Blogmas: dzień 18. - zrób to sam: dwie proste ozdoby. :)

PO PROSTU MADUSIA

Blogmas: dzień 18. - zrób to sam: dwie proste ozdoby. :)

         W ostatnią niedzielę przed świętami zajmiemy się rękodziełem. ;p Nie będzie to nic szczególnie wyszukanego, bo nie ukrywajmy, posiadam dwie lewe ręce i generalnie nigdy nic mi z prac technicznych nie wychodziło. Ostatnio jednak coś mnie naszło na własną produkcję i pewnego wieczoru siadłam sobie radośnie i zaczęłam tworzyć. Było naprawdę wesoło, uśmiałam się momentami do łez (a śmiech z samej siebie jest zawsze najtrudniejszy), ale coś tam tymi moimi łapkami udało się zrobić. Zapraszam na wyjątkowo proste zrób to sam, które każdy z nas (podejrzewam, że z tą drugą rzeczą to nawet moje świntuchy nie miałyby problemów ;p) jest w stanie wykonać. ;)   Zaczniemy od tej ciut trudniejszej, żeby nie było, że taki wyjątkowy ze mnie gamoń. Zainspirowana różnymi postami, postanowiłam zrobić swoje własne takie jakby kulki a'la cotton balls. Nie jest to wcale jakieś wybitnie skomplikowane, trzeba tylko mieć w pewnym momencie dużo cierpliwości. Ale po kolei - potrzebny nam jest sznurek/kordonek/włóczka/mulina (ja postawiłam na tą ostatnią w kolorze bieli), klej (mój był zwykły szkolny w tubce) i balony. Najpierw dmuchamy je na taką wielkość, jaką chcemy, żeby miały nasze kulki (czyli raczej mniejsze niż większe), następnie do małego słoiczka wyciskamy cały klej i mieszamy go z malutką ilością wody. Mulinę tniemy na stosunkowo niedługie kawałki, zamaczamy w kleju tak, aby były w nim całe i obklejamy nimi balon. I tak z każdym kolejnym kawałkiem, aż dojdziemy do wniosku, że już wystarczająco dużo ich tam mamy (mnie na jedną kulkę schodził cały pęk muliny). Tak przygotowany balon odstawiamy na kilka godzin (a najlepiej na noc), żeby spokojnie wysechł i później delikatnie przebijamy go igłą. Usuwamy pękniętą gumę (hehe ;p) i możemy się cieszyć naszą piękną kulką. ;)prosty zestaw. ;)       Proste c'nie? A to była ta trudniejsza część. ;) Teraz cofniemy się do czasów przedszkolnych (czy też wczesnoszkolnych), gdy takie ozdoby robiło się na lekcjach. Potrzebny nam jest wyłącznie papier kolorowy (mogą też być stare gazety, niech się na coś przydadzą), klej i nożyczki. I pewnie się już domyślacie, że tą drugą ozdobą jest papierowy łańcuch na choinkę. ;) Wykonanie jest banalnie proste - tniemy papier na paski, składamy taki paseczek tworząc z niego kółeczko i sklejamy. Każdy kolejny zahaczamy o poprzedni i w ten sposób tworzymy łańcuch. ;p Ja zrobiłam dwie wersje - jedną właśnie z papieru kolorowego (i wisi teraz na lustrze) i drugą z gazet (a ten wisi na poręczy schodów) i jestem z siebie szalenie dumna. ;pgazetowy na schodach.papierowy na lustrze. ;)~~Madusia.

TROPIMY PRZYGODY

Wegetarianin w Argentynie

Argentyna to kraj asado, czyli grillowanego mięsa. Prawdą jest, że osoby niespożywające mięsa będą miały trochę pod górkę. Z głodu jednak umrzeć nie powinniście. Poniżej przedstawiam kilka sposobów i podpowiedzi, które ułatwią wam zorganizowanie wyjazdu do Argentyny bez przykrego burczenia w żołądku. Przekąski Empañadas (rodzaj smażonych lub pieczonych pierogów): występują w większości (jeśli nie we wszystkich) krajach Ameryki Południowej, lecz tu znajdziecie jedne z lepszych. Występują w wielu odmianach, mięsne, wegetariańskie i wegańskie. Główne rodzaje to: ser, ser i cebula, warzywa, kukurydza na słodko (humita). UWAGA mogą się zdarzać empañady, których ciasto robione jest  przy użyciu tłuszczu zwierzęcego, choć zdecydowanie w […] Artykuł Wegetarianin w Argentynie pochodzi z serwisu Tropimy Przygody.

Zimowe uroki Słowacji: Orawa w śniegu

wszedobylscy

Zimowe uroki Słowacji: Orawa w śniegu

Wieża widokowa na zamku w Lublinie

SISTERS92

Wieża widokowa na zamku w Lublinie

lumpiata w drodze

275. Co możemy teraz zrobić?

(Przeklejone z mojego facebooka) - To, w czym wczoraj uczestniczyłam pod Sejmem jest dla mnie totalnie odrealnione. Nie rozumiem tego, nawet chyba nie próbuję. Mam wrażenie, że to jakiś film i że zaraz się obudzimy i okaże się, że jednak nie zaorali nam demokracji, parlamentu i że to nieprawda.- Mój niepokój o Polskę (tak, wiem, jak to brzmi i wiem, że nie jestem ani polityczką, ani działaczką

Blogmas: dzień 17. - 7 gier na udany wieczór.

PO PROSTU MADUSIA

Blogmas: dzień 17. - 7 gier na udany wieczór.

         Ostatni weekend przed Świętami właśnie się rozpoczął. Nie wiem czy Wam też tak czas szalenie szybko biegnie, ale mnie ostatnio dni po prostu przemykają tak błyskawicznie, że ledwo wyrabiam się ze wszystkim, co sobie założyłam. ;) Trochę przez ostatnie dni mało pisałam, ale dzisiaj już wracam z kolejnym tasiemcowym tematem. Święta to zdecydowanie czas rodzinnych spotkań, więc fajnie je sobie umilić grając wspólnie w różne gry. I na tym chciałabym się dzisiaj skupić, prezentując Wam siedem gier, które mogą sprawić, że wieczór będzie udany. :)         1) Agricola - trzymamy się porządku alfabetycznego, toteż pierwsze miejsce zajmuje nasz najnowszych nabytek. Szukaliśmy fajnej planszówki, Tomasz przeglądał różne fora i opinie, aż wreszcie wybór padł na Agricolę. Kupiliśmy ją i przeleżała na półce kilka ładnych miesięcy. ;p Po odpakowaniu bowiem zaczęliśmy czytać instrukcję i zdecydowanie nas przerosła, więc zrezygnowaliśmy z prób na pewien czas. W końcu stwierdziliśmy, że głupio, żeby tak leżała, zmobilizowaliśmy się i przy pomocy filmików na jutubie rozegraliśmy pierwszą partię. Było ciężko, ale szybko się okazało, że nie taka gra straszna jak ją instrukcja maluje. ;p W dwie osoby gra się bardzo przyjemnie, możliwa jest jednak rozgrywka na więcej osób (max. 5) oraz samemu, ale tego nie próbowaliśmy. Generalnie gra bardzo przyjemna, dużo elementów strategicznych w sobie ma (przy czym trzeba umieć szybko zmieniać plany, gdy się okaże, że przeciwnik zabrał to, na co właśnie miałeś ochotę) i potrafili umilić wieczór. ;)         2) Carcassonne - jedna z moich ulubionych gier, w które mogłabym grać i grać, gdyby tylko Tomasz nie miał jej dość. ;p Swego czasu była to jedyna planszówka jaką mieliśmy w domu i sporo razy pojawiała się na stole bądź podłodze. Jest absolutnie banalna, losujemy płytki terenu i budujemy (zamek, drogę, pola w zależności od tego, co znajduje się na naszej). W początkowej wersji dostajemy 72 płytki, ale można zwiększyć ich ilość poprzez zakup dodatków do gry, których wyszło całkiem sporo. My mamy dwa (Karczmy i katedry oraz Księżniczka i smok), które wydały nam się najbardziej atrakcyjne i faktycznie dzięki nim (szczególnie przez żarłocznego smoka) można sobie urozmaicić grę. Teraz zwykle gramy, gdy wyjątkowo mocno pomęczę Tomasza, że strasznie mam na to ochotę, a i tak najczęściej kończy się moją przegraną. ;) W większą liczbę osób też gra się całkiem przyjemnie, chociaż wiadomo, że trudniej. ;)         3) Dixit -jest to gra, w którą bardzo lubię grać i w którą zawsze (ale to absolutnie zawsze) przegrywam. ;p Zasady są banalne proste i w tym tkwi jej urok - jest to po prostu gra w skojarzenia. Wybieramy jeden obrazek, wymyślamy do niego hasło (słowo/zwrot/w sumie cokolwiek), które w jakikolwiek sposób może się z nim kojarzyć, reszta osób ze swoich kart wybiera taką, która też im pasuje i na koniec wszyscy mają odgadnąć tą pierwszą kartę. Można się przy tym uśmiać, bo czasem aż trudno uwierzyć, że coś się mogło komuś z czymś skojarzyć. To gra dobra na zdecydowanie większą liczbę osób, wtedy jest trudniej i na pewno weselej. ;) A i tak zwykle przegram ja. ;p          4) Dobble - hit zeszłorocznych Świąt, przynajmniej w księgarni, w której pracowałam, bo sprzedawał się na pniu. ;) Mnóstwo świetnej zabawy zamkniętej w małym metalowym pudełeczku. Jest kilka wariantów gier, my zwykle preferujemy ten, w którym rozdaje się wszystkie karty każdemu po równo, po czym jedną kartkę się odsłania i wszyscy wypatrujemy symboli. Jeśli mamy taki sam jak ten na wyłożonej karcie, szybciutko krzyczymy (bo mówienie nie wchodzi w grę ;p) jego nazwę i wykładamy. I teraz od nowa wypatrujemy kolejnego wspólnego symbolu. Cała gra trwa raptem kilka minut, a emocji przy niej normalnie jak przy SuperBowl. Idealna na każdą okazję, mieści się do torebki, więc można ją wszędzie ze sobą zabrać. Rewelacja. :)          5) iKnow - urodzinowy prezent Tomasza. Taka gra dla nieco większych dzieci (bo na pudełko stoi jak byk, że powyżej 15 lat), ale i tak pytania czasem trafiają się takie, że nikt nie ma pojęcia o co chodzi. ;) Fajny sposób na dowiedzenie się czegoś więcej i sprawdzenie swojej wiedzy. Dodatkową frajdę daje też obstawianie, czy ktoś odpowie czy nie oraz możliwość wyboru podpowiedzi (od jednej do trzech, odpowiednio też punktowane). Po kilku rozgrywkach można też zacząć sprawdzać swoją pamięć, bo można trafić na znajome pytanie. ;) Ale zdarza się to bardzo rzadko, bo pytań jest naprawdę mnóstwo, a gra ma jeszcze cztery dodatki z kolejnymi zestawami. ;)         6) Mafia - to gra dla większej ilości osób, gdyż do rozpoczęcia rozgrywki potrzebne jest siedem osób. Im więcej jednak tym fajniej, większe pole do wkręcania ludzi. Generalnie aby w nią grać wcale nie potrzeba specjalnej gry, wystarczą zwykłe kartki czy nawet kartki z odpowiednimi rolami. Kluczową zaś postacią jest mistrz gry, który ją całą prowadzi, wymyślając przy tym różne konwencje. Bardzo dużo na pierwszym roku studiów w to graliśmy i naprawdę były to szalenie wesołe wieczory. Im większa fantazja tym lepsze postacie i ciężej było zgadnąć kto jest tą mafią, którą miasto musi wykurzyć. Gra dzieli się na dwie pory - dzień (gdy miasto dyskutuje, obraduje i wyklucza kogoś) i noc (gdzie mafia likwiduje najbardziej niepokojące jednostki). Generalnie polecam, bo rozkręca świetnie imprezę (raz na żaglach w to graliśmy, gdzie na jednej łódce cisnęły się trzy załogi i było naprawdę wesoło ;p).       7) Magnaci - to gra, którą Tomasz wspierał na jakimś portalu, żeby udało się ją wydać. Na szczęście ta sztuka się dokonała i dlatego teraz możemy cieszyć się nią w zaciszu naszego mieszkania. Pięknie wydana, z olbrzymią mapą i dużą ilością historii Polski, którą oboje bardzo lubimy. Jednak jej znajomość do grania nie jest wymagana, kompletny laik też będzie się dobrze bawił. Są cztery tury (którymi są cztery elekcje), wybory urzędów, później wybory przywilejów i na koniec wojny. Najważniejsze jest, aby obronić się przed nimi i nie dopuścić do rozbioru Polski. Oczywiście można również obrać inną taktykę i wraz z rozbiorami przegrywają wszyscy. Tylko od nas zależy jak to się skończy. ;p Generalnie, fajnie i przyjemnie, w cztery osoby gra się bardzo dobrze, zaś najwięcej można w pięciu graczy. :)      I tak wygląda madusiowa siódemka gier. ;) Nie są to oczywiście wszystkie moje ulubione, bo brakuje tutaj "Wiedźmina", którego w wersji planszowej także uwielbiam czy zwykłego Monopoly, w które bardzo lubiłam grać jak byłam dzieckiem. ;) Ale z czystym serduszkiem powyższą siódemkę Wam polecam, szczególnie jeśli jeszcze nie macie prezentów dla bliskich, bo taka gra to zawsze zabawa dla całej rodziny. :)~~Madusia.

