BiteInto Americas

Holenderka, która została terrorystką FARC

Holenderka Tanja Nijmeijer przed laty walczyła u boku partyzantów FARC w dżungli, dziś negocjuje warunki pokoju z rządem w Kolumbii.

Holenderka Tanja Nijmeijer przed laty walczyła u boku partyzantów FARC w dżungli, dziś negocjuje warunki pokoju z rządem w Kolumbii.

Od pół wieku w Kolumbii toczy się wojna domowa. Siły rządowe walczą z FARC, organizacją, która pod płaszczykiem Robin Hooda, który odbiera bogatym a daje biednym, zawładnęła dużą częścią kraju. Finansowana była z porwań dla okupu, podatku rewolucyjnego zdzieranego z bogatych i podatku dla karteli narkotykowych (czyt. ochrony dla baronów narkotykowych w zamian za broń i gotówkę). Wszystko w ramach walki z kapitalizmem. O FARC i jego historii można byłoby pisać dużo, ale skupimy się na bohaterce tego wpisu.

– Wielu ludzi sądzi, że FARC zaczął walczyć ponieważ wieśniacy chcieli kawałka ziemi, ponieważ chcieli sprawiedliwości społecznej i to jest prawda. Ale systematyczna przemoc stosowana przez rząd by represjonować obywateli własnego kraju zmusiła wieśniaków do sięgnięcia po broń – opowiada bojowniczka poszukiwana przez Interpol.

002

Zafascynowała nas jej historia. Zdobyliśmy maila, napisaliśmy bez większych nadziei na odpowiedź. Ta przyszła błyskawicznie. Piękna kobieta, która przez kilka lat żyła w dżungli, dziś dba o wizerunek FARC. A organizacja ma nadzieje stać się partią polityczną.

Do tego jednak potrzebny jest pokój. Rozmowy na ten temat toczą się z przerwami od dwóch lat na Kubie, gdzie zresztą mieszka Holenderka. Uciekła tam wraz z innymi liderami FARC, gdy wojsko zaatakowało ich kryjówkę w dżungli. Zamiast bojowniczki w stroju moro rozmawiamy z elokwentną, władającą pięcioma językami, zafascynowaną Che Guevarą piękną kobietą.

Zaczęło się tak. Pod koniec lat 90. Tanja Nijmeijer, świeżo upieczona studentka wyjechała z Holandii do Kolumbii na wolontariat. Uczyła języka angielskiego w szkole dla dzieci bogatych rodziców w Pereira. Równocześnie szlifowała hiszpański. Jej nauczyciel pokazał jej biedniejsze oblicze kraju. I zaraził myślą rewolucyjną.

Wstąpiła do partyzantki FARC. Przeszła trzymiesięczne szkolenie w dżungli. Uczyła się rozpalać ogniska bez dymu, konstruowała ładunki wybuchowe. Raz złamała zasady: zadzwoniła do rodziny w Holandii. Za karę musiała wykopać sobie grób. Dziś jest jedną z liderek. Sądy w Kolumbii i USA chcą wsadzić ją za kratki.

– Krąży wiele dzikich historii o tym, jak zabijałam ludzi, byłam zaangażowana w porwania, ataki na samoloty. Media są świetne w ich wymyślaniu i reprodukowaniu, ale nie są najlepsze w weryfikowaniu faktów – mówi.

Dziś zasiada w dziesięcioosobowej delegacji FARC, która negocjuje warunki pokoju z rządem. Przeciwnicy mówią o niej ładna buzia. Ma zmiękczyć wizerunek FARC, przez USA i UE uznawanej za największą organizację terrorystyczną w Ameryce Łacińskiej. Tanja mieszka w Hawanie, obsługuje Twittera i Facebooka.

– Ładna twarz? To tylko hasło. Nie chcemy sprzedać komercyjnego produktu. Tworzymy coś bardzo serio, chcemy sprawiedliwości społecznej dla wszystkich Kolumbijczyków. Kraj i FARC nie potrzebują ładnych buzi, a ludzi, którzy myślą, tworzą, pracują. To co robię, to tylko ziarenko piasku – przekonuje nas.

I strofuje. Że korzystamy ze złych źródeł. Że media kłamią. Że powielamy stereotypy. Kiedy pytamy, o wyniki raportów Human Rights Watch, które jasno wskazują na łamanie praw człowieka, ataki na cywili, korzystanie z usług dzieci-żołnierzy, gwałty na kobietach i zmuszanie ich do aborcji, bojowniczka odnosi się tylko do ostatniego punktu.

003

– Wyobraźcie sobie guerillę, która maszeruje z niemowlęciem przy piersi, obóz z płaczącymi dziećmi. Najważniejsze jest stosowanie środków antykoncepcyjnych, ale zdarzają się także przypadki bojowniczek, które urodziły w dżungli. Aborcja to ostateczność – ucina.

I dodaje: – Rząd wciąż zabija ludzi, spuszcza bomby na obozy i nie chce rozmawiać o zawieszeniu broni. Ważne, by wyjaśnić, że FARC nie “zabija ludzi i organizuje terrorystycznych ataków”, nigdy nie planowaliśmy ataków, które mogłyby dotknąć cywilów. Ale to nie znaczy, że przez 50 lat konfliktu takie przypadki się nie zdarzyły. W tak długim czasie musieliśmy popełnić błędy

Prawda jest taka, że rząd nigdy nie zgodził się na zawieszenie broni. Nawet po pierwszych rozmowach pokojowych wojsko polowało na bazy terrorystów. A ci kontratakowali. Tylko ostatnio zaatakowali wodociąg (bez wody zostało 60 tys. ludzi) i sieć energetyczną. Jak wskazują eksperci partyzanci już nie porywają ludzi. I to jedyny sukces rozmów pokojowych.

31 sierpnia Humberto de la Calle, członek delegacji rządowej powiedział, że negocjacje zmierzają w kierunku finalizacji. Następnego dnia przedstawiciele FARC żywiołowo zaprzeczyli. Droga do pokoju wciąż jest kręta.

A Tanja nie zamierza nawet odzyskać swojego paszportu. Spaliła go na kuchence polowej tuż przed atakiem sił rządowych na obóz w dżungli w 2007 roku. Uciekła na Kubę, a wojskowi znaleźli jej pamiętnik. Napisała w nim: „Dżungla jest moim domem, FARC moją rodziną”.

x Close

Like Us On Facebook