O tym jak trafiłam z Mediolanu do Wenecji …



Wszystko zaczęło się od taniego lotu do Mediolanu z informacją o promocji biletów na pociąg do Wenecji. I tak oto mimo, że w Mediolanie byłam już dwa razy kupiłam bilety na lot – prawie za darmo. Następnie bilety na pociąg do Wenecji na jeden dzień o połowę taniej niż standardowo.

Mediolan okazał się tańszy noclegowo, trochę zajęło mi kombinowanie spania, ale ostatecznie zdecydowałam się na Mediolan. Ta podróż miała kilka ciekawych zwrotów akcji, zatem po kolei …

Dziwny nocleg w Mediolanie

Wysiadamy z samolotu w Bergamo. Jest lipiec. Uderza nas ciepłe powietrze zaraz po wyjściu z samolotu i towarzyszy nam do końca wyjazdu. Do hostelu musimy dojechać metrem, a jest już dość późno. Zanim dojechałyśmy z Bergamo do centrum i potem metrem do celu zrobiła się prawie 23.00

Moje pierwsze zmartwienie, oby nas wpuścili bo niby recepcja do 22.00. Szukam drzwi, dziwne nie?, ale szukam drzwi z hostelu. OK, są. Upał nieziemski, leje się z nas ciurkiem pot. Już nawet przestaję się wycierać, bo nie ma to sensu.

Moim oczom ukazuje się szczupły, wyczesany Latynos. Wita nas obrzydliwie nieszczerym uśmiechem i powiedzmy, że nas melduje. Zaczyna po chwili akt podrywu, już mam go dość a jeszcze klucza nie dostałam. Droczy się ze mną, ale nie odwzajemniam. Modlę się by dał ten klucz i sobie poszedł. Akcja toczy się dalej, Latynos puszcza swoje dzikie muzyczne hity na cały regulator, znowu wytrzeszczając wszystkie zęby w moją stronę. Odwracam się i idę do pokoju. Nienawidzę takich sytuacji. Po chwili muzyka wydziera się nadal, Latynos śledzi nas wzrokiem, na szczęście opuszczamy ten interes by zobaczyć Mediolan nocą …

Trzeba jednak do spania wrócić. Drzwi, bieg przez korytarz, zaczepne teksty Latynosa, olewam, idę. Uff. Jakoś poszło. Zamykam pokój na wszystkie spusty i śmieję się do Magdy, że spłoniemy. Wiatrak leniwie się obraca, my prosto spod prysznica idziemy spać, za chwilę jesteśmy mokre bo gorąc nieziemski. Okno nic nie daje, wiatrak tym bardziej. Magda zasypia a ja analizuję sobie życie, bo nie mogę zasnąć. Spałam może 2 h. No ale wstajemy Wenecja czeka!

Z Mediolanu do Wenecji pociągiem

Bilety jeszcze przed wyjazdem na pociąg kupiłam przez Internet. Link dostępny TUTAJ. Pociąg mamy dość wcześnie. Musimy dostać się na główny dworzec Milano Centrale. Na miejscu wszystko jest tak logicznie opisane, że chyba lepiej się nie da. Bez problemu trafiamy na peron i czekamy na nasz pociąg. Transport kolejowy we Włoszech jest na wysokim poziomie. W pociągu jest czysto, mamy dużo miejsca, jest klimatyzacja! We Włoszech trzeba pamiętać, że jak kupimy bilet w okienku trzeba go odbić na stacji, przed wejściem do pociągu. Biletów kupionych przez Internet nie trzeba odbijać ale i tak sprawdzi je konduktor. Kary za nieodbite bilety lub nieważne są wysokie i nikogo nie interesuje hasło: „Nie wiedziałam”.

Podróż do Wenecji zajmuje ok 2,5 h. Wysiadamy na stacji Venezia S. Lucia. Stąd już mamy blisko wszędzie, nas interesuje głównie plac św. Marka i most zakochanych, który okazał się być remontowany, a także boczne uliczki Wenecji. generalnie przejść ile się da bez konkretnego planu mając na uwadze co jest najważniejsze.

Wenecja – warto?

I tak i nie. Wielu turystów przyjeżdża tu dla zdjęć z gondolą. Zapominają, że to jedno z ważniejszych miejsc w historii handlu i potęgi politycznej. Dodam, że Republika Wenecka była głównym pośrednikiem dla kontaktów z muzułmańskim Bliskim Wschodem. Wszystko jest tu dostosowane pod turystę, tylko by zarobić. Nawet woda mineralna ma cenę z kosmosu. Na placu świętego Marka trzeba uważać na drogie kawiarenki. Deser z kawą może pozbawić nas kilkudziesięciu euro. My na nic nie dajemy się skusić. Interesuje nas miasto a nie stragany i wydawanie kasy. Kusimy się jedynie na lody, w jednej z bocznych uliczek.

Sama Wenecja jest ciekawym miejscem. Bo na wodzie, bo wąskie uliczki, bo kolorowo i malowniczo. Gdyby wykosić turystów, byłaby ładniejsza. Zmęczył mnie upał dochodzący do ponad 45 stopni Celsjusza i ludzie. Było ich zdecydowanie za dużo. Warto wiedzieć co chce się w Wenecji zobaczyć, ale także schować mapę i przejść się gdzie nogi poniosą. Polecam skosztować włoskich lodów – są najlepsze na świecie w całym kraju. Warto także pokusić się na makarony lub pizzę. Tylko nie dajcie się naciąć. Szukajcie tanich lokalnych knajpek, tam gdzie będzie dużo ludzi to zapewne jest tanio i smacznie.

Nie będę się wymądrzała co macie zobaczyć. Znajdziecie to w przewodniku a spacerując miasteczkiem na wszystko kolejno traficie. Ja z jednej strony byłam zaciekawiona tą odmiennością „na wodzie”. Z drugiej zmęczona tłumem i ilością pamiątek, o które można się tu wręcz potknąć. Kilka dni bym tu zwariowała. Jeden był ok.

W drodze powrotnej w okolicach Wenecji przeszło tornado. Wszystkie pociągi miały opóźnienia, część odwołano. Nasz na szczęście po prawie godzinie czekania przyjechał. Umordowane upałem wracamy do hostelu. Jest Latynos … spławiamy go i idziemy spać, padnięte. Nie przeszkadza nam temperatura 35 stopni Celsjusza. Jutro musimy mieć siłę na Mediolan.

Jedna myśl w temacie “O tym jak trafiłam z Mediolanu do Wenecji …

Add yours

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.

Up ↑