Sycylia. Palermo, jakiego nie znacie – wieczorny street food na targu Vucciria

Dzień dobiega końca, słońce zachodzi, a ulice Palermo rozświetlają się tysiącami ulicznych latarni i świateł fantazyjnie podkreślającymi najpiękniejsze zabytki miasta. Tymczasem w wąskich uliczkach starej dzielnicy Vucciria rozkładają się stragany, na których lądują specjały miejscowej kuchni. Są pyszne i tanie, a części z nich próżno szukać w restauracjach. Do tego niepowtarzalny klimat ulicznej imprezy, wspaniałe zapachy i smaczne trunki po 1-2 euro oraz tylko nieliczni, wtajemniczeni cudzoziemcy pośród tłumów miejscowych. Kto chętny? Zapraszam!

Bangkok, Singapur, malezyjski Penang i marokański Marrakech. Tylko te cztery miasta w skali świata wyprzedzają Palermo pod względem najlepszego ulicznego jedzenia według portali Forbes i Reuters. Za stolicą Sycylii znalazły się Ho Chi Minh City w Wietnamie, Istambuł, Mexico City, Bruksela i Beachside Ceviche in Ambergris Caye w Belize. Co takiego ma w sobie Palermo? Palermo to przedziwne miasto kontrastów, gdzie obok pięknie odnowionego pałacu stoi zrujnowana kamienica, gdzie obok luksusowego samochodu parkuje stary, kultowy Fiat 500, gdzie główne ulice przyciągają uwagę witrynami eleganckich sklepów i wspaniałymi zabytkami, ale już boczne uliczki straszą wąską, zaniedbaną zabudową wzbogaconą licznymi wytworami wyobraźni miłośników sprayu. Do tego niespotykana w innych zakątkach wyspy mieszanina kultur, mająca swe początki w skomplikowanej historii Sycylii. Palermo to w moim odczuciu miasto niezwykłe. Nie pokochałam go od pierwszego wejrzenia, o nie. Po zwiedzeniu głównych zabytków i odwiedzinach na targu sądziłam, że widziałam już wszystko. Dopiero trzeci pobyt, taki nieśpieszny, wręcz leniwy i bez konkretnych planów pozwolił mi spojrzeć na to miasto oczyma jego mieszkańców, zakochanych do szaleństwa w swojej miejskiej ojczyźnie. I nagle, w jednej chwili eksplodowało we mnie uwielbienie dla Palermo. A stało się to dokładnie w miejscu, do którego chciałabym Was teraz zaprosić 🙂

DSC05084

DSC05087

DSC05140
Vucciria to dzielnica i zarazem jeden z trzech słynnych bazarów Palermo (Capo, Ballaro, Vucciria – pisałam o nich w poście Smaki starego Palermo, zajrzyjcie, jeśli poszukujecie szerszych informacji). Od rana do ok. 13:00 te barwne miejsca oferujące sprzedaż świeżych ryb, mięsa, owoców, warzyw oraz ciepłych przekąsek są niewątpliwą atrakcją turystyczną. Jednak tylko wtajemniczeni wiedzą, że Vucciria prowadzi podwójne życie 🙂 Rano targ, wieczorem uliczna impreza z niesamowitym jedzeniem i piciem. Powiem Wam szczerze, że na wieczorny streed food w uliczkach Vucciri wybieraliśmy się już w czerwcu 2012, ale wówczas przeżywałam fascynację włoskim grouponem, w efekcie czego na pobyt w Palermo kupiłam voucher do restauracji, bo dawał on możliwość najedzenia się i napicia dla dwóch osób za jedyne 16 euro. No tak, człowiek w szale zakupów czasem nie myśli. Jakże głupim było założenie, że po obżarstwie na grouponie (5 przystawek, pizza bez limitu i deser) przejdziemy się na street food choćby rozeznać klimat, skoro po opuszczeniu knajpy byliśmy w stanie co najwyżej dokulać się do hotelu. W każdym razie podczas ostatniej podroży wieczorna uczta na Vucciria była jednym z głównych celów naszego pobytu w Palermo. No dobra, ale o co w tym chodzi?

