czwartek, 22 stycznia 2015

[35] Rusz książką: Maja Sontag - Maju baju, czyli żyrafy wychodzą z szafy


Pewnego jesiennego dnia dwudziestokilkuletnia Maja uznała, że trzymanie marzeń w kieszeni trochę mija się z celem. Marzeń miała wiele, ale to jedno wybijało się najbardziej – podróż dookoła świata. Głód przygody okazał się mocniejszy niż chęć posiadania wszelkich pozornie niezbędnych do funkcjonowania dóbr materialnych, toteż zacisnęła przysłowiowy pas i zaczęła przygotowania do podróży życia. Oszczędzała wytrwale przez blisko dwa lata, po czym kupiła bilet w jedną stronę do Ameryki Łacińskiej.
Nie wiedziała ile czasu przeznaczy na podróż; po prostu pozwoliła sobie cieszyć się każdym miejscem dokładnie tyle, ile chciała. Przezornie zaczęła od kursu języka hiszpańskiego. Później było już tylko ciekawiej – nurkowała w najpiękniejszych miejscach na ziemi, mieszkała w dżungli, w międzyczasie zmagała się z dengą i łapała samotnie stopa gdzieś na końcu świata.
W trakcie drogi czasem dołączali do niej przyjaciele i członkowie rodziny – mimo wszystkich uroków podróży, w pewnym momencie człowieka nachodzi nieodparta chęć porozmawiania z kimś w rodzimym języku. Maja z całych sił starała się ograniczać swój bagaż, między innymi pozbywając się kolejnych ubrań za każdym razem, gdy kupiła nową sztukę. Nie chciała podchodzić do swojej przygody w materialny sposób; postawiła przede wszystkim na piękno przyrody, architektury i zawieranie nowych znajomości.
Po półtora roku piękne krajobrazy nie robiły już na niej specjalnego wrażenia. Trudno się dziwić – jak cudownie górskie widoki, niemal śnieżnobiałe piaszczyste plaże i najczystsze jeziora świata mają zachwycać osobę, która miała z nimi do czynienia prawie codziennie przez kilkanaście miesięcy? Maja wciąż je doceniała i szanowała piękno przyrody, jednak mogła swobodnie oddychać na ich widok. To właśnie uznała za znak, że najwyższy czas wrócić do domu. Po gruntownym zwiedzeniu Ameryki Łacińskiej, Azji, Australii i Nowej Zelandii, po nieustannym byciu w drodze i bez pewności co przyniesie kolejny dzień, zatęskniła za własnym łóżkiem zamiast namiotu, wygodną wanną w zastępstwie wody z pięciolitrowego baniaka i codziennie tym samym widokiem z okna.
Lektura wciągająca, zabawna i po prostu przemiła. Dająca wielkiego kopa do działania i przywodząca do głowy myśl: skoro Maja się odważyła i dała radę, to dlaczego ja mam skapitulować?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz