LOVE TRAVELING

Jak przeżyć atak terrorystyczny?

W przeszłości turyści, jeśli w ogóle padali ofiarami terroryzmu, nigdy nie byli bezpośrednim celem ataków; zwyczajnie znaleźli się w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie. Niestety z początkiem XXI wieku grupy terrorystyczne wybrały turystów jako kartę przetargową w walce o osiąganie własnych celów. Bynajmniej nie jest to dla nas – podróżujących wiadomość komfortowa… Dlaczego akurat branża turystyczna? Artykuł Jak przeżyć atak terrorystyczny? pochodzi z serwisu Love Traveling.

Suwalszczyzna – kraina jak baśń

LOVE TRAVELING

Suwalszczyzna – kraina jak baśń

Suwalskie Bullerbyn, czyli za czym tęsknią warszawskie mieszczuchy   W naszym suwalskim Bullerbyn sąsiad nie zagląda nam w okna. Nie zagląda, bo od tych najbliższych dzieli nas las, staw i dwie górki pokryte łanem złotego zboża. Zagląda kot, co nocą nic nie upolował lub bocian, co kocha przysiadać na nowym, błyszczącym dachu stodoły i klekotać w najlepsze. Mieszkamy w starym, około 150-letnim folwarku. W drugiej furtce, tej od strony pola, kwitną smukłe malwy. Kwitnie też lipa, wielka i stara. Może posadził ją pierwszy właściciel, ten, który jak na męża przystało wybudował dom i spłodził syna (lub córkę? Córka chyba lepsza!)? W obejściu na planie kwadratu jest stodoła (ta od bociana), chlewik, drewutnia, ziemianka ukryta głęboko (w której hodujemy nietoperze) i dom. W domu natomiast najważniejsze pomieszczenia to sień, kuchnia, alkierz (boczny mały pokój, służący za sypialnię) oraz wielka izba. Jest też, nieco młodszy, oszklony ganek, który szczególnie przypadł mi do gustu, zaraz po wielkim piecu kaflowym. Piec bez wątpienia jest sercem domu. Nie tylko dlatego, że nagrzewa wodę i nie pozwala zamarznąć zimą; jest sercem kuchni, a jak wiadomo, gdzie jedzenie, … Artykuł Suwalszczyzna – kraina jak baśń pochodzi z serwisu Love Traveling.

LOVE TRAVELING

Sękacz – przepis na szczęśliwe małżeństwo

Przeciętny sękacz ma około pół metra wysokości. Mówi się, że przywędrował na Podlasie z Francji. Gâteau à la broche, ciasto typowo francuskie, trafiło do Litwy i Polski za sprawą Radziwiłłów. Lubiany i pieczony na dworze sękacz zawędrował do zaścianków, a następnie rozpowszechnił się na całym obszarze Podlasia. Inna historia opisuje natomiast jak Polacy poznali przepis na sękacza i technologię jego produkcji od Jaćwingów już w okresie średniowiecza, bowiem ten rodzaj ciasta mógł być łatwo wykonywany na otwartych paleniskach kuchni tamtych czasów. Trzeba jednak przyznać, że teoria ta pozostawia więcej pytań, niż odpowiedzi – skąd w średniowieczu cukier? Ciasto pieczone na miodzie spadłoby z wałka po kilku sękach. W średniowieczu ciasta pieczono na zakwasie – nie znane były drożdże i soda – co nadawało im charakterystyczny smak i zapach. Cokolwiek jednak by nie mówić o pochodzeniu sękacza, pewnym jest, że po spopularyzowaniu ciasta sękacz zawędrował daleko. Ceni się go nawet w Japonii, gdzie występuje pod nazwą シャコティス (shakotisu). Prawdziwego sękacza nie tak łatwo zrobić. Trzeba dużo cierpliwości i – co gorsze -cztery ręce. Cztery skoordynowane ręce. Ktoś … Artykuł Sękacz – przepis na szczęśliwe małżeństwo pochodzi z serwisu Love Traveling.

