Weekendowe Pilsko, Gruniky i Zawoja

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Weekendowe Pilsko, Gruniky i Zawoja

Balkan Orient Trip – Nesebyr

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Balkan Orient Trip – Nesebyr

10 wege i vegan dań, których musisz spróbować na Bałkanach

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

10 wege i vegan dań, których musisz spróbować na Bałkanach

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Bałkany – za co ich nie lubimy?

Niewątpliwie kochamy Bałkany, całościowo, zarówno z ich zaletami, jak i wadami. Prawda jest jednak taka, że najczęściej piszemy o ich pozytywnych stronach, a jest ich naprawdę wiele: od przyjaznych ludzi, przez wspaniałe krajobrazy, na smacznym jedzeniu kończąc. Jednak podróżując od paru lat po tym regionie Europy możemy też obserwować rzeczy, które absolutnie nam się nie podobają. I o tym właśnie będzie ten wpis Śmieci…wszędzie śmieci Wiele bałkańskich państw ma problem z gospodarowaniem śmieciami. Jest to przede wszystkim  wynik nieudolnych działań poszczególnych rządów, które nie wiedzą, co zrobić aby ich kraje nie były zalewane ogromnymi ilościami odpadów. Sami mieszkańcy często też nie poczuwają się do tego, by zadbać o środowisko i swoje najbliższe otoczenie, wyrzucają więc śmieci gdzie popadnie. Odpady można np. wywalić do rzeki, woda je przecież zabierze. Największe śmieciowe problemy ma niewątpliwie Albania oraz Bośnia, w których na porządku dziennym jest widok śmieciowych hałd walających się nawet w miejscach bardzo turystycznych. Jest to nad wyraz frustrujące, gdy np. trzeba maszerować w warstwie plastikowych butelek, zużytych klapek i innego badziewia, jak to miało miejsce np. na półwyspie Rodonit. Oczywiście widać, że powoli ten stan rzeczy się zmienia, ale przed krajami tymi jeszcze długa droga do tego, by stały się wolne od straszących na każdym kroku śmieci. Bezdomniaki W wielu bałkańskich krajach natkniemy się na rzesze bezdomnych zwierzaków – kotów i psów. Ja od dziecka byłam wyjątkowo wrażliwa na cierpienie naszych „braci mniejszych”, więc wędrowanie np. po ulicach Sarajewa było podwójnie dołującym doświadczeniem (po pierwsze ze względu na namacalną historię tego miasta, po drugie ze względu na hordy bezdomnych psów, z których część nie miała zbyt przyjaznych zamiarów). Jednak nie tylko w Bośni natkniemy się na wałęsające się po ulicach psy czy koty. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Przede wszystkim religia muzułmańska, która na Bałkanach jest reprezentowana przez sporą liczbę wyznawców, traktuje koty i psy jako nieczyste, więc ich posiadanie nie wchodzi w grę. Po drugie wiele osób nie stać na utrzymanie czworonożnego pupila, więc nie decydują się na jego przygarnięcie. Efekt jest taki, że Bałkany mogą się kojarzyć z bezdomnymi zwierzętami, a według mnie nie jest to najlepsze skojarzenie. Chaos informacyjny Życie na Bałkanach ma swój rytm i często nam, mieszkańcom innej części Europy z trudem przychodzi nadążenie za nim. Coś miało być otwarte, a nie jest? Droga miała być przejezdna, ale nie jest? Ktoś miał przyjść, ale nie przyszedł albo się spóźnił? Nas to irytuje i czasami frustruje, a dla tamtejszych mieszkańców nie jest czymś, czym należałoby się przejmować. Z jednej strony możemy im zazdrościć tego luzu. Lecz czasami w podróży zaczyna nas szlag trafiać, gdy z powodu czyjegoś nierozgarnięcia musimy zmieniać lub weryfikować plany. Chaos architektoniczny Bałkany to zarówno niesamowite góry, jak i wspaniałe plaże – te nadmorskie, jak i te nad jeziorami. Bajkowy krajobraz psują dość często koszmarki architektoniczne. Oczywiście mam na myśli to, co powstaje współcześnie. Te dzieła z cyklu „architekt płakał, jak projektował” psują nie tylko widok, ale często ujmują uroku miejscom historycznym lub mającym znaczenie przyrodnicze/krajoznawcze. Koszmarki znaleźć można praktycznie wszędzie, co oznacza, że zagospodarowanie przestrzeni nie podlega zbyt wielu obostrzeniom, a miejscy architekci niezbyt często wychodzą ze swoich biur. Z tym chaosem architektonicznym wiąże się jeszcze jeden temat. W szczególności w Albanii buduje się w ostatnim czasie bardzo dużo i bardzo szybko. Efekt jest taki, że jakość tego budownictwa pozostawia naprawdę wiele do życzenia. Mam nadzieję, że nie nawiedzi ich za jakiś czas fala katastrof budowlanych… Problematyczne drogi Generalnie do bardzo różnego standardu dróg na Bałkanach zdążyliśmy się przyzwyczaić. Niemniej nadal zdarza się, że wkurza nas fakt, iż gdzieś nie jesteśmy w stanie dojechać. Irytujące jest również to, że często nie można przewidzieć ile zajmie przejazd daną trasą, bo może się nagle okazać, że zniknął z niej asfalt albo jest dziurawa niczym szwajcarski ser. Oczywiście ciężko wszystko przewidzieć w trakcie podróży, ale niekiedy kwestia czasu jest dla nas bardzo istotna i takie nieprzewidziane wcześniej długie przejazdy są wyjątkowo wkurzające. Warto jednak dodać, że gdy trzymamy się głównych, bardziej przelotowych tras, ten problem praktycznie znika. W większości krajów naprawdę inwestuje się w drogi, ale przede wszystkim w te najbardziej popularne. Kiedy jednak komuś, tak jak nam, zachce się zjechać gdzieś bardziej w bok, wtedy musi liczyć się z różnymi mniejszymi lub większymi utrudnieniami. Oczywiście nie można generalizować. Nie wszystkie problemy, które wymieniłam powyżej, dotyczą każdego bałkańskiego kraju. W takiej Chorwacji czy Słowenii nie trafimy raczej na bardzo złe drogi (choć jak się postaramy, to może nam się uda), chaos architektoniczny jest nieco mniejszy, problem śmieci jest tam w miarę ogarnięty, bezdomne zwierzęta na pewno gdzieś się trafią, natomiast chaos informacyjny może być odrobinę mniejszy, niż gdziekolwiek indziej. W pozostałych krajach półwyspu natężenie tych problemów będzie bardzo różne i może być też tak, że my zwracamy na nie uwagę, a ktoś inny już nie. Zapewne Wy nie lubicie Bałkanów z kompletnie innych powodów, niż my, bo jednak każdy z nas postrzega świat nieco inaczej. Post Bałkany – za co ich nie lubimy? pojawił się poraz pierwszy w Bałkany Rudej.

