Szukaj
Close this search box.

Opole i Opolski Festiwal Podróżniczy

Tak się jakoś złożyło, że do tej pory nie miałam zbyt wielu okazji, by odwiedzić zachód Polski. Jeśli już przejeżdżałam w pobliżu Opola czy Wrocławia, to jedynie wtedy, gdy wybierałam się w góry. Tym razem, za sprawą zaproszenia jako prelegentki na Opolski Festiwal Podróżniczy, oboje z Markiem mieliśmy okazję odwiedzić Opole. I musimy przyznać, była to bardzo pozytywna i miła wizyta.

Generalnie względem Opola nie mieliśmy chyba żadnych oczekiwań. Jasne, miasto to kojarzyło nam się z Festiwalem Piosenki i tamtejszym amfiteatrem, tak znanym z telewizji, ale na tym lista skojarzeń się kończy. Dlatego też, w trakcie zwiedzania, sporo rzeczy mogło nas pozytywnie zaskoczyć. Zacznijmy od tego, że Opole to miasto bardzo zadbane. A na pewno wrażenie takie robi ścisłe centrum i starówka, która, choć może nie jest najpiękniejszą w Polsce, to nie można zarzucić, że jest brzydka czy nieciekawa. W tamtejszych kamieniczkach znajdują się obecnie knajpki, restauracje, księgarnie czy inne sklepy. W sobotni wieczór nie mogliśmy jednak nigdzie namierzyć sklepu spożywczego, co nas dość mocno zadziwiło i sfrustrowało. W niedzielę rano również nie zauważyliśmy w obrębie starówki i jej najbliższych okolic żadnego miejsca, w którym można by kupić jedzenie i picie.

Spożywczaka nie znaleźliśmy, za to spotkaliśmy koty.

Opole kot

kotę

Oczywiście centralną część starówki stanowi rynek z miejskim ratuszem. Sam rynek zachował swój średniowieczny kształt. Otaczają go kamieniczki w pastelowych barwach, ze spadzistymi dachami. Z racji tego, że zostały zniszczone w trakcie II wojny światowej, w latach 50tych ubiegłego stulecie zabrano się za ich odbudowę. Dwanaście z nich znajduje się na liście pomników architektury. Niewątpliwie najbardziej rzucającym się w oczy budynkiem znajdującym się na rynku jest ratusz. Jego architektura nawiązuje do stylu, w jakim wybudowany został ratusz we włoskiej Florencji. Wcześniej, w jego miejscu stał drewniany dom kupiecki. W 1864 zdecydowano się jednak na budowę siedziby władz miasta. Obiekt ten posiada 65 – metrową wieżę, z której podobno codziennie odgrywany jest hejnał Opola. My jednak nie mieliśmy okazji go usłyszeć. Na rynku znajduje się również Aleja Gwiazd Polskiej Piosenki. Niewątpliwie Opole jest stolicą naszej rodzimej muzyki, gdyż znany wszystkim festiwal odbywa się tu od 1963 roku. Sama aleja zapoczątkowana została w 2004 i od tamtej pory znalazło się w niej kilkadziesiąt odlanych w brązie płyt z nazwiskami i autografami znanych muzyków. Swoje gwiazdy mają tu m.in. Czesław Niemen, Maryla Rodowicz, Edyta Górniak, Czerwone Gitary czy TSA.

Opole rynek

Opole rynek

Opole rynek

Słyszeliście kiedyś o Opolskiej Wenecji? Cóż…z Markiem dość sceptycznie jesteśmy nastawieni do tego typu określeń, bo wystarczy, że miasto ma jeden kanał i już staje się Wenecją. Niewątpliwie opolski kanał Młynówka jest urokliwy, a ciągnący się wzdłuż niego bulwar jest miłym miejscem na wieczorny spacer, to jednak Opolu daleko jest do włoskiej piękności.

Opole kanał Młynówka

W trakcie spaceru wzdłuż kanału naszą uwagę najmocniej przykuł Most Groszowy, zwany też Zielonym Mostkiem, Mostem Westchnień lub Mostem Zakochanych. To ostatnie określenie chyba jest najbardziej adekwatne, gdyż idąc za modą z innych krajów, obwieszony został kłódkami z wypisanymi/wygrawerowanymi inicjałami/imionami zakochanych par. Jak wiadomo ta praktyka mostom dość szkodzi, ale na Moście Groszowym na szczęście kłódek nie ma jeszcze bardzo dużo. Niemniej trzeba przyznać, że jest to urokliwe i bardzo fotogeniczne miejsce, nawet wtedy gdy warunki pogodowe są dalekie od idealnych.

Opole kanał Młynówka

Niewątpliwie najwięcej czasu w Opolu spędziliśmy na Wyspie Bolko, która stanowi zielone płuca miasta. Znajduje się tam park miejski oraz Zoo. I to właśnie zoo pochłonęło najwięcej naszego czasu zwiedzania. Bilet dla osoby dorosłej kosztuje tylko 15zł, więc niezbyt długo zastanawialiśmy się, czy chcemy je odwiedzić. Zoo powstało w latach 30tych ubiegłego wieku. Od tamtego czasu miało swoje wzloty i upadki, np. związane z powodzią z 1997 roku. Na szczęście od tamtych wydarzeń cały czas się rozwija. Muszę przyznać, że zagospodarowanie terenu w opolskim zoo bardzo przypadło mi do gustu, mimo że z racji pory roku (początek marca) było dość szaro i smutno. Do tego wszystkiego niskie ciśnienie sprawiło, że większość zwierzaków spała. Chyba nie ma lepszego odzwierciedlenia panujących wtedy warunków atmosferycznych. Co podchodziliśmy do jakiegoś wybiegu lub klatki, mogliśmy oglądać śpiące lemury, ptaki, dzikie koty czy lamy. Jedynymi naprawdę żywiołowymi zwierzakami były uchatki, które ganiały się po swoim basenie i robiły przeróżne sztuczki. Obserwowanie ich sprawiało, w szczególności mi, ogromną frajdę. Mimo wszystko uważamy pobyt w opolskim zoo za bardzo udany. Śpiące zwierzęta też są ładne, choć czasami ich dostrzeżenie wymagało mocnego wytężania wzroku.

Opolskie Zoo

Opolskie Zoo

Opolskie Zoo

Opolskie Zoo

Opolskie Zoo

a2

Opolskie Zoo

Opolskie Zoo

Po pobycie w zoo pognaliśmy do Studenckiego Centrum Kultury, gdzie o 16:40 miałam występować z moją prezentacją Albania – nie tylko bunkry, Mercedesy i dziurawe drogi. Dosłownie od progu zostaliśmy przywitani przez ekipę organizatorów Opolskiego Festiwalu Podróżniczego. Muszę też przyznać, że cała, organizatorska ekipa potrafiła stworzyć niesamowicie przyjacielską atmosferę. Oczywiście z tego powodu żałuję, że mogliśmy być jedynie przez chwilę na festiwalu, gdyż tuż po moim występie, musieliśmy wsiąść do Kianki i mknąć do stolicy. Niemniej, jeśli kiedykolwiek jeszcze będę mieć okazję zawitać w Opolu na OFP, to nie będę się wahać ani sekundy. Jeśli zaś chodzi o samą prezentację – wydaje mi się, że została odebrana całkiem pozytywnie. Wiem, co w niej na przyszłość nieco poprawić, by była jeszcze ciekawsza/zabawniejsza. Mam też nadzieję, że choć kilka osób udało mi/nam się przekonać do odwiedzenia Albanii.

Opolski Festiwal Podróżniczy

Opolski Festiwal Podróżniczy

Opolski Festiwal Podróżniczy

Opolski Festiwal Podróżniczy

12837411_1052357448153611_1867907848_o

fot. Daniel Gogulski,
fot. Daniel Gogulski, Szeroką Drogą

Na koniec jeszcze nasze rady, gdzie warto zjeść w Opolu:

  • ponieważ nie znaleźliśmy stricte bałkańskiej kuchni, zdecydowaliśmy się na kolację we włoskiej restauracji Trattoria Antica (ul. Świętego Wojciecha 7, otwarta 7 dni w tygodniu od 12:00 do 23:00). Panuje tam atmosfera typowej, włoskiej tawerny, w której jest gwarno i pachnie przepysznym jedzeniem. Ze swojej strony mogę polecić makarony, Marek natomiast pizzę. W Antice możecie też spróbować dobrego, czerwonego wina. Ceny nie są wygórowane, a potrawy są naprawdę smaczne, doprawione i pięknie podane.
  • ani w Warszawie, ani w Toruniu nie udało nam się zjeść słynnych naleśników w restauracji Manekin (Pl. Wolności 7/8), za to udało nam się w Opolu. Z jednej strony mogę zrozumieć fenomen tej naleśnikarni, z drugiej zaś naleśniki trafiły nam się nieco mdłe i niedoprawione. Porcje są spore, więc ja spokojnie się najadłam, Marek może nieco mniej, ale jakoś mocno nie narzekał.
  • na piwo warto się udać do Kawiarni pod Arkadami (Rynek 26), gdzie spróbować można kilku rodzajów lanych piw. W marcu można było napić się ciemnego piwa z dodatkiem truskawek. Rewelacja! Samo miejsce ma przyjemną atmosferę, z głośników sączy się rockowa muzyka, jest gwarno i bardzo pozytywnie.

 

Zobacz również

22 odpowiedzi

  1. szkoda iż nie wiedziałem, że macie prelekcję, poszedłbym posłuchać 😉

    A Opole… cóż, ludziom z zewnątrz wydaje się fajne i zadbane, lecz będąc w nim częściej bardziej widać te niedociągnięcia i zaniedbania 😉

    1. Na facebooku głównie ogłaszałam, że będziemy w Opolu.
      W „tych” okolicach zawitamy również 9 kwietnia, bo będziemy występować we Wrocławiu na festiwalu Równoleżnik Zero, z dokładnie tą samą prezentacją.

      Ja kiedyś miałam podobne zdanie, jak Ty, o moich rodzinnych Kielcach. Ale wyprowadzka z tego miasta pozwoliła mi spojrzeć na nie z dystansem i choć nadal wiele rzeczy mnie tak irytuje, to jednak bardziej je doceniam 🙂

      1. nie mam fejsbuka, więc nie mogłem sprawdzić 😉 9 kwietnia prawdopodobnie nie będzie mnie na Śląsku, ale jakbym był… to być może zajrzę do Wrocka 😉

        Na pewno wyjazd z rodzinnego miasta pozwala spojrzeć z większym dystansem (choć Opole akurat moim rodzinnym miastem nie jest), ale reakcje mogą być różne. Czasem jak się wraca w rodzinne strony, to stwierdza się, że one naprawde są brzydkie 😉

        1. Jasne, nie każdy musi mieć facebooka. Muszę w końcu zrobić jakąś zakładkę z kalendarium i zestawieniem planów podróżniczych i festiwalowych 🙂 W każdym razie zapraszam do Wrocławia, jeśli tylko będziesz miał wolną chwilę.

  2. Miło się czasem dowiedzieć ciekawego ze „swojego podwórka” 🙂 Pierwsze zdjęcia z kotełami – super 🙂 No i gratuluje wystąpienia!

  3. W imieniu Opolskiej Grupy Podróżniczej z którą stworzyłem II Opolski Festiwal Podróżniczy jeszcze raz serdecznie dziękuję, że przyjęłaś moje zaproszenie. Długo się nie wahałem przy kompletowaniu listy prelegentów i cieszę się, że udało się namówić również Ciebie, Was do przyjazdu do Opola. Szerokie otwarcie drzwi z wyrwaniem ich z zawiasów to inna sprawa, ale jakoś nie mogłem się oprzeć na Wasz widok 🙂 Następnym razem pokażę Wam gdzie są te sklepy spożywcze, bo patrząc na zdjęcia, które zrobiliście na Rynku i tuż obok niego to przeszliście nawet obok dwóch. A jeden z nich jest nawet otwarty 24 na dobę. No cóż, muszą popracować nad banerami- powiem im. Cieszę się również, że nasz festiwal spełnił Wasze oczekiwania, bo to dla mnie i całej grupy bardzo ważne, Dopiero raczkujemy i uczymy się od starszych i lepszych 🙂 Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję 🙂

    1. To raczej ja powinnam podziękować, że mnie zaprosiliście i daliście szansę wystąpienia przed opolską publicznością. Dzięki Wam również mogliśmy odwiedzić Opole jako takie, co było całkiem przyjemnym doświadczeniem.

