Intryguje mnie temat współczesnej, polskiej religijności – na tyle, że kilka lat temu popełniłam o niej pracę licencjacką i od tamtej pory bacznie się jej przyglądam (współczesnej, polskiej religijności, nie pracy licencjackiej). Mimo tego, że nasz kraj sukcesywnie się laicyzuje, w kulturze nadal dość mocno osadzone są wszelkiego rodzaju tradycje, zwłaszcza te świąteczne. Ilu z nas jednak wie, skąd się w ogóle wzięły?

Prezenty od Świętego Mikołaja

Świąteczne tradycje, których przestrzegasz, ale nie wiesz, dlaczego
Czy wiecie, że Święty Mikołaj, którego co roku z niecierpliwością wyczekują dzieci na niemal całym świecie, jeszcze kilkadziesiąt lat temu w Polsce wcale prezentów nie przynosił?

Zwyczaj obdarowywania się prezentami na dobre upowszechnił się w Europie dopiero pod koniec XIX wieku, a w polskich wsiach jeszcze później – dopiero po II wojnie światowej. W takiej formie, jaką znamy dzisiaj, początkowo funkcjonował niemal wyłącznie wśród arystokracji, szlachty i mieszczaństwa. To właśnie do tych grup społecznych nowinki z zagranicy nie tylko docierały najszybciej, ale również na podatnym gruncie najłatwiej się przyjmowały. Do dzisiaj niewiele się zmieniło – trendy nadal kreują najbogatsi.

Źródeł, miłego skądinąd, zwyczaju obdarowywania się podarkami w noc z 5 na 6 grudnia należy szukać we wczesnochrześcijańskim apokryfie o Świętym Mikołaju (III lub IV wiek naszej ery). Mikołaj, który prawdopodobnie pochodził z południowych Włoch, był człowiekiem dobrym i wrażliwym na ludzką krzywdę. Bezinteresownie niósł pomoc potrzebującym, jednak przez swoją skromność i pokorę pragnął pozostawać anonimowy. Udało mu się – mimo tego, że jest jednym z najpopularniejszych i najbardziej lubianych świętych, nie zachowało się o nim zbyt wiele informacji. Nie każdy również wie, że Święty Mikołaj jest patronem… prostytutek. A było to tak. Pewnego dnia Mikołaj wspomógł trzy biedne dziewczęta, które środki na posag, mający pomóc im wyjść za mąż, postanowiły zdobyć nierządem. Święty zatroskał się srogo losem dziewcząt i nocą podłożył ukradkiem w ich domu trzy złote kule (nie, nie wiem, czy do kręgli – czy wtedy grano w kręgle?), ratując tym samym młode damy od hańby i grzechu, który niechybnie strąciłby je w ogień piekielny.

W XIII wieku pojawił się zwyczaj rozdawania 6 grudnia zapomóg i stypendiów dla zdolnej, ale biednej młodzieży, która dzięki wsparciu finansowemu mogła się kształcić. Z biegiem czasu tradycja ta przekształciła się w obdarowywanie prezentami dzieci, za których patrona Świętego Mikołaja uważano już od dawna. Dlaczego? Podobno od wyroku śmierci uratował trzech małych chłopców – jednym z jego atrybutów do dzisiaj jest troje dzieci w cebrzyku (ceber, ceberek, cebrzyk – duże, okrągłe naczynie z klepek, zwykle o dwóch uchach, używane na wsi). Nie myślcie sobie, że przynoszenie prezentów było jedyną fuchą Świętego Mikołaja. O nie! Był też patronem panien, młodych małżeństw, jeńców i więźniów, a także przedstawicieli przeróżnych zawodów, m.in. bednarzy, cukierników, flisaków, kupców, młynarzy, notariuszy, piekarzy, piwowarów, ludzi morza oraz pasterzy i… wilków.

W ikonografii chrześcijańskiej Święty Mikołaj przedstawiany jest jako dostojny biskup Miry, starożytnego miasta położnego na terenach dzisiejszej Turcji. Znany nam wizerunek białobrodego starca odzianego w czerwony płaszcz obszyty białym futrem (ho, ho!) i rozwożącego dzieciom prezenty w saniach zaprzęgniętych w renifery pochodzi ze Skandynawii. W ostatnim stuleciu przyjął się niemal w całej zachodniej Europie i Ameryce za sprawą Coca-Coli, która wylansowała jego wizerunek. Obecnie niewiele ma on wspólnego z wierzeniami ludów mroźnej północy. Jeżeli chcielibyście usiąść „prawdziwemu” Mikołajowi na kolanach i powiedzieć, czy byliście grzeczni, możecie udać się do Finlandii, a konkretnie do Rovaniemi, gdzie funkcjonuje Wioska Świętego Mikołaja. Nie trzeba chyba wspominać, że co roku ściągają tam hordy turystów.

