, warto jest zakupić dostępne na lotnisku zielone herbaty proszku. Dodatkowo opakowane są one w kolorowe pojemniki. 7. Ręczniki Ręczniki to nietypowe, choć bardzo charakterystyczne pamiątki z Japonii. Lekkie, kompaktowe ręczniki dostępne są w najróżniejszych wzorach dopasowanych do każdej pory roku. 8. Hello Kitty Suveniry z Hello Kitty, czyli najpopularniejszą postacią japońskich anime znaną na całym świecie. Gdzie najlepiej je kupić, jeśli nie w królestwie Hello Kitty. Na lotnisku znajdziemy mnóstwo gadżetów z tą popularną postacią. 9. Kubki Starbucks Kubki Starbucks to popularna pamiątka nie tylko w Japonii, ale i na całym świecie. Można nabyć jeden z wielu kolekcjonerskich kubków lub taki charakterystyczny dla japońskiej kultury. 10. Pen drive Pen drive to już chyba nic nowego. Ale pen driver w kształcie kawałka sushi? Takie rzeczy tylko w Japonii :). Artykuł Co kupić na pamiątkę z lotniska Kansai w Oscace pochodzi z serwisu Gaijin w Podróży.

Muzeum Toruńskiego Piernika

SISTERS92

Muzeum Toruńskiego Piernika

Rzeszów i Zamość

MAGNES Z PODRÓŻY

Rzeszów i Zamość

Kiedy wybrałam się w Bieszczady od początku planowałam zwiedzić dodatkowo miasta z południa Polski, gdzie z racji mieszkania w Wielkopolsce najbliżej nie mam. Jako, że zbieram magnesy ze stolic wojewódzkich musiałam zobaczyć Rzeszów - województwo podkarpackie i Zamość, choć akurat to miasto stolicą żadnego województwa nie jest, ale podążając zachwytami innych tam też się udałam i muszę przyznać, że Zamość to piękne miasto, faktycznie polska perełka, a Rzeszów mu nie ustępuje. RzeszówZamośćRzeszówNa zwiedzanie miasta niestety nie miałam dużo czasu, dlatego też postanowiłam zobaczyć to, co mi osobiście z Rzeszowem najbardziej się kojarzy, a więc Rynek, słynną okrągłą kładkę dla pieszych, oraz Pomnik Czynu Rewolucyjnego. Zwiedzanie zaczęłam od samego serca miasta, czyli Rynku, który pomimo wczesnej pory już gościł ludzi na kawie, herbatce w ogródkach. Pogoda dopisywała, bo był to piękny, słoneczny, wrześniowy dzień. Spowity promieniami słońca Rynek był malowniczy. Jasne kamienice, czerwone dachy, na środku altanka. Muszę przyznać, że Rzeszowianie lubią kebab, bo chyba co drugi lokal właśnie ów danie serwował :-)Z Rynku udajemy się na poszukiwanie słynnej okrągłej kładki dla pieszych. I znów pozytywne zaskoczenie. Wyobrażałam sobie taką betonową, toporną konstrukcję, a tutaj prawie jak na balkonie, tarasie: drewniana podłoga, ławeczki, kwiaty w donicach, na przeszkolonych balustradach opisana i przedstawiona na zdjęciach historia Rzeszowa. Pomimo tego, że pod kładką ruch niesamowity, bo to przecież główna ulica, to jakoś zabiegi architektoniczne, właśnie takie balkonowo - ogródkowe sprawiły, że stało się to miejscem nie tylko do przejścia na drugą stronę, ale i odpoczynku.  I nie wiem, jak ja zdjęcia robiła, bo na żadnym nie udało mi się uchwycić właśnie tego zabiegu, ale wierzcie na słowo, to nie jest tylko sam beton i stal.Z kładki widać w oddali nasz kolejny cel: Pomnik Czynu Rewolucyjnego. Moje odkrycie w Rzeszowie to małe, zadbane ogródki miejskie, skwery. Po prostu rewelacja! Pełne traw, kwiatów, znajdziecie tam rzeźby, ławeczki, fontanny. W większości utrzymane w tonacji bieli, która współgra z zielenią traw ozdobnych. Miejsce do odpoczynku, schowania w cieniu przed upałem, naprawdę gratuluję pomysłu i aranżacji często małych skrawków ziemi.ZamośćZ czym Wam się kojarzy Zamość? Mi z pięknym Rynkiem, nad którym króluje budynek ratusza. Kiedy zobaczyłam go pierwszy raz o dziwo nie na zdjęciach w Internecie, gazecie tylko w Parku Miniatur w Inwałdzie, od razu wiedziałam, że muszę zobaczyć go na żywo, na własne oczy. Ratusz jest naprawdę ogromny i niesamowite wrażenie robią schody z dwóch stron, które tworzą dosłownie koronkową spódnicę budynku. Dodatkowo uroku dodają wokół kolorowe niczym tęcza kamienice. Nie dziwi w ogóle, że wielu nowożeńców obiera sobie Rynek Zamojski jako tło swoich ślubnych fotografii.Zamość to nie tylko Rynek. To też Twierdza Zamość, czyli fortyfikacja zbudowana na zlecenie Jana Zamoyskiego. Potężne mury z czerwonej cegły nie jedną bitwę i walkę o miasto pamiętają. Zamość to też urokliwe małe uliczki, małe ryneczki, parki. Naprawdę żałuję, że miałam tak mało czasu, gdyż warto byłoby w Zamościu zostać na dłużej, zatopić się w jego rytm, dokładniej pozwiedzać i w końcu jak to powiedział mój nowo poznany przyjaciel z jednej z zamojskich restauracji, który wyglądał jak żywcem z Muminków wyjęty Włóczykij: "Trzymaj się Zamościa!". Rację miał to miasto przyciąga jak magnes i ciężko się od niego oderwać.Magnesy z Rzeszowa i Zamościa 

