niedziela, 10 sierpnia 2014

Jak dobrze nam zdobywać góry: Radziejowa & Wysoka.

    Świętowaliśmy wczoraj z Tomaszem jedenaście miesięcy bycia razem i stwierdziliśmy, że romantyczne kolacje, kino czy spacery wieczorową porą nad Wisłą są przereklamowane, więc postanowiliśmy z tej okazji wybrać się w góry. Z racji tego, że tydzień temu szalenie wkręciła nam się Korona Gór Polskich, stwierdziliśmy, że znowu weźmiemy jakąś górę z listy. Pogoda na sobotę zapowiadała się świetna, więc zaplanowaliśmy nieco dłuższy spacer i nie jeden, lecz dwa szczyty- Radziejowa (najwyższe wzniesienie Beskidu Sądeckiego- 1262 m.n.p.m.) oraz Wysoka (najwyższe wzniesienie Pienin- 1050 m.n.p.m.), jeśli tylko damy radę. Było trudno, ale po kilku naprawdę długich godzinach- daliśmy radę. :) Sami zobaczcie. :)

dumne miny na drugim szczycie. :)
      
     Sobota. Pobudka 6.30, szybkie ogarnięcie się i dwie godziny podróży samochodem do Jaworek, gdzie rozpoczynał się nasz szlak. Tuż przed dziesiątą raźnie ruszyliśmy przed siebie czerwonym szlakiem wiodącym na najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego- Radziejową. Początkowo szlak wiódł drogą asfaltową, dopiero po kilkunastu minutach, zakręcał na łąki.

Smolegowa Skała, która wydawała się nam szalenie wysoką górą. ;)
      
       Spacer wśród łąk, wydeptaną ścieżką, należał do niezwykle przyjemnych i właściwie nie czuło się, iż praktycznie cały czas wiódł on w górę. Niemal na samym początku mijamy Bazaltową Skałę, która powstała z lawy stygnącej na powierzchni. Wygląda niezwykle ciekawie, zwłaszcza że zupełnie nie pasuje do otaczającego ją krajobrazu. Generalnie początkowy fragment czerwonego szlaku nie jest zbyt trudny, a z każdym kolejnym metrem w górę, widoki robiły się coraz piękniejsze.

Bazaltowa Skała.
widok na Pieniny- pierwszy szczyt po lewej to Wysoka, zaś po prawej widać charakterystyczne Trzy Korony.
nieco dodatkowych atrakcji od natury. :)
     
       Idąc czerwonym szlakiem mijamy Rusinowski Wierch (830 m.n.p.m), Jasielnik (882 m.n.p.m) i Pokrywiska (977 m.n.p.m.), a po półtoragodzinnym spacerze (bo właściwie się nie zmęczyliśmy w trakcie tej wędrówki- przynajmniej na razie ;p) dociera się do miejsca, gdzie czerwony szlak łączy się z niebieskim, który wskazuje drogę na Wielkiego Rogacza. Szlak czerwony był dość uczęszczany, nie tylko przez wędrowców, ale również spotkaliśmy ekipę na koniach oraz na rowerach. Tych ostatnich szalenie podziwialiśmy, bowiem teren, z którego akurat zjeżdżali, do najłatwiejszych nie należał. Ale to nie był koniec ciekawych niespodzianek na szlaku, znacznie więcej przyniosły nam kolejne etapy wędrówki. :)


       Drogę na Rogacze pokonaliśmy w pół godziny, chociaż tutaj już zaczynało się lekkie wspinanie. Szlak jednakże należał do bardzo przyjemnych, wchodzenie nie było zbyt ciężkie, także utrzymywanie równego i dość szybkiego tempa przychodziło nam z łatwością. Zdecydowanie wędrówkę ułatwiała nam piękna pogoda, dzięki której zdjęcia naprawdę wychodziły świetnie, więc co chwilę była króciutka przerwa na zrobienie następnego. :)


       Na Wielkim Rogaczu czekała nas niespodzianka, bowiem znajdował się na nim punkt, w którym odhaczali się biegacze. Okazało się bowiem, że tego właśnie dnia odbywał się bieg z Piwnicznej-Zdroju na szczyt Radziejowej. Sam pomysł biegania po górach wydaje się być szalony, ale wbieganie na Radziejową, to prawdziwa walka z samym sobą. Zresztą, samo wchodzenie na nią jest taką walką. Na razie jednak kibicowaliśmy mijającym nas biegaczom i radośnie tuptaliśmy w dół, rozkoszując się kolejną dawką cudownych widoków. I samą Radziejową, która wreszcie pokazała się na horyzoncie.

ta góra na wprost to właśnie Radziejowa.


