PO PROSTU MADUSIA
Blogmas: dzień 1 - listopadowe wyzwanie czytelnicze część 1. :)
I mamy grudzień! Ostatni miesiąc roku. Zaczyna się ten magiczny czas przybliżający nas do Świąt. W Krakowie od kilku dni śniegu mamy pod dostatkiem, do tego zimny wiatr i temperatura ledwo na minusie, czyli zdecydowanie moja najukochańsza pogoda, w trakcie której najmniejsze wyjście z domu powoduje przeziębienie. Z tego właśnie powodu od dwóch dni leżę w łóżku, kaszlę i kicham. Na szczęście z Nataszką wszystko dobrze, jedynie dostała alergii po zastrzyku i zrobił jej się nieładny strupek na plecach, ale dzielnie smarujemy go maścią. ;) Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa dla niej. ;) A przechodząc do tematu, wspominałam ostatnio, że planuję w grudniu mały Blogmas, czyli codzienne posty aż do Wigilii. Tematyka będzie różna bardzo, żeby codziennie móc zaskoczyć Was czymś nowym. ;) I dzisiaj po raz pierwszy na blogasku zajmiemy się tematyką książkową, czyli zdecydowanie jedną z moich ulubionych. Na instagramie w listopadzie miałam zamiar brać udział w wyzwaniu książkowym, ale codzienne dodawanie zdjęć nie poszło mi najlepiej, więc postanowiłam wszystko zebrać w jedną całość i zrobić z tego wielką czytelniczą notkę. A właściwie dwie, bo wyszło tego całkiem sporo, a nie chciałam żadnej pozycji traktować po macoszemu. Zapraszam zatem na część pierwszą - do dnia piętnastego. ;) Takie piękne wyzwanie czytelnicze stworzył autor strony 3telnik.pl i przyznam szczerze, że zdecydowałam się na nie ze względu na ciekawe kategorie. Co prawda, nie do wszystkich byłam w stanie dopasować książki, które posiadam u siebie w mieszkaniu (bo praktycznie druga ich połowa znajduje się w rodzinnej Częstochowie, a niestety nie mamy w Krakowie na tyle miejsca, żebym mogła mieć wszystkie i czasem za nimi tęsknię), ale i tak było wesoło. ;) Dzień 1. - Plany czytelnicze na listopad - nie był to jakiś imponujący stosik, bo wyszłam z założenia, że przede wszystkim chcę dokończyć te wszystkie książki, które leżą przy łóżku i które już zaczęłam czytać. Bo nie wiem czy Wy też tak macie, ale ja nie jestem w stanie czytać jednej książki naraz. Znaczy się, wiadomo, że jak mnie wciągnie, to spokojnie pochłonę ją w kilka godzin, ale najczęściej czytam do poduszki i nie zawsze po prostu mam ochotę na daną tematykę konkretnego dnia. Lubię sobie tak wybierać w zależności od humoru, dlatego ten stosik też zawiera dość zróżnicowane pozycje. ;) A o tym jak mi poszło, będzie dnia ostatniego, na końcu jutrzejszego posta. ;) Dzień 2. - Książka, w której występują duchy - tutaj padło na sagę o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego, gdzie duchy głównie są złymi upiorami i Geralt zabija je swym srebrnym mieczem. ;) W roli ducha na zdjęciu wystąpiła uciekająca Nataszka. ;p Dzień 3. - Polowanie, bo Święto Myśliwych - była zagwozdka, bo żadnego nie mogłam sobie skojarzyć, ale szybko padło na "Niewidzialną Koronę" Elżbiety Cherezińskiej, czyli drugi tom opowieści o rozbiciu dzielnicowym w naszym pięknym kraju i o tym jak wyglądało jednoczenie królestwa. Opowieść niezwykle barwna, którą baaardzo polecam, a jej pierwszym tomem jest "Korona Śniegu i Krwi" i to od niego warto zacząć. ;p U mnie pojawił się drugi, bo pierwszy mam jedynie w wersji elektronicznej. ;) Dzień 4. - Cytat z książki - to była zdecydowanie najtrudniejsza dla mnie kategoria. Mam mnóstwo swoich ukochanych cytatów z książek, są takie, które niemal z pamięci mogę recytować stronami (i nie jest to "Pan Tadeusz", którego zapamiętywaliśmy w szkole) i naprawdę ciężko było się zdecydować. Pomyślałam jednak o jednej z piękniejszych książek, które czytałam i zdecydowałam się na fragment "Listów na wyczerpanym papierze" A.Osieckiej i J.Przybory, które z ogromną miłością do siebie pisywali. I tutaj właśnie jeden takim mały fragmencik od Jeremiego. Jaka kobieta by się oparła takim słowom? <3 Dzień 6. - Szósta książka na dowolnej półce - z prostego rachunku wyszły "Dwie królowe" P. Gregory, która jest moją ulubioną autorką, jeśli chodzi o powieści pisane w czasach Wojny Dwóch Róż i Tudorów, co też widać po ilości książek. ;) Ta szósta opowiada akurat w naprawdę fajny sposób historię czwartej i piątej żony Henryka VIII i lubię do niej wracać. ;) Dzień 7. - Nieprzeczytana/nielubiana lektura szkolna - tutaj wybór był dość prosty, bo w sumie mało było lektur, których nie przeczytałam. Pierwszą była "O krasnoludkach i sierotce Marysi" M. Konopnickiej, której nie byłam w stanie przejść, drugą zaś "Krzyżacy" H. Sienkiewicza, gdzie po scenie