WOJAŻER

Do Włoch latam, by nigdy nie przestać być szczęśliwym mężczyzną

Nareszcie ten moment. Chwila, gdy człowiek ma wrażenie, iż wyjeżdża z dala od wszelkich spraw, a jednocześnie czuje się tak, jakby nigdzie się nie ruszał. Nareszcie to miejsce. Niby oddzielone górami i nizinami, autostradami i granicami, a jednocześnie tak bliskie i łatwo dostępne jak PKS do Tarnowa. Nareszcie to uczucie. Pragnienie inności. Język, gesty, a nawet wygląd, wszystko inne, a jednocześnie tak bardzo bliskie i prawie zrozumiałe. Nareszcie, po kilkumiesięcznej przerwie, ponownie wyjeżdżam do Włoch. Nie mogłem w maju towarzyszyć Magdalenie w odkrywaniu zakamarków watykańskiej administracji, dlatego już podwójnie stęskniłem się za krajem, o którym nie lubię pisać, gdyż odwiedzając go, lubię nim żyć, żyć pełną piersią, inspirować się i uczyć. Jeśli czegoś z mojego obycia i stylu życia nie nauczyła mnie Magdalena, nauczyły mnie tego właśnie Włochy. Czasami lubię o Krakowie, o mojej małej ojczyźnie, myśleć jako o małych Włoszech Rzeczpospolitej, gdzie życie mija niespiesznie przy kawie i prosecco. Żyjąc w nim, marzę o Włoszech niezwykle intensywnie i często też staram się to moje włoskie marzenie po prostu spełniać. Mam wrażenie, że pisanie o Włoszech …

Sesja fitness

Traveler Life

Sesja fitness

Paryż – przewodnik

OOPS!SIDEDOWN

Paryż – przewodnik

Na Wschodzie

Wino, mężczyźni i mafia, czyli przyjechałam do Suchumi

Wylądowałam w Kutaisi w środku nocy i na marszrutkę do Zugdigi musiałąm poczekać do rana, więc zaległam na sztucznej trawce - takim przyjemnym gruzińskim rozwiązaniu dla zmęczonych turystów. Gdy słońce wzeszło nad zaśnieżonymi szczytami Kaukazu, oczom moim ukazały się uginające się topole, które wyjaśniały, dlaczego lądowanie było mało przyjemne. Na szczęście z czasów Sojuza zostały pancerne betonowe przystanki, bo głupio byłoby zginąć na wakacjach od upadającej gałęzi topoli. Natychmiast zatrzymał się przy mnie samochód, którego kierowca chciał mnie wieźć, dokądkolwiek bym sobie życzyła. Zaraz przy nim stanął kolejny z identyczną propozycją i panowie nijak nie chcieli pojąć, że nie mam ochoty nigdzie z nimi jechać. Na szczęście w porę pojawiła się marszrutka. W Zugdigi przesiadłam się do kolejnej marszrutki do granicy, a tam odemldowałam się gruzińskim policjantom i poszłam prosto drogą, po której tłumy ludzi przez nikogo nie sprawdzanych ciągnęły w obie strony, jeździły wozy ciągnięte przez wychudzone i wymęczone konie, luzem chodziły krowy i mnóstwo bezpańskich łagodnych psów. Granica przebiega na rzece Inguri, a przed rzeką o tym, co to za miejsce, przypomina pomink pistoletu ze skręconą lufą. A w granicznej rzece rybacy łowią ryby. Miejsce jest wyjątkowo piękne, czysta rzeka, zielone brzegi, w tle Kaukaz. I można robić zdjęcia. Za rzeką wpuszczają do Abchazji. Spotkałam tam dwoje rodaków i dalej sympatycznie podróżowaliśmy razem. Na granicy problemów nie było. Dwóch rosyjskich żołnierzy sprawdzało paszporty, dość dokładnie. Jeden sympatyczny, drugi typowy sowiecki sołdat i antypatycznym tępym obliczu. Na szczęście się udało. Z przesiadką w Gal pojechaliśmy do Suchumi. Mój zarezerwowany hostel okazał się 20 km za miastem a nie dwa, jak booking pokazywał na mapie. Ponoć to przez to, że Abchazja jest nieuznawana i na mapę wrzucają jak leci. Dojazd do Suchumi taksówką jest drogi, a po 18 marszrutek już nie ma, więc jutro się stąd zabiorę. Właściwie to byłabym wkurzona, gdyby nie przemili gospodarze, którzy ugościli mnie winem i kolacją. Dowiedziałam się od nich sporo o Abchazji i jest bardzo miło. Tylko drogo wychodzi. Lokalesi pytają się mnie o męża i dzieci. Najpierw mówiłam, że nie mam, to zachęcali mnie do prokreacji, oczywiście przy swoim czynnym udziale. Zaczęłam więc mwić, że mam męża i troje dzieci, ale wtedy pytają, czy nie mam ochoty zmienić męza. Więc chyba przestanę kłamać. Tutaj jest taka dieta, że moje rówieśniczki przypominają szafy trzydrzwiowe gdańskie i mnie wszyscy szacują na mniej niż 30 lat. To byłoby miłe, gdyby nie umizgi, których po jednym dniu mam po kokardę. Ale nie są niebezpieczni, tylko namolni. Przynajmniej sobie przypomnę, jak to było, kiedy byłam młoda;) Jutro jadę się odmeldować w stosownym ministerstwie celem nabycia wizy, szukam nowego noclegu i chcę zwiedzić Suchumi. A potem do Picundy na plażowanie. Czy tylko dla mnie podróż z Kutaisi do Picundy dziwnie się kojarzy? Zwłaszcza że koło Picundy jest rzeka Bzy...p;)