W krwioobiegu miast

LOVE TRAVELING

W krwioobiegu miast

Lubię myśleć o mieście jak o żywej tkance. Im więcej ich odwiedzam, tym bardziej jestem przekonana, że każde miasto to (prawie) autonomiczny, żywy organizm. I każde z nich jest inne. Poszczególne elementy miasta tworzą ściśle powiązane ze sobą układy działające w specyficznej symbiozie. Jedne bez drugich nie mogą istnieć – bez nich nie byłoby wpółczesnego miasta. To one tworzą je, budują lub niszczą i uśmiercają. Systemy energetyczne, telekomunikacyjne, wodno-kanalizacyjne, sieci transportowe, zaopatrzenia w żywność, zarządzania kryzysowego, utrzymywania bezpieczeństwa i porządku, systemy ochrony zdrowia, obiekty oświaty i kultury, obiekty i ośrodki socjalne, infrastruktura drogowa, przestrzeń sportowo-rekreacyjna. Miasta to niesamowicie skomplikowane struktury, które karmią  nas, ubierają, bawią, chronią i kształtują. A my kształtujemy je, bo charakter miasta zależy od charakteru jego mieszkańców. Czy nie zastanawialiście się dlaczego słowo arteria określa zarówno tętnice – niezbędny element krwioobiegu, jak i “ważny szlak komunikacyjny”? Jak tętnice w naszym ciele dostarczają czerwone krwinki do każdej, nawet najdalszej komórki organizmu, tak system komunikacji miejskiej dowozi nas – mieszkańców miast w ich najdalsze peryferia. Komunikacja miejska mówi bardzo wiele o mieście, dlatego nie wyobrażam sobie zwiedzenia danego miasta bez choć jednej przejażdżki metrem czy tramwajem, bez zaglądnięcia do jego wnętrza. Każde miasto tworzy inny system, dostosowany do specyficznych warunków i potrzeb. … Artykuł W krwioobiegu miast pochodzi z serwisu Love Traveling.

Czy jesteś uzależniony od podróży?

LOVE TRAVELING

Czy jesteś uzależniony od podróży?

Jeśli czujesz, że mógłbyś spokojnie podpisać się pod połową tych punktów… nie ma dla ciebie ratunku! Gotowy? Licz punkty za każde zdanie, z którym się zgadzasz.   1. Twój facebook nie nadąża za miejscami, w których jesteś. Twoi znajomi już dawno się pogubili.   Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Marcos Gabriel (@marcosgabriel) 26 Lut, 2013 o 8:01 PST   2. Uważasz, że lodówka służy do… przyczepiania magnesów. Chłodzenie to jej funkcja poboczna.   Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Christina Wood (@mrschrissywood) 19 Cze, 2015 o 5:30 PDT   3. Z niezdrowym wręcz zainteresowaniem podniecasz się mapami. Na widok globusa włosy elektryzują Ci się jak przy cewce tesli.   Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika bilkabakery (@iraoleksyuk) 20 Sie, 2015 o 3:31 PDT   4. Masz przynajmniej jedną mapę w swoim pokoju.   Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Sophie (@sophie910727) 5 Lut, 2015 o 5:43 PST   5. Potrafisz spakować się na 10 dni do bagażu podręcznego wciskając jeszcze do środka śpiwór, książkę i kota.   Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Samantha Lauren Bird (@sammii_b) 12 Sie, 2015 o 2:32 PDT   … Artykuł Czy jesteś uzależniony od podróży? pochodzi z serwisu Love Traveling.

Nauka języka za granicą – warto?

LOVE TRAVELING

Nauka języka za granicą – warto?

Jak uczyć się szybko i przede wszystkim – efektywnie? Gdy czasu coraz mniej, a wymówek coraz więcej, może warto pomyśleć o połączeniu przyjemnego z pożytecznym, czyli nauce języka za granicą? Na co zwrócić uwagę przy wyborze kursu, jeśli zdecydujemy się na taki wyjazd? “Imparare una nuova lingua è come acquistare una nuova anima” Włoskie przysłowie mówi, że nauczenie się nowego języka jest jak otrzymanie nowej duszy. Jest w tym sporo prawdy. Język to nic innego jak sposób komunikowania się ze światem. Język to też kod, za pomocą którego myślimy, opisujemy rzeczy – zarówno te codzienne, jak i abstrakcyjne, wymagające większej wprawy i umiejętności. Nie bez powodu starotestamentowa Wieża Babel upadła – gdy mówimy jednym językiem znacznie więcej możemy osiągnąć, dostrzec, zrozumieć. A czy nie o to nauczenie się świata chodzi właśnie w naszych backpakerskich podróżach? J. FRANCUSKI, Ania Uważam, ze nauka języka za granicą pomogła mi rozwijać się językowo. Nabrałam pewności siebie, zarówno językowej jak i życiowej, ponieważ na pierwszy taki kurs pojechałam mając jedynie 14 lat. Od czterech lat jeżdżę do Francji na kursy francuskiego do szkół … Artykuł Nauka języka za granicą – warto? pochodzi z serwisu Love Traveling.

