Relacja z 13.Krakowskiego Festiwalu Górskiego


12321140_1010296512346574_4135018437789658879_n

Krakowski Festiwal Górski odbył się w dniach 4-6 grudnia 2015 roku. Mieliśmy okazję doświadczyć wielu emocji. Poziom adrenaliny podnosił się od samego słuchania prezentacji. Organizatorzy wypełnili program po brzegi ważnymi osobowościami górskimi i filmami. Przyznam, że najtrudniej było mi wybrać na co iść, bo chciałam na wszystko, a część wydarzeń trwała równolegle, dlatego musiałam podjąć trudne wybory. Stąd też relacja będzie poskładana z cząstek tego, czego udało mi się doświadczyć podczas tych 3 dni.

Piątek, 4 grudnia 2015

Film Sati – pokaz specjalny

12299172_1008560269186865_2281984769973818655_nZdążyłam na film Sati. Autorem scenariusza i reżyserem jest Bartek Świderski, zdjęcia – Darek Załuski. Ten dokument, to wspomnienie o Piotrku Morawskim przez Olgę, jego żonę. Prosta forma filmu wzbudza przekazem bardzo wiele emocji. Nie sposób się nie wzruszyć. Olga Morawska siedząc na przeciw kamery wspomina swojego męża. W około Olgi nie ma cudownej otoczki wizualnej. Siedzi na zwykłej kanapie, w czterech szarych ścianach, tak szarych jak jej smutek, który pozostał po Piotrze. Himalaista zginął wpadając do szczeliny pod Dhaulagiri. Po 4 latach Świderski stawia przed wdową kamerę i nagrywa jej złość, wściekłość, smutek, żal, nienawiść, ale także zrozumienie  pasji męża. Olga żyje w dwóch światach. Jeden to świat Piotrka, który w pełni oddał się swojej pasji, drugi to jej świat – bez gór. Jej ból jest tak silny, że podczas filmu czujemy jak bardzo kochała swojego męża. Byłaby w stanie jak w hinduskim zwyczaju spalić się z mężem na stosie, gdy umiera. Oddałaby własne życie, gdyby tylko…  Olga wspomina także, że Piotr miał się za nieśmiertelnego. Tragedia, utrata życia? Nie, nie – jego to nie dotyczy!

Olga Morawska założyła fundację „Nagle Sami”. Po śmierci Piotrka jej życie runęło w gruzach, ale ma dla kogo żyć. Dwójka synów daje nadzieję na lepsze jutro. Sati to rytuał pogrzebowy wywodzący się z Indii, gdzie po śmierci męża pali się go na stosie wraz z żoną, która w ten sposób oddaje mu hołd i wierność, przywiązanie. Film „Sati” w pełni oddaje cierpienie Olgi Morawskiej i jej ogromną miłość do Piotrka, którego całym życiem były góry. Wdowa pokazuje skraje emocje. Miesza zrozumienie pasji męża z nienawiścią do niej. Stara się go zrozumieć gdy nagle wszystko legnie w gruzach. Ten film jest bardzo ważny dla środowiska wysokogórskiego, gdyż pokazuje dwa światy, które nie raz się ze sobą zderzają, bo przecież miłość jak jest prawdziwa, to wygra, ale czy wszystko?

Sobota, 5 grudnia 2015

Aleksandra Taistra – Tatrzańska przygoda, Metallica IX+

12346488_1008730252503200_6536902237860090463_nOla w prezentacji pokazała nam swoje wejście na Mnicha w Tatrach, drogą Mettalica IX+. Jako pierwsza Polka i czwarta kobieta na świecie pokonała drogę wspinaczkową o trudności VI.7 w skali Kurtyki. Uprawia wspinaczkę sportową. Osiąga kolejno wielkie sukcesy skromnie o nich wspominając. Gdy Ola weszła na scenę i rozpoczęła swoją opowieść to zrozumiałam, że swoje dokonania traktuje jako po cichu zdobyte cele.

