Garni oczami dyletantki

Na Wschodzie

Garni oczami dyletantki

Pieskie życie braci mniejszych

Na Wschodzie

Pieskie życie braci mniejszych

Wartościowe ruiny

Na Wschodzie

Wartościowe ruiny

O przemieszczaniu się po Armenii słów parę

Na Wschodzie

O przemieszczaniu się po Armenii słów parę

Ormiański Watykan

Na Wschodzie

Ormiański Watykan

Muzeum Ludobójstwa Ormian

Na Wschodzie

Muzeum Ludobójstwa Ormian

Nic nie wpłynęło tak na Ormian jak ludobójstwo sprzed 99 lat. Ono ciągle trwa w pamięci ludzi, bez względu na to, w jakim są wieku. I mimo tego, że trudno w Armenii spotkać osoby, których przodkowie zostaliby wymordowani w 1915 r., gdyż raz, że często ginęły tam całe rodziny, a dwa -wschodnia i zachodnia Armenia były wtedy w różnych państwach.   Ormianie oczekują, że świat o tym nie zapomni i na miarę swoich możliwości przypominają światu o tym. Na tyle skutecznie, że wielu państw, w tym Polska, uznało rzeź Ormian przez Turków za ludobójstwo, mimo państwom tym praktycznie nic do tego. Myślę nawet, że smutek i powaga, bardzo częste u Ormian, wynikają z tego, że ich świadomość ukształtowana jest przez tę narodową tragedię.   Pierwszym miejscem, które odwiedziłam po przybyciu do Erewania, było Muzeum Ludobójstwa. Zaprowadziła mnie tam Swieta, u której mieszkałam. To miejsce najważniejsze. Ormiańskie Yad Vashem. Ormianie uważają, że dla obcokrajowców jest tak samo ważne i ciekawe, jak dla nich. Trochę naiwne to myślenie, ale dobre. Bo gdyby ludzie pamiętali o ludobójstwie Ormian, może historia XX w. wyglądałaby trochę inaczej? Wszak to Hitler powiedział: "Zabijajcie bez litości kobiety, starców i dzieci; liczy się szybkość i okrucieństwo. Kto dziś pamięta o rzezi Ormian?"     Muzeum znajduje się na wzgórzu. Dziś wszystko tam jest w remoncie, przygotowywane do setnej rocznicy ludobójstwa, która przypadnie w przyszłym roku. Centralnym miejsc jet pomnik, w którym płonie znicz.   Ekspozycja to w tej chwili jedna sala. Zdjęcia, pamiątki, opisy i wstrząsający krótki film dokumentalny, gdzie m.in. nagrano okrutne zamordowanie prześlicznej młodej kobiety. Nie wiem, kto to nagrywał, przecież wtedy filmy dopiero raczkowały.     W zielony otoczeniu muzeum posadzone są choinki. Sadzą je reprezentanci władz róznych państw.  

Pięknie położone niepiękne miasto

Na Wschodzie

Pięknie położone niepiękne miasto

Miejsce z widokówki

Na Wschodzie

Miejsce z widokówki

O Armenii w pigułce

Na Wschodzie

O Armenii w pigułce

Na Wschodzie

W przededniu wyjazdu do Armenii

Z lektury przedwyjazdowej: "Dwie spolszczone Żydówki, przedstawicielki warszawskiej burżuazji, prowadzą rozmowę na temat zamiarów spędzenia urlopu. Jedna z nich chcąc zaimponować przyjaciółce mówi, że wraz z mężem i dziećmi wybierają się aż na Kaukaz. Na to druga z wyrazami oburzenia odpowiada: Ależ Twój Moryc to skąpiec. Dopłaciłby jeszcze z pięćdziesiąt rubli więcej i mógłby urlop spędzić w samym Otwocku". "Głupiemu się jedynie na Kaukazie może podobać" - tak twierdził Jan Wolff, łodzianin dziewiętnastowieczny, który próbował robić na Kaukazie karierę;) (oba cytaty: Bohdan Baranowski, Krzysztof Baranowski "Polaków kaukaskie drogi")   Głupia jestem zatem i skąpa;) A w Otwocku nigdy nie byłam:)

Kiedy tam będzie można znów pojechać?

Na Wschodzie

Kiedy tam będzie można znów pojechać?

Odessa to szerokie aleje, secesyjne kamienice z pięknymi elewacjami, bogate pałace i hotele, restauracje z kuchnią fusion, twórczo łączącą smaki ukraińskie i rosyjskie ze środkowo- i zachodnioeuropejskimi oraz bliskowschodnimi. Czar przemijający. Jak tam jest teraz? I jak będzie niedługo?     „Paryż? Podobny do Odessy, ale Odessa ładniejsza" – miał powiedzieć Lew Trocki, zapytany o to, jak podobała mu się stolica Francji.       Mark Twain napisał o Odessie, że nie ma tu wiele do oglądania i najlepsze, co można zrobić, to chodzić i cieszyć się życiem. Mam nadzieję, że ta cecha Odessy przetrwa przez obecne zawirowania.         Mieszkańcy Odessy nie lubią, gdy nazywa się ich Ukraińcami. – Jesteśmy odesytami 
– mówią z dumą. Rzeczywiście, w mieszaninie narodowości w tym mieście trudno się połapać. Przez dwa wieki istnienia Odessy osiedlali się tu emigranci z różnych stron świata. Oprócz Ukraińców mieszkają tu Rosjanie, Rumuni, Grecy, Żydzi, Bułgarzy, Polacy, Ormianie. A samo miasto zbudowane zostało przez przybyszów z różnych stron świata. Najpiękniejsze budowle są dziełem włoskich architektów, sieć tramwajowa to dzieło Belgów, piękny gmach opery wznieśli Austriacy.     Przybycie cudzoziemców miasto zawdzięcza francuskiemu księciu Armandowi de Richelieu, którego pomnik wznosi się nad schodami potiomkinowskimi. Książę uciekł z Francji przed grożącą mu niechybnie podczas rewolucji gilotyną i w Odessie ożenił się dobrze, czyli bogato. Jak głosi legenda, żona była tak brzydka, że książę, nie mogąc na nią patrzeć, poświęcił się rozbudowie miasta, sprowadzając w tym celu architektów, budowniczych i kupców z całej Europy.        