Rowerowe i trekkingowe Czechy: Rokytnice nad Jizerou, Spindleruv Mlyn i Karkonosze

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Rowerowe i trekkingowe Czechy: Rokytnice nad Jizerou, Spindleruv Mlyn i Karkonosze

Fragment murów obronnych w Koszalinie

SISTERS92

Fragment murów obronnych w Koszalinie

WOJAŻER

Post Scriptum Katowice. Do przodu dzięki kulturze. #serianowapolska

Gdy dwa tygodnie temu opublikowałem pierwszy tekst o Katowicach, wiedziałem, że przeczyta go wiele osób. Podobnie jak ja lubię śledzić to, co dzieje się w moim małym świecie, tak i Polacy lubią czytać o swoim kraju i o swoich małych ojczyznach. Wiedziałem, że odwiedzą stronę ci, którzy są wielkimi fanami miasta oraz ci, którzy z pewnością zechcą coś skrytykować. Taki już urok pisania. W #seriinowapolska, szczególnie wartościowym był dla mnie fakt, iż udało się dołożyć kolejną cegiełkę do frontu burzenia stereotypów o biednym, szarym, niezielonym Śląsku oraz nudnych, socrealistycznych Katowicach. Takie myślenie, z moich obserwacji, wciąż pokutuje w narodzie. W zmienianiu perspektywy patrzenia, pomaga moda na Katowice oraz fakt, że miasto potrafiło i potrafi tę modę bardzo dobrze wykorzystać. Po publikacji tekstu o nowoczesnych Katowicach, wpadł on w oko prezydentowi miasta, Marcinowi Krupie i jego współpracownikom. Zwrócili uwagę na jeden drobny szczegół –  nie udało mi się wejść do NOSPR. Siedzibę Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia nie odwiedziłem z błahego powodu – napięty plan i mało czasu. W minionym tygodniu znalazłem w skrzynce mailowej zaproszenie do ponownej wizyty w Katowicach. Ciekawa przemiana wizerunkowa …

TROPIMY PRZYGODY

Niespodzianka! Jesteśmy w Polsce… ale tylko na chwilę

Jesteśmy w Polsce! Część z Was już wie dzięki Facebookowi i Snapchatowi, ale zapewne zastanawiacie się, jak to możliwe, skoro mieliśmy kręcić się jeszcze trochę po Brazylii, a w listopadzie polecieć do Nowej Zelandii z Chile. A tu nagle jesteśmy w Polsce, niespodzianka! Pierwszą rzeczą po przylocie było zrobienie niespodzianki Rodzicom i przyjaciołom. A nie, pierwsze były pierogi i smażony ser

wszedobylscy

Zakochaj się w Lizbonie. Co warto zobaczyć?

