Orbitka
Trzecie życie plecaka
Lecimy do Malezji – 2014-10
Gdy kupowałam mój plecak pod koniec 2012 nie sądziłam, że będzie miał tak burzliwe życie, a właściwie trzy życia. A wszystko dzięki życzliwemu i bezproblemowemu podejściu panów ze sklepu equip.pl, którzy zapewnili mi bezstresową obsługę od początku jego użytkowania.
Plecak już gotowy do lotu na Wyspę Wielkanocną (IPC = Isla de Pasqua = Wyspa Wielkanocna). Z Chile to 5,5 godziny lotu.
Przed naszą podróżą do Ameryki Południowej w 2012 model plecaka Caribee Time Traveller 26 wypatrzyła Aga i namówiła nas, żebyśmy też w to weszli. Kupiliśmy razem trzy sztuki, dostając dzięki temu nieco lepszą cenę. Od tamtego czasu przejechał ze mną pół świata i udowodnił, że wybór był rewelacyjny. Bardzo wygodnie się go pakuje, otwiera się dookoła jak walizka, nic się nie kotłuje i nie przemieszcza (zawsze go napycham do granic, mimo że jest bardzo pojemny). Najczęściej też wożę go na kółkach, a na plecy zakładam, jak już zupełnie nie ma jak jechać. I to jest chyba główny powód, dla którego mój plecak ma już trzecie życie.
Pierwszy poważnie ucierpiał w Ameryce Pd, inauguracyjnej podróży nie przeżyły kółka (tutaj to opisałam). Po reklamacji dostałam nowy plecak i zaczęło się drugie życie. Nie sądźcie przez to, że to jakiś słabeusz, o nie, to twardziel jakich mało i mimo ekstremalnych warunków, jakim go poddaję, spokojnie daje radę.
Ciężkie – przyklęknij – Alice Springs – Australia 2014
Drugi już był odporniejszy i choć przeżył ze mną wiele, to służył wiernie. Dopiero starcie z obsługą lotniska w Stambule, gdy wracaliśmy z wyprawy do Australii, go pokonało, no ale to już nie jego wina. Rozwalili mu podwozie. Swoją drogą ciekawe, że Qatar Airways się na to wypięło, mówiąc że nie ponoszą odpowiedzialności za uszkodzenia bagażu: rączki, kółka i zamki. Ciekawe, co jeszcze można uszkodzić. Po wielkiej awanturze naprawili mi go na miejscu, żebym mogła kontynuować podróż. Nawet nie chcieli wypisać Protokołu Uszkodzenia, żebym mogła wystąpić do swojego ubezpieczyciela (w końcu wypisali odręcznie jakiś kwitek).
Plecak zabezpieczony stalową siatką Pacsafe – Rio de Janeiro – 2012-11-10
Po zanitowaniu podwozia plecak znów był zdrowy i pojechał ze mną jeszcze w miesięczną podróż po Indochinach, gdzie mu lekko nie było i skłaniałam się ku myśli, że czas mu na emeryturę, mimo że wnętrze miał jeszcze bardzo młode, tylko na zewnątrz kilka odrapań i zmarszczek. A szkoda, bo dokupiłam do niego stalową siatkę ochronną, gdy jadę w mniej cywilizowane miejsca (patrz zdjęcia). Wtedy mi nic nie wyciągną, ani nie podrzucą. Siatkę ściąga ściąga się linką i zapina na kłódkę. Można resztą linki przypiąć plecak do kaloryfera (w tropikach rzadkość), słupa albo rury, wtedy nigdzie sobie nie pójdzie.
Foliowanie plecaka na lotnisku – Jakarta – Indonezja – 2014-10
W końcu trafiłam do serwisu equip.pl, żeby go porządnie naprawić przed podróżą na Kubę i sądząc, że to będzie jego finałowa, powoli zaczęłam się rozglądać za jego następcą. Jednak okazało się, że przedwcześnie, bo ku mojemu zaskoczeniu dostałam decyzję, że plecak będzie wymieniony na nowy. Szacun. Zwykle sklepy walczą do upadłego, żeby odsunąć od siebie odpowiedzialność, a tu taka klasa. Marka Caribee daje 3-letnią gwarancję, ale nie obejmuje ona fizycznego zużycia tylko wady, więc tym bardziej taka reakcja i wsparcie dla swoich produktów zasługują na uwagę.
Tym sposobem zaczynamy trzecie życie plecaka, który już stoi w blokach startowych, nowiutki, czyściutki, pachnący świeżością i czeka na pakowanie na Kubę w przyszłym tygodniu. No i powiedzcie, czy ja nie mam fuksa?