DSC05080

DSC05081

DSC05079

DSC05093

DSC05118

DSC05121

Wieczorami na Vucciria spotykają się mieszkańcy Palermo, aby imprezować przy pysznym, tanim jedzeniu. To jedzenie w większości nie jest jednak takie zwyczajne, na straganach bowiem królują potrawy starej, palermitańskiej kuchni, których nie zjecie w zwykłej knajpie, jak chociażby słynne pane con la milza – paski cielęcych wnętrzności, a dokładnie śledziony i płuc w stosunku 30% śledziony i 70% płuc 😯 Najpierw gotowane, później smażone w specjalnym stalowym kociołku, aby w ostateczności trafić do białej bułki obsypanej sezamem. Podobno sprzedawane są też wersje z serem, choć my na takową nie trafiliśmy i zamówiliśmy klasykę po 2 euro za porcję. Jakie wrażenia?

DSC05109

DSC05108

DSC05116

DSC05117

Artur był zachwycony, mnie nie smakowało, nie dałam rady skończyć swojej bułki mimo dobrych chęci. Nie potrafię też przyrównać smaku pane con la milza do żadnej znanej mi potrawy (flaków nie jadam). Ale kochani, nawet jeśli nie jesteście w stanie znieść samej myśli o zjedzeniu bułki z miksem płuc i śledziony, to palermitański street food i tak nie pozwoli, abyście byli głodni. Jedziemy dalej! Na innych straganach spróbować możecie wiele typowych dań ulicznych, m.in.:

pierwsza papierowa książka
  • Porchetta  – wieprzowiny serwowanej w bułce z wydłubanym miąższem i wzbogaconej świeżymi warzywami. Drugie zdjęcie przedstawia jedną porcję przekrojoną na pół (byliśmy nastawieni na spróbowanie jak największej ilości potraw), cena 2,50 euro, smak obłędny!

DSC05092

DSC05095

  • purpu vugghiutu – gotowanej ośmiornicy zazwyczaj „doprawianej” poprzez spryskanie sokiem z cytryny, czego jednak nie mieliśmy okazji poczuć osobiście na naszych kubkach smakowych.

DSC05082

  • wszelkich innych owoców morza, takich jak popularne cozze czy vongole, ostrygi czy krewetki.

DSC05141

  • stigghiole – grillowanych baranich flaków z cebulką i zieloną pietruszką. Nie mieliśmy okazji tego spróbować, ale wygląda na tyle apetycznie, że byłyby to moje pierwsze flaki. I kiedyś będą, tego jestem pewna 😉

4068030047_cc7fce1f07_z

© Skrycchio

15255820076_3420348fb5_z

© Alfonso Cevola

  • panelle – placuszków na bazie mąki z ciecierzycy smażonych (jak to placki) w głębokim tłuszczu, a serwowanych na talerzyku lub w bułce. Mam takie spostrzeżenie. Jeśli chcecie spróbować jak najwięcej, to odpuście sobie te bułki, jeśli istnieje możliwość wzięcia samego nadzienia na talerzu. Dodam jeszcze, że podobno można również kupić lokalne naleśniki, choć osobiście nie znalazłam stoiska z tym popularnym przysmakiem.

3334418345_9294ab3654_o

© Angelo Finucane

Najlepszą rekomendacją dla tego jedzonka może być mina naszego czworonożnego niejadka proszącego o więcej porchetty 🙂

DSC05129

Hmm, jednak nie samym jedzonkiem człowiek żyje, trzeba by coś wypić. Dodam jeszcze, że nie jestem fanką alkoholu. Piwo mogłoby dla mnie nie istnieć, mocne trunki właściwie też, natomiast to, po co sięgam od czasu do czasu to likiery i wino w ilości jednej lampki. Tak więc alkohol nie robi na mnie wrażenia, jednak z palermitańskiego street foodu wróciłam bardzo wesoła, o Arturze nie wspominając 😉 Co nas wprawiło w tak dobry nastrój? Poza utratą dziewictwa w jedzeniu płuc i śledziony były to miejscowe trunki, specjalność nocnej Vucciri. Pierwszy z nich to niejakie Zibibbo – bardzo mocne i słodkie wino lokalnej produkcji. Smaczne, choć jak na mój gust trochę za mocne, ale – o w mordę – porcja kosztuje tylko 1 euro!