Balkan Orient Trip – Yailata i Kaliakra

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Balkan Orient Trip – Yailata i Kaliakra

Krótki podręcznik przekraczania granic

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Krótki podręcznik przekraczania granic

Świętokrzyska sesja poślubna

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Świętokrzyska sesja poślubna

Tour Salon Blog Meeting w Poznaniu

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Tour Salon Blog Meeting w Poznaniu

Nasze najwspanialsze, bałkańskie noclegi na dziko

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Nasze najwspanialsze, bałkańskie noclegi na dziko

Mały Belgrad w Warszawie

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Mały Belgrad w Warszawie

Albania w przewodnikach

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Albania w przewodnikach

Balkan Orient Trip – Konstanca i rumuńskie wybrzeże

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Balkan Orient Trip – Konstanca i rumuńskie wybrzeże

Weganka w podróży a rzeczywistość

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Weganka w podróży a rzeczywistość

Drugie urodziny Bałkanów według Rudej

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Drugie urodziny Bałkanów według Rudej

Tureckie koty, czyli z życia bezdomniaka

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Tureckie koty, czyli z życia bezdomniaka

Balkan Oritent Trip – Bukareszt

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Balkan Oritent Trip – Bukareszt

Balkan Orient Trip – Transalpina

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Balkan Orient Trip – Transalpina

Balkan Orient Trip początki

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Balkan Orient Trip początki

Maho – smaki Turcji w Warszawie

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Maho – smaki Turcji w Warszawie

Snapchat w podróży

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Snapchat w podróży

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Co przywieźliśmy z Turcji, czyli pamiątkowe szaleństwo