Nie robi z siebie bohatera, pokazała nam wszystkie skrajne emocje jakie jej towarzyszyły. Nie wstydzi się przyznać do płaczu, czy zwątpienia. A przy tym wszystkim jest niesamowicie silną i ambitną kobietą, która dokonuje takich wspaniałych wejść. Podoba mi się, że Ola Taistra ma do siebie ogromny dystans, ale także czuje i rozumie swoje ciało. Zdarzało się, jej podczas wspinaczki krzyczeć ze zwątpienia, ale przeszła mimo trudu drogę, ba! bardzo trudną drogę. Udowodniła, że kobieca siła daje wiele możliwości. Pozostaje nam jedynie kibicować Oli, by osiągała w tak pięknym stylu kolejne sukcesy.

Mateusz Haładaj – Papichulo. Pierwsze polskie 9a+

12311308_1008730192503206_7649300216263793542_nNa scenę wchodzi Mateusz i jego kolega z … gitarą. Mocnym brzmieniem rozpoczyna piękną opowieść o wspinaczce w Hiszpanii. W Olianie pokonał najtrudnejszą drogę Papichulo 9a+. Dodam, że to pierwsza 9a+ pokonana przez Polaka! Mateusz Haładaj opowiada nam o swojej determinacji i technice wspinania. Nie ukrywa, że to była długa i męcząca praca pełna wyczerpujących momentów.

Na pewno był to dla niego przełom, ale jak sam mówi, była to także wojna. Droga, którą wybrał ma bardzo trudny charakter, odbiegała nieco od jego predyspozycji. Gdy oglądamy materiał z tej wspinaczki nie wychodzimy z podziwu.

Ściana jest ogromna i bardzo trudna, a Mateusz konsekwentnie pnie się w górę. Porażka? Tak, zdarza się. I mimo tego, Mateusz się nie poddaje i pracuje nad tym, by w końcu osiągnąć swój cel.

Maciej Bedrejeczuk i Maciej Janczar, Tomek Klimczak – Tagas Expedition 2015 – wyprawa na dziewicze szczyty Pakistanu

Tym razem mamy do czynienia ze wspinaczką drytool-ową. Zadaniem Tagas Expedition było wyznaczenie dwóch dróg w Dolinie Lachit w Pakistanie: Polish Couloir (ED2, AI5, M7-, 1500m) i Rolling (D)Ice (ED1/2 AI%, 8ost, M5, 1450m). Zespół w składzie Bedrejczuk, Janczar, Klimczak i Wernik stanąl na dziewiczym wierzchołku szczytu o wysokości 5809m – Lachit Valley. Na drodze musieli zmagać się z wieloma trudnościami. Twardy lód, nieplanowany biwak w płatach NRC czy śnieżnym załamaniem pogody. Dzięki zbiórce na PolakPotrafi.pl udało się zrealizować tę ekspedycję. Podczas prezentacji chłopaki wspominali o trudach na grani, gdzie praktycznie wszędzie był stwardniały lód, a pionowość terenu utrudniała niemalże każdy ruch. Opowiadali o rozbijaniu stanowisk i biwakach, gdzie siłą rzeczy jeszcze przy załamaniu pogody nie było wcale łatwo, ale się udało.

Klemen Preml – słoweński specjalista od wspinaczki lodowej

12313625_1008730042503221_4684969972286499113_nSłoweniec już w wieku 12 lat rozpoczął swoją przygodę ze wspinaczką, bardzo szybko odkrył, że lodowa jest tym co chce w życiu robić. Oglądając wspinającego się Klemena na lodowcu pod ogromnym wodospadem można nie wychodzić z podziwu. Gdy Preml wspominał Islandię i wspinaczkę tam, mówił, że wszystko zaczyna się od marzeń.