Dolina Kleinwalsertal. Narty biegowe w Austrii

Znajkraj. Turystyka aktywna

Dolina Kleinwalsertal. Narty biegowe w Austrii

Bangkok, baby!

OOPS!SIDEDOWN

Bangkok, baby!

Majdanek w Lublinie

SISTERS92

Majdanek w Lublinie

Ferie na statku ze Stena Line Polska

wszedobylscy

Ferie na statku ze Stena Line Polska

Dzieci spędzają ferie zimowe w mieście? Zabierz je w wyjątkowy rejs pełen atrakcji Ferie na statku ze Stena Line Polska – bilety dostępne już od 69 PLN dla dziecka. Zapewnij dzieciom rozrywkę podczas zimowej przerwy w nauce! Rejs Ferie na statku to dużo dobrej zabawy dla całej rodziny w świetnej cenie! Znajdziemy się w Krainie Zimowej Zabawy oraz nauczymy się nowych rzeczy w Akademii Pani Zimy. Dzieci będą miały wypełniony cały dzień kreatywnymi zadaniami! Na początek pokaz przygotowany przez cyrkowe elfy: kręcenie hula-hopami, jazda na monocyklu, żonglerka, diabolo. Z animatorami z Krainy Śniegu najmłodsi będą też malować i lepić. Nie zabraknie zabaw ruchowych! Bitwa na śnieżki, rzut śnieżkami do celu, slalom saniami, wyścigi w nartach, przeciąganie najdłuższej liny świata dadzą najmłodszym dużo radości! W Akademii Pani Zimy czeka nie tylko zabawa, ale i nauka! Sprawdzimy swoje umiejętności podczas turnieju gier planszowych i quizu z wiedzy o bajkach. I dzieci i dorośli będą mogli także poznać sztukę orgiami podczas warsztatów. Ferie na statku to fascynująca przygoda dla całej rodziny. Dużo zabawy i kreatywnego spędzania czasu – to najlepsze, co możesz dać swojemu dziecku! >>> REZERWUJ REJS FERIE NA STATKU <<< Wypłynięcie: 21.01 oraz 24.02.2017. W promocyjnej cenie od 140 PLN (dorosły) i 69 PLN dziecko! W cenę wliczony jest: rejs promem obiad (szwedzki stół z napojami) kabina 2-os. lub 4-os. z łazienką (na cały czas rejsu) atrakcje dla dzieci i spotkanie z Mikołajem rozrywka na statku dla dorosłych zgodnie z programem. Animacje dostępne są dla dzieci pod opieką osoby dorosłej (rodzica). Opiekunowie/rodzice odpowiedzialni są za bezpieczeństwo swoich podopiecznych. Atrakcje z animatorami są skierowane do dzieci w wieku 4-12 lat. Przeczytaj równieżKarlskrona i okolice na rowerach5 pomysłów na rodzinny dzień w ŻarkachRodzinna wycieczka na Dzień Dziecka ze Stena LineLalandia. Rodzinny park rozrywki w DaniiBeskid Śląski dla dzieci. Dawna wieś w pigułce Post Ferie na statku ze Stena Line Polska pojawił się poraz pierwszy w Wszędobylscy.

Blogmas: dzień 16. - krakowska choineczka. :)

PO PROSTU MADUSIA

Blogmas: dzień 16. - krakowska choineczka. :)

POJECHANA

Jedź do Azji z Pojechaną

Z przyjemnością ogłaszam, że z początkiem roku 2017 rozpoczynam współpracę z Discover Asia- firmą organizującą trampingowe podróże. Wyjazdy Discover Asia to coś pomiędzy samodzielną podróżą z plecakiem, a w pełni zorganizowaną wycieczką. To doskonałe rozwiązanie dla tych, którzy chcieliby zacząć podróżować na własną rękę, ale mają obawy, czy dadzą sobie radę, a także dla tych, którym nie uśmiecha się wyjazd w pojedynkę i którzy chcieliby posłuchać o odwiedzanych rejonach, od kogoś, kto spędził w nich długie, barwne miesiące (tak w sumie to wychodzi mi już ponad trzy lata w Azji!). W sezonie 2017 zapraszam Was do Kambodży, Tajlandii i Indonezji (więcej kierunków, na przykład Sri Lankę i Filipiny znajdziecie w pełnej ofercie Discover Asia). KAMBODŻA Z PLECAKIEM – styczeń 2017 Cel wyjazdu: Kambodża, Tajlandia Długość: 14 dni Początek wyprawy: 14/01/2017 Koniec wyprawy: 27/01/2017 Przed Tobą niesamowita wyprawa do tajemniczej kambodżańskiej dżungli pełnej zapomnianych świątyń z ich największym skarbem – świątynią Angkor Wat. Odwiedzisz też lokalną wieś i szkołę i zobaczysz jak wygląda życie w miastach na wodzie. Na koniec czeka Cię rajska przygoda w drewnianych chatkach na prawie bezludnej, maleńkiej wyspie… Przygoda dla prawdziwych podróżników z plecakami! Najważniejsze punkty programu: Pałac Królewski w Bangkoku, Świątynia Szmaragdowego Buddy, targ wodny, kompleks świątynny Angkor, kambodżańska wieś, wioska na jeziorze Tonle Sap, relaks na jednej z kambodżańskich wysp. KOSZT WYJAZDU: Cena wyprawy: 2300 PLN + 450 USD Cena biletu lotniczego: od 1800 PLN   INNE TERMINY WYJAZDU: 22 kwiecień – 5 maj 2017 7 – 20 październik 2017   Po szczegóły oferty i formularz zgłoszenia kliknijcie TU. UWAGA: OSTATNIE WOLNE MIEJSCE NA STYCZNIOWĄ WYPRAWĘ DLA CHŁOPAKA! TAJLANDIA Z PLECAKIEM – luty 2017   Cel wyjazdu: Tajlandia Długość: 14 dni Początek wyprawy: 20/02/2017 Koniec wyprawy: 05/03/2017 Wybierz się na targ amuletów i poznaj najciekawsze miejsca w Bangkoku. Zrób zakupy prosto z łodzi i zobacz jak wygląda życie w wioskach na wodzie. Zamieszkaj na skraju dżungli i wybierz się na nocne safari. Odpocznij na „Niebiańskiej plaży” i odkrywaj bajkowe wyspy pełne kolorowych, tajskich łodzi. Najważniejsze punkty programu: Pałac Królewski w Bangkoku, Świątynia Szmaragdowego Buddy, targ wodny i zakupy prosto z łodzi, Khao Sok – ostatnia dżungla w Tajlandii, nocne safari, rejon Krabi – najpiękniejsze wyspy i kolorowe łodzie, bajeczna wyspa Phi Phi i zatoka Maya Bay. KOSZT WYJAZDU: Cena wyprawy: 1900 PLN + 600 USD Cena biletu lotniczego: od 1800 PLN   INNE TERMINY WYJAZDU: 12 – 25 czerwiec 2017 Po szczegóły oferty i formularz zgłoszenia kliknijcie TU. INDONEZJA Z PLECAKIEM (Jawa, Bali, Gili) – lipiec 2017  Cel wyjazdu: Indonezja Długość: 16 dni Początek wyprawy: 22/07/2017 Koniec wyprawy: 06/08/2017 Udaj się w niesamowitą podróż po najpiękniejszych indonezyjskich wyspach. Odkryj wspaniałe świątynie i podziwiaj wschód słońca nad wulkanem. Odwiedź tarasy ryżowe w Ubud i zanurkuj w poszukiwaniu żółwi morskich na wyspach Gili! Najważniejsze punkty programu: Artystyczna stolica Indonezji – Yogyakarta, świątynie Prambanan i Borobudur, wejście na wulkan Bromo, pokaz balijskich tańców, surfing na najbardziej znanej plaży świata w Kucie, balijskie świątynie, pałace wodne, tropikalna dżungla, tarasy ryżowe, rajskie wyspy Gili, pływanie z żółwiami morskimi, nurkowanie z rurką i maską. KOSZT WYJAZDU: Cena wyprawy: 2700 PLN + 650 USD Cena biletu lotniczego: 2400 – 3200 PLN   INNE TERMINY WYJAZDU: październik 2017   Po szczegóły oferty i formularz zgłoszenia kliknijcie TU. To kto jedzie ze mną do Azji? Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera! Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy. Post Jedź do Azji z Pojechaną pojawił się poraz pierwszy w Pojechana.

Wyrzuć stare karty

Dobas

Wyrzuć stare karty

qbk blog … photoblog

Madryt

Madryt to naprawdę fajne miasto – takie na kilkudniowy city break. Ciekawa architektura, nieco zwariowany klimat, rozległa sieć metra i dobre jedzenie. Polecam :) Madryt, Hiszpania, październik 2016

Grudniowa Macedonia: Bitola i Villa Dihovo

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Grudniowa Macedonia: Bitola i Villa Dihovo

Is Prilep Macedonia's Best Kept Secret?

Picking the Pictures

Is Prilep Macedonia's Best Kept Secret?

I’ve never planned to visit Prilep in the first place. I don’t think I ever heard of it before visiting Bitola. It was the second time in my life (both happened on the same trip by the way) that I decided to go somewhere inspired by a single Instagram shot. The best decision ever. The day I spent hiking around Prilep was my favorite day during the whole Macedonian adventure. It might be a small town, but I don’t care about the sights downtown if I have a fortress to hike and a gorgeous monastery at the foot of a rocky hill. I might be slightly biased. I was told I like boulders more than an average person does. I hope my readers like them, too, because I will share too many pics of them just about now. So, I went to Prilep, because I wanted to see Marko’s Towers (Markovi Kuli) and St. Archangel Michael Monastery. I absolutely loved both places, and I haven’t seen a single visitor while touring them (unless two donkeys count). I was enchanted. All these awesome landscapes and beautiful architecture were mine that day. And I made friends with some donkeys and cows, too. An introvert paradise, especially after two days in Ohrid. Don’t get me wrong, Ohrid is beautiful and serene. But it’s also crowded, even in early October. So, I’d say visit Prilep and hike around it before everyone else does. There is more to Macedonia that a quirky capital and a charming lake. I wish I had more than one day to spend around this small town. Why? Google Treskavec Monastery and Prilep’s Marble Lake, these are the best answers and reasons why I will have to come back someday. They might actually be Macednia’s best kept secret. And I don't care how cliché this might sound. Have you ever heard of Prilep? Would you like to go?

Akwarium Gdyńskie

SISTERS92

Akwarium Gdyńskie

Gracia – the most artistic district of Barcelona

KANOKLIK

Gracia – the most artistic district of Barcelona

Alfabet Dominikany

MAGNES Z PODRÓŻY

Alfabet Dominikany

Blogmas: dzień 15. - wspomnienia z wakacji - migawki z Chorwacji. :)

PO PROSTU MADUSIA

Blogmas: dzień 15. - wspomnienia z wakacji - migawki z Chorwacji. :)

