Skip to content

TropiMy Przygody


Nie chcę jechać w podróż dookoła świata!

Ciągle tylko radość, euforia i radość i euforia. Przecież zaraz wyjeżdżamy w podróż dookoła świata – naszą Niekończącą Się Podróż Poślubną, więc jak mamy się nie cieszyć? To już naprawdę tak blisko, aż trudno uwierzyć! Ja w końcu uwierzyłam, że to się naprawdę dzieje i… zwątpiłam.

Dopóki wyjazd był odległą datą (za rok, jesienią, za pół roku), a w głowie najważniejszym i najbliższym wydarzeniem był ślub, wszystko było ok. Była radość, że wyjeżdżamy, było podekscytowanie. Był dobrze przemyślany i rozpisany plan działania z podziałem na miesiące. Nie szkodzi, że plan wziął w łeb i zdezaktualizował się w ciągu pierwszego miesiąca po jego napisaniu (czyli w marcu) i nigdy do aktualnej formy nie powrócił. I tak jakieś 80% rzeczy, które mieliśmy powolutku przygotowywać w ciągu tych kilku miesięcy, żeby nie robić tego na ostatnią chwilę wciąż jest niezrobione. Czyli będzie jak zwykle, na ostatnią chwilę. Nie boję się, że nie zdążymy, bo wiem doskonale, że zdążymy. Szkoda tylko, że znowu na wariackich papierach. Chociaż akurat to jest dodatkową motywacją. Bo te minione już tygodnie były męczące i najbliższe też będą i odpoczniemy dopiero w Panamie, więc nie mogę się już doczekać wylotu.

co-zmienia-podroz-dookola-swiata

Kiedy jednak ostatnio dotarło do mnie, że to wszystko dzieje się naprawdę, że JEDZIEMY w podróż dookoła świata i to nie jest jakieś odległe marzenie czy daleki plan, wystraszyłam się i przez głowę przeszła mi myśl, że… nie chcę nigdzie jechać. Bo ten wyjazd wiąże się z totalną zmianą naszego dotychczasowego życia. Oczywiście, wiedziałam to, kiedy podejmowaliśmy decyzję, ale przecież każda, nawet najmniejsza zmiana przynosi ze sobą nieznane, a z nim obawy. To, czy obawy przyjdą nie zależy od świadomości ich istnienia. Przyjdą i tak. No więc przyszły do mnie i nie chcą pójść. Czasu coraz mniej, a obaw coraz więcej. To takie śmieszne, mieszane uczucie. Momentami cieszę się jak dziecko i nie mogę się doczekać, kiedy w końcu wysiądziemy z samolotu w Panamie, a po chwili łapie mnie przerażenie, że my do tego samolotu wsiądziemy, zostawiając wszystko, co było do tej pory ważne za sobą. I wtedy nie chcę tego zostawiać i nie chcę jechać. A potem znowu nie mogę się doczekać, bo wiem, że te obawy znikną w momencie, w którym rozpoczniemy podróż dookoła świata. I ten emocjonalny rollercoaster tak trwa 🙂

Nie chcę, żebyście mnie źle zrozumieli – nie żałuję podjętej decyzji. Uważam, że marzenia są po to, żeby je spełniać i cieszę się, że mamy na tyle odwagi, żeby spełnić swoje. Tyle, że każde marzenie ma swoją cenę. Im bliżej wyjazdu, tym bardziej odczuwam wysokość ceny, którą będziemy musieli za spełnienie naszego marzenia zapłacić. Rozłąka z bliskimi jest chyba najbardziej dotkliwa. To, że nie będę śledzić na żywo, jak dorastają moje bratanice, nie będziemy uczestniczyć w ważnych dla naszych rodzin i przyjaciół wydarzeniach czy zmianach życiowych daje się odczuć teraz, jeszcze zanim to wszystko ominiemy.