DSC05090

Artur szalał, wciągnął końcówkę mojego Zibibbo oraz dwa swoje. I w tym momencie już był wstawiony, ale prawdziwa rozkosz dla podniebienia miała się dopiero zacząć. Najpopularniejszy bar z trunkami na Vucciri nosi nazwę Taverna Azzurra, my jednak zaopatrywaliśmy się na przeciwko, gdzie było mniej ludzi i bliżej do stolika. Jeśli zamawiam gdzieś od święta drinka, to stawiam na Mohito, więc i tym razem nie było inaczej. Ale to Mohito w plastikowym kubku i za jedyne 2 euro przebiło wszystko, co do tej pory piłam. Było bardzo słodkie, ale przede wszystkim naprawdę mocne i intensywnie pachnące. Fanów piwa ucieszy z pewnością wiadomość, że 0,66 l chodzi po 1,5 euro.

DSC05123

Kulminacją wieczoru był jednak inny drink. Zapytaliśmy w barze, co oprócz Zibibbo jest kultowym trunkiem Vucciri, no bo przecież coś jeszcze musi być. Intuicja nas nie zawiodła, przedstawiam Violet.

DSC05136

DSC05138

Violet to mój numer jeden, koniecznie spróbujcie. Koszt 2 euro, wrażenia bezcenne.

Przygotowywane na miejscu mięsa, owoce morza i liczne lokalne specjały kuszą swoją wyjątkowością, różnorodnością i niską ceną. Bo prawda jest taka, że street food w Palermo to nadal jedzenie dla miejscowych i mimo prób wypromowania go na atrakcję turystyczną wciąż docierają tam nieliczni podróżnicy poszukujący mocnych wrażeń, nie tylko kulinarnych. Dlatego polecam Wam to niezwykłe miejsce, przy czym radzę zaplanować choć dwa noclegi w Palermo. Po pierwsze, będziecie mogli spokojniej zwiedzać, po drugie ze street foodem na Vucciri bywa różnie. My byliśmy tam w czwartkowy wieczór i przyszliśmy ponownie w piątek, a na miejscu… ta sama ekipa, ale brak straganów i pozamykane bary. O co chodzi? – pytamy, a jeden z miejscowych tłumaczy łamaną angielszczyzną, że dostali cynka, iż policja ma zrobić nalot. Bo prawdopodobnie jedzonko straganowe sprzedawane jest nielegalnie (bez odprowadzania podatków), do tego widzieliśmy na własne oczy, jak sprzedaje się ćmiki spod lady, więc pewnie też z naruszeniem prawa, przynajmniej finansowego. Gdybyśmy spędzali w Palermo tylko jedną noc i trafili na konspiracyjnie nieczynny street food, to byłabym załamana.

Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że wieczorem na Vucciria możecie kupić lokalne słodycze, takie jak ciasteczka na wagę, czekolady i słynne frutta di martorana, czyli owoce z marcepanu.

DSC05102

DSC05101

DSC05098

I na koniec chyba najważniejsze. Gdzie znajdziecie palermitański street food? W samym centrum miasta, tuż przy skrzyżowaniu Corso Vittorio Emanuelei i via Roma, nieopodal słynnego Quattro Canti. Obszar targu Vucciria został zaznaczony na poniższej mapie, przy czym wieczorny street food opisany powyżej znajdziecie w miejscu zaznaczonym tymi dwoma białymi rożkami z jedzonkiem. Od strony via Roma prowadzą tam schody.

DSC05110

Będąc w tym rejonie po zmroku koniecznie pójdźcie na pobliski Piazza San Domenico, aby zobaczyć przepięknie podświetloną fasadę kościoła.  Smacznego i udanej zabawy!

DSC05104

Teraz Twoja kolej! Dołącz do społeczności Italia by Natalia: Będzie mi również bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz pod postem. Możesz też zapisać się na newsletter w oknie poniżej.  