       Piętnasty dzień grudnia jest dla mnie niezwykle ważnym i trudnym, także notka nie będzie jakaś wybitna. Wahałam się nawet, czy pisać coś dzisiaj, ale stwierdziłam, że skoro już dwa tygodnie wytrzymałam codziennego pisania, to warto to kontynuować. I dlatego też dzisiaj będzie krótko i wakacyjnie. :) Postanowiłam bowiem powrócić do słonecznego września, gdy żeglowaliśmy radośnie po Chorwacji. Strasznie mało zdjęć z tej wyprawy Wam pokazywałam, dlatego dzisiaj trochę te zaległości nadrobię. Będzie dużo słońca i przepiękne białe żagle (chociaż nie tylko) trzepoczące na Adriatyku. Aż chciałoby się tam wrócić. :)         Chorwację pokochałam od pierwszego wejrzenia już na studiach, chociaż największe wrażenie zrobiła na mnie, gdy wyprawiliśmy się we dwoje z Tomaszem na Murter. Wszystkie te wyjazdy okazały się jednak niczym w porównaniu do tego, jak wygląda Chorwacja z pokładu jachtu. Jest to absolutnie fantastyczne przeżycie, którego nie da się właściwie opowiedzieć słowami. Pływając po Adriatyku czuję się wyjątkowo bezpiecznie, w przeciwieństwie do Bałtyku, gdzie już raczej na żadną łódkę nie wejdę (co najwyżej może na prom). A widoki są oszałamiające, chwilami aż zapiera dech, co (mam nadzieję) potwierdzą moje poniższe zdjęcia.         Pięknie, nieprawdaż? Mam wrażenie, że te widoki nie mogą się znudzić i zawsze podziwia się je z przyjemnością. ;)       Na dzisiaj to niestety tyle, ale jeśli macie ochotę to w komentarzach możecie zadawać pytania, bo chciałam taką notkę zrobić, a na razie są tylko cztery. ;p Także - pytajcie! ;)~~Madusia.

