Sylwester na Przehybie i powitanie Nowego Roku na Radziejowej

Sylwester na Przehybie i powitanie Nowego Roku na Radziejowej

Kolejny już raz sylwestrową noc i pierwszy dzień Nowego Roku postanowiłem spędzić na górskim szlaku i w górskim klimacie. Na powitanie roku 2016 wybrałem sobie malownicze miejsce w Beskidzie Sądeckim, czyli Halę Przehybę, gdzie w tamtejszym wielkim schronisku organizowano nawet małą sylwestrową imprezkę. Zarezerwowałem miejsca dla mojej grupy górskich przyjaciół i w piętnastoosobowym składzie wyruszyliśmy w ostatni dzień 2015 roku na szlak. Pora była już późna, więc do schroniska doszliśmy po ciemku. Na trasę dojściową obrałem drogę dojazdową do schronu, więc mimo zimy mieliśmy komfortowe warunki. Zresztą jakie teraz mamy zimy… śnieg spotkaliśmy dopiero przed szczytem, ale za to w dolinie Jaworzynki, którą podchodziliśmy ładnie prezentowały się zamrożone kaskady na potoku. Dobrym tempem, w zwartej grupie dotarliśmy na miejsce imprezy sylwestrowej, przed czasem.

ekipa GGG w schronisku Przehyba

ekipa GGG w schronisku Przehyba

Dolina potoku Jaworzynka jest bardzo malownicza, co dostrzegłem dopiero w drodze zejściowej. Droga prowadząca wzdłuż potoku do schroniska jest najpopularniejszym szlakiem dojściowym na Przehybę. Trasa zaczyna się w Gołkowicach Dolnych, asfaltowa droga biegnie dalej przez Gaboń na halę. Przy najwyżej położonych zabudowaniach znajduje się leśniczówka, a także parking, gdzie zostawiliśmy nasze auta; górny odcinek jest bowiem zamknięty dla ruchu samochodowego. W schronie mieliśmy czas na przygotowanie do imprezy, która urozmaicona była mszą świetą o 23h, na którą przybyło mnóstwo turystów, że wiekszość z nas nie zmieściła się w małej kaplicy przy schronisku. To było bardzo nastrojowe spotkanie z Bogiem, na tej wysokości, a potem pożegnaliśmy stary rok na wierzchołku Przehyby, gdzie z miejsca obok przekaźnika telewizyjnego fajnie widać okoliczne wioski w dole, a nawet zorzę świateł Nowego i Starego Sącza. Wielu turystów, jak i miejscowych przybyło tu właśnie dla tych widoków.

Tatry o zachodzie słońca z Przehyby

Tatry o zachodzie słońca z Przehyby

Z pokrywającej grzbiet Hali Przehyba roztacza się wyjątkowy widok na południe w kierunku Pienin i Tatr oraz na północ ku Kotlinie Sądeckiej. Z uwagi na łatwą dostępność miejsce jest bardzo licznie odwiedzane przez turystów pieszych i rowerzystów. Miejsce to jest jednym z łatwiej dostępnych szczytów w paśmie – na górę jak pisałem prowadzi asfaltowa droga z Gabonia. Krzyżują się tu szlaki turystyczne prowadzące do Szczawnicy, Krościenka, Starego Sącza, Rytra, Jazowska i Piwnicznej-Zdroju. Na zachodnim wierzchołku znajduje się schronisko turystyczne oraz Radiowo-Telewizyjny Ośrodek Nadawczy z 87-metrową stalową wieżą. Nazwa Prehyba (początkowo Perehyba) jest to zruszczona przez Rusinów dawniej zamieszkujących pobliską Ruś Szlachtowską nazwa słowacka i oznacza przełęcz. Najpierw dotyczyła tylko hali, dopiero później przeniesiona została na szczyt z przekaźnikiem.