LOVE TRAVELING

Tangawizi na upały!

Tangawizi na upały, czyli afrykańskie sody dla ochłody   Tangawizi w języku Suahili oznacza nic innego jak… imbir. Schłodzony, gazowany napój z imbirem pije się w krajach Suahili jak naszą “oranżadę”. Obecnie Stoney Tangawizi nosi dumnie napis “a product of the Coca-Cola Company” (nowe powinowactwo można łatwo zauważyć po charakterystycznym kształcie butelki) i jest powszechnie dostępny w Afryce Wchodniej, głównie w Tanzanii i Kenii. Czy oznacza to, że by móc schłodzić się przyjemnym smakiem pikantnego tangawizi musimy przy okazji wybrać się na safari do Afryki Wschodniej? Nic bardziej mylnego! Jak zrobić smaczne i naturalne tangawizi w domu? Potrzebujesz: 1,5 litra wody mineralnej  sok z połówki cytryny kilka łyżeczek cukru (wedle uznania) kłącze imbiru / imbir sproszkowany Składniki wystarczy połączyć w dużym dzbanku, wrzucić do lodówki lub dodać kilka kostek lodu i gotowe! Jeśli chodzi o imbir, ja używam sproszkowanego imbiru z Zanzibaru, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by wykorzystać do tego celu świeże, drobno starte kłącze. Ważne, by forma jego podania umożliwiła rozejście się aromatu w zimnej wodzie. W przypadku dużych kawałków konieczne byłoby zalanie ich wrzątkiem i następnie schłodzenie wody, … Artykuł Tangawizi na upały! pochodzi z serwisu Love Traveling.

Turystyka w selfie czasach

LOVE TRAVELING

Turystyka w selfie czasach

Selfie-turystyka zjawisko, które przeraża nie tyle swoją istotą, co skalą   Selfie, autoportret na miarę XXI wieku; zdjęcie zrobione sobie samemu metodą “z ręki”, najczęściej telefonem komórkowym i umieszczone na portalu społecznościowym (instagram, facebook, twitter, portale randkowe itp.) zawdzięcza swoje powstanie rozwojowi nowych mediów, zwłaszcza tych umożliwiających szybkie publikowanie zdjęć. Celem takiego zdjęcia jest zaprezentowanie się w sposób jak najbardziej atrakcyjny przez samego fotografowanego/fotografującego (dlaczego kacze dzioby zostały zaliczone do tej kategorii, tego nie wiedzą nawet najstarsi druidzi) i zebranie jak największej społecznej gratyfikacji w formie lajków, pochwał, komentarzy i (oczekiwanej w pewnej mierze) zazdrości. W dobie powszechnego dobrobytu, który nam tu w Europie z pewnymi wahaniami towarzyszy przez większość czasu, wiadomym jest, że lepiej niż “być” jest “bywać“, pokazywać się. A czy jest lepsza forma pokazania, że się gdzieś było, niż zrobienie sobie w danym miejscu zdjęcia? Signum temporis   Od końca XX wieku obserwujemy proces stopniowego odchodzenia od komunikacji werbalnej w stronę kultury ikonograficznej. Żyjemy w biegu, więc każdy aspekt życia musi odpowiednio nabrać tempa, by nam dorównać. Informacja ma być coraz krótsza, a jej forma przekazania coraz szybsza. Przykład? Wystarczy zrobić zdjęcie, jednym kliknięciem udostępnić w profilu oznaczając … Artykuł Turystyka w selfie czasach pochodzi z serwisu Love Traveling.

