Ale piękny świat
Polska – No i dostałyśmy skrzydeł
To musiało się tak skończyć! Bo jak dwa i dwa jest cztery, to jak dwie, plus dobry pomysł równa się przygoda. A pomysł był banalnie prosty – jedziemy gdzieś. I jak najtaniej, bo jestem całkowicie spłukana. – To może do Kielc? – A choćby do Kielc – odpowiada Agata. – Bla bla carem? – Nie mamy wyboru, przegląd techniczny mojego samochodu skończył się w maju. – Czyli blablacar.pl jest nam przeznaczony! O 22.00 ruszyłyśmy, o 24.00 już byłyśmy w na miejscu, a o 10.00 na śniadaniu gdzieś w piekarni przy Sienkiewicza. Zaczynamy szwendanie. Najpierw muzeum w dawnym więzieniu, potem wystawa Lwowskiej Szkoły Designu, do Muzeum Narodowego wciągnąć się nie dajemy, bo nawet najstarszy eksponat nie dorównuje stażem istnienia skarbom geologicznym. Kielce miały burzliwą geologicznie przeszłość. Jeszcze przed dewonem znajdowały się gdzieś pod wodą w okolicach Bahamów. Stopniowo ówcześni mieszkańcy zamieniali się w skały, skały w góry, a cały kontynent przemieszczał się (nie wiem po co) nad morze Bałtyckie, po czym powstały Kielce. W tych Kielcach, kielczanie od stuleci zajmowali się wydobywaniem skał w kamieniołomach. Od niedawna jednak oprócz waloru ekonomicznego, zaczęto doceniać wkład trylobitów i spółki w klimat i krajobraz miejski. Powstało więc kilka rezerwatów geologicznych, między innymi Kadzielnia, gdzie stworzono dla turystów podziemną trasę, a na widoku ustawiono taką tablicę. W Wietrzni zaś powstał Geopark. Niesamowite centrum edukacji geologicznej. Wstęp jest bezpłatny, ale dobrze zarezerwować miejsce w grupie. A w środku – dioramy, skały, skamienieliny, film 5D i podświetlana jaskinia. Wchodzimy, zaraz znikają dzieci, jaskinia nasza! Skaczemy! A na zdjęciach nie mamy rąk. Jesteśmy jak ptaki! Bo nie ważne gdzie, ważne tylko z kim. Wtedy niewiele trzeba, by dostać skrzydeł! ps. Wróciłyśmy też bla bla carem. Na cały wyjazd wydałybyśmy około 100 zł na osobę (dojazd, nocleg, wyżywienie i bilety), ale niestety na naszej drodze pojawił się niezwykle atrakcyjny outlet… W każdym razie opuściłyśmy go triumfalnie. Dorota i Agata