LookInto Americas

Komendant Gaviota. Mewa w policji

Spałam na ulicy, ale nie ćpałam i nie piłam. Chciałam być policjantką.

Spałam na ulicy, ale nie ćpałam i nie piłam. Chciałam być policjantką.

Zwykła dziewczyna z sąsiedztwa. Ma duże brązowe oczy. Niesforny loczek przykleja się do czoła. Karabin, który ściska pod pachą wydaje się dla niej o wiele za duży. Waży prawie osiem kilo.

Kiedy mówi, jej małe dłonie próbują dognić jej opowieść. A mówi dużo. I zaraźliwie się śmieje. „Kim jest ta grubaska?” – żartuje, gdy ogląda swoje zdjęcie.
Comandante Gaviota, komendantka Mewa z żeńskiego oddziału policji obywatelskiej w Xaltianguis, nieopodal Acapulco.

– Kiedy moja córka skończyła trzy miesiące, ja skończyłam 15 lat. To był mój prezent na urodziny – chichocze pierwsza kobieta w szeregach policji obywatelskiej w Meksyku. – Jasne, że się cieszyłam. Co tacy zdziwieni?

 

Spędziliśmy z Gaviotą długie godziny na ławeczce przed komendą policji. Każdego dnia potrafiła zaskakiwać. Nie będziemy opisywać całej historii, poczytajcie tylko fragmenty. Naprawdę warto.

2 lata. Tata opuścił rodzinę i wyjechał do USA.
8 lat. Mama postanawia ruszyć w ślad za nim. Przekraczają nielegalnie granicę. Matka łapią mundurowi, trafia do więzienia. Mewie na lewym paszporcie dziewczynki o nazwisku Jessicą Rochą udało się przejść przez granicę z krewnymi.
8 lat i 3 miesiące. Zamieszkała u krewnych. Wujek próbował ją zgwałcić. Nikt jej nie uwierzył.
8 lat i 6 miesięcy. Mama nie uwierzyła. „Biła mnie i krzywdziła pod każdym pretekstem. Zawsze mówiła: „Ty nie możesz nigdy kochać”. Krzyczała: „Jesteś potworem!”
9 lat. Uciekła.

„Spałam na ulicy, na ławkach w parkach, było mi zimno, byłam głodna. Przychodziłam do marihuanitos. Poznałam dużo przestępców. Myślę, że dlatego dziś dobrze dogaduję się z więźniami. Byli tam dorośli mężczyźni, którzy ćpali, pili. Miałam taką manię, że brałam ich za ręce i mówiłam: „Wiesz, kto kocha ciebie i mnie?” Odpowiadali: „Nie”. – „Ja ci powiem, kto nas kocha. Bóg. Bóg jest tak wysoki, że nie możesz być wyżej niż on. Jest tak szeroki, że nie da się być poza nim”. A gdzie tam, nie jestem katoliczką. Tylko pieśni ewangelików lubię.

Te miesiące dały mi ogromne doświadczenie. Zawsze mówię, to co czuję. Jak teraz wychodzę na przemówienia dla policji obywatelskiej, wszystko to, w co wierzę, wypływa z mojego serca prosto do mikrofonu. Czasem mówię, mówię, i mówię, i nie wiem, co mówię. Pytam potem, co powiedziałam. Nie mam czarnego serca, jak twierdzi matka.
Na ulicy poznałam boksera. Był starszy, koło 60-tki. Zrobił w życiu karierę, ale został sam. Proponował mi marihuanę, bym poczuła się lepiej i zapomniała o kłopotach. – Nie mam problemów – mówię mu.
– To dlaczego nie jesteś w domu? – spytał.
– Bo nie chcę tam być.

 

Dwa tygodnie po naszej rozmowie przedawkował i zmarł. Myślę, że dlatego nigdy nie piłam. Bałam się alkoholu i różnego typów narkotyków. Nie znoszę jak mnie coś boli. Jestem mocna, jestem pierwsza jeśli trzeba dotknąć trupa, krew mnie nie rusza. Ale boję się zastrzyków. Lubię robić je innym, pobierać krew. Gdy mi to robią – nie! Dziury w uszach mama musiała mi zrobić jak byłam bardzo malutka. Ja bym się w życiu nie przekłuła. Tych kolczyków też bym nie ubrała, gdyby moje córki nie prosiły – pokazuje na trójkąty wysadzane pomarańczowymi i brązowymi cyrkoniami. Można je wygrać w miejscowych automatach.