33 komentarze do “Sycylia. Palermo, jakiego nie znacie – wieczorny street food na targu Vucciria”

  1. ach, cóż za pyszności! owoce marcepanowe są pyszne, miałam okazję próbować je w Hiszpanii, smak kompletnie nie przypomina tego, który znamy z marcepanów tutaj. za naszymi jakoś nie przepadam, ale na południu odkryłam je na nowo. aż za nimi zatęsniłam! pozdrawiam 🙂

    1. Ja myślę, że smak marcepanu uzależniony jest od jakość użytych do jego wyrobu migdałów. Nie jest tajemnicą, że sycylijskie migdały uchodzą za jedne z najlepszych na świecie. Importowane do Polski migdały zza oceanu są podobno pryskane jakimś świństwem przeciw pleśni. Dam Ci przykład. Moja siostra nie może jeść sklepowych migdałów, bo dostaje silnej alergii. Gdy zjadła migdały, które przywiozłam z Sycylii, kupione na targu u rolnika z wielkiego worka (te same, które były częścią nagrody w konkursie wakacyjnym) nic jej nie było 🙂 Poza tym smak jest zupełnie inny. Też lubię frutta di martorana, choć dla mnie są trochę za słodkie 😉
      Pozdrawiam

  2. Natalia! Cudownie piszesz!
    Uwielbiam Palermo, choc -nie kazdego zachwyca;)
    W dzien zdecydowanie wole targ Balaro’ ale nocne zycie Vucciri jest niesamowite!
    Poza miesiacami letnimi,wieczorami sa tam tlumy studentow..
    Niespieszne spacery,rozmowy,smiech, muzyka, ktos z gitara..zapach jedzenia..
    La bella vita!!!

    Jaki najblizszy teraz wloski kierunek?? 🙂
    Pozdrawiam

    1. Hej Lucy!
      Dziękuję 🙂 Wszystko wskazuje na to, że znów będzie to Sycylia – po raz szósty! 😀
      Pozdrawiam

  3. Zaglądałem przez kilka dni codziennie w nadziei na nowy tekst i nic, a jak wczoraj nie wszedłem, to sie pojawił 🙂 Byłem w Palermo, ale o ulicznym żarełku pierwsze słyszę, ale bym sobie coś z tego zjadł, ta śledziona z płucami trochę odstrasza, ale facet wyglada na fajnego gościa 🙂 super post, uwielbiam Cię czytać Natalio. A mogę jeszcze dopytać, kiedy będzie następny? Pozdrawiam

    1. Witaj Jacku!
      Dziękuję 🙂 Na pewno kolejny post będzie jeszcze w tym tygodniu, natomiast zapraszam Cię serdecznie do zapisania się na newsletter, formularz znajdziesz na pasku bocznym 🙂 Informacja o nowym poście generowana jest automatyczne przez system w ciągu ok. 10 minut po publikacji. Możesz być pewien, że Twój adres e-mail pozostanie tylko do mojej wiadomości. Z pisaniem jest u mnie różnie. Bardzo ubolewam, że z różnych względów nie publikuję częściej i regularnie, ale nie jest łatwo pogodzić prowadzenie bloga z codziennym życiem. Oprócz tego, co widzisz tutaj na blogu, prowadzę jeszcze fanpage na Facebooku (podejrzewam, że nie masz tam konta, bo wiedziałbyś o każdej nowej publikacji 🙂 ) i odpisuję na naprawdę sporo maili czytelników.
      Co do jedzenia – przynajmniej masz dobry powód, aby wrócić do Palermo 🙂 Tak jak pisałam w poście, do mnie to miasto przemówiło w pełni dopiero podczas trzeciego pobytu. A facet od śledziony rzeczywiście jest bardzo sympatyczny 😉
      Pozdrawiam serdecznie

  4. Byłem na Sycylii trzy razy. Z całej wyspy , najbardziej ,,wciąga,, mnie Palermo, jest takie tajemnicze , mroczne , brrr. W czasie drugiej wizyty robiłem dwa podejscia do tych barow. Było ciemno , dziwnie, środkiem płynął rynsztok ,psy obgryzały zakrwawione kości ,miałem wrazenie ,że wszyscy mnie obserwuja, i niestety spanikowałem . Za trzecim razem wybralismy się w ciągu dnia. trafiliśmy do super baru gdzie jadają tubylcy a tam np. Zuppa di Cozze -rewelacja. Tak nam posmakowało , ze wybralismy sie tam na drugi dzień. ,a tam niespodzianka ; baru nie ma.