Szczęśliwie wierzę, że zmiany zawsze wychodzą na dobre. A ja muszę odczuwać zmiany stosunkowo często, bo inaczej się nudzę i czuję, że coś jest nie tak z tą monotonią życia. Zmiany, która wywróci moje życie do góry nogami jeszcze nie miałam – ta będzie pierwsza. Zatem chyba naturalne, że się boję, co?

A Wy? Jak reagujecie na zmiany? Zastanawialiście się kiedyś, jaką cenę mają wasze marzenia? Podzielcie się z nami w komentarzach!

[ezcol_1third]zarezerwuj lot[/ezcol_1third] [ezcol_1third]zarezerwuj nocleg[/ezcol_1third] [ezcol_1third_end]wypożycz samochód[/ezcol_1third_end] Jeśli zarezerwujecie lot, noclegi lub samochód za pomocą powyższych linków, my dostaniemy parę groszy. Waszej rezerwacji nie zrobi to różnicy, a my wprawdzie kokosów nie zarobimy, ale zawsze na jakiś obiad czy wino się uzbiera 🙂 Dziękujemy!

64 Komentarze

  • Dzasti

    20 stycznia, 2016

    Marzenia są po to by je realizować, bo mamy tylko jedno życie 😉

    • Bartek

      21 stycznia, 2016

      Dokładnie tak, pełna zgoda 🙂

  • Ibazela Krawczyk (@travelingilove)

    9 listopada, 2015

    Hahaha, przypomnialaś mi pewną rozmowę, którą odbyłam z moim partnerem (wtedy dopiero-co-poznanym) przed wyjazdem na misje do Tanzanii:
    I: Nie mogę zasnąć…
    K: Dlaczego nie możesz zasnąć?
    I: Nie wiem właśnie. Jakoś strasznie się zamartwiam wyjazdami, sczepieniami itd., że nie ogarnę logistycznie wszystkiego.
    K: Pytanie czemu nadajesz temu wyjazdowi tak duże znaczenie, że aż nie możesz spać? Czemu nie traktujesz tego jak wyjście po bułki do sklepu, przecież wyjeżdżałaś już tyle razy.
    I: Afryka jest inna. Wypady w Europie są jak randka w podstawówce. Japonia była jak pierwsza miłość, ale Afryka to taka temperamentna, dojrzała kochanka. Nie wiadomo czego się spodziewać.
    K: Hahaha, także jak sama widzisz “martwisz się” bo sama nadałaś wyjazdowi cechy nieznanego, nieprzewidywalnego. To co czujesz to ekscytacja, nie lęk…

    • Koralina

      9 listopada, 2015

      <3 Piękne, mądrego tego wtedy dopiero-co-poznanego partnera masz :)

  • kajtostany

    9 listopada, 2015

    Ja przed wyjazdem miałam w głowie tylko wyjazd i jakoś nie miałam obaw – dziwne to było, ale może to kwestia tysiąca spraw przy dzieciakach. Za to powrót… to był istny emocjonalny rollercoster. Ale, ale… Karolina – będzie super! 🙂

  • Lazurowe Wybrzeże

    9 listopada, 2015

    Ostatecznie zawsze możecie się spakować na 2 tyg i wpaść na Lazurowe Wybrzeże :P. Wiem, że to nie „cały świat”, ale też jest fajnie ;-)). A tak na serio to powodzenia i udanej przygody życzę!

    • Koralina

      9 listopada, 2015

      Haha, lazurowe to kiedy indziej, jak wrócimy 😉 Dzięki!

  • Ewelina O.

