lumpiata w drodze

248. Ludzie ludziom czyli o uprzejmości.

Ojciec mojego Ojca (rocznik 1884) zwykł mawiać, że najbardziej uprzejmy jest wobec osób, które najmniej szanuje. Nie miałam okazji go poznać, zmarł parę lat przez moimi narodzinami. Był podobno bardzo porządnym i do bólu konsekwentnym człowiekiem, a do tego legalistą. Bardzo kochał swoją drugą żonę, moją Babcię. I swojego młodszego syna też. Dopiero niedawno zrozumiałam te jego słowa i doszłam

lumpiata w drodze

247. Paryż - ça ne se fait pas.

Ile osób, tyle teorii, hipotez i zachowań. Jedni oskarżają religię, gdy inni się modlą o pokój. Jedni mówią, że to skutki wieloletniej polityki, inni, że terroryzm niemający nic wspólnego z migrantami z drugiej połowy dwudziestego wieku. Jedni zwalają na uchodźców i otwarte granice, inni tłumaczą, że uchodźcy też uciekają spod rządów i ataków Państwa Islamskiego. Jedni twierdzą, że "a nie

lumpiata w drodze

246. Menu na Święto

Namawiają mnie, żebym zaczęła pisać blog kulinarny, bo ciągle ostatnio na fejsie piszę o gotowaniu. A ja, że nie i nie, bo ani w gotowanie nie umiem, ani nie lubię, a po trzecie to naprawdę są ode mnie lepsi, więc po cholerę wchodzić do zatłoczonego tramwaju, skoro mogę przejść się pieszo. No ale właśnie zaplanowałam kilka posiłków na dzisiejszy wieczór i jutrzejsze Święto i pomyślałam, że

lumpiata w drodze

245. Kiedy słowa się nie kleją

No więc walczę z tą swoją blokadą w pisaniu. Trochę to walka nierówna, jak widać, skoro potrafię z siebie wypuścić parę słów raz na parę tygodni, ale o tyle ciekawe doświadczenie, że mogę je trochę poanalizować. Przyjrzeć się temu, co wzmaga blokadę, a co pozwala jej odpuścić.  O tym, że czasem słowa są nie tylko moje, więc boję się nimi dzielić, napisałam ostatnio.  Bardzo ciężko mi się

lumpiata w drodze

244. Odbudować siebie. Stworzyć dom.

Nigdy nie miałam problemów, żeby pisać o sobie.  Wiem, gdzie są granice mojej prywatności i dość precyzyjnie potrafię wyhamować, gdy się zbytnio zbliżam do tego, co uważam za intymne. Być może dla niektórych to, co piszę jest tak zwanym oversharingiem (nadmiernym dzieleniem się) - ja tak nie uważam i nie mam problemu z ujawnianiem informacji do pewnego stopnia osobistych. Prywatność jest

lumpiata w drodze

Robienie nic

W ten weekend nie zrobiłam nic. A konkretnie to poszłam z przyjacielem w miasto, wypiłam cztery piwa, zjadłam talerz muli, poznałam kilka fajnych osób, wróciłam grzecznie do domu, wyprawiłam dziecko na obóz, byłam na bazarku i u pana rolnika, zrobiłam sobie obiad (i całą masę innych posiłków), podbałam o ciało, wyszłam na Godzinę W, poryczałam sie, nakręciłam filmik, zmontowałam filmik,

lumpiata w drodze

240. Sama w tłumie

Tło muzyczne do notki. Gaba Kulka. Bosso.  Chyba pisałam już o tym, że czasami potrzebuję resetu. Wchodzę wtedy do swojej izdebki, chowam się pod kołdrą i nie odzywam się do nikogo. Odpoczywam. Taka moja wewnętrzna medytacja i uspokojenie po burzy. Jak już się wyśpię i obejrzę wszystkie seriale, to zdarza mi się wyjść z domu. Do knajpy, bo nie chce mi się gotować. Na kawę, bo w domu

lumpiata w drodze

W poczekalni

W sumie to dość komiczne. Od tylu lat piszę codziennie - dla siebie, dla bliskich, na fejsie, na blogach i składanie literek jest dla mnie jak oddychanie - stanowczo lepiej mi się myśli i czuje, gdy mogę to spisać. Tymczasem od kilkunastu tygodni mam nieprzyjemną blokadę, słowa się mnie nie trzymają i stanowczo wolę siedzieć w cyferkach służbowych i innych excelach zamiast werbalizować swoje

lumpiata w drodze

Żagle na Majorce

Na urlopie byłam. Żagle na Majorce. Żagle po raz pierwszy w życiu, Majorka po raz drugi (a sądziłam, że nigdy tam nie wrócę, bo szczerze przyznam: nie jest to najpiękniejsze miejsce na świecie). Jestem wypoczęta, pełna energii, całkiem opalona jak na mnie (pomimo smarowania się 50-tką na twarzy i 30-tką na reszcie swoich ruchomości) i znowu przekonana, że świat do mnie należy. Mam też sporo

lumpiata w drodze

237. Life goes on :)

A jednak nie udało się z Harleyem, choć było sporo znaków na niebie i ziemi, że szukają kobiety i że moje osieciowanie może być dla nich atrakcyjne. Wprawdzie jestem Polką, a rynek Harleyowy u nas taki sobie, ale mimo to wierzyłam, że z moim kapitałem społecznym będę dla nich ciekawym nabytkiem. Najwyraźniej inni byli bardziej dopasowani do wizji marketingowej. A zwycięzca i tak będzie tylko

lumpiata w drodze

Harley Davidson - the test ride

If you heard that testing a motorbike was complicated – it’s not. All you need is your driving license, an ID, a small deposit and maybe a little courage to take the first step. When you want to realise your dreams, it’s worth to go beyond your fear. And I did it! Last week I had a test ride on a Harley Davidson Road Glide ® Special 2015! The snow, the rain and the wind made my comfort

lumpiata w drodze

235. Wielkanoc 2015

Niektóre posty są pisane z muzyką. Dzisiaj tak właśnie jest, więc włączcie proszę to: The Story of the Impossible. Materiał do filmiku o Harley-Davidsonie zebrany, wizyta w salonie była niezwykle przyjemna, a jazda zaskakująca pod każdym względem. Jeszcze będę o tym pisać, więc póki co tylko zdradzę, że nie byłam w stanie wykrztusić z siebie żadnego sensownego komentarza bezpośrednio po

lumpiata w drodze

Harley Davidson - a może by tak?

Parę dni temu złożyłam aplikację w konkursie Harleya-Davidsona. Stawka jest wysoka - długa wyprawa po Europie, motocykl na własność i całkiem pokaźna suma pieniędzy. Zadanie było proste - przekonać ich ;) Chętnych było jednak całkiem sporo - prawie 10 000 osób. Szanse mam więc mikroskopijne, żeby nie powiedzieć, że w granicach błędu statystycznego, ale przecież nie byłabym sobą, gdybym nie

lumpiata w drodze

Ups

Weszłam dziś na wagę (pierwszy raz od paru dni). I to, co na niej zobaczyłam mnie mocno zmartwiło. Droga dieto, witaj ponownie. Załączam alarmy na co 3 godziny, planuję zakupy i rozpisuję treningi. Pompki w domu (może się wreszcie nauczę), podciąganie na drążku (jak wyżej) i brzuszki. Hantle i piłka treningowa. Może uda się jeszcze z basenem albo chociaż bieganiem. Odstawiam alkohol. Odstawiam

lumpiata w drodze

Barcelona - w labiryncie Bornu

Barcelona obudziła mnie ciszą i piękną pogodą. Nie wiem, skąd ta cisza, ale może stąd, że nocą łazili mi pod oknem i gadali, to teraz śpią ;) Leżę sobie w łóżku, piję kawę, a przez okno widzę wieże bazyliki Santa Maria del Mar. Jest dobrze. Jest spokojnie. Na dole, na placu, ludzie piją kawę na słońcu. Nie jest bardzo ciepło, jakieś 15 stopni pewnie, ale wystarczająco, żeby czuć wiosnę w

lumpiata w drodze

Na lotnisku

Dotarłam trochę za wcześnie (Uber przyjechał szybko, wiadomo), kolejki do odstawienia bagażu nie było, kolejki do kontroli osobistej też nie. Trochę mi to zajęło, bo musiałam wyjąć komputer, ładowarkę, aparat foto, kindla, telefon, słuchawki, zdjąć pasek, kurtkę, chustkę i zegarek (właśnie, mam nowy zegarek. Mądry zegarek. Smartwatch znaczy się. I jaram się jak głupia! W prezencie dostałam!). A

lumpiata w drodze

228. Barcelona :)

Zawsze myślałam, że do Barcelony pojadę na romantyczny wyjazd we dwoje, dlatego nie pchałam się do tego miasta wcześniej. Trzymałam go sobie na później, niczym ostatnią truskawkę na talerzu. Tymczasem półtora roku temu dostałam vouchery od Swiss.com na okoliczność spóźnionego samolotu i te vouchery miały okres ważności jakoś do października 2014. W ostatniej chwili zamawiałam bilety samolotowe

lumpiata w drodze

Podsumowanie roku, zaplanowanie roku :)

Mam wrażenie, że od kilku tygodni nie rozstaję się z komputerem i całymi dniami albo czytam, albo uczę się, albo piszę. Z akcentem na to ostatnie. Lumpiata w krainie seksu przejęła sporą część mojej pamięci operacyjnej i wszystko kojarzy mi się z seksem (znajomi powiedzą, że wcześniej nie było inaczej ;) ale teraz mogę im odpyskować, że przecież ja o tym seksie to służbowo). A tu jeden rok się

lumpiata w drodze

List do świętego Mikołaja czyli o prezentach

Dziecko mnie ostatnio zapytało, czy przygotowałam list do Mikołaja, bo jemu by to ułatwiło życie. Pomyślałam, podumałam i zaczęłam wymieniać. I sama się roześmiałam, gdy zobaczyłam, jakiego rodzaju to są prezenty :)  Moja aktualna wishlista wygląda mniej więcej tak:  - rękawiczki bokserskie otwarte (treningowe), bo zamknięte już mam :) - hantle 3-kilogramowe (zastanawiałam się też nad

lumpiata w drodze

Gruzja 9 - parę słów o blogerach

Nie byłabym sobą, gdybym nie obserwowała tego wyjazdu również pod względem procesu grupowego. Dziesięcioro blogerów, troje kulinarnych, troje lifestyle'owych, troje podróżniczych i ja, powiedzmy, że blogerka podróżnicza, ale przecież dokooptowana z konkursu, a nie na podstawie zasięgu i osiągnięć. I jeszcze nasza kochana i ciepła koordynatorka ze strony polskiej, Ania. Osiem babek, trzech

lumpiata w drodze

Gruzja - ostatnie spojrzenie na Batumi (+ sporo zdjęć)

Gruzja już zanika za mgłą wspomnień. Zdjęcia nadal nieobrobione, wiadomo, zostają na lepsze czasy i długie zimowe wieczory, które jakoś dziwnym trafem nigdy nie następują. Bo kiedy przypadkiem się zdarzą, natychmiast pojawia się coś do zrobienia. A jeszcze tyle przemyśleń z Batumi, tyle obrazków w głowie. Tyle smaków na końcu języka. Gruzja, Batumi, Humans are psycho killers Serpentyny

lumpiata w drodze

Gruzja 7 - parę słów o historii Gruzji

Historia Gruzji sięga wielu set lat przed naszą erą, a chrześcijaństwo dotarło do Gruzji stosunkowo szybko, bo już w IV wieku n.e. (bardzo podoba mi się fakt, że chrystianizatorką była kobieta, św. Nino). Najstarszy znany utwór literacki pochodzi z roku 480. "Antyczna i średniowieczna kultura gruzińska (...) okazuje się wolna od jakiejkolwiek obcej dominacji. Uderza w niej natomiast co innego:

lumpiata w drodze

Gruzja 6 - Park Narodowy Mtirala, zipline i kasyno

Już w Warszawie jestem, już z kanapy do Was piszę, a nie z łóżka hotelowego w Batumi. Inaczej mi się słowa układają, wiem, energia inna, ale w którymś momencie zabrakło mi siły na wysyłanie w eter sprawozdań i notek. Chciałam więcej przeżywać, mniej agregować. Nawet zdjęć mam dużo mniej z tych ostatnich dni w Gruzji. To zresztą u mnie normalne. Najpierw nie mogę się nadziwić temu, co widzę, ale

lumpiata w drodze

Gruzja 5 - po owocach poznacie

O porannej wizycie w ogrodzie botanicznym w Batumi napiszę tylko tyle, że była i że podobno jest to ogród z wyższej półki. Nie znam się na roślinach, nie jest to moja bajka, ale rzeczywiście zrobiło na mnie wrażenie, że udaje im się "utrzymać" kilka stref klimatycznych i potrafią wyhodować roślinność z tychże. Nie wiem, jak to się robi, żeby na co dzień mieć tam wilgotność odpowiednią dla

lumpiata w drodze

Gruzja 4 - zabawa trwa

Dziś króciutko, bo zwyczajnie nie mam siły. Zaraz idę spać i mam nadzieję przechytrzyć te trzy godziny różnicy czasu, które co noc mi każą siedzieć do 3 nad ranem, za to złośliwie nie chcą obudzić rano. Droga z Tbilisi do Batumi (jakieś 370 km) była długa i namiętna. Na tyle długa, że kilka razy spałam, na tyle namiętna, że dopadła mnie choroba lokomocyjna łamana przez problemy żołądkowe. Na

lumpiata w drodze

Gruzja 3 - Tbilisi miastem sprzeczności

W Tbilisi jest bardzo mało reklam outdoorowych. Co jakiś czas jakiś billboard rzuca się w oczy, głównie dlatego, ze stoi sobie samotnie i czeka na lesze czasy. Krajobraz wydaje się więc nieszczególnie kolorowy. Ale to nie do końca jest prawda.  Tbilisi jest pełne sprzeczności. Z jednej strony bardzo nowoczesne mosty, budowle i inne podświetlenia co poniektórych atrakcji turystycznych, z

lumpiata w drodze

Gruzja 2 - Coś za coś.

Nadal chłonę pierwsze wrażenia. Nadal w głowie mam głównie krótkie obrazki i masę pytań. Nie mam pojęcia, jacy są Gruzini, ale Gruzja wydaje się przyjazna i swojska. A nawet swoja. Postsowieckie uzdrowisko opuściliśmy z samego rana. Zasnęłam jakoś przed czwartą, więc byłam dość porządnie nieprzytomna. W drodze do Tbilisi próbowałam pospać, jednak adrenalina spowodowana obserwacją drogą i

lumpiata w drodze

Gruzja 1

Uwielbiam ten moment, gdy już jestem w drodze, już gdzieś jadę, a jeszcze kompletnie nie wiem, co mnie czeka. Pierwsze obserwacje w nowym miejscu, pierwsze zapachy, pierwsze dźwięki. Trochę jak na imprezie, gdzie nikogo nie znam. Wchodzę do mieszkania i wiem, że za parę godzin będę bogatsza o ileś interakcji, ale na razie nie wiem nic. Gruzja pachnie wiosną i morzem. Wprawdzie w Kutaisi nie ma

lumpiata w drodze

Bayer Taxi? Gdy kilometr ma 700 metrów.

Nieszczególnie to skomplikowana sprawa, ale jakże przykra. Umówiłam się latem z kumplem na wódkę. Kumpel zaproponował grilla pod alko, ma taras i ogródek, szkoda by było nie skorzystać. Mieszka w granicach Warszawy, na tyle jednak daleko, że w jedną stronę jechałam SKM, a w drugą planowałam taksówką. Ze stacji zrobiłam sobie miły spacerek, taras obsiadłam i wieczór spędziłam miły, w

lumpiata w drodze

Blog Forum Gdańsk - kilka uogólnień

Parę dni temu napisał do mnie Janek Zając, że jedzie na Blog Forum Gdańsk i żebym mu napisała coś o tym, jak się zmieniła polska blogosfera przez ostatnich 10 lat. Potrzebował raptem kilku zdań, ale udało mi się napisać trochę więcej, więc uzgodniliśmy, że opublikuję całość podczas gdy on w prezentacji umieści cytaty.  - A będziesz w ogóle na BFG? - zapytał w którymś momencie.  - Nie, nie