    1. Witaj Andrzej!
      No tak, dlaczego mnie to nie dziwi 🙂 Jeśli Palermo i jego klimat tak bardzo przypadły Ci do gustu, to – jeśli jeszcze nie byłeś – polecam Neapol. Nie każdemu się on podoba, niektórzy są zbyt wrażliwi, ale jeśli Palermo do Ciebie przemawia, to Neapol też przemówi. Choć to dwa zupełnie inne miasta w innych regionach, to według mnie są do siebie podobne. Oczywiście nie mam tu na myśli architektury czy urbanistyki, tylko klimat i mieszkańców. Neapol jest ponadto mniej turystyczny 🙂
      Pozdrawiam

  5. Hej, witam ! Wybieramy się z grupą przyjaciół do Palermo w połowie kwietnia. Oczywiście umieściłem targ Vucciria jako żelazny pkt. programu. W związku z tym pytanie : o której wieczorem najlepiej rozpocząć ucztę 😉 ? Czy rzeczywiście tak mało turystów ma internet i nie szuka właśnie takich miejsc aby poznać miejscową kuchnię ? My jedziemy w 10 osób i każde z nas po zwiedzeniu kilkunastu miast w Europie i na świecie, właśnie takich kulinarnych atrakcji oczekuje. Po tym opisie jestem przekonany, że się nie zawiedziemy. Pozdrawiam.

    1. Witaj Janek!
      Bardzo się cieszę, że odwiedzicie wieczorną Vuccirię 🙂 To prawda, że nie dociera tam zbyt wielu turystów. Wycieczki zorganizowane w ogóle pomijają tego typu atrakcje, zresztą po całym dniu intensywnego zwiedzania mało kto ma ochotę na wieczorne atrakcje 😉 Turyści indywidualni nierzadko wolą klasyczne restauracje, choćby podczas naszego pobytu w Palermo rekomendowaliśmy street food dwóm parom mieszkającym z nami w tym samym BB, ale kolejnego dnia na śniadaniu dowiedzieliśmy się, że żadna z nich nie skorzystała. Ponadto wiele osób wpada do Palermo na jeden dzień i wieczorem zamiast rozkoszować się miastem, wraca do miejsca noclegu. Na pewno wypatrzycie jakiś turystów, ale nie będzie ich wielu.
      Co do godziny. My poszliśmy, jak zrobiło się ciemno, mniej więcej o 20:00. To godzina, kiedy otwierane są wieczorem restauracje, a to z kolei dyktowane jest zwyczajem Włochów. Bawcie się dobrze i koniecznie daj znać w komentarzu, jak Wam się podobało 😉
      Pozdrawiam

    2. Hej! Jestem zauroczona Twoim opisem Palermo, chciałabym się tam wybrać w tym roku. W związku z tym mam kilka pytań, jako że nie jestem globtroterem:
      W jaki sposób najlepiej/najtaniej taką podróż odbyć?
      Czy mogłabyś polecić jakiś hostel/hostele?
      Który miesiąc jest temperaturowo znośny?:)

      Z góry dziękuję za każde info!:)

      1. Cześć Iwono!
        Najlepszym temperaturowo miesiącem na zwiedzanie Sycylii jest maj, choć w kwietniu też już jest ładnie i ciepło. W czerwcu potrafi być przyjemnie ciepło, ale mogą też wystąpić znaczne upały. Lipiec i sierpień są dramatyczne pod tym względem i zdecydowanie odradzam, szczególnie sierpień, który dodatkowo jest szczyten włoskiego sezonu turystycznego, wszędzie tłumy turystów i najwyższe ceny. Ale już wrzesień znów jest umiarkowany i bardzo przyjemny. Co do organizacji, to najlepiej jest dolecieć z Polski Ryanairem do Trapani, stamtąd z lotnista autobusem dostaniesz się bez problemu do Palermo. Jeśli chodzi o nocleg, to oferta jest bardzo rozbudowana. Ja mogę polecić czterogwiazdkowy hotel Garibaldi na Via Emerico Amari 146, koło Teatro Politeama. Jego ceny zazwyczaj są dość wysokie, ale ja upolowałam okazję i płaciłam coś koł 69 euro za dobę za pokój dwuosobowy ze śniadaniem. Ale drugi raz nie wybrałabym dużego hotelu, a jakiś mały, klimatyczny pensjonat / BB w samym centrum. Poszukaj na booking.com, jest tam bardzo duży wybór najróżniejszych miejsc noclegowych 🙂
        Pozdrawiam serdecznie