       I tutaj zaczyna się najciekawszy fragment wędrówki- podejście na Radziejową. Tabliczka na początku nie wróży niczego złego, a nawet wprost przeciwnie, bowiem radośnie nam oznajmia, że do wieży widokowej na szczycie jest zaledwie 800 metrów. I tutaj kończą się dobre informacje, bowiem niby nie jest to daleko, ale przewyższenie, które zdobywamy w ich trakcie wynosi 160 metrów. Czyli mówiąc prosto- stromo szalenie jest. To było jedne z najdłuższych ośmiuset metrów w moim życiu, bo robiliśmy je pół godziny. Nie dość, że stromo, to jeszcze ślisko, bo sporo błota, kamieni, wyślizganych gałęzi i naprawdę spory tłok. A znaczna część wspinających się, co kilkanaście metrów przystawała, aby złapać oddech i chwilkę odpocząć, więc trzeba było jeszcze ich omijać. Nie narzekamy jednak, sami w tej grupie też byliśmy kilka razy. Inaczej się nie dało. ;)


       Ale w końcu udało się. :) Na szczycie była meta biegu, więc również się na nią załapaliśmy. Szkoda tylko, że nam nikt nie chciał klaskać, że dotarliśmy aż tutaj. ;) Jednak z powodu tego biegu, na szczycie panował dość spory ruch, jedynie na wieży widokowej panował spokój, bowiem tak na niej wiało, że za długo wytrzymać się nie dało. Zregenerowaliśmy siły i ruszyliśmy dalej, bowiem to była raptem 1/3 całej wyprawy. Pierwszy szczyt za nami, więc pełni energii i zapału schodziliśmy aż do początku niebieskiego szlaku, aby tam odbić do Bacówki na Obidzy, gdzie mieliśmy zaplanowany kolejny odpoczynek.

widok z wieży.

       Do Bacówki na Obidzy dotarliśmy w nieco ponad godzinkę, tempo naprawdę mieliśmy zawrotne, bo niemalże ciągle z górki i przede wszystkim, po swoich śladach, więc nie trzeba było robić zbyt wielu przerw na zdjęcie czy podziwianie krajobrazu. Samo tylko zejście z Radziejowej, to straszne osiemset metrów, niecałe dziesięć minut nam zajęło. Można powiedzieć, że ruszyliśmy z kopyta. ;) W Bacówce doszliśmy do wniosku, że coś nam się jeszcze od życia należy i wzięliśmy sobie na pół jedno małe piwko, żeby uczcić swoją miesięcznicę. Posiedzieliśmy nad nim prawie pół godziny, podumaliśmy nad pięknem gór, dalszymi planami na wycieczki (już powoli brakuje nam wolnych terminów przez najbliższe dwa lata ;p) i wróciliśmy na szlak, bo jeszcze sporo było przed nami godzin i kilometrów. :)

zasłużona nagroda.
bacówka na Obidzy.
romantyczna fota na tle bacówki- żyjemy i idziemy zaraz dalej. ;)
Wysoka 3h 15'- challenge accepted.
       
       Chociaż początkowy fragment niebieskiego szlaku wiedzie przez las, ścieżka nie należy do wymagających, to akurat w tym miejscu przypadał szesnasty kilometr naszej wędrówki, który okazał się być kilometrem kryzysowym. Tempo spadło nam szalenie, ledwo powłóczyliśmy nogami, byleby tylko iść przed siebie. Kilka chwil to trwało, ale dość szybko doszliśmy do siebie i wróciliśmy na swoje tory. ;)


       Pierwszy etap niebieskiego szlaku wiodącego na Wysoką, to spacer od Przełęczy Gromadzkiej (931 m.n.p.m) do Przełęczy Rozdziela (803 m.n.p.m.) i kiedy przezwyciężyliśmy nasz kryzys, to mogliśmy się w pełni rozkoszować spacerem. Bowiem, tak naprawdę, jest to bardzo przyjemny szlak wśród łąk, pól i polan, który pokonuje się bez większego wysiłku. Praktycznie cały czas idzie się wzdłuż polsko-słowackiej granicy, a przed Przełęczą Rozdziela (która oddziela od siebie Beskid Sądecki i Pieniny) znajduje się żółty szlak, prowadzący przez dolinę Białej Wody do Jaworek. Zastanawialiśmy się nad skręceniem w niego, aby szybciej zakończyć wędrówkę, ale wizja zdobycia dwóch szczytów należących do Korony Gór Polski była na tyle silna, że poszliśmy dalej szlakiem niebieskim. Tutaj praktycznie byliśmy jedynymi osobami zmierzającymi w tym kierunku, mijali nas tylko ludzie schodzący stamtąd i zapytujący nas, jak daleko jeszcze do żółtego szlaku. ;)