Wspinanie na górę lodową może być prostą drogą do własnego rozwoju. Warto śnić, bo jak ktoś idzie za głosem snu, po coś po co warto żyć i pójdzie tą  drogą to zrozumie, że kiedyś w końcu uda się to zrobić…

Preml wspominał także wspinaczkę lodową w Grenlandii. Pokazał nam filmy kręcone kamerą go-pro, a widzowie siedzieli zapatrzeni w ekran i zaczarowani obrazem, który właśnie zobaczyli. Pionowe ściany lodowca, ogromne zimno i trudne warunki nie przeszkodziły, by realizować cel. Na wierzchołki gór lodowych wchodzili bez zabezpieczenia tylko w rakach i z czekanami, gdzie taka góra potrafiła sięgnąć 70 m nad wodą i 200 m pod. Podczas jednej ze wspinaczek odpadła część lodowca, zamarliśmy. Klemen zaś wlicza i takie wyzwania w scenariusz, choć sam mówi, że się bał. Te góry nie są duże, ale są bardzo niebezpieczne. Przyznał, że każda taka wspinaczka to przygoda. Nagle wychodzisz ze strefy komfortu i wchodzisz do strefy niepewności.

Łukasz Dudek i Jacek Matuszek – Alpine Wall Tour 2015 – Brento Centro, Bellavista, Silbergier

Wspinaczka była bardzo trudna i wymagała wielu umiejętności. Zacznę od tego, że chłopaki wspominali  o kruchości pionowej ściany. Utrudniało to cały czas wspinaczkę i było bardzo niebezpieczne. Mieli także pecha, bo już pierwszego dnia zerwała im się lina. I pech chciał, że druga także. Łukaszowi do tego spadły buty. Zanim weszli na ścianę wspominali o trudach dotarcia pod nią. Musieli łapać stopa „na wspinacza” czyli kryli po krzakach cały sprzęt mając na sobie jedynie ciuchy wspinaczkowe, co rzekomo działało.

12295422_1008729995836559_8265397493539907553_nSpali w porteladżu czyli namiocie ścianowym. Prezentacja była zrobiona na wesoło, jak sami wspominali nowego znaczenia nabiera pojęcie „kto śpi od ściany”. Musieli jeść na wysokości różne rzeczy, nawet zmiażdżone i zgniłe banany. Mieli „tam na górze” chrzest bojowy. Pierwszy raz spali na tak dużej wysokości i to w podwieszanym namiocie. Na Brento Centro  zrobili pierwsze polskie wejście na ścianę. Przy kolejnych wspinaczkach mieli albo trudne warunki pogodowe do pokonania albo krótkie ale wyczerpujące drogi.

Następnie mieliśmy okazję zobaczyć filmy. Widziałam już „No ski, no fun” Darka Załuskiego o Andrzeju Bargielu i uważam, że film jest genialny i warty obejrzenia. Opowiada o dokonaniach Bargiela w bardzo skromny sposób, gdzie ten młody Zakopiańczyk przecież dokonuje cudów. W pamięci utkwił mi także film „Nini”, cofamy się nagle w czasie by przeżyć góry w kolorze czarno-białym.

Gościem głównym wieczoru był Sir Christian Bonington. Wybitny wspinacz, alpinista i himalaista a także podróżnik. Ma na swoim koncie ogromny górski dorobek. Jest autorem kilkunastu książek o tematyce górskiej, z wykształcenia jest zawodowym wojskowym.