    9 listopada, 2015

    Skąd ją to znam!? Miałam tak samo jak Ty! Tylko Marco się dziwił moim obawom. Jesteśmy w podróży od ponad miesiąca i od samego początku towarzyszą nam niesamowite przygody! 😉 będzie wspaniale! Trzymam za Was kciuki 😉

    • Koralina

      9 listopada, 2015

      No to świetnie, my też tak będziemy 😉 A gdzie się tułacie, jeśli mogę zapytać? Może się gdzieś spotkamy? 🙂

      • Ewelina Malina

        10 listopada, 2015

        Teraz jesteśmy w Monterrey w Mexico, ale nie z wyboru – zlecenie Marco, wleciał fajny projekt! Niebawem wracamy do Brazylii i ruszamy od Fortalezy w dół…aż po Patagonię i będzimy krążyć, aż dotrzemy do Centralnej części …ale kiedy, co i jak – nic nie wiemy! Zero limitu czasowego :-). To co? Do zobaczyska!

  • Kraina Szlarafii

    9 listopada, 2015

    To trochę tak jak z tremą przed występem ale jak już ruszy to wszystko odpuszcza w człowieku. Ponoć jednym z najgorszych arabskich przekleństw jest powiedzenie do kogoś : niech się spełnią wszystkie Twoje marzenia. Pewnie dlatego, że takie się właśnie przeżywa katusze. Trzeba pamiętać, że to taki sprawdzian , trzymam więc kciuki cobyśta wytrwali.

    • Koralina

      9 listopada, 2015

      Mądre słowa 🙂 I ta interpretacja przysłowia bardzo ciekawa się wydaje 🙂 Dziękujemy i pozdrawiamy! 🙂

  • Dwa razy Ziemia

    8 listopada, 2015

    [Marta] Zmiany – nawet, jeśli się je uwielbia – zawsze powodują zamieszanie w głowie. Tuż przed naszą azjatycką podróżą popełniłam tekst pod tytułem „Strachy moje podróżne” (http://dwarazyziemia.pl/index.php/strachy-moje-podrozne/). Teraz się z niego śmieję 🙂 O wiele bardziej stresujący wydaje mi się dziś powrót do tak zwanego „dawnego życia”… Dlatego okropnie Wam zazdroszczę, że ta piękna, długa podróż jeszcze przed Wami! Cieszcie się nią (i tą ekscytacją „tuż przed”) ile wlezie 😉

    • TropiMy Przygody

      9 listopada, 2015

      O powrocie staram się nie myśleć, bo jeszcze nawet nie wyjechaliśmy, więc nie wybiegam aż tak w przyszłość 😉 ale wiem, że będzie zapewne jeszcze trudniejszy… dzięki i powodzenia w powrocie do tutejszej rzeczywistości! 🙂

  • viamundo

    8 listopada, 2015

    Też mieliśmy podobne odczucia przed wyjazdem, ale uwierz, nie będziecie żałować 🙂
    Warto dla realizacji marzeń, ciekawych ludzi, niesamowitych opowieści, dla sprawdzenia siebie, no i żeby nie żałować, że się nie pojechało.
    A jak przyjdzie kryzys ( a prędzej czy później przyjdzie) i kolejna piękna plaża, dwudziesty niesamowity wodospad czy dziesiąte tajemnicze ruiny, nie będą cieszyły już tak jak na początku, nie przejmujcie się, to przejdzie 🙂
    W chwili zwątpienia polecam dobry tekst Nomadi Matt http://www.nomadicmatt.com/travel-blogs/the-travel-slump-and-how-to-deal-with-it/

    • Koralina

      8 listopada, 2015

      Widzę, że wszyscy taki „syndrom przedwyjazdowy” mają 😉 Wiemy, że nie będziemy żałować, tylko nie umiem powstrzymać tych, trochę irracjonalnych, obaw 🙂 Dzięki za tekst, chętnie przeczytam i zapiszę „na czarną godzinę” 😉

  • Cieplik podróżuje

    8 listopada, 2015

    Mam mieszane uczucia, co do tego, o czym piszesz. Z jednej strony wydaje się, że te obawy są głupie, że powinniście tylko się cieszyć – przecież zyjecie marzeniami wielu ludzi, którzy z różnych powodów w taką podróż się nie wybiorą..
    Z drugiej – kurczę, taka decyzja jest cholernie trudna! Podjęcie decyzji o zostawieniu wszystkiego i wyjechaniu na jakiś czas – czy to kilka miesięcy, czy lata – jest zawsze trudna. Przez ten czas wiele może się zmienić, zwłaszcza ludzie. Możecie się tylko cieszyć, że jesteście w tym razem i w dwoje przezyjecie tę przygodę 🙂

    Będę trzymać za Was kciuki!