Pracę znalazłam przez ogłoszenie. Czy byłam brudna? A skąd, nie znosiłam nawet jednej plamki na mojej koszulce. Nie mogłam chodzić w brudnych butach. Z domu wyszłam z plecaczkiem. Byłam przygotowana, wzięłam ubrania, dokumenty, kosmetyki, kieszonkowe, które przysyłał mi tata. Trzymałam je w kartonie po mleku. Mama nie pozwalała mi wychodzić, więc nie miałam na co wydawać. Kąpałam się w fontannach, prałam ciuszki i wieszałam na drucie, by wyschły na słońcu. Nigdy nie lubiłam być brudna. Myślę, że teraz mam mniej zadbane włosy niż wtedy – śmieje się. – Ale nie byłam próżna. Tak długo, jak ubranie było czyste, nie miało dla mnie znaczenie, jakiej marki było. Czasem musiałam wyglądać dziwnie, kolory uderzające, czerwony i różowy.

Byłam kimś. Nigdy nie paliłam ani nie piłam. Nie podoba mi się to. Tak samo jak piercingi i tatuaże. Chciałam zostać policjantką, to był mój cel.”

(…)

„Jak zaczęłam chodzić do tej szkoły, miałam 12 lat. Rok później zatrudniłam się w restauracji jako mesera, sprzątałam ze stolików. Pożyczyłam papiery od koleżanki z obuwniczego, która miała 18 lat. Po trzech miesiącach, ze względu na moje doświadczenie, zostałam przełożoną kelnerek. Decydowałam o tym ile nakrywamy stolików.

Zamieszkałam w casa de vecindad. Wynajmowałam pokój obok staruszków i młodych zakochanych par. Dostałam 15 dni wolnego z knajpy. Przyjechałam w odwiedziny do mojej babci w stolicy. Powiedziała, że mojej matki tam nie ma. Wiem, że chciała dobrze. Ale jak tylko przyjechałam, mama mnie złapała i powiedziała: „,Jesteś niepełnoletnia, zostaniesz ze mną.” Odpowiedziałam, że daję sobie radę. Ale usiadłam. Zawsze byłam posłuszną córką.

Wtedy ciocia zaprosiła nas na wesele kuzynki do Paso de Morelos. To było zrządzenie losu. Podszedł to mnie chłopak. Brzydki. – Vete a vivir conmigo, chodź ze mną żyć – tu często tak mówią. Pomyślałam, że to jedyna droga ucieczki, byłam zdesperowana. Wybiegliśmy z wesela. Na rogu się zatrzymaliśmy. „Mam na imię Jasmin.” „A ja Ismael” – przedstawiliśmy się sobie. I zostałam z nim w Paso Morelos.

 

Urodziłam córkę. Chciał się żenić, ale ja nie chciałam. On był tylko przystankiem na drodze do mojej wolności. Odeszłam w ciąży z drugim dzieckiem i pojechałam do Meksyku. Zatrzymałam się u cioci, tej łagodnej, Ricardy. Poszłam do pracy. Nie miała swoich dzieci, więc zajmowała się moimi. A ja marzyłam o mundurze. Zaczęłam pracować dla prywatnej firmy ochroniarskiej. Wysłali mnie na kurs wojskowy na pół roku.

Tato chciał mi dać pieniądze, ale powiedziałam, że jeśli chce mi pomóc, niech utrzymuje moje dzieci. I płacił za nie. Ale postawił warunek – chciał, bym po kursie skończyła szkołę pielęgniarską. Nigdy nie chciałam być pielęgniarką. Gdy wróciłam z kursu, pracowałam w ochronie, zarabiałam na dzieci, nie potrzebowałam jego wsparcia. Ale dotrzymałam słowa, przez półtora roku chodziłam na zajęcia i zostałam asystentką pielęgniarki. Nie, nigdy nie pracowałam w zawodzie.”

To tylko namiastka wzruszającej opowieści komendantki Mewy. Kiedyś opiszemy całą.

x Close

Like Us On Facebook