        Później, po przejściu przez przełęcz, droga do Wysokich Skałek zaczynała się raz wznosić, raz opadać, przez co zaczynało mnie powoli boleć kolano, a każde kolejne zejście (bo przy wchodzeniu mniej bolało) sprawiało mi coraz więcej problemów. Tempo siadło nam szalenie, na trasie brakowało strzałek, które mówiłyby, jak daleko jeszcze zostało na szczyt, jedynie ratowaliśmy się GPSem. Poprzez wzniesienia droga zaczęła robić się ciekawsza, nie wiodła już tylko polanami, również sporą część lasem, gdzie miejscami błoto sięgało grubo ponad kostkę. Zmęczenie też dawało o sobie znać, jedynym pocieszeniem był szczyt Wysokiej, który z każdym krokiem przybliżał się coraz bardziej. I wyglądał naprawdę pięknie, chociaż cały czas zastanawialiśmy się, którędy biegnie wejście na niego.


        W środku lasu nagle okazuje się, że szlak niebieski zaczyna biec w zupełnie inne miejsce, a żeby dotrzeć na szczyt Wysokiej, trzeba z niego zejść. Dobrze, że na rozwidleniu jest przynajmniej oznaczenie, że tędy biegnie droga na samą górę. Szkoda tylko, że brakuje oznaczenia, ile czasu to zajmuje. A kilka chwil zajmuje, chociaż drogę ułatwiają schody i poręcze, ale jednak mimo to dość ciężko się tam wchodzi. Zwłaszcza mając już ponad dwadzieścia kilometrów w nogach. Jednak na szczyt warto dotrzeć, bo robi niesamowite wrażenie. A przede wszystkim daje ogromną satysfakcję, że udało się. :)



       Niestety, zejście ze szczytu to nie było to, na co moje kolana miały największą ochotę tego dnia, więc schodziłam bardzo powoli, każdy krok naprawdę wiele mnie już kosztował. Jednak każdy krok przybliżał mnie do powrotu, więc jakoś udawało mi się znaleźć w sobie ostatnie pokłady siły i nie poddawać się. Zwłaszcza że spacer w dół również wiódł przez piękne polany i widoki dalej zapierały dech w piersiach. Naprawdę, widokowo cała wędrówka była niesamowitym przeżyciem.



      Ostatni etap naszej wyprawy wiódł przez największą atrakcję Jaworek, czyli przepiękny Wąwóz Homole. Co prawda, mogliśmy go ominąć i przejść skrótem już do miejsca, gdzie mieliśmy samochód, ale postanowiliśmy jednak nadłożyć kawałek drogi, żeby go zobaczyć. Wiedzieliśmy, że jeśli tego teraz nie zrobimy, to pewnie już nam się nie uda tutaj przyjść. A widoki naprawdę niesamowite są, chociaż widać, że to ścieżka bardzo turystyczna jest i tłok, mimo dość późnej już pory, panował na nim dość spory.


      Po dziewięciu i pół godzinie drogi, w trakcie której przeszliśmy niemalże trzydzieści kilometrów, udało nam się domknąć pętlę i wróciliśmy do samochodu. Dwa szczyty zostały zdobyte, z całej Korony (robionej wspólnie w parze przez nas) mamy już cztery, zostały dwadzieścia cztery. ;) Generalnie- naprawdę wybraliśmy idealny dzień na taką szaloną eskapadę, bowiem pogoda była rewelacyjna, nie za ciepło, nie za zimno, lekki wietrzyk, brak deszczu, cudo po prostu. Do tego te wszystkie piękne widoki. I nawet ból kolan warto było dla nich przecierpieć, zwłaszcza że dzisiaj dobrze się już czuję. I tych kilometrów też, o dziwo, nie czuć. Wyrabiamy się. ;)


       Na zakończenie jeszcze obowiązkowa mapa z całą trasą wędrówki i naszej pięknej pętelki. :) A dla mnie i tak jedną z najmilszych chwil wczorajszego dnia był moment, gdy wyszliśmy już z Wąwozu Homole i dotarliśmy do drogi asfaltowej, gdzie z czystym sumieniem mogłam ściągnąć wreszcie buty i ostatni kilometr przejść w samych skarpetkach do samochodu. :)


~~Madusia.