wszedobylscy

Zimowe uroki Słowacji: Żylina i okolice

Odkrywamy przed Wami kolejne uroki zimowej Słowacji – białym puchem na głównym rynku przywitała nas Żylina, zachwyciły domki jak z piernika w niewielkiej wsi Čičmany, podziw wzbudził kunszt twórców pewnego drewnianego dzieła, a przysłowiową wisienką na torcie okazał się relaks w zupełnie niezwykłych basenach termalnych. Gotowi na podróż przez Słowację? Żylina, zimowa kraina Żylina mogła okazać się kolejnym małym (ale czwartym co do wielkości na Słowacji!) miasteczkiem, przez które szybko pędzimy rzucając tylko niedbale okiem na główne zabytki. Ale Żylina postanowiła pokazać się z najlepszej strony i na nasz przyjazd ubrała się w biały puch! Tak, tak, śnieg był pierwszą rzeczą, którą zobaczyłam otwierając oczy po nocy spędzonej w bardzo przyjemnym zresztą hotelu Dubná Skala (w samym centrum Żyliny, zdecydowanie godny polecenia). I od razu wszystko piękniej wygląda – urocze kamienice z arkadami przy głównym rynku, który szykował się do świątecznego jarmarku, piękny park i położony na jego terenie Zamek Budatín, który po kilku latach renowacji ponownie zaprasza gości w swoje progi. Obecnie na zamku możemy podziwiać jedyne w swoim rodzaju wyroby druciarskie, z których zresztą słynie ten region, jak również kilka ekspozycji poświęconych historii. Gdy wdrapiecie się na sam szczyt wieży, to będziecie mogli podziwiać panoramę miasta. Jak na zamek przystało i ten ma swoją legendę, w którą zamieszani są: córka, która pokochała nie tego, co trzeba; zły ojciec, który właśną córkę zamurował w ścianie; ukochany, który przyszedł na ratunek i ten trzeci, który koniec końców zabrał dziewczynę do swojej fortecy, a jej wybrańca w pojedynku rycerskim wysłał na tamten świat. var grsAtts0 = jQuery.parseJSON('{"id":"7","view":"Thumbnail","theme":"1","width":"200","height":"160","contwidth":"100","imagesperpage":"20","pagination":"loadMore","title":"no","orderby":"createDate","ordering":"DESC","lightboxwidth":"800","lightboxheight":"600","lightboxfilmstrip":"0","lightboxcontbutts":"0","lightboxfbutt":"1","lightboxgbutt":"1","lightboxtbutt":"1","lightboxfsbutt":"1","lightboxap":1,"lightboxapin":3,"lightboximinf":1,"lightboxcomment":"0","lightboxswipe":"0","lightboximcn":1,"lightboxfullw":"0","lightboxeffect":"fade"}'); grsApp.controller('grsThumbnail0', ['$scope', '$filter', '$log', function ($scope, $filter, $log) { $scope.params = { shatts: grsAtts0, grs: '0', data: { images : [], comments: [], theme: {} }, cssReady: false }; insertCss(grsAtts0, '0'); } ]); Co jeszcze warto zobaczyć w Żylinie? Zajrzyjcie na dworzec kolejowy, unieście wzrok do góry i podziwiajcie niesamowity witraż – na kolejnych  pięciu szklanych obrazach przedstawiono herby i stroje ludowe pięciu miast z regionu Żyliny. Čičmany, czyli domki z piernika Tak, jest to niesamowicie turystyczne miejsce i wyobrażam sobie, że latem przybywają tu autokary pełne turystów. Ale nawet mimo tego warto przyjechać i zobaczyć wioskę Čičmany na własne oczy. Czym to miejsce zasłużyło sobie na taką sławę? Dawno, dawno temu tutejsze gospodynie zaczęły malować drewniane chaty wapnem w fikuśne wzory – najpierw same narożniki, potem całe budynki. Te różnorodne wzory pojawiły się już wcześniej na haftach, które zdobiły m.in. stroje ludowe. Ten zabieg miał chronić drewno przez wilgocią i pękaniem pod wpływem słońca, ale wieść poszła już w świat, że w niewielkiej słowackiej wsi stoją domki jak z piernika. var grsAtts1 = jQuery.parseJSON('{"id":"8","view":"Thumbnail","theme":"1","width":"200","height":"160","contwidth":"100","imagesperpage":"20","pagination":"loadMore","title":"no","orderby":"createDate","ordering":"DESC","lightboxwidth":"800","lightboxheight":"600","lightboxfilmstrip":"0","lightboxcontbutts":"0","lightboxfbutt":"1","lightboxgbutt":"1","lightboxtbutt":"1","lightboxfsbutt":"1","lightboxap":1,"lightboxapin":3,"lightboximinf":1,"lightboxcomment":"0","lightboxswipe":"0","lightboximcn":1,"lightboxfullw":"0","lightboxeffect":"fade"}'); grsApp.controller('grsThumbnail1', ['$scope', '$filter', '$log', function ($scope, $filter, $log) { $scope.params = { shatts: grsAtts1, grs: '1', data: { images : [], comments: [], theme: {} }, cssReady: false }; insertCss(grsAtts1, '1'); } ]); Pierwszy dom, na który się tutaj natkniemy to sklepik z pamiątkami oraz muzeum, w którym zebrano eksponaty i przedstawiono, jak kiedyś wyglądało tutaj codzienność. Ale nie zrażajcie się, tylko pospacerujcie dalej, wejdźcie między domy – tym pomalowanych chat jest tutaj aż 136! Rajecké Teplice, czyli relaks na bogato Niewielkie miasteczko Rajecké Teplice położone jest zaledwie 15 kilometrów od Żyliny i jest znanym oraz chętnie odwiedzanym uzdrowiskiem, oferującym turystom przede wszystkim relaks w tutejszych kąpieliskach termalnych. Przenieście się w zupełnie abstrakcyjny świat i swój pobyt w Rajeckich Teplicach zaplanujcie w wyjątkowym pod wieloma względami 4* hotelu Aphrodite Palace. Jeszcze zanim przekroczycie próg, to już będziecie wiedzieli, że to dość niezwykłe miejsce. Takie na bogato. Tuż za drzwiami wejściowymi witają nas już kryształowe żyrandole, rzeźby, wielkie skórzane fotele i witraże na suficie, brakuje jedynie złota spływającego po kolumnach. Kiedy już dojdziemy do sobie od tego całego blasku i dotrzemy do naszego pokoju to możemy poczuć się, jakbyśmy nieco cofnęli się w czasie. Wnętrza urządzone zostały niemalże po królewsku. Nie po to jednak tu przyjechaliśmy, żeby siedzieć po wielkopańsku w pokoju, a żeby skorzystać z tutejszych basenów. I nawet tutaj nie zabrakło okazałych rzeźb. Dla gości dostępne są dwa baseny wewnętrzne oraz cały kompleks basenów zewnętrznych z wodą termalną i do tego otoczonych iście antyczną architekturą. Relaks w wodzie o temperaturze ponad 40 stopni, gdy wokół pada śnieg naprawdę robi wrażenie. Dodajmy do tego urozmaicony świat saun i strefę wellness, a wyjedziecie stąd odprężeni i wypoczęci. var grsAtts2 = jQuery.parseJSON('{"id":"11","view":"Thumbnail","theme":"1","width":"200","height":"160","contwidth":"100","imagesperpage":"20","pagination":"loadMore","title":"no","orderby":"createDate","ordering":"DESC","lightboxwidth":"800","lightboxheight":"600","lightboxfilmstrip":"0","lightboxcontbutts":"0","lightboxfbutt":"1","lightboxgbutt":"1","lightboxtbutt":"1","lightboxfsbutt":"1","lightboxap":1,"lightboxapin":3,"lightboximinf":1,"lightboxcomment":"0","lightboxswipe":"0","lightboximcn":1,"lightboxfullw":"0","lightboxeffect":"fade"}'); grsApp.controller('grsThumbnail2', ['$scope', '$filter', '$log', function ($scope, $filter, $log) { $scope.params = { shatts: grsAtts2, grs: '2', data: { images : [], comments: [], theme: {} }, cssReady: false }; insertCss(grsAtts2, '2'); } ]); Rajecká Lesná i drewniany cud Wieś Rajecká Lesná skrywa pewien sekret – tu warto przyjechać, żeby z bliska zobaczyć Slovenský Betlehem, czyli całoroczną drewnianą szopkę bożonarodzeniową. Nie jest to zwyczajna szopka, bo oprócz narodzin Chrystusa przedstawiono tutaj sceny z codziennego życia Słowaków i to otoczeniu najsłynniejszych słowackich budynków. To dzieło Józefa Pekara, który tworzył to niesamowite dzieło ponad 15 lat! Szopka robi wrażenie – szeroka na 8,5 metra, wysoka na 3 metry i głęboka na 2,5 metra, a ponad połowa figurek porusza się za pomocą specjalnych mechanizmów. Szopkę można zobaczyć przez cały rok, wstęp jest bezpłatny, ale wszystkie datki są zawsze mile widziane. var grsAtts3 = jQuery.parseJSON('{"id":"10","view":"Thumbnail","theme":"1","width":"200","height":"160","contwidth":"100","imagesperpage":"20","pagination":"loadMore","title":"onhover","orderby":"createDate","ordering":"DESC","lightboxwidth":"800","lightboxheight":"600","lightboxfilmstrip":"0","lightboxcontbutts":"0","lightboxfbutt":"1","lightboxgbutt":"1","lightboxtbutt":"1","lightboxfsbutt":"1","lightboxap":1,"lightboxapin":3,"lightboximinf":1,"lightboxcomment":"0","lightboxswipe":"0","lightboximcn":1,"lightboxfullw":"0","lightboxeffect":"fade"}'); grsApp.controller('grsThumbnail3', ['$scope', '$filter', '$log', function ($scope, $filter, $log) { $scope.params = { shatts: grsAtts3, grs: '3', data: { images : [], comments: [], theme: {} }, cssReady: false }; insertCss(grsAtts3, '3'); } ]); Przeczytaj równieżZimowe uroki Słowacji: LiptówCo dobrego można zjeść na Słowacji?Europa na weekend z Lux Expressem [KONKURS]Kraina w kratę. Odkryj piękno PomorzaZ dzieckiem w podróży. Gdzie szukać noclegów? Post Zimowe uroki Słowacji: Żylina i okolice pojawił się poraz pierwszy w Wszędobylscy.

Kami and the rest of the world

Kotor, Montenegro in pictures – is it the most beautiful place in the world?

We all have some special places, those that we dream about visiting, that we fall for and finally that we consider the most beautiful in the world. For me one of such destinations is Kotor, Montenegro. Kotor – my dream destination From the moment I saw some Kotor pictures online I knew I have to […] Post Kotor, Montenegro in pictures – is it the most beautiful place in the world? pojawił się poraz pierwszy w Kami and the Rest of the World.

