Nasz cały świat
Rumunia, Rumuni, Romowie i Szaleństwo Ceausescu w Bukareszcie
Rumunia Odpoczywając nad Morzem Czarnym nie mogliśmy sobie odmówić powrotu do domu przez Rumunię z jej mrocznym hrabią Drakula, zamieszkującym Transylwanię i z bajeczną Drogą Transfogaraską. Były to miejsca, które od zawsze chcieliśmy zobaczyć i teraz nadarzyła się ku temu okazja.
Zanim jednak dojechaliśmy do tych miejsc zobaczyliśmy kawałek Rumunii i nie spodziewaliśmy się tego, co nas tam spotkało. Kraj ten kojarzył nam się z biedą, drogą szutrową, wozami drabiniastymi, mnóstwem cyganów i setką dzieci podbiegających do samochodu po dolara. Po przekroczeniu granicy na Dunaju, gdzie bardzo ładnie przywitała nas tablica z napisem Romania wszystko, co wyobrażaliśmy sobie o tym kraju zostało obrócone o 180 stopni. Wszystko co myśleliśmy o Rumunii okazało się stereotypami, które nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Może nie zapuszczaliśmy się w najdziksze zakątki kraju, ale przejechane 900 km dało nam obraz normalnego, europejskiego kraju niczym nieodbiegającego od krajów Europy Środkowej. Dobre drogi i nowoczesne autostrady – nie ma ich dużo, ale podobnie jak w Polsce są w ciągłej budowie. Elektroniczny system poboru opłat (rovinieta), ładnie oznakowane drogi i czytelne tablice z terenem zabudowanym. Zadbane małe miasteczka, kolorowe flagi Rumunii na słupach i przystrzyżone trawniki. Z przyjemnością podróżowało się po tym kraju. Kolejną niespodzianką były ceny w sklepach. Liczymy, że będzie tanio, a okazało się drogo. Zwłaszcza w miejscowościach turystycznych były one bardzo duże, nawet czasami większe niż w Polsce. Natomiast waluta – Lej rumuński to jak na razie najładniejszy banknot, jaki widzieliśmy – ultra cienki, wykonany z czegoś podobnego do plastiku i bardzo kolorowy.
Rumuni i Romowie Chyba największym stereotypem o Rumunii są ich mieszkańcy. W Polsce często słyszy się „Ty Rumunie!” i chyba wszyscy wiedzą, w jakim kontekście wypowiadane są te słowa i osobę, o jakich cechach mamy na myśli. Przechadzając się ulicami Bukaresztu szybko zorientowaliśmy się, że jego mieszkańcy są „jaśniejsi” niż my i wyglądający jak każdy inny Europejczyk. W pewnym momencie to my czuliśmy się bardziej opaleni i niepasujący do ogółu ludźmi.
Przede wszystkim mamy dwie grupy społeczne: Rumuni i Romowie (inaczej Cyganie). Tych drugich w całym kraju widzieliśmy może ze 2 osoby. Wychodzi na to, że wraz z otwarciem granic EU wszyscy Romowie wyjechali z kraju i rozprzestrzenili się po Europie (zwłaszcza po Słowacji), a w samej Rumuni została ich tylko garstka. Romowie to grupa etniczna, która w Europie dość często „pracuje” na swoją złą opinię. Część z nich swoim życiem pokazuje obraz żebrzącego Cygana, ale nie każdy Rom taki jest. Niekoniecznie musi on kojarzyć się z biedą, żebractwem czy wyzyskiwaniem innych. Jak mówią sami mieszkańcy Rumunii: w większości to normalni, pracujący uczciwie ludzie, których inną kulturę i wychowanie poznać można tylko po sposobie ubierania się, wyglądzie i sposobie bycia.
Nicolae Ceaușescu
Nie byłoby takiej Rumunii, jaka jest teraz gdyby nie dyktator z lat 70-tych i 80-tych, niejaki Pan Nicolae Ceaușescu. Posiadał on wiele dziwnych metod na rządzenie krajem, których główną inspiracją były poczynania Stalina czy Kim Ir Sena. Ceaușescu był niezależny od ZSRR, dzięki czemu świat zachodni widział w nim kogoś bardziej cenionego i chętnie udział mu pożyczek, niekoniecznie na korzystnych warunkach. Ceaușescu finansował z nich swoje projekty i swoją wizję świata. Przez to zadłużył kraj na ogromne sumy, a w celu spłaty wielomiliardowych pożyczek zaczęto eksportować wszystko, co się da. Skutki łatwo przewidzieć – odbyło się to kosztem samych mieszkańców kraju, racjonowaniem jedzenia, prądu czy gazu. Kraj stał się bardzo biedny, a Rumuni musieli walczyć o życie, przy okazji rozwijając korupcję i kombinowanie. Nie wiadomo czy Ceaușescu był świadomy rzeczy, jakie działy się w jego kraju. W miejscach, jakie odwiedzał odpowiednie służby dowoziły produkty do sklepów wypełniając puste półki, nawet dorodne krowy były wożone po kraju i stawiane w takich miejscach by dyktator nie widział biedy, jaką stworzył. Reżim Ceaușescu ostatecznie został obalony w 1989r., a sam przywódca wraz z małżonką zostali rozstrzelani 25 grudnia 1989r.
Nicolae zasłynął też ze swoich tzw. „Szaleństw Ceaușescu” Jednym z nich była budowa Domu Ludowego, dziś Pałac Parlamentu w Bukareszcie. Jest to jeden z najcięższych i największych budynków administracyjnych na świecie. Większy jest tylko Pentagon. Dyktator nakazał wyburzyć 1/5 części centrum miasta (około 7 km²) by móc wybudować tą okazałą budowlę. 20 tysięcy robotników zbudowało, więc 20 kondygnacyjny (z czego 8 pod ziemią) budynek z 1100 pomieszczeniami.
Z rozmachem urządzono też wnętrze Pałacu, gdzie zużyto milion metrów sześciennych marmuru i 4,5 tysiąca ton kryształu wykorzystanego do produkcji 480 żyrandoli (największy z nich waży 2,5 tony). Koszt budowy na rok 1989r. oszacowano na około 1,25 miliona euro. Po upadku dyktatora Pałac dokończono, a wartość prac do 2006 roku wzrosła do 3 milionów euro. Sam Pałac to nie wszystko. Wzdłuż Bulwaru Unirii widzimy też szereg wysokich i długich kamienic wybudowanych w podobnym stylu co Dom Ludowy.
Drugim „Szaleństwem Ceaușescu” była długo wyczekiwana przez nas Droga Transfogaraska – trasa zbudowana za wszelką cenę w miejscu gdzie wydawać się to mogło niemożliwe – przez wysokie góry Fogaraskie, z bajecznymi widokami, przepiękną okolicą oraz z niesamowitą kilkudziesięcio kilometrową krętą nitką asfaltu. Te góry i ta droga szybko stała się dla nas najpiękniejszą drogą na świecie…
Post Rumunia, Rumuni, Romowie i Szaleństwo Ceausescu w Bukareszcie pojawił się poraz pierwszy w Nasz Cały Świat.