    • Koralina

      8 listopada, 2015

      No właśnie sęk w tym, że ja też mam takie mieszane uczucia co chwilę, choć tak naprawdę się cieszę i te pozytywy przeważają 🙂 Gdyby nie przeważały, to byśmy się teraz nie pakowali 😉 Ale to prawda, to jest bardzo trudna decyzja. Tyle że każda zmiana jest trudna, a jednocześnie potrzebna 🙂 Dzięki bardzo za kciuki i miłe słowa! 🙂

  • Darek | Przedeptane.pl

    8 listopada, 2015

    Już przeżyliśmy jedną taką zmianę i szykujemy się do kolejnej. Pomimo całego stresu, niepewności i strachu – WARTO. Trzymamy kciuki.

    • Koralina

      8 listopada, 2015

      Dzięki! My też trzymamy kciuki za waszą!

  • W krainie deszczowców - blog Polki o życiu w Irlandii

    8 listopada, 2015

    czyli wszystko z Tobą ok! 🙂 To naturalne! Mogłabyś się martwić gdybyś się wcale nie martwiła. A co do znajomych to potwierdzam. Ja moich polskich widuję raz lub dwa razy na rok i nic się u nich nie zmienia. Co więcej, ci wszyscy którzy należą do większego grona wspólnych przyjaciół, przyznają że zazwyczaj mój przylot do Polski mobilizuje ich do spotkań wspólnych … i jak się okazuje jedynych. Dużo więc nie stracicie chociaż czasem będą momenty że będziecie żałować tego jak daleko jesteście lub że nie możecie się teleportować. Ale tylko czasami.

    • TropiMy Przygody

      8 listopada, 2015

      Kurcze, fajnie, że jesteś takim spoiwem wśród przyjaciół, ale z drugiej strony to trochę smutne jest, co piszesz…

    • W krainie deszczowców - blog Polki o życiu w Irlandii

      8 listopada, 2015

      ano smutne, z drugiej strony tak to nieststy wyglada w zyciu. Kazdy ma swoje sprawy, swoje sciezki, czas leci przez palce. Zycie krotkie jest dlatego fajnie ze macie na nie plan (lub tez przynajmniej na najblizszy czas) 🙂

  • Agnieszka Ptaszyńska

    8 listopada, 2015

    czytałam do porannej kawy, a co!

    • TropiMy Przygody

      8 listopada, 2015

      do kawy po irlandzku? :p

    • Agnieszka Ptaszyńska

      8 listopada, 2015

      odwyk mam

    • TropiMy Przygody

      8 listopada, 2015

      smuteczek 🙁

  • Vanilla Island

    8 listopada, 2015

    Dobrze rozumiem o czym piszesz – przed naszą roczną podróżą poślubną miałam takie same rozkminy, ale wiesz co? Podroż minęła szybciej niż myślałam, a jak spotkaliśmy się z przyjaciółmi po powrocie i spytaliśmy co się u nich zmieniło to prawie wszyscy powiedzieli, że… właściwie to nic. Wyobrażacie sobie? Luzik zatem. Bliscy będą kawałek dalej, ale myślami ciągle z Wami, skype jest zawsze dostępny, a jak Wam będzie naprawdę źle to przecież w każdej chwili możecie wrócić! Jestem jednak pewna, że tak się nie stanie, a wszystkie obawy miną jak tylko postawicie stopy na innym lądzie 🙂 Rozłóżcie zatem skrzydła i do działa – świat stoi otworem :))