W Turcji byliśmy pierwszy raz w życiu, stąd chcieliśmy stamtąd przywieźć pamiątki, które podczas długich jesiennych i zimowych wieczorów będą nam przypominać o spędzonym tam czasie. Od dawna jednak dużo bardziej wolę przywozić z wyjazdów produkty spożywcze, które w trakcie konsumpcji przypominają o tym, co jadło się w danym miejscu. W przypadku Turcji było podobnie, znów nazwoziłam do domu kilka siat jedzenia. A zatem, co według nas warto przywieźć z Turcji? Turkish delight czyli lokum. Słyszałam nie raz, że tureckie lokumy smakują kompletnie inaczej niż te, które dostać można na Bałkanach, np. w Bośni czy Albanii. I rzeczywiście, są inne i…znacznie lepsze. Mają mniej zbitą konsystencję, są lżejsze i występują w rozmaitych smakach i z rozmaitymi dodatkami. Jeśli chcecie popróbować różne ich rodzaje, wystarczy zajrzeć na Egipski Bazar w Stambule, albo do którejkolwiek cukierni w Safranbolu – tureckiej stolicy tego przysmaku, by załapać się na darmową degustację. Można je kupować na wagę lub od razu zapakowane. My przywieźliśmy kilkanaście opakowań, głównie różanych i z granatu, bo zwariowałam na punkcie tych smaków. Chałwa. Niewątpliwie nie mogło zabraknąć jej na liście zakupów. Niemniej przywieźliśmy jej znacznie mniej, niż lokumów i zaraz po przyjeździe do domu zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Dressing z granatu. Niewątpliwie owoc ten króluje w tureckiej kuchni, a dressing do sałatek wykonany z niego jest po prostu rewelacyjny. Zwykła, pasterska sałata nabiera zupełnie nowego smaku po jego dodaniu. Miałam w planach przywieźć jego większy zapas, ale ostatecznie ograniczyłam się do jednej butelki (pozostałe zostały przeznaczone na prezenty). Skoro granat, to jeszcze musiał pojawić się sok z czarnej marchwi, który w dużych ilościach znaleźć można w tureckich sklepach. Na razie nie wiem jeszcze, co z nim zrobię. Może macie jakieś pomysły? Tureckie owocowe herbaty. W Turcji byłam bardzo szczęśliwa ze względu na tamtejszą kulturę picia herbaty. Jako fanka tego ciepłego napoju, mogłam wybierać przede wszystkim spośród owocowych smaków. Najbardziej popularnym z nich jest smak jabłkowy oraz z granatu. Obie herbaty przyjechały ze mną do Polski. Inna sprawa, że najlepiej nie patrzeć na skład, jaki znajduje się na opakowaniu, gdyż można się niemiło zdziwić, widząc tam trochę sztuczności. Niestety nie udało mi się kupić liściastej, jabłkowej herbaty, a jedynie rozpuszczalną. A skoro herbata, to nie mogło zabraknąć akcesoriów do niej. Nie byłam w stanie odpuścić sobie tureckich szklaneczek do herbaty wraz z podstawkami i małymi łyżeczkami (kupiłam je w zestawie z herbatą). Choć sama piję herbatę wiadrami (a w każdym razie tak twierdzą moi bliscy widząc, jak zaparzam ją w litrowym kubku), to zakochałam się w tych maleństwach i sama chętnie z nich piłam w Turcji i chętnie pić będę w Polsce. Wina z Sirince. Pozostając w temacie owoców, nie można z Turcji nie przywieźć owocowych win z Sirince. Ta niewielka, górska miejscowość, położona nieopodal Efezu i Kusadasi, słynie z produkcji win ze wszystkich, możliwych owoców. Znajdziemy zatem wina truskawkowe, jagodowe, malinowe, borówkowe, z granatu, melona, arbuza czy morwy. Kupując je bezpośrednio w Sirince zapłacimy 20TL, a w sklepach w Turcji od 35TL w górę. Przed zakupem polecam degustację, by wybrać najbardziej odpowiadające nam smaki (degustacja jest za darmo, należy tylko poszukać sklepu, który w lodówkach będzie miał otwarte butelki z winem). Dodam też, że osoby szukające tradycyjnych win na bazie winogron, również będą miały tam całkiem spory wybór. Produkty z szafranu. Safranbolu jest nie tylko stolicą lokuma, ale również szafranu. Przyprawa ta jest ważnym elementem w tureckiej kuchni, lecz wykorzystywana jest nie tylko do gotowania. Z szafranu produkowane są również kosmetyki pielęgnacyjne oraz perfumy. My ograniczyliśmy się do zakupu szafranowych mydeł oraz lokumów. Puding. Może to dość dziwna, żywnościowa pamiątka, ale wiele osób wspominało mi, że warto się w nie zaopatrzyć. Sprzedawane są