PODRÓŻE DZIEWCZYNY SPŁUKANEJ
Dlaczego Polki kochają obcokrajowców?
To, że Polki uwielbiają obcokrajowców jest faktem nie podlegającym dyskusji. Możemy się kłócić, zaprzeczać, protestować, ale tłumy kobiet otaczające Hiszpanów na dyskotekach, dziewczyny zagadujące Anglików w pubach, dziesiątki związków powstałych podczas trwania wymiany Erasmus, mówią same za siebie. Skąd bierze się ta fascynacja?EGZOTYKAWiadomo, że to co nieznane ciągnie najbardziej. Nowy dla nas język, kultura, niespotykany typ urody. Jeden z amerykańskich portali randkowych przeprowadził ostatnio badania wykazujące, iż znacząca większość z nas zdecyduje się raczej odpowiedzieć na wiadomość od osoby innej rasy niż naszej własnej. Tak więc białych mężczyzn najbardziej wizualnie pociągały kobiety z Azji Północno-wschodniej, mężczyzn czarnych latynoski, a Azjatów zarówno z Azji Północno-wschodniej jak i Południowej kobiety białe. Co ciekawe, mężczyźni wszystkich ras byli najbardziej skłonni do podtrzymania stałej relacji z kobietą z Azji Południowej, a najmniej z kobietą rasy czarnej. Kobiety wszystkich ras za najbardziej atrakcyjnego uznały mężczyznę rasy białej. Być może powód leży w naszej, jako gatunku, potrzebie wymiany genowej. Może w zwykłej ciekawości. Z pewnością przyciąga nas wszystko co inne, jednak tego typu dane w równym stopniu pokazują nadal silne oddziaływanie stereotypów rasowych, które każą nam utożsamiać daną rasę z takimi, a nie innymi cechami charakteru. Fakt wybierania przez mężczyzn kobiet o urodzie azjatyckiej pokazuje nie tylko ich zamiłowanie do egzotyki, lecz również powielanie stereotypu o spokojnym, oddanym charakterze kobiet z tego regionu. Również wybór mężczyzn białych sugerować może kojarzenie tego koloru skóry z sukcesem, bogactwem, wykształceniem. Wszyscy wiemy,że stereotyoy rasowe mają bardzo niewiele wspólnego z prawdą, mimo to wciąż je powielamy. I to prowadzi nas do podpunktu drugiego...STEREOTYPYOd najmłodszych lat klepie się nam do głowy, że Anglik jest gentlemanem, Hiszpan gorącokrwistym kochankiem, Włoch śpiewa serenady, a romantyczny Francuz oświadczy się nam na wieży Eiffla. Później dorastamy i chcemy tego opowiadanego w dzieciństwie romansu spróbować na własnej skórze. Tak właśnie rodzą się rozczarowania.KWESTIA UBIORUCzyli opinia, którą powtarzają setki Polek: "Polacy nie potrafią się ubrać.". Nie da się zaprzeczyć, iż naszą ocenę cudzej atrakcyjności w dużej mierze opieramy też na ubiorze. A polscy mężczyźni z dobrego gustu raczej nie słyną. Z drugiej strony, zawsze bawiło mnie narzekanie na styl ubioru Polaków, bo w większośći...kreujemy go same. Pokażcie mi polskiego mężczyznę, który zakupy ciuchowe robi zupełnie sam. Bez partnerki. Ja znam takich niewielu. A jak już znam, to ubierają się naprawdę dobrze. No ale de gustibus non disputandum est. CHĘĆ ZAIMPONOWANIALubimy, kiedy się nas podziwia. I lubimy, kiedy się nam zazdrości. Dlatego czy chcemy się do tego przyznać czy nie, napawa nas dumą, gdy z tłumu ślicznych koleżanek ten nieziemsko przystojny blondyn wybierze akurat nas. A jeśli do tego mówi z zagranicznym akcentem? Plus dziesięć do zwycięzstwa.CHĘĆ PRZYGODYJesteśmy na wakacjach życia, daleko od domu, pogoda sprzyja, troski zostawiliśmy za sobą. Wszystko wydaje się lepsze, atrakcyjniejsze, bardziej przyjazne, kolorowe. Trudno o lepsze warunki do wakacyjnego romansu. Czasem przerodzi się w coś poważniejszego, a czasem nie. Ale co przeżyjesz to twoje. Wspomnień nikt ci nie zabierze.PRZYPADEKCzasem związek z obcokrajowcem się po prostu...zdarza. I nie mają na to wpływu nasza chęć zaimponowania komuś, utrwalone w głowie stereotypy, oryginalność ubioru. Naturalnym jest, że skoro dużo podróżujemy, będziemy szukać partnera, który nawet jeśli nie będzie nam w podróżach towarzyszył, to przynajmniej zaoferuje wsparcie. Że skoro uczymy się danego języka, będziemy chcieli sprawdzić swoje umiejętności w praktyce. Że jeśli poznamy kogoś o wyjątkowym charakterze, to nagle narodowość, kolor skóry, wygląd, język, ubiór przestają być ważne. I chyba tylko takie związki mają szansę na przetrwanie. Takie, które opierają się na łączących nas cechach, a nie tym co inne, egzotyczne.Swojego Francuza spotkałam, gdy zarzekałam się głośno, że jak się wiązać, to tylko z Polakiem. Bo Polaków cenię, szanuję i bardzo lubię. Za ich męskość, zaradność, prostolinijność. A tu zonk: napatoczył się Francuz. Ostatnia z wszystkich nacji, którą bym w swoim stereotypowym postrzeganiu świata wybrała. Ale na dłuższą metę nie myślimy przecież o tym, by partner pasował do naszego ustalonego planu działania, tylko by był obok, podążał za nimi i od czasu do czasu przyniósł herbatę. Ostatecznie wszyscy chcemy tego samego, nawet jeśli szukamy tego u skrajnie różnych osób.