    • TropiMy Przygody

      8 listopada, 2015

      dzięki bardzo! 🙂 A jednak mam nadzieję, że u naszych przyjaciół jednak się trochę pozmienia i to na dobre 😉

  • clumsy06

    8 listopada, 2015

    Ktos, kiedys powiedzial, ze jezeli Twoje marzenia Cie nie przerazaja, to znaczy ze sa za male 🙂 Dokladnie wiem o czym mowisz, my tez dokladnie za miesiac zostawiamy wszystko i ruszamy w roczna podroz do Ameryki Poludniowej. Powoli zaczynamy wyprzedawac nasz caly dobytek. Dla mnie takim momentem uswiadamiajacym bylo sprzedanie canoe, wtedy dotarlo do mnie ze to koniec pewnego etapu, do ktorego juz nie bedzie powrotu. W pewnym momencie popatrzylismy na siebie z niedowierzaniem pytajac: Co my wlasciwie robimy? Inni ludzie wiele by oddali zeby miec to co my mamy. Dobra prace, mieszkanie, pewne jutro. A my rzucamy to wszystko w imie tulaczki po swiecie. Nie zebym zalowala decyzji, ale tego typu watpliwosci sa chyba zupelnie naturalne. Dobrze wiedziec, ze nie tylko ja mam ten problem 🙂 Pozdrawiam. Sara

    • Koralina

      8 listopada, 2015

      To bardzo ładne powiedzenie jest 🙂 No fajnie, że i my nie jesteśmy sami z naszymi obawami 🙂 A gdzie zaczynacie tułaczkę po Ameryce Południowej? Jak długo zamierzacie tam być? Może się gdzieś spotkamy? 🙂

      • clumsy06

        8 listopada, 2015

        Wylatujemy 14 stycznia z Montrealu do Punta Arenas w poludniowym Chile. Palnujemy podrozowac przez rok. Fajnie byloby spotkac sie gdzies po srodku i wymienic wrazeniami 🙂 W miare mozliwosci bedziemy starac sie pisac gdzie jestesmy na naszym blogu.

        • Koralina

          8 listopada, 2015

          No to ekstra, że z drugiej strony będziecie jechać 🙂 Koniecznie musimy się gdzieś spotkać:) Tylko adresu waszego bloga nie kojarzę 🙁 Podaj proszę 🙂

          • clumsy06

            8 listopada, 2015

            www,clumsyandstupid.com

  • Grażyna Wudniak

    8 listopada, 2015

    Karola obawy i wątpliwości są naturalne a będziecie się na pewno świetnie bawić 🙂 Przytoczę tu słowa Mariusza Stachowiaka spodobały mi się ” Tylko głupiec nie będzie się bać. Potraktuj ten strach jak swojego sprzymierzeńca. A kiedy strach znowu zapuka do Twoich drzwi , otwórz je i zobaczysz, że tam nikogo nie będzie.” Zobaczysz będzie dobrze , musi być dobrze – damy wszyscy radę 😀 😀

    • TropiMy Przygody

      8 listopada, 2015

      a spodziewaliśmy się łez i telefonu 😉 dziękujemy <3

    • Grażyna Wudniak

      8 listopada, 2015

      dobrze mnie znacie 😀 …no coś tam mokro pod powiekami a telefon się rozładował 😉 <3 <3

  • Joanna

    8 listopada, 2015

    Wiesz, czuję yeraz dokładnie to samo. Od euforii po przygnębienie. Cóż, damy radę 😉

    • Koralina

      8 listopada, 2015

      No musimy, nie ma innego wyjścia 😉

  • Get Lost Project

    8 listopada, 2015

    Watpliwosci beda i w trakcie:) ale jak juz sie ruszy to ciezko sie zatrzymac! powodzenia:)