Lizbona to naszym zdaniem jedna z najpiękniejszych stolic Europy – pięknie położona, intrygująca, pełna atrakcji. To jedno z tych miast, w którym można zakochać się od pierwszego wejrzenia. Na jej odkrywanie trzeba poświęcić przynajmniej dwa dni, choć samo miasto nie należy do największych. Co warto zobaczyć w Lizbonie? Alfama Ta najstarsza dzielnica Lizbony przyciąga tłumy – nic dziwnego, bo zachwyt wzbudzają jej wąskie i strome uliczki oraz charakterystyczne kamienice wyłożone kafelkami azulejos. Te wybrukowane kostką uliczki potrafią być naprawdę ciasne: nie przejedzie tędy samochód, również chodniki są niezwykle wąziutkie, tak na jedną osobę. To jedno z tych miejsc, gdzie ludzie mieszkają od lat, a wszyscy się znają – ich spokoju nie zmącą nawet rosnące pielgrzymki turystów chętnie fotografujących m.in. pranie wywieszane za oknem. Charakterystyczne kafelki podziwiać możemy w Museu Nacional do Azulejo. Alfama słynie też z licznych kameralnych lokali, w których zjemy lokalne przysmaki w dobrej cenie. My polecamy szczególnie ryby i owoce morza – to właśnie w Lizbonie jedliśmy najlepsze do tej pory kalmary. Spacerując po Alfamie nadstawcie uszu, a z jednego z klubów dotrą do Was dźwięki fado – portugalskich, melancholijnych pieśni. Na obrzeżach Alfamy, na wzgórzu znajduje się XII-wieczny Zamek św. Jerzego, z którego murów rozpościera się jeden z najpiększych widoków na miasto. Zdecydowanie warto tutaj przyjść i podziwiać panoramę Lizbony i to zarówno w ciągu dnia, jak i wieczorem. Alfama View Picture Alfama View Picture Alfama View Picture Alfama View Picture Alfama View Picture Alfama View Picture Alfama View Picture Alfama View Picture Alfama View Picture Alfama View Picture Alfama View Picture Alfama View Picture section #huge_it_gallery { padding: 28px !important; min-width: 100%; width: 100%; min-height: 100%; text-align: center; margin: 0; margin-bottom: 30px; background-color: #333333; box-shadow: 0 0 10px;} #huge_it_gallery .huge_it_big_li { overflow:hidden; width: 100%; max-width: 242px; height: 152px; margin: 1px -1px !important; border-radius: 5px; padding:0 !important; border-radius: 5px; border: 1px solid #444444; box-sizing: border-box; } #huge_it_gallery li img { width: 100%; max-width: 240px; height: 150px; margin:0 !important; border-radius: 0px; } section #huge_it_gallery li .overLayer ul li h2, section #huge_it_gallery li .infoLayer ul li h2 { font-size: 16px; color: #FFFFFF; } section #huge_it_gallery li .infoLayer ul li p { color: #FFFFFF; } section #huge_it_gallery li .overLayer, section #huge_it_gallery li .infoLayer { -webkit-transition: opacity 0.3s linear; -moz-transition: opacity 0.3s linear; -ms-transition: opacity 0.3s linear; -o-transition: opacity 0.3s linear; transition: opacity 0.3s linear; width: 100%; max-width: 242px; height: 152px; position: absolute; text-align: center; opacity: 0; top: 0; left: 0; z-index: 4; max-height: 100%; border-radius: 0px; } section #huge_it_gallery li a { position: absolute; display: block; width: 100%; max-width: 242px; height: 152px; top: 0; left: 0; z-index: 6; max-height: 100%; } .load_more3 { margin: 10px 0; position:relative; text-align:center; width:100%; } .load_more_button3 { border-radius: 10px; display:inline-block; padding:5px 15px; font-size:19px !important;; color:#CCCCCC !important;; background:#333333 !important; cursor:pointer; } .load_more_button3:hover{ color:#D9D9D9 !important; background:#8F827C !important; } .loading3 { display:none; } .paginate3{ font-size:22px !important; color:#0A0202 !important; text-align: center; } .paginate3 a{ border-bottom: none !important; } .icon-style3{ font-size: 22px !important; color:#333333 !important; } .clear{ clear:both; } section #huge_it_gallery li:hover .overLayer { -webkit-transition: opacity 0.3s linear; -moz-transition: opacity 0.3s linear; -ms-transition: opacity 0.3s linear; -o-transition: opacity 0.3s linear; transition: opacity 0.3s linear; opacity: 0.801; display: block; background: #CCCCCC; /*border-radius: 0px;*/ } section #huge_it_gallery li:hover .infoLayer { -webkit-transition: opacity 0.3s linear; -moz-transition: opacity 0.3s linear; -ms-transition: opacity 0.3s linear; -o-transition: opacity 0.3s linear; transition: opacity 0.3s linear; opacity: 1; display: block; } section #huge_it_gallery p {text-align:center;} Pięknymi widokami możemy nasycić nasze oczy także z dwóch innych punktów w Alfamie: Miradouro Portas del Sol oraz Miradouro Santa Luzia. Te tarasy widokowe zawdzięczamy położeniu Lizbony na wzgórzach. Planując zwiedzanie Alfamy nie może pominąć oczywiście takiej atrakcji, jak przejażdżka słynnym żółtym tramwajem numer 28. Małe wagoniki przeciskają się przez wąskie uliczki, pną się pod górę. To niezwykle popularna atrakcja turystyczna w Lizbonie, choć korzystają z niej również mieszkańcy. Jeśli chcecie załapać się na miejsce siedzące, to najlepiej wsiadać na pierwszym przystanku (przy placu Martim Moniz). Z Alfamy na piechotę lub właśnie tramwajem 28 możemy dotrzeć na Miradouro de Nossa Senhora do Monte, najwyżej położony w Lizbonie punkt widokowy. Baixa Zwiedzanie Baixy najlepiej zacząć od położonego nad Tagiem Praca do Comercio – na tym ogromnym placu znajduje się ogromny pomnik portugalskiego króla Józefa I. Wzrok przyciąga również charakterystyczny Łuk Triumfalny, który łączy plac z najsłynniejszą w Lizbonie ulicą-deptakiem Rua Augusta, która biegnie aż do Praça Dom Pedro. Co ciekawe, dzielnica Baixa została niemal całkowicie zniszczona przez trzęsienie ziemi w XVII wieku i odbudowana praktycznie od zera, tym razem w kształcie prostokąta i z symetrycznym układem ulic, które noszą nazwy od rzemieślników, którzy prowadzili tutaj swoje warszaty. Baixa View Picture Baixa View Picture Baixa View Picture section #huge_it_gallery { padding: 28px !important; min-width: 100%; width: 100%; min-height: 100%; text-align: center; margin: 0; margin-bottom: 30px; background-color: #333333; box-shadow: 0 0 10px;} #huge_it_gallery .huge_it_big_li { overflow:hidden; width: 100%; max-width: 242px; height: 152px; margin: 1px -1px !important; border-radius: 5px; padding:0 !important; border-radius: 5px; border: 1px solid #444444; box-sizing: border-box; } #huge_it_gallery li img { width: 100%; max-width: 240px; height: 150px; margin:0 !important; border-radius: 0px; } section #huge_it_gallery li .overLayer ul li h2, section #huge_it_gallery li .infoLayer ul li h2 { font-size: 16px; color: #FFFFFF; } section #huge_it_gallery li .infoLayer ul li p { color: #FFFFFF; } section #huge_it_gallery li .overLayer, section #huge_it_gallery li .infoLayer { -webkit-transition: opacity 0.3s linear; -moz-transition: opacity 0.3s linear; -ms-transition: opacity 0.3s linear; -o-transition: opacity 0.3s linear; transition: opacity 0.3s linear; width: 100%; max-width: 242px; height: 152px; position: absolute; text-align: center; opacity: 0; top: 0; left: 0; z-index: 4; max-height: 100%; border-radius: 0px; } section #huge_it_gallery li a { position: absolute; display: block; width: 100%; max-width: 242px; height: 152px; top: 0; left: 0; z-index: 6; max-height: 100%; } .load_more3 { margin: 10px 0; position:relative; text-align:center; width:100%; } .load_more_button3 { border-radius: 10px; display:inline-block; padding:5px 15px; font-size:19px !important;; color:#CCCCCC !important;; background:#333333 !important; cursor:pointer; } .load_more_button3:hover{ color:#D9D9D9 !important; background:#8F827C !important; } .loading3 { display:none; } .paginate3{ font-size:22px !important; color:#0A0202 !important; text-align: center; } .paginate3 a{ border-bottom: none !important; } .icon-style3{ font-size: 22px !important; color:#333333 !important; } .clear{ clear:both; } section #huge_it_gallery li:hover .overLayer { -webkit-transition: opacity 0.3s linear; -moz-transition: opacity 0.3s linear; -ms-transition: opacity 0.3s linear; -o-transition: opacity 0.3s linear; transition: opacity 0.3s linear; opacity: 0.801; display: block; background: #CCCCCC; /*border-radius: 0px;*/ } section #huge_it_gallery li:hover .infoLayer { -webkit-transition: opacity 0.3s linear; -moz-transition: opacity 0.3s linear; -ms-transition: opacity 0.3s linear; -o-transition: opacity 0.3s linear; transition: opacity 0.3s linear; opacity: 1; display: block; } section #huge_it_gallery p {text-align:center;} Idąc deptakiem warto wypatrywać z lewej strony jednej z bardziej oryginalnych atrakcji w mieście: windy Elevador de Santa Justa. Pionowa winda ma wysokość 45 metrów, a na jej szczycie znajduje się taras widokowy, z którego podziwiać możemy panoramę miasta. Bairro Alto W ciągu dnia to senna dzielnica, do życia budzi się dopiero wieczorem. Ale warto tu zajrzeć nie tylko w poszukiwaniu rozrywki, ale także na punkt widokowy Miradouro de Sao Pedro de Alcantara, przy którym znajdują się także ogród, fontanny i kawiarnie. Z Bairro Alto zjechać możemy windą Elevador da Glória: żółte wagoniki zawiozą nas na plac Praça dos Restauradores.  