WOJAŻER

Polacy w Baku. Cząstka polskiej historii w Azerbejdżanie

Skłamałbym, gdybym napisał, że doktoryzowałem się w tematyce Polonii w Azerbejdżanie. W ramach przygotowań do wizyty w kolejnej republice Kaukazu Południowego, liznąłem temat wychodząc z już posiadanej, ułamkowej wiedzy na temat obecności naszych rodaków w tym kraju. Wszyscy znamy oczywiście Przedwiośnie Żeromskiego. Powinniśmy przynajmniej, gdyż uczyliśmy się tego w szkole. Część tej powieści dzieje się w Baku właśnie, w mieście młodości Cezarego Baryki. Całość doczekała się także telewizyjnej ekranizacji, więc dla leniwych, istnieje możliwość odświeżenia tematu bez wertowania setek stron książki. Gdy pewnego wieczoru położyłem się na łóżku w hotelu, odpaliłem na ekranie telefonu jeden odcinek Przedwiośnia i pomyślałem – dlaczego właściwie nie zainteresowałem się tematem rodaków w tej części świata? Chwilę później grzebałem już w internecie, po czym z mojej skrzynki mailowej wyszedł email do Olgi Jurzaniny-Makowielskiej, prezes jednego z dwóch polskich związków w stolicy Azerbejdżanu. Na ambasadę RP w Baku, która mieści się w urokliwym budynku tuż przy murach starego miasta, trafiamy zupełnie przypadkowo spacerując po wąskich i krętych uliczkach starej części miasta. Przy wejściu dwoje pracowników prowadzi ożywioną rozmowę. Witamy się serdecznie …

qbk blog … photoblog

In the middle of the world

Dla odmiany kilka miejskich fotek. Zaczynamy od Cuenca. Lokalny targ w Zumbagua Panorama Quito Płonące niebo w Latacunga Mitad del Mundo, monument postawiony na wyznaczonej przez francuza Charlesa Marie de La Condamine linii równika. Wg GPS’u równik przebiega 240 metrów dalej. Museo de Sitio Intiñan, muzeum etnograficzne i kolejne przybliżenie do linii ekwatoru. Rzeczywisty przebiega 110 metrów dalej i w raczej nieciekawej okolicy – przecina uczęszczaną drogę i jakąś budowę. W sumie przekroczyliśmy równik kilka razy – to jedyna okazja na skakanie z półkuli na półkulę w ułamku sekundy. Estetyczna Cuenca Cuenca Cuenca Otavalo, muzeum Antigua Fabrica San Pedro Canoa została prawie kopletnie zniszczone w trzęsieniu ziemi w 2016 roku, ale powoli staje na nogi. Napisaliśmy notkę o tym miejscu, bardzo polecam: https://jedziemydo.wordpress.com/2016/10/15/canoa-kurort-wbrew-wszystkiemu/. Canoa Cuenca Panamy w Cuenca. Hotel Plaza Grande w Quito, najlepszy w mieście Quito Quito Ekwador, październik 2016

Włochy by Obserwatore

Pomysł na biznes – pizzeria

By http://obserwatore.euMałe biznesy królują na południu Włoch. Mam wrażenie, że każdy ma tu żyłkę do interesów. Może dlatego tak niewielu kończy uniwersytetu a zaraz po szkole wciągany jest w rodzinny biznes albo kombinuje jak otworzyć swoją malutką działalność. Rodzinną albo rodzinno-przyjacielską. Na przykład niewielką pizzerię. Twoja pizzeria – tak czy nie? Dlaczego nie? Świetny pomysł. Dzięki temu […]Czytaj oryginalny wpis: http://obserwatore.eu.

BANITA

HCV – takiej pamiątki nie chcesz przywieźć z podróży. Bądź świadom.

W podróży łatwo się zapomnieć i pod wpływem chwili w pierwszym lepszym miejscu zrobić tatuaż, nowy kolczyk czy skorzystać z nieznanego dotąd zabiegu kosmetycznego. Niestety łatwo też zupełnie nieświadomie poza wrażeniami przywieźć z takiej podróży coś więcej, np. wirus HCV. – Spokojnie. – Thomas zajrzał do gabinetu i próbował mnie uspokoić. – Nic ci nie będzie. Stomatolożka pogrzebała, pooglądała, a potem powiedziała coś, co […] The post HCV – takiej pamiątki nie chcesz przywieźć z podróży. Bądź świadom. appeared first on B *Anita.