    • TropiMy Przygody

      8 listopada, 2015

      Dzięki wam też powodzenia i może do zobaczenia gdzieś w trasie 🙂

  • Marta

    8 listopada, 2015

    Chlip Chlip 🙁 ale jak mówi nasz przyjaciel „nie sr.. j ogniem” pojedziesz wrócisz marzenie po drodze nowe znajdziesz. Oby tylko nie za szybko minął wam czas w podróży. A do dziewczynek listy piszcie i na skypie dzwoncie 🙂 a my Was będziemy na bieżącą informować. 🙂

    • Koralina

      8 listopada, 2015

      Będziemy, będziemy, nie ma innego wyjścia 🙂 buziaki!

  • Paulina Bak

    8 listopada, 2015

    Karolinka i Bartek! strach jest normalny 🙂 przychodzi do nas kiedy przychodzi nieznane. ja was wspieram w waszej decyzji i podrozy! <3 pamietam jak jechalam sama na 3 miesiace do Indii i jak wsiadlam do samolotu i mialam ladowac...uswiadomilam sobie, ze k...sama?!w Indiach?!co ja wyprawiam?! 😀 to byl jeden z najwspanialszych decyzji w moim zyciu. tyle sie nauczylam o sobie i innych. Bylo cudownie. wszystkie watpliwosci zniknely, kedy wyladowalam. Wiem, ze wy na znacznie dluzej lecicie i znacznie wieksze zmiany...rozumiem niepokoj. Badzcie z nim, zaakceptujcie, ze jest czescia was i wtedy on z czasem sobie umrze smiercia naturalna 😉 pozdrawiam! X

    • TropiMy Przygody

      8 listopada, 2015

      Dzięki, dzięki, miło to słyszeć 🙂

  • Mmalena

    8 listopada, 2015

    To normalne, ze się boisz, masz chwile zwątpienia. Nigdy nie wyruszałam w podroż do około świata, ale wierz mi, że każdorazowo po pierwszej euforii zakupionych biletów do Azji potem ogarnia mnie blady strach – po co ja znowu tam się pcham, czy nie mogę posiedzieć na czterech literach i nie ryzykować? Wszystkie obawy się kończą w momencie rozpoczęcia podróży. Potem to już podróż Cię niesie i niestety szybko się kończy.
    Teraz też z jednej strony odliczam radośnie, że to już tylko 27 dni, a z drugiej gdzieś tam zaczyna się wyłaniać strach i przypominać czego jeszcze nie przygotowałam itp, itd.
    Kiedy wyjeżdżacie?

    • Koralina

      8 listopada, 2015

      No właśnie. Mnie te przygotowania zupełnie nieogarnięte najbardziej przerażają 🙂 Wyjeżdżamy 26 listopada, już za moment! 🙂

  • Maciek Roszkowski

    8 listopada, 2015

    To bardziej niż naturalne, że się boisz 🙂 Taka podróż to ogromne wyzwanie dla naszych przyzwyczajeń, które w wielu wypadkach będzie trzeba porzucić, a co najmniej zawiesić na jakiś czas. Tęsknota za rodziną i znajomymi (dla mnie zwłaszcza w święta robiło się niesamowicie smutno), ludzie, którzy inaczej myślą i się zachowują, przyroda, która jest inna, odkrywa się partnera z kompletnie nieznanej strony, nie mówiąc, że czasem się mocno zmarznie, a czasem będzie się umierać z gorąca. We mnie zawsze dużo się dzieje tuż, przed i w trakcie. Oj ile ja miałem momentów, w których sprawdzałem bilet powrotny do domu. Ale według mnie nie warto wracać i nie warto nie jechać. Mimo iż świadome i długie podróżowanie bywa trudne, to jednak nagroda, w postaci tego kim się człowiek w wyniku takiej podróży po pewnym czasie staje, jest niebywała. Przynajmniej jak się nie damy lękowi i będziemy odważnie kroczyć naprzód w poznawaniu innego świata.

    Powodzenia. Dacie sobie radę 🙂 I wrócicie odmienieni 🙂

    • Koralina

      8 listopada, 2015

      No właśnie tych świąt też się trochę boję 🙂 Ale jest właśnie tak jak piszesz i ja to wiem, no ale obaw nie da się wyciszyć 🙂 Nie dziękujemy, na pewno tak będzie! 🙂

  • Eva Podolska

    8 listopada, 2015

    Moja bratanica miała 3 lata jak wyjechałam… na dwa lata… Kiedy wróciłam, 5 minut przed tym jak miałyśmy się spotkać na wrocławskim rynku, powiedziała swojej mamie: „Mamo, ale jak my rozpoznamy Evę? Przecież znamy ją tylko z komputera!”.
    10 minut później byłyśmy na nowo najlepszymi kumpelami na świecie! 🙂
    Jedź, korzystaj! Zdziwisz się jak szybko minie i już trzeba będzie wracać. Pozdrawiam! 🙂

    • Koralina

      8 listopada, 2015

      No właśnie! Nie chciałabym, żeby mnie nie pamiętały, ale tak jak piszesz – dzieci szybko się zaprzyjaźniają „na nowo” 🙂

  • Wiola Starczewska

    8 listopada, 2015

    Ja 9 miesięcy przygotowywałam się do swojej podróży. A potem nagle to się stało, koła samolotu dotknęły ziemi… Ale chciałam też o czymś innym. Do tej pory pracę w public relations traktowałam jako jakiś odległy plan, coś, co może się spełnić po studiach, po stażach i praktykach, po tej podróży właśnie. A tu nagle znalazłam się w Warszawie i siedzę za biurkiem. ale numer.

    • Koralina

      8 listopada, 2015

      No takie to życie płata nam figle i zmienia się nieoczekiwanie 😉

  • Mariusz Stachowiak

    8 listopada, 2015

    Tylko głupiec nie będzie się bać. Potraktuj ten strach jak swojego sprzymierzeńca. A kiedy strach znowu zapuka do Twoich drzwi , otwórz je i zobaczysz, że tam nikogo nie będzie.

    • Koralina

      8 listopada, 2015

      Ładnie powiedziane! 🙂

  • Koralina

    8 listopada, 2015

    Też tak myślę i mam nadzieję, że faktycznie nie będzie na to czasu 🙂

  • Karol Werner

    8 listopada, 2015

    Zawsze zawsze wychodzą na dobre, dokładnie tak! Te bratanice, kiedyś będą z zapartym tchem słuchać Waszych opowiadać, będą Wam wdzięczne, że będą mogły dzięki Wam zobaczyć nieco świata. Powodzenia życzę!

    • Koralina

      8 listopada, 2015

      Obyś miał rację z bratanicami 😉 Nie dziękujemy! 🙂

  • Ola Dudek

    8 listopada, 2015

    Będzie pięknie. Będziecie tam razem, wiec To, co najważniejsze będziecie mieć przy sobie. A ja będe Wam stąd kibicować i śledzić wasze przygody z tej monotonii zycia 🙂

    • TropiMy Przygody

      8 listopada, 2015

      dziękujemy! <3

  • Grażyna Brzezowska

    8 listopada, 2015

    Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le po­myślne wiat­ry. Podróżuj, śnij, od­kry­waj – Mark Twain

    • TropiMy Przygody

      8 listopada, 2015

      Oj tak, wiem wiem i dlatego wyjeżdżamy – POMIMO wątpliwości 🙂

  • Marta Laudrup

    8 listopada, 2015

    Zrobisz cos bardzo wyjatkowego! Trzymaj sie (i nie martw sie)!

    • TropiMy Przygody

      8 listopada, 2015

      dzięki za słowa otuchy! No chyba powinnam się trochę mniej martwić 😉

Podziel się swoją opinią