Parada równości w Londynie – czyli hulaj dusza, piekła nie ma!


20150627_171020Pewnego dnia wracam z jednej z dzielnic w Londynie w okolice Peckham. Dojeżdżamy do centrum i koniec. Stop. Wszystko stoi. Ruch uliczny umarł. Dookoła pełno dzikich, kolorowych młodych ludzi.

Wydzierają się tak głośno jak mogą. Nie mamy wyjścia, musimy wyjść z czerwonego busa i ominąć centrum by dojechać dalej do domu.

Patrzę na Jolę, Jola na mnie i parskamy śmiechem, że nieświadomie znalazłyśmy się na paradzie równości.

Tematem przewodnim ryków była wolność w związkach i legalizacja homoseksualistów. Nigdy w jednym miejscu nie widziałam tak ogromnego skupiska par homoseksualnych. Wszyscy obmacywali się na naszych oczach, wchodzili sobie do gardeł i przyznam, było to obrzydliwe. Traktuję takie przypadkowe imprezy jako nowe doświadczenia, więc mimo wszystko przyglądałam się całej tej społecznej dramaturgii.

Miałam wrażenie, że w ciągu minuty ci ludzie się masowo rozmnożyli i z tłumu w jakim centrum byłam zrobił się gigantyczny masyw szalonych ludzi. Cała impreza odbywała się w dzielnicy Soho i parada kolejno przechodziła specjalnie dla nich zamkniętymi uliczkami. Wszyscy dookoła byli naćpani, pijani i prawie rozebrani. Prawdziwi geje mieli na sobie skórzane odzienia i wchodzili sobie głęboko do gardeł. Wiele osób bez względu na wiek i wygląd miało skąpe stroje. Po drodze mijali mnie także transwestyci na wysokich szpilkach, lesbijki z małymi dziećmi czy różowe potwory wyczesane i wylizane od góry do dołu.

20150627_170158

20150627_170639

20150627_173327

20150627_173556

20150627_164729

Z tłumu ciężko się było wydostać. Z moim 1 metrem i 60 centymetrami wzrostu trudno było oddychać. Szczerze miałam dość tych wszystkich ludzi. Pierwsze co jak wróciłyśmy do domu był bieg pod prysznic by zmyć z siebie to popołudnie. Musiałyśmy iść się umyć bo „czułyśmy się brudne”. Nic nie mam do homoseksualistów, ale ta dzicz jaką wyprawiali na ulicy, potykanie się o tony śmieci i wyzwisk, krzyków oraz poglądów sprawiły, że miałyśmy dość.

Sex, drugs and rock&roll swoją drogą a mój spokój psychiczny swoją. Nie powiem. Fajne doświadczenie to zobaczyć, ale takie imprezy przerażają. Gdy na spokojnie wróciłyśmy do domu okazało się, że złapali kogoś kto planował zamach podczas parady. Myśl, że mogłam stracić życie w tak durnych okolicznościach sprawiła, że przeszły mnie dreszcze.

5 myśli w temacie “Parada równości w Londynie – czyli hulaj dusza, piekła nie ma!

Add yours

  1. „Wszyscy dookoła byli naćpani, pijani i prawie rozebrani. Prawdziwi geje mieli na sobie skórzane odzienia i wchodzili sobie głęboko do gardeł”, „Pierwsze co jak wróciłyśmy do domu był bieg pod prysznic by zmyć z siebie to popołudnie. Musiałyśmy iść się umyć bo „czułyśmy się brudne”. Nic nie mam do homoseksualistów (…)”.

    Ja cały czas mam nadzieję, ze młodzi ludzie, z „Twoich” roczników są już inni. Bez ksenofobicznych,. rasistowskich czy (jak tutaj) – homofobicznych wstawek. „Prawdziwi” geje nosili na sobie skórzane odzienia – no prawie jak motocykliści, pewnie w 95% hetero.

    I zastanawia mnie skąd „wyczułaś” naćpanie. Taki stereotyp znów?

    Ja – podobnie jak Ty to deklarujesz – też nie mam nic do homoseksualistów. Ale mi by na myśl nie przeszedł tak stereotypowy obraz. Jedyne, co znajduję na usprawiedliwienie tego posta to fakt, że ja mam podobnie jak widzę panie z gromnicami przy krzyżu, albo łysych bandytów pod biało-czerwoną. Tylko ja wciąż nie wiem, czy w moim przypadku to uzasadniony lęk, czy prawdziwa fobia. A Ty chyba nie masz takich przemyśleń.

    Trochę się zawiodłem.

    1. Ilość osób dookoła mnie przytłoczyła mimo, że mogą przecież robić co chcą. Każdy ma prawo do wyrażania się. Jednak tak ogromne skupisko dzikich zachowań spowodowało moje emocje. Możesz się nie zgadzać. Możesz tego nie czuć w tym poście. Tam co druga osoba paliła skręty, było w powietrzu czuć marychę. Wciągających krechę w bocznych uliczkach też widziałam. Czułam się brudna bo wszyscy mnie dotykali, nie było szans by się o siebie nie ocierać a psychicznie mnie to zszokowało, że tak dziko czułam się w tłumie. Brud był przenośnią do mentalnego odbioru tego co przeżyłam. Skórzane spodnie. Tylko chciałam ukazać, że i tacy byli. Metr ode mnie się obmacywali i całowali. Gdyby zrobiła to banda hetero, też czułabym dzicz i brud. Porcjujmy emocje. To nie cyrk.

      1. A widzisz… teraz to „robi sens”. Z takim… „dotłumaczeniem”. Bo według mnie podstawowa wersja wyszła dość… homofobicznie.

        Przy poprzednim komentarzu chciałem napisać jeszcze, że ja najczęściej mam obrzydzenie na widok „wylizywania sobie migdałków” przez pary hetero. Ale par homo nawet w Warszawie na ulicach nie widać w „chwilach intymnych”.

        A już tak prywatnie: mi marycha by nie przeszkadzała, ale dotykania nie znoszę. A musiałem się przyzwyczaić – mieszkając w Turcji czy w Egipcie gdzie każdy dotyka każdego w dowolnych sytuacjach – musiałem się przyzwyczaić… ale zaciskania zębów miałem sporo…

      2. Cieszę się, że doprecyzowanie pozwoliło na zrozumienie. Może byłam tak oszołomiona, że nie do końca umiem ukazać skrajnych emocji w opisie bo chciałam tyle pisać, ale też nie urażać a się wyrażać. Dotykanie było obrzydliwe. A migdalących się hetero publicznie wysłałabym na księżyc 🙂 pozdrawiam Cię z małych Piekar do Twej Warszawy

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.

Up ↑