Pokoje gościnne Jodełka w Lublinie

SISTERS92

Pokoje gościnne Jodełka w Lublinie

Blogmas: dzień 14 - o tym jak bardzo Sushi Kushi. ;p

PO PROSTU MADUSIA

Blogmas: dzień 14 - o tym jak bardzo Sushi Kushi. ;p

          W czternastym dniu naszego blogmasa skupimy się na jedzeniu. I to na nie byle jakim, bo jednym z moich ulubionych, chociaż zdecydowanie nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Wprost przeciwnie, pierwszym sushi jakie spróbowałam, plułam dalej niż widziałam. ;p Dopiero później stwierdziłam, że jednak nie jest to takie złe, a w momencie, gdy odkryłam knajpę, o której dzisiaj chcę napisać, przepadłam i zakochałam się w nim po czubki moich włosów. ;p Otóż kilka miesięcy temu na naszym betonowym zadupiu wszechświata, jakim jest krakowski Ruczaj, swoje podwoje otworzyła sieciówka Sushi Kushi, a że mamy tam dosłownie dwa kroki pojawiliśmy się dość szybko. Pierwsza wizyta zaowocowała prawdziwą miłością i od tamtej pory zamawiamy tam raz na jakiś czas. A co dokładnie tak mnie urzekło - o tym poniżej. Zapraszam. :)         Zawsze myślałam, że surowej ryby nie wezmę do ust i długo się przed tym wzbraniałam. Później okazało się, że jeśli tylko jest przyrządzona naprawdę dobrze, jest to absolutna poezja smaku. I dlatego też tak bardzo posmakowało nam w Sushi Kushi - praktycznie każdy kawałek smakuje tam jak mały kawałeczek nieba. ;) Pod warunkiem, że nie ma serka philadelphia i awokado, za którymi nie przepadam. ;ppierwszy set, który zjedliśmy na miejscu. :)               Strasznie podoba mi się, że jest szalenie duży wybór. Zwykle jest to wadą, ale tutaj nie - różnorodność smaków bardzo się przydaje, bo przynajmniej nigdy się nie nudzimy podczas jedzenia. A z racji faktu, że naprawdę sporo już tam zjedliśmy, mamy wypróbowane praktycznie całe menu. Duża w tym zasługa cyklicznych imprez organizowanych w lokalu o intrygującej nazwie "misja kamikadze". Polega ona na tym, że płacimy raz i możemy zjeść ile chcemy z tego co jest wystawione. A zawsze wystawione jest baaardzo dużo. Byliśmy już trzy razy na takim evencie i za każdym razem mieliśmy problem, żeby dotoczyć się do domu, a przecież to tak blisko. ;)           Oprócz standardowych typów sushi na lato wprowadzili także "letnie nuty", czyli takie sushi w wersji bardziej zielonej, owinięte w papier ryżowy z dużą ilością rukoli zamiast ryżu. Całkiem dobra alternatywa, chociaż dla mnie stanowczo zbyt wiele serka w tym jest. ;p Natomiast jeśli chodzi o moich ulubieńców, to szalenie smakują mi ich rolki w tempurze i w omlecie, do których zamiast sosu sojowego dodaję specjalnego sosu unagi, który właśnie w tym miejscu odkryliśmy. Jest zdecydowanie gęstszy, słodszy i absolutnie pyszny. ;) I do tego mają pysznego łososia, który zawsze i w każdej konfiguracji smakuje absolutnie pysznie i fajnego ogóreczka i grzybki i w ogóle och i ach i zjadłabym ich teraz, ale jak piszę tą notkę, to jest już po 22 i mają zamknięte. ;pspring rolls, czyli właśnie zielone sushi. ;)          Naszymi ulubieńcami jest także ich propozycja sushi na słodko, czyli Nutella Rolls. Mają trzy wersje - bananową, mango i truskawkę i za każdym razem jak zamawiamy zestaw do domu, co najmniej jedna z nich musi się znaleźć. Znaczy się, poza truskawką, bo akurat na nią mam uczulenie, ale Tomasz mówi, że też jest fantastyczna w smaku. I do tego właśnie ten słodkawy sos unagi i jestem po prostu w kulinarnym niebie dzięki takiej malutkiej roleczce. ;)wersja z bananem na słodko. ;)              Moim prywatnym zdaniem (ale Tomasza też i jeszcze kilka innych osób, którym zaproponowaliśmy wybranie się tam) jest to jedno z lepszych sushi w Krakowie. Cen też szczególnie wygórowanych nie mają, a często na ich fejsie zdarzają się promocje i konkursy, gdzie można uzyskać zniżki czy też wygrać jakiś set, co mnie się osobiście udało przy okazji meczu Polska-Rumunia, gdzie poprawnie wytypowałam wyniki. ;) Także sprawdźcie czy w Waszych miastach przypadkiem nie mają swojego lokalu i polecam spróbować. I zakochać się tak jak ja. ;)duuużo miłości. <3~~Madusia.

Pomysł na bajkowy urlop – Rzym

Kulinarny Blog

Pomysł na bajkowy urlop – Rzym

Rzym- Wieczne Miasto, to jedna z najpopularniejszych destynacji turystycznych i podróżniczych, nie tylko wśród Polaków, Europejczyków, ale też wśród przybyszów z całego świata. Stolica Włoch przyciąga każdego roku miłośników historii, kinematografii, kultury i sportu. Miasto to stało się planem filmowym niezliczonych filmów, ale też miejscem gdzie rodziła się, bądź też rozwijała niejedna piękna miłosna przygoda. Tutejsze zabytki oraz niesamowity klimat z powodzeniem sprzyjają takim sytuacjom. Tak naprawdę niełatwo jest zaplanować wycieczkę do Rzymu. Dzieje się tak dlatego, że mnogość miejsc wartych zobaczenia i zwiedzenia powoduje, iż nawet roczny pobyt nie pozwoli na poznanie ich wszystkich. Urlop nasz z kolei rzadko trwa dłużej niż dwa tygodnie. Czy oznacza to, że dysponując jedynie wolnym weekendem powinniśmy pomyśleć o innym kierunku? Absolutnie nie! Nawet jedna noc w Rzymie będzie niezapomniana, o ile tylko przygotujemy nasz pobyt z głową. Miasto jest tak pełne wspaniałych i zjawiskowych miejsc, że z góry powinniśmy odrzucić pomysł zobaczenia wszystkiego. Na to przyjdzie czas w przyszłości – bez wątpienia każdy, kto przybył tu raz, powróci jeszcze wielokrotnie. Pyszne cappuccino :) Możemy więc zaplanować naszą wycieczkę pod kątem zabytków, klimatycznych knajpek czy też miejsc sakralnych. Im więcej dni spędzimy w Rzymie, tym oczywiście lepiej dla nas. Sprzyjający jest fakt, że wiele atrakcyjnych punktów leży w pobliżu ścisłego historycznego centrum miasta. Watykan Fontanna di Trevi Obowiązkowe punkty na mapie podróży to Koloseum oraz Watykan z Bazyliką Świętego Piotra. Nie można pominąć tradycyjnego posiłku w miejscowej restauracji – pizza czy spaghetti są tu tak pyszne, jak nigdzie indziej. Pragnący mniej aktywnego wypoczynku koniecznie muszą pomyśleć o wizycie w Ostii, nadmorskiej, uroczej części miasta. Rzym zaskakuje i zachwyca zarówno przybyłych turystów, jak i stałych mieszkańców. Nie zastanawiaj się zatem czy warto – przybywaj i baw się jak najlepiej. Post Pomysł na bajkowy urlop – Rzym pojawił się poraz pierwszy w Kulinarny Blog - wiesz jak gotować!.

KOŁEM SIĘ TOCZY

Blogowanie na pełen etat i mobilność (bez której nie byłoby to możliwe?)

Tak! W końcu mogę to powiedzieć – zwolniłem się z etatu. Rok temu. Piszę o tym jednak teraz, bo postanowiłem sobie, że nie będę zapeszał, że jeśli mi się uda – napiszę o tym dopiero za rok. Tak więc piszę – blog i podróże są aktualnie moim jedynym zajęciem! Oczywiście nie tylko blog, ale także The post Blogowanie na pełen etat i mobilność (bez której nie byłoby to możliwe?) appeared first on Kołem Się Toczy.