Belem Położona w zachodniej części miasta nad rzeką Tag dzielnica Belem skrywa kilka miejsc, które koniecznie trzeba zobaczyć. To właśnie stąd wypłynęła słynna wyprawa Vasco da Gamy. Zwiedzanie możemy zacząć od Torre de Belem, która wzniesiona została by strzec wejścia do portu, jak również wskazywać drogę dla powracających żeglarzy. Pomnik Odkrywców upamiętnia najważniejsze osobistości z czasów wielkich odkryć geograficznych – na pomniku znajdziemy rzeźby m.in. Vasco da Gamy, Henryka Żeglarza czy Magellana. Na szczycie pomnika znajduje się taras widokowy, z którego podziwiać możemy widoki na dzielnicę Belem. Jednym z najchętniej odwiedzanym miejsc nie tylko w Belem, ale w całej Lizbonie jest przepiękny Klasztor Hieronimitów – miłośnicy architektury będą wiedzieli i będą zachwyceni, bo klasztor uważany jest za perłę stylu manuelińskiego. Nawet jednak zwyczajne oko będzie oczarowany tutejszymi wnętrzami, pięknymi krużgankami, bogatymi zdobieniami. Belem View Picture Belem View Picture Belem View Picture Belem View Picture Belem View Picture Belem View Picture Belem View Picture Belem View Picture Belem View Picture section #huge_it_gallery { padding: 28px !important; min-width: 100%; width: 100%; min-height: 100%; text-align: center; margin: 0; margin-bottom: 30px; background-color: #333333; box-shadow: 0 0 10px;} #huge_it_gallery .huge_it_big_li { overflow:hidden; width: 100%; max-width: 242px; height: 152px; margin: 1px -1px !important; border-radius: 5px; padding:0 !important; border-radius: 5px; border: 1px solid #444444; box-sizing: border-box; } #huge_it_gallery li img { width: 100%; max-width: 240px; height: 150px; margin:0 !important; border-radius: 0px; } section #huge_it_gallery li .overLayer ul li h2, section #huge_it_gallery li .infoLayer ul li h2 { font-size: 16px; color: #FFFFFF; } section #huge_it_gallery li .infoLayer ul li p { color: #FFFFFF; } section #huge_it_gallery li .overLayer, section #huge_it_gallery li .infoLayer { -webkit-transition: opacity 0.3s linear; -moz-transition: opacity 0.3s linear; -ms-transition: opacity 0.3s linear; -o-transition: opacity 0.3s linear; transition: opacity 0.3s linear; width: 100%; max-width: 242px; height: 152px; position: absolute; text-align: center; opacity: 0; top: 0; left: 0; z-index: 4; max-height: 100%; border-radius: 0px; } section #huge_it_gallery li a { position: absolute; display: block; width: 100%; max-width: 242px; height: 152px; top: 0; left: 0; z-index: 6; max-height: 100%; } .load_more3 { margin: 10px 0; position:relative; text-align:center; width:100%; } .load_more_button3 { border-radius: 10px; display:inline-block; padding:5px 15px; font-size:19px !important;; color:#CCCCCC !important;; background:#333333 !important; cursor:pointer; } .load_more_button3:hover{ color:#D9D9D9 !important; background:#8F827C !important; } .loading3 { display:none; } .paginate3{ font-size:22px !important; color:#0A0202 !important; text-align: center; } .paginate3 a{ border-bottom: none !important; } .icon-style3{ font-size: 22px !important; color:#333333 !important; } .clear{ clear:both; } section #huge_it_gallery li:hover .overLayer { -webkit-transition: opacity 0.3s linear; -moz-transition: opacity 0.3s linear; -ms-transition: opacity 0.3s linear; -o-transition: opacity 0.3s linear; transition: opacity 0.3s linear; opacity: 0.801; display: block; background: #CCCCCC; /*border-radius: 0px;*/ } section #huge_it_gallery li:hover .infoLayer { -webkit-transition: opacity 0.3s linear; -moz-transition: opacity 0.3s linear; -ms-transition: opacity 0.3s linear; -o-transition: opacity 0.3s linear; transition: opacity 0.3s linear; opacity: 1; display: block; } section #huge_it_gallery p {text-align:center;} Belem skrywa jeszcze kilka perełek: jak chociażby bardzo ciekawe Museu Nacional dos Coches, czyli największe na świecie muzeum powozów i karet czy słynna cukiernia przy Rua Belém 84-92, w której skosztować możemy