Strojenie choinki

Świąteczne tradycje, których przestrzegasz, ale nie wiesz, dlaczego

Choinka to jeden z najpopularniejszych symboli Bożego Narodzenia – na stałe wrosła już w świąteczne tradycje. Zanim jednak wiecznie zielone drzewko przyozdobione kolorowymi ozdobami zaczęło symbolizować utracony raj, upadek człowieka i jego odkupienie, w wielu kulturach pełniło już funkcję tzw. osi świata, czyli pośrednika pomiędzy światem żywych i umarłych. Jego korzenie symbolizowały podziemną strefę wszechświata, pień ziemską, a korona niebiańską. Na terenie Europy drzewa, którym przypisywano powiązania ze sferą sacrum, czyli tym, co nadprzyrodzone, otaczano szczególną opieką i postrzegano jako drzewa święte.

Takimi drzewami, czczonymi w całych Karpatach, a więc i w Polsce, były m.in. świerk i jodła. Wybranym smrekom oddawano cześć, ponieważ przypisywano im właściwości ochronne – na zielonych gałęziach często wieszano części odzieży osób chorych, aby dobre drzewo zabrało chorobę i oddaliło śmierć. Gdy chciano uzyskać jego przychylność, ofiarowywano mu z kolei pokarm i zawieszano na nim drobne przedmioty (brzmi znajomo?). Funkcję świętego świerka pełnił zazwyczaj sędziwy i okazały przedstawiciel tego gatunku, który znajdował się w pobliżu wsi, ale na uboczu, z dala od ludzi. Jeszcze w XVIII wieku świerk taki rósł ponoć w okolicach Zakopanego, otoczony czcią okolicznych mieszkańców, którzy bardzo o niego dbali. W 1759 roku ścięli go mieszkańcy Nowego Targu na polecenie jezuitów przybyłych na tamte tereny (Zakopiańczycy przed tym czynem mocno się wzbraniali). Uderzeniom siekier towarzyszył płacz i zawodzenie kobiet, które nie mogły pogodzić się ze stratą.

Choinka pojawiła się w Polsce na przełomie XVIII i XIX wieku, początkowo (tak samo jak zwyczaj obdarowywania się podarkami 6 grudnia) wśród arystokracji i mieszczaństwa. Tradycję ubierania świątecznego drzewka przynieśli na nasze tereny pruscy urzędnicy. Pierwsze choinki stanęły tam, gdzie panowały silne wpływy niemieckie – na Pomorzu, Warmii, Mazurach i Śląsku. Przyozdobiona choinka zaczęła powoli przejmować dawne funkcje podłaźnika, czyli wierzchołka drzewa iglastego wieszanego do góry nogami u stropu wiejskich chat. Podłaźnik (lub podłaźniczkę) dekorowano jabłkami i tzw. światami, czyli kulami wykonywanymi z opłatków, czasami również orzechami i ozdobami ze słomki. Jeżeli dzisiaj na Waszej choince znajdują się podobne ozdoby, możecie poczuć się prawdziwymi tradycjonalistami.

W symbolice chrześcijańskiej wiecznie zielone drzewo iglaste stało się alegorią rajskiej łąki, gdzie przebywają zbawione dusze i rajskiego Drzewa Wiadomości Dobrego i Złego. W czasach komunistycznych próbowano choince nadać bardziej świeckiego charakteru i ustrojone drzewko łączono z Nowym Rokiem upatrując w nim symbolu pokoju. Dzisiaj tradycyjną, zieloną choinkę coraz częściej zastępują różnego rodzaju stroiki lub wariacje na temat, ocierające się czasami o twory natury dość abstrakcyjnej.

Wigilia Bożego Narodzenia

Świąteczne tradycje, których przestrzegasz, ale nie wiesz, dlaczego

Wigilia uroczystości Świąt Bożego Narodzenia, zwanych niegdyś w Polsce Godami lub Godnimi Świętami, w Kościele obchodzona była już w VI wieku jako dzień przygotowań do Narodzin Chrystusa. Warto jednak pamiętać, że również w kulturze przedchrześcijańskiej był to okres wyjątkowy. Cóż w nim takiego niezwykłego? Jeżeli jesteście z tych, którzy źle znoszą krótkie i ciemne dni, łatwo możecie się domyślić. Tak, tak, dokładnie! To właśnie teraz, pod koniec grudnia, ma miejsce zimowe przesilenie astronomiczne, które w czasach, gdy ludzie żyli w większej zgodzie z naturą, niosło niepewność i grozę, ale równocześnie nadzieję i początek odrodzenia. 21/22 grudnia Słońce po wielu miesiącach „umierania” ponownie zaczyna coraz dłuższą wędrówkę po nieboskłonie, dzieląc się z ludźmi swoją życiodajną mocą. Od razu człowiekowi lepiej, gdy ciemno robi się o 17, a nie o 16, prawda? No właśnie. Dlatego na ten dzień, dzień zmiany na lepsze, od wieków czekano z utęsknieniem.