  6. Witam serdecznie.
    W lipcu będziemy przez 2 tygodnie na wschodnim wybrzeżu Sycylii. Ponieważ mamy na cały pobyt auto, to nie omieszkaliśmy wybrać sie na cały dzień (z noclegiem) do Palermo. Przyciągnęły nas wlaśnie opinie o magii tego miasta 🙂 Zanocujemy w apartamencie przy Via Alfonso il Magnanimo – dwie rodziny (2x 2+2). Biorąc pod uwagę że będziemy z dziećmi (7-13 lat) czy mogę prosić o jakieś porady gdzie wieczorami iść a gdzie nie 🙂 Słyszałem też o tych gastronomicznych i głośnych uliczkach ale po fotkach to nie wiem czy się z dziecmi tam pchać. Tak czy inaczej jakąś wieczorną magię Palermo chciałoby się liznąć 🙂

    1. Witaj raff!
      Nie obawiaj się Vucchirii z dziećmi, nie ma powodu! Szkoda by było, gdybyście zrezygnowali. To zdecydowanie mój ulubiony sposób spędzania wieczoru w Palermo. No właśnie. Bo o ile w innych miastach miejsce wieczornej passeggiaty znajduje się na głównym piazza i w jego otoczeniu, to Palermo takiego piazza nie ma. Ludzie spotykają się w okolicach katedry, na Vucchiria, przed Teatro Massimo i w uliczkach po drugiej stronie ulicy (jest tam sporo restauracji ze stolikami na zewnątrz). Jest jeszcze plac przed Teatro Politeamea, ale dla mnie Vucchiria jest nie do przebicia 🙂
      Pozdrawiam

  7. Cześć Natalia
    Ta druga rodzina, o której wyżej napisał Raff to właśnie my 🙂
    Wychodzi na to, że Palermo to będzie jeden z naszych najważniejszych punktów wyspy.
    Pewien mój znajomy opowiedział mi kiedyś, że obowiązkowym punktem odwiedzin w tym mieście jest jego pewien rejon, w którym można poczuć na sobie oddech bossów mafijnych. Podobno jest tam pewna dzielnica, gdzie są stare, piękne i opuszczone domy, z zabitymi deskami okiennicami i widokiem suszącej się wewnątrz na sznurkach bielizny. Do domów tych nikt nie zagląda z obawy przed prawowitymi właścicielami, kilkadziesiąt lat temu aresztowanymi w słynnym procesie mafijnych bossów sycylijskich.
    Czy słyszałaś coś może o tym miejscu, a może wiesz gdzie go konkretnie szukać w Palermo ?
    Pozdrawiam
    Tomek

  8. Dziękuję za odpowiedź – ruszymy w takim razie na wieczorny podbój Palermo.
    I dołączam się do pytania kolegi – czy jest takie mroczne miejsce w stolicy Sycylii i warto je odwiedzić? 🙂

  9. Coś się zmienić musiało ponieważ od paru dni jestem w Palermo i niestety opisywane wyżej jedzenie praktycznie nie istnieje w tym miejscu. Po przeczytaniu tego posta przez 4 dni atakujemy to słynne miejsce co najmniej 2 razy w dniu. Zresztą niedaleko się zatrzymaliśmy wiec przechodziliśmy tam wielokrotnie. Raz trafilismy na gościa który miał bułki wielkości cheesburgera z maca po 2 euro. Za to sporo takich budek jest w pasie nad morzem w weekendy. Jedzenie raczej nie zachwyca . Bynajmniej nie jest tak różnorodne jak na Pani zdjęciach. W zasadzie tylko panniny w 3 wariantach . Szkoda bo nie ukrywam że mocno na to się nadtawialiśmy.

    1. Hej Michał!
      Dzięki za info, postaram się dziś dowiedzieć, o co ochodzi i dam znać ok?
      Jak długo będziesz jeszcze w Palermo?
      Pozdrawiam!