Kiedyś w Tbilisi żyło wielu Żydów

Na Wschodzie

Kiedyś w Tbilisi żyło wielu Żydów

Twierdza kobiet

Na Wschodzie

Twierdza kobiet

Krajobrazy, które się zawzięły

Na Wschodzie

Krajobrazy, które się zawzięły

Na pocztę do Butanu

Na Wschodzie

Na pocztę do Butanu

Jeśli komuś jest za zimno...

Na Wschodzie

Jeśli komuś jest za zimno...

... to całkiem niedaleko od granicy polskiej, na Węgrzech, jest świetne gorące kąpielisko pod chmurką. Mieści się ono w Heviz, niedaleko od jeziora Balaton.     Nad prawie pięciohektarowym jeziorkiem termalnym Gyógytó – drugim pod względem wielkości takim zbiorniku na świecie - unosi się para, co nadaje miejscu lekko nierealistyczny klimat,a czerwone dachy pawilonu kąpieliska wyglądają, jakby były zawieszone w powietrzu.      Staw ma prawie 40 metrów głębokości, dno opada zaraz przy brzegu. Pływanie w ciepłej wodzie jest męczące, kąpiący się korzystają więc z opon. D ryfujący na gumowych kołach ludzie rozmawiają, czytają gazety i swobodnie przemieszczają się na tych środkach lokomocji z zewnątrz do pawilonów kąpielowych.      Niezwykłość miejsca docenili już starożytni Rzymianie, o czym świadczą antyczne monety wydobyte z jeziora. Ale popularnym uzdrowiskiem stało się Héviz dopiero w XIX wieku. Wtedy też jeziorko – zasilają je dwa źródła, z których każdego dnia wypływa 86 milionów litrów bogatej w siarkę wody – zostało zagospodarowane.     Ciepła woda, dochodząca do 38 stopni Celsjusza, szybko paruje. Dzięki temu każdego dnia można kąpać się w świeżo wymienionej wodzie. Do tego nie jest to typowa woda stojąca – od źródeł płynie do powierzchni, a tam się ochładza i opada.     W XIX w. jeziorko zostało zagospodarowane  i sprowadzono tu z Indii lotosy, które kwitną od kwietnia do października. W Europie jest to jedyne miejsce, gdzie kwiatom tym udaje się rosnąć na wolnym powietrzu.   

Podróż w cieniu wojny

Na Wschodzie

Podróż w cieniu wojny

Szesnaście pięter szmaragdowych wód

Na Wschodzie

Szesnaście pięter szmaragdowych wód

Podglądając życie

Na Wschodzie

Podglądając życie

U modnego świętego

Na Wschodzie

U modnego świętego

Na Wschodzie

Kobieta w krajach (podobno) niebezpiecznych

"Między światami" Marzeny Filipczak to nie jest książka wybitna ani szczególnie zapadająca w pamięć. Jest to po prostu fajna książka o podróżach, do poczytania w wakacje albo przed wakacjami, dobra zwłaszcza dla osób, które zastanawiają się, czy wypuścić się w świat samotnie. Wcześniej czytałam "Jadę sobie"  tej autorki o samotnej podróży po Azji Południowo-Wschodniej, to była przyjemna i dość praktyczna lektura, bez zadęcia i odkrywania nie wiadomo czego ani aspirowania do wielkiego podróżnictwa.   Autorka podróżuje w sposób podobny do mojego i do tych samych miejsc mamy słabość, więc czytając "Między światami" wracałam myślami do własnych wojaży i planowałam kolejne. A po zakończeniu z rozpędu kupiłam bilet na samolot do Armenii.   W "Między światami" Filipczak opisuje podróże po państwach położonych od Turcji na wschód, oraz do Kurdystanu irackiego. Jeździła sobie, spotykała ludzi, specjalnie dużo nie zwiedzała, gdyż chciała raczej poznać życie ludzi niż zabytki. Taki w sumie dość modny obecnie sposób podróżowania. Prochu nie wymyśliła, nadzwyczajnych przygód nie miała, przemyśleń głębokich wojaże też w niej nie wywołały, ale za to przełamała stereotypy dotyczące odwiedzanych krajów. Wszędzie spotykała gościnnych i życzliwych ludzi, a państwa takie jak Kurdystan, Iran czy Uzbekistan wcale nie okazały się niebezpieczne. Ja akurat wiem, że niebezpieczne one nie są, ale jednak reputację mają jaką mają i takie publikacje przyczyniają się do zmiany myślenia.   Fajne jest też to, że dziewczyna jest bardzo otwarta na ludzi i na to, co ją w drodze spotyka. To pozwala jej trafiać do domów i poznawać życie codzienne mieszkańców. I generalnie wchodzić z nimi w relacje, a nie obserwować jak zwierzęta w zoo wzorem większości turystów.   Książka napisana jest lekko, drastycznych historii tam nie ma, czyta się przyjemnie. Lektura na takie upały, jak dzisiaj, kiedy organizm się broni przed przyswajaniem poważnych treści. A po przeczytaniu aż się prosi, żeby spakować plecak i ruszyć na Wschód:)

Na zapleczu knajpy

Na Wschodzie

Na zapleczu knajpy