63 komentarze:

  1. Świetna trasa, wiodąca przez przepiękne tereny. Zdjęcia są naprawdę obłędne.
    Gratulację 11. miesięcznicy i życzę, aby tych wspólnych miesięcy było jak najwięcej! :)

    P.S. Kolana strasznie wysiadają przy schodzeniu. Najlepsza na to jest galaretka zjedzona po powrocie do schroniska/domu. A później jeszcze z raz :)

    http://geocachingpomojemu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam ludzi, którzy robią coś sensownego w swoim życiu! :)
    Gór natomiast zazdroszczę, też chciałabym pójść na taką wycieczkę. Tylko z kujawsko-pomorskiego nieco daleko... :)
    Ach, i szczęścia w miłości!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładne zdjęcia :))
    fajny pomysł na świętowanie :))
    Pozdrawiam cieplutko ♥
    Chciałabym prosić Cię o pomoc jeżeli możesz to zajrzyj do mojej 1 notki, z góry dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie! Sama wczoraj byłam w górach, możesz poczytać u mnie na blogu w dzisiejszym poście. Ja postawiłam na Góry Stołowe.
    Pozdrawiam, M ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Super zdjęcia i pomysł , ja niestety nie mogę przebywać w górach.
    Zapraszam do mnie carolinaa-carolinaaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale śliczne zdjęcia, fajny taki wypad z okazji rocznicy. Taki nie tradycyjny. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. też we wrześniu wybieram sie w gory! :) super zdjęcia :)
    no i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. fajnie tak poświętować w inny sposób, choć ja gór nie lubię i jak czytam ile przeszliście pieszo to aż mnie trzęsie! ;)
    pewnie zamieniłabym góry na morze, to tam naprawdę czuję, że żyję... i to do niego zawsze mnie ciągnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. W górach byłam rok temu ;)
    Śliczne zdjęcia :)

    http://powodzeniaveronica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Hehe czasami jest cięzko, ale jak się dojdzie na szczyt- satysfakcja! :) piekne zdjecia :) pozdrawiam, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawy i oryginalny pomysł na wspólne spędzenie kolejnej miesięcznicy :)) Ja już z moim chłopakiem jestem 5 lat :) Powodzenia życzę :)

    http://patuszkowataa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny pomysł z wyjazdem w góry ! sam z chęcią bym się wybrała bo w te wakacje jeszcze nigdzie nie byliśmy za bardzo całą rodzinką :) pięknie się na was patrzy ! dużo szczęśćia :)
    Pozdrawiam
    www.kayenn.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Chciałabym pojechać w góry, ale jednak wypadło, że wybieramy się nad morze. Zobaczymy w następnym roku możliwe, ze pojadę w góry. :)
    Świetne zdjęcia ;)

    swiatgalaxy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Powodzenia w dalszym zyciu razem :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mega Was podziwiam za te wędrowanie po górach, ale i zazdroszczę kondycji i samozaparcia :) JESTEŚCIE WIELCY! ^^
    http://tratwasquad.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. podziwiam was :) Ja nie dałabym rady;p.

    OdpowiedzUsuń
  17. a ja akurat chciałbym się wybrać do włoch ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja nie miałam niestety być okazji w górach ale na pewno się tam wybiorę, super zdjęcia.

    http://oliwwiaa-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Góry to naprawdę piękne miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ahh, też bym sobie pojechała w góry ale daleko :(
    Dzięki za odwiedziny na moim blogu i zapraszam częściej! www.camesss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Też tam byłam w tym roku :) Dobra jakość zdjęć:)

    Zaobserwuj/skomentuj jeśli ci się naprawdę podoba :)
    http://roseroseee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Czytając te opisy i oglądając zdjęcia aż mi tęskno do gór! Wspaniałe widoki!

    OdpowiedzUsuń
  23. Kocham góry, co rok je odwiedzam :)
    http://agnieszka-bawi-sie-w-bloggera.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetne zdjęcia ^^ Aż ma się ochotę chodzić po górach :)
    P.S: Szczęścia w związku życzę (też jestem z chłopakiem 11 miesięcy :))

    Zapraszam na http://the-sound-of-your-heart-beating.blogspot.com/2014/08/kasztelan-2014.html :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Góry to naprawdę rewelacyjny sposób na spędzenie wolnego czasu. Sama od jakiegoś czasu marzę o tym, aby zaopatrzyć się w jakieś solidne buty oraz plecak i po prostu pójść szlakiem turystycznym gdzieś w Tatrach. Dziękuję za odwiedziny u mnie, zapraszam częściej!