Pasteis de Belem, słodkich ciasteczek posypanych cynamonem. W Portugalii występują jeszcze pod nazwą pasteis de nata, ale to właśnie w Belem produkowane są tam od 1837 roku według tajnej receptury. Odkryj inne oblicze Lizbony Wybierz się do zupełnie nowej dzielnicy Oriente w Lizbonie, która powstała na Expo w 1998 roku. Miejsce to często nazywane jest też Parkiem Narodów. Wzdłuż Rossio Olivais powiewają flagi wszystkich państw, które wzięły udział w wystawie. Warto zobaczyć tutaj również dworzec Oriente oraz pawilony. W tej dzielnicy znajduje się także niezwykle popularna atrakcja turystyczna – Oceanarium. Jednym z symboli Lizbony jest charakterystyczny most 25 kwietnia, wyglądem oraz barwą przypominający ten z San Francisco. Rozwieszony nad Tagiem most łączy Lizbonę z Almadą. Na drugim końcu czeka nas również ogromny pomnik Chrystusa Króla. Sama konstrukcja ma 100 metrów wysokości, z czego sam pomnik ma wysokość 28 metrów. Jeśli skorzystacie z windy i wjedziecie na tutejszy taras widokowy, to czeka Was bezcenny widok na Lizbonę i okolice. Niesamowite wrażenia zapewnić może także przejażdżka mostem Vasco da Gamy, najdłuższym, bo mierzącym ponad 17 km mostem w Europie. Taką wycieczkę możemy zaplanować korzystając z komunikacji autobusowej, przejazdy oferuje Transportes Sul do Tejo. View Picture View Picture View Picture View Picture View Picture section #huge_it_gallery { padding: 28px !important; min-width: 100%; width: 100%; min-height: 100%; text-align: center; margin: 0; margin-bottom: 30px; background-color: #333333; box-shadow: 0 0 10px;} #huge_it_gallery .huge_it_big_li { overflow:hidden; width: 100%; max-width: 242px; height: 152px; margin: 1px -1px !important; border-radius: 5px; padding:0 !important; border-radius: 5px; border: 1px solid #444444; box-sizing: border-box; } #huge_it_gallery li img { width: 100%; max-width: 240px; height: 150px; margin:0 !important; border-radius: 0px; } section #huge_it_gallery li .overLayer ul li h2, section #huge_it_gallery li .infoLayer ul li h2 { font-size: 16px; color: #FFFFFF; } section #huge_it_gallery li .infoLayer ul li p { color: #FFFFFF; } section #huge_it_gallery li .overLayer, section #huge_it_gallery li .infoLayer { -webkit-transition: opacity 0.3s linear; -moz-transition: opacity 0.3s linear; -ms-transition: opacity 0.3s linear; -o-transition: opacity 0.3s linear; transition: opacity 0.3s linear; width: 100%; max-width: 242px; height: 152px; position: absolute; text-align: center; opacity: 0; top: 0; left: 0; z-index: 4; max-height: 100%; border-radius: 0px; } section #huge_it_gallery li a { position: absolute; display: block; width: 100%; max-width: 242px; height: 152px; top: 0; left: 0; z-index: 6; max-height: 100%; } .load_more3 { margin: 10px 0; position:relative; text-align:center; width:100%; } .load_more_button3 { border-radius: 10px; display:inline-block; padding:5px 15px; font-size:19px !important;; color:#CCCCCC !important;; background:#333333 !important; cursor:pointer; } .load_more_button3:hover{ color:#D9D9D9 !important; background:#8F827C !important; } .loading3 { display:none; } .paginate3{ font-size:22px !important; color:#0A0202 !important; text-align: center; } .paginate3 a{ border-bottom: none !important; } .icon-style3{ font-size: 22px !important; color:#333333 !important; } .clear{ clear:both; } section #huge_it_gallery li:hover .overLayer { -webkit-transition: opacity 0.3s linear; -moz-transition: opacity 0.3s linear; -ms-transition: opacity 0.3s linear; -o-transition: opacity 0.3s linear; transition: opacity 0.3s linear; opacity: 0.801; display: block; background: #CCCCCC; /*border-radius: 0px;*/ } section #huge_it_gallery li:hover .infoLayer { -webkit-transition: opacity 0.3s linear; -moz-transition: opacity 0.3s linear; -ms-transition: opacity 0.3s linear; -o-transition: opacity 0.3s linear; transition: opacity 0.3s linear; opacity: 1; display: block; } section #huge_it_gallery p {text-align:center;} Przeczytaj równieżZaplanuj podróż do Porto. Informacje praktyczneCo warto zobaczyć w Porto. Top 10 miejscAmsterdam na weekend. Co warto zobaczyć?Odkryj sekret wielkich greckich wakacji. Dlaczego warto spędzić urlop w Grecji?Kraina w kratę. Odkryj piękno Pomorza Post Zakochaj się w Lizbonie. Co warto zobaczyć? pojawił się poraz pierwszy w Wszędobylscy.