12345654_1009807065728852_2937237026189979473_n

 Sobota, 6 grudnia

Krzysztof Wielicki – solo w Himalajach i Karakorum

12342343_1009151425794416_5140483528246498451_nWielicki wspomina, że nie należy do osób, które lubią samotne wejścia, bo zazwyczaj wszystko odbywało się w grupie mniejszej lub większej. To Kukuczka słynął z samotnych wejść, a u Wielickiego jego wejścia solo często zdarzały się z przypadku. Lubi wspinać się z ludźmi i wraz z nimi przeżywać szczęście „tam na samej górze”. Samotne wejścia pozwoliły mu na całkowicie inne przeżywanie góry. Wielicki śmieje się wspominając, że ze szczytów ma tylko zdjęcie plecaka, a nie selfie – bo takie były czasy. Nikt nie wpadł na to, by zrobić sobie samemu zdjęcie. Już wolał fotografować plecak. W swojej prezentacji wspomniał o wielu ważnych wspinaczach: Kukuczce, Pawłowskim, Rutkiewicz czy Czoku. Wielicki urzeka mnie zawsze wewnętrznym spokojem i skromnością. Widać jak kocha góry. Jest bardzo dobrym strategiem i kierownikiem. Ma Himalaje i Karakorum w jednym palcu, a swą opowieścią nie tylko nas zachwycił ale także bardzo rozbawił, przytaczając wiele zabawnych wspomnień.

Agnieszka Korpal – MagisterKowalski.blogspot.com. Historia przerwanej miłości

12313603_1010296392346586_4811480153130999206_nJestem pełna podziwu dla Agnieszki, że potrafi z takim spokojem opowiadać o tragedii, jaka spotkała ją kilka lat temu, gdy jej życiowy partner Tomek Kowalski zginął na Broad Peak-u. Lata minęły, ale nie zatuszują ogromu smutku i cierpienia jakie Agnieszka cały czas ze sobą nosi. Nie da się zresztą wymazać z pamięci uczuć, gdy kochało się kogoś ponad wszystko. Książka o jakiej była mowa

„MagisterKowalski.blogspot.com. Historia przerwanej miłości” powstawała bardzo długo. Agnieszka pisała ją w podróży, nie raz po prostu wsiadając w pociąg i próbując uciec od własnych myśli, gdzie po 5 h jazdy napisała jedną tylko stronę. Na spotkaniu byli także rodzice Tomka.

Pełna wzruszeń opowieść Agnieszki przytoczyła nam ogromną siłę miłości, która nagle została przerwana. Dzisiaj jest już inaczej, żyje się i oddycha ciut lepiej, ale nic nie naprawi smutku, który ciągle ma w sobie.

Próbując się wyleczyć z cierpienia, próbowała wielu rzeczy. Miłość jednak wygrywa wszystko i nie przechodzi tak po prostu …

Andrzej Bargiel – rekord na Broad Peak

12313869_1009151282461097_2108552320479813334_nTen młody Zakopiańczyk ma na swoim koncie wiele ski-tourowych sukcesów. Tym razem wspominał zjazd z Broad Peak-u. Na filmikach Andrzeja mogliśmy zobaczyć, że to wcale nie takie proste zjechać z ośmiotysięcznika na nartach. Bargiel urzeka mnie swoją postawą za każdym razem.

Cichy i skromny chłopak, który nie uważa, że zrobił coś wielkiego. Jedynie utwierdza się w fakcie, że warto mieć marzenia i je realizować. Ma na koncie już kilka wielkich osiągnięć a jak słucham jego planów, to aż się wierzyć nie chce, że on ma w sobie tyle siły zaparcia.

Mocno mu kibicuję, bo dla mnie jego wyczyny to mistrzostwo świata.

Janusz Gołąb – „Droga Cassina na Denali” oraz krótko o wyprawie na Annapurnę IV

12341042_1009151239127768_2786727367362214765_nWraz z Marcinem Tomaszewskim Janusz Gołąb wspomniał wyprawę na Annapurnie IV, która musiała zostać przerwana ze względu na fatalne warunki pogodowe. Wraz z Michałem Królem w październiku tego roku ruszyli na by wyznaczyć nową drogę. Nie udało się, ale to nie oznacza porażki. Mnóstwo fanów w Polsce trzymało za nich kciuki. Dla nas są bohaterami i tak. Himalaiści pokazali nam kolejne obozy i drogę jaką mieli do pokonania i wraz z załamaniem pogody. Wycofanie było najlepszą decyzją, bo tu przecież chodzi o ich bezpieczeństwo i życie.

