LookInto Americas

Peru. Znachorka, co leczy świnką morską

Idziesz do lekarza, ona zapala papierosa, potem zamiast stetoskopu wyciąga świnkę morską. Kuj ci pomoże – rzuca. I zaczyna się rzeź.

Idziesz do lekarza, ona zapala papierosa, potem zamiast stetoskopu wyciąga świnkę morską. Kuj ci pomoże – rzuca. I zaczyna się rzeź.

To nie jest wcale początek niskobudżetowego thrillera. Otóż, pani doktor Betty nałogowo pali od ponad pół wieku. Nieco krócej leczy ludzi za pomocą świnki morskiej. O szamance powiedział nam znajomy. Sam jest alpinistą, a w wysokich górach żywi się tylko energią z gwiazd. Uwędzona papierosami babcia-znachorka uratowała wielu ludzi. W tym jego brata.

Jedziemy do Chosica, dwie godziny na wschód od Limy. Na wizytę trzeba umawiać się wcześniej, bo Betty musi iść po świnkę na targ. – Rytuału nauczyła mnie starsza znajoma. Wcześniej swatałam ludzi – skraca swoje CV. Podobno jest najlepsza w Chosica. W poczekalni zawsze ktoś się trafia.

Wcielam się w rolę pacjenta. Objawy? Ogólne złe samopoczucie. Jak to mówią w Peru cuy (czyt. kuj) mi pomoże. Cuy, czyli świnka morska. Na początek zostanę obmacany gryzoniem. Nie muszę ściągać ubrania. A Betty jest już w transie. Modli się do Boga (jest ewangeliczką), ale mimo to odprawia stary indiański rytuał. Wywraca oczami, rzuca zaklęciami.

Jestem wystraszony bardziej niż świnka. A ona przeczuwa zagładę. Kiedy zbliża się do kolan zaczyna piszczeć wniebogłosy. No tak, skończę na wózku. Na szczęście gryzoń przeżył. Gdyby w trakcie rytuału odpłynąłby gdzieś do świńskiego nieba, to i ja mógłbym zacząć pisać testament.

Podczas seansu nie można robić zdjęć. Zła karma i te sprawy. Dlatego wybaczcie jakość nagrania.

Potem gryzoń trafia na stół pełen noży. To talizmany – chronią Betty przed złymi mocami, które ze mnie wyciągnęła. – Po pierwszym badaniu mocno się rozchorowałam. Nie wiedziałam, jak się bronić przed tym gównem – stwierdza rzeczowo szamanka. I ciach! Świnka nie ma już głowy.

Krew na całym stole, a Betty wnioskuje z kształtu plamy, że ktoś rzucił na mnie urok. – Blondynka, włosy za ramiona, płaski nos – przekonuje. Rozmiaru biustu niestety nie podano. Scarlett Johansson jak ulał. Nawet mnie to raduje. Wyłącznie z miłości do filmów Woodiego Allena.

Zaczyna się rozbieranie świnki. – Kolana w słabej formie, żołądek lekko zapalony, poskręcane jelita. I te płuca! Złe, złe, złe. Bardzo złe. No i musisz więcej jeść. Nie jak kobietka – wylicza znachorka. Sama czuje alergię, którą ze mnie wyciągnęła. Coś na kształt poparzenia twarzy i kataru.

Świnka leży rozbebeszona.

DSC_0647

– Musisz jeszcze uważać na siusiaczka – rzuca lubieżnie, wypisuje receptę i zapala kolejnego papierosa. – I możesz sobie kupić nowe ubrania. Przytyjesz. Teraz to będziesz miał apetyt na wszystko. Nie tylko na jedzenie! – mruga okiem.

Seans ze świnką kosztuje 100 soli (110 zł). Gryzoń zostanie zakopany pod górą, którą widać z okna. Od lat chroni znachorkę przed złymi mocami. Pacjent stracił apetyt. Pytanie tylko, co tam u Scarlett?

x Close

Like Us On Facebook