lumpiata w drodze

274. O światopoglądach

Jednoznacznie jestem #prochoice. Bo uważam, że nie mam prawa narzucać innym swojego światopoglądu. Jestem też przeciwna całkowitemu zakazowi aborcji, gdyż państwo prawa nie może zmuszać do heroizmu, a tak postrzegam konieczność donoszenia ciąży po gwałcie lub w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia kobiety. I w innych sytuacjach zresztą też. Wreszcie jestem za edukacją seksualną od

Przeczytaj i podaj dalej – wymiana książkowa [II edycja]

SISTERS92

Przeczytaj i podaj dalej – wymiana książkowa [II edycja]

Obserwatorium kultury i świata podróży

Sri Lanka w pigułce

Poniżej przedstawiam ściągę dla tych, którzy wybierają się na Sri Lankę. Zamieściłam tu opisy wielu miejsc oraz przydatne informacje związane z przygotowaniami do wyjazdu a także z samym pobytem na miejscu. Mam nadzieję, że się przyda Szczepienia dla podróżujących – kierunek Sri Lanka Z Pragi na Sri Lankę – lot liniami Emirates Co się czuje gdy leci się pierwszy raz do Azji ? – wrażenia z pobytu na Sri Lance Miasta na Sri Lance Katamaran – czyli płyniemy przez dżunglę na Sri Lance Spotkani ludzie podczas podróży po Sri Lance Habarana – masaż Ajurweda Sierociniec dla słoni na Sri Lance Kandy i okolice Ostre jedzenie na Sri Lance Transport na Sri Lance Recenzja przewodnika po Sri Lance Filmy na You Tube Kategoria: Podróże Tagged: co warto zwiedzić na sri lance, podsumowanie wyjazdu sri lanka, sri lanka przydatne informacje, sri lanka w pigułce

Gaijin w podróży

Jak wygląda japoński ogród?

Ogród japoński to przepełniony symboliką i kunsztem element fascynującej japońskiej tradycji. Tu nic nie pozostawia się przypadkowi. Japoński ogród to połączenie prostoty, elegancji i harmonii, która jednocześnie zawiera w sobie ducha japońskiej kultury. Japońskie ogrody to naturalne krajobrazy Kraju Kwitnącej Wiśni w miniaturze. Najważniejszym ich elementem jest żywe odwzorowanie tego, co stworzyła sama natura. Ogród powinien wyglądać tak, jakby znajdował się w danym miejscu od wielu lat bez ingerencji człowieka. Stąd też pełno w nim wody naśladującej naturalne źródła, czy małe wodospady spływające ze skał ułożonych tak, jakby stały tam od wieków. Na zróżnicowanej rzeźbie terenu pełno jest egzotycznych roślin, z których żadna nie pojawiła się w ogrodzie przypadkiem. W japońskim ogrodzie wszystko jest szczegółowo zaplanowane. Japoński ogród Rośliny w japońskim ogrodzie są dopełnieniem harmonijnej całości. Głównie są one koloru zielonego, a kolorowe kwiaty sieje się jedynie pojedynczo. Najważniejsze są rośliny zimozielone, które symbolizują długowieczność. Wśród bylin pojawiają się najczęściej astry, chryzantemy ogrodowe, dalie, peonie, zawilce. Wśród krzewów i pnączy są to azalie japońskie, rododendron, ostrokrzew, jaśminowiec, czy ligustr. Nie brakuje też drzew jak np. klon palmowy i japoński, miłorząb chiński, magnolia, ozdobne wiśnie, sosna japońska. Co ważne, wszystkie elementy muszą być nieparzyste, ponieważ japoński ogród charakteryzuje asymetria. Przepełniona symboliką kultura Japonii, to także cecha ogrodów. I tak np. kamienie w japońskim ogrodzie symbolizują niezmienność i wieczność. Powinny być takich samych kształtów i faktury. Należy je układać tak, jak występowały w naturze. Swój symbol ma również woda. Rwące potoki i małe wodospady symbolizują mężczyznę, a spokojne strumyki – kobietę. Ogród japoński to idealne miejsce na relaks wśród egzotycznej roślinności ze spokojnym szumem wody w tle. Zwłaszcza, że można się tam poczuć jak na łonie natury, gdzieś z dala od cywilizacji. Artykuł Jak wygląda japoński ogród? pochodzi z serwisu Gaijin w Podróży.

SISTERS92

Co warto zobaczyć w Dusznikach-Zdroju? [Podróżnicze ABC]

Artykuł Co warto zobaczyć w Dusznikach-Zdroju? [Podróżnicze ABC] pochodzi z serwisu Blog o podróżach - Sisters92.pl.

,,Dziecko last minute” Natasza Socha

SISTERS92

,,Dziecko last minute” Natasza Socha

When the dream come true – my meeting with Il Volo in Warsaw

ITALIA BY NATALIA

When the dream come true – my meeting with Il Volo in Warsaw

Each of us has a dream. Those big and small, the real ones, but also those divorced from reality. When most of the last year, I fought for a return to health when I twice was lying in the hospital, and then long weeks I haven't left my house, I dreamed that one day shake hands and say "thank you" to three young Italians, whose extraordinary talent and beauty music helped me through difficult times. That dream, however, belonged to the category of detached from reality, because I shared it with at least several million people around the world. Until now. I'll tell you today about my meeting with Il Volo in Warsaw and about how it is when reality exceeds dreams. Source: Italia by Natalia