LOVE TRAVELING

Wodziłki – wieś staroobrzędowców

W Suwalskim Parku Krajobrazowym odnaleźć można kawałek dawnej Rosji. Osadę założyli tu staroobrzędowcy – uchodźcy, którzy nie uznawszy reform w Rosyjskiej Cerkwii szukali schronienia przed prześladowaniami w swojej ojczyźnie. Dawniej we wsi żyło ich kilkuset, obecnie zostało mniej niż dziesięć rodzin. Kultywują dawne zwyczaje i modlą się pod przywództwem nastawnika w drewnianej świątyni, zwanej molenną. Wodziłki zostały założone w 1788 r. przez staroobrzędowców, ludność dawnej Rosji, która nie uznała reformy liturgicznej patriarchy Nikona, upodabniającej obrzędy Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego do obrzędów greckich. Pociągnęło to za sobą rozłam w Rosyjskiej Cerkwii. Tych, którzy zostali przy starej liturgii i tradycji, nazwano staroobrzędowcami (starowiercami, starowierami). Gdy w 1667 r. sobór moskiewski uznał stare obrzędy za herezję, władze kościelne i świeckie rozpoczęły masowe prześladowania starowierców. Staroobrzędowcy zaczęli porzucać swoje domy i zakładać nowe osady w trudno dostępnych miejscach. Masowo uciekali z Rosji, także na ziemie Rzeczypospolitej, gdzie pojawili się w pierwszej połowie XVIII w. Na ziemiach polskich starowiercy założyli Wschodni Kościół Staroobrzędowy – niekanoniczny Kościół prawosławny zrzeszający gminy wyznaniowe bezpopowców na terenie Polski. Ale kim byli owi bezpopowcy? Po represjach spowodowanych reformą patriarchy Nikona część starowierców pozbawionych duchownych po ich egzekucjach, samospaleniach lub naturalnej śmierci … Artykuł Wodziłki – wieś staroobrzędowców pochodzi z serwisu Love Traveling.

LOVE TRAVELING

Zielone Świątki na Urzeczu

   Urzecze, gdzie to w ogóle jest?   Urzecze (Łurzyce) to podwarszawski, nadwiślański mikroregion etnograficzny rozciągający się w pasie pradoliny Wisły po obu jej brzegach (stąd też nazwa regionu nawiązująca do terenów leżących “u rzyki”). Dlaczego po obu, a nie po jednej stronie Wisły? W przeszłości rzeka nie traktowana była jako bariera geograficzna, lecz jako czynnik łączący społeczność, jej główna oś i spoiwo. Życie Łurzycoków koncentrowało się więc wokół rzeki. Wobec złego stanu dróg lądowych, stanowiła ona najprostszy i najszybszy środek transportu i komunikacji. Wisła kształtowała gospodarkę regionu i wpływała na jego tradycje. Miało to swoje odzwierciedlenie w rozwiniętym handlu wiślanym (40 kilometrów z nurtem rzeki można było dopłynąć do Warszawy, dogodnego rynku zbytu), flisactwie, wyspecjalizowanym rybołówstwie, budowaniu grobli, melioracji terenu i wznoszeniu domów na sztucznych pagórkach (należy pamiętać, że spora część Łurzyca leży przecież na terenie zalewowym), sadzeniu wierzb oraz wyplataniu wikliny. Należy podkreślić, że przeciwieństwie do np. Kurpiów Łurzyce były regionem bogatym. Łurzycanie zamieszkiwali urodzajne ziemie nadwiślańskie i prowadzili dalekosiężny handel rzeczny. Wisła była w przeszłości  głównym traktem komunikacyjnym Polski, spławiano nią różnorodne towary, czasem … Artykuł Zielone Świątki na Urzeczu pochodzi z serwisu Love Traveling.

LOVE TRAVELING

Hanami – z potrzeby piękna

Pomyślałam ostatnio, ze przydało by się nam w Polsce takie hanami. Nie mam tu na myśli alkoholowych imprez organizowanych w plenerze, bo te jako takie wychodzą nam chyba całkiem nieźle, a sam aspekt podziwiania kwiatów. Japończycy wręcz kontemplują pojawające się kwiaty sakury, a w towarzystwie często można usłyszeć dyskusję o wyższości kwiatów wiśni, śliwy lub brzoskwini nad innymi kwiatami. Maj. W pełni rozkwitła wyczekiwana jak co roku wiosna, jednak zapracowani, przemęczeni, wymięci i szarzy nie zawsze zdajemy się to zauważać. Bynajmniej nie jest to kwestia czasu – nie wierzę przecież, że przeciętny Tanaka z Tokio jest mniej zapracowany i zabiegany od przeciętnego Kowalskiego z Warszawy. A jednak w tej całej szarej codzienności brakuje nam tej chwili zachwytu, refleksji nad pięknem, choćby to miała być nieśmiała gałązka oblepiona śnieżnobiałym puchem, który przecież niebawem odfrunie. Umiemy dostrzec piękno od święta, ale brakuje nam piękna w życiu codziennym. Sypiące się kamienice, reklamy wielkoformatowe wrzeszczące z każdej strony, otumaniająca jazda metrem to nasza codzienność, konieczność i wybór, który często zamyka nam oczy na to, co jest dookoła. Nie trzeba przecież … Artykuł Hanami – z potrzeby piękna pochodzi z serwisu Love Traveling.

Przewodnik po Garmisch-Partenkirchen

LOVE TRAVELING

Przewodnik po Garmisch-Partenkirchen

Przewodnik po Garmisch-Partenkirchen, czyli gdzie zjeść i gdzie pochodzić   Garmisch-Partenkirchen, często znane fanom skoków narciarskich jako GaPa, ma dość ciekawą historię. Kiedyś dwie, zupełnie odrębne miejscowości oddzielone rzeką Partnach – Garmisch i Partenkirchen, zostały połączone na rozkaz Hitlera na rok przed zimowymi igrzyskami olimpijskimi w… Artykuł Przewodnik po Garmisch-Partenkirchen pochodzi z serwisu Love Traveling.

LOVE TRAVELING

My Słowianie

Ta melancholijna słowiańska dusza, która sprawia, że potrafimy zadumać się nad rzewną melodią płynącą z bałałajki, zachwycić pięknem, zapalić świece w cerkwi i rozmyślać w zupełnej ciszy, obca jest innym kulturom świata zachodniego – często od nas głośniejszym, wyznającym kult sjesty i dobrej zabawy… Artykuł My Słowianie pochodzi z serwisu Love Traveling.

LOVE TRAVELING

Pomidor

(…) Trafiłam na dwa dni do Bangkoku, skąd miałam ruszyć dalej. Przypadkowy hotel znaleziony w środku nocy okazał się przyzwoity i poczułam sympatię do taksówkarza, któremu nie ufałam, a który dostarczył to, co obiecał, czyli nice hotel.   Śniadanie podano w…

Kurpiowska Niedziela Palmowa

LOVE TRAVELING

Kurpiowska Niedziela Palmowa

Kurpie zajmują obszar północnego Mazowsza. Nazwa “kurpie” wywodzi się od “kurpsi” – rodzaju  wyplatanych w tym regionie butów z łyka lipowego. Z racji dużego zalesienia (Puszcza Biała i Puszcza Zielona) i stosunkowo słabych gleb występujących na tym terenie, dawni mieszkańcy Kurpi zajmowali…

Wysoki jak Masaj

LOVE TRAVELING

Wysoki jak Masaj

W wolnym czasie Masajki trudnią się wyrobem biżuterii z koralików. Koraliki są – jak większość rzeczy w Afryce – chińskie. Przypływają wielkimi kontenerami do Dar, by później rozejść się po wioskach i wioseczkach. Koraliki nawlekane są na druciki. Grube, sztywne,…

LOVE TRAVELING

Uciekłam z delegacji cz.3 – Tokio w dzień

Tokio, 27.02.2015 r. Zgodnie z postanowieniem z poprzedniego dnia wstałam dziś wcześniej i wróciłam w to samo miejsce. Odczarowane z magii nocy, choć wciąż niezwykłe i równie piękne, tym razem wydało mi się zupełnie inne. Wschodzące słońce przebijające się przez konary…

Uciekłam z delegacji cz.2 – Tokio nocą

LOVE TRAVELING

Uciekłam z delegacji cz.2 – Tokio nocą

Tokio, 26.02.2015 r. Jest 23:40. W moim pokoju w końcu udało mi się odnaleźć odpowiedni przycisk na panelu przy łóżku, który odsłania szczelną jak skafander płetwonurka zasłonę. Siedzę na podłodze, patrzę na migoczące tysiącami świateł nocne Tokio (a widok z…

Uciekłam z delegacji cz.1 – Dreamliner

LOVE TRAVELING

Uciekłam z delegacji cz.1 – Dreamliner

26.02.2015 r., gdzieś nad Morzem Żółtym prędkość: 930 km/h, wysokość: 11000 m, temperatura na zewnątrz: -52*C.  Po dziewięciu godzinach lotu, około piątej rano, obudziłam się w sam raz na piękne widowisko – samolot zmieniał kurs nad Pekinem, a że widoczność…

Jizō, opiekun podróżnych

LOVE TRAVELING

Jizō, opiekun podróżnych

Będąc w Japonii co rusz napotkamy małe i duże, samotne i zdecydowanie “stadne” posągi przedstawiające dobrotliwego mnicha z ogoloną głową, okrągłą twarzą i delikatnymi łukami brwiowymi. To Jizō. Jizō jest drugim najpopularniejszym po Kannon bóstwem buddyjskim, które przyjęło się w japońskiej religii…

LOVE TRAVELING

Muzeum Wsi Księstwa Łowickiego

Tak długo zabierałam się na blogu za etno-serię, że rok Kolberga zdążył już ustąpić na rzecz roku Jana Długosza (oraz roku Gniezna – “Miasta Królów”), a trzeba przyznać, że seria poświęcona kulturze ludowej i skansenom chodziła mi po głowie od dłuższego…

LOVE TRAVELING

Japonia oczami blogerów

Za czym tęsknimy najbardziej? Japonia – co w niej takiego jest, że mami i przyciąga? Ile osób, tyle punktów widzenia, a jeszcze więcej wrażeń, emocji i wspomnień. Dziś – w dniu dość szczególnym dla mnie, bo w moje urodziny ,  pozwalam sobie…

Togliatti: gdzie diabeł mówi dobranoc

LOVE TRAVELING

Togliatti: gdzie diabeł mówi dobranoc

Co się dzieje, gdy umiera włoski polityk, filozof i przywódca komunistów? Ano, gdzieś w głębokiej Rosji ponad 700-tysięczne miasto otrzymuje nową nazwę. Bynajmniej nie jest to powód do dumy, kiedy okazuje się, że Togliatti (od nazwiska Palmiro Togliattiego; dawny Stawropol…

LOVE TRAVELING

Midgaard do Ziemi: słowo o migracji

Kiedy człowiek przybywa do nowego miejsca, najpierw musi się go nauczyć. Poznać. Nie tylko tego, gdzie jest gospoda, stacja karawan albo dom, w którym mieszka, albo jak trafić na targ czy gdzieś, gdzie można kupić posiłek. Musi nauczyć się też,…

Zanzibar – co, gdzie, za ile?

LOVE TRAVELING

Zanzibar – co, gdzie, za ile?

Paka dla dzieciaka

LOVE TRAVELING

Paka dla dzieciaka

Czujecie miętę do Gruzji, prawda?  Macie słabość do jej pięknych, górskich krajobrazów? Lubicie wysiadać z marszrutki „Bóg wie gdzie” i wędrować w stronę bezkresnych, słodkich winnic? A może bardzo cenicie sobie te wszystkie chwile (i niekończące się toasty) spędzone z miejscowymi? Może zastanawiacie…

Bruskela i historia czekolady

LOVE TRAVELING

Bruskela i historia czekolady

Choć dla Europejczyków historia czekolady zaczęła się dopiero w 1502 roku wraz z czwartą wyprawą Krzysztofa Kolumba, to historia pradziadka kakao sięga czasów Majów i Azteków. „Dziwne nasiona kształtem przypominające migdały”, czyli ziarna kakaowca były bowiem niezwykle cenne i służyły za kosztowne prezenty,…

LOVE TRAVELING

Amsterdam – miasto kanałów

Przygotowując się do mojego wypadu do Brugii przypomniało mi się jak dokładnie rok temu przemierzałam z mapą w ręce uliczki i mostki Amsterdamu. Poleciałam sama. W domu powiedziałam, że znikam, by trochę odpocząć, choć tak naprawdę uciekłam leczyć złamane serce…

LOVE TRAVELING

Śmierć (w) Wenecji

Wenecja to piękna pocztówka. Całkiem niezłe tło do zdjęcia, którego bez wątpienia pozazdrości nam cała rodzina, zwłaszcza ta zza oceanu. Wenecja to legenda o gondolach, kochankach, namiętności, zdradach i śmierci. Dla mnie podróż do Wenecji miała być swoistą podróżą w…

Spokanie Wschodu ze Wschodem

LOVE TRAVELING

Spokanie Wschodu ze Wschodem

 Trzy dojrzałe Amerykanki z solidnie przykrytymi głowami, opakowane ubraniem i wyposażone w kamery – podobni ludzie w jeden dzień zaliczają tuzin świątyń oraz jedną czy dwie cesarskie rezydencje, bez najmniejszych emocji – zatrzymują się przed słynnym kamiennym ogrodem, by zdecydowanie…