wyłupienia oka przestałam czytać. I nie wróciłam. ;) Niestety ani jednej ani drugiej nie mam w wersji książkowej (znaczy są gdzieś w Częstochowie), więc padło na "Szewców" S.I. Witkiewicza, których przeczytałam i nie zrozumiałam ani słowa. I do tej pory nie wiem co autor miał na myśli. I chyba nie chcę wiedzieć. ;) Dzień 8. - Autor, którego pragnę poznać osobiście - i jest takich dwóch (a właściwie trzech, ale trzeciego nie mam książki papierowej) - Remigiusz Mróz, Elżbieta Cherezińska i Katarzyna Pużyńska. I wszyscy byli na Targach Książki w Krakowie, ale ja nie miałam siły ani chęci się przepychać, żeby się do nich dostać (kolejki do Mroza są makabryczne), więc po cichu liczę, że uda się za rok. ;) Dzień 9. - Seria, którą lubię - w tym przypadku mogła być tylko jedna odpowiedź - moje ukochane książki od Znaku. Odkąd pojawiły się "Kobiety dyktatorów" zaczęłam wyglądać w księgarniach kolejnych charakterystycznych białych tomów i powoli kolekcjonuję je wszystkie. A jak jeszcze dołączyły do nich książki polskich autorów (ogromne tutaj brawa i szacunek dla K. Janickiego) o polskich kobietach, to już do reszty zwariowałam. Teraz powoli kończę "Damy ze skazą" i trochę mi smutno, że się kończą. Generalnie uwielbiam i czekam na więcej! :) Dzień 10. - Książka młodzieżowa - większość takich książek została w Częstochowie, więc nie mogłam tutaj wrzucić chociażby mojej najukochańszej "Zapałki na zakręcie", dzięki której w moim życiu pojawiła się Mada vel Madusia w zdrobnieniu. Jedyną książką, która ma swoje miejsce w Krakowie, a może się zaliczyć do tej kategorii są "Paladyni" H. Snopkiewicz, chociaż dla mnie nabrała ona sensu dopiero w momencie, gdy zaczęłam studiować. Wcześniej jej nie rozumiałam, bardziej byłam na etapie Lilki z pierwszej części (czyli ze "Słoneczników"), która była wesołym roztrzepanym dziewczątkiem w czasach licealnych. ;) Obie części są jednak równie dobre i lubię do nich wracać. :) Dzień 11. - Historia Polski, bo Święto Niepodległości - wybór jednej książki nie był taki prosty, bo akurat tematy historyczne to mój konik i chyba nigdy mnie nie znudzą. Zdecydowałam się jednak na fajny tytuł "Polskie Imperium", który składa się z bardzo interesujących rozdziałów opowiadających o każdym terytorium, które w jakimś stopniu na przestrzeni dziejów znajdowało się pod naszym panowaniem. Dużo ciekawych rzeczy można się dowiedzieć, a przy okazji też i pośmiać, bo książka napisana jest niezwykle lekkim i sympatycznym językiem. Lubię to! :) Dzień 12. - Książka, w której mam autograf autora - to był dopiero problem. Nie uganiam się za autorami, na autografach mi nie zależy, więc myślałam, że trzeba będzie pominąć ten punkt, gdy przypomniało mi się, że dostałam kiedyś od rodziców tomik poezji podpisanej przez autorkę, którą spotkali w Nałęczowie. ;) I tak oto się prezentuje. :) Dzień 13. - Książka, w której tytule i danych autora nie ma litery A - wcale nie jest to proste zadanie, znalazłam u siebie w biblioteczce raptem dwie. I właśnie jedną z nich są "Królowe" Sherry Jones, które potwierdzają moje zamiłowanie do literatury historycznej. ;) Tutaj mamy opowieść o czterech córkach Beatrycze z Sabaudii, z których każda została królową innego kraju, co spowodowało oczywiście mnóstwo zawirowań. Książka ukazuje przemyślenia każdej z nich i przede wszystkim pozwala nam szerzej spojrzeć na tło historyczne, które akurat u nas w szkołach jest omawiane baaaardzo pobieżnie. ;) Dzień 14. - Książkowe love story - i tutaj zwycięzca mógł być tylko jeden. Przez wielu uznawany za grafomanię pierwszej wody (chociaż pewnie następna pozycja na liście może się z nią bić o to zacne miano), ale dla mnie jedna z ważniejszych książek. Popisana, poplamiona, pozakreślana, z wypadającymi kartkami, ciut naderwana - wiele ze mną przeszła i wiele też jej zawdzięczam. I tyle w tym temacie. Dzień 15. - Książka podróżnicza - tutaj poszłam po bandzie i na przekór, bo może się to wydać zaskakujące, ale pomimo mojej ogromnej miłości do podróży wszelakich, bardzo nie lubię czytać książek tego gatunku. Może nie trafiłam jeszcze na odpowiednią, ale nie lubię i nie sięgam po nie, jedynie po przewodniki, ale ciężko uznać je za wybitne dzieła literackie. Zastosowałam więc pewną przekorę i zdecydowałam się na "Alchemika" P. Coelho, bo jakby nie patrzeć to ziomek z książki trochę wędrował. ;) A że ostatnio słabo u mnie z motywacją, to sobie trochę podczytałam te wszystkie zacne cytaty i teraz wiem, że cały wszechświat potajemnie sprzyja mojemu pragnieniu. Ha! A jutro zapraszam na ciąg dalszy. ;p~~Madusia.