    2. Michał, pytałam koleżnakę mieszkającą w Palermo tuż przy targu. Ona twierdzi, że wszystko odbywa się jak zwykle, szczególnie w weekendy. O której godzinie tam zaglądałeś? Nie przyszedłeś czasem zbyt wcześnie? Włosi, szczególnie na południu i w śrdoku lata dość późnio głodnieją. Być może stolikirozkładane się dopiero ok . 20:30 i później.

  10. W najbliższy poniedziałek wybieram się do Palermo. Dokładnie przeczytałem twoje wpisy i część porad sprawdzę na własnej skórze. 🙂 Po powrocie dam znać jak twoje rady się sprawdziły 🙂

    1. Cześć Kuba! Cieszę się i będzie mi bardzo miło, jeśli się podzielisz. Kojarzę Cię z Facebooka, więc zapraszam do blogowej grupy https://www.facebook.com/groups/182044795619775/
      Odnośnie porad. Street food na Vucciria ostatnio podupadł, straganów jest o wiele mniej niż pokazałam w poście, a to za sprawą częstych kontroli policji finansowej. W każdym razie tak było jeszcze w połowie grudnia 2017. Mam nadzieję, że sytuacja wróci do normy. Pozdrawiam 🙂

    2. Napisz komentarz po powrocie, koniecznie! Podziel sie wrażeniami, a skorzysta na tym na pewno. niejeden czytelnik.
      Udanej podróży. M

  11. Super materiał ,bardzo pomocny przy mojej pierwszej podroży do Palermo pod koniec roku.Mam już zamówiony B&B na tydzień.Namiętnie czytam wszystko o Palermo

  12. Wpis mega pomocny. My byliśmy w Palermo w zimie tego roku i poza sezonem jest ciut skromniej, ale i tak było z czego wybierać:) Na dłuższa metę jednak takie jedzenie nas dobiło i po kilku dniach zaczęliśmy fantazjować o kaszy z warzywami;) Dlatego na dłuższe pobyty rekomenduje lokum z dostępem do kuchni, bo targi tam mają obłędne;)

  13. Hej,
    Właśnie byliśmy i jedliśmy Porchetta.
    Niebo w gębie! Podobno najlepsza u Angelo. Nawet zna parę słów po polsku 😉
    Wpis pomocny!

  14. Witam, orientuje się ktoś może jak sytuacja ze street food na Vuccirii?? Lecę niedługo do Palermo i mnie to ciekawi.

  15. Bardzo szczegółowe , interesujące informacje i spostrzeżenia. Prawdopodobnie będą przydatne w planowanej podróży do Palermo. Przesyłam pozdrowienia. Stanisław

  16. Właśnie wróciłem z Palermo, gdzie popróbowałem paru „specjałów”. Większość z tego niestety była po prostu niedobra. Polskie flaczki uwielbiam, podobnie kaszankę, salceson i inne takie. Ale tej buły z płucami i śledzioną nie dałem rady zjeść. Było zwyczajnie ohydne. Podobnie ze „słodyczami”. Lubię bardzo słodkie, ale te „owoce” marcepanowe i cannoli (kupione w oryginalnej piekarni w kościele św. Katarzyny) były tragiczne. Zdarzyło się nam zjeść fajny street food na bazarze del Capo, ale to nic z lokalnych „specjałów”.

    1. Z przykrością się z tobą zgadzam. My też jedliśmy tam „ogólnowłoskie” potrawy – caponatę, parmigiano di melanzane, karczochy z rynku, szynkę i sery. Próby skosztowania innych specjałów zakończyły się zniechęceniem totalnym. Owoców marcepanowych nie odważyłam się zjeść w ogóle – kolory mnie odstraszyły, chociaż marcepana w gorzkiej czekoladzie bardzo lubię. Cannoli zjadłam z obowiązku turystycznego w pierwszych dniach pobytu na Sycylii i dopiero za trzecim pobytem ponowiłam próbę w Modica, w miejscu wskazanym przez Natalię. I to było fantastyczne, Jeszcze mogę z czystym sumieniem pochwalić ciasteczka genovese z cukierni Marii Grammatico w Erice. Cudwne kruche ciastka, nigdzie więcej ich nie spotkałam.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie publikowany. Pola obowiązkowe są oznaczone *

Close