W słowiańskiej tradycji obrzędowa uczta w porze zimowego przesilenia związana była nie tylko ze wspomnianym już kultem Słońca, ale także z kultem przodków. Wierzono w to, że wigilijna noc jest porą niezwykłą, kiedy świat żywych i świat zmarłych są bliżej siebie i dzieją się rzeczy, które na co dzień nie mają prawa się wydarzyć. To właśnie dla dusz bliskich osób, które miały odwiedzać swoje rodziny, zostawiano wolne miejsce przy stole, aby mogły się posilić. Dzisiaj ich miejsce zastąpił niespodziewany gość, na którego czeka dodatkowe nakrycie. Pytanie o to, przy ilu wigilijnych stołach mógłby faktycznie usiąść, rozmyślnie pozostawiam bez odpowiedzi.

Wigilia, wilia, obiad, pośnik lub kutia, bo tak nazywano wieczerzę spożywaną 24 grudnia, znana była już w średniowieczu wśród duchowieństwa i kręgów dworskich, jednak w obrzędowości ludowej zadomowiła się dopiero (i znowu!) w XVIII wieku. Zasiadanie podczas świąt do wspólnego posiłku praktykowane było już jednak w czasach starochrześcijańskich – było wyrazem braterstwa i międzyludzkiej miłości.

Po wieczerzy wigilijnej, którą należało jeść z powagą i w milczeniu, radośnie śpiewano kolędy. W niektórych rejonach Polski do drzwi pukali kolędnicy – grupy przebranych młodych ludzi, które odwiedzały poszczególne gospodarstwa z życzeniami pomyślności w Nowym Roku, za co otrzymywały od gospodarzy dary w postaci jedzenia lub drobnych datków pieniężnych. Kolędowanie pierwotnie związane było z magią wegetacyjną oraz zaklinaniem urodzaju, czyli tego, dzięki czemu możliwe było życie. Jeżeli przysłuchać by się ludowym przyśpiewkom, łatwo można dostrzec, że recytowane przez kolędników rytualne teksty cechuje wyraźna symbolika płodnościowa i wiara w moc sprawczą wypowiedzianych słów. W późniejszym okresie obrzęd ten uległ częściowej chrystianizacji – wpływ religii odnaleźć można choćby w noszonej przez kolędników gwieździe. Początkowo nawiązywała do nowo narodzonego Słońca, a dopiero później zaczęła być kojarzona z Gwiazdą Betlejemską, która według Biblii doprowadziła Mędrców ze Wschodu do miejsca narodzin Jezusa Chrystusa.

Uf! Przykłady bożonarodzeniowych tradycji, mających woje źródła w pogańskich wierzeniach, można by mnożyć – są nieodłącznym elementem naszej kultury. Mimo tego, że chowają się pod maską chrześcijańskich obrzędów, które je wchłonęły, nadal nawiązują do tego, co pierwotne. Do zwycięstwa Słońca nad ciemnością, odwiecznego cyklu następujących po sobie pór roku, do śmierci, życia i płodności. Do kultu Natury, od którego, pomimo życia w miastach, ciągle trudno nam uciec. 

Szczodrych Godów, moi mili! 🙂

Na szczynści, na zdrowi, na tyn Nowy Rok,
Żebyście byli zdrowi, weseli, jako w niebie anieli.
Żeby się wam darzyło, kopiło, snopiło
Do stodoły dyszlem obróciło…
Żebyście mieli wszystkiego dości,
jak na tej połaźnicy ości,
Żebyście mieli pełne obory, pełne pudła,
Żeby wam gospodyni u pieca nie schudła…
Żebyście mieli kapustę głowatą, gospodynią brzuchatą,
W każdym kątku po dzieciątku a na piecu troje
Na to winszowanie moje…
Żebyście jak pączki w maśle się pławili,
Nic się nie wadzili, dobrze jedli, pili,
Tak to Boże dej!
Stryk żeby fajki nie kurzył, za innymi nie burzył…
Dziewki żeby się wydały, a dużo z chałupy nie zabrały…
Tak to Boże dej!
Winś winś mocie w piecu gynś
A na piecu koguta mocie w chaupie
huncwota*

Na podstawie:  U. Janicka-Krzywda – „Zwyczaje, tradycje, obrzędy”, U. Janicka-Krzywda i K. Ceklarz – „Czary góralskie”.
Tekst funkcjonujący w różnych wersjach zarówno na terenie Trójwsi, jak i Milówki i całego Beskidu Żywieckiego.