Droga Cassina na Denali wcale nie była tak łatwa do pokonania. Janusz Gołąb wraz z Andrzejem Życzkowskim i Wojciechem Grzesiok postanowili przejść tę drogę. Na początku musieli poczekać na lepsze warunki pogodowe, dlatego spędzili trochę czasu na Alasce zwiedzając okoliczne miejsca. Sama droga jest wymagająca. Chłopaki zrobili trzecie polskie przejście drogi Cassina. Denali słynie ze zmienności warunków pogodowych. Unikalną cechą góry jest intensywne zimno oraz niższe ciśnienie niż w innych górach na tej samej wysokości. Bez względu na wybraną drogę podejścia wspinacze zawsze muszą przejść przez Dolinę Śmierci, gdzie często dochodzi do wielu tragedii. Natomiast podczas przejścia Kuluarem Japońskim trzeba mieć świadomość iż, mogą się pojawić kamienne i lodowe lawiny. Janusz Gołąb jest wybitnym wspinaczem. Ma na koncie już wiele ważnych wejść. Ma świetnie opanowaną technikę. Do tego jest skromnym i wspaniałym człowiekiem. Opowieść o Denali wzbogacił sporą dawką humoru. Rozbawił nas tym jak jedli zielony kisiel w bazie, mianowany „Ludwikiem” czy budowaniem przez ich ekipę iglo, które rzekomo im nie wyszło. Tych sytuacji było więcej do śmiechu. W połączeniu z bardzo merytoryczną i wyczerpującą opowieścią o tej wspinaczce Janusz Gołąb po raz kolejny udowodnił, że ma do siebie dystans, a sam jest wielkim człowiekiem, który potrafi wciągnąć w 100 % widza w swój świat.

Marcin Tomaszewski – „Katharsis. Na ścianie Trolli”

12301488_1009151369127755_3716428959985982839_nCzapki z głów! To pierwsza myśl jaka przychodzi po wysłuchaniu prezentacji. Norwegia, pionowa ściana, zmienne warunki pogodowe i konieczność posiadania silnej psychiki. Niesamowite, że Marcin Tomaszewski w tak trudnych warunkach pokonał tę ścianę. Mieliśmy okazję na filmach zobaczyć, że naprawdę było ekstremalnie. Zastanawiam się jak można wyrobić w sobie tyle siły, szczególnie psychicznej, by wytrzymać tak długo w pionie.

Tomaszewski wraz z Raganowiczem pokonali po 18 dniach wspinaczki drogę 1100 m na ścianie Trallveggen w Norwegii. Droga ta stanowi samodzielną linię, która nazwana została przez alpinistów „Katharsis”. Podczas wspinaczki musieli zmagać się z huraganem, zlodzeniem ściany czy lawinami pyłowymi. Noce spędzali w podwieszanym namiocie. Jestem pełna podziwu dla tej wspinaczki bo wymagała nie tylko siły fizycznej, ale przede wszystkim mocnej psychiki.

Podczas 3 dni festiwalu towarzyszył mi ogrom emocji i ciężko było ukryć ciarki, które co chwilę opanowały całe ciało z wrażenia. Krakowski Festiwal Górski to najlepsza impreza w Polsce poświęcona górom. Tu nie ma czasu na nudę czy brak wrażeń! Pełna inspiracji nie potrafię obojętnie przejść obok tematu gór, taka impreza tylko utrwala mnie w facie, że warto mieć pasję i ją realizować konsekwentnie. Jako osoba co często podróżuje wcale nie odcinam się od tematu gór, a wręcz przeciwnie – one przyciągają jak magnes, szczególnie na takich festiwalach. Do zobaczenia zatem w górach i za rok na Krakowskim festiwalu Górskim!

Tekst: Katarzyna Irzeńska

Zdjęcia: Adam Kokot/KFG

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.

Up ↑