dokładnie tak samo, jak nasze budynie. Nie miałam jeszcze okazji żadnego przygotować, ale jak to uczynię, podzielę się smakowymi wrażeniami. Poduszki i bieżnik. Jadąc do Turcji otrzymałam zamówienie na poszewki na poduchy. W teorii zadanie wydawało się proste, bo w Stambule i innych miastach jest tego na pęczki. Kiedy przyszło, co do czego, to się okazywało, że ceny są z sufitu albo wykonanie jest nędzne. Ostatecznie udało nam się znaleźć sklep, w którym po pierwsze dało się targować (co w Turcji okazuje się nie być tak oczywistą sprawą), a po drugie były wzory, które nam się podobały. Nie tylko udało nam się „zrealizować zamówienie” ale również kupić „poduchę kiełbasę” (tak określał ją sprzedawca) do nas do domu. Później zakupiliśmy jeszcze bieżnik na ławę do nas do domu, z motywem wielbłądów, balonów i skał w Kapadocji. Magnesy. Je oczywiście przywozimy ze wszystkich, odwiedzanych miejsc, więc i w Turcji sporo ich kupiliśmy. Nie jest to może zbyt oryginalna pamiątka, bo choć wszędzie twierdzą, że są „hand made”, to w większości i tak powstały w Chinach. Jednak miło na nie popatrzeć otwierając lodówkę. Ścienne ozdoby. Do tej pory ani razu nie przywoziliśmy sobie tego typu pamiątek, bo nasze ściany zazwyczaj zawieszone są zdjęciami. Jednak znaleźliśmy dwie rzeczy, które na tyle nam się spodobały, że postanowiliśmy je ze sobą przywieźć. Chodzi o żółwia z Dalyan – na tyle spodobało nam się to miejsca, a do zwierzaków tych zaczęliśmy mieć spory sentyment, że uznaliśmy, iż taka pamiątka może u nas zamieszkań. Drugą ścienną ozdobą jest widoczek z Kapadocji. Chyba nie muszę tłumaczyć, dlaczego chcieliśmy mieć kawałek tego regionu u nas w domu. Jednak poszukiwacze innych ozdób będą mieli w Turcji znacznie większy wybór i zapewne znajdą dla siebie znacznie bardziej wyszukane rzeczy. Nie kupiliśmy i teraz żałujemy…no właśnie, była jedna rzecz, którą strasznie chciałam przywieźć, a której ostatecznie nie kupiliśmy. Chodzi o ozdobne lampy, które wypełniają tureckie sklepy z pamiątkami. Mają piękne kolory i choć same w sobie dużo światła nie dają, to stwarzają przyjemny nastrój. Mieliśmy już, prawie dokonać zakupu w Goreme, ale ostatecznie, ze względu na beznadziejnego sprzedawcę, który w ogóle się nami nie interesował, zrezygnowaliśmy. No a później się okazało, że już nie mijamy żadnego sklepu z lampami, więc wróciliśmy do Polski bez niej. Cóż…mamy powód by wrócić do Turcji. Generalnie Turcja jest zakupowym rajem. Nie wierzcie jednak w zapewnienia przewodników w możliwość targowania. Zazwyczaj jest ona mocno ograniczona, a część sklepów wywiesza informację, że ceny są najlepsze, jakie dało się ustalić, więc nie podlegają negocjacjom. Mimo tego i tak jestem pewna, że z Turcji przywieziecie całą górę pamiątek. Post Co przywieźliśmy z Turcji, czyli pamiątkowe szaleństwo pojawił się poraz pierwszy w Bałkany Rudej.

Turcja samochodem praktycznie

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Turcja samochodem praktycznie

Lot balonem w Kapadocji, czy warto?

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Lot balonem w Kapadocji, czy warto?

Balkan Orient Trip – Kapadocja

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Balkan Orient Trip – Kapadocja

Balkan Orient Trip – Kusadasi i Dalyan

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Balkan Orient Trip – Kusadasi i Dalyan

Balkan Orient Trip – Stambuł

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Balkan Orient Trip – Stambuł

Balkan Orient Trip – Rumunia i Bułgaria

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Balkan Orient Trip – Rumunia i Bułgaria

Balkan Orient Trip – prolog

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Balkan Orient Trip – prolog

BST 2014/15. Część 10 – spacerem po Skopje i jego muzeach

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

BST 2014/15. Część 10 – spacerem po Skopje i jego muzeach

Jak przygotować wesele z motywem podróżniczym?

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Jak przygotować wesele z motywem podróżniczym?