      A co do tych sklepów spożywczych, to naprawdę długo się za jakimś rozglądaliśmy i owszem, znaleźliśmy jakiś, ale chyba nieczynny od paru miesięcy, bo świecił pustkami 😉
      A wracając do festiwalu, to naprawdę sama atmosfera była rewelacyjna i bardzo pozytywna, a to wszystko dzięki Wam – organizatorom. Także i my dziękujemy. Było super i trzymajcie dalej ten sam poziom 🙂

  4. Są koty – trzeba jechać! :))) Wybieram się do Opala od ładnych kilku lat ale zawsze jest ta odległość „prawie nie do pokonania”. Teraz jeszcze stwierdzili zrobić szlak kulinarny – więc mam wszystkie powody, by wsiąść w samochód i spędzić kilka dni na poznawaniu miasta i kuchni.

    1. My żałujemy, że nie mogliśmy np. pojechać do skansenu, ale już po prostu czasu brakowało. Ale może kiedyś nadarzy się okazja. Niemniej Opole okazało się być naprawdę miłym zaskoczeniem.
      A koty muszą być 😀

  5. Prześmieszne masz to zdjęcie z uniesioną ręką 😀 Aż wstyd się przyznać, ale w Opolu byłam tylko przejazdem… Milion razy, ale nigdy nie zatrzymałam się na dłużej. Trzeba kiedyś to zmienić! A jeśli lubisz ZOO to zapraszam do Wrocławia – jest super!

    1. We Wrocławiu będziemy 9-10 kwietnia i planujemy oczywiście wizytę w zoo, bo już od dawna znajomi nam powtarzają, że jest najładniejsze i najciekawsze. Więc musimy to sprawdzić 🙂

    1. Opole idealnie nadaje się na takie jednodniowe zwiedzanie 🙂 Ja na swojej polskiej liście miejsc do zobaczenia mam wiele, w których jak do tej pory byłam jedynie przejazdem. Dobrze, że nadarzają się okazje, by móc własny kraj też nieco lepiej poznać.

  6. Moja żona było ostatnio w Opolu służbowo i wróciła dosłownie zachwycona, namawiając mnie, abyśmy tam pojechali na weekend. Przyznaję, trochę mnie już tam nie było, jakieś 15 lat, więc pewnie szok byłby odpowiednio proporcjonalny do czasu!

    1. Na pewno sporo się przez ostatnie 15 lat tam pozmieniało, choć oczywiście my nie mieliśmy porównania. Niemniej Opole zrobiło na nas pozytywne wrażenie i może jeszcze kiedyś wrócimy w jego okolice 🙂

  7. Opole tochyba moje ulubione polskie miasto (oczywiście, po Katowicach :)). Za pierwszym razem nie mogłąm się nadziwić, jak tam jest piękne! Teraz znam miasto troszkę lepiej, chociaż nadal potrafi zaskoczyć. Na obrzeżach znajduje się skansen wsi oposkiej – zdecydowanie wart uwagi! Byłam tam w maju, i to chyba najlepszy okres na zwiedzanie tego miejsca – mnóstwo kwiatów, które razem z pięknymi domkami tworzą nieziemską scenerię. Zanim otwarto Manekina, najlepsze naleśniki były po drugiej stronie ulicy, na Grabówce – też warto spróbować, chociaż Manekin będzie dla mnie chyba zawsze numerem jeden. Ach, rozmarzyłam się… chyba wiem, gdzie muszę jechać jak będę następnym razem w Polsce 🙂

    1. To prawda – Opole bardzo pozytywnie zaskakuje 🙂
      Na skansen nie mieliśmy już czas, a strasznie żałujemy, bo oboje lubimy zwiedzać muzea polskiej wsi. Nasze ulubione, to oczywiście Tokarnia pod Kielcami, ale także skansen w Sanoku. Niemniej może uda odwiedzić się również ten pod Opolem.
      Mnie Manekin szalenie ciekawił od dawna, ale dopiero w Opolu nadarzyła się okazja, by spróbować manekinowych naleśników. Myślę, że jeszcze dam im szansę i następnym razem wybiorę po prostu inną kombinację smaków 🙂

      1. Tokarnia jest taka piękna! Byłam tam jako dziecko z rodzicami, jedne z najfajniejszych wspomnień z tamtych czasów – tak sobie myślę, że też przydałoby się odświeżyć 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.