    OdpowiedzUsuń
  26. Kocham góry, muszę się jeszcze wybrać w tym roku :)
    Gratuluję i życzę dalszego szczęścia w związku :)
    queen-of-day.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  27. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  28. Uwielbiam góry, są piękne. A jaka satysfakcja jak się wyjdzie na szczyt ;D

    OdpowiedzUsuń
  29. Kocham góry i zazdroszczę wyjazdu! :)
    MÓJ BLOG KLIK

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja nie gustuje w górach i długich wędrówkach ale najważniejsze ,że Tobie się podobało :)
    Zdjęcia są prześliczne. I życzę szczęścia w związku :)
    Zapraszam do mnie: http://wikkistyl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  31. Fajne zdjęcia, ale mogłyby być trochę większe ;)
    stylizations-natalia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  32. Kocham Góry. Wspaniałe widoki :)
    Pozdrawiam
    http://tendies.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  33. Jak tam pięknie! I co za trasa. Świetnie!
    Gratulacje! :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  34. Super relacja :) Czułam się trochę tak, jakby szła z Wami po tych górach :)

    OdpowiedzUsuń
  35. gratuluję 11 msc :) oby tak dalej !
    zapraszam do mnie :)
    http://martienna.blogspot.com/2014/08/wedding.html

    OdpowiedzUsuń
  36. piękne widoczki, zazdroszczę :))

    OdpowiedzUsuń
  37. Super widoki! :)
    http://aishiteru6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  38. Bardzo ciekawy post! :D ♥
    Oby więcej takich! :D ♥
    Pozdrawiam i obserwuję :D ♥

    http://donia-fashion.blogpsot.com

    OdpowiedzUsuń
  39. Fajny pomysł na uczczenie 11 miesięcy związku, a widoki zachwycające!
    Marzy mi się wypad w góry.

    OdpowiedzUsuń
  40. już niedługo będzie rok ♥ fajny blog, miło się czyta ;) życzę dalszych sukcesów i wytrwałości :) pozdrawiam ;)

    obserwuję ;)
    http://magdalenka99.blogspot.com/2014/08/chasing-sun.html nowa notka! zapraszam serdecznie każdy komentarz i obserwowanie jest odwzajemniane.

    OdpowiedzUsuń
  41. Wow, piękne widoki!


    http://peppermintandpink.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  42. Śliczne zdjęcia *.* zazdroszczę :)
    Zapraszam do mnie mam nadzieję że wpadniesz :D
    http://possible1246.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  43. super :) póżniej wiele wspomnień jest na przyszłość :)


    http://jzabawa11.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  44. Wspaniałe zdjęcia :) Doskonały przewodnik :) Również kocham góry :)
    Fantastycznie ! :3

    http://scenariuszmarzen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  45. Super, też planuję razem ze swoją drugą połową wyjazd niedługo i patrząc na te zdjęcia zastanawiam się nad górami hm... piękne widoki ;)

    Zapraszam do mnie
    http://okotygrysaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  46. ♡ super relacja i wspaniałe widoki :) uwielbiam góry!

    OdpowiedzUsuń
  47. Świetne zdjęcia :) Uwielbiam góry, byłam już w Zakopanym, Bieszczadach, Muszynie i chcę zobaczyć jeszcze więcej! *.*
    http://milenaabloog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  48. Ja nie przepadam za górami ale Zakopane kocham!

    http://karolina-life-and-fashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  49. hej miło tutaj :)) gratulacje :)
    www.thfashiontimeline.blogspot.com
    Obserwujemy?:)

    OdpowiedzUsuń
  50. Kocham góry, najbardziej podobają mi się Bieszczady *_*
    Świetne zdjęcia. Obyście mieli jeszcze więcej takich miesięcznic i rocznic :)
    http://kinga-kigusia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  51. Ale masz fajnie z tymi wyprawami. Piękne wielkich na pewno niezapomniane przeżycia ;)

    OdpowiedzUsuń
  52. tyle pięknych miejsce i zdjęć! :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Super zdjecia :D
    takie wyprawy są świetne. Ja pamiętam jak ostatni raz w górach byłam 5 lat temu :)
    blog-kilk

    OdpowiedzUsuń
  54. fajny pomysł, też lubię takie wycieczki :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Gratuluję tej miesięcznicy ;* widzę wyprawa się udała :)

    OdpowiedzUsuń
  56. Świetne zdjęcia! Ja niestety nigdy nie byłam w górach.

    OdpowiedzUsuń
  57. Widoki świetne! Gatuluje zdobycia szczytu i miesięcznicy :)
    http://kasieek-bloog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. :)
Jeśli możesz, zostaw adres, będzie łatwiej mi się odwdzięczyć. :)
I nie pisz obs za obs, jeśli chcesz- zaobserwuj. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...