Hala Przehyba ze schroniskiem przed zachodem słońca

Hala Przehyba ze schroniskiem przed zachodem słońca

Obok szczytu, który leży w zachodniej części Pasma Radziejowej znajduje się Schronisko PTTK na Przehybie (1150 m n.p.m.). Odbudowane po pożarze w 1991 r. posiada obecnie 30 miejsc noclegowych w schronisku i 40 miejsc w sąsiednim budynku, tzw. Jaśkówce o różnym standardzie – od „jedynek” do wieloosobowych. Do dyspozycji jest też pole namiotowe, bufet i jadalnia oraz mały wyciąg narciarski. Po północy impreza w budynku trwała nadal, choć ja z częścią grupy przeniosłem się na pole, gdzie rozpalono ognisko, przy którym cudownie grali i śpiewali muzycy z pobliskiej wioski. To było najbardziej urocze i klimatyczne wydarzenie wieczoru. Dla takich chwil warto żyć… i szwędać się po górach, nawet nocą i w zimie! Kiedyś jednak trzeba było iść spać, bo następnego dnia w planie było wyjście na Radziejową, najwyższy szczyt całego Beskidu Sądeckiego.

Radziejowa widziana ze zboczy Wielkiej Przehyby

Radziejowa widziana ze zboczy Wielkiej Przehyby

I to się nam udało! Ze schroniska podejścia już nie było wiele, choć droga po zalodzonym miejscami grzbiecie była emocjonująca. Przy okazji musieliśmy zdobyć jeszcze inne wierzchołki, jak Wielkiej Przehyby, Złomistego Wierchu, by przez szerokie, łagodne siodło Długiej Przełęczy dojść na Radziejową. Nazwa szczytu pochodzi od osoby o nazwisku lub przydomku Radziej. Radziejowa należy do Korony Gór Polski i leży w głównym grzbiecie Pasma Radziejowej. Szczyt zbudowany jest z piaskowców. Zarówno wierzchołek, jak i stoki Radziejowej są niemal całkowicie porośnięte lasem. Na północnym stoku Radziejowej znajduje się rezerwat przyrody Baniska z jaskinią Bania oraz małe osuwiskowe jeziorko Młaka, w pobliżu jest również miejsce zwane Ołtarz, z niewielką wychodnią skalną.

na wierzchołku Radziejowej

na wierzchołku Radziejowej

W 2006 r. na Radziejowej oddana została do użytku drewniana wieża widokowa o wysokości około 20 m. W czerwcu 2010 roku została poważnie uszkodzona, prawdopodobnie przez piorun. Obecnie po gruntownym remoncie wieża jest znów czynna. Roztacza się z niej rozległa panorama na wszystkie strony. Wraz z budową wieży wyznaczono nową ścieżkę przyrodniczą „Rogasiowy Szlak” w dolinie Roztoki Małej. Oprócz wieży na szczycie znajdują się również pomnik 1000-lecia Polski oraz betonowy obelisk. Tego mroźnego dnia mieliśmy szczęście i mogliśmy napawać się genialnymi widokami na Tatry, ale nie tylko. Ocenicie sami zresztą na zdjęciach. Po szczytowaniu na wieży pozostał nam tylko powrót tą samą trasą do schroniska po rzeczy, by po obiedzie udać się w drogę powrotną na parking. Wtedy to, popołudniową porą mogłem docenić walory dolinki Jaworzynki, którą podchodziliśmy dzień wcześniej w nocy, w dużej części w ciemnościach.

panorama Tatr z wieży widokowej

panorama Tatr z wieży widokowej

Przy rozejściu zielonego szlaku i drogi dojazdowej znajduje się Kamień św.Kingi, zwany potocznie „Krzesłem św.Kingi”. Miejsce bardzo ciekawe, związane legendą z tą świętą, w formie interesującej formacji skalnej. Po dotarciu do aut kolejna przygoda i integracja Galicyjskiej Grupy Górskiej zakończyła się definitywnie. Pozostało mnóstwo pozytywnych wspomnień i fotek z zabawy. Mam nadzieję, że za rok znowu wypali jakiś pomysł na wspólne spędzenie sylwestrowej nocy w górach. Bo to o wiele lepsze niż bale w sztywnych garniturach, czy ustalonych konwenansach. Cenię wolność, a najlepiej jak mogę realizować swoje marzenia blisko gór, lub w nich samych. Cała ekipa GGG się wybawiła, bo gawiedź górska umie się przecież bawić i weseli powróciliśmy do naszych domów. Dziękuję jeszcze raz za cudnie spędzone razem niezapomniane chwile. Na koniec zapraszam jak zawsze do obejrzenia fotorelacji z tej dwudniowej eskapady. Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »