lumpiata w drodze

276. Z okazji końca roku 2016

Po pierwsze to boli mnie głowa. Nie wiem, czy to od wczorajszego biegania w grubej czapce po słońcu (zgrzałam się jak debilka, #notetoself: kupić sobie coś lekkiego na głowę), czy od spacerowania potem z lekko wilgotnymi włosami po mrozie (tak, wiem, NIE KRZYCZ NA MNIE, ale byliśmy już spóźnieni), dość powiedzieć, że bolała mnie wczoraj wieczorem bardzo niefajnie, a dzisiaj nadal trochę ćmi. Po

lumpiata w drodze

275. Co możemy teraz zrobić?

(Przeklejone z mojego facebooka) - To, w czym wczoraj uczestniczyłam pod Sejmem jest dla mnie totalnie odrealnione. Nie rozumiem tego, nawet chyba nie próbuję. Mam wrażenie, że to jakiś film i że zaraz się obudzimy i okaże się, że jednak nie zaorali nam demokracji, parlamentu i że to nieprawda.- Mój niepokój o Polskę (tak, wiem, jak to brzmi i wiem, że nie jestem ani polityczką, ani działaczką

lumpiata w drodze

274. O światopoglądach

Jednoznacznie jestem #prochoice. Bo uważam, że nie mam prawa narzucać innym swojego światopoglądu. Jestem też przeciwna całkowitemu zakazowi aborcji, gdyż państwo prawa nie może zmuszać do heroizmu, a tak postrzegam konieczność donoszenia ciąży po gwałcie lub w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia kobiety. I w innych sytuacjach zresztą też. Wreszcie jestem za edukacją seksualną od

lumpiata w drodze

273. Jak zmieniłam pracę, czyli o coachingu słów parę

Sytuacja wygląda tak, że mam pewną pilną pracę do wykonania dzisiaj wieczorem, w związku z czym w ciągu ostatnich dwóch godzin wstawiłam zmywarkę, wstawiłam pralkę, rozliczyłam wyjazd do Szwajcarii (ach, nic o nim tutaj nie pisałam, ale to ten mój doroczny wyjazd na targi rowerowe, więc w sumie nic nowego, no może poza tym, że warto sobie ściągnąć apkę szwajcarskich kolei, bo można tam upolować

lumpiata w drodze

272. Włochy bez napinki, czyli Liguria 2016. Praktykalia.

W wersji krótkiej napisałabym, że odpoczęliśmy. W wersji dłuższej musiałabym zacząć opisywać swoje przedziwne sny oraz ciszę, która nas otaczała przez tydzień, co mogłoby być nieznośne dla czytelnika, bo wszak istnieje specjalne piekło dla tych, którzy opowiadają swoje sny. Wersję wizualną mieliście na facebooku i na instagramie. A zatem będzie konkretnie i na temat, czyli praktykalia naszego

lumpiata w drodze

271. Zapalenie zatok, SHAVER, dr Norbert Górski i ja.

We wtorek o 17.00 straciłam węch.  Wprawdzie to nie był wtorek, i na pewno nie 17.00, ale Radek mi powiedział, żebym w ten sposób zaczęła, to będzie bardziej kafkowsko. A ja mu wierzę, w końcu to narzeczony. Tak naprawdę to straciłam węch jakieś 10 lat temu, gdy pracowałam na 29 tym piętrze pewnego warszawskiego wieżowca i w przerwie obiadowej chodziłam popływać do pobliskiego hotelu.

lumpiata w drodze

271. My first 7 jobs

Tym razem sympatyczny łańcuszek.‪#‎myfirst7jobs‬ 0) W Szwajcarii (w kantonie fryburskim) jest taki zwyczaj, że 1 maja dzieci chodzą od domu do domu i śpiewają piosenki w zamian za drobne pieniądze. Swoją pierwszą kasę ever zarobiłam więc pewnie jako 6-latka. Z rodzeństwem. Grzecznie pytałam ludzi, czy wolą po polsku czy po francusku. Najlepiej mi wychodziło "O mój rozmarynie" i inne polskie

lumpiata w drodze

270. Obywatel ver. 18.0

Tak naprawdę to zbyt wiele Wam napisać nie mogę, bo Z., introwertyk, bardzo dba o swoją prywatność i nie życzy sobie żadnych jubileuszowych wpisów. W knajpie nas zresztą usilnie prosił, żebyśmy niczego nie śpiewali, więc "sto lat" zostało rodzinnie i głośno wymruczone, wszak nie chcieliśmy mu sprawiać przykrości. ;) Społeczeństwo zyskało dzisiaj 190 cm i prawie 80 kg Obywatela w wersji już

lumpiata w drodze

269. O sikaniu słów parę

Wracaliśmy ostatnio z któregoś z weekendów i tradycyjnie wylądowaliśmy na stacji benzynowej, co by nogi rozprostować i pęcherz opróżnić. Póki nie byliśmy na diecie, to takie przerwy służyły nam również do nabycia obowiązkowego Bounty roadtripowego dla R. i całej masy innych słodyczy i słonyczy dla mnie (oraz uzależniającej Coli Zero). Ale teraz już nie możemy, co najwyżej orzechy, a one mają

lumpiata w drodze

268. Z okazji Dnia Ojca

Po powrocie do Polski miałam niecałe 13 lat. Myślałam po francusku, śniłam po francusku, przyjaźniłam się po francusku i z pewnością zakochiwałam się po francusku. Do polskiej szkoły poszłam jakoś w październiku, gdy okazało się, że Ecole Francaise de Varsovie jest jednak trochę za droga dla moich rodziców, szczególnie, że musieli płacić i za mnie i za moją siostrę.  Polska szkoła mnie szybko

lumpiata w drodze

267. Lumpiata i karta benefit

W ramach sportu wymyśliłam sobie wczoraj fitness na trampolinach. Koleżanka nas zapisała na wieczorny trening, podjechałam z językiem na brodzie, bo wczorajszy dzień miałam mocno ponapinany w szwach, zaparkowałam w wąskim parkingu podziemnym, weszłam do marmurowego klubu ze słowem Palace w nazwie i ... odbiłam się od uroczej, acz średnio kompetentnej pani recepcjonistki, gdyż "dzisiejsze

lumpiata w drodze

266. Kot Seba Wielki

Około trzeciej obudziło nas miauczenie. Regularne, ciche, jakby wzywające, ale niekoniecznie na pomoc. W pierwszej chwili chciałam zlekceważyć, bo nocą koty harcują, ale miauczenie było wyraźnie komunikacyjne. "Wstawaj, Babo, musimy pogadać." Podniosłam głowę. Kot Seba, nasz ukochany grubasek, który ledwo co jest w stanie wskoczyć na parapet, bo brzuchem szura po ziemi, kot, który najbardziej

lumpiata w drodze

265. Nie poszłam.

Wczoraj nie poszłam na marsz KOD. Nie poszłam na imprezę urodzinową na plaży. Nie poszłam na koncert na placu Defilad, a grało Voo Voo i Nosowska. Nie poszłam na Orange Festiwal, choć w lineupie byli Skunk Anansie. Nie poszłam na piknik Ochocian w Parku Wielopolskim. Nie poszłam na noc bibliotek, ani na afterparty gdzieś nad rzeką. Nie poszłam na Targ Nocny na Dworcu Głównym i na Pchli Targ przy

lumpiata w drodze

265. O byciu dobrym.

Kiedyś myślałam, że w dniu sądu ostatecznego każdy będzie podchodził do wielkiego drewnianego biurka (to było w czasach przedkomputerowych) i będzie mu jakiś ktoś (pewnie Św, Piotr, ale może Św. Piotrzyca też) wyliczał wszystkie dobre i złe czyny, taką inwentaryzację zrobi, a potem się okaże, czy bilans jest na plus czy na minus i czy mam iść do nieba czy wręcz przeciwnie. Wyobrażałam sobie te

lumpiata w drodze

264. Lumpiata w drodze do sportu

Sportu trochę w życiu zażyłam, acz nigdy jakoś bardzo intensywnie, poza jednym rokiem szkolnym we Francji, gdy jako nastolatka miałam chyba 9 godzin gimnastyki tygodniowo. Sportowcem nie jestem, w domu zawsze więcej było książek niż koszulek treningowych, więc miłość do ruchu musiałam sobie wypracować sama. Kilka lat temu zaczęłam trenować krav maga, izraelski system samoobrony, i szybko

lumpiata w drodze

263. Z wizytą w domu, czyli szwajcarskie reminiscencje

- Dzień dobry Pani, désolée de vous déranger, nazywam się Cywińska i ... 28 lat temu mieszkałam w tym domu - powiedziałam do nieco zaskoczonej pani w średnim wieku, która otworzyła drzwi. Skądinąd te same, beżowe, drewniane i całkiem grube. Ciekawe, czy zamek chociaż zmienili.  - Ale jak to? - zapytała przytomnie i poprosiła o szczegóły. - Nie wszystko dokładnie pamiętam, żyłam tu od 4 do 10

lumpiata w drodze

262. W drodze do samej siebie.

W ramach ponownego dorastania do pisania tutaj i w innych swoich miejscach, dokonuję rozmaitych rozliczeń. Życiowo i twórczo. Inwentaryzacja zasobów i potrzeba docenienia samej siebie. Tego, co już mi się udało i tego, kim się stałam przez te wszystkie lata. (czy wiecie, że niedawno mi stuknęło 15 lat blogowania?) Trochę się sama z siebie śmieję, że to już kryzys wieku średniego, a trochę idę

lumpiata w drodze

261. O Tajwanie analogowo

iPad mnie dość konkretnie wczoraj wkurzył, gdy zjadł mi całą długą notkę i nie chciał zwrócić. Podeszłam do sprawy kreatywnie i konstruktywnie. Cześć wysiłku przechodzi na was. Miłej lektury ;) Tl,dr : na Tajwanie jest fajnie

lumpiata w drodze

260. Tajwan, Tajpej - pierwsze wrażenia

Sytuacja nie jest prosta. Zrobiłam wczoraj prawie 20 km pieszo i zwiedziłam tyle miejsc i zobaczyłam tyle ciekawych rzeczy, ze starczyłoby na kilka notek. Tymczasem nie mam fizycznej możliwości, zeby w tej chwili to Wam opowiedzieć. Robię notatki, a Wy mnie musicie zmotywować, żebym to wszystko opisała. Tajwan jest fascynujący.  Ponieważ zaraz jadę na targi rowerowe, które są podstawowym

lumpiata w drodze

259. Taiwan, Taipei

Problem z pisaniem w trakcie podróży jest taki, ze zajmuje to czas. A na zewnątrz aktualnie śliczne słońce, Taipei czeka na mnie, a żołądek na śniadanie. Na lotnisku załatwiłam sobie dwie najważniejsze sprawy na ten pobyt - internet i kartę easy card. Pierwsze wiadomo po co, za 10 dni internetu w dowolnych ilościach i rozmów za jakies grosze zapłaciłam 500 tutejszych dolarów, czyli jakies 55

lumpiata w drodze

258. Tajwańskie przygotowania, choć ja już w drodze

Wydawało mi się, że zdołam napisać notkę przed wyjazdem, ale czas nam się skurczył dramatycznie, imprez wcale nie było mniej, a ja nadal każdą chwilę spędzałam na szukaniu informacji o Tajwanie. Byłam dość nieznośna, przyznaje, mam nadzieje, ze R mi wybaczy. Skoncentrowana na zadaniu i świadoma, ze to prawdopodobnie moja jedyna okazja na Tajwanie, więc głupio by było przegapić jakieś ciekawe

lumpiata w drodze

257. Przygotowania do wyjazdu na Tajwan

Mam umiarkowany reisefieber i totalny brak czasu, żeby Wam tu wszystko ładnie opakować. Więc znowu pozwolę sobie na flow informacji praktycznych, z których - mam nadzieję - ktoś kiedyś skorzysta. A nie mam czasu pisać porządnie, bo każdą wolną chwilę spędzam na czytaniu przewodników turystycznych i singapurskich oraz szanghajskich blogerek, które na Tajwan przyjeżdżają na weekend i zwiedzają

lumpiata w drodze

256. Jednak sam Tajwan

Dawno nie miałam tak intensywnego weekendu. W czwartek koncert młodzieży osobistej na festiwalu licealnym, później wieczór autorski w śródmieściu i koncert przyjaciółki na ochocie, w piątek urodziny koleżanki na mokotowie i czterdziestka kumpla w śródmieściu. W sobotę moje własne urodziny, więc wyprawa na strzelnicę do Sulejówka, a potem szwendanie się po mieście ze znajomymi i świetny koncert

lumpiata w drodze

255. Lecę na Tajwan!

Czasami podróż potrafi totalnie zaskoczyć człowieka. Pojawia się znikąd, najpierw z lekkim znakiem zapytania, a potem już wszystko trzeba naraz załatwiać, bo czasu mało, a decyzja dopiero przed chwilą się podjęła. Tak jest tym razem. Podróż służbowa na targi rowerowe i spotkania biznesowe. Lecę na Tajwan! Za dosłownie parę dni. I na dosłownie parę dni. Nigdy nie byłam w Azji, ale niestety nie

lumpiata w drodze

254. Jak uzyskać odszkodowanie za spóźniony lot czyli Lumpiata walczy

W tej historii jedno jest pewne - nie należy odpuszczać za szybko. I jeszcze drugie - wszystko na to wskazuje, że lepiej ze mną nie podróżować samolotem. Jakiś rok temu poleciałam na tydzień do Barcelony. Samodzielnie i samotniczo, liniami lotniczymi Swiss, z przesiadką w Zurichu. W tamtą stronę zgubili mi bagaż, dotarł po 24 godzinach, a w nim wszystkie moje lekarstwa i soczewki na zmianę

lumpiata w drodze

253. Biuro podróży czy wyjazd samodzielny? Poradnik dla początkujących.

Sama nieraz stałam przed tym wyborem i nie zawsze podjęłam dobrą decyzję. Czasami okoliczności były rozstrzygające, czasami nie miałam czasu na myślenie (to dość przyjemny stan, zapewniam). Wraz z doświadczeniem nauczyłam się łączyć obie opcje i wybierać z nich to, co dla mnie najistotniejsze. A mianowicie - czy na wakacje jechać z biurem podróży czy planować wyjazd samodzielnie? Wyjazdy

lumpiata w drodze

252. Plany i marzenia na 2016.

Od dłuższego czasu pluję sobie w brodę, że przestałam pisać. Wymówek mam sporo. A to za dużo zajęć, a to zbyt wiele czasu poza domem, a jak już w domu, to w towarzystwie Radka i cholera jasna, nie ma kiedy usiąść i się zastanowić. A co dopiero napisać. Poszłam więc po rozum do głowy i przy pomocy Dziecka osobistego założyłam Radkowi nowy blog, dzięki czemu on pisze, ja piszę, siedzimy obok

lumpiata w drodze

251 Alma24 + Coolomat czyli jestem geekiem

- Naprawdę w tych trzech torbach papierowych zmieściły się towary za 400 złotych? - zadałam sobie pytanie przenosząc zakupy z coolomata do bagażnika samochodu. - Widocznie kupiłam bardzo małe i drogie produkty - pomyślałam i pojechałam prosto do domu. Byłam bezpośrednio po treningu krav maga, który się odbywał głównie w parterze, więc bardzo potrzebowałam prysznica. Bardzo bardzo. zdjęcie

lumpiata w drodze

250. Paris, Paris (+ trochę zdjęć)

Tak, teraz już mogę się przyznać, że całkiem porządnie się bałam przed tym wyjazdem. Że samolot nie doleci, że coś niedobrego się wydarzy na miejscu, że jakiś wybuch, atak, zamach, cokolwiek i że nie wrócimy w jednym kawałku. Nie paraliżowało mnie to, ale niewątpliwie duża część mojej pamięci operacyjnej była zajęta stresem. Żadna przyjemność. Rzecz jasna nie przyszło mi przez myśl, żeby

lumpiata w drodze

249. O ubezpieczeniu, wymianie pieniędzy i przygotowaniach przed wyjazdem

No to lecimy. Jutro. Do Paryża. Ponieważ wiadomości w mediach są takie sobie (nawet gdy się czyta ich pełniejsze, francuskie wersje), postanowiliśmy się nieco zabezpieczyć. Przed atakiem terrorystycznym nas to nie uchroni (przed tym chyba nic w tej chwili nie może uchronić poza wyprowadzką gdzieś daleko w głąb lasu), ale w trudnej sytuacji może